Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Leniwy ?ydek

Leniwy ?ydek

Data: 2014-02-14 18:26:14
Autor: Mark Woydak
Leniwy ?ydek


Jacek Rostowski. Wyborco won! Pan nie ma czasu. Od trzech miesięcy Jacek „Leń” Rostowski ma luz. Nie jest już
wicepremierem, ale zwykłym posłem. Zapisał się do jednej komisji i przez
ten czas wygłosił tam ledwie dwa zdania. Ale udaje zarobionego!
Przynajmniej przed wyborcami. Skąd to wiemy? Nasza dziennikarka jako zwykła
obywatelka chciała się spotkać z Rostowskim. I co? Przez miesiąc
bezskutecznie dobijała się do biura. A i tak „Pan Poseł” nie znalazł dla
niej czasu

Każdy poseł i senator prowadzi swoje biuro poselskie po to, aby ułatwić
wyborcom kontakt ze swoją szanowną osobą. To jest jego obowiązek, jako ich
przedstawiciela i ma tam przyjmować interesantów. Na prowadzenie takiego
biura dostaje - bagatela - 12150 zł miesięcznie. Sprawdziliśmy, jak z tego
obowiązku wywiązuje się poseł Jacek Rostowski.

W ciągu miesiąca dziennikarka–wyborca dzwoniła do jego biura kilka razy. Za
każdym razem słyszała od jego sekretarki, że pan poseł jest bardzo, ale to
bardzo zajęty. Sekretarka wykręcała także swego chlebodawcę od spotkania
różnymi wymówkami. A to, że Rostowskiego po prostu nie będzie w biurze,
albo że poseł ma inne, zapewne dużo ważniejsze zajęcia. Sekretarka za
każdym razem obiecywała, że oddzwoni i zaproponuje termin spotkania. Przez
ponad miesiąc telefon milczał.

Gdy dziennikarka znów zadzwoniła, zniecierpliwiona pracownica w końcu
powiedziała, że spotkanie z szanownym posłem jest niemożliwe i zażądała, by
uparta kobieta przysłała jej swoje CV. Po co? Żeby obywatelka mogla
dostąpić zaszczytu spotkania z... dyrektorem biura pana posła!
Co tak zajmuje Jana Vincenta Rostowskiego, który bierze od podatników co
miesiąc 12,5 tys. zł pensji za pracę posła, że nie ma czasu spotykać się ze
swoim wyborcami? Nie wiadomo...

Data: 2014-02-15 07:56:47
Autor: MarkWoydak
Leniwy ??ydek
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w
opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:zqpejm67eaqr.ip4pksgmbaz$.dlg40tude.net...


Jacek Rostowski. Wyborco won! Pan nie ma czasu.

Od trzech miesięcy Jacek „Leń” Rostowski ma luz. Nie jest już
wicepremierem, ale zwykłym posłem. Zapisał się do jednej komisji i przez
ten czas wygłosił tam ledwie dwa zdania. Ale udaje zarobionego!
Przynajmniej przed wyborcami. Skąd to wiemy? Nasza dziennikarka jako zwykła
obywatelka chciała się spotkać z Rostowskim. I co? Przez miesiąc
bezskutecznie dobijała się do biura. A i tak „Pan Poseł” nie znalazł dla
niej czasu

Każdy poseł i senator prowadzi swoje biuro poselskie po to, aby ułatwić
wyborcom kontakt ze swoją szanowną osobą. To jest jego obowiązek, jako ich
przedstawiciela i ma tam przyjmować interesantów. Na prowadzenie takiego
biura dostaje - bagatela - 12150 zł miesięcznie. Sprawdziliśmy, jak z tego
obowiązku wywiązuje się poseł Jacek Rostowski.

W ciągu miesiąca dziennikarka–wyborca dzwoniła do jego biura kilka razy. Za
każdym razem słyszała od jego sekretarki, że pan poseł jest bardzo, ale to
bardzo zajęty. Sekretarka wykręcała także swego chlebodawcę od spotkania
różnymi wymówkami. A to, że Rostowskiego po prostu nie będzie w biurze,
albo że poseł ma inne, zapewne dużo ważniejsze zajęcia. Sekretarka za
każdym razem obiecywała, że oddzwoni i zaproponuje termin spotkania. Przez
ponad miesiąc telefon milczał.

Gdy dziennikarka znów zadzwoniła, zniecierpliwiona pracownica w końcu
powiedziała, że spotkanie z szanownym posłem jest niemożliwe i zażądała, by
uparta kobieta przysłała jej swoje CV. Po co? Żeby obywatelka mogla
dostąpić zaszczytu spotkania z... dyrektorem biura pana posła!
Co tak zajmuje Jana Vincenta Rostowskiego, który bierze od podatników co
miesiąc 12,5 tys. zł pensji za pracę posła, że nie ma czasu spotykać się ze
swoim wyborcami? Nie wiadomo...

Leniwy ?ydek

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona