Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Leszek Miller też naciskał na pilotów, by wykonali lot wbrew przepisom.

Leszek Miller też naciskał na pilotów, by wykonali lot wbrew przepisom.

Data: 2011-03-11 08:41:47
Autor: Przemysław W
Leszek Miller też naciskał na pilotów, by wykonali lot wbrew przepisom.
Dotarliśmy do niektórych protokołów przesłuchań świadków zeznających w śledztwie dotyczącym przyczyn katastrofy smoleńskiej. Dokumenty sporządzono w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, a chodzi o przesłuchania żołnierzy z 36. specpułku, z którym latają polscy politycy i VIP-y. Jeden z nich opowiada o zwyczajach panujących na polskich lotniskach i pokładach rządowych samolotów.

"(.) Trudno także odnieść mi się do przyczyn katastrofy. Ja jedynie mogę na własnym przykładzie podać, że dochodziło do łamania przepisów na skutek nacisków pasażerów dysponentów. Będąc pilotem na Mi-8, byłem świadkiem, jak Leszek Miller rozmawiał z dowódcą pułku w celu skłonienia załogi do wykonania lotu wbrew przepisom (warunki pogodowe). Z mojej wiedzy nieoficjalnej - z rozmów z kolegami, których obecnie nie mogę dokładnie przytoczyć - wynika, że takie praktyki były często stosowane" - zeznaje przed prokuratorem pilot.

Sam Leszek Miller widzi tę sytuację nieco inaczej. - Nigdy nie naciskałem na pilotów. Raz jeden, to było podczas powodzi w 1997 r., kiedy szefowałem Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, byłem umówiony ze swoimi niemieckimi partnerami na Odrze. Mieliśmy tam lecieć helikopterem. Pamiętam, że stałem na pasie na Okęciu, było piękne słońce, bezchmurne niebo i usłyszałem, że pilot nie ma zezwolenia na strat. Jedyne, co zrobiłem, to zapytałem: dlaczego. I wtedy usłyszałem, że pogarsza się pogoda w rejonie, w który mieliśmy lecieć. Nie wystartowaliśmy - opowiada były premier.

Jak było naprawdę, czy były to naciski, czy tylko pytanie, wiedzą najlepiej sami zainteresowani, ale o tym, że polityk czuje (czuł?) się w powietrzu niczym pan i władca, świadczą także wspomnienia Roberta Latkowskiego, najstarszego stażem w Polsce pilota Tu-154, kiedyś dowódcy 36. specpułku, opublikowane w książce "Ostatni lot". Jej pierwszy rozdział zaczyna się od wstrząsającego opisu.

Specpułk odcina się od przeszłości

"Musicie wylądować, bo prezydent ma ważne spotkanie - powtarzał bez przerwy stojący za moimi plecami Mieczysław Wachowski, szef Kancelarii Prezydenta. Jest noc, warunki są koszmarne. Do lądowania na Okęciu podchodzimy znad Piaseczna, widzialność wynosi może sześćset metrów. Ten lot w ogóle nie powinien był się odbyć. Wystartowaliśmy tylko dlatego, że >Wódz<, czyli Lech Wałęsa, bardzo nalegał, że musi tego wieczoru wrócić z Gdańska do Warszawy na umówione spotkanie" - wspomina Robert Latkowski.

I wymienia kolejnych polityków, którzy wymuszali na żołnierzach decyzję o stracie lub lądowaniu. Jan Rokita, ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów, miał nawet wrzeszczeć na pilota, żądając, aby ten wystartował do Warszawy, a kiedy pilot odmówił wykonania zadania, miał go zwymyślać od "wojskowych ch.". Innym razem, kiedy Latkowski nie dał zgody pilotom, którzy prowadzili maszynę z Janem Parysem na pokładzie, wówczas ministrem obrony narodowej, na lądowanie w Warszawie, miał usłyszeć "że stracił pracę, bo minister jest wściekły".

Klich: Trzeba się zastanowić, co ze specpułkiem po katastrofie tupolewa

Latkowski mnoży przykłady presji, której poddawani byli piloci. Mówią o niej także, choć nie wprost, sami politycy. - Owszem, kiedy byłem premierem, latałem gdzieś praktycznie każdego tygodnia, ale osobiście nigdy nie naciskałem na pilotów. Miałem zresztą z nimi bardzo dobry kontakt. Może dlatego nie tyle oni, co stewardesy opowiadały mi o tym, że takie rzeczy się zdarzają. I dlatego cieszą się, że mogą ze mną latać, bo pilotowanie samolotu zawsze zostawiałem dowódcy samolotu- opowiada Kazimierz Marcinkiewicz, były premier.


 http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/378684,polska-dotarla-do-zeznan-pilotow-36-specpulku-naciski,id,t.htmlOd 2005 roku tj. od przejęcia władzy przez PiS, widziałem analogię międzyKaczyńskimi i Leszkiem Millerem. Wielokrotnie o tym pisałem. Okazuje się, żechyba się nie pomyliłem. Przynajmniej w kwestii nieodpowiedzialności,zarozumialstwa i bezpodstawnym przekonaniu o własnej wartości.Przemek-- ."Prezydent Lech Kaczyński ułaskawił gangstera, z którym jego zięć prowadziłinteresy. Marcin Dubieniecki i Adam S. pojawiają się w dokumentach jednej zespółek. Udziały w niej ma także Robert Draba, były szef kancelarii LechaKaczyńskieg. Zięć Lecha Kaczyńskiego i były szef jego kancelarii prowadziliinteresy z przestępcą, którego ułaskawił nieżyjący prezydent".

Data: 2011-03-11 08:43:06
Autor: Przemysław W
Leszek Miller też naciskał na pilotów, by wykonali lot wbrew przepisom.

http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/378684,polska-dotarla-do-zeznan-pilotow-36-specpulku-naciski,id,t.html




Przemek

--

.."Prezydent Lech Kaczyński ułaskawił gangstera, z którym jego zięć prowadził interesy. Marcin Dubieniecki i Adam S. pojawiają się w dokumentach jednej ze spółek. Udziały w niej ma także Robert Draba, były szef kancelarii Lecha Kaczyńskieg. Zięć Lecha Kaczyńskiego i były szef jego kancelarii prowadzili interesy z przestępcą, którego ułaskawił nieżyjący prezydent".

Leszek Miller też naciskał na pilotów, by wykonali lot wbrew przepisom.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona