Data: 2014-02-02 18:34:40 | |
Autor: stevep | |
Leszek- choleryk nie chcia?? przyj??? do se jmu ze swoim kotem. I | |
# Leszkiem nie rozmawiało się o twardej polityce. Od niej był Jarosław. Z Leszkiem się gawędziło. Najczęściej o życiu.
TERESA TORAŃSKA: Jaki był? ADAM BIELAN: Łatwo się denerwował. TERESA TORAŃSKA: I wybuchał? ADAM BIELAN:– Był cholerykiem. Na początku zdarzył mi się z nim nieprzyjemny incydent. W 2001 r. robiliśmy w Sejmie konferencję o ochronie zwierząt i któryś z dziennikarzy podsunął mi pomysł: namów Lecha Kaczyńskiego, żeby przyszedł do Sejmu ze swoim kotem. TERESA TORAŃSKA: Super. ADAM BIELAN:– Też mi się wydawało, że to może być fajne, w konwencji żartu. Poszedłem do Leszka. Spojrzał groźnie i spytał, czy żartuję. Powiedziałem, że nie, proszę pana. Więc spytał, czy sobie wyobrażam, jaki to będzie stres dla kota? Powiedziałem, że nie, bo nie mam kota. Przeprosiłem i wycofałem się szybko z jego gabinetu. Jeszcze nie byliśmy wtedy po imieniu. Obowiązkowe oszczędzanie to za mało. Jak nie głodować na emeryturze? TERESA TORAŃSKA: A kiedy? ADAM BIELAN:– W 2005 roku, gdy Leszek został prezydentem Polski. Razem z Michałem Kamińskim prowadziliśmy jego kampanię. Po wyborach Leszek zaprosił nas do pałacu. Był wieczór, więc wino i poczęstunek. Siedzieliśmy we trójkę w jego gabinecie i rozmawialiśmy o kampanii i nowym rządzie Marcinkiewicza. Po dwóch godzinach Lech zaproponował, żebyśmy mówili sobie po imieniu. Bardzo mnie to wzruszyło. Nie chcę, żeby pani odniosła wrażenie, iż jestem płaczliwy. To nieprawda, bardzo rzadko płaczę, ale wtedy się rozpłakałem.. Dla nas z Michałem Lech stał się od tego momentu kimś więcej niż szefem.. TERESA TORAŃSKA: Z Jarosławem też byliście na ty? ADAM BIELAN:– Nie, tylko z Lechem. Jarosław nigdy nam tego nie zaproponował. Ma podobno zasadę, że przechodzi na ty z ludźmi, którzy skończą 40 lat. TERESA TORAŃSKA: Miał pan 29. ADAM BIELAN:– Regularnie zacząłem bywać w pałacu prezydenckim. Bracia często wykorzystywali mnie i Michała do załatwiania spraw, których nie omawia się przez telefon. Zapewniam panią, że bracia chcieli koalicji z Platformą, naprawdę chcieli. I prezes, bo to on decydował, w rozgrywce z Platformą o powstanie PO-PiS większych błędów nie popełnił. Zachowywał się racjonalnie. Starał się rozegrać Platformę od wewnątrz. Postawił na Rokitę przeciwko Schetynie. Gdyby zagrał wtedy na Schetynę, koalicja może by powstała. Schetyna był dużo silniejszy, a Rokita słabszy, niż myśleliśmy. TERESA TORAŃSKA: Prezydent lubił Rokitę? ADAM BIELAN:– Bardzo lubił Tuska i Jana Krzysztofa Bieleckiego. Do Tuska miał wręcz słabość. Polubił też Schetynę, Drzewieckiego. Przez całą SLD-owską kadencję często się spotykali. Lech te ich spotkania uwielbiał. A z Rokitą był ten problem, że on dla Leszka był zbyt rzeczowy. Bo gdy do niego chodziło się na godzinę lub dwie, to w 5-10 minut załatwiał sprawy urzędowe czy państwowe, a resztę wypełniał opowiadaniem anegdot. Tusk to lubił, Bielecki lubił, a Rokita nie. Z tych samych prawdopodobnie powodów Lech nie znosił Sikorskiego. Sikorski kompletnie mu nie pasował.. TERESA TORAŃSKA: Bo „przystojniaczek”? Jak Paweł Poncyljusz, Stanisław Komorowski? ADAM BIELAN:– No, zgoda, tak mówił. Ale dużo gorzej wypowiadał się o Ziobrze. TERESA TORAŃSKA: To po co go trzymał? ADAM BIELAN:– Był użyteczny. TERESA TORAŃSKA: Przez kogo więc nie powstał PO-PiS? ADAM BIELAN:– Przez Tuska! Wie pani, co zrobił? My wygraliśmy wybory parlamentarne, potem prezydenckie, a on za wejście do koalicji zażądał od nas połowy ministerstw. To było po prostu absurdalne! Powołaliśmy więc rząd mniejszościowy. Poszedłem wtedy z Michałem Kamińskim do Jarosława i powiedziałem: „Trzeba skrócić kadencję Sejmu i zarządzić nowe wybory”. Taka możliwość istniała. Leszek w ramach konstytucyjnych uprawnień mógł nie podpisać budżetu, rozwiązać Sejm i wyznaczyć termin nowych wyborów w ciągu 45 dni. Sondaże wskazywały, że kolejne wybory wygralibyśmy z lepszym wynikiem niż poprzednie. Jarosław przyznał nam rację i zlecił przygotowanie kampanii. Przyszedł do niego wówczas Andrzej Urbański, szef Kancelarii Prezydenta, i zapytał: „Jarek, czy wiesz, kto wygra te wybory?”. „No, PiS” – odpowiedział prezes. „Nie – rzekł Urbański – wybory wygra premier Marcinkiewicz, nie ty”. TERESA TORAŃSKA: Marcinkiewicz był pupilem tabloidów. ADAM BIELAN:– I prezes się przestraszył. TERESA TORAŃSKA: A prezydent? ADAM BIELAN:– Zawsze podejrzliwie patrzył na związki Kazika z biznesem. I też nie darzył sympatią. TERESA TORAŃSKA: To dlaczego bracia zrobili Marcinkiewicza premierem? ADAM BIELAN:– Dwa miesiące wcześniej Kazik wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Jarosław wymyślił pakt stabilizacyjny z LPR i Samoobroną. Giertych klęczał podobno przed Jarosławem i przekonywał go, że będzie lojalny. Po weekendzie Jarosław zwołał komitet polityczny PiS. My z Michałem Kamińskim byliśmy głównymi oponentami wchodzenia w pakt stabilizacyjny. Skończy się koalicją – mówiliśmy – a w koalicji co chwila będą wybuchać kryzysy i poparcie dla PiS zacznie spadać. Doszło do spięcia. Zarządzono głosowanie, jedno z niewielu, jakie z PiS pamiętam. Z pytaniem: czy rozwiązać parlament. Przegraliśmy je z Michałem 9 do 7. I Jarosław, który uważa się za genialnego polityka i stratega, zrezygnował – o dziwo! – z rozwiązania Sejmu i podpisał pakt stabilizacyjny z Giertychem i Lepperem. TERESA TORAŃSKA: W świetle kamer jednej tylko telewizji – Trwam ojca Rydzyka. ADAM BIELAN:– Ten pakt był kardynalnym błędem. Jarosław przyznał się do niego potem publicznie. Stwierdził nawet, że był największym politycznym błędem, jaki kiedykolwiek popełnił. Do dzisiaj nie potrafię zrozumieć, dlaczego. Na co liczył? TERESA TORAŃSKA: Że ich przechytrzy. ADAM BIELAN:– Dwa tygodnie później poprosił nas na rozmowę i zapytał, co robić. Giertych publicznie jeszcze się nie wypowiadał, ale na spotkaniach wewnętrznych śmiał mu się w twarz. Trzeba – rzekł Jarosław – rozwiązać parlament. Za późno – powiedzieliśmy – nie można już przez prezydenta, bo minęły konstytucyjne możliwości, możemy jedynie złożyć wniosek o samorozwiązanie i liczyć, że uzyska on poparcie Platformy.. Taki wniosek wymaga większości dwóch trzecich głosów w Sejmie. Złożyliśmy go i Platforma ustami Rokity cynicznie odpowiedziała: Teraz wybory? Poprzemy je, jak PiS-owi spadnie poparcie. TERESA TORAŃSKA: I spadło. PiS po dwóch latach rządów przegrało wybory z Platformą. ADAM BIELAN:– Minimalnie. Jarosław – z tego co wiem – był absolutnie przekonany, że odda władzę. Miał jednak świadomość, że nie da się dłużej rządzić z Giertychem i Lepperem. Kierował się – moim zdaniem – przede wszystkim szlachetnymi pobudkami. TERESA TORAŃSKA: Pan w to wierzy? ADAM BIELAN:– Dlaczego mam nie wierzyć? Nie można z jednej strony atakować Kaczyńskiego, że jest bezwzględnym politykiem i dla władzy poświęci wszystko, a z drugiej strony zarzucać mu, że jak miał pełną władzę, to z niej zrezygnował. Wyszło zresztą nie najgorzej dla Polski.. Liga i Samoobrona zniknęły z parlamentu, a Lepper i Giertych przestali funkcjonować w polskiej polityce. Co PiS i braciom Kaczyńskim należy zaliczyć na plus. W wieczór wyborczy w 2007 roku byłem u prezydenta w pałacu. Pojawiły się plotki, że Jarosław – jeśli przegra wybory – może zrezygnować z funkcji szefa partii. Prezydent zaprosił kilku polityków PiS, żeby naradzić się, co robić. Przed dwunastą w nocy zadzwoniła prezydentowa. Leszek powiedział, że zaraz kończy. Dzwoniła drugi raz, trzeci. Na koniec wpadła zaniepokojona do sali kominkowej i nas przegoniła. TERESA TORAŃSKA: Grzecznie? ADAM BIELAN:– Zdecydowanie. Pierwszy raz widziałem ją w takiej akcji. Mówiła, że prezydent musi iść spać. TERESA TORAŃSKA: Nie. Na górze w ich apartamencie czekał na niego Paweł Kowal z Janem Ołdakowskim. ADAM BIELAN:– Nie wiedziałem. Potem parę razy zdarzyło mi się, że byliśmy w trakcie bardzo ważnej dyskusji politycznej, a pierwsza dama dzwoniła co chwilę i prezydent powtarzał, że już kończy, że zaraz, zaraz. TERESA TORAŃSKA: I nie słuchał? ADAM BIELAN:– Ale nie chciał jej denerwować. I po kolejnych telefonach wychodził. TERESA TORAŃSKA: Tusk został premierem. ADAM BIELAN:– I miał nas w garści. PiS przez błędną politykę zagraniczną znalazło się w narożniku. Chodziło o traktat lizboński, który Leszek wynegocjował z Unią Europejską przy telefonicznym udziale Jarosława i który po podpisaniu przez prezydenta w Lizbonie wymagał sejmowej ratyfikacji. Między braćmi powstał spór. Rzeczywisty, a nie na użytek mediów, jak mówiono. Prezydent był za jego ratyfikacją, a Jarosław zmienił zdanie i był przeciw. Chodziliśmy z Michałem na polecenie prezydenta do Jarosława, żeby go do traktatu przekonać. Ale się nie udało. W PiS narastała po przegranych wyborach frustracja, szukano winnych porażki. Jarosław uznał, że dla konsolidacji partii potrzebna jest krótka bitwa z Platformą, zakończona szybkim zwycięstwem. Zapowiedział, że PiS poprze ratyfikację traktatu, ale pod warunkiem, że Sejm uchwali ustawę gwarantującą zakaz zmiany wynegocjowanych zapisów bez zgody prezydenta. TERESA TORAŃSKA: O co chodziło? ADAM BIELAN:– O nic. Była bez znaczenia. Ale Jarosław liczył, że Tusk się na nią zgodzi i PiS będzie miało sukces. Tusk jednak oświadczył: Nie chcecie traktatu? To będzie traktatowe referendum. I gdyby wtedy powiedział: sprawdzam, i poszedł na referendum z traktatu lizbońskiego, my byśmy je zdecydowanie przegrali, co miałoby duże konsekwencje polityczne. Osłabiłoby znacznie pozycję Jarosława jako lidera PiS i prezydenta postawiło w bardzo trudnej sytuacji. Nie mogliśmy ryzykować. Maciek Łopiński z Michałem Kamińskim doprowadzili do spotkania prezydenta z Tuskiem. Umówili ich w Juracie na Helu. Namawialiśmy prezydenta, żeby Tuska zaczarował, jak potrafi najlepiej, i obiecał mu absolutnie wszystko, byle tylko do referendum nie doszło. Zostaliśmy z Michałem w Warszawie. Rozmowa zaplanowana na godzinę-półtorej przedłużała się. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. W sali na piętrze, w której rozmawiali, nie ma telefonów. Zadzwoniliśmy do Sławka Nowaka, żeby podpłynął motorówką z Sopotu do Juraty. Był na wieczór umówiony z żoną do kina. – Sprawdzisz, co się dzieje – namawialiśmy go – i wrócisz. Popłynął. Dzwoniliśmy też do szefa ochrony, żeby zajrzał do nich przez szybę i zobaczył, co Tusk z prezydentem robią. Idzie chyba dobrze – powiedział nam – bo już trzeci raz wstają, całują się, robią misia, siadają i dalej rozmawiają. Rozmowa trwała sześć-siedem godzin, wypili siedem butelek wina i Sławek nie zdążył do kina. O czym tak długo rozmawiali, prezydent nie chciał nam powiedzieć. Stwierdził, że ma umowę z Tuskiem i nie może. # Ze strony: http://tnij.org/sqhvoj5 -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2014-02-02 19:16:23 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Leszek- choleryk nie chcia? przyj?? do sejmu ze swoim kotem. I | |
stevep pisze na pl.soc.polityka w dniu niedziela, 2 lutego 2014 18:34:
http://tnij.org/sqhvoj5 Bielan o ludziach? To moe dla odmiany o problemach? :-) |
|
Data: 2014-02-03 04:23:18 | |
Autor: stevep | |
Leszek- choleryk nie chcia? przyj?? do sej mu ze swoim kotem. I | |
W dniu .02.2014 o 19:16 Marek Czaplicki <emcza@gazeta.pl> pisze:
stevep pisze na pl.soc.polityka w dniu niedziela, 2 lutego 2014 18:34:To ludzie yj bez problemw? -- stevep -- -- - Uywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2014-02-03 01:08:39 | |
Autor: boukun | |
Leszek- choleryk nie chcia?? przyj??? do sejmu ze swoim kotem. I | |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.xan0f2gy50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
# Leszkiem nie rozmawiało się o twardej polityce. Od niej był Jarosław. Z Leszkiem się gawędziło. Najczęściej o życiu. TERESA TORAŃSKA: Jaki był? ADAM BIELAN: Łatwo się denerwował. -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - Czyli luźne rozmowy między Żydami o innych Żydach rządzących Polakami... A goje i tak z tego nic nie kumają... boukun |
|
Data: 2014-02-03 04:04:20 | |
Autor: stevep | |
Leszek- choleryk nie chcia? przyj?? do sej mu ze swoim kotem. I | |
W dniu .02.2014 o 01:08 boukun <boukun@neostrada.pl> pisze:
Uytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisa w wiadomoci news:op.xan0f2gy50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...Nie myliem si, masz due szanse, aby drog wytyczon przez Hitlera udowodni, e Jezus nie by ydem. -- stevep -- -- - Uywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2014-02-03 08:27:01 | |
Autor: boukun | |
Leszek- choleryk nie chcia? przyj?? do sejmu ze swoim kotem. I | |
Uytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisa w wiadomoci news:op.xaoqtipa50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
W dniu .02.2014 o 01:08 boukun <boukun@neostrada.pl> pisze: Uytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisa w wiadomoci news:op.xan0f2gy50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...Nie myliem si, masz due szanse, aby drog wytyczon przez Hitlera udowodni, e Jezus nie by ydem. stevep -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - By ydem... Nie syszaem, eby Hitler mia co w tym sensie prbowa udowadnia... Przecie Hitler sam by wier ydem... boukun |
|
Data: 2014-02-03 05:43:14 | |
Autor: MarkWoydak | |
Leszek- choleryk nie chcia?? przyj??? do sejmu ze swoim kotem. I | |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.xan0f2gy50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl... # Leszkiem nie rozmawiało się o twardej polityce. Od niej był Jarosław. Z Leszkiem się gawędziło. Najczęściej o życiu. -- Lech był safandułą. Sterowany przez żądnego władzy swego braciszka wplątał się w politykę. Później mu odbiło i zdawało mu się, że jest królem narodów i wszystko może. W |
|
Data: 2014-02-03 20:51:29 | |
Autor: stevep | |
Leszek- choleryk nie chcia? przyj?? do sej mu ze swoim kotem. I | |
W dniu .02.2014 o 05:43 MarkWoydak <mark.woydak@forest.gmx.de> pisze:
To prawda i tu wycodzi caa mizeria PiS-u, jeden optany ide spiskw, ukadw itp, a drugi sterowany przez pierwszego safandua. -- stevep -- -- - Uywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|