Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Lis poluje na Sikorki

Lis poluje na Sikorki

Data: 2014-12-08 11:08:48
Autor: Kasper
Lis poluje na Sikorki


Nowe instrukcje ze sztabu, Lis poluje na Sikorki :)



Marszałek Sejmu Radosław Sikorski od miesiąca nie jest w stanie podać pięciu przykładowych podróży służbowych odbytych w 2013 r. własnym samochodem, na które pobrał z kasy Sejmu 9,6 tys. zł. „Newsweek” zwrócił się do niego z pytaniami w tej sprawie 12 listopada. Do dziś nie wskazał choćby jednego wyjazdu, za który otrzymał publiczne pieniądze.

Chodzi o pieniądze, które Sikorski, będąc szefem MSZ, każdego roku pobierał na służbowe podróże własnym autem. „Wprost” wyliczył, że w ciągu siedmiu lat pracy w rządzie Sikorski dostał na ten cel blisko 80 tys. zł. To o tyle wątpliwe, że jako minister miał do dyspozycji ochronę BOR oraz limuzynę z kierowcą i trudno uwierzyć, by w tym czasie był w stanie tyle podróżować prywatnym autem.

Rzeczniczka Marszałka Małgorzata Ławrowska wydała dziś w tej sprawie oświadczenie: „Sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach. Również Prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa, co zamyka kwestie. (…) Prawo do ochrony BOR nie wyklucza czasowego zrzekania się tej ochrony, jazdy dwoma samochodami, czy jazd samodzielnych, gdy funkcjonariusze dyżurują w swoich miejscach dyslokacji. Każda podróż z Warszawy do okręgu wyborczego, czyli województwa kujawsko-pomorskiego to ok. 700 kilometrów tam i z powrotem, nie licząc jazd po samym okręgu wyborczym.”

„Newsweek” już miesiąc temu zainteresował się sprawą podróży poselskich Sikorskiego. 12 listopada wysłaliśmy na adres mailowy jego biura poselskiego mail z prośbą o wyjaśnienie, jak to możliwe, że, mając służbową limuzynę z kierowcą, jeździł własnym samochodem. Poprosiliśmy go też, by podał nam pięć przykładowym podróży służbowych odbytych w ubiegłym roku własnym autem (z dokumentów Kancelarii Sejmu opublikowanych na stronie internetowej Sejmu wynika, że Sikorski w 2013 r. pobrał na ten cel 9,6 tys. zł). Wobec braku odpowiedzi 19 listopada wysłaliśmy mail z ponagleniem. Sikorski znów nie zareagował, więc 24 listopada skierowaliśmy kolejne pismo – tym razem do biura prasowego Kancelarii Sejmu z prośbą o przekazanie naszej korespondencji rzeczniczce Sikorskiego Małgorzacie Ławrowskiej. Odpowiedź nie przyszła do dziś.

Już miesiąc temu wysłaliśmy mail z prośbą o wyjaśnienie, jak to możliwe, że, mając służbową limuzynę z kierowcą, Sikorski jeździł własnym samochodem. Mimo ponagleń, odpowiedź nie przyszła do dziś.

Czy to oznacza, że Radosław Sikorski w 2013 roku nie odbył nawet pięciu podróży służbowych własnym autem? Jeśli tak, to za co brał pieniądze z kasy Sejmu?

To nie koniec wątpliwości. Z początku podejrzewaliśmy, że Sikorski mógł rozliczać podróże nie swoje, ale pracowników biura poselskiego, którzy w jego imieniu podróżowali po okręgu wyborczym. Poprosiliśmy Kancelarię Sejmu o wyjaśnienie, czy byłoby to możliwe. „Wydatki związane z przejazdami Posła w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego dotyczą wyłącznie przejazdów posła i nie można w ramach tego rodzaju wydatków rozliczać podróży pracowników bądź asystentów” - odpisano nam. Czyli Sikorski nie mógł rozliczyć podróży swoich pracowników. Pieniądze, które pobrał, musiały stanowić zwrot jego osobistych wyjazdów.

Sikorski, będąc szefem MSZ, każdego roku pobierał na służbowe podróże własnym autem. „Wprost” wyliczył, że w ciągu siedmiu lat pracy w rządzie Sikorski dostał na ten cel blisko 80 tys. zł.

Innymi słowy, z prawnego punktu widzenia Sikorskiemu nic nie grozi, co nie zwalnia go z obowiązku wytłumaczenia się przed opinią publiczną, za co brał pieniądze z Sejmu. Pytanie tylko, czy tę sprawę w ogóle da się wytłumaczyć. Miesięczne milczenie po naszych pytaniach sugeruje, że nie.Rzeczniczka Marszałka Sejmu broni się dziś, że sprawę jego podróży badała już prokuratura, która odmówiła wszczęcia śledztwa, co jej zdaniem „zamyka kwestie”. To nieprawda. Śledczy nie mogli podjąć innej decyzji, bo system rozliczania podróży posłów jest dziurawy jak sito. Okazuje się bowiem, że zwrotu kosztów paliwa nie dokonuje się na podstawie rachunków ani faktur. Wystarczy wypełnienie sejmowego druku „Przejazdy posła w miesiącu”. Oznacza to, że poseł nie musi przedstawić żadnych dowodów na swoje podróże, pieniądze otrzymuje jedynie na podstawie swojego oświadczenia, którego prawdziwości się nie weryfikuje.

Najnowszy tekst Michała Krzymowskiego o Platformie Obywatelskiej można przeczytać w najnowszym "Newsweeku". Oprócz tego w numerze Dariusz Michalczewski mówi, dlaczego popiera gejów i czym jest dla niego patriotyzm.

http://polska.newsweek.pl/sikorski-afera-wyjazdy-wlasnym-samochodem-
koszt-sejmu-newsweek-pl,artykuly,353201,1.html#utm_source=rasp&utm_medium=click&utm_campaign=alertSG

Data: 2014-12-09 05:46:17
Autor: stevep
Lis poluje na Sikorki
W dniu .12.2014 o 18:08 Kasper <kasp@onet.pl> pisze:



Nowe instrukcje ze sztabu, Lis poluje na Sikorki :)



Marszałek Sejmu Radosław Sikorski od miesiąca nie jest w stanie podać  pięciu przykładowych podróży służbowych odbytych w 2013 r. własnym  samochodem, na które pobrał z kasy Sejmu 9,6 tys. zł. „Newsweek” zwrócił  się do niego z pytaniami w tej sprawie 12 listopada. Do dziś nie wskazał  choćby jednego wyjazdu, za który otrzymał publiczne pieniądze.

Chodzi o pieniądze, które Sikorski, będąc szefem MSZ, każdego roku  pobierał na służbowe podróże własnym autem. „Wprost” wyliczył, że w  ciągu siedmiu lat pracy w rządzie Sikorski dostał na ten cel blisko 80  tys. zł. To o tyle wątpliwe, że jako minister miał do dyspozycji ochronę  BOR oraz limuzynę z kierowcą i trudno uwierzyć, by w tym czasie był w  stanie tyle podróżować prywatnym autem.

Rzeczniczka Marszałka Małgorzata Ławrowska wydała dziś w tej sprawie  oświadczenie: „Sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach. Również  Prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa, co zamyka  kwestie. (…) Prawo do ochrony BOR nie wyklucza czasowego zrzekania się  tej ochrony, jazdy dwoma samochodami, czy jazd samodzielnych, gdy  funkcjonariusze dyżurują w swoich miejscach dyslokacji. Każda podróż z  Warszawy do okręgu wyborczego, czyli województwa kujawsko-pomorskiego to  ok. 700 kilometrów tam i z powrotem, nie licząc jazd po samym okręgu  wyborczym.”

„Newsweek” już miesiąc temu zainteresował się sprawą podróży poselskich  Sikorskiego. 12 listopada wysłaliśmy na adres mailowy jego biura  poselskiego mail z prośbą o wyjaśnienie, jak to możliwe, że, mając  służbową limuzynę z kierowcą, jeździł własnym samochodem. Poprosiliśmy  go też, by podał nam pięć przykładowym podróży służbowych odbytych w  ubiegłym roku własnym autem (z dokumentów Kancelarii Sejmu  opublikowanych na stronie internetowej Sejmu wynika, że Sikorski w 2013  r. pobrał na ten cel 9,6 tys. zł). Wobec braku odpowiedzi 19 listopada  wysłaliśmy mail z ponagleniem. Sikorski znów nie zareagował, więc 24  listopada skierowaliśmy kolejne pismo – tym razem do biura prasowego  Kancelarii Sejmu z prośbą o przekazanie naszej korespondencji  rzeczniczce Sikorskiego Małgorzacie Ławrowskiej. Odpowiedź nie przyszła  do dziś.

Już miesiąc temu wysłaliśmy mail z prośbą o wyjaśnienie, jak to możliwe,  że, mając służbową limuzynę z kierowcą, Sikorski jeździł własnym  samochodem. Mimo ponagleń, odpowiedź nie przyszła do dziś.

Czy to oznacza, że Radosław Sikorski w 2013 roku nie odbył nawet pięciu  podróży służbowych własnym autem? Jeśli tak, to za co brał pieniądze z  kasy Sejmu?

To nie koniec wątpliwości. Z początku podejrzewaliśmy, że Sikorski mógł  rozliczać podróże nie swoje, ale pracowników biura poselskiego, którzy w  jego imieniu podróżowali po okręgu wyborczym. Poprosiliśmy Kancelarię  Sejmu o wyjaśnienie, czy byłoby to możliwe. „Wydatki związane z  przejazdami Posła w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego dotyczą  wyłącznie przejazdów posła i nie można w ramach tego rodzaju wydatków  rozliczać podróży pracowników bądź asystentów” - odpisano nam. Czyli  Sikorski nie mógł rozliczyć podróży swoich pracowników. Pieniądze, które  pobrał, musiały stanowić zwrot jego osobistych wyjazdów.

Sikorski, będąc szefem MSZ, każdego roku pobierał na służbowe podróże  własnym autem. „Wprost” wyliczył, że w ciągu siedmiu lat pracy w rządzie  Sikorski dostał na ten cel blisko 80 tys. zł.

Innymi słowy, z prawnego punktu widzenia Sikorskiemu nic nie grozi, co  nie zwalnia go z obowiązku wytłumaczenia się przed opinią publiczną, za  co brał pieniądze z Sejmu. Pytanie tylko, czy tę sprawę w ogóle da się  wytłumaczyć. Miesięczne milczenie po naszych pytaniach sugeruje, że  nie.Rzeczniczka Marszałka Sejmu broni się dziś, że sprawę jego podróży  badała już prokuratura, która odmówiła wszczęcia śledztwa, co jej  zdaniem „zamyka kwestie”. To nieprawda. Śledczy nie mogli podjąć innej  decyzji, bo system rozliczania podróży posłów jest dziurawy jak sito.  Okazuje się bowiem, że zwrotu kosztów paliwa nie dokonuje się na  podstawie rachunków ani faktur. Wystarczy wypełnienie sejmowego druku  „Przejazdy posła w miesiącu”. Oznacza to, że poseł nie musi przedstawić  żadnych dowodów na swoje podróże, pieniądze otrzymuje jedynie na  podstawie swojego oświadczenia, którego prawdziwości się nie weryfikuje.

Najnowszy tekst Michała Krzymowskiego o Platformie Obywatelskiej można  przeczytać w najnowszym "Newsweeku". Oprócz tego w numerze Dariusz  Michalczewski mówi, dlaczego popiera gejów i czym jest dla niego  patriotyzm.

http://polska.newsweek.pl/sikorski-afera-wyjazdy-wlasnym-samochodem-
koszt-sejmu-newsweek-pl,artykuly,353201,1.html#utm_source=rasp&utm_medium=click&utm_campaign=alertSG


Właśnie "najnowszy" o kolejno odgrzewanych kotletach.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Lis poluje na Sikorki

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona