Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   List do pucybuta swinki Ferkel

List do pucybuta swinki Ferkel

Data: 2017-03-19 22:42:00
Autor: Mark Woydak
List do pucybuta swinki Ferkel


Szanowny Panie Dekan,

Piszę do Pana jako były pracownik kierowanej przez Pana firmy. Obserwując
jej działania z ostatnich lat dziękuję Bogu, że pod koniec 2011 roku nasze
drogi się rozeszły.

Byłem zawsze dumny z pracy w Axlu, a później w holdingu Ringier Axel
Springer, nie wstydziłem się ani jednej przepracowanej tam chwili i ani
jednej decyzji. Teraz wstydzę się, że w moim cv występuje okres pracy w
kierowanej przez Pana firmie. A występuje on obok takich moich działań jak
praca dla podziemnego radia Solidarność w stanie wojennym czy szefowanie
podziemnym gazetom Z dnia na Dzień i Gazeta Związkowa. Mam więc pewne prawo
zwrócić Panu uwagę na to co mi się nie podoba w Pańskim zachowaniu,
prowadzeniu firmy oraz traktowaniu dziennikarzy, a przede wszystkim ogółu
Polaków. Jako szef przedsiębiorstw może je Pan sobie prowadzić jak Pan
chce, ale jako, że Pańska firma jest gościem w naszym kraju jestem zmuszony
przypomnieć Panu o pewnych zasadach obowiązujących w gościnie. Piszę więc
do Pana jako Polak, choć jako przedsiębiorca, jak widać z poniższego, też
miałbym wiele do powiedzenia.
Pański list dopełnił czary goryczy człowieka patrzącego na upadek
standardów wzorcowej kiedyś firmy i pobłażanie działaniom wcześniej nie do
pomyślenia. Z zażenowaniem patrzyłem, jak toleruje Pan włączanie się
redaktora naczelnego Newsweeka do polityki jako aktywnego podmiotu. To
wstyd dla dziennikarza a także dla wydawnictwa, któremu Pan szefuje. Pana
odpowiedź Maxowi Kolonko na jego wątpliwości w tym względzie była słabej
próby demagogią powoływania się na wolność słowa, mającą przesłonić
naruszenia podstaw kodeksu dziennikarskiego.

Z zawodu jest Pan finansistą, jak niestety większość szefów obecnej prasy,
co jest jednym z powodów jej mizerii. Może więc Pan nie wie, że dziennikarz
ma być obiektywnym opisywaczem zdarzeń, a nie ich animatorem. Drugi Pański
naczelny, miesięcznika Forbes, czasopisma, które wraz z zespołem miałem
zaszczyt wydźwignąć z samego dna na szczyt największego gospodarczego
periodyku w Polsce, instruuje w sieci jak zrobić uliczne rokosze obalające
rząd, a la Majdan. To pokazuje kolejny krok zapadania się Pańskiego
wydawnictwa w amok. Tym samym Forbes na zawsze utracił przymioty
obiektywnego i wyważonego czasopisma o gospodarce. Nie zareagował Pan, a w
obu przypadkach KAŻDY wydawca podziękowałby obu Panom.

ALE PRZECIEŻ JESTEŚMY W POLSCE. Fakt stosowania przez Pana dla Polski norm
innych, jakie nie przeszłyby w krajach rozwiniętych, do których współpracy
Pan tak namawia swoich dziennikarzy, pokazuje Polakom, że mimo wszelkich
zaklęć, traktuje Pan Polaków jako naród gorszej kategorii, bo jak
wytłumaczyć zaniżanie standardów w tym wypadku. Pański ostatni list do
pracowników jest już następnym, mam nadzieję, że końcowym etapem upadku.

O działaniach polskiego legalnego rządu ma Pan czelność pisać, że
,,ideologia i prymitywne manipulacje przegrały z wartościami i rozsądkiem".
Nawet gdyby to była prawda nie przystoi tak pisać do dziennikarzy, nawet
gdyby Pan był Polakiem. Tym bardziej, że to nie jest prawda. Rząd Polski
miał zwyczajne prawo do zgłoszenia swego kandydata i niepopierania
obecnego. Gdzie Pan tu widzi ideologię i ,,prymitywne manipulacje"? Okazało
się jednak, że skorzystanie z tych praw wywołuje furię. I gdzie tu Pańskie
,,wartości i rozsądek"?
Pokażę za to Panu jego własną ideologię i ,,prymitywne manipulacje" w jego
liście. Dokonuje Pan tej manipulacji w sposób tak prymitywny, że - proszę
mi wierzyć - zauważalny nawet wśród odbiorców Pana listu. Nie ma żadnego
logicznego związku z chęcią rządu Polskiego do zgłoszenia swego kandydata z
imputowaną przez Pana Polsce chęcią wyjścia z Unii. Mało tego, jeżeli
skorzystanie ze swego prawa do zgłoszenia kandydata jest dla Unii (jak
widać i Pana) deklaracją wyjścia z UE, to raczej oznacza, że Unia (wtedy
łącznie z Panem) traktuje procedury demokratyczne jako dekorację do
namalowania na niej zakulisowo podjętych decyzji. Na manipulacji powiązania
wojenki o najlepiej płatną sekretarkę świata z imputowaną chęcią
opuszczenia Unii zbudował Pan całą konstrukcję poniżającej dla dziennikarzy
i ogółu Polaków instrukcji na przyszłość. Logiki się Pan uczył i pewnie wie
Pan, że jeśli przesłanki wyjściowe są fałszywe, to całe późniejsze
wnioskowanie, choćby najbardziej poprawne (a nawet Pańskie takie nie jest)
prowadzi do fałszywych wniosków.

Przeciwstawianie 80% zwolenników Unii wśród Polaków ostatnim działaniom
PiSu ma wykazać niby jego izolację w tym względzie. Niestety i Pan, i
większość Unii nie rozumiecie, że Polacy chcą być w Unii, ale chcą ją
zmienić na lepsze, gdyż ich zdaniem idzie w złą stronę. Wypieranie tych
faktów będzie kosztowało Unię, ale i Pana.

Ringier Axel Springer stał się poprzez Pana list zdeklarowanym uczestnikiem
wojny polsko-polskiej. To niestety kompromituje Pański holding prasowy, ale
także stronę, po które się Pan z własnej woli opowiedział. Polacy mają
podzielane w większości, wspólne historycznie złe zdanie o stronie
polskiego sporu, która wymaga wsparcia od obcych sąsiadów. Wyświadczył więc
Pan swoim ulubieńcom niedźwiedzią przysługę. To pierwszy koszt.

Drugi koszt to potwierdzenie przyjętej przez Pański polski oddział
zadziwiającej dla mnie strategii po przejęciu władzy przez PiS. Strategii
biznesowej. Pana flagowy polski tytuł Fakt to gazeta, której głównymi
czytelnikami jest elektorat PiS. Fakt, za Grzegorza Jankowskiego (którego
zwolnienie nastąpiło w cieniu żenujących o tym rozmów rzecznika rządu z
polskim oligarchą Kulczykiem) obiektywnie i po równo relacjonował meandry
rządów Tuska. Jego konserwatywny czytelnik dostaje dzisiaj, po zmianie
naczelnego, kolejny produkt meanstreamowopodobny wraz z dysonansem
poznawczym. Zawsze to się kończy źle i to źle dla finansowych wyników
wydawnictwa. Nie dziś to w przyszłym roku.

Trzeci koszt to koszt utraty przyszłych dochodów. Pana holding, po takich
rewelacjach z Pańskiego listu nie dostanie grosza za reklamę od spółek
skarbu państwa i z ogłoszeń instytucji publicznych. PiS przestanie
dokarmiać lisy. Teraz - mimo takich opresyjnych rządów i waszego ich
krytykanctwa - pieniądze jeszcze płynęły, co przeczy tezie, lansowanej
również w Pańskich mediach,o dalekowzrocznej mściwości partii Jarosława
Kaczyńskiego. Za PO nie dostalibyście grosza od początku gdybyście nie tyle
krytykowali ówczesny rząd, co byli tak skrajnie nieobiektywni jak dziś. Jak
się Pan będzie tłumaczył ze słabych wyników w centrali to zawsze może Pan
zrzucić winę na jednak mściwość Jarosława. Ale wtedy każdy może wyciągnąć
Panu ten list i porównać wyniki ze spółek skarbu państwa sprzed i po
liście. I zapyta się czy było warto.

Czwarty koszt. Pamiętam taki moment, jeszcze w Axlu (bez Ringiera), kiedy
wybuchła afera związana z tym, że ówczesny (przedlisowski jeszcze) Newsweek
ujawnił aferę z fałszowaniem wódki przez jednego z czołowych producentów.
Producent wytoczył prawne armaty, Axel zaczął się bronić, media trąbiły. I
wtedy inni producenci alkoholi wzięli na dywanik tego wyrywnego i
uświadomili go, że wątpliwa co do wyniku walka, w dodatku co do dość
strukturalnych dla rynku uchybień, jest szkodliwa dla całej branży.
Zapalczywy producent zrozumiał lekcję od swoich i zamiast pozwu pojawił się
w biurze Axla kosz z owocami (i wódką oczywiście).

Piszę to, by uświadomić Panu co Pan zrobił tym listem. Dał Pan PiSowi,
którego Pan nie lubi (i nie rozumie - arogancja jest zawsze funkcją
ignorancji) prezent życia. Przycichające od niedawna głosy o repolonizacji
mediów teraz się jedynie wzmogą. PiS zmądrzeje i nie będzie repolonizował
mediów, choć do tej pory tak chciał nawet za cenę skandalu na cała Europę.
Teraz dał mu Pan propagandową maczugę, by nie tylko walnął w Pana, ale w
całą branżę medialną, którą uważa nie bez przyczyny, jak widać po Pańskim
liście, za część układu, który chce rozmontować. I, co już powoli widać,
pójdzie po rozum do głowy i nie będzie walczył o repolonizację mediów, ale
potraktuje je jak każdą gałąź gospodarki, czyli wprowadzi reguły
koncentracji kapitału (niekoniecznie obcego). Wtedy Unia mu nic nie zrobi,
do boju nie wyśle bowiem tropicieli tożsamości narodowej kapitału w
mediach, ale UOKiK. I dotychczasowe oligopole znikną. Łącznie z Pańskim. A
Europa będzie mogła się temu tylko przyglądać.

Pamiętam Pana ze spotkań jako bardzo miłego i inteligentnego człowieka,
finansistę wyniesionego do roli szefa koncernu medialnego. Wartościowe w
tych spotkaniach było to, że słuchał Pan uwag dotyczących sfery
wydawniczej. Widać było, że się Pan uczy i chce uczyć. Ale widzę, że nie
nauczył się Pan jednego. Roztropności.

Na Pana list można patrzeć w dwojaki sposób. Pierwszy, że napisał go Pan
sam, a więc wyskoczył Pan przed szereg popełniwszy powyższe błędy. Za te
błędy zapłaci więc ewentualnie Pan sam, jeśli Pańscy szefowie mają choć
odrobinę refleksji. Jak znam meandry niemieckich korporacji, to jeśli
decyzja co do Pańskich losów jest już podjęta, to zobaczymy ją za kilka
miesięcy jako zwolnienie na własną prośbę z przyczyn osobistych lub w znany
Polsce tzw. ,,kop w górę". Ma minąć tyle czasu, żeby nie wiązać tego listu z
Pana odejściem.

Drugi sposób widzenia tego listu jest ciekawszy, ale zakłada brak Pańskiej
autonomii. Przecież wiedział Pan, że ten listy wyjdzie w świat. Nie może
być Pan aż tak nieświadomy, by nie wiedzieć jakie mógłby mieć (i ma)
konsekwencje. Istnieje teoria, że nie jest Pan jedynym autorem tego listu,
tylko wpisał się Pan w ciąg oficjalnie wysyłanych do polskiej publiczności
i do rządzących ostrzeżeń, że niemieckie media będą walczyć z repolonizacją
wszelkimi środkami.

Ja mam jednak inną teorię - wydaje mi się, że to co Pan napisał ma szerszy
kontekst - Zachód przygotowuje Polskę, że ta nie załapie się do Europy
większej prędkości. Decyzja zapadła już dawno a teraz szuka się tuskowego
pretekstu do zwalenia na Kaczyńskiego winy za zaparkowanie (jak Pan pięknie
i obrazowo pisze. Szantażuje?) Polski na bocznym torze. Obwinienie
Kaczyńskiego za (i tak już przesądzony) spadek do drugiej ligi ma odwrócić
uwagę od rzeczywistych decydentów oraz wywołać falę protestów tych 80%
zwolenników Unii, które wedle Pana instrukcji, jeśli Pańskie media zdołają
wmówić im winę Kaczyńskiego, mogą zmieść PiS ze sceny politycznej.

To już ostatni Pański koszt. Pana list powiększył grono zwolenników PiSu i
jego polityki wobec UE. Jeżeli Polacy zobaczą, że zostali ukarani przez
Unię za chęć wyboru własnego kandydata, to zaczną się zastanawiać, czy to
może nie lepiej. Zwłaszcza, że dla Polaków jest jasne, że większa prędkość
w Unii nie oznacza większego tempa ROZWOJU, ale większe tempo INTEGRACJI. A
więc ,,harmonizację fiskalną" (czyli podwyższenie naszych podatków),
gwarancje równej płacy minimalnej (bankructwo polskich przedsiębiorstw),
solidaryzm w sprawie uchodźców (czyli przymusowe kwoty), wprowadzenie Euro,
czyli w sumie zlikwidowanie podstawowych filarów naszej konkurencyjności.

Jeśli jest Pan w tej sprawie autonomiczny, to popełnił Pan błąd, za który
korporacja Pana rozliczy, jeśli zaś jest to Wasz wspólny i skoordynowany
ruch, to zapłaci za to cała Pańska korporacja. To, że Pańscy szefowie zwalą
w razie czego wszystko na Pana, to oczywistość - zużyte narzędzia złomuje
się. W końcu cała Pańska argumentacja opiera się na założeniu, że się za 2
lata PiS wyłoży. A to wcale nie takie pewne. Proszę zajrzeć do uczciwych
badań, które Pan tak lubi cytować.

I na koniec, jeśli Pana nie przekonałem. Proszę sobie wyobrazić, że taki
list słowo w słowo pisze polski właściciel do niemieckich czy szwajcarskich
dziennikarzy. I to jeszcze nakazując wspieranie opcji prawicowej. Co by się
działo? Toż to by był skandal na całą Europę i świat! Media by grzmiały
dzień i noc. Dziennikarze - odbiorcy takiego pisma użalaliby się, że są
traktowani jak bydło drugiej kategorii, które jakiś obcy bufon poucza co
mają myśleć i pisać o swoim kraju. Tak by było? No tak. Niech Pan się więc
zastanowi co w Panu powoduje, że Polaków Pan potraktował tak, jak nikt by
sobie nie pozwolił potraktować innych nacji. A to, że polscy dziennikarze
Pańskiego koncernu latają po mediach z mantrą ,,Polacy, nic się nie stało"
dowodzi tylko, że może ma pan trochę racji, że traktuje Polskę i Polaków
jako bandę służalczych tubylców z egzotycznej kolonii.

Jerzy Karwelis - prezes wydawnictwa Vogel Publishing, prezes Związku
Kontroli i Dystrybucji Prasy i członek Zarządu Izby Wydawców Prasy. W Axel
Springer Polska, później Ringier Axel Springer - dyrektor wydawniczy
Newsweek Polska i Forbes, dyrektor marketingu i dyrektor komercyjny w tych
wydawnictwach.
/ Źródło: DoRzeczy.pl

List do pucybuta swinki Ferkel

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona