"W 1989 r., w chwili upadku komunizmu, Lech Wałęsa cieszył się
niekwestionowanym autorytetem. Był królem-robotnikiem, wokół którego kłębił
się uniżony dwór inteligentów – ocenia Jan Rokita, autor książki "Anatomia
przypadku", która właśnie trafiła do księgarń. Zdradza także kulisy "wojny
na górze". Trudno nazwać Kaczyńskich inteligentami. --
Nie ukrywam swojego negatywnego stosunku do Donalda Tuska. Jeśli to był "tylko" wypadek, to tym bardziej ponosi odpowiedzialność za śmierć Lecha Kaczyńskiego i całej delegacji prezydenckiej. Musiałbym być psychicznie niezrównoważony, żeby tolerować Tuska, który odpowiada za śmierć moich przyjaciół. Powtarzam, że nie kieruję się żądzą zemsty. Ja potrafiłem w życiu wybaczyć wielokrotnie, ale pan Tusk nie spełnia żadnego kryterium, żebym miał mu wybaczyć - podsumowuje
Kaczyński.
|