Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Lot w mgłę

Lot w mgłę

Data: 2010-07-21 07:42:58
Autor: Bogdan Idzikowski
Lot w mgłę
10 kwietnia rano załoga prezydenckiego tupolewa miała bardzo pesymistyczne dane meteo dla Smoleńska. Dlaczego samolot nie poleciał na zapasowe lotnisko?

http://wyborcza.pl/1,75478,8159754,Lot_w_mgle.html

Dla 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który wozi najważniejsze osoby w państwie, prognozy przygotowują wojskowi synoptycy. Załoga dostaje je dzień przed lotem, tuż przed startem są uzupełniane o najnowsze dane.

Jak powiedział "Gazecie" ekspert pracujący przy wyjaśnianiu katastrofy, prognozy polskich synoptyków 10 kwietnia dla Smoleńska były fatalne - przewidywały bardzo gęstą mgłę. Okazały się bardziej pesymistyczne niż faktyczna pogoda.

Ze znanych już zapisów czarnych skrzynek wiemy, że o godz. 8.04 anonimowy głos w kokpicie mówi: "To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać". Siedem minut później drugi pilot dodaje: "Nie, no ziemię widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii...". W tym momencie załoga przygotowywała się już do procedury podejścia do lądowania.

- Organizator lotu [Kancelaria Prezydenta], dowództwo 36. Pułku i przede wszystkim dowódca załogi muszą przed startem wiedzieć, co zrobić, jeśli na lotnisku docelowym warunki nie pozwolą na lądowanie - mówił niedawno "Gazecie" płk Stefan Gruszczyk, były dowódca eskadry tupolewów 36. Pułku, wieloletni pilot i instruktor w Locie i Centralwings. - Czy wracać do Warszawy, czy lecieć na lotnisko zapasowe. Taki plan powinien istnieć zwłaszcza w przypadku lotu z prezydentem. Nie może być tak, że załoga leci bez żadnych uzgodnień i gorączkowo myśli, co robić - mówił płk Gruszczyk.

Gdyby jeszcze w Warszawie podjęto decyzję, by lecieć na jedno z zapasowych lotnisk - Mińsk (305 km od Smoleńska) lub Witebsk (130 km) - kolumnę samochodów dla pasażerów tupolewa można by zorganizować w godzinę. Dojazd z Witebska, gdzie pogoda 10 kwietnia była dobra, zająłby ok. 1,5 godz. Prezydent Lech Kaczyński byłby w Lesie Katyńskim ok. godz. 10 czasu polskiego, czyli w momencie rozpoczęcia zaplanowanych na tę właśnie godzinę głównych polskich uroczystości w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Jeśliby się spóźnił, to nieznacznie.

Nie wiemy, czy przed wylotem załoga rozmawiała z urzędnikami Kancelarii Prezydenta, co robić w przypadku złej pogody. Zgodnie z procedurami musiała jednak o tym fakcie uprzedzić dysponenta lotu. Wiemy natomiast, że w trakcie lotu do kokpitu wchodził szef Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik, siedział też w kabinie pilotów w ostatniej fazie lotu.

To dowódca załogi mjr Arkadiusz Protasiuk lub gen. Błasik wypowiedział odczytane niedawno przez polskich ekspertów słowa zapisane na czarnej skrzynce: "Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)". Padły one 25 minut przed tragedią. Według TVN 24 polscy eksperci odczytali inne słowa Protasiuka, który kilkadziesiąt sekund przed katastrofą miał powiedzieć: "Jak nie wyląduję (wylądujemy), to mnie zabiją (zabije)".

Do kokpitu kilka razy wchodził też szef protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana. To z jego ust 11 minut przed katastrofą padają słowa: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić".

Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który bada katastrofę, potwierdził wczoraj, że ze względu na pogodę samolot nie powinien podchodzić do lądowania. "Widoczność wynosiła 300-500 m, mgła, zachmurzenie - 10 punktów (całkowite) warstwowe, dolna podstawa chmur 40-50 m" - oświadczył MAK i dodał, że "warunki pogodowe na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj nie odpowiadały wymogom niezbędnym do lądowania, o czym załoga była niejednokrotnie uprzedzana przez organy kierowania ruchem powietrznym i przez załogę polskiego Jaka-40, który wcześniej wylądował w tym porcie lotniczym".

Minimalne warunki do lądowania dla Tu-154 na takim lotnisku jak Smoleńsk to 1000 m widoczności i 100 m podstawy chmur.

MAK twierdzi, że w momencie startu z Warszawy o 7.27 piloci nie mieli informacji o aktualnej pogodzie w Smoleńsku, nie mieli też przysłanej z Rosji prognozy meteo. To samo dotyczyło zresztą lotu premiera Donalda Tuska 7 kwietnia, ale wtedy pogoda była wspaniała. Przed żadną z tych podróży Polska nie poprosiła Rosjan o aktualną pogodę w Smoleńsku.

Według rzecznika Sił Powietrznych ppłk. Roberta Kupracza załoga tupolewa dostała przed wylotem dane o pogodzie w Smoleńsku z godz. 5 rano czasu polskiego. Kolejne dane Smoleńsk przekazał - w zgodzie z międzynarodowymi przepisami - o 8. Ale wtedy tupolew był już w powietrzu.

Lot w mgłę

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona