Drodzy Państwo bądĹşmy szczerzy: w niektĂłrych polskich miastach, a nawet zaryzykuję twierdzenie, Ĺźe w większości polskich miast, tak zwane rady miasta to zbędny wydatek i kompletnie nieprzydatne ciało.  Do sprawnego zarządzania miastem w zupełności wystarczą rady parafialne.

 Oto Lublin. Niby nic wielkiego, trochę większa mieścina z wiecznymi kompleksami “ściany wschodniej”.

W tym mieście Lublinie, bezradni raczej radni, ulegając presji tych i owych, co to nie orzą, nie sieją a plony zbierają, w projekcie uchwały “Strategia Rozwoju Kultury Lublina na lata 2013-2020“, umieścili zapis odnoszący się do… dekalogu. I tak zapis brzmi:

“Z tak rozumianą kulturą współgrają dziedzictwo i tradycja, wypływające z dekalogu, który jest zbiorem praw szanowanym i uznawanym w wielu religiach, a także wartości przez wieki obecne w Lublinie, miejscu otwartym i pozostającym w nieustannym dialogu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”.

Po pierwsze to kompletny bełkot. Ale też skandal powiecie, żeby takie dyrdymały wypisywać. Ależ skąd! Mogło być zupełnie po bandzie, bo radni jedynie słusznej opcji, chodzący karnie przy nodze na smyczy biskupa, nie tyle że chcieli, oni żądali jasnego zapisu odwołującego się do ”chrześcijańskich wartości“.

Na szczęście resztki rozsądku i cywilnej odwagi pozostałej części radnych, sprawę przeważyły o tyle, że mamy bardziej lajtowy dekalog zamiast hardcorowych “wartości“. Nie zmienia to postaci rzeczy, iż Lublin dał przykład, i uzmysłowił nam, że członkowie rad parafialnych dorabiających jako radni, biorą sprawy w swoje ręce.

Ma ten sens.  Po chuj przejadający i trwoniący kasę radni, skoro problemy rozwiązywać mogą rĂłwnie skutecznie a nawet skuteczniej, członkowie rad parafialnych i to z reguły za friko. Po kiego grzyba prezydent, skoro funkcję włodarza miasta moĹźe sprawować biskup i to doĹźywotnio. I jakie oszczędności będą. IdĹşmy dalej: po co nam Lublin, skoro juĹź mamy Lubliniec. Tak samo ładnie brzmi, podobnie się łajdaczy.

http://tiny.pl/q7kh4

--
Dyskusja z wierzącym jest jak gra w szachy z gołębiem. Nieważne, jak dobrze grasz, gołąb i tak przewróci wszystkie figury, nasra na szachownicę i będzie dumny z wygranej.

użytkownik Bogdan Idzikowski napisał:

co to nie orzą, nie sieją a plony zbierają

To zupelnie jak ortodoksy! A jakos nie widze ponadprogramowego jebania ortodoksow z tego powodu ze "brzydza" sie pracOM fizycznOM, pominmy ze ich swiete ksiegi zabraniaja im posiadania zemi.

Jak kosciolek posiadal 10 czy 20% ziem, jebiemy, jebiemy otro kosciolkowych..
Jak zydzi posiadajOM 95% nowego jorku to siedzimy cichutko bo jeszcze mozemy dostac w leb antysemickym obuchem.

W tym mieście Lublinie, bezradni raczej radni, ulegając presji tych i owych, co to nie orzą, nie sieją a plony zbierają, w projekcie uchwały "Strategia Rozwoju Kultury Lublina na lata 2013-2020", umieścili zapis odnoszący się do. dekalogu. I tak zapis brzmi:

"Z tak rozumianą kulturą współgrają dziedzictwo i tradycja, wypływające z dekalogu, który jest zbiorem praw szanowanym i uznawanym w wielu religiach, a także wartości przez wieki obecne w Lublinie, miejscu otwartym i pozostającym w nieustannym dialogu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości".

Uczmy się od "starszych". Na zebraniu wiejskim, niedługo po wojnie, wypowiedział się gospodarz, niezbyt poprawnie politycznie. Prowadzący zebranie udzielił wtedy takiej rady: "partyjnymi ludźmi się otaczać, a nie warchołami". A poza tym, to który z zapisów dekalogu najbardziej trefny.