Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   upkowy poker Platformy

upkowy poker Platformy

Data: 2014-03-13 22:02:19
Autor: Mark Woydak
upkowy poker Platformy



Federacja Rosyjska – nasz nieobliczalny sąsiad z imperialnymi zapędami,
dziś eskalujący międzynarodowy konflikt – w przeszłości nieraz stosowała
gazowy szantaż jako element politycznego nacisku. Przed kilku laty pojawiła
się nadzieja na wyrwanie się z orbity rosyjskich wpływów dzięki
wykorzystaniu rodzimych złóż gazu łupkowego.

Ta szansa jakby powoli się oddala, i to nie w wyniku działania jakichś
„obiektywnych” trudności, lecz polityki rządu Donalda Tuska. Mówi o tym nie
tylko opozycja, ale i raport Najwyższej Izby Kontroli kierowanej przez
nominata rządzącej partii i do niedawna jej prominentnego polityka.

W przededniu wyborów sprzyjające rządowi media jakby zapomniały o
kompromitującym raporcie NIK, latach zaniechań i za dobrą monetę wzięły
kolejne łupkowe „wzmożenie” Tuska, który właśnie wystartował z serią nowych
pomysłów na polski gaz łupkowy. Czy zwolnienie z podatków za wydobycie gazu
z łupków do 2020 r., przesunięcia procedur środowiskowych z początku na
koniec prac poszukiwawczych, wprowadzenie jednej koncesji
poszukiwawczo-rozpoznawczo-wydobywczej w miejsce kilku itp. odkorkują gaz i
nie podzielą losów poprzednich zapowiedzi premiera? To okaże się oczywiście
dopiero po wyborach.
Polskie bogactwo

Gaz łupkowy to metan zawarty w skałach osadowych zwanych łupkami,
powstałych przed kilkuset milionami lat na dnie prehistorycznego morza.
Jako efekt rozkładu materii organicznej, głównie obumarłego planktonu, w
skałach tych występuje kilkuprocentowa obecność gazu, który można wydobywać
przy zastosowaniu zaawansowanej technologii szczelinowania hydraulicznego,
czyli specjalnego rozkruszania skał i uwalniania metanu do otworów
wiertniczych. Ta zastosowana na ogromną skalę metoda spowodowała boom
łupkowy w Stanach Zjednoczonych i wielkie ożywienie gospodarcze tego
mocarstwa.

W Unii Europejskiej największe złoża gazonośnych łupków należą do Polski i
Wielkiej Brytanii. Szeroki pas tych skał występujących na głębokości od 2,5
do 4,5 tysiąca metrów jakby przecina Polskę lekkim skosem z północy na
południowy wschód. Łupki rozciągają się od wybrzeża Bałtyku między
Słupskiem a Gdańskiem w kierunku Warszawy, aż po Lublin i Zamość.

Co do zasobności w gaz polskich łupków panują zróżnicowane opinie. W 2009
r. firma Advanced Re- sources International oszacowała je na 3 bln m
sześc., a Wood Mackenzie na 1,4 bln m sześciennych. Najbardziej
optymistyczne są prognozy amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA), która w
2011 r. podała, że Polska ma 5,3 bln m sześc. możliwego do eksploatacji
gazu łupkowego, co przy obecnym zużyciu gazu wystarczyłoby na blisko 300
lat. Później ta sama agencja obniżyła swoje szacunki do 4,3 bln m
sześciennych.

Znacznie niższe są wyliczenia Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG)
szacujące rodzime zasoby na maksymalnie 1,9 bln m sześciennych. Według tego
Instytutu, wielkość polskich złóż z największym prawdopodobieństwem mieści
się w przedziale 346-768 mld m sześciennych. Według ostrożnych szacunków
prof. Mariusza-Oriona Jędryska, geologa i geochemika, byłego wiceministra
środowiska i głównego geologa kraju w rządzie PiS, złoża gazu łupkowego w
Polsce wynoszą 1,9 bln m sześciennych.

– Kluczowa jest tu jednak technologia wydobycia gazu dostosowana do
warunków geologicznych, dzięki której wydobycie może być na poziomie od
kilku do kilkudziesięciu procent zawartości gazu w złożu – uważa prof.
Jędrysek. – Ponadto mamy jeszcze ropę w łupkach, która może stanowić
większą wartość niż sam gaz.
Pierwsi w Europie

Zainteresowanie gazem łupkowym i przygotowanie organizacyjno-legislacyjnej
strategii jego wydobycia to efekt dwuletnich rządów PiS i osobisty konik
prof. Mariusza-Oriona Jędryska. Prowadząc od ponad 25 lat badania naukowe
m.in. nad migracją metanu w osadach, postanowił on zastosować swoją wiedzę
w makrogospodarce, inicjując krajowe poszukiwania gazu łupkowego.

Dzięki temu Polska w latach 2006-2007 stała się samotnym liderem
europejskim w poszukiwaniu gazu łupkowego, wyprzedzając w tej dziedzinie
inne kraje o kilka lat. W 2006 r. prof. Jędrysek opracował strategię
koncesjonowania i poszukiwań tego gazu ograniczającą do minimum
zaangażowanie budżetowe państwa, a jednocześnie zabezpieczającą jego
interes mimo ułomnego i niedostosowanego do nowych warunków prawa
geologicznego i górniczego.

Bez wielkiego rozgłosu w latach 2006-2007 znaleziono czterech inwestorów,
którym przydzielono 11 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Koncesje
zostały przyznane na bardzo dogodnych dla inwestorów warunkach (takie było
prawo) w oddalonych od siebie miejscach. W planach było przer- wanie
procesu koncesyjnego w oczekiwaniu na wyniki poszukiwań gazu. Czas ten miał
zostać przeznaczony na przygotowanie prawne i organizacyjne państwa w
zakresie geologii i górnictwa (w tym poszukiwań i eksploatacji gazu z
łupków), wycenę wartości koncesji, rozwój zaplecza badawczego i
dokumentacyjnego.

– Niestety wszystko to zostało przez ekipę PO – PSL zaprzepaszczone – uważa
prof. Jędrysek. – Mój następca wiedział o tych rozwiązaniach, ale wyrzucił
je do kosza i postąpił dokładnie odwrotnie. Wydano wszystkie koncesje,
tracąc w zasadzie nad nimi kontrolę i nawet nie wiedząc czasem, kto tak
naprawdę jest ich właścicielem. Wygląda mi na to, że po przejęciu władzy w
końcu 2007 r. nowa ekipa skupiła się głównie na szukaniu haków na pozytywne
zaopiniowanie przeze mnie dofinansowania odwiertu geotermalnego w Toruniu.
Uruchomiono w tym celu oszczerczą machinę propagandową. Wygrałem zresztą
później proces z Axel Springer o nierzetelne przedstawienie mojego udziału
m.in. w tej inicjatywie – wyjaśnia.
Raport zaniechań

W styczniu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli, kierowana już przez nowego
prezesa Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego prominentnego członka Platformy
Obywatelskiej, opublikowała niezwykle krytyczny raport w sprawie
organizacji poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Cała odpowiedzialność za
stwierdzone nieprawidłowości wyjątkowo czytelnie spoczywa na rządzie
Donalda Tuska, gdyż zerwał on zupełnie z dokonaniami rządu PiS w tej
dziedzinie.

Po sześciu latach tej „radosnej” twórczości, w wyniku której udzielono
ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego, okazało się, że prace
geologiczne podjęto na niewielkiej części obszaru objętego koncesjami, i to
jeszcze z opóźnieniem. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, przyczyna
opieszałości przedsiębiorców wynika z niewłaściwych działań administracji
rządowej.

W raporcie wyszczególniono długi szereg nieprawidłowości świadczących o
legislacyjnej indolencji rządu Tuska. Należy do nich zatrzymanie na etapie
uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych nowelizacji prawa
dotyczącego poszukiwania i wydobywania węglowodorów oraz opodatkowania tej
działalności. Nie powołano nawet pełnomocnika rządu do spraw gazu
łupkowego, choć taki urząd został ustanowiony rządowym rozporządzeniem z
czerwca 2012 roku.

Rząd Tuska publicznie deklarował priorytetowe traktowanie poszukiwań złóż
gazu z łupków, lecz na obiecankach poprzestał. Dość stwierdzić, co wytknęła
mu NIK, że w Departamencie Geologii i Koncesji Geologicznych sprawami
dotyczącymi koncesjonowania poszukiwań złóż gazu z łupków zajmowały się w
latach 2007-2012 zaledwie trzy osoby.

NIK stwierdziła nierzetelne i przewlekłe postępowania administracyjne w
sprawie koncesji na poszukiwanie czy rozpoznawanie gazu z łupków prowadzone
przez byłego ministra środowiska. Decyzje wydawane były średnio o 100 dni
dłużej, niż wymagało prawo, nie traktowano wnioskodawców w sposób równy,
rozpatrywano niekompletne wnioski uniemożliwiające sprawdzenie
wiarygodności ekonomicznej wnioskodawcy.

– Występujące nieprawidłowości przy udzielaniu koncesji, polegające na
dowolności postępowania i nierównym traktowaniu wnioskodawców mogą
świadczyć o wysokim zagrożeniu korupcją – stwierdzili kontrolerzy NIK.

NIK zarzuciła również rządowi, że lekkomyślnie rozdysponował cały obszar
koncesyjny, co zablokowało na co najmniej kilka lat dostęp innym
przedsiębiorcom, naprawdę zainteresowanym poszukiwaniem gazu z łupków.
Okazało się, że firmy dysponujące koncesjami wierciły średnio jeden otwór w
ciągu roku, a więc raczej symulowały poszukiwania, niż ścigały się, kto
pierwszy dotrze do gazu. Nic dziwnego, że wykonano dotąd zaledwie 50
odwiertów, a ponieważ na rozpoznanie polskich złóż potrzeba ich minimum ok.
200, przy obecnym tempie czas potrzebny na osiągnięcie tej wiedzy sięga 12
lat. W konsekwencji po 6 latach prac ekipy Tuska nie doprowadzono nawet do
wiarygodnego oszacowania wielkości złóż gazu łupkowego w Polsce.

Najwyższa Izba Kontroli wytknęła również rządowi, że niewystarczająco
uregulował proces pobierania i postępowania z próbkami geologicznymi
pozyskiwanymi w wyniku wykonywanych otworów wiertniczych. W udzielonych
koncesjach nie zapewniono bowiem obowiązku bieżącego przekazywania próbek
do państwowego zasobu geologicznego oraz nie określono szczegółowych
wymogów co do warunków, technologii, miejsca, sposobu poboru i podziału
pobieranych próbek. Próbki geologiczne wywożono w całości za granicę bez
wiedzy i zgody organu koncesyjnego. Fatalny był również nadzór nad
wykonywanymi odwiertami poszukiwawczymi.
Łupki polityczne

Historia poszukiwań gazu z łupków w czasie rządów Donalda Tuska nie napawa
optymizmem. Powołany w 2007 r. na głównego geologa Henryk Jezierski wsławił
się rozdaniem nieomal za bezcen i bez sprawdzania wiarygodności firm – co
wytknęła Najwyższa Izba Kontroli – ok. 100 koncesji na poszukiwania gazu.

Zdaniem prof. Jędryska, naraziło to Skarb Państwa na stratę około 100
miliardów złotych, które można byłoby uzyskać, gdyby zastosowano opracowaną
przez niego strategię polityki koncesyjnej.

Symptomatyczne, że w czasie kadencji Jezierskiego ABW za pomocą podsłuchów
wykryła aferę korupcyjną, w której uczestniczyli urzędnicy Departamentu
Geologii i Koncesji Geologicznych i Głównego Instytutu Geologicznego oraz
przedstawiciele trzech firm starających się o koncesje. Wobec całej
siódemki łącznie sformułowano 11 zarzutów o wręczanie i przyjmowanie od
marca do grudnia 2011 r. korzyści majątkowych od 13 tys. zł do ok. 55 tys.
zł w zamian za udzielanie pomocy przy uzyskaniu koncesji na poszukiwanie i
rozpoznawanie złóż gazu łupkowego. Sprawa trafiła do sądu w sierpniu 2013
roku.

Mimo wątpliwych sukcesów Donald Tusk z właściwym sobie optymizmem przed
wyborami w 2011 r. roztaczał wizję komercyjnego eksploatowania złóż gazu
łupkowego już w 2014 roku. W jego kampanii wyborczej dochody z łupków miały
nas uniezależnić energetycznie od Rosji i zapewnić godziwe emerytury
seniorom.

Po wygranych wyborach Tusk zmienił Jezierskiego na Piotra Woźniaka, byłego
ministra gospodarki w rządzie PiS. Powierzył mu zadanie nowelizacji prawa
geologicznego i górniczego zgodnie z potrzebami niekonwencjonalnego
górnictwa gazowego. Efekty pracy Woźniaka nie znalazły jednak akceptacji
platformerskich decydentów. Projekt nie przebrnął międzyresortowych
uzgodnień. Szczególny opór wzbudziła nowa instytucja Narodowego Operatora
Kopalin Energetycznych (NOKE), mająca gwarantować kontrolę i zyski państwa
z wydobycia gazu.

W tej sytuacji Tusk zdecydował się na kolejne roszady kadrowe. Najpierw w
listopadzie ub.r. odwołał ministra środowiska Marcina Korolca, zastępując
go finansistą Maciejem Grabowskim, który następnie odwołał Woźniaka,
przyjmując na jego miejsce Sławomira Brodzińskiego.

Nowy główny geolog do spółki z nowym ministrem pozbawili już projekt
Woźniaka niepodobającego się zagranicznym koncernom zapisu o Narodowym
Operatorze, a także zrezygnowali z obarczania firm obowiązkiem dostarczenia
pozyskanych w toku prac geologicznych danych i wyników badań próbek
geologicznych, uznając, że stanowią one własność intelektualną spółek
wydobywczych.

Innym ułatwieniem prac poszukiwawczych ma być ustanowienie w projekcie
nowej ustawy jednej koncesji na poszukiwanie, rozpoznanie i wydobycie gazu
z łupków. Miałaby ona zastąpić dotychczasowe odrębne pozwolenia na
poszukiwanie i rozpoznanie złoża oraz wydobycie z niego surowca.

Legislacja pod dyktando firm poszukiwawczych ma zapobiec ich exodusowi z
Polski. Z polskich łupków zrezygnowało już bowiem czterech światowych
potentatów: Exxon, Marathon Oil, Talisman i Eni. Przez ostatni rok liczba
czynnych koncesji stopniała ze 113 do 93.

Rok 2014 może się okazać kluczowy dla przyszłości gazu łupkowego w Polsce.
W tym roku ważność traci kolejnych 40 pozwoleń na poszukiwania. To od firm
zależy, czy podejmą starania o ich przedłużenie. A tymczasem już za rok
wybory parlamentarne i plajta w łupkach byłaby kolejnym gwoździem do
politycznej trumny Donalda Tuska i Platformy.

Data: 2014-03-14 17:25:22
Autor: MarkWoydak
Łupkowy poker Platformy
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w
opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:3et1yyaexunn$.1r861u79izoi8$.dlg40tude.net...



Federacja Rosyjska – nasz nieobliczalny sąsiad z imperialnymi zapędami,
dziś eskalujący międzynarodowy konflikt – w przeszłości nieraz stosowała
gazowy szantaż jako element politycznego nacisku. Przed kilku laty pojawiła
się nadzieja na wyrwanie się z orbity rosyjskich wpływów dzięki
wykorzystaniu rodzimych złóż gazu łupkowego.

Ta szansa jakby powoli się oddala, i to nie w wyniku działania jakichś
„obiektywnych” trudności, lecz polityki rządu Donalda Tuska. Mówi o tym nie
tylko opozycja, ale i raport Najwyższej Izby Kontroli kierowanej przez
nominata rządzącej partii i do niedawna jej prominentnego polityka.

W przededniu wyborów sprzyjające rządowi media jakby zapomniały o
kompromitującym raporcie NIK, latach zaniechań i za dobrą monetę wzięły
kolejne łupkowe „wzmożenie” Tuska, który właśnie wystartował z serią nowych
pomysłów na polski gaz łupkowy. Czy zwolnienie z podatków za wydobycie gazu
z łupków do 2020 r., przesunięcia procedur środowiskowych z początku na
koniec prac poszukiwawczych, wprowadzenie jednej koncesji
poszukiwawczo-rozpoznawczo-wydobywczej w miejsce kilku itp. odkorkują gaz i
nie podzielą losów poprzednich zapowiedzi premiera? To okaże się oczywiście
dopiero po wyborach.
Polskie bogactwo

Gaz łupkowy to metan zawarty w skałach osadowych zwanych łupkami,
powstałych przed kilkuset milionami lat na dnie prehistorycznego morza.
Jako efekt rozkładu materii organicznej, głównie obumarłego planktonu, w
skałach tych występuje kilkuprocentowa obecność gazu, który można wydobywać
przy zastosowaniu zaawansowanej technologii szczelinowania hydraulicznego,
czyli specjalnego rozkruszania skał i uwalniania metanu do otworów
wiertniczych. Ta zastosowana na ogromną skalę metoda spowodowała boom
łupkowy w Stanach Zjednoczonych i wielkie ożywienie gospodarcze tego
mocarstwa.

W Unii Europejskiej największe złoża gazonośnych łupków należą do Polski i
Wielkiej Brytanii. Szeroki pas tych skał występujących na głębokości od 2,5
do 4,5 tysiąca metrów jakby przecina Polskę lekkim skosem z północy na
południowy wschód. Łupki rozciągają się od wybrzeża Bałtyku między
Słupskiem a Gdańskiem w kierunku Warszawy, aż po Lublin i Zamość.

Co do zasobności w gaz polskich łupków panują zróżnicowane opinie. W 2009
r. firma Advanced Re- sources International oszacowała je na 3 bln m
sześc., a Wood Mackenzie na 1,4 bln m sześciennych. Najbardziej
optymistyczne są prognozy amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA), która w
2011 r. podała, że Polska ma 5,3 bln m sześc. możliwego do eksploatacji
gazu łupkowego, co przy obecnym zużyciu gazu wystarczyłoby na blisko 300
lat. Później ta sama agencja obniżyła swoje szacunki do 4,3 bln m
sześciennych.

Znacznie niższe są wyliczenia Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG)
szacujące rodzime zasoby na maksymalnie 1,9 bln m sześciennych. Według tego
Instytutu, wielkość polskich złóż z największym prawdopodobieństwem mieści
się w przedziale 346-768 mld m sześciennych. Według ostrożnych szacunków
prof. Mariusza-Oriona Jędryska, geologa i geochemika, byłego wiceministra
środowiska i głównego geologa kraju w rządzie PiS, złoża gazu łupkowego w
Polsce wynoszą 1,9 bln m sześciennych.

– Kluczowa jest tu jednak technologia wydobycia gazu dostosowana do
warunków geologicznych, dzięki której wydobycie może być na poziomie od
kilku do kilkudziesięciu procent zawartości gazu w złożu – uważa prof.
Jędrysek. – Ponadto mamy jeszcze ropę w łupkach, która może stanowić
większą wartość niż sam gaz.
Pierwsi w Europie

Zainteresowanie gazem łupkowym i przygotowanie organizacyjno-legislacyjnej
strategii jego wydobycia to efekt dwuletnich rządów PiS i osobisty konik
prof. Mariusza-Oriona Jędryska. Prowadząc od ponad 25 lat badania naukowe
m.in. nad migracją metanu w osadach, postanowił on zastosować swoją wiedzę
w makrogospodarce, inicjując krajowe poszukiwania gazu łupkowego.

Dzięki temu Polska w latach 2006-2007 stała się samotnym liderem
europejskim w poszukiwaniu gazu łupkowego, wyprzedzając w tej dziedzinie
inne kraje o kilka lat. W 2006 r. prof. Jędrysek opracował strategię
koncesjonowania i poszukiwań tego gazu ograniczającą do minimum
zaangażowanie budżetowe państwa, a jednocześnie zabezpieczającą jego
interes mimo ułomnego i niedostosowanego do nowych warunków prawa
geologicznego i górniczego.

Bez wielkiego rozgłosu w latach 2006-2007 znaleziono czterech inwestorów,
którym przydzielono 11 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Koncesje
zostały przyznane na bardzo dogodnych dla inwestorów warunkach (takie było
prawo) w oddalonych od siebie miejscach. W planach było przer- wanie
procesu koncesyjnego w oczekiwaniu na wyniki poszukiwań gazu. Czas ten miał
zostać przeznaczony na przygotowanie prawne i organizacyjne państwa w
zakresie geologii i górnictwa (w tym poszukiwań i eksploatacji gazu z
łupków), wycenę wartości koncesji, rozwój zaplecza badawczego i
dokumentacyjnego.

– Niestety wszystko to zostało przez ekipę PO – PSL zaprzepaszczone – uważa
prof. Jędrysek. – Mój następca wiedział o tych rozwiązaniach, ale wyrzucił
je do kosza i postąpił dokładnie odwrotnie. Wydano wszystkie koncesje,
tracąc w zasadzie nad nimi kontrolę i nawet nie wiedząc czasem, kto tak
naprawdę jest ich właścicielem. Wygląda mi na to, że po przejęciu władzy w
końcu 2007 r. nowa ekipa skupiła się głównie na szukaniu haków na pozytywne
zaopiniowanie przeze mnie dofinansowania odwiertu geotermalnego w Toruniu.
Uruchomiono w tym celu oszczerczą machinę propagandową. Wygrałem zresztą
później proces z Axel Springer o nierzetelne przedstawienie mojego udziału
m.in. w tej inicjatywie – wyjaśnia.
Raport zaniechań

W styczniu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli, kierowana już przez nowego
prezesa Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego prominentnego członka Platformy
Obywatelskiej, opublikowała niezwykle krytyczny raport w sprawie
organizacji poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Cała odpowiedzialność za
stwierdzone nieprawidłowości wyjątkowo czytelnie spoczywa na rządzie
Donalda Tuska, gdyż zerwał on zupełnie z dokonaniami rządu PiS w tej
dziedzinie.

Po sześciu latach tej „radosnej” twórczości, w wyniku której udzielono
ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego, okazało się, że prace
geologiczne podjęto na niewielkiej części obszaru objętego koncesjami, i to
jeszcze z opóźnieniem. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, przyczyna
opieszałości przedsiębiorców wynika z niewłaściwych działań administracji
rządowej.

W raporcie wyszczególniono długi szereg nieprawidłowości świadczących o
legislacyjnej indolencji rządu Tuska. Należy do nich zatrzymanie na etapie
uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych nowelizacji prawa
dotyczącego poszukiwania i wydobywania węglowodorów oraz opodatkowania tej
działalności. Nie powołano nawet pełnomocnika rządu do spraw gazu
łupkowego, choć taki urząd został ustanowiony rządowym rozporządzeniem z
czerwca 2012 roku.

Rząd Tuska publicznie deklarował priorytetowe traktowanie poszukiwań złóż
gazu z łupków, lecz na obiecankach poprzestał. Dość stwierdzić, co wytknęła
mu NIK, że w Departamencie Geologii i Koncesji Geologicznych sprawami
dotyczącymi koncesjonowania poszukiwań złóż gazu z łupków zajmowały się w
latach 2007-2012 zaledwie trzy osoby.

NIK stwierdziła nierzetelne i przewlekłe postępowania administracyjne w
sprawie koncesji na poszukiwanie czy rozpoznawanie gazu z łupków prowadzone
przez byłego ministra środowiska. Decyzje wydawane były średnio o 100 dni
dłużej, niż wymagało prawo, nie traktowano wnioskodawców w sposób równy,
rozpatrywano niekompletne wnioski uniemożliwiające sprawdzenie
wiarygodności ekonomicznej wnioskodawcy.

– Występujące nieprawidłowości przy udzielaniu koncesji, polegające na
dowolności postępowania i nierównym traktowaniu wnioskodawców mogą
świadczyć o wysokim zagrożeniu korupcją – stwierdzili kontrolerzy NIK.

NIK zarzuciła również rządowi, że lekkomyślnie rozdysponował cały obszar
koncesyjny, co zablokowało na co najmniej kilka lat dostęp innym
przedsiębiorcom, naprawdę zainteresowanym poszukiwaniem gazu z łupków.
Okazało się, że firmy dysponujące koncesjami wierciły średnio jeden otwór w
ciągu roku, a więc raczej symulowały poszukiwania, niż ścigały się, kto
pierwszy dotrze do gazu. Nic dziwnego, że wykonano dotąd zaledwie 50
odwiertów, a ponieważ na rozpoznanie polskich złóż potrzeba ich minimum ok.
200, przy obecnym tempie czas potrzebny na osiągnięcie tej wiedzy sięga 12
lat. W konsekwencji po 6 latach prac ekipy Tuska nie doprowadzono nawet do
wiarygodnego oszacowania wielkości złóż gazu łupkowego w Polsce.

Najwyższa Izba Kontroli wytknęła również rządowi, że niewystarczająco
uregulował proces pobierania i postępowania z próbkami geologicznymi
pozyskiwanymi w wyniku wykonywanych otworów wiertniczych. W udzielonych
koncesjach nie zapewniono bowiem obowiązku bieżącego przekazywania próbek
do państwowego zasobu geologicznego oraz nie określono szczegółowych
wymogów co do warunków, technologii, miejsca, sposobu poboru i podziału
pobieranych próbek. Próbki geologiczne wywożono w całości za granicę bez
wiedzy i zgody organu koncesyjnego. Fatalny był również nadzór nad
wykonywanymi odwiertami poszukiwawczymi.
Łupki polityczne

Historia poszukiwań gazu z łupków w czasie rządów Donalda Tuska nie napawa
optymizmem. Powołany w 2007 r. na głównego geologa Henryk Jezierski wsławił
się rozdaniem nieomal za bezcen i bez sprawdzania wiarygodności firm – co
wytknęła Najwyższa Izba Kontroli – ok. 100 koncesji na poszukiwania gazu.

Zdaniem prof. Jędryska, naraziło to Skarb Państwa na stratę około 100
miliardów złotych, które można byłoby uzyskać, gdyby zastosowano opracowaną
przez niego strategię polityki koncesyjnej.

Symptomatyczne, że w czasie kadencji Jezierskiego ABW za pomocą podsłuchów
wykryła aferę korupcyjną, w której uczestniczyli urzędnicy Departamentu
Geologii i Koncesji Geologicznych i Głównego Instytutu Geologicznego oraz
przedstawiciele trzech firm starających się o koncesje. Wobec całej
siódemki łącznie sformułowano 11 zarzutów o wręczanie i przyjmowanie od
marca do grudnia 2011 r. korzyści majątkowych od 13 tys. zł do ok. 55 tys.
zł w zamian za udzielanie pomocy przy uzyskaniu koncesji na poszukiwanie i
rozpoznawanie złóż gazu łupkowego. Sprawa trafiła do sądu w sierpniu 2013
roku.

Mimo wątpliwych sukcesów Donald Tusk z właściwym sobie optymizmem przed
wyborami w 2011 r. roztaczał wizję komercyjnego eksploatowania złóż gazu
łupkowego już w 2014 roku. W jego kampanii wyborczej dochody z łupków miały
nas uniezależnić energetycznie od Rosji i zapewnić godziwe emerytury
seniorom.

Po wygranych wyborach Tusk zmienił Jezierskiego na Piotra Woźniaka, byłego
ministra gospodarki w rządzie PiS. Powierzył mu zadanie nowelizacji prawa
geologicznego i górniczego zgodnie z potrzebami niekonwencjonalnego
górnictwa gazowego. Efekty pracy Woźniaka nie znalazły jednak akceptacji
platformerskich decydentów. Projekt nie przebrnął międzyresortowych
uzgodnień. Szczególny opór wzbudziła nowa instytucja Narodowego Operatora
Kopalin Energetycznych (NOKE), mająca gwarantować kontrolę i zyski państwa
z wydobycia gazu.

W tej sytuacji Tusk zdecydował się na kolejne roszady kadrowe. Najpierw w
listopadzie ub.r. odwołał ministra środowiska Marcina Korolca, zastępując
go finansistą Maciejem Grabowskim, który następnie odwołał Woźniaka,
przyjmując na jego miejsce Sławomira Brodzińskiego.

Nowy główny geolog do spółki z nowym ministrem pozbawili już projekt
Woźniaka niepodobającego się zagranicznym koncernom zapisu o Narodowym
Operatorze, a także zrezygnowali z obarczania firm obowiązkiem dostarczenia
pozyskanych w toku prac geologicznych danych i wyników badań próbek
geologicznych, uznając, że stanowią one własność intelektualną spółek
wydobywczych.

Innym ułatwieniem prac poszukiwawczych ma być ustanowienie w projekcie
nowej ustawy jednej koncesji na poszukiwanie, rozpoznanie i wydobycie gazu
z łupków. Miałaby ona zastąpić dotychczasowe odrębne pozwolenia na
poszukiwanie i rozpoznanie złoża oraz wydobycie z niego surowca.

Legislacja pod dyktando firm poszukiwawczych ma zapobiec ich exodusowi z
Polski. Z polskich łupków zrezygnowało już bowiem czterech światowych
potentatów: Exxon, Marathon Oil, Talisman i Eni. Przez ostatni rok liczba
czynnych koncesji stopniała ze 113 do 93.

Rok 2014 może się okazać kluczowy dla przyszłości gazu łupkowego w Polsce.
W tym roku ważność traci kolejnych 40 pozwoleń na poszukiwania. To od firm
zależy, czy podejmą starania o ich przedłużenie. A tymczasem już za rok
wybory parlamentarne i plajta w łupkach byłaby kolejnym gwoździem do
politycznej trumny Donalda Tuska i Platformy.


Data: 2014-03-15 04:43:08
Autor: stevep
Łupkowy poker Platformy
W dniu .03.2014 o 04:02 Mark Woydak <mark.woydak@forst.gm.de> pisze:



Do budy kundlu.


--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

upkowy poker Platformy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona