Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Młodzi-wykształceni mają przerąbane

Młodzi-wykształceni mają przerąbane

Data: 2010-09-11 15:08:07
Autor: u2
Młodzi-wykształceni mają przerąbane
http://www.rp.pl/artykul/207443,534340.html

"Kupcy z dawnego KDT otworzyli w Warszawie nową halę (niestety, daleko
od centrum). Co jest w tej wiadomości najciekawsze − kupcy zdążyli ją
wybudować i uruchomić, zresztą w innym miejscu, niż mieli to zrobić
pierwotnie, a w miejscu dawnej hali wciąż nie dzieje się nic.

Rok temu wielu moich kolegów po piórze dało się zwieść argumentowi, że
„prawo musi być szanowane” i po frajersku chwaliło panią
Gronkiewicz-Waltz za urządzony „handlarzom” pogrom. Ja pisałem wtedy, że
gdyby zarząd miasta kierował się interesem społecznym, mógł i powinien
odczekać z opróżnieniem hali, aż kupcy otworzą nową.

Pani prezydent uzasadniała pośpiech w oczyszczaniu terenu koniecznością
budowy II linii metra. Po roku i dwóch miesiącach budowa II linii metra
ograniczyła się do zrobienia, z wielką pompą i przed kamerami, kilku
dziur o średnicy circa 5 cm, celem pobrania próbek gruntu. I to na
odległym od KDT o kilometr Rondzie Daszyńskiego. I to dopiero przed
kilkoma tygodniami.

Kto zyskał na tej awanturze? Na pewno nie abstrakcyjnie pojmowane
„prawo”, bo sąd uznał potem, że jakkolwiek tytuł kupców do zajmowania
obiektu wygasł, usunięcia ich dokonano w sposób bezprawny, a agencja
ochrony „Zubrzycki”, którą posłużyła się pani prezydent, miała nawet z
tego tytułu kłopoty z koncesją. Na pewno nie „przestrzeń miejska”, bo
przez większość tego roku hala stała tak samo jak dotąd, tylko pusta i
odrapana (wieżę Eiffla zbudowano w 12 miesięcy, pani Gronkiewicz-Waltz
potrzebowała niewiele mniej, żeby rozebrać blaszany barak o dość lekkiej
konstrukcji), a teraz straszy tam równie piękny płot. Trochę zyskała
sama pani prezydent, bo dla naszej obrazowanszcziny „handlarz”,
„prywaciarz”, noszący białe skarpety do czarnych mokasynów i mający kupę
pieniędzy, które po sprawiedliwości powinni mieć raczej inteligenci,
jest postacią równie znienawidzoną jak „wsiór”. Spektakularne
rozpędzenie dorobkiewiczów bardzo czytelnikom Michnika przypadło do
serca. Ale przede wszystkim zyskały na tym okoliczne mnogie galerie
handlowe, którym KDT robiło straszną konkurencję, sprzedając towary w
najgorszym wypadku równie badziewne, a często lepsze, o połowę taniej.

Fakt, że miasto robiło wszystko, aby kupców podzielić, że oferowało im
różne korzystne lokalizacje, ale pod warunkiem, że małe sklepiki pozwolą
się rozsypać po dużej przestrzeni, upewnił mnie − i nadal jestem o tym
przekonany − że pani prezydent, z sobie wiadomych powodów, działała w
interesie tego właśnie lobby. Tak należy tłumaczyć fenomen, że w kraju,
gdzie prawo i jego wyroki wszystkim wiszą, w mieście, które latami nie
jest w stanie wyegzekwować rzeczy najprostszych, nagle pani prezydent
uparła się wyegzekwować jeden wyrok sądu już, natychmiast, prawem i
lewem. I to akurat ten, z egzekucją którego można było bez żadnego
problemu rok poczekać. Tylko że tu właśnie były określone, szmalowne
siły, którym na załatwieniu sprawy zależało.

Nie chce mi się już powtarzać, że kraje zachodnie robią co mogą, aby
właśnie wspierać „prywaciarzy”, aby zachęcać drobnych kupców do
grupowania się we wspólnych przedsięwzięciach typu KDT. W ten sposób
tworzy się pewna konkurencja dla wielkich, sieciowych hipermarketów. Ale
tam władza kieruje się dobrem społecznym. U nas jest swoistym zakładem
usługowym, w którym kto ma kasę, może zamówić korzystne dla siebie
rozwiązania. W kraju, gdzie można dać w łapę prokuratorowi czy
inspektorowi skarbowemu, aby pod naprędce zmyślonymi, absurdalnymi
zarzutami doprowadził firmę konkurenta do upadku, nic dziwić nie powinno.

Ale przypominam o sprawie, by wydobyć inny jej aspekt. Otóż jako swego
czasu częsty klient w KDT obserwowałem jego zdecydowaną
proplatformerskość. Podczas wyborów w większości boksów wywieszone były
plakaty PO, a w czasie wyborów samorządowych − samej pani
Gronkiewicz-Waltz. Partia Tuska wydawała się naiwnym kupcom partią
liberalną, promującą właśnie takich jak oni drobnych przedsiębiorców,
dorabiających się mozolnie i od niczego, zamiast, jak każdy porządny
członek „wysokorozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego” siedzieć w
kącie i czekać na zasiłek. Niestety, za naiwność się płaci.

I to mi się kojarzy z innym „wojskiem” Platformy, propagandowo bardzo
przez nią hołubionym i zajadle walczącym za nią na fejsbukach i forach
internetowych, a od czasu do czasu na ulicy i, last but not least, przy
wyborczych urnach: o „młodych, wykształconych i z dużych miast”.

„Z badań Instytutu Pracy i Polityki Socjalnej wynika, że rzesza
bezrobotnych absolwentów w latach 2011 – 2015 może przekroczyć nawet 3
miliony” − cytuję za „Dziennikiem. Gazetą Prawną”. Taki efekt da
prawdopodobnie wejście na rynek pracy 2 milionów obecnych studentów i
uczniów. Obecnie stopa bezrobocia wśród młodzieży wynosi – według tego
samego źródła – 25 proc., czyli jest ponad dwa razy większa niż
bezrobocie w ogóle, i jedna z najwyższych w UE.

Czy może być inaczej? Kto uważnie obserwuje państwo Tuska i jego
priorytety wie od dawna, że to logiczna konsekwencja przyjętych założeń.
Jeśli się kieruje przede wszystkim interesem zorganizowanych sitw i
lobbies, korporacyjnych zarządców i establishmentów, to młodzi muszą
ponieść konsekwencje. Podobnie, jak drobni przedsiębiorcy muszą ponieść
konsekwencje, gdy władza wysługuje się wielkim korporacjom. A że ta
władza tak właśnie postępuje, pisze o tym od miesięcy i ja, i wielu
innych, i jak na razie, niestety, jest to wołanie na puszczy.
Najwyraźniej młodzi muszą dopiero dostać w de, jak warszawscy kupcy,
żeby zacząć myśleć. Na przykład o tym, kto będzie musiał spłacać te
wszystkie gigantyczne długi, które Tusk zaciąga na prawo i lewo, aby
zapewnić sobie zadowolenie wyborców „żyjących tu i teraz”.

Anegdotka na koniec mi się przypomniała, o jednym z moich pierwszych
pracodawców. Zasuwaliśmy u niego za pół darmo, bo byliśmy młodzi,
optymistycznie nastawieni do budującego się nowego ustroju i życia w
ogóle, no i mieliśmy silne poczucie misji. Aż nasz pryncypał na jakiejś
integrałce rozrzewnił się i zaczął: ja wiem, że ja wam płacę bardzo
mało, że to właściwie kompromitujące grosze, ale sam mam kłopoty (uhm,
miał – ze sprowadzeniem z zagranicy odpowiednich kafelków do basenu) i
firma dopiero się rozwija… Ale jak się rozwinie…

Zawieszam na chwilę narrację dla lepszego efektu − wszyscy oczywiście
zastrzygliśmy uszami, przekonani, że usłyszymy coś w stylu: ale jak się
rozwinie, to każdy dostanie wielki wór złota i wyrównanie w dolarach.

− …ale jak się rozwinie, ciągnął rozrzewniony krwiopijca, to będziecie
sobie mogli mówić: owszem, marnie zarabiam, ale za to pracuję w
wiodącej, najlepszej i najprężniejszej firmie w Polsce.

Ja stamtąd szybko odszedłem, jak odchodził każdy, kto czegokolwiek się
nauczył, i z tego co wiem, strategia zatrudniania leszczy gotowych tyrać
za przysłowiową czapkę śliwek na dłuższą metę facetowi na zdrowie nie
wyszła. Ale wszystkim „mapetom” (czyli, jak ich ładnie nazwał kolega,
Młodym Aspirującym PlaTformersoM) dedykuję to wspomnienie. Zawsze będą
sobie mogli powiedzieć: tak, gie w swoim młodym życiu osiągnąłem, nie
mam mieszkania, nie mam perspektyw awansu, chyba że zacisnę zęby i wyjdę
za najbrzydszą córkę szefa, nie mam nawet dobrej pracy i będę musiał
długo terminować i się podlizywać, aby stare repy dopuściły mnie choć
troszkę koryta − ale gardzę wiochą, burakami i moherami, leję na
prawicowych oszołomów i głosuję na Donka i Bronka: i to mnie czyni
częścią elity tego społeczeństwa!"

Młodzi-wykształceni mają przerąbane

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona