Data: 2012-03-31 12:52:45 | |
Autor: Obserwator | |
MOJ PRZYJACIEL - ZDRAJCA ? | |
...Uwazam, ze to bardzo wazny tekst. Zamiescil go na niezaleznej.pl, byly
opozycjonista ktorego kolegami byli ludzie opozycji. Ci *opozycjonisci* pokazuja teraz swoje prawdziwe, paskudne oblicza. http://niezalezna.pl/26091-moj-przyjaciel%E2%80%A6-zdrajca *Można dyskutować o zdradzie na poziomie abstrakcyjnych definicji i teoretycznych rozważań, ale przecież ma też ona zawsze konkretną twarz i nazwisko. * Przypadek Bogdana (Klicha) Największy problem mam jednak z Bogdanem, którego działania w ostatnich latach budziły we mnie głęboki wewnętrzny sprzeciw. Chodzi o Bogdana Klicha. Znamy się od 1980 r., gdy tworzyliśmy NZS – on na Akademii Medycznej, ja na Akademii Górniczo-Hutniczej. Przez wiele lat uważałem go za dobrego kumpla, na którego zawsze można liczyć. W 1990 r. zaproponował mi pracę w TVP Kraków. Prowadziliśmy nawet wspólnie programy. Potem zrobił karierę polityczną i doszedł na sam szczyt – został ministrem. I wtedy z rosnącym zdumieniem zacząłem zadawać sobie pytanie, czy aby nie przekroczył tej niewidzialnej granicy. Najpierw gdy rząd z jego udziałem doprowadził do upadku projektu tarczy antyrakietowej. Przecież było oczywiste, że wojskowa obecność USA stanowiłaby najlepszą gwarancję naszej suwerenności, zatem sabotowanie projektu tarczy oznaczało zdradę narodowych interesów. Potem było drastyczne obniżanie budżetu wojska i zarzucenie poboru połączone z fikcyjnym uzawodowieniem armii. W efekcie doprowadziło to do rozkładu sił zbrojnych RP. Polska jest dziś praktycznie bezbronna. Armia to niewielki kontyngent do misji zagranicznych, niebędący w stanie obronić kraju choćby przed Białorusią. Z marynarki pozostały resztki, a lotnictwo, najważniejsze na współczesnym polu walki, straciło dwukrotnie dowództwo, co radykalnie obniżyło jego zdolności bojowe. A stało się to w dwóch niemal identycznych katastrofach, z których smoleńska i rola w niej Bogdana to osobna historia. Wszystko to było tak bulwersujące, że chciałem nawet wykorzystać naszą znajomość i dostać się do MON, aby przeprowadzić od wewnątrz dziennikarskie śledztwo. Wina za ten stan rzeczy spada oczywiście głównie na premiera. Minister był jednak najważniejszym współodpowiedzialnym. Trzeba więc zapytać wprost: czy to zdrada stanu? Tego nie mogę wiedzieć na pewno, bo mam tylko swoje obserwacje i wynikające z nich wnioski. Nie mam tajnych protokołów, depesz i dokumentów. To może za mało, by oskarżyć. Ale wystarczy, by mieć wątpliwości.* Łatwiej pisać o historii, np. o wieszaniu zdrajców w czasie insurekcji kościuszkowskiej. Oni są przecież tylko nazwiskami, zapisem na kartkach podręcznika. Ale jeśli ci, którzy zdradzili kraj, żyją obok nas? Jeśli ich znamy ze szkoły czy wspólnych imprez? Wiem, że po tym tekście stracę część kolegów. Najwyższy czas jednak nazwać rzeczy po imieniu. Także zdradę, którą widać w Polsce coraz wyraźniej co najmniej od kilku lat, a już na pewno po 10 kwietnia. Dlatego mam ochotę, niestety coraz częściej, przejść na drugą stronę ulicy, widząc niektórych znajomych. Żeby uniknąć konieczności podawania im ręki. Nie przychodzi mi to jednak łatwo, bo niekiedy trudno o twarde dowody, że na takie potraktowanie zasługują. Realność agentury Najpierw dwa fakty, które pomogą uporządkować myślenie i wskażą, że zdrada nie jest czymś odległym i egzotycznym, lecz bliskim – nas tu i teraz jak najbardziej dotyczącym. Władze Litwy stwierdziły niedawno, że w ich kraju działa do 3000 rosyjskich agentów. To natychmiast budzi refleksję: jeśli tak jest na małej i nie tak strategicznie położonej jak Polska Litwie, to ilu musi ich być u nas? I fakt historyczny. Gdy podczas insurekcji zajęto ambasadę Rosji, znaleziono tam pokwitowania wypłat dla wielu członków elit Rzeczypospolitej. Na podstawie tych właśnie jednoznacznych dowodów wieszano potem zdrajców na warszawskim rynku. Pytanie, czy to, co wydarzyło się 200 lat temu, nie może zdarzyć się obecnie, jest naiwne. Nie zmieniła się przez ten czas ani natura człowieka, ani mechanizmy poli-tyczne. Jedyna różnica polega na tym, że obecnie takie listy płac znajdują się w zaszyfrowanych plikach na komputerach oficerów KGB czy GRU, a nie w szufladach ich biurek. Cóż, postęp.* *Granica zdrady Kto zatem jest już zdrajcą, a kto tylko przeciwnikiem politycznym? Gdzie przebiega granica? Co zrobić, gdy są to twarze naszych znajomych czy przyjaciół? -- |
|
Data: 2012-03-31 20:27:25 | |
Autor: Leprechaun | |
MOJ PRZYJACIEL - ZDRAJCA ? | |
Użytkownik " Obserwator" <fajny.d.arzbor.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jl6umt$do5$1inews.gazeta.pl... ..Uwazam, ze to bardzo wazny tekst. Zamiescil go na niezaleznej.pl, byly A ja uważam, że to obsesja zyciowego nieudacznika. BomBel |
|