Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...

Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...

Data: 2013-11-02 20:23:43
Autor: Ikselka
Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...

"Dyktatura seksu

O przymusowej edukacji seksualnej dzieci w Niemczech i katastrofalnych skutkach nauki masturbacji w przedszkolach z socjolożką Gabriele Kuby rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.(...)

Jak to w przedszkolu?

– Edukacja seksualna jest obowiązkowa w Niemczech od przedszkola. Jest konkretny program, są podręczniki, przygotowane przez „specjalistów” zabawy.

Zabawy?

– Choćby w doktora.

A jak się w to bawi?

– Bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, ale i pokazuje się na własnym ciele, gdzie, co i jak działa.

Zaraz, zaraz. Za takie rzeczy w USA idzie się do więzienia.

– U nas jest to element edukacji seksualnej. Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało książeczkę „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”. Proszę zobaczyć: rozmiar 7 na 7 cm, zmieści się więc w każdej dziecięcej rączce. I wszystko na wesoło i kolorowo. I cytat – z góry przepraszam, jeśli przekracza granice przyzwoitości – „dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne”, „Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy” albo „Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami”. Do tego mamy obrazek penisa w czasie wzwodu. I ostatni cytat: „Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą”.

Jeszcze proszę powiedzieć, że zabawa w lesbijki jest normą w niemieckim przedszkolu…

– Prawie. Nie we wszystkich przedszkolach jest to stosowane, ale taki jest trend: rozstawia się dzieci po kątach i każe przytulać oraz uczy masturbacji.

Maluchy? Opowiada Pani bajki…

– Taka jest rzeczywistość w moim kraju.

Ja bym swojego dziecka do takiego przedszkola nie posyłała, a już na pewno nie na edukację seksualną.

– I poszłaby pani do więzienia.

Za co? Że broniłabym moje dziecko przed gwałtem na jego psychice? Przecież jako rodzic odpowiadam za nie.

– Nie do końca. Wprawdzie konstytucja Niemiec mówi, że „troska o dzieci i ich wychowanie są naturalnymi prawami rodziców i ich pierwszorzędnym obowiązkiem” (art. 6), ale na przykład w 1986 r. bawarski Sąd Administracyjny zdecydował, że konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci jest ograniczone przez powszechny obowiązek szkolny. A ministerstwo edukacji do programu szkolnego i przedszkolnego wprowadziło edukację seksualną. Więc jest obowiązkowa. W Niemczech jako jedynym kraju w Europie jest też zakazany tzw. homeschooling, czyli nauczanie w domu. Mieliśmy taki głośny przypadek w 2006 r., rodziny Plett. Uczyli dzieci w domu, protestowali wobec programu edukacji seksualnej. Policja wtargnęła do nich, aresztowano matkę, ojcu udało się uciec z dziećmi do Austrii.

Ale dlaczego w edukację seksualną włączają przedszkolaków?

– Powołują się na antropologię: dzieci są istotami seksualnymi od narodzenia i mają potrzebę zaspokojenia seksualnego i prawo do niego. Powinny być w tym wspierane przez rodziców i wychowawców. Bo aktywność seksualna dziecka od wieku niemowlęcego jest znakiem zdrowego rozwoju psychoseksualnego.

To przecież bzdura. Jako rodzic pozwałabym takie państwo do sądu.

– W Niemczech też tak kilku odważnych myślało, skargi wnieśli nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystkie pozwy rodziców o zwolnienie z obligatoryjnych zajęć z wychowania seksualnego zostały odrzucone. Także te motywowane wiarą i przekonaniami. Kiedy rodzice – a było takich przypadków w ostatniej dekadzie w Niemczech kilkadziesiąt – próbowali nie posyłać dzieci na takie zajęcia, wymierzano im grzywnę, a były też przypadki pozbawienia ich praw do opieki nad dziećmi i kary ograniczenia wolności.

A co na to wszystko organizacje chroniące prawa dziecka?

– Nic. Bo niemieckie programy i prawo nie są wzięte z powietrza. Bazują na
światowych wytycznych. Czytała pani „Standardy wychowania seksualnego w
Europie” przygotowane przez Światową Organizację Zdrowia? Przykładowo dla
przedziału wiekowego od 0 do 4 lat edukacja według WHO ma koncentrować się
wokół pytań „Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie”. Dla cztero- i
sześciolatków program WHO przewiduje temat: „Masturbacja we wczesnym
dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na
tematy seksualne”. Dzieci do 9. roku życia mają wiedzieć wszystko o
autostymulacji, stosunku i antykoncepcji. Są elementy pt. „Seks w mediach”
oraz „Choroby weneryczne. Nadużycia. Prawa seksualne”. Do 15. roku życia
dzieci wiedzą już, co to jest polityka genderowa i płeć biologiczna. Mają
zakodowane, że ochronę przed zarażeniem wirusem HIV i chorobą AIDS zapewnia
używanie prezerwatywy i uprawianie seksu analnego, masturbacji. Jak pani
uważnie przeczyta, nie ma w programie WHO żadnego punktu dotyczącego
rodziny! Za to jest tam lista organizacji, które w Europie i w USA prowadzą
i monitorują „kształcenie seksualne” dzieci i młodzieży. Niektóre z tych
organizacji są aktywne już w Polsce. (...)"


http://www.kurierpieninski.pl/component/content/article/732-o-przymusowej-edukacji-seksualnej-dzieci.html
--
XL
W polskiej historii istnieją dwie tradycje, które mają taki sam wpływ na nasze dzieje: pierwsza, niechlubna, to tradycja zaprzaństwa i zdrady, oraz druga, chlubna – honoru i walki.

Data: 2013-11-02 20:35:45
Autor: Ikselka
Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...
Dnia Sat, 2 Nov 2013 20:23:43 +0100, Ikselka napisał(a):

"Dyktatura seksu

O przymusowej edukacji seksualnej dzieci w Niemczech i katastrofalnych skutkach nauki masturbacji w przedszkolach z socjolożką Gabriele Kuby rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.(...)

Jak to w przedszkolu?

– Edukacja seksualna jest obowiązkowa w Niemczech od przedszkola. Jest konkretny program, są podręczniki, przygotowane przez „specjalistów” zabawy.

Zabawy?

– Choćby w doktora.

A jak się w to bawi?

– Bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, ale i pokazuje się na własnym ciele, gdzie, co i jak działa.

Zaraz, zaraz. Za takie rzeczy w USA idzie się do więzienia.

– U nas jest to element edukacji seksualnej. Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało książeczkę „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”. Proszę zobaczyć: rozmiar 7 na 7 cm, zmieści się więc w każdej dziecięcej rączce. I wszystko na wesoło i kolorowo. I cytat – z góry przepraszam, jeśli przekracza granice przyzwoitości – „dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne”, „Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy” albo „Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami”. Do tego mamy obrazek penisa w czasie wzwodu. I ostatni cytat: „Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą”.

Jeszcze proszę powiedzieć, że zabawa w lesbijki jest normą w niemieckim przedszkolu…

– Prawie. Nie we wszystkich przedszkolach jest to stosowane, ale taki jest trend: rozstawia się dzieci po kątach i każe przytulać oraz uczy masturbacji.

Maluchy? Opowiada Pani bajki…

– Taka jest rzeczywistość w moim kraju.

Ja bym swojego dziecka do takiego przedszkola nie posyłała, a już na pewno nie na edukację seksualną.

– I poszłaby pani do więzienia.

Za co? Że broniłabym moje dziecko przed gwałtem na jego psychice? Przecież jako rodzic odpowiadam za nie.

– Nie do końca. Wprawdzie konstytucja Niemiec mówi, że „troska o dzieci i ich wychowanie są naturalnymi prawami rodziców i ich pierwszorzędnym obowiązkiem” (art. 6), ale na przykład w 1986 r. bawarski Sąd Administracyjny zdecydował, że konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci jest ograniczone przez powszechny obowiązek szkolny. A ministerstwo edukacji do programu szkolnego i przedszkolnego wprowadziło edukację seksualną. Więc jest obowiązkowa. W Niemczech jako jedynym kraju w Europie jest też zakazany tzw. homeschooling, czyli nauczanie w domu. Mieliśmy taki głośny przypadek w 2006 r., rodziny Plett. Uczyli dzieci w domu, protestowali wobec programu edukacji seksualnej. Policja wtargnęła do nich, aresztowano matkę, ojcu udało się uciec z dziećmi do Austrii.

Ale dlaczego w edukację seksualną włączają przedszkolaków?

– Powołują się na antropologię: dzieci są istotami seksualnymi od narodzenia i mają potrzebę zaspokojenia seksualnego i prawo do niego. Powinny być w tym wspierane przez rodziców i wychowawców. Bo aktywność seksualna dziecka od wieku niemowlęcego jest znakiem zdrowego rozwoju psychoseksualnego.

To przecież bzdura. Jako rodzic pozwałabym takie państwo do sądu.

– W Niemczech też tak kilku odważnych myślało, skargi wnieśli nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystkie pozwy rodziców o zwolnienie z obligatoryjnych zajęć z wychowania seksualnego zostały odrzucone. Także te motywowane wiarą i przekonaniami. Kiedy rodzice – a było takich przypadków w ostatniej dekadzie w Niemczech kilkadziesiąt – próbowali nie posyłać dzieci na takie zajęcia, wymierzano im grzywnę, a były też przypadki pozbawienia ich praw do opieki nad dziećmi i kary ograniczenia wolności.

A co na to wszystko organizacje chroniące prawa dziecka?

– Nic. Bo niemieckie programy i prawo nie są wzięte z powietrza. Bazują na
światowych wytycznych. Czytała pani „Standardy wychowania seksualnego w
Europie” przygotowane przez Światową Organizację Zdrowia? Przykładowo dla
przedziału wiekowego od 0 do 4 lat edukacja według WHO ma koncentrować się
wokół pytań „Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie”. Dla cztero- i
sześciolatków program WHO przewiduje temat: „Masturbacja we wczesnym
dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na
tematy seksualne”. Dzieci do 9. roku życia mają wiedzieć wszystko o
autostymulacji, stosunku i antykoncepcji. Są elementy pt. „Seks w mediach”
oraz „Choroby weneryczne. Nadużycia. Prawa seksualne”. Do 15. roku życia
dzieci wiedzą już, co to jest polityka genderowa i płeć biologiczna. Mają
zakodowane, że ochronę przed zarażeniem wirusem HIV i chorobą AIDS zapewnia
używanie prezerwatywy i uprawianie seksu analnego, masturbacji. Jak pani
uważnie przeczyta, nie ma w programie WHO żadnego punktu dotyczącego
rodziny! Za to jest tam lista organizacji, które w Europie i w USA prowadzą
i monitorują „kształcenie seksualne” dzieci i młodzieży. Niektóre z tych
organizacji są aktywne już w Polsce. (...)"

http://www.kurierpieninski.pl/component/content/article/732-o-przymusowej-edukacji-seksualnej-dzieci.html




"(...) Temat ten w Polsce jest bardzo aktualny. Od jakiegoś czasu potężna
fala demoralizacji seksualnej próbuje wedrzeć się do przedszkoli i szkół.
Nazywają ją edukacją seksualną wolną światopoglądowo. Co rusz obserwuje się
różne konferencje, na których rodzice i nauczyciele są przekonywani, że im
wcześniej zaczyna się edukacja seksualna dziecka tym dla niego lepiej.
Liczne organizacje wysyłają do szkół swoich 'wyszkolonych' edukatorów
seksualnych, którzy uświadamiają młodzież i wpajają jej swoje przekonania.

Jakie? Na stronach internetowych tych organizacji czytam:
- "masturbacja jest jednym z pierwszych etapów poznawanie własnej
seksualności",
- "jeśli dziewczyna zaszaleje na imprezie i jest ryzyko ciąży, to musi jak
najszybciej się udać do lekarza po receptę na antykoncepcję awaryjną",
- "jakie pigułki antykoncepcyjne są najskuteczniejsze",
-  "jesteś nastolatkiem/nastolatką i szukasz dobrego źródła informacji o
dojrzewaniu, seksie i antykoncepcji - ściągnij nasz poradnik".

Niewiarygodne? Owszem, niewiarygodne. A jednak dzieje się to na naszych
oczach.
Rozumiem oczywiście, że nie wszyscy muszą zgadzać się z naszymi poglądami
na temat wychowania seksualnego. Nie bronię 'postępowym' rodzicom i
pedagogom (dla nich specjalna dedykacja TUTAJ) wychowywać własne dzieci
według promowanej ideologi (choć szczerze współczuję). Ale nie możemy
zgadzać się na to, by na siłę wciskano naszym dzieciom informacje, z
którymi nie utożsamiają się ich rodzice i najbliżsi. By brutalna
seksualizacja, wyrywana z kontekstu miłości i małżeństwa, była wprowadzana
obowiązkowo wśród maluchów i finansowana z budżetu państwa.

Zachęcam do skorzystania z mądrości i doświadczenia Gabriele Kuby.

Dzieli się nimi m.in. w wywiadach, których udzieliła podczas swoich pobytów
w Polsce. Można ich osłuchać:  -> 2007 rok: TUTAJ (część 1) i TUTAJ (część 2)
-> 2013 rok: TUTAJ.

(POLECAM. GABRIELE MÓWI PIĘKNIE, MĄDRZE, SPOKOJNIE. OCZY I UMYSŁ OTWIERAJĄ
SIĘ SZEROKO)


 Dodatkowe informacje o autorce i tematyce można przeczytać pod linkami: 1) Jak bronić się przed seksualną indoktrynacją? Wywiad TUTAJ
"Mamy w Niemczech prawo przymusu szkolnego pod który podlega edukacja
seksualna. Rodzice nie mają żadnych narzędzi, by skutecznie przeciwstawić
się seks-edukacji. Jeśli podejmują zdecydowane kroki, np. zabierając
dziecko z zajęć – lądują w więzieniu" - opowiada autorka w kwartalniku
Fronda. 2) Destrukcja seksu. Wywiad TUTAJ
"Trzeba się cofnąć do 1968 r. To początek rewolucji seksualnej. Pokolenie
’68 zasiada dziś w instytucjach europejskich, tworzy elity władzy tego
świata. Rewolucja seksualna toczy się pod kryptonimem Gender Mainstreaming,
polityki genderowej. Pod pozorem walki o równouprawnienie zrównuje się
mężczyznę z kobietą, zaciera się tożsamość płciową. Aborcja urosła do rangi
praw człowieka, pornografia jest normą. Słyszymy o ciągłych molestowaniach
seksualnych dzieci – w latach 90. w Niemczech np. wyszło na jaw aż 15–20
tys. takich przypadków. Mamy badania w Niemieckim Instytucie Młodzieżowym
(Deutschen Jugendinstitut), które wykazały, że dzieci i młodzież coraz
więcej nadużyć seksualnych popełniają na swoich rówieśnikach. Młodzież od
14 do 16 roku życia popełnia przestępstwa seksualne na dzieciach! A
wszystko to konsekwencja uczenia młodych – mówiąc w skrócie – seksu na
obowiązkowych zajęciach już w przedszkolu.(...)"

http://dzielneniewiasty.blogspot.com/2013/03/nie-jestes-kobieta-nie-jestes-mezczyzna.html


--
XL
W polskiej historii istnieją dwie tradycje, które mają taki sam wpływ na
nasze dzieje: pierwsza, niechlubna, to tradycja zaprzaństwa i zdrady, oraz
druga, chlubna – honoru i walki.

Data: 2013-11-02 21:11:53
Autor: u2
Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...
W dniu 2013-11-02 20:23, Ikselka pisze:

Zaraz, zaraz. Za takie rzeczy w USA idzie się do więzienia.

– U nas jest to element edukacji seksualnej. Maluchy uczą się anatomii
narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do
zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało
książeczkę „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”.


http://niezalezna.pl/47790-po-skandalu-w-centrum-nauki-kopernik-prof-legutko-zawiadamia-prokurature

"Eksponat jest celowo tak zaprojektowany, by nie przyciągać uwagi dziecka – jest nieatrakcyjny i nie przykuwa wzroku" - tłumaczy się Centrum Nauki Kopernik z ekspozycji prezentującej dzieciom strefy erogenne. I niby nie widzi problemu, ale po naszej publikacji ograniczył dostęp maluchom dostęp do urządzenia. A były minister edukacji prof. Ryszard Legutko zawiadomił już prokuraturę.

"Na maszynie znajdującej się w Centrum jest napis "strefy erogenne"; pod nim można przeczytać: "Naciskaj kolejne guziki i słuchaj, jak i gdzie chłopcy i dziewczęta lubią być dotykani podczas intymnych zbliżeń" - poinformowali solidarni 2010.pl.
--
"Żydów gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, że są narodem wybranym. Czują się oni upoważnieni do interpretowania wszystkiego, także doktryny katolickiej. Cokolwiek byśmy zrobili, i tak będzie poddane ich krytyce - za mało, że źle, że zbyt mało ofiarnie. W moim najgłębszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Żydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, którzy używają słów 'antysemita', 'antysemicki', należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych. To oni tworzą mowę nienawiści".

Macie dzieci? wnuki? - to wkrótce możecie nie mieć...

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona