Grupy dyskusyjne   »   pl.comp.pecet   »   Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)

Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)

Data: 2012-06-21 20:51:42
Autor: ToMasz
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Co robi? Za i przeciw?

Jestem dyletantem w tych sprawach i nie znam si na religiach linuxowo-
mackintoszowo-windowsowych.

Moim typem jest zwyky pececik z windowsem, ale moe co mi popowiecie
i zmieni zdanie.
Przeczytaem wikszo postw w tym wtku i jestem bardzo zdziwiony e nikt nie poruszy kwestii softu. Czy jeste pewien e programy ktrych bdziesz uywa przez najblisze 5 lat bd dziaay na Applu? Windowsa osobno na tego Appla kupisz czy masz zamiar by takim dziwolgiem bez windowsa? Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedz i czas lokowa w linuksa.
Rwnie jak Ci przyjdzie ochota kupi co co wsppracuje z komputerem, to w przypadku Appla te moe nie by tak kolorowo....

ToMasz

Data: 2012-06-21 15:34:05
Autor: rs
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On Thu, 21 Jun 2012 20:51:42 +0200, ToMasz <twitek4@.gazeta.pl> wrote:

Co robi? Za i przeciw?

Jestem dyletantem w tych sprawach i nie znam si na religiach linuxowo-
mackintoszowo-windowsowych.

Moim typem jest zwyky pececik z windowsem, ale moe co mi popowiecie
i zmieni zdanie.
Przeczytaem wikszo postw w tym wtku i jestem bardzo zdziwiony e nikt nie poruszy kwestii softu. Czy jeste pewien e programy ktrych bdziesz uywa przez najblisze 5 lat bd dziaay na Applu?

a dlaczego maja nie dzialac? jesli beda dzialac na innych platformach
to beda dzialac i na maku. na razie nic nie wskazuje, ze apple padnie,
choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe, ale w 5 lat malo
prawdopodobne.
Windowsa osobno na tego Appla kupisz czy masz zamiar by takim dziwolgiem bez windowsa?

systemosizm?

Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedz i czas lokowa w linuksa.

komputer to jest narzedzie. tak jak samochod i mlotek. wiedza jest
potrzebna tylko na podstawowym poziomie obslugi, zeby umozliwiala
wygodna prace, cala reszta idzie gdzie indziej, np w prace, ktora z
komputerem i softwarem nie ma juz nic wspolnego. nie kazdy chce i musi
byc technikiem komputerowym. to dla nich jest lokowanie wiedzy w
systemy czy hardware. inni nie musza wiedziec nic wiecej poza
umiejetnoscia wlaczenia komputera i obslugi programu, ktory maja chcec
uzywac. to wszystko.
Rwnie jak Ci przyjdzie ochota kupi co co wsppracuje z komputerem, to w przypadku Appla te moe nie by tak kolorowo....
ToMasz

tak dla scislosci apple to tez sa komputery. to sobie moze kupic cos, co bedzie chodzilo z makowka. zapewniam cie,
ze zupelnie spokojnie mozna zapomniec, ze cos takiego jak linux i
windows istnieje, tak samo jak zapomniec o systemach w dowolnej innej
konfiguracji tej sytuacji. <rs>

Data: 2012-06-22 00:10:45
Autor: Neo
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
rs wrote:

choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe

Przepraszam, e si wtrcam, ale wszystko moe pa. W mojej skromnej
ocenie, patrzc ze statystycznego punktu widzenia, wszystko moe pa.

Statystyka stosuje si do kadego produktu kadej firmy.

Na przykad, kupiem teraz monitor samsung za 1100. Bajer itd. Byem
wybiera z moja dziewczyn, chciaem kupi Sony, ale ona si upara,
bo ten adny i bdzie taniej :(

Tumacz jej, e to jest kwestia prawdopodobiestwa, e co padnie, a
one nie, e samsung jest adny. Miesic uywania i ju jeden piksel
wieci si tylko na biao. Jest gwarancja itd. ALE MI SI NIE CHCE W
TO BAWI.

A w Soniaku nie moe pa piksel, a w makwce? Jasne, e moe! Ale z
innych prawdopodobiestwem, o wiele niszym, ale moe.

Sorry, tak to widz. Nie ma czego takiego, E SPRZT JEST PEWNY.

W medycynie, czy gdziekolwiek. Podpisujesz przed operacj kwit, e jak
umrzesz, to Twoja wina. I tyle. Oni mog popeni bd, bo to jest
wpisane w kady zawd i kady produkt.

Data: 2012-06-22 03:22:11
Autor: rs
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On Fri, 22 Jun 2012 00:10:45 -0700 (PDT), Neo <dyletant@yahoo.pl>
wrote:

rs wrote:

choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe

Przepraszam, e si wtrcam, ale wszystko moe pa. W mojej skromnej
ocenie, patrzc ze statystycznego punktu widzenia, wszystko moe pa.

a co ja wyzej napisalem?
Na przykad, kupiem teraz monitor samsung za 1100. Bajer itd. Byem
wybiera z moja dziewczyn, chciaem kupi Sony, ale ona si upara,
bo ten adny i bdzie taniej :(
Tumacz jej, e to jest kwestia prawdopodobiestwa, e co padnie, a
one nie, e samsung jest adny. Miesic uywania i ju jeden piksel
wieci si tylko na biao. Jest gwarancja itd. ALE MI SI NIE CHCE W
TO BAWI.

A w Soniaku nie moe pa piksel, a w makwce? Jasne, e moe! Ale z
innych prawdopodobiestwem, o wiele niszym, ale moe.

nie masz sladowego pojecia, jakie jest prawdopodobienstwo padniecia
tego konkretnego egzemplarza. no to wlasnie ci powiem, ze u mnie padl sony/google, a trzy samsungi
starsze jeszcze od tego sony, nadal dzialaja. <rs>

Data: 2012-06-27 21:39:33
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Thu, 21 Jun 2012 15:34:05 -0400, rs napisał(a):

Przeczytałem większość postów w tym wątku i jestem bardzo zdziwiony że nikt nie poruszył kwestii softu. Czy jesteś pewien że programy których będziesz używał przez najbliższe 5 lat będą działały na Applu?

a dlaczego maja nie dzialac? jesli beda dzialac na innych platformach
to beda dzialac i na maku. na razie nic nie wskazuje, ze apple padnie,
choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe, ale w 5 lat malo
prawdopodobne.

Jedna drobna kwestia: kompatybilność wsteczna. Na niejedn program, którego
nowy system za cholerę nie obsłuży, jest tylko i wyłącznie wirtualizacja.

(ciach…)
Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedzę i czas lokować w linuksa.

komputer to jest narzedzie. tak jak samochod i mlotek. wiedza jest
potrzebna tylko na podstawowym poziomie obslugi, zeby umozliwiala
wygodna prace, cala reszta idzie gdzie indziej, np w prace, ktora z
komputerem i softwarem nie ma juz nic wspolnego. nie kazdy chce i musi
byc technikiem komputerowym. to dla nich jest lokowanie wiedzy w
systemy czy hardware. inni nie musza wiedziec nic wiecej poza
umiejetnoscia wlaczenia komputera i obslugi programu, ktory maja chcec
uzywac. to wszystko.

Moim zdaniem jest to często popełniany błąd. Komputer i oprogramowanie jest
narzędziem - temu nie przeczę. Jednak odpalając nową pralkę, robota
kuchennego czy kuchenkę mikrofalową jednak mniej lub bardziej z instrukcją
obsługi się potencjalny użytkownik zapoznaje. Trochę mnie irytuje, że
takiego samego podejścia nie ma odnośnie komputera czy oprogramowania. Z
drugiej strony - ile zajęcia dzięki temu mam. :D

Patrzę tylko i wyłącznie po swoich znajomych, którym często pomagam w
kwestiach okołokomputerowych, ale nie zdarzył się do mnie telefon pt.
„mikrofala mi wyświetliła XXX, co mam z tym zrobić?”. Ilości telefonów pt.
„bo mi tu coś wyskoczyło, kliknęłam OK i się popsuło” wolę nie zliczać…

(ciach…)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Główną przyczyną wszystkich rozwodów jest i pozostanie ślub.             ]
[                                                       (Günter Willumeit) ]

Data: 2012-06-27 16:27:16
Autor: rs
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On Wed, 27 Jun 2012 21:39:33 +0200, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:

Dnia Thu, 21 Jun 2012 15:34:05 -0400, rs napisał(a):

Przeczytałem większość postów w tym wątku i jestem bardzo zdziwiony że nikt nie poruszył kwestii softu. Czy jesteś pewien że programy których będziesz używał przez najbliższe 5 lat będą działały na Applu?

a dlaczego maja nie dzialac? jesli beda dzialac na innych platformach
to beda dzialac i na maku. na razie nic nie wskazuje, ze apple padnie,
choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe, ale w 5 lat malo
prawdopodobne.

Jedna drobna kwestia: kompatybilność wsteczna. Na niejedn program, którego
nowy system za cholerę nie obsłuży, jest tylko i wyłącznie wirtualizacja.

wszedzie mozna sie spotkac z tym problemem.
(ciach…)
Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedzę i czas lokować w linuksa.

komputer to jest narzedzie. tak jak samochod i mlotek. wiedza jest
potrzebna tylko na podstawowym poziomie obslugi, zeby umozliwiala
wygodna prace, cala reszta idzie gdzie indziej, np w prace, ktora z
komputerem i softwarem nie ma juz nic wspolnego. nie kazdy chce i musi
byc technikiem komputerowym. to dla nich jest lokowanie wiedzy w
systemy czy hardware. inni nie musza wiedziec nic wiecej poza
umiejetnoscia wlaczenia komputera i obslugi programu, ktory maja chcec
uzywac. to wszystko.

Moim zdaniem jest to często popełniany błąd. Komputer i oprogramowanie jest
narzędziem - temu nie przeczę. Jednak odpalając nową pralkę, robota
kuchennego czy kuchenkę mikrofalową jednak mniej lub bardziej z instrukcją
obsługi się potencjalny użytkownik zapoznaje. Trochę mnie irytuje, że
takiego samego podejścia nie ma odnośnie komputera czy oprogramowania. Z
drugiej strony - ile zajęcia dzięki temu mam. :D

tyle, ze wlasnie do tego zmierzamy. zeby komputer nie byl czyms takim,
ze trzeba kursy obslugi konczyc. wez samochod. jak masz prawo jazdy,
to juz wiesz, gdzie jest przod, tyl, kierownica i pedaly. z czasem
poznajesz wiecej. przesiadasz sie na nowy samochod, jest tak samo.
pisalem juz o tym. mz. kompurer powinien nie przyslaniac swoim
istenienem, prady ktora trzeba na nim wykonac. powinien byc
praktycznie "niewidzialny". kiedys praktycznie kazdy posiadacz
samochodu zagladal mu pod mache i cos tam grzebal. dzis robia to juz
nieliczni. przecietnego usera nie interesuje co jest w srodku i w
sumie nawet nie powinno. po co, jesli komputer robi wszystko co user
chce. i wlasnie jak sam piszesz. taki sposob myslenia, ze komputer powinien
byc trudny. powinno sie czytac instrukcje itp. jest nakrecane przez
technikow komputerowych. obserwuje rozne dzieciaki w wieku od 4 do 7-8
lat, ktore dostaja do reki telefon komorkowy czy laptop i czesto
jestem zszokowany z jaka latwoscia juz po kilku minutach smigaja po
tym sprzecie. musisz przyjac to do wiadomosci, ze ty i ja i pewnie
wiekszosc na tej grupie to juz wymierajaca generacja. nowa urodzila
sie, albo rodzi z wyssana z mlekiem matki umiejetnoscia obslugi
sprzetu komputerowego. czy tego chcesz czy nie.
Patrzę tylko i wyłącznie po swoich znajomych, którym często pomagam w
kwestiach okołokomputerowych, ale nie zdarzył się do mnie telefon pt.
„mikrofala mi wyświetliła XXX, co mam z tym zrobić?”. Ilości telefonów pt.
„bo mi tu coś wyskoczyło, kliknęłam OK i się popsuło” wolę nie zliczać…
(ciach…)

osobiscie mam wiecej problemow z obsluga mikrofalowki niz telefonu.
<rs>

Data: 2012-06-29 06:34:30
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Wed, 27 Jun 2012 16:27:16 -0400, rs napisał(a):

On Wed, 27 Jun 2012 21:39:33 +0200, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:

Dnia Thu, 21 Jun 2012 15:34:05 -0400, rs napisał(a):

Przeczytałem większość postów w tym wątku i jestem bardzo zdziwiony że nikt nie poruszył kwestii softu. Czy jesteś pewien że programy których będziesz używał przez najbliższe 5 lat będą działały na Applu?

a dlaczego maja nie dzialac? jesli beda dzialac na innych platformach
to beda dzialac i na maku. na razie nic nie wskazuje, ze apple padnie,
choc to nie jest, oczywiscie nie mozliwe, ale w 5 lat malo
prawdopodobne.

Jedna drobna kwestia: kompatybilność wsteczna. Na niejedn program, którego
nowy system za cholerę nie obsłuży, jest tylko i wyłącznie wirtualizacja.

wszedzie mozna sie spotkac z tym problemem.

Gdzieś twierdzę co innego? Natomiast IMVHO Microsoft pod tym względem wypada
całkiem nieźle. Co swoją drogą jest też przekleństwem Windows. Sztuczne
ograniczanie XP Mode do wersji Business / Professional i wyższych trochę mi
się nie podoba, bo o ile system można mieć nowy np. ze względu na zakup
nowego sprzętu, to wcale nie jest powiedziane, że od razu całą bazę
oprogramowania należy zmieniać. ;D

tyle, ze wlasnie do tego zmierzamy. zeby komputer nie byl czyms takim,
ze trzeba kursy obslugi konczyc. wez samochod. jak masz prawo jazdy,
to juz wiesz, gdzie jest przod, tyl, kierownica i pedaly. z czasem
poznajesz wiecej. przesiadasz sie na nowy samochod, jest tak samo.
pisalem juz o tym. mz. kompurer powinien nie przyslaniac swoim
istenienem, prady ktora trzeba na nim wykonac. powinien byc
praktycznie "niewidzialny". kiedys praktycznie kazdy posiadacz
samochodu zagladal mu pod mache i cos tam grzebal. dzis robia to juz
nieliczni. przecietnego usera nie interesuje co jest w srodku i w
sumie nawet nie powinno. po co, jesli komputer robi wszystko co user
chce. i wlasnie jak sam piszesz. taki sposob myslenia, ze komputer powinien
byc trudny. powinno sie czytac instrukcje itp. jest nakrecane przez
technikow komputerowych.

Za daleko moim zdaniem wybiegłeś. Brak zaznajomienia się z podstawami
obsługi sprzętu, jak i software'u, na takim użyszkodniku zemści się prędzej
czy później. Ile razy miałeś kontakt z osobami, którym program / system
wyjechał z oczojebnym komunikatem, który zbyty został szybkim kliknięciem w
OK, a potem miałeś telefon „bo mi tu coś wyskoczyło, kliknąłem i zdjęcia z
urodzin cioci zniknęły”?

Idąc analogią motoryzacyjną - tego typu zachowania można porównać do
osobnika, który nie zwraca uwagi, czy ma silnik benzynowy czy diesla, a może
przy okazji wpaść na pomysł, żeby LPG próbować tankować nie posiadając
takowej instalacji.

obserwuje rozne dzieciaki w wieku od 4 do 7-8 lat, ktore dostaja do reki
telefon komorkowy czy laptop i czesto jestem zszokowany z jaka latwoscia
juz po kilku minutach smigaja po tym sprzecie. musisz przyjac to do
wiadomosci, ze ty i ja i pewnie wiekszosc na tej grupie to juz
wymierajaca generacja. nowa urodzila sie, albo rodzi z wyssana z mlekiem
matki umiejetnoscia obslugi sprzetu komputerowego. czy tego chcesz czy
nie.

Dzieciaki po prostu nie boją się nowych rzeczy, umysły mają chłonne i raz
dwa rozgryzają coś, co ich interesuje. Ty i ja mieliśmy tak samo.
Przykładowo sam pierwszy raz do komputera usiadłem… jako 4-ro latek chyba.
Przez rodziciela kontakt z tym miałem naprawdę częsty. Ciekawiło, ciągnęło,
to się w to błyskawicznie wgryzałem. Co też parę razy spowodowało, że moje
przekonanie, że doskonale w Xtree śmigam, skończyło się solidnym laniem po
tym, jak rodzicielowi wyparowały dane z kilkunastu dyskietek… :)

Patrzę tylko i wyłącznie po swoich znajomych, którym często pomagam w
kwestiach okołokomputerowych, ale nie zdarzył się do mnie telefon pt.
„mikrofala mi wyświetliła XXX, co mam z tym zrobić?”. Ilości telefonów pt.
„bo mi tu coś wyskoczyło, kliknęłam OK i się popsuło” wolę nie zliczać…
(ciach…)

osobiscie mam wiecej problemow z obsluga mikrofalowki niz telefonu.

Ja tam podejście mam do każdego sprzętu czy oprogramowania podobne -
sprawdzam sam, czy daję sobie z nim radę, ale na pierwsze zacięcie sięgam po
instrukcję / helpa. Jak na razie się sprawdza. :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Ludzie są jak skarpetki. Jeden podobny do drugiego, a do pary nie        ]
[ znajdziesz.                                             (JoeMonster.org) ]

Data: 2012-06-29 03:11:04
Autor: rs
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On Fri, 29 Jun 2012 06:34:30 +0200, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:

tyle, ze wlasnie do tego zmierzamy. zeby komputer nie byl czyms takim,
ze trzeba kursy obslugi konczyc. wez samochod. jak masz prawo jazdy,
to juz wiesz, gdzie jest przod, tyl, kierownica i pedaly. z czasem
poznajesz wiecej. przesiadasz sie na nowy samochod, jest tak samo.
pisalem juz o tym. mz. kompurer powinien nie przyslaniac swoim
istenienem, prady ktora trzeba na nim wykonac. powinien byc
praktycznie "niewidzialny". kiedys praktycznie kazdy posiadacz
samochodu zagladal mu pod mache i cos tam grzebal. dzis robia to juz
nieliczni. przecietnego usera nie interesuje co jest w srodku i w
sumie nawet nie powinno. po co, jesli komputer robi wszystko co user
chce. i wlasnie jak sam piszesz. taki sposob myslenia, ze komputer powinien
byc trudny. powinno sie czytac instrukcje itp. jest nakrecane przez
technikow komputerowych.

Za daleko moim zdaniem wybiegłeś. Brak zaznajomienia się z podstawami
obsługi sprzętu, jak i software'u, na takim użyszkodniku zemści się prędzej
czy później. Ile razy miałeś kontakt z osobami, którym program / system
wyjechał z oczojebnym komunikatem, który zbyty został szybkim kliknięciem w
OK, a potem miałeś telefon „bo mi tu coś wyskoczyło, kliknąłem i zdjęcia z
urodzin cioci zniknęły”?

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu. jedna rzecza, ktora chyba bym jednak uczyl, to jaka jest roznica
miedzy plikiem, a katalogiem. oraz tego gdzie jest zapisywana praca
usera, zeby potem nie bylo: no zapisalem, ale teraz nie wiem gdzie
jest. sadze, jak pisalem, ze system powinien byc zupelnie przezroczysty,
zeby uzytkownik nie wiedzial nawet o jego istnieniu, tak jak nie musi
wiedziec nic o silniku w samochodzie. wie ze jest, pcha i to
wystarcza. pewnie za kila lat, w ogole nie bedziemy mieli kompuretow
tylko terminale z podlaczeniem do chmury, wiec tym bardziej, sadze,
nalezy porzucic przywiazywanie sie do systemu operacyjnego.
Idąc analogią motoryzacyjną - tego typu zachowania można porównać do
osobnika, który nie zwraca uwagi, czy ma silnik benzynowy czy diesla, a może
przy okazji wpaść na pomysł, żeby LPG próbować tankować nie posiadając
takowej instalacji.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

obserwuje rozne dzieciaki w wieku od 4 do 7-8 lat, ktore dostaja do reki
telefon komorkowy czy laptop i czesto jestem zszokowany z jaka latwoscia
juz po kilku minutach smigaja po tym sprzecie. musisz przyjac to do
wiadomosci, ze ty i ja i pewnie wiekszosc na tej grupie to juz
wymierajaca generacja. nowa urodzila sie, albo rodzi z wyssana z mlekiem
matki umiejetnoscia obslugi sprzetu komputerowego. czy tego chcesz czy
nie.

Dzieciaki po prostu nie boją się nowych rzeczy, umysły mają chłonne i raz
dwa rozgryzają coś, co ich interesuje. Ty i ja mieliśmy tak samo.
Przykładowo sam pierwszy raz do komputera usiadłem… jako 4-ro latek chyba.
Przez rodziciela kontakt z tym miałem naprawdę częsty. Ciekawiło, ciągnęło,
to się w to błyskawicznie wgryzałem. Co też parę razy spowodowało, że moje
przekonanie, że doskonale w Xtree śmigam, skończyło się solidnym laniem po
tym, jak rodzicielowi wyparowały dane z kilkunastu dyskietek… :)

hehe. mnie swego czasu ubawil moj holenderski kolega, ktory przytargal
do domu jedna z pierwszych "lodowek" maka. na nim byl program do
symulacji prostych obwodow elektrycznych. pierwsze co zrobilem, to na
schemacie zwarlem zrodlo zasilania dioda, czego wiedzialem juz jakie
skutki sa, przy rzeczywistych elementach. zanim udalo mi sie wlaczyc
symulacje, koles wyrwal z gniazdka wtyczke pewien, ze jak odpale
symulacje, to zjaram komputer.
Patrzę tylko i wyłącznie po swoich znajomych, którym często pomagam w
kwestiach okołokomputerowych, ale nie zdarzył się do mnie telefon pt.
„mikrofala mi wyświetliła XXX, co mam z tym zrobić?”. Ilości telefonów pt.
„bo mi tu coś wyskoczyło, kliknęłam OK i się popsuło” wolę nie zliczać…
(ciach…)
osobiscie mam wiecej problemow z obsluga mikrofalowki niz telefonu.
Ja tam podejście mam do każdego sprzętu czy oprogramowania podobne -
sprawdzam sam, czy daję sobie z nim radę, ale na pierwsze zacięcie sięgam po
instrukcję / helpa. Jak na razie się sprawdza. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>

Data: 2012-06-30 01:24:28
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Fri, 29 Jun 2012 03:11:04 -0400, rs napisał(a):

Za daleko moim zdaniem wybiegłeś. Brak zaznajomienia się z podstawami
obsługi sprzętu, jak i software'u, na takim użyszkodniku zemści się prędzej
czy później. Ile razy miałeś kontakt z osobami, którym program / system
wyjechał z oczojebnym komunikatem, który zbyty został szybkim kliknięciem w
OK, a potem miałeś telefon „bo mi tu coś wyskoczyło, kliknąłem i zdjęcia z
urodzin cioci zniknęły”?

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu.

Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się „samo” zniknęło? Czytaj
- użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D

jedna rzecza, ktora chyba bym jednak uczyl, to jaka jest roznica
miedzy plikiem, a katalogiem. oraz tego gdzie jest zapisywana praca
usera, zeby potem nie bylo: no zapisalem, ale teraz nie wiem gdzie
jest. sadze, jak pisalem, ze system powinien byc zupelnie przezroczysty,
zeby uzytkownik nie wiedzial nawet o jego istnieniu, tak jak nie musi
wiedziec nic o silniku w samochodzie. wie ze jest, pcha i to
wystarcza. pewnie za kila lat, w ogole nie bedziemy mieli kompuretow
tylko terminale z podlaczeniem do chmury, wiec tym bardziej, sadze,
nalezy porzucic przywiazywanie sie do systemu operacyjnego.

Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
:)

Idąc analogią motoryzacyjną - tego typu zachowania można porównać do
osobnika, który nie zwraca uwagi, czy ma silnik benzynowy czy diesla, a może
przy okazji wpaść na pomysł, żeby LPG próbować tankować nie posiadając
takowej instalacji.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(

Ja tam podejście mam do każdego sprzętu czy oprogramowania podobne -
sprawdzam sam, czy daję sobie z nim radę, ale na pierwsze zacięcie sięgam po
instrukcję / helpa. Jak na razie się sprawdza. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>

Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
widok paniki w oczach.

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Gdyby wybory mogły cokolwiek zmieniać, już dawno by ich zakazano.        ]
[                               (z bloga Internetowego Obserwatora Mediów) ]

Data: 2012-06-29 20:50:55
Autor: rs
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On Sat, 30 Jun 2012 01:24:28 +0200, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:

Dnia Fri, 29 Jun 2012 03:11:04 -0400, rs napisał(a):

Za daleko moim zdaniem wybiegłeś. Brak zaznajomienia się z podstawami
obsługi sprzętu, jak i software'u, na takim użyszkodniku zemści się prędzej
czy później. Ile razy miałeś kontakt z osobami, którym program / system
wyjechał z oczojebnym komunikatem, który zbyty został szybkim kliknięciem w
OK, a potem miałeś telefon „bo mi tu coś wyskoczyło, kliknąłem i zdjęcia z
urodzin cioci zniknęły”?

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu.

Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się „samo” zniknęło? Czytaj
- użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D

a owszem. paru osobom sie sama wiekszosc szkod robi, a one nic
niewinne i ze w ogole jak smiem zawracac im glowe pytaniem, co bylo na
tych monitach, skoro przeciez wiadomo, ze wszyscy na te osoby
czychaja.

jedna rzecza, ktora chyba bym jednak uczyl, to jaka jest roznica
miedzy plikiem, a katalogiem. oraz tego gdzie jest zapisywana praca
usera, zeby potem nie bylo: no zapisalem, ale teraz nie wiem gdzie
jest. sadze, jak pisalem, ze system powinien byc zupelnie przezroczysty,
zeby uzytkownik nie wiedzial nawet o jego istnieniu, tak jak nie musi
wiedziec nic o silniku w samochodzie. wie ze jest, pcha i to
wystarcza. pewnie za kila lat, w ogole nie bedziemy mieli kompuretow
tylko terminale z podlaczeniem do chmury, wiec tym bardziej, sadze,
nalezy porzucic przywiazywanie sie do systemu operacyjnego.

Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
:)

nie, no jakies tam podstawy podstaw. jeszcze raz moj przyklad z
dziecmi i telefonem. czesc moich znajomych ma dzieci, ktorym dla
swietego spokoju daje od czasu do czasu telefony so zabawy, ale nie
slyszalem, zeby komus cos pokaszankowaly swoja dzialalnoscia. nie
mowie, ze to sie nie moze zdarzyc, ale jakosc chyba nie jest to takie
czeste. co innego upuscic do kibla, albo z balkonu. 
Idąc analogią motoryzacyjną - tego typu zachowania można porównać do
osobnika, który nie zwraca uwagi, czy ma silnik benzynowy czy diesla, a może
przy okazji wpaść na pomysł, żeby LPG próbować tankować nie posiadając
takowej instalacji.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(

nie wiem. to juz sa rzeczy indywidualne. ale tak jak obecnie dorosly,
nawet niekumaty w samochodach zupelnie, intuicyjnie bedzie wiedzial
gdzie usiasc, za co zlapac i co nacisnac, zeby samochod chocby
przestawic, to nastepna generacja, bedzie wiedziala intuicyjnie, jak
podejsc do komputera, zeby wykonac na nim jakies podstawowe zadanie.
reszta to juz kwestia praktyki.

Ja tam podejście mam do każdego sprzętu czy oprogramowania podobne -
sprawdzam sam, czy daję sobie z nim radę, ale na pierwsze zacięcie sięgam po
instrukcję / helpa. Jak na razie się sprawdza. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>

Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
widok paniki w oczach.

tez mialem panike w oczach, jak jeszcze swego czasu workpace'y w
produktach adobe, udawalo mi sie niechcacy przelaczyc. wiec temu, to
sie akurat nie dziwie. <rs>

Data: 2012-07-04 18:09:01
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Fri, 29 Jun 2012 20:50:55 -0400, rs napisał(a):

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu.

Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się „samo” zniknęło? Czytaj
- użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D

a owszem. paru osobom sie sama wiekszosc szkod robi, a one nic
niewinne i ze w ogole jak smiem zawracac im glowe pytaniem, co bylo na
tych monitach, skoro przeciez wiadomo, ze wszyscy na te osoby
czychaja.

chyHają do kurwy nędzy (już tak napiszę, bo nie wyrabiam)

Inna sprawa - u mnie użyszkodnicy, a Użyszkodniczki w szczególności (i to
naprawdę pieszczotliwe określenie, bo szkolą się ludzie w tempie takim, że
sam sobie różne myki przypominać muszę, żeby być dalej „guru”) po półrocznym
darciu łacha, że „samo się kliknęło” czy „samo się skasowało” myślą. Coś
nieoczekiwanego - nie klikają niczym maupy w OK, tylko telefon, pytanie,
przedstawienie problemu. Dumny jestem wtedy i blady. Autentycznie. :D

Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
:)

nie, no jakies tam podstawy podstaw. jeszcze raz moj przyklad z
dziecmi i telefonem. czesc moich znajomych ma dzieci, ktorym dla
swietego spokoju daje od czasu do czasu telefony so zabawy, ale nie
slyszalem, zeby komus cos pokaszankowaly swoja dzialalnoscia. nie
mowie, ze to sie nie moze zdarzyc, ale jakosc chyba nie jest to takie
czeste. co innego upuscic do kibla, albo z balkonu. 

Widzisz - mnie kiedyś rodziciel do kompa też tak puszczał (czasy XT ze
stacją dyskietek, pracował mój rodziciel często programując EPROMy drukarek,
by polskie diakrytyki drukowały). Taki byłem zdolny, że rodzicielowi
porządki zrobiłem. Dwa lata pracy poszły w pizdu, a mnie świadomość, że w
DOSowych komendach sobie daję radę nie oznacza, że mogę sobie po dyskietkach
grzebać została szybko wpojona. Takiego lania nigdy w życiu więcej nie
dostałem. :D Z uśmiechem wspominam, bo po pierwsze: należało mi się, jak
samsięmasryku. Nie za chęci. Za brak pytania, czy czegoś nie popsuję.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(

nie wiem. to juz sa rzeczy indywidualne. ale tak jak obecnie dorosly,
nawet niekumaty w samochodach zupelnie, intuicyjnie bedzie wiedzial
gdzie usiasc, za co zlapac i co nacisnac, zeby samochod chocby
przestawic, to nastepna generacja, bedzie wiedziala intuicyjnie, jak
podejsc do komputera, zeby wykonac na nim jakies podstawowe zadanie.
reszta to juz kwestia praktyki.

Aha. Dziunia siedziała przed Outlookiem XP. Sadzasz do Outlooka 2010.
Rezultat?
Analogicznie. Często i gęsto: bierzesz obywatela US, sadzasz w samochodzie z
ręczną skrzynią biegów. Opisz wrażenia. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>

Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
widok paniki w oczach.

tez mialem panike w oczach, jak jeszcze swego czasu workpace'y w
produktach adobe, udawalo mi sie niechcacy przelaczyc. wiec temu, to
sie akurat nie dziwie. <rs>

To pokazuje jedną - dość wredną kwestię - uczy się klikania. Przykładowo
sam, do nowego interfejsu Office'a 2007 przyzwyczajałem się dobre dwa
tygodnie. Pracowałem w Adobe CS od wersji CS1, przeskoczyliśmy na CS3, potem
CS5.5. Dla mnie to było prawie płynne. Dlaczego? Podstawy znane z wersji
wcześniejszych miałem. Szukałem (w razie potrzeby) gdzie to jest w nowej
wersji (w przypadku przesiadki CS3 na CS5.5 była to - jak dla mnie wręcz
błogosławiona - zmiana języka interfejsu. Po prostu kategorycznie
stwierdziłem, że w wersji PL pracować nie będę, a że specem od DTP w tej
firmie byłem jedynym… przeszło).

Można się śmiać, ale przestaw kiedyś jakiejś dziuni ikony na pulpicie, to
zgłupieje. Zrób operację Copy & Paste nie metodą aplikacja źródłowa, Menu
Edycja / Kopiuj, aplikacja docelowa, Menu Edycja / Wklej (nie daj boziu
Office spyta „z formatowaniem, czy bez?”) i jest problem… Zrób takiej
artystce coś metodą Ctrl+C i Ctrl+V, to się przegrzeje…

Żeby nie było. Kobietom jeszcze się chciało często uczyć. Magików płci
męskiej w trybie „panie idź pan stąd ja wszystko wiem” uwielbiam doprowadzać
do płaczu…

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ What's God? - Well, you know when you want something really bad and you  ]
[ close your eyes and you wish for it? God's the guy that ignores you.     ]
[                                             (James McCord "The Island" ) ]

Data: 2012-07-04 19:10:28
Autor: Dawid
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
W dniu 2012-07-04 18:09, Przemysław Ryk pisze:
Dnia Fri, 29 Jun 2012 20:50:55 -0400, rs napisał(a):

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu.

Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się „samo” zniknęło? Czytaj
- użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D

a owszem. paru osobom sie sama wiekszosc szkod robi, a one nic
niewinne i ze w ogole jak smiem zawracac im glowe pytaniem, co bylo na
tych monitach, skoro przeciez wiadomo, ze wszyscy na te osoby
czychaja.

chyHają do kurwy nędzy (już tak napiszę, bo nie wyrabiam)

Inna sprawa - u mnie użyszkodnicy, a Użyszkodniczki w szczególności (i to
naprawdę pieszczotliwe określenie, bo szkolą się ludzie w tempie takim, że
sam sobie różne myki przypominać muszę, żeby być dalej „guru”) po półrocznym
darciu łacha, że „samo się kliknęło” czy „samo się skasowało” myślą. Coś
nieoczekiwanego - nie klikają niczym maupy w OK, tylko telefon, pytanie,
przedstawienie problemu. Dumny jestem wtedy i blady. Autentycznie. :D

Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
:)

nie, no jakies tam podstawy podstaw. jeszcze raz moj przyklad z
dziecmi i telefonem. czesc moich znajomych ma dzieci, ktorym dla
swietego spokoju daje od czasu do czasu telefony so zabawy, ale nie
slyszalem, zeby komus cos pokaszankowaly swoja dzialalnoscia. nie
mowie, ze to sie nie moze zdarzyc, ale jakosc chyba nie jest to takie
czeste. co innego upuscic do kibla, albo z balkonu.

Widzisz - mnie kiedyś rodziciel do kompa też tak puszczał (czasy XT ze
stacją dyskietek, pracował mój rodziciel często programując EPROMy drukarek,
by polskie diakrytyki drukowały). Taki byłem zdolny, że rodzicielowi
porządki zrobiłem. Dwa lata pracy poszły w pizdu, a mnie świadomość, że w
DOSowych komendach sobie daję radę nie oznacza, że mogę sobie po dyskietkach
grzebać została szybko wpojona. Takiego lania nigdy w życiu więcej nie
dostałem. :D Z uśmiechem wspominam, bo po pierwsze: należało mi się, jak
samsięmasryku. Nie za chęci. Za brak pytania, czy czegoś nie popsuję.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(

nie wiem. to juz sa rzeczy indywidualne. ale tak jak obecnie dorosly,
nawet niekumaty w samochodach zupelnie, intuicyjnie bedzie wiedzial
gdzie usiasc, za co zlapac i co nacisnac, zeby samochod chocby
przestawic, to nastepna generacja, bedzie wiedziala intuicyjnie, jak
podejsc do komputera, zeby wykonac na nim jakies podstawowe zadanie.
reszta to juz kwestia praktyki.

Aha. Dziunia siedziała przed Outlookiem XP. Sadzasz do Outlooka 2010.
Rezultat?
Analogicznie. Często i gęsto: bierzesz obywatela US, sadzasz w samochodzie z
ręczną skrzynią biegów. Opisz wrażenia. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>

Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
widok paniki w oczach.

tez mialem panike w oczach, jak jeszcze swego czasu workpace'y w
produktach adobe, udawalo mi sie niechcacy przelaczyc. wiec temu, to
sie akurat nie dziwie. <rs>

To pokazuje jedną - dość wredną kwestię - uczy się klikania. Przykładowo
sam, do nowego interfejsu Office'a 2007 przyzwyczajałem się dobre dwa
tygodnie. Pracowałem w Adobe CS od wersji CS1, przeskoczyliśmy na CS3, potem
CS5.5. Dla mnie to było prawie płynne. Dlaczego? Podstawy znane z wersji
wcześniejszych miałem. Szukałem (w razie potrzeby) gdzie to jest w nowej
wersji (w przypadku przesiadki CS3 na CS5.5 była to - jak dla mnie wręcz
błogosławiona - zmiana języka interfejsu. Po prostu kategorycznie
stwierdziłem, że w wersji PL pracować nie będę, a że specem od DTP w tej
firmie byłem jedynym… przeszło).

Można się śmiać, ale przestaw kiedyś jakiejś dziuni ikony na pulpicie, to
zgłupieje. Zrób operację Copy & Paste nie metodą aplikacja źródłowa, Menu
Edycja / Kopiuj, aplikacja docelowa, Menu Edycja / Wklej (nie daj boziu
Office spyta „z formatowaniem, czy bez?”) i jest problem… Zrób takiej
artystce coś metodą Ctrl+C i Ctrl+V, to się przegrzeje…

Żeby nie było. Kobietom jeszcze się chciało często uczyć. Magików płci
męskiej w trybie „panie idź pan stąd ja wszystko wiem” uwielbiam doprowadzać
do płaczu…


Ty naprawdę chory jesteś, zadufany dupek i tyle.
Można wymienić tysiące przykładów czego TY nie potrafisz.
Tylko po kiego, chyba, że ktoś się chce dowartościować.
Rodzina cę nie lubi, przyjaciół brak, tak przypuszczam.

Data: 2012-07-05 01:55:27
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
Dnia Wed, 04 Jul 2012 19:10:28 +0200, Dawid napisał(a):

(ciach…)
Ty naprawdę chory jesteś, zadufany dupek i tyle.
Można wymienić tysiące przykładów czego TY nie potrafisz.
Tylko po kiego, chyba, że ktoś się chce dowartościować.
Rodzina cę nie lubi, przyjaciół brak, tak przypuszczam.

1. Naucz się proszę cytować.
2. Chory? Od zębologa dzisiaj wróciłem, poza tym pewnie parę innych rzeczy
by u mnie zdiagnozowano.
3. Zadufany? Twoja opinia. Wiem co potrafię, wiem w jakich tematach jestem
dobry. Nie mam zamiaru przepraszać, że w tej czy innej działce jestem dobry.
4. Wielu rzeczy nie potrafię. Przyznaję się do tego. Ale nie wrzucam w CV
tekstu o „doskonała znajomości AutoCAD” skoro w życiu w tym programie
niczego nie robiłem. To tak jako przykład.
5. Dowartościować? Czym? Tym, że miszcz wszystkiego tak naprawdę gówno
potrafi? To tylko ręce załamywać można. Nad tym, że człowiek legitymujący
się tytułem magistra panikę ma w oczach, jak ma czegoś w helpie programu czy
w Google'ach poszukać - tym bardziej.
6. Od rodziny sam się odciąłem. Mój wybór, moja decyzja.
7. Przyjaciół mam takich, że każdego dnia morda mi się cieszy, że takich
ludzi wokół siebie mam.

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Kawaler i żonaty mężczyzna mają jedną wspólną cechę. Obaj myślą, że ten  ]
[ drugi częściej ciupcia.                               (Filip Czechowski) ]

Data: 2012-07-05 02:08:01
Autor: Dawid
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
W dniu 2012-07-05 01:55, Przemysław Ryk pisze:


1. Naucz się proszę cytować.

Nie mogłem pominąć tego tekstu o wszystkich zaletach miszcza.
To musi zostać na wieki w historii tej grupy.

Data: 2012-06-21 21:05:14
Autor: Tom01
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
W dniu 21.06.2012 20:51, ToMasz pisze:
Przeczytaem wikszo postw w tym wtku i jestem bardzo zdziwiony e
nikt nie poruszy kwestii softu. Czy jeste pewien e programy ktrych
bdziesz uywa przez najblisze 5 lat bd dziaay na Applu?

To samo dotyczy Windows.

Windowsa
osobno na tego Appla kupisz czy masz zamiar by takim dziwolgiem bez
windowsa?

Nie uywajcy Windows to dziwolg? Dobre. :)

Na upartego, jeli jest program, ktry nie ma odpowiednika macowego, np ksigowy, zawsze istnieje moliwo odpalenia Windows na maszynie wirtualnej. Mona pod kontrol OSX uruchomi dowolny system i nawet kilka naraz. Tylko obramowaniem okienka bdzie mona rozrni ktry program dziaa pod jakim systemem. Nawet na redniej klasy makwce dziaa to cakowicie pynnie. Niech Pan takiej sztuczki sprbuje pod Windows. Oczywicie programy do wirtualizacji pod Win, ale to dziaa tak, e szkoda gada. Na wersjach serwerowych lepiej, ale sam sysme kosztuje worek pienidzy i jest do zasoboerny.

Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedz i czas lokowa
w linuksa.

Zapomnia Pan chyba e OSX jest w duym stopniu spokrewniony z Linuxami. A raczej Linuxy s spokrewnione z OSX czyli systemami unixopodobnymi.

Rwnie jak Ci przyjdzie ochota kupi co co wsppracuje z komputerem,
to w przypadku Appla te moe nie by tak kolorowo....

Tak samo w przypadku Windows. Pokae si Windows 10 i nie bdzie sterownikw do czego. Czy to co dziwnego?

--
Tomasz Jurgielewicz
Masz ochot zapyta mnie o monitory specjalistyczne?
Masz problem z kolorem? Wal miao!
monitory.mastiff.pl, gg: 189335, skype: zpkmastif

Data: 2012-06-22 08:25:08
Autor: Mirek Ptak
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia 2012-06-21 21:05,  *Tom01* napisa, a mnie co podkusio, eby odpisa:
Zapomnia Pan

Ty chcesz kogo obrazi?

Pozdrawiam - Mirek
--
Mirek Ptak
kolczan( a t )dronet(kropek) p l

Data: 2012-06-22 00:14:49
Autor: Neo
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
On 22 Cze, 08:25, Mirek Ptak <nieprawdz...@nieprawdziwy.pl> wrote:
Dnia 2012-06-21 21:05, *Tom01* napisa, a mnie co podkusio, eby odpisa:

> Zapomnia Pan

Ty chcesz kogo obrazi?

Nastpny pecet? Nikogo nie chce obrazi. Nie obraaj si o byle co,
czowieku.

Jest miym czowiekiem i prowadzi rzeteln dyskusj.

A jak Ty nie jeste czowiekiem tylko pecetem, to jeste po to, eby
suy ludziom a nie si na nich obraa ;D

Data: 2012-06-22 10:14:49
Autor: Mirek Ptak
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia 2012-06-22 09:14,  *Neo* napisa, a mnie co podkusio, eby odpisa:
On 22 Cze, 08:25, Mirek Ptak <nieprawdz...@nieprawdziwy.pl> wrote:
Dnia 2012-06-21 21:05,  *Tom01* napisa, a mnie co podkusio, eby odpisa:

Zapomnia Pan

Ty chcesz kogo obrazi?

Nastpny pecet? Nikogo nie chce obrazi. Nie obraaj si o byle co,
czowieku.

Jest miym czowiekiem i prowadzi rzeteln dyskusj.

A jak Ty nie jeste czowiekiem tylko pecetem, to jeste po to, eby
suy ludziom a nie si na nich obraa ;D

Mj detektor trolli si odzywa :) moe bezpodstawnie? :)
O obraaniu pisaem do Tom01 w kontekcie pisania per pan na licie :)

Pozdrawiam - Mirek
--
Mirek Ptak
kolczan( a t )dronet(kropek) p l

Data: 2012-06-22 10:29:29
Autor: Tom01
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
W dniu 22.06.2012 10:14, Mirek Ptak pisze:
O obraaniu pisaem do Tom01 w kontekcie pisania per pan na licie :)

O per Pan ju pisaem. Nie lubi "tykania" i nie podoba mi si taki syl wyraania si, ktry dziwnym trafem prowokuje do wycieczek osobistych. Mam prawo do swojego zdania, tym bardziej, e adnych "przepisw" nie ami.

--
Tomasz Jurgielewicz
Masz ochot zapyta mnie o monitory specjalistyczne?
Masz problem z kolorem? Wal miao!
monitory.mastiff.pl, gg: 189335, skype: zpkmastif

Data: 2012-06-27 21:39:33
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Fri, 22 Jun 2012 10:29:29 +0200, Tom01 napisał(a):

W dniu 22.06.2012 10:14, Mirek Ptak pisze:
O obrażaniu pisałem do Tom01 w kontekście pisania per pan na liście :)

O per Pan już pisałem. Nie lubię "tykania" i nie podoba mi się taki syl wyrażania się, który dziwnym trafem prowokuje do wycieczek osobistych. Mam prawo do swojego zdania, tym bardziej, że żadnych "przepisów" nie łamię.

Tomek - trochę wyjeżdżasz ponad bandę. Tak się przyjęło - odkąd swoją
bytność w Usenecie pamiętam - że pisze się raczej per „Ty”, niż per
„Pan/Pani”. Wycieczki osobiste będziesz mieć niezależnie od formy.

Tak offtopicznie się wciąwszy. :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Nikt nie żałuje czegoś, czego nigdy nie posiadał.                        ]
[                                     (Arkana, Glen Cook "Żołnierze Żyją") ]

Data: 2012-06-27 21:39:33
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
Dnia Thu, 21 Jun 2012 21:05:14 +0200, Tom01 napisał(a):

W dniu 21.06.2012 20:51, ToMasz pisze:
Przeczytałem większość postów w tym wątku i jestem bardzo zdziwiony że
nikt nie poruszył kwestii softu. Czy jesteś pewien że programy których
będziesz używał przez najbliższe 5 lat będą działały na Applu?

To samo dotyczy Windows.

Tomek - no bez przesadyzmów znowu. Windows akurat kompatybilność w dół mają
całkiem niezłą. Co jest jednocześnie i zaletą, i przekleństwem lufcików. :)

Windowsa osobno na tego Appla kupisz czy masz zamiar być takim
dziwolągiem bez windowsa?

Nie używający Windows to dziwoląg? Dobre. :)

Hmm… Dlaczego każdy znany mi Macuser ma Windows pod ręką? :)

Na upartego, jeśli jest program, który nie ma odpowiednika macowego, np księgowy, zawsze istnieje możliwość odpalenia Windows na maszynie wirtualnej. Można pod kontrolą OSX uruchomić dowolny system i nawet kilka naraz. Tylko obramowaniem okienka będzie można rozróżnić który program działa pod jakim systemem. Nawet na średniej klasy makówce działa to całkowicie płynnie. Niech Pan takiej sztuczki spróbuje pod Windows. Oczywiście programy do wirtualizacji pod Win, ale to działa tak, że szkoda gadać. Na wersjach serwerowych lepiej, ale sam sysme kosztuje worek pieniędzy i jest dość zasobożerny.

I znowu się nie zgodzę. Pomagam niejednokrotnie znajomym korzystającym z
różnych wersji Windows. Czasami nie jest się w stanie bez obrazków wyjaśnić
co i gdzie klikać. VMware Player czy VMware Workstation życie mi mocno
ułatwiają. Uprzedzając: sprzęt to Core 2 Duo E8400 @ 3,9 GHz, 8GB ram. Dla
maszyn wirtualnych przydzielam jeden rdzeń i 1-2 GB ramu. Działa to na tyle
dobrze, że porzuciłem pomysły wymiany E8400 na czterordzeniowca na LGA775.
Chcesz zobaczyć w praktyce, to zapraszam. :)

Bo w takim przypadku chyba jednak lepiej wiedzę i czas lokować
w linuksa.

Zapomniał Pan chyba że OSX jest w dużym stopniu spokrewniony z Linuxami. A raczej Linuxy są spokrewnione z OSX czyli systemami unixopodobnymi.

Mac OS X wywodzi się - o ile dobrze pamiętam - raczej z jądra BSD czy
FreeBSD. Owszem, bliżej mu do *niksów niż Windows. :)

Również jak Ci przyjdzie ochota kupić coś co współpracuje z komputerem,
to w przypadku Appla też może nie być tak kolorowo....

Tak samo w przypadku Windows. Pokaże się Windows 10 i nie będzie sterowników do czegoś. Czy to coś dziwnego?

Nie. To akurat wkurzająca cecha producentów sprzętu. Przykładowo - mnie
szlag trafia, że do Logitecha MX700 (swoją drogą - zacny gryzoń, służy mi
już kilka lat) driverów do Visty czy Windows 7, szczególnie w wersji x64,
nie uświadczysz. Systemowe i koniec. W których sobie funkcji dla
poszczególnych przycisków nie pokonfiguruję. Podobne cyrki były z Live!
Creative'a i Vistą / Windows 7 x64. Z jednej strony rozumiem - każdy chce
zarobić. Z drugiej strony - oby takich producentów smoleńska brzoza bombą
termobaryczną pokarała. ;D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Pececiarze to beztalenciarze i przenigdy nie odczuwają w sobie potrzeby  ]
[ twórczego spędzenia wolnego czasu. Za to będą podniecać się najnowszymi  ]
[ pastami termoprzewodzącymi.           (Alvy Singer, pl.comp.os.advocacy) ]

Data: 2012-06-27 15:27:48
Autor: Szymon von Ulezalka
Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)
> Zapomnia Pan chyba e OSX jest w duym stopniu spokrewniony z Linuxami.
> A raczej Linuxy s spokrewnione z OSX czyli systemami unixopodobnymi.

Mac OS X wywodzi si - o ile dobrze pamitam - raczej z jdra BSD czy
FreeBSD. Owszem, bliej mu do *niksw ni Windows. :)

MacOSX jest jak najbardziej Unixem- nie zas zadnym tam unixopodobnym
(jak linux, *bsd etc). tak w gwoli wyjasnienia.

Data: 2012-06-28 00:15:39
Autor: Tom01
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
W dniu 27.06.2012 21:39, Przemysław Ryk pisze:
I znowu się nie zgodzę. Pomagam niejednokrotnie znajomym korzystającym z
różnych wersji Windows. Czasami nie jest się w stanie bez obrazków wyjaśnić
co i gdzie klikać. VMware Player czy VMware Workstation życie mi mocno
ułatwiają. Uprzedzając: sprzęt to Core 2 Duo E8400 @ 3,9 GHz, 8GB ram. Dla
maszyn wirtualnych przydzielam jeden rdzeń i 1-2 GB ramu. Działa to na tyle
dobrze, że porzuciłem pomysły wymiany E8400 na czterordzeniowca na LGA775.
Chcesz zobaczyć w praktyce, to zapraszam. :)

A czy widziałeś jak działa wirtualizacja pod OSX? Bo ja mogę odpalić w obie strony i widzę różnicę.

Mac OS X wywodzi się - o ile dobrze pamiętam - raczej z jądra BSD czy
FreeBSD. Owszem, bliżej mu do *niksów niż Windows. :)

OSX należy do Unixów. W pełnym tego słowa znaczeniu. Jądro to odmiana o nazwie Darwin. Cała dystrybucja powstała na bazie BSD Unix i Free BSD. Windows nie ma z Unixami nic wspólnego.

Historię Unixów tu masz fajnie rozrysowaną:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/50/Unix_history-simple.png/800px-Unix_history-simple.png

--
Tomasz Jurgielewicz
Masz ochotę zapytać mnie o monitory specjalistyczne?
Masz problem z kolorem? Wal śmiało!
monitory.mastiff.pl, gg: 189335, skype: zpkmastif

Data: 2012-06-28 14:29:30
Autor: Przemysaw Ryk
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
Dnia Thu, 28 Jun 2012 00:15:39 +0200, Tom01 napisał(a):

W dniu 27.06.2012 21:39, Przemysław Ryk pisze:
I znowu się nie zgodzę. Pomagam niejednokrotnie znajomym korzystającym z
różnych wersji Windows. Czasami nie jest się w stanie bez obrazków wyjaśnić
co i gdzie klikać. VMware Player czy VMware Workstation życie mi mocno
ułatwiają. Uprzedzając: sprzęt to Core 2 Duo E8400 @ 3,9 GHz, 8GB ram. Dla
maszyn wirtualnych przydzielam jeden rdzeń i 1-2 GB ramu. Działa to na tyle
dobrze, że porzuciłem pomysły wymiany E8400 na czterordzeniowca na LGA775.
Chcesz zobaczyć w praktyce, to zapraszam. :)

A czy widziałeś jak działa wirtualizacja pod OSX? Bo ja mogę odpalić w obie strony i widzę różnicę.

I różnica polega na?

Mac OS X wywodzi się - o ile dobrze pamiętam - raczej z jądra BSD czy
FreeBSD. Owszem, bliżej mu do *niksów niż Windows. :)

OSX należy do Unixów. W pełnym tego słowa znaczeniu. Jądro to odmiana o nazwie Darwin. Cała dystrybucja powstała na bazie BSD Unix i Free BSD. Windows nie ma z Unixami nic wspólnego.

Czy ja pisałem gdzieś, że Windows się z Unixów wywodzi? :D

(ciach…)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Wan't to look like a winner? Hang around a loser.             (Garfiled) ]

Data: 2012-06-28 17:53:40
Autor: Tom01
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
W dniu 28.06.2012 14:29, Przemysław Ryk pisze:
I różnica polega na?

Na tym że w OSX kompletnie nie da sie wyczuć co pracuje na którym systemie.

--
Tomasz Jurgielewicz
Masz ochotę zapytać mnie o monitory specjalistyczne?
Masz problem z kolorem? Wal śmiało!
monitory.mastiff.pl, gg: 189335, skype: zpkmastif

Data: 2012-06-28 22:27:49
Autor: Tomasz Potega
Mackintosh (czy można żyć bez oddychani a?)
On 28.06.2012 17:53, Tom01 wrote:
Na tym że w OSX kompletnie nie da sie wyczuć co pracuje na którym systemie.

Czy chodzi Ci o coś w stylu Unity z VMware Playera lub "seamless
windows" VirtualBoksa?

Zresztą, czy nie piszesz przypadkiem o sofcie third-party (np.
produktach Parallels), nie o cechach samego systemu operacyjnego?

BTW, Spaces to w miarę nowy pomysł w świecie Mac OS X (10.5?), na
początku nie za bardzo chciało to działać tak, jak powinno.

pozdrowienia,
shadow

Mackintosh (czy mona y bez oddychania?)

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona