Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Mafia spod znaku UW/PO

Mafia spod znaku UW/PO

Data: 2014-02-02 21:02:10
Autor: Mark Woydak
Mafia spod znaku UW/PO


Unia Wolności powstała 23 kwietnia 1994 z połączenia dwóch działających od
1990 ugrupowań: Unii Demokratycznej (UD) i Kongresu
Liberalno-Demokratycznego (KLD). Pierwszym przewodniczącym UW został
wybrany dotychczasowy lider UD Tadeusz Mazowiecki[4], jego zastępcą
mianowano szefa KLD Donalda Tuska.

W październiku 1997 roku utworzyła wraz z Akcją Wyborczą Solidarność
koalicję rządową. W rządzie Jerzego Buzka objęła sześć resortów,
reprezentowana była przez wicepremiera Leszka Balcerowicza (finanse), a
także Bronisława Geremka (MSZ), Janusza Onyszkiewicza (MON), Hannę Suchocką
(sprawiedliwość), Joannę Wnuk-Nazarowa (kultura i sztuka) oraz Eugeniusza
Morawskiego (transport i gospodarka morska).

Zapis rabowania Polski

Na przełomie lat 1989/1990 ówczesne władze rozpoczęły przygotowania do
przemian własnościowych w naszym kraju. Jednym z motywów tych posunięć był
niepisany punkt układu “okrągłego stołu”, polegający na oddaniu władzy
politycznej “Solidarności” w zamian za uwłaszczenie nomenklatury partyjnej.
 Na początku lat 90. mienie państwowe podzielono na trzy grupy:

a) niebędące przedmiotem obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa,
np. złoża kopalin czy dobra kultury;

b) dobra nieprzeznaczone do obrotu, nabyte lub wytworzone za środki
publiczne przez jednostki państwowe;

c) mienie przeznaczone do prywatyzacji.

Według tej metodologii mienie zaliczone do grupy “a” określano tylko
rzeczowo, w ujęciu opisowym lub rodzajowo-opisowym. Majątek z grupy “b”,
szacowano wartościowo. Natomiast mienie z grupy “c”, ujmowano wartościowo
na podstawie przepisów o rachunkowości oraz odnoszących się do jednostek
państwowych. Te pospiesznie przyjęte zasady wyceny sprawiły, że nadano im
szczegółowy charakter i przyjęto odmienne wymogi.

Tak sformułowane zasady powodowały nieadekwatność przyjmowanych kwot wyceny
do rzeczywistej wartości mienia oraz niemożność stosowania jednego miernika
wartości. Majątek państwowy wyceniano poprzez szacunek ekspercki, szacunek
własny Ministerstwa Skarbu Państwa, poprzez operat szacunkowy, w oparciu na
informacjach przekazywanych przez starostów, a także wyceniano według
wartości zawartej w protokołach przekazania zakładu pracy nowemu
właścicielowi.

Stosunkowo największa uznaniowość występowała przy wycenie gruntów
państwowych, będących obiektem szczególnego zainteresowania rolników – z
jednej strony, a wszelkiej maści spekulantów krajowych i zagranicznych - z
drugiej.
 Ile mieliśmy

W 1997 r. działało 415 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości
nominalnej akcji 26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39, o wartości akcyjnej
110.684.200 zł, było w stanie likwidacji. Natomiast spółek z częściowym
udziałem Skarbu Państwa istniało 1.347, o wartości udziałów państwa
wynoszącej 8.983.367.950, w tym 33 spółki o wartości 74.567.470 zł
znajdowały się w stanie likwidacji. Wszystkie spółki z całkowitym i
częściowym udziałem Skarbu Państwa, podlegały nadzorowi Ministra Skarbu
Państwa. Do organów zarządzających tych spółek partie polityczne
desygnowały swoich delegatów, co nadzwyczaj sprzyjało ich prywatyzacji.

Jeszcze w 1997 r. przedsiębiorstwa państwowe i banki państwowe, dla których
organem założycielskim i zarządzającym byli minister skarbu i wojewodowie,
posiadały fundusze własne o łącznej, szacunkowej wartości 42.099.088 tys.
zł, która w czasie działalności gospodarczej powinna wzrastać, a nie maleć,
bo stanowi to przecież cel ich działalności.

Poza tym majątkiem Skarbu Państwa, minister SP wniósł część majątku
narodowego do 38 różnego rodzaju fundacji o łącznej wartości 17.098 mln zł.
Majątek ten w wielu przypadkach został dziwnie “uwłaszczony” i nadal po
cichu się rozpływa.

 W 2007 r. Skarb Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z
których 982 prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów
w tych spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410
było jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld
złotych. Na giełdzie papierów wartościowych notowano tylko 40 spółek
dysponujących akcjami o wartości 73 mld zł. Najdroższe były spółki
energetyczne wycenione na ok. 56 mld złotych, których wartość znacznie
wzrosła. Za nimi znajdowały się spółki kolejowe o wartości 12 mld złotych.


Po cichu, a potem jawnie


Pierwsze prywatyzacje odbywały się po cichu, niejawnie, począwszy od 1988
r., i obejmowały głównie nomenklaturę partyjno-rządowo-esbecką. Ta
prywatyzacja nie podlegała ewidencji, choć objęła ona majątek wartości 200
mln zł. Tę jawną rozpoczęto w 1990 r. Istniało wtedy 8.453 zarejestrowanych
przedsiębiorstw państwowych, z czego w okresie 1990-2000 “sprywatyzowano”
5.216, co stanowi 62% stanu wyjściowego. W 2002 r. działalność gospodarczą
prowadziło 1.386 państwowych zakładów, z których w roku 2006 pozostało
czynnych tylko 551, zlikwidowano 94, a 188 znajdowało się w stanie
upadłości. Zasadniczy cel prywatyzacji stanowiło unicestwienie najpierw
wielkich przedsiębiorstw państwowych, określanych pogardliwie “molochami”.
Tak naprawdę chodziło o sprzedaż uzbrojonych terenów, głównie miejskich,
zabudowań i wyposażenia technicznego. W ten sposób firmy zagraniczne, przy
pomocy polskich kondotierów, wyparły raz na zawsze polskie przedsiębiorstwa
z ich zagranicznych rynków zbytu. Jednocześnie likwidowano centrale handlu
zagranicznego, głównie eksportowe, co niemal całkowicie i nagle załamało
polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa. W rezultacie
nastąpiło zwiększanie importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej
części zbędnego czy wręcz śmietnikowego. Poprzedniej struktury eksportowej
nigdy już nie odbudowaliśmy, a i dziś w programach rządowych ten problem
nie istnieje.

 Ponadto w Polsce zagraniczni właściciele z reguły zmieniali asortyment
produkcji i wytwarzają części, elementy i półfabrykaty, a nie produkt
finalny. W przypadku tego ostatniego nie oznakowują, że towar został
wytworzony w Polsce.

Pętla Balcerowicza

Nowo mianowany minister finansów, a jednocześnie wicepremier – Leszek
Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach 1989-1991, a następnie za rządów
AWS/UW w okresie 1987-2000), od razu wprowadził restrykcyjną politykę
finansową służącą podbiciu ekonomicznemu Polski przez Zachód.

Na początku 1989 r. średnia stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych
wahała się w granicach 4-7 procent, a kredytów obrotowych 7-10 proc. Od
początku 1990 r. Balcerowicz podniósł drastycznie wszystkie stopy
procentowe, w tym stopy odsetek od zaległości podatkowych oraz odsetki
cywilnoprawne, czyli tzw. ustawowe, stosowane w relacjach podmiot–obywatel.
Stopy kredytowe wzrosły w roku 1990 do ponad 72 proc., a stopa redyskontowa
nawet do 106 proc. rocznie. Odsetki ustawowe wzrosły do 92 proc.
średniorocznie, odsetki od zaległości podatkowych nawet do 212 proc.
średniorocznie, a czasowo aż do 720 proc.
 Horrendalnemu podniesieniu stóp, co stanowiło bandytyzm ekonomiczny,
towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo wprowadzone stopy procentowe
obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również wszystkie kredyty
udzielone uprzednio. Czyli już w trakcie trwania umowy kredytobiorcom
narzucono nowe warunki w czterech tytułach odsetkowych, po to, aby nie
mogli prowadzić działalności gospodarczej. Zostali oni z góry skazani na
straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były uprzednio kalkulowane w
oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły wzrost stóp
procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i likwidacji
przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, w konsekwencji do
ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pospiesznej, przymusowej
prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają
niszczenie własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone
w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału
uzyskanego z kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym
bardziej że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika
(kredytobiorcy) najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta
na spłatę kapitału kredytowego.

Balcerowicz stworzył sytuację wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty
kredytów kiedykolwiek, co przyspieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze
strony władz, jak i różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych.
Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia przedsiębiorstwa za cenę
jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter
uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego,
twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało wartościowy
produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu gospodarczego. Ponadto
do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym znajdował się
zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki.
Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych na udziały czy na akcje
u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały
one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo.

Wskutek wstrząsowej polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna
niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory
płatnicze i zastosowana przez władze blokada kredytowa wobec firm
państwowych.

 W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces
przekształceń prywatyzacyjnych. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich
zakładów jak najszybciej i jak najtaniej.


Apogeum wyprzedaży


31.10.1997 r. rządy w Polsce objęła koalicja AWS-UW. Na czele gabinetu
stanął Jerzy Buzek (AWS), a kluczowe resorty gospodarcze objęli bądź
funkcjonariusze UW, bądź ludzie z AWS, których poglądy na gospodarkę (a
raczej wykańczanie polskiej gospodarki) mieli tożsame z partią Bronisława
Geremka. Tak więc wicepremierem i jednocześnie ministrem finansów został
Leszek Balcerowicz. W procederze wyprzedaży majątku narodowego zaciekle
pomagał mu minister skarbu państwa – Emil Wąsacz (AWS), zdymisjonowany
dopiero 16.08.2000 r. Rządy Buzka stanowią apogeum wyprzedaży (z reguły za
bezcen) majątku narodowego, zaś rok 2000 jej szczyt.

W roku 1999 majątek Skarbu Państwa (w tym państwowe zasoby własności
rolnej) wyceniono na 159 mld zł (ok. 41 mld USD). Wartość samych
przedsiębiorstw i banków państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa
oraz udziałów i akcji państwa w różnych podmiotach gospodarczych wynosiła
ok. 137 mld zł (ok. 35 mld USD). Przyjęto wtedy (teoretycznie), że część
majątku państwowego służąca zadaniom publicznym nie będzie prywatyzowana.
Jego wartość oszacowano na ok. 21 mld złotych.

 Tylko w roku 2000 “sprywatyzowano” poprzez sprzedaż: Polski Koncern Naftowy
SA, Telekomunikację Polską SA, Bank Handlowy w Warszawie SA, Bank PBK SA,
Bank Pekao SA, Orbis SA. Nadto rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji
głównych sektorów gospodarki: energetyki, hutnictwa, cukrownictwa,
górnictwa węgla kamiennego, a nawet przemysłu obronnego. Forsowano też
przyspieszenie prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej. W
tym samym roku rozpoczęto sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji
pośredniej, tzw. kapitałowej, czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu
Państwa wcześniej powstałych w ramach komercjalizacji. W grupie tych 9
spółek były: Zespól Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracja SA,
Elektrociepłownie Warszawskie SA, Polskie Linie Lotnicze LOT SA,
Elektrociepłownia im. T. Kościuszki SA, Zakłady Farmaceutyczne Polfarma SA,
Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych “Superfosfat” SA, Kieleckie
Zakłady Przemysłu Wapienniczego SA, Zakłady Gipsowe Dolina Nidy oraz
Opoczno SA. W 3 innych spółkach nastąpiła warunkowa sprzedaż akcji, tj. w
Elektrociepłowni Wybrzeże SA, w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym SA i w
Śląskiej Spółce Cukrowej SA.

 Minister skarbu sprzedawał też udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa
oraz rozpoczął sprzedaż akcji i udziałów w 80 nowych spółkach, w 32 wznowił
sprzedaż akcji i udziałów, jak również wznowił procesy upadłościowe. W roku
2000 całkowicie sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż. Z
niepełnych danych wynika, że podczas 20 lat prywatyzacji wpływy finansowe
wyniosły zaledwie 94,54 mld zł, w tym ze sprzedaży banków 22,52 mld zł.

Co charakterystyczne, w żadnych materiałach sejmowych nie można znaleźć
danych o wpływach dewizowych z tej prywatyzacji. Nie ma też wykazu
sprywatyzowanych czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały
sprzedane, jakie uzyskano za nie należności oraz jakie poniesiono koszty w
trakcie sprzedaży, czy przekształcania danego zakładu.
 Kto się obłowił?


Przyjrzyjmy się, ile w niektórych latach zarobiły zagraniczne firmy
doradcze.

Wydatki te w 1993 r. stanowiły kwotę ponad 37 mln zł. Wówczas sprzedawano
184 przedsiębiorstw. W 100 przypadkach brali udział “doradcy” zagraniczni,
w większości obce banki. Oto lista tych, którzy w owym roku najbardziej się
obłowili. Habros Bank zajął się sprzedażą 5 państwowych zakładów
papierniczych, za co policzył sobie i wziął 4,4 mln zł. Bain and Compagnie
“obrabiał” przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej za 7,3 mln zł.
Price Waterhouse pobrał 1,9 mln zł, White and Case – 110 tys. zł, Samuel
Montagu - I, 586 mln zł, Creditanstalt Investment – 4,5 mln zł. Zakłady
“Stomil” prywatyzowało Societe General za 890 tys. zł. Inni doradcy
policzyli sobie następująco: Nicom Consulting – 200 tys., zł, NM Rothschild
– 270 tys. zł, Winson and Elkins -150 tys. zł, Dickions Wright – 300 tys.
zł, BAA – 143 tys. zł, KPMG – 400 tys. zł, Artur Andersen – 1,214 mln zł,
Deloitte and Touche – 100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited – 260 tys. zł,
International Finance Corporation – 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING
Bank 90 tys. zł. Ci i inni “doradcy” kosztowali budżet państwa (czyli nas
wszystkich) 26 mln zł, co stanowiło 69 proc. kosztów obsługi wyprzedaży
majątku narodowego w 1993 r.


W 1994 r. koszty te opiewały na 22,893 mln zł, z czego firmom obcym,
przeważnie bankom, zapłaciliśmy 16,8 mln zł, czyli 73,5 proc. tej kwoty.
“Krajowcy” uzyskali 5,2 mln zł, tzn. 22,7 proc. Zapłacony z budżetu państwa
od niektórych transakcji z firmami zagranicznymi podatek VAT wypełnia
różnicę. Price Waterhouse zajął się hutami szkła “Jarosław” i “Kunice” za
1,5 mln zł. Bain and Company “prywatyzował” fabryki baterii, w tym znaną
“Centra Poznań”, za 380 tys. zł. Dams and Moore za “zajęcie się”
celulozowniami i zakładami papierniczymi uzyskał 350 tys. zł.


Rothschild doradzał, jak “spylić” Orbis za 250 tys. zł. Morgan Grenfell za
“prywatyzację” fabryk tytoniowych wziął 150 tys. zł. International
Financial Corporation zarobił 1,7 mln zł.
 W następnym, 1995 r., koszty obsługi “prywatyzacji” 121 zakładów
państwowych wyniosły 34,8 mln zł, z czego firmy zagraniczne wzięły 21,094
mln zł, czyli 69,7 proc. Były to z reguły zachodnie banki, które
obsługiwały 36 największych państwowych zakładów. W większości przypadków
podatek VAT zapłaciła za nich strona polska.

A oto czołówka najdroższych z roku 1995. International Finance Corporation
za “prywatyzację” Cementowni Ożarów otrzymał 2,516 mln zł, a za KOW Kujawy
2,282 mln zł, razem – prawie 4,8 mln zł. Morgan Grenfell zajmujący się
państwowymi fabrykami papierosów policzył sobie łącznie 132 mln zł. Były to
zakłady w Augustowie, Radomiu, Łodzi, Krakowie, Poznaniu. Business Analysis
and Advisers (BAA) za wynegocjowanie wartości spółki oraz zobowiązań
inwestycyjnych dostała 270 tys. zł, a firma Schoder za pomoc przy
“prywatyzacji” zakładów papierniczych otrzymała prowizję za “sukces
prywatyzacyjny” w kwocie 418.018 zł. Central Europe Trust za doradztwo przy
prywatyzacji zakładów “Hanka” w Siemianowicach Śląskich zarobiła 235.820
zł.
 W 1996 r. “prywatyzacja” kosztowała Polaków 39,446 mln zł. Rozdzielono ją
na kapitałową (koszt - 36,25 mln zł) i przetargową (koszt – 3,196 mln zł).
“Prywatyzacji” kapitałowej podlegało 67 zakładów, a przetargowej – 51. Przy
pozbywaniu się 20 największych zakładów drogą kapitałową i 10 ważniejszych
zakładów drogą przetargową “doradzały” firmy zagraniczne, głównie banki. W
pierwszym przypadku kosztowało to polskiego podatnika 28,58 mln zł, a w
drugim – 2,901 mln zł. Na cudzoziemskie doradztwo wydaliśmy wtedy 31,481
mln zł, czyli 80 proc. “prywatyzacyjnych” kosztów.

 A komu wówczas zapłaciliśmy najwięcej? Morgan Grenfell and Cooperation Ltd
doradzał przy zbyciu 6 największych zakładów tytoniowych: w Augustowie, w
Radomiu (2 zakłady), Krakowie, Lublinie i Poznaniu, za co otrzymał 22,936
mln zł. Prócz tego zapłaciliśmy za niego VAT – 633 tys. zł. Hambros Bank za
przetarg na Zakłady Przemysłu Celulozowego Kwidzyń dostał 4,535 mln zł. Z
tytułu “sukcesu za prywatyzację” Browarów w Tychach Finkorp pobrał prowizję
1,993 mln zł, a Zakładów Kęty firma Evip – 698 tys. zł.

Pro-Invest otrzymał prowizję za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191
mln zł. Z kolei firma BAA otrzymała premię 190 tys. zł za “prywatyzację”
Browarów Piast we Wrocławiu.

 W roku 1997 “prywatyzacja” kosztowała nas 65,726 mln zł, z czego udział
obcych doradców wyniósł 69 proc.

Rok 2000 stanowi szczyt ilościowego udziału obcych spółek doradczych lub
firm, lub ich spółek-córek funkcjonujących w naszym kraju.

 Usługi tych firm były średnio czterokrotnie droższe niż podmiotów polskich
o tym samym profilu. Najwięcej kosztowała nas “prywatyzacja” polskich
banków. Za PKO SA Credit Suisse First Boston sp. z o.o. wzięła 4,6 mln zł,
a Nikom Konsulting Ltd pobrał 6,625 mln zł za Bank Zachodni SA. W wysokości
honorarium “przebił” wszystkich ABN Amro Bank Polska, który za
“prywatyzację” PZU SA policzył sobie 12 mln złotych. TDI -Towarzystwo
Doradztwa Inwestycyjnego za “prywatyzację” Towarzystwa Ubezpieczeń i
Reasekuracji Warta SA wzięło 1,4 mln złotych. Tylko za doradztwo przy
zawieraniu umowy kupna-sprzedaży akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych SA w
Poznaniu Deutsche Morgan Grenfeel zapłacono 720 tys. zł. Innym wypłacono:
Central Europe Trust Polska sp. z o.o. - 1,3 mln zł, spółce Doradztwo
Gospodarcze DGA - 1.830 tys. zł. White and Case za doradztwo przy
odszkodowaniach otrzymało 980 tys. zł. Firmy polskie za analogiczne usługi
brały w tym samym roku średnio 52,5 tys. zł.

 “Wolny najmita”

 Przedstawiony powyżej zapis wyprzedaży majątku narodowego Polaków, choć
niepełny, jest obrazem wstrząsającym. Na oczach całego narodu ekipy zwące
się raz lewicowymi, raz prawicowymi wyprzedały dorobek wielu pokoleń
Polaków. Chciałoby się napisać, że dokonano “wyprzedaży bezmyślnej”. Takie
określenie stanowiłoby jednak kłamstwo. Konsekwencja i determinacja w
oddawaniu naszego majątku obcym świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Była to
od początku do końca operacja przemyślana i rozłożona na etapy. Kraj, który
nie posiada we własnych rękach kluczowych, strategicznych gałęzi
gospodarki, jest skazany na niebyt polityczny, a jego niepodległość staje
się fikcją. Rządzący Polską kondotierzy zagranicznych koncernów i agenci
obcych wywiadów poszli dalej: nie tylko pozbawili nas branż strategicznych,
ale również innych gałęzi gospodarki. A co zakrawa już na cynizm, za tzw.
prywatyzację na rzecz obcych Polacy musieli zapłacić z własnych kieszeni.
Nawet przy tym podłym, zdradzieckim procederze, dawano zarobić różnej maści
doradcom zagranicznym, odsuwając polskie firmy doradcze.

 Początkowo była to wyprzedaż chaotyczna. Potem przybrała charakter planowy,
systemowy i w ciągu bez mała ćwierćwiecza średniej wielkości, zasobny,
uprzemysłowiony kraj położony w centrum Europy został prawie całkowicie
pozbawiony własnej gospodarki. Piszę “prawie”, ponieważ do “ostatecznego
rozwiązania kwestii polskiej” pozostała jeszcze wyprzedaż ostatniego dobra
narodowego - ziemi. Ten “problem” już rozwiązuje.

Część Polaków posiada jeszcze nieruchomości. Tę sprawę załatwi podatek
katastralny, do którego wprowadzenia od kilku lat przymierzają się
rządzący. Natomiast Ziemie Odzyskane przejmą Niemcy, co już się dzieje.

Polacy zostali “wolnymi najmitami”, szukającymi pracy i chleba za granicą,
a jest ich już ponad 2 mln.

Proceder eutanazji polskiej gospodarki kontynuuje od 2007 r. koalicja
PO-PSL, bo pomimo “osiągnięć” prywatyzacyjnych poprzednich rządów jeszcze
trochę gospodarki pozostało w rękach polskich. Ta “sześciolatka” wymaga
jednak odrębnego omówienia.

Data: 2014-02-03 19:15:15
Autor: MarkWoydak
Mafia spod znaku UW/PO
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma on nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę ze swego rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek!
Wznośmy modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu
ma w opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:10jm2hbn6i7cv$.1erg2thna8unt$.dlg40tude.net...


Unia Wolności powstała 23 kwietnia 1994 z połączenia dwóch działających od
1990 ugrupowań: Unii Demokratycznej (UD) i Kongresu
Liberalno-Demokratycznego (KLD). Pierwszym przewodniczącym UW został
wybrany dotychczasowy lider UD Tadeusz Mazowiecki[4], jego zastępcą
mianowano szefa KLD Donalda Tuska.

W październiku 1997 roku utworzyła wraz z Akcją Wyborczą Solidarność
koalicję rządową. W rządzie Jerzego Buzka objęła sześć resortów,
reprezentowana była przez wicepremiera Leszka Balcerowicza (finanse), a
także Bronisława Geremka (MSZ), Janusza Onyszkiewicza (MON), Hannę Suchocką
(sprawiedliwość), Joannę Wnuk-Nazarowa (kultura i sztuka) oraz Eugeniusza
Morawskiego (transport i gospodarka morska).

Zapis rabowania Polski

Na przełomie lat 1989/1990 ówczesne władze rozpoczęły przygotowania do
przemian własnościowych w naszym kraju. Jednym z motywów tych posunięć był
niepisany punkt układu “okrągłego stołu”, polegający na oddaniu władzy
politycznej “Solidarności” w zamian za uwłaszczenie nomenklatury partyjnej.

Na początku lat 90. mienie państwowe podzielono na trzy grupy:

a) niebędące przedmiotem obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa,
np. złoża kopalin czy dobra kultury;

b) dobra nieprzeznaczone do obrotu, nabyte lub wytworzone za środki
publiczne przez jednostki państwowe;

c) mienie przeznaczone do prywatyzacji.

Według tej metodologii mienie zaliczone do grupy “a” określano tylko
rzeczowo, w ujęciu opisowym lub rodzajowo-opisowym. Majątek z grupy “b”,
szacowano wartościowo. Natomiast mienie z grupy “c”, ujmowano wartościowo
na podstawie przepisów o rachunkowości oraz odnoszących się do jednostek
państwowych. Te pospiesznie przyjęte zasady wyceny sprawiły, że nadano im
szczegółowy charakter i przyjęto odmienne wymogi.

Tak sformułowane zasady powodowały nieadekwatność przyjmowanych kwot wyceny
do rzeczywistej wartości mienia oraz niemożność stosowania jednego miernika
wartości. Majątek państwowy wyceniano poprzez szacunek ekspercki, szacunek
własny Ministerstwa Skarbu Państwa, poprzez operat szacunkowy, w oparciu na
informacjach przekazywanych przez starostów, a także wyceniano według
wartości zawartej w protokołach przekazania zakładu pracy nowemu
właścicielowi.

Stosunkowo największa uznaniowość występowała przy wycenie gruntów
państwowych, będących obiektem szczególnego zainteresowania rolników – z
jednej strony, a wszelkiej maści spekulantów krajowych i zagranicznych - z
drugiej.


Ile mieliśmy

W 1997 r. działało 415 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości
nominalnej akcji 26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39, o wartości akcyjnej
110.684.200 zł, było w stanie likwidacji. Natomiast spółek z częściowym
udziałem Skarbu Państwa istniało 1.347, o wartości udziałów państwa
wynoszącej 8.983.367.950, w tym 33 spółki o wartości 74.567.470 zł
znajdowały się w stanie likwidacji. Wszystkie spółki z całkowitym i
częściowym udziałem Skarbu Państwa, podlegały nadzorowi Ministra Skarbu
Państwa. Do organów zarządzających tych spółek partie polityczne
desygnowały swoich delegatów, co nadzwyczaj sprzyjało ich prywatyzacji.

Jeszcze w 1997 r. przedsiębiorstwa państwowe i banki państwowe, dla których
organem założycielskim i zarządzającym byli minister skarbu i wojewodowie,
posiadały fundusze własne o łącznej, szacunkowej wartości 42.099.088 tys.
zł, która w czasie działalności gospodarczej powinna wzrastać, a nie maleć,
bo stanowi to przecież cel ich działalności.

Poza tym majątkiem Skarbu Państwa, minister SP wniósł część majątku
narodowego do 38 różnego rodzaju fundacji o łącznej wartości 17.098 mln zł.
Majątek ten w wielu przypadkach został dziwnie “uwłaszczony” i nadal po
cichu się rozpływa.


W 2007 r. Skarb Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z
których 982 prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów
w tych spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410
było jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld
złotych. Na giełdzie papierów wartościowych notowano tylko 40 spółek
dysponujących akcjami o wartości 73 mld zł. Najdroższe były spółki
energetyczne wycenione na ok. 56 mld złotych, których wartość znacznie
wzrosła. Za nimi znajdowały się spółki kolejowe o wartości 12 mld złotych.


Po cichu, a potem jawnie


Pierwsze prywatyzacje odbywały się po cichu, niejawnie, począwszy od 1988
r., i obejmowały głównie nomenklaturę partyjno-rządowo-esbecką. Ta
prywatyzacja nie podlegała ewidencji, choć objęła ona majątek wartości 200
mln zł. Tę jawną rozpoczęto w 1990 r. Istniało wtedy 8.453 zarejestrowanych
przedsiębiorstw państwowych, z czego w okresie 1990-2000 “sprywatyzowano”
5.216, co stanowi 62% stanu wyjściowego. W 2002 r. działalność gospodarczą
prowadziło 1.386 państwowych zakładów, z których w roku 2006 pozostało
czynnych tylko 551, zlikwidowano 94, a 188 znajdowało się w stanie
upadłości. Zasadniczy cel prywatyzacji stanowiło unicestwienie najpierw
wielkich przedsiębiorstw państwowych, określanych pogardliwie “molochami”.
Tak naprawdę chodziło o sprzedaż uzbrojonych terenów, głównie miejskich,
zabudowań i wyposażenia technicznego. W ten sposób firmy zagraniczne, przy
pomocy polskich kondotierów, wyparły raz na zawsze polskie przedsiębiorstwa
z ich zagranicznych rynków zbytu. Jednocześnie likwidowano centrale handlu
zagranicznego, głównie eksportowe, co niemal całkowicie i nagle załamało
polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa. W rezultacie
nastąpiło zwiększanie importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej
części zbędnego czy wręcz śmietnikowego. Poprzedniej struktury eksportowej
nigdy już nie odbudowaliśmy, a i dziś w programach rządowych ten problem
nie istnieje.



Ponadto w Polsce zagraniczni właściciele z reguły zmieniali asortyment
produkcji i wytwarzają części, elementy i półfabrykaty, a nie produkt
finalny. W przypadku tego ostatniego nie oznakowują, że towar został
wytworzony w Polsce.

Pętla Balcerowicza

Nowo mianowany minister finansów, a jednocześnie wicepremier – Leszek
Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach 1989-1991, a następnie za rządów
AWS/UW w okresie 1987-2000), od razu wprowadził restrykcyjną politykę
finansową służącą podbiciu ekonomicznemu Polski przez Zachód.

Na początku 1989 r. średnia stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych
wahała się w granicach 4-7 procent, a kredytów obrotowych 7-10 proc. Od
początku 1990 r. Balcerowicz podniósł drastycznie wszystkie stopy
procentowe, w tym stopy odsetek od zaległości podatkowych oraz odsetki
cywilnoprawne, czyli tzw. ustawowe, stosowane w relacjach podmiot–obywatel.
Stopy kredytowe wzrosły w roku 1990 do ponad 72 proc., a stopa redyskontowa
nawet do 106 proc. rocznie. Odsetki ustawowe wzrosły do 92 proc.
średniorocznie, odsetki od zaległości podatkowych nawet do 212 proc.
średniorocznie, a czasowo aż do 720 proc.


Horrendalnemu podniesieniu stóp, co stanowiło bandytyzm ekonomiczny,
towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo wprowadzone stopy procentowe
obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również wszystkie kredyty
udzielone uprzednio. Czyli już w trakcie trwania umowy kredytobiorcom
narzucono nowe warunki w czterech tytułach odsetkowych, po to, aby nie
mogli prowadzić działalności gospodarczej. Zostali oni z góry skazani na
straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były uprzednio kalkulowane w
oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły wzrost stóp
procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i likwidacji
przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, w konsekwencji do
ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pospiesznej, przymusowej
prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają
niszczenie własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone
w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału
uzyskanego z kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym
bardziej że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika
(kredytobiorcy) najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta
na spłatę kapitału kredytowego.

Balcerowicz stworzył sytuację wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty
kredytów kiedykolwiek, co przyspieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze
strony władz, jak i różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych.
Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia przedsiębiorstwa za cenę
jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter
uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego,
twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało wartościowy
produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu gospodarczego. Ponadto
do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym znajdował się
zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki.
Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych na udziały czy na akcje
u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały
one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo.

Wskutek wstrząsowej polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna
niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory
płatnicze i zastosowana przez władze blokada kredytowa wobec firm
państwowych.


W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces
przekształceń prywatyzacyjnych. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich
zakładów jak najszybciej i jak najtaniej.


Apogeum wyprzedaży


31.10.1997 r. rządy w Polsce objęła koalicja AWS-UW. Na czele gabinetu
stanął Jerzy Buzek (AWS), a kluczowe resorty gospodarcze objęli bądź
funkcjonariusze UW, bądź ludzie z AWS, których poglądy na gospodarkę (a
raczej wykańczanie polskiej gospodarki) mieli tożsame z partią Bronisława
Geremka. Tak więc wicepremierem i jednocześnie ministrem finansów został
Leszek Balcerowicz. W procederze wyprzedaży majątku narodowego zaciekle
pomagał mu minister skarbu państwa – Emil Wąsacz (AWS), zdymisjonowany
dopiero 16.08.2000 r. Rządy Buzka stanowią apogeum wyprzedaży (z reguły za
bezcen) majątku narodowego, zaś rok 2000 jej szczyt.

W roku 1999 majątek Skarbu Państwa (w tym państwowe zasoby własności
rolnej) wyceniono na 159 mld zł (ok. 41 mld USD). Wartość samych
przedsiębiorstw i banków państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa
oraz udziałów i akcji państwa w różnych podmiotach gospodarczych wynosiła
ok. 137 mld zł (ok. 35 mld USD). Przyjęto wtedy (teoretycznie), że część
majątku państwowego służąca zadaniom publicznym nie będzie prywatyzowana.
Jego wartość oszacowano na ok. 21 mld złotych.



Tylko w roku 2000 “sprywatyzowano” poprzez sprzedaż: Polski Koncern Naftowy
SA, Telekomunikację Polską SA, Bank Handlowy w Warszawie SA, Bank PBK SA,
Bank Pekao SA, Orbis SA. Nadto rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji
głównych sektorów gospodarki: energetyki, hutnictwa, cukrownictwa,
górnictwa węgla kamiennego, a nawet przemysłu obronnego. Forsowano też
przyspieszenie prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej. W
tym samym roku rozpoczęto sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji
pośredniej, tzw. kapitałowej, czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu
Państwa wcześniej powstałych w ramach komercjalizacji. W grupie tych 9
spółek były: Zespól Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracja SA,
Elektrociepłownie Warszawskie SA, Polskie Linie Lotnicze LOT SA,
Elektrociepłownia im. T. Kościuszki SA, Zakłady Farmaceutyczne Polfarma SA,
Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych “Superfosfat” SA, Kieleckie
Zakłady Przemysłu Wapienniczego SA, Zakłady Gipsowe Dolina Nidy oraz
Opoczno SA. W 3 innych spółkach nastąpiła warunkowa sprzedaż akcji, tj. w
Elektrociepłowni Wybrzeże SA, w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym SA i w
Śląskiej Spółce Cukrowej SA.



Minister skarbu sprzedawał też udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa
oraz rozpoczął sprzedaż akcji i udziałów w 80 nowych spółkach, w 32 wznowił
sprzedaż akcji i udziałów, jak również wznowił procesy upadłościowe. W roku
2000 całkowicie sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż. Z
niepełnych danych wynika, że podczas 20 lat prywatyzacji wpływy finansowe
wyniosły zaledwie 94,54 mld zł, w tym ze sprzedaży banków 22,52 mld zł.

Co charakterystyczne, w żadnych materiałach sejmowych nie można znaleźć
danych o wpływach dewizowych z tej prywatyzacji. Nie ma też wykazu
sprywatyzowanych czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały
sprzedane, jakie uzyskano za nie należności oraz jakie poniesiono koszty w
trakcie sprzedaży, czy przekształcania danego zakładu.

Kto się obłowił?


Przyjrzyjmy się, ile w niektórych latach zarobiły zagraniczne firmy
doradcze.

Wydatki te w 1993 r. stanowiły kwotę ponad 37 mln zł. Wówczas sprzedawano
184 przedsiębiorstw. W 100 przypadkach brali udział “doradcy” zagraniczni,
w większości obce banki. Oto lista tych, którzy w owym roku najbardziej się
obłowili. Habros Bank zajął się sprzedażą 5 państwowych zakładów
papierniczych, za co policzył sobie i wziął 4,4 mln zł. Bain and Compagnie
“obrabiał” przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej za 7,3 mln zł.
Price Waterhouse pobrał 1,9 mln zł, White and Case – 110 tys. zł, Samuel
Montagu - I, 586 mln zł, Creditanstalt Investment – 4,5 mln zł. Zakłady
“Stomil” prywatyzowało Societe General za 890 tys. zł. Inni doradcy
policzyli sobie następująco: Nicom Consulting – 200 tys., zł, NM Rothschild
– 270 tys. zł, Winson and Elkins -150 tys. zł, Dickions Wright – 300 tys.
zł, BAA – 143 tys. zł, KPMG – 400 tys. zł, Artur Andersen – 1,214 mln zł,
Deloitte and Touche – 100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited – 260 tys. zł,
International Finance Corporation – 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING
Bank 90 tys. zł. Ci i inni “doradcy” kosztowali budżet państwa (czyli nas
wszystkich) 26 mln zł, co stanowiło 69 proc. kosztów obsługi wyprzedaży
majątku narodowego w 1993 r.


W 1994 r. koszty te opiewały na 22,893 mln zł, z czego firmom obcym,
przeważnie bankom, zapłaciliśmy 16,8 mln zł, czyli 73,5 proc. tej kwoty.
“Krajowcy” uzyskali 5,2 mln zł, tzn. 22,7 proc. Zapłacony z budżetu państwa
od niektórych transakcji z firmami zagranicznymi podatek VAT wypełnia
różnicę. Price Waterhouse zajął się hutami szkła “Jarosław” i “Kunice” za
1,5 mln zł. Bain and Company “prywatyzował” fabryki baterii, w tym znaną
“Centra Poznań”, za 380 tys. zł. Dams and Moore za “zajęcie się”
celulozowniami i zakładami papierniczymi uzyskał 350 tys. zł.


Rothschild doradzał, jak “spylić” Orbis za 250 tys. zł. Morgan Grenfell za
“prywatyzację” fabryk tytoniowych wziął 150 tys. zł. International
Financial Corporation zarobił 1,7 mln zł.


W następnym, 1995 r., koszty obsługi “prywatyzacji” 121 zakładów
państwowych wyniosły 34,8 mln zł, z czego firmy zagraniczne wzięły 21,094
mln zł, czyli 69,7 proc. Były to z reguły zachodnie banki, które
obsługiwały 36 największych państwowych zakładów. W większości przypadków
podatek VAT zapłaciła za nich strona polska.

A oto czołówka najdroższych z roku 1995. International Finance Corporation
za “prywatyzację” Cementowni Ożarów otrzymał 2,516 mln zł, a za KOW Kujawy
2,282 mln zł, razem – prawie 4,8 mln zł. Morgan Grenfell zajmujący się
państwowymi fabrykami papierosów policzył sobie łącznie 132 mln zł. Były to
zakłady w Augustowie, Radomiu, Łodzi, Krakowie, Poznaniu. Business Analysis
and Advisers (BAA) za wynegocjowanie wartości spółki oraz zobowiązań
inwestycyjnych dostała 270 tys. zł, a firma Schoder za pomoc przy
“prywatyzacji” zakładów papierniczych otrzymała prowizję za “sukces
prywatyzacyjny” w kwocie 418.018 zł. Central Europe Trust za doradztwo przy
prywatyzacji zakładów “Hanka” w Siemianowicach Śląskich zarobiła 235.820
zł.


W 1996 r. “prywatyzacja” kosztowała Polaków 39,446 mln zł. Rozdzielono ją
na kapitałową (koszt - 36,25 mln zł) i przetargową (koszt – 3,196 mln zł).
“Prywatyzacji” kapitałowej podlegało 67 zakładów, a przetargowej – 51. Przy
pozbywaniu się 20 największych zakładów drogą kapitałową i 10 ważniejszych
zakładów drogą przetargową “doradzały” firmy zagraniczne, głównie banki. W
pierwszym przypadku kosztowało to polskiego podatnika 28,58 mln zł, a w
drugim – 2,901 mln zł. Na cudzoziemskie doradztwo wydaliśmy wtedy 31,481
mln zł, czyli 80 proc. “prywatyzacyjnych” kosztów.



A komu wówczas zapłaciliśmy najwięcej? Morgan Grenfell and Cooperation Ltd
doradzał przy zbyciu 6 największych zakładów tytoniowych: w Augustowie, w
Radomiu (2 zakłady), Krakowie, Lublinie i Poznaniu, za co otrzymał 22,936
mln zł. Prócz tego zapłaciliśmy za niego VAT – 633 tys. zł. Hambros Bank za
przetarg na Zakłady Przemysłu Celulozowego Kwidzyń dostał 4,535 mln zł. Z
tytułu “sukcesu za prywatyzację” Browarów w Tychach Finkorp pobrał prowizję
1,993 mln zł, a Zakładów Kęty firma Evip – 698 tys. zł.

Pro-Invest otrzymał prowizję za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191
mln zł. Z kolei firma BAA otrzymała premię 190 tys. zł za “prywatyzację”
Browarów Piast we Wrocławiu.



W roku 1997 “prywatyzacja” kosztowała nas 65,726 mln zł, z czego udział
obcych doradców wyniósł 69 proc.

Rok 2000 stanowi szczyt ilościowego udziału obcych spółek doradczych lub
firm, lub ich spółek-córek funkcjonujących w naszym kraju.



Usługi tych firm były średnio czterokrotnie droższe niż podmiotów polskich
o tym samym profilu. Najwięcej kosztowała nas “prywatyzacja” polskich
banków. Za PKO SA Credit Suisse First Boston sp. z o.o. wzięła 4,6 mln zł,
a Nikom Konsulting Ltd pobrał 6,625 mln zł za Bank Zachodni SA. W wysokości
honorarium “przebił” wszystkich ABN Amro Bank Polska, który za
“prywatyzację” PZU SA policzył sobie 12 mln złotych. TDI -Towarzystwo
Doradztwa Inwestycyjnego za “prywatyzację” Towarzystwa Ubezpieczeń i
Reasekuracji Warta SA wzięło 1,4 mln złotych. Tylko za doradztwo przy
zawieraniu umowy kupna-sprzedaży akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych SA w
Poznaniu Deutsche Morgan Grenfeel zapłacono 720 tys. zł. Innym wypłacono:
Central Europe Trust Polska sp. z o.o. - 1,3 mln zł, spółce Doradztwo
Gospodarcze DGA - 1.830 tys. zł. White and Case za doradztwo przy
odszkodowaniach otrzymało 980 tys. zł. Firmy polskie za analogiczne usługi
brały w tym samym roku średnio 52,5 tys. zł.



“Wolny najmita”



Przedstawiony powyżej zapis wyprzedaży majątku narodowego Polaków, choć
niepełny, jest obrazem wstrząsającym. Na oczach całego narodu ekipy zwące
się raz lewicowymi, raz prawicowymi wyprzedały dorobek wielu pokoleń
Polaków. Chciałoby się napisać, że dokonano “wyprzedaży bezmyślnej”. Takie
określenie stanowiłoby jednak kłamstwo. Konsekwencja i determinacja w
oddawaniu naszego majątku obcym świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Była to
od początku do końca operacja przemyślana i rozłożona na etapy. Kraj, który
nie posiada we własnych rękach kluczowych, strategicznych gałęzi
gospodarki, jest skazany na niebyt polityczny, a jego niepodległość staje
się fikcją. Rządzący Polską kondotierzy zagranicznych koncernów i agenci
obcych wywiadów poszli dalej: nie tylko pozbawili nas branż strategicznych,
ale również innych gałęzi gospodarki. A co zakrawa już na cynizm, za tzw.
prywatyzację na rzecz obcych Polacy musieli zapłacić z własnych kieszeni.
Nawet przy tym podłym, zdradzieckim procederze, dawano zarobić różnej maści
doradcom zagranicznym, odsuwając polskie firmy doradcze.



Początkowo była to wyprzedaż chaotyczna. Potem przybrała charakter planowy,
systemowy i w ciągu bez mała ćwierćwiecza średniej wielkości, zasobny,
uprzemysłowiony kraj położony w centrum Europy został prawie całkowicie
pozbawiony własnej gospodarki. Piszę “prawie”, ponieważ do “ostatecznego
rozwiązania kwestii polskiej” pozostała jeszcze wyprzedaż ostatniego dobra
narodowego - ziemi. Ten “problem” już rozwiązuje.

Część Polaków posiada jeszcze nieruchomości. Tę sprawę załatwi podatek
katastralny, do którego wprowadzenia od kilku lat przymierzają się
rządzący. Natomiast Ziemie Odzyskane przejmą Niemcy, co już się dzieje.

Polacy zostali “wolnymi najmitami”, szukającymi pracy i chleba za granicą,
a jest ich już ponad 2 mln.

Proceder eutanazji polskiej gospodarki kontynuuje od 2007 r. koalicja
PO-PSL, bo pomimo “osiągnięć” prywatyzacyjnych poprzednich rządów jeszcze
trochę gospodarki pozostało w rękach polskich. Ta “sześciolatka” wymaga
jednak odrębnego omówienia.

Mafia spod znaku UW/PO

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona