Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Mafijna ośmiornica PO

Mafijna ośmiornica PO

Data: 2012-08-31 21:08:25
Autor: u2
Mafijna ośmiornica PO
.... macki tej ośmiornicy zawłaszczyły Polskę :

http://niezalezna.pl/32422-osmiornica

Przyznanie unijnych dotacji pod warunkiem wpłat na fundusz partyjny.
Datki od osób, które zajmują opłacane przez państwo stanowiska, i od
działaczy – to zaledwie kilka sposobów wykorzystywanych przez Platformę
Obywatelską do zasilania partyjnej kasy. Nic więc dziwnego, że PO jako
jedyna partia opowiada się za całkowitą likwidacją subwencji z budżetu
państwa. Wśród darczyńców PO znajdują się ludzie służb specjalnych PRL
oraz osoby z zarzutami w związku z „działalnością” w zorganizowanych
grupach przestępczych.

W kilku prokuraturach w kraju toczą się postępowania, w których przewija
się sprawa pieniędzy Platformy Obywatelskiej. Oficjalnie śledczy
zaprzeczają, że zajmują się partyjnymi finansami, jednak zgromadzone
przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz policyjne wydziały ds.
zwalczania korupcji dokumenty nie pozostawiają wątpliwości – część
pieniędzy wpłacanych na fundusz partyjny pochodzi z nielegalnych źródeł.

Dotacje za datki

Sprawa wpłat na fundusz Platformy Obywatelskiej pojawia się w olbrzymiej
aferze korupcyjnej, którą aktualnie zajmuje się wydział ds. zwalczania
przestępczości zorganizowanej białostockiej prokuratury. Sprawa zaczęła
się od działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
– Po zebraniu materiałów skierowaliśmy do prokuratury zawiadomienie o
popełnieniu przestępstwa i na tej podstawie zostało wszczęte śledztwo, w
którym wykonujemy czynności pod nadzorem prokuratury – mówi nam Jacek
Dobrzyński, rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

– Postępowanie dotyczy powoływania się w 2010 r. przez byłego dyrektora
jednego z wydziałów Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego na
wpływy w tej instytucji, dysponującej środkami publicznymi, i podjęcia
się pośrednictwa na rzecz kilku beneficjentów w uzyskaniu dotacji ze
środków publicznych, w tym z Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego, w zamian za korzyści majątkowe – odpowiedział nam Janusz
Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. –
Wyżej wymieniona Agencja była Instytucją Pośredniczącą II Stopnia
Regionalnego Programu Operacyjnego „Warmia i Mazury 2007–2013” i
rozpatrywała wnioski o dofinansowanie projektów oraz ustalała listę
projektów rekomendowanych do dofinansowania – stwierdził.

Prokuratura informuje o sprawie niezwykle lakonicznie – nie podaje nawet
inicjałów osób, które już usłyszały zarzuty. Wiadomo jedynie, że
sformułowano je wobec ośmiu osób i dotyczą one udzielania i przyjmowania
korzyści majątkowych oraz czynnej i biernej płatnej protekcji. Rzecznik
Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku powiedział nam, że na obecnym
etapie śledztwa przedmiotem postępowania nie jest finansowanie
jakiejkolwiek partii politycznej. Tymczasem z naszych ustaleń wynika, że
Centralne Biuro Antykorupcyjne posiada materiały świadczące o tym, że w
wielu przypadkach warunkiem przyznania dotacji było wpłacenie pieniędzy
na fundusz Platformy Obywatelskiej lub finansowanie w ostatniej kampanii
wyborczej samorządowej konkretnych kandydatów PO. Zdarzało się również,
że wpłat nie dokonywali bezpośrednio beneficjenci dotacji, lecz ich
bliscy. Tak właśnie było w przypadku bardzo znanego przedsiębiorcy z
Iławy Zygmunta D., którego zatrzymano i przedstawiono zarzuty w
białostockim śledztwie. CBA zdobyło dowody, że Teresa D., żona
przedsiębiorcy, finansowała kampanię jednego z kandydatów PO. Świadczą o
tym m.in. przepływy finansowe z jej konta. W innym przypadku z rozmowy
telefonicznej jednego z przedsiębiorców jednoznacznie wynika, że wpłata
na fundusz Platformy Obywatelskiej jest zapłatą za przyznaną dotację.

Zadzwoniliśmy do firmy Zygmunta D., ale usłyszeliśmy tylko: „Prezes jest
nieuchwytny i nie wiadomo, kiedy wróci”.
Jedną z głównych podejrzanych w sprawie jest Bożena C., działaczka PO i
szefowa Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego oraz
asystentka posła PO Janusza Cichonia. Kilka dni temu postawiono jej pięć
zarzutów w śledztwie dotyczącym przyjmowania łapówek w zamian za
przyznawanie unijnych dotacji. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, z
materiałów operacyjnych CBA wynika, że przyznanie dotacji było
uzależnione od wpłat na fundusz Platformy Obywatelskiej.

Bożena C. to w Olsztynie znana postać. Od 2000 r. jest szefową
Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego i liderką olsztyńskiej
PO. Obecnie jest również radną Platformy i figuruje na liście osób
finansujących PO.
– Nie będę się do niczego ustosunkowywać. Proszę rozmawiać z prokuraturą
– powiedziała nam Bożena C., pytana, dlaczego przyznawanie unijnych
dotacji przez agencję, której szefuje, było uzależnione od wpłat na
fundusz PO.

Sprawy nie chciał także komentować olsztyński poseł Janusz Cichoń (jego
asystentką jest Bożena C.), kandydat na wiceministra finansów.
– System finansowania regulowany jest przepisami polskiego prawa. Mamy
dotacje dla partii politycznych, część z tych dotacji jest przekazywana
do okręgów regionalnych. Poza tym są składki uiszczane w trakcie
kampanii wyborczych oraz wsparcie osób, które utożsamiają się z
programem – stwierdził poseł Cichoń, zapewniając, że Bożenę C. zna od
wielu lat i „zarzuty pod jej adresem wydają się absurdalne”.

Praca za wpłaty

Wiceszefowa klubu parlamentarnego PO Małgorzata Kidawa-Błońska
wielokrotnie podkreślała, że finanse Platformy są bardzo przejrzyste. –
Są sprawdzane kilka razy do roku, nie ma takiej drugiej partii –
stwierdziła.

Jednak z ustaleń „Gazety Polskiej” wyłania się zupełnie inny obraz niż
ten przedstawiany przez czołowych polityków PO. Działacze Platformy,
którzy się do nas zgłosili, mówią o mechanizmie, który chociaż od dawna
funkcjonuje w PO, jest starannie ukrywany.
– Wystarczy sprawdzić oficjalne rejestry wpłat na Platformę Obywatelską,
by się przekonać, że niemal wszyscy radni i działacze PO, którzy zajmują
państwowe posady, wpłacają pieniądze na partię. Klasyką jest matecznik
premiera, czyli gdańska PO – mówią nasi rozmówcy z lokalnych struktur
Platformy.

Niewiele czasu zajęło nam, by się przekonać, że mają rację. Z uzyskanej
z Państwowej Komisji Wyborczej listy wpłat na PO wynika, że wśród
darczyńców znajduje się m. in Aleksandra Dulkiewicz, radna PO
zatrudniona w Europejskim Centrum Solidarności. Usiłowaliśmy się z nią
skontaktować i zapytać o motywy finansowania PO, ale za każdym razem
słyszeliśmy „abonent jest czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później”.

Darczyńcą PO jest także radna Platformy Małgorzata Chmiel, która
zasłynęła jazdą samochodem pod wpływem alkoholu (sąd warunkowo umorzył
postępowanie w tej sprawie). Gdańska pracownia architektoniczna „Teatr”,
w której pracuje, opracowała koncepcję rozbudowy Teatru Muzycznego w
Gdyni (jego właścicielem jest samorząd). Jak czytamy w oficjalnym
komunikacie Polskiej Agencji Prasowej, „koszt realizacji przedsięwzięcia
wynosi  71 mln zł, z czego 41 mln zł pochodzi z Unii Europejskiej,
resztę pokrywa Miasto Gdynia oraz Urząd Marszałkowski Województwa
Pomorskiego”.

Na długiej liście darczyńców, którzy są jednocześnie działaczami PO oraz
pracownikami państwowych przedsiębiorstw, znajduje się Piotr Skiba,
dyrektor biura zarządu regionu pomorskiego PO, członek rady programowej
Radia Gdańsk oraz członek rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Gospodarki
Komunalnej w Słupsku.

– To zaledwie kilka przykładów, które pokazują skalę finansowania PO
przez ludzi, którzy swoją pozycję zawdzięczają Platformie. Wystarczy
sprawdzić oficjalne oświadczenia majątkowe radnych, by się przekonać, że
ci, którzy dzięki rządzącej partii zarabiają miesięcznie kilkanaście
tysięcy złotych, są jednocześnie darczyńcami PO – podkreślają nasi rozmówcy.

Stare metody w nowym opakowaniu

Sposób finansowania Platformy Obywatelskiej przez działaczy zajmujących
państwowe stanowiska nie jest niczym nowym.
W 2007 r. „Rzeczpospolita” ujawniła, że „od wiceprezydenta Warszawy do
zastępcy wójta małej gminy – wszyscy mają płacić 5 proc. pensji na
partyjne konto Platformy Obywatelskiej. Nawet jeśli do partii nie
należą”. Platforma Obywatelska w specjalnej uchwale zarządziła, żeby
urzędnicy z jej mianowania płacili na partię. Uchwała regionu
mazowieckiego Platformy mówi wprost o „obowiązkowej darowiźnie” od osób,
które sprawują funkcje publiczne z rekomendacji PO. Jednym z
pomysłodawców kontrowersyjnej uchwały był Mirosław Drzewiecki, ówczesny
skarbnik Platformy Obywatelskiej.

Po tej publikacji rozpętała się burza. Opozycja zarzuciła PO, że jest de
facto finansowana z publicznych pieniędzy, ponieważ obowiązek wpłat
przez osoby, które z rekomendacji Platformy zajmują państwowe
stanowiska, oznacza, że osoby te dokonują wpłat ze swoich pensji, które
otrzymują z budżetu państwa.

Przedstawiciele PO zapewnili, że uchwała zostanie wycofana. Minęło
trochę czasu, ale sytuacja się nie zmieniła. Na stronie internetowej
jednej z lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej w Instrukcji
Finansowej z 2009 r., podpisanej przez Mirosława Drzewieckiego, czytamy:
„Członkowie PO sprawujący funkcje publiczne pochodzące z wyboru, z
rekomendacji PO, zobowiązani są do wpłat darowizn na rzecz partii w
regionie, na terenie którego członek PO sprawuje funkcję publiczną.
Zarząd Regionu podejmuje uchwałę o wysokości darowizn w danym regionie.
Wpłaty darowizn członków PO, sprawujących funkcje publiczne z ramienia
PO w Radach Dzielnic Miasta Stołecznego Warszawy, traktowane są jako
darowizny na rzecz macierzystego koła w Warszawie. Uchwałę o wysokości
tych wpłat podejmuje Zarząd Powiatu Miasta Stołecznego Warszawy”.

Sytuacja niewiele się zmieniła od tego czasu, poza tym, że na stanowisku
pełnomocnika finansowego PO Mirosława Drzewickiego zastąpił Andrzej
Wyrobiec.

Darczyńcy ze służb PRL i gangów

Wśród darczyńców Platformy Obywatelskiej można znaleźć ludzi, którzy w
czasach PRL byli funkcjonariuszami służb specjalnych i którzy dzięki PO
mają stanowiska opłacane z budżetu państwa. Do takich osób należy prof.
Stanisław Hoc, który do 1990 r. był funkcjonariuszem Departamentu II
MSW. Jest także absolwentem czteroletnich studiów habilitacyjnych w
ZSRS. Obecnie zajmuje on stanowisko doradcy sejmowej Komisji ds. Służb
Specjalnych – został zgłoszony przez polityków Platformy Obywatelskiej.

Ze zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej akt osobowych
funkcjonariuszy służb specjalnych PRL wynika, że Stanisław Hoc zaczął
karierę w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Opolu w
październiku 1969 r. Przez kolejne lata zdobywał szczeble esbeckiej
kariery – w 1983 r. trafił do Departamentu II MSW, gdzie zajmował się
m.in. analizą informacji na temat działalności wywiadów zachodnich. Na
ich podstawie były opracowywane informacje wykorzystywane do
dezinformacji i w tzw. grach operacyjnych. Wydziały, w których pracował
ppłk Hoc, zajmowały się również prowadzeniem kartotek osób związanych z
zagranicznymi ośrodkami wywiadowczymi, kartotek uciekinierów i kartotek
możliwości agentury kontrwywiadowczej w kraju. Większość tych dokumentów
w końcu lat 80. została zniszczona – dotyczyło do głównie sieci
agenturalnej kontrwywiadu.
Stanisław Hoc w styczniu 1977 r. został skierowany na szkolenie w
Związku Sowieckim. W tym czasie był już wykładowcą Wyższej Szkoły
Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie, która kształciła
kadry służb specjalnych PRL i Milicji Obywatelskiej. Po zlikwidowaniu
SB, w 1990 r. Stanisław Hoc został wiceszefem kontrwywiadu Urzędu
Ochrony Państwa. W czasie pracy w UOP przełożonym Hoca był Konstanty
Miodowicz, obecny poseł Platformy Obywatelskiej.

Aktualnie prof. Hoc jest kierownikiem Samodzielnej Katedry Prawa Karnego
Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu w Opolu. Wykłada również na
Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Próbowaliśmy się skontaktować z prof. Hocem, ale nie odbierał telefonu.
Bezpośredniego kontaktu z nim odmówiono nam w sekretariacie sejmowej
Komisji ds. Służb Specjalnych, ponieważ „nie jest to osoba publiczna” i
ma pełne prawo do prywatności.
Hojnym darczyńcą PO jest także Hanna Gęściak-Wojciechowska, szefowa Rady
Dzielnicy Ochota, a także pracownik Ośrodku Kultury Ochota (OKO). Według
znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów złożyła ona
niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Napisała w nim, że nie była
tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL, podczas gdy
dokumenty mówią inaczej. Według nich Hanna Gęściak została
zarejestrowana jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa. W
związku z tym IPN skierował do sądu wniosek w sprawie Hanny Gęściak –
sprawa jeszcze się nie zakończyła.

Wśród darczyńców Platformy Obywatelskiej można znaleźć osoby, którym
postawiono zarzuty w związku z działalnością zorganizowanych grup
przestępczych. Jest to o tyle istotne, że przedstawiciele PO mówią o
transparentności ich funduszy partyjnych i osób, które wpłacają na
partię. Wystarczy przypomnieć liczne wypowiedzi polityków Platformy na
ten temat, po ujawnieniu przez Mariusza Kamińskiego, pomysłodawcę CBA i
jej pierwszego szefa, informacji o związkach polityków PO z gangsterami.

Mariusz Kamiński przytoczył relację świadka koronnego Piotra K.,
pseudonim Broda. Według niego Mirosław Drzewiecki utrzymywał przestępcze
kontakty z gangsterami z grupy pruszkowskiej, miał też się angażować w
legalizowanie pieniędzy mafii. Część środków miała być przeznaczona na
sprzeczne z prawem finansowanie Platformy Obywatelskiej.

Utrzymywanie kontaktów z przestępczym podziemiem przez polityków PO nie
jest niczym nadzwyczajnym. Niedawno „Gazeta Polska Codziennie” ujawniła,
że zeznania jednego ze skruszonych gangsterów, Marcina D., pogrążają
Stefana Niesiołowskiego, jednego z liderów Platformy Obywatelskiej oraz
hojnego darczyńcę PO.

Z zeznań złożonych przez Marcina D. w łódzkim śledztwie wynika, że poseł
Niesiołowski miał pomagać łódzkiemu biznesmenowi w przekształceniu
działki pod apartamentowiec. Pozycja Niesiołowskiego w partii od wielu
lat jest bardzo silna, głównie ze względu na umocowanie w łódzkich
strukturach Platformy i dobre kontakty z takimi politykami jak m.in.
Mirosław Drzewiecki, który w poprzedniej kadencji był ministrem sportu.
Nazwiska Niesiołowskiego i Drzewieckiego przewijają się w protokołach
przesłuchań podejrzanych i świadków zeznających w sprawach dotyczących
przestępczości zorganizowanej.

16 czerwca 2009 r. Marcin D. obciążył w swoich zeznaniach kilku
lokalnych biznesmenów oraz Stefana Niesiołowskiego. Osobą, która według
zeznań Marcina D. miała robić lewe interesy z politykiem, jest Dariusz
D., biznesmen z Łodzi. Obaj panowie poznali się w 2002 r. w Areszcie
Śledczym przy ul. Smutnej, gdzie przez kilka miesięcy siedzieli w jednej
celi. Marcin D. za udział w grupie przestępczej zajmującej się
przerzutem marihuany z Holandii do Polski, natomiast Dariusz D. za
przemyt spirytusu. Po wyjściu na wolność nawiązali kontakt.

„D. jest osobą majętną, ma liczne znajomości, także w polityce i z
ludźmi z pierwszych stron gazet. Byłem przy rozmowie, gdy jeden z
polityków miał mu pomóc w przekształceniu jego działki w Łagiewnikach z
działki pod stację benzynową na działkę pod apartamentowiec. Tym
politykiem był Niesiołowski. Znam go z telewizji” – wynika z zeznań,
które Marcin D. złożył w łódzkiej prokuraturze.

Według relacji świadka, w sprawie działki doszło do dwóch spotkań w
karczmie niedaleko centrum handlowego Ptak. „D. zabrał mnie ze sobą, bo
nikomu więcej nie ufał. (…) Osobiście nie widziałem Niesiołowskiego w
knajpie, ale widziałem samochód, którym przyjeżdżał – BMW X3 lub X5 w
kolorze czarnym. Mówiono, że przyjeżdża z kierowcą”.

Sprawa miała być załatwiona w prosty sposób. Ponieważ spodziewano się,
że ówczesny prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki nie będzie chciał podpisać
dokumentu przekształceniowego, ktoś inny z jego otoczenia miał mu
podstępem podsunąć papiery do podpisu. Zapłatą za pomoc miał być nowy
samochód marki BMW X5.

„O tej pomocy wiem od D. Wiem, że D. dysponował wizytówką posła i przy
mnie do niego dzwonił. Jestem pewny, że chodziło o posła
Niesiołowskiego, bo w tamtym czasie, gdy oglądaliśmy telewizję i
występował poseł Niesiołowski, D. mówił, że on jest jego dobrym
znajomym” – zeznał Marcin D.

Akcja z przekształceniem się nie powiodła, gdyż przed jej
sfinalizowaniem doszło do ponownego zatrzymania D. przez policję w
związku z inną sprawą.

Sprawa, w której pojawia się nazwisko Stefana Niesiołowskiego, łączy się
ze śledztwem w sprawie handlu narkotykami, w którym jeden z gangsterów
obciążył Mirosława Drzewieckiego. Postępowanie umorzono ze względu na
przedawnienie.

Tekst ukazał się najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"

Data: 2012-09-01 15:03:51
Autor: Przemysaw M.
Mafijna ośmiornica PO
Dnia Fri, 31 Aug 2012 21:08:25 +0200, u2 napisa(a):

... macki tej omiornicy zawaszczyy Polsk :

Dziadek, jakie ty zioa walisz?

--

Nie ukrywam swojego negatywnego stosunku do Donalda Tuska. Jeli to by "tylko" wypadek, to tym bardziej ponosi odpowiedzialno za mier Lecha Kaczyskiego i caej delegacji prezydenckiej. Musiabym by psychicznie niezrwnowaony, eby tolerowa Tuska, ktry odpowiada za mier moich przyjaci. Powtarzam, e nie kieruj si dz zemsty. Ja potrafiem w yciu wybaczy wielokrotnie, ale pan Tusk nie spenia adnego kryterium, ebym mia mu wybaczy - podsumowuje
Kaczyski.

Mafijna ośmiornica PO

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona