Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Magia roweru

Magia roweru

Data: 2019-05-03 23:16:47
Autor: JDX
Magia roweru
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Magic_of_the_Bicycle_(1965).webm

Oglądałem sobie ten filmik i w 3:18 wpadła mi w ucho ciekawa informacja
- w 1891 roku w 6-dniowym wyścigu zwycięzca przejechał łącznie 1466 mil,
czyli ponad 244 mil dziennie. Na bicyklu
(https://pl.wikipedia.org/wiki/Bicykl)! Kurcze, niezły wyczyn, zważywszy
na to, że np. w takim TdP kolarze robią średnio jakieś 90 mil dziennie.
Na rowerach z przerzutkami, które ważą mniej niż 10 kg.

Data: 2019-05-03 17:13:01
Autor: Olivander
Magia roweru
Bicykle były z czarnej stali, opony z litej gumy, na cal średnicy, gruby drut w środku. 50-80 szprych fi trzy-cztery mm. Nypli nie było, gwint szprychy wchodził w byczą piastę, dopiero Rudge, ten od motocykli Indian, wymyślil nyple w swym bicyklu torowym, gdy to już był łabędzi śpiew. Jak mialy dużo poniżej 20 kg to nadawaly sie głównie na tor, zresztą ich wyścigi torowe były popularne. Bicykl, którym dalo się jeździć setki kilometrów po ówczesnych kartofliskach szos, to raczej nosiło się we dwóch.  Nasze asfalciki przyszły dużo później, dzięki temu dziś Pete Mathews może na drodze robić triki, które wtedy były fizycznie możliwe tylko na szczególnie gładkim klepisku areny cyrkowej. Kierowanie wymaga zaskakująco dużo krzepy, nieml tyle co pedałowanie. Ale kedyś ludziska były twardsze niż dziś.. Szczyt popularności bicykli trwał krócej niż np. roweru Wigry 3, krótka chwila w dziejach. A mimo to poruszają wyobraźnię do dziś.

Data: 2019-05-05 09:40:04
Autor: ń
Magia roweru
Jest gdzieś rozpisana historia produkcji konkretnych modeli przez ZZR Romet?
Z dzieciństwa pamiętam Karaty (ale to z podwórka, w sklepach już nie było, paru kolegom Karaty się złamały przy klamrze i szły do spawania) i Sokoły (z królem Sokołem Lux na shimanowskiej 3-biegówce i - kto raczej mało lubił w królestwie torpeda - ręcznych hamulcach).
Zresztą składaki nigdy mi nie leżały, za oszczędności z książeczki PKO kupiłem sobie Rekorda :-))
Psuj to był straszny, właściwie jeszcze w sklepie był zepsuty, nie umiałem wyregulować przerzutek żeby i zmieniały i łańcuch nie spadał.


-- -- -
Szczyt popularności bicykli trwał krócej niż np. roweru Wigry 3, krótka chwila w dziejach.

Data: 2019-05-05 01:53:25
Autor: andrzej.ozieblo
Magia roweru
W dniu niedziela, 5 maja 2019 09:40:06 UTC+2 użytkownik ń napisał:
Jest gdzieś rozpisana historia produkcji konkretnych modeli przez ZZR Romet?

Jechał ktoś na bicyklu? Tym z dużym i małym kółkiem. Chętnie bym spróbował. Wsiadanie i zsiadanie nie należy do łatwych, jak się wydaje.

Jeździłem na Karacie (ukradli), na Wigry 3 (na dwóch ramach, też ukradli, ale nie przeszkadzałem :)). Rekord był tragiczny. Kolega go miał i potwierdza to co piszesz. Jeździłem też na Huraganie, taka amatorska kolarka i na Jaguarze, teoretycznie formula I w ówczesnych rowerach. Rama była lutowana w Polsce, bardzo porządna, ale większość części pochodziła od renomowanych producentów, np. przerzutka Campagnolo. U mnie była tylko ruska podróba tej przerzutki.

Data: 2019-05-05 12:18:13
Autor: ń
Magia roweru
Huragan kosztował 3150,- PLZ i nawet bywał do kupienia w sklepie (Nowowiejska, dlatego dobrze cenę zapamiętałem), ale to była średnia pensja.
No i mało praktyczny, na szytkach.
Co ciekawe, miała go... koleżanka ;-)


-- -- -
Jeździłem też na Huraganie, taka amatorska kolarka

Data: 2019-05-06 09:39:30
Autor: cytawa
Magia roweru
ń pisze:

Huragan kosztował 3150,- PLZ i nawet bywał do kupienia w sklepie
(Nowowiejska, dlatego dobrze cenę zapamiętałem), ale to była średnia
pensja.


To juz pozniej. Huragan w latach 70 kosztowal 2400. Ponad 3000 to kosztowal jaguar w zasadzie niedostepny w handlu. Szedl tylko do klubow.

Jan Cytawa

Data: 2019-05-06 10:57:22
Autor: ń
Magia roweru
Tyle to chyba płaciłem za Rekorda (1973/74?)
Składaki były coś 1450 - 1650 zł.
Sokół Lux 2300 zł (ale to z pamięci).
Nic więc dziwnego, że robotnicy w Ursusie pociąg do szyn przyspawali ;-))


-- -- -
Huragan w latach 70 kosztowal 2400.

Data: 2019-05-05 13:43:57
Autor: Olivander
Magia roweru
o bicyklu
Wsiadanie i zsiadanie nie należy do łatwych, jak się wydaje.
Jak na kunia. Tyż można spaść, tyż może kopnąć, lub ugryźć. Kiedyś to było normalne, że jak chciało się jechać, trzeba zaryzykować skórę. I tak samo jak na konia najłatwiej jest wsiąść z drabiny, albo wysokiego stołka, bez tej całej cyrkowej gimnastyki ze strzemieniem. Cywilizowane kraje miały przy każdym domu nadproże, taki specjalny pachoł kamienny do wygodnego wsiadania i zsiadania z konia. Pewnie wielu ludzi umiało jeździć konno, a nie umiało wsiadać inaczej, niż z takiego miejsca ;-) Serio. Więc jak przyszły grand-bi i przyniosły skokowy wzrost prędkości jazdy w stostunku do przeszłości, to najłatwiej było wsiadać z tych samych miejsc i było ich dużo. Dziś tego nie kumamy, ale to była zupełnie inna cywilizacja, totalnie inna. Absolutnie bez smartfonów i TV:-)

Data: 2019-05-05 14:26:30
Autor: PeJot
Magia roweru
W dniu 2019-05-05 o 10:53, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
Jeździłem też na Huraganie, taka amatorska kolarka i na Jaguarze, teoretycznie formula I w ówczesnych rowerach. Rama była lutowana w Polsce, bardzo porządna, ale większość części pochodziła od renomowanych producentów, np. przerzutka Campagnolo.

Z jakością ram Jaguara bywało bardzo różnie. Mój tata w latach '80 kupił cudem w SRze samą ramę, miała krzywo nacięte gwinty w mufie suportowej, co równało się szybkiemu zużywaniu misek. Ja z kolei dostałem bodaj w 82 swojego J., przerzutka tył marki Favorit. Kosztował OIDP 9500 ówczesnych złotych. W moim z kolei gwinty w mufie były w miarę proste, ale bardzo luźne, a wówczas ani wkładów zintegrowanych ani klejów do gwintów nie było.

O bylejakości części ZZR Romet krążyły wówczas legendy, nie wiadomo ile było w nich prawdy: drążone osie suportowe potrafiły się ukręcać, a co silniejsi potrafili ukręcić gwint wolnobiegu na tylnej piaście.  Faktem jest że moja rama J. pękła w okolicy główki, być może usmażona przez niefachowego spawacza.

Za to całkiem miło wspominam ramy Romet Sport (?), w których haki były kute a wymiary w miarę standardowe.

--
P. Jankisz
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2019-05-05 15:47:21
Autor: ń
Magia roweru
Podobnie jak o tym, że punkt serwisowy p. Królaka (w latach 80-tych chyba przy ul. Grójeckiej?) rowery prosto ze stanu socjalistycznego sklepu doprowadzał do stanu używalności.
Niestety kwota usługi była jakaś astronomiczna na studencką kieszeń.
Ale mój Rometowski Universal ATB 2x6 poza tym że nie hamował w ogóle (nawet po wymianie obręczy z gładkich niklowanych na groszkowane niklowane) i że topornie zmieniał biegi (polepszyło się gdy mu założyłem tylne Shimano co ciekawe kupione w socjalistycznym sklepie przy Nowowiejskiej) to był całkiem całkiem jak na swoje 16,5 kg ;-))


-- -- -
O bylejakości części ZZR Romet krążyły wówczas legendy, nie wiadomo ile było w nich prawdy

Data: 2019-05-06 09:36:27
Autor: cytawa
Magia roweru
ń pisze:

Z dzieciństwa pamiętam Karaty (ale to z podwórka, w sklepach już nie
było, paru kolegom Karaty się złamały przy klamrze i szły do spawania) i


Do dzis takim jezdze.  Oczywiscie zaspawanym. :)

Jan Cytawa

Data: 2019-05-06 16:40:43
Autor: PeJot
Magia roweru
W dniu 2019-05-06 o 09:36, cytawa pisze:
ń pisze:

Z dzieciństwa pamiętam Karaty (ale to z podwórka, w sklepach już nie
było, paru kolegom Karaty się złamały przy klamrze i szły do spawania) i


Do dzis takim jezdze.  Oczywiscie zaspawanym. :)

Czy mi się wydaje czy istniały Karaty z *mufą gwintowaną* ?

--
P. Jankisz
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2019-05-07 10:16:08
Autor: cytawa
Magia roweru
PeJot pisze:

Do dzis takim jezdze.  Oczywiscie zaspawanym. :)

Czy mi się wydaje czy istniały Karaty z *mufą gwintowaną* ?


Wydawac to sie chyba moglo, ze istnialy Karaty bez mufy gwintowanej.
W kazdym razie moj ma gwinty.
Wciskane miski mialy Wigry i Sokoly

Jan Cytawa

Data: 2019-05-06 01:03:33
Autor: J.F.
Magia roweru
Dnia Fri, 3 May 2019 23:16:47 +0200, JDX napisał(a):
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Magic_of_the_Bicycle_(1965).webm

Oglądałem sobie ten filmik i w 3:18 wpadła mi w ucho ciekawa informacja
- w 1891 roku w 6-dniowym wyścigu zwycięzca przejechał łącznie 1466 mil,
czyli ponad 244 mil dziennie. Na bicyklu
(https://pl.wikipedia.org/wiki/Bicykl)! Kurcze, niezły wyczyn, zważywszy
na to, że np. w takim TdP kolarze robią średnio jakieś 90 mil dziennie.
Na rowerach z przerzutkami, które ważą mniej niż 10 kg.


Ten bicykl mogl miec calkiem niezle wlasciwosci - brak strat na
przekladniach, male opory duzego kola.

Ale te 400km dzienie ... przesadzili ?

J.

Magia roweru

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona