Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Majchrowskiemu ju dzikujemy

Majchrowskiemu ju dzikujemy

Data: 2014-11-26 21:02:03
Autor: Mark Woydak
Majchrowskiemu ju dzikujemy



Majchrowskiemu już dziękujemy, Krakowianie

Dlaczego?

No to pozwólcie, że coś Państwu przypomnę.

Kraków to jedyne w swoim rodzaju środowiskowo hermetyczne galicyjskie
miasto wychowane na wiedeńskich walcach, Zielonym Baloniku i starej Piwnicy
pod Baranami.  Słowem sędziwy gród z tradycjami zamieszkały od wieków przez
uwrażliwionych kulturowo koneserów Sztuk Pięknych i smakoszy Kultury
Wysokiej.

To unikatowe miejsce, gdzie, jak nigdzie indziej życie toczy się wolno i
spokojnie w atmosferze cudownie bezkarnej, leniwej beztroski, cienkiego
dowcipu i frywolnej plotki. Gdzie czcigodni obywatele Królewskiego Miasta,
w rutynowo stałych porach popijają drobnymi łyczkami w ciszy i spokoju
rytualną kawę w rozmieszczonych wokół Rynku ażurowo przeszklonych
kawiarenkach, skąd spoglądają z pietyzmem, jak u stóp Bazyliki Mariackiej
miejscowe kwiaciarki tkają swe kolorowe arrasy, a wokół Sukiennic i Ratusza
szybują dostojnie stada szczęśliwych gołębi.

Ta specyficzna atmosfera panowała w Krakowie od zawsze i śmiem twierdzić,
że to ona właśnie ściąga w to zaczarowane miejsce bezsensownie i krańcowo
zagonionych ludzi z całego Świata, którzy w pogoni za sukcesem i pieniędzmi
zapominają o tym, co w życiu jest de facto najważniejsze.

Niestety ostatnimi laty rządzi pod Wawelem przyjezdny prezydent namaszczony
przez partię hołdującą post-komuszej subkulturze odpustowo podwórkowej, a
o życiu miasta decydują ciała i przeróżne jury, w których z reguły nie
zasiada ani jeden Krakowianin. Słowem miasto Kraka powierzono w ręce
elementów napływowych.

W obliczu tegorocznych się wyborów samorządowych, obecnie rezydujący pod
Wawelem prezydent dogadał się z aktywistami TVN-u, że na prastarej płycie
krakowskiego Rynku urządzi się nie bacząc na koszta bajerancki piknik dla
ciemnego luda pod nazwą „Sylwester 2013/2014”, na który audiowizualnymi
bajerami ściągnie się nieprzebrane tłumy Krakowian, które później jak
barany podążą do urny.

Mniej więcej dwa tygodnie przed Sylwestrem krakowski Rynek zarzucono więc
ciężkim sprzętem w sposób przypominający atak baterii czołgowych. Ku
rozpaczy obywateli Stołecznego Królewskiego Miasta, gwałcąc jego
historyczną dostojność, na krakowski Rynek wjechały z łomotem kolumny
ciężkiego sprzętu i samojezdnych dźwigów, przy pomocy których rozstawiono w
sercu miasta kaleczące piękno tego kultowego miejsca metalowe konstrukcje.
Plac ogrodzono szpetnymi płotami, a butni agresorzy w czarnych mundurach
przegonili z rynku ludzi. Akcji towarzyszyło prostactwo i elementarny brak
poszanowania dla miejsca, gdzie się tworzyła historia Rzeczpospolitej.

Przez kilka dni, od rana do nocy trwały próby nagłośnienia, co sprawiało
wrażenie jakby z płyty krakowskiego Rynku startowały ponaddźwiękowe
bombowce i do śmierci nie zapomnę fruwających w panice nad Sukiennicami
stad oszalałych z przerażenia gołębi.

Zdegustowani Krakowianie przemykali się chyłkiem po ich ukochanym Rynku, a
ja patrząc na tę brutalną aneksję uświęconego dla Polaków miejsca przez
współczesnych Hunów miałem wrażenie jakby do królewskich komnat wkraczały
hordy nieproszonych arogantów w ubłoconych buciorach. Jednocześnie telewizja TVN trąbiła od rana do nocy, że Krakowianie
przywitają Nowy Rok w sile ponad stu tysięcy przy oprawie, jakiej jeszcze
świat nie widział.

Lecz tym razem przebrała się miarka brutalnego gwałtu na Królewskim Mieście
i gdy nadszedł wieczór sylwestrowy z natury wrażliwi Krakowianie pokazali
barbarzyńskim agresorom z TVN-u i platformersko eseldowskiej sitwie z Rady
Miejskiej, gdzie się zgina mandolina i w Sylwestra nie przyszli na
krakowski Rynek.

W efekcie w zabawie wzięło udział niespełna dwadzieścia tysięcy
przyjezdnych z podkrakowskich wiosek i miasteczek.  Długo będę pamiętał, jak reporter TVN szukając desperacko wśród zebranych
jakiegoś Krakowianina podchodził z mikrofonem do uczestników tej dętej
zabawy, a ku jego rozpaczy na pytanie skąd jesteś padały nazwy małopolskich
wsi, miast i miasteczek, a spanikowany reporter na darmo szukał choćby
jednego Krakusa. Oczywiście nic nie mam przeciw gościom z tych miasteczek.
Tylko mi żal, że dali się zwieść nachalnej reklamie, że w Krakowie odbędzie
się organizowany przez TVN Sylwester tysiąclecia nie mając pojęcia, że
wezmą czynny udział w żenującej mega wtopie.

Ale muszę sprawiedliwie przyznać, że jedno się udało propagandystom TVN-u.  Bowiem gdy w noc sylwestrową włączyłem na chwilę tę post-komuszą
szczekaczkę z miejsca się zorientowałem, że na krakowski Rynek zjechała się
w znakomitej większości wychowana na Kuźniarze szpica wielbicieli tej
telewizyjnej pralni mózgów.  Bo właśnie zobaczyłem na ekranie jak łżący jak pies reporter TVN24, że na
płycie krakowskiego Rynku bawi się szampańsko ponad sto dwadzieścia tysięcy
Krakowian podszedł z mikrofonem do kilku tępawych dzierlatek, które nie
były w stanie wydukać dwu zdań bez zgubienia wątku. A gdy zrozpaczony
zoczył stojącego na hydrancie młodzieńca i spytał, jak to robi, że od dwóch
godzin stoi w tak niewygodnej pozycji usłyszał rozczulająco szczerą
odpowiedź, przepraszam ale cytuję dosłownie (poszło na antenie!): „bo
jestem pijany jak chuj”.

Jak więc widać na Sylwestra 2013 nauczyciele i wychowawcy grupy medialnej
ITI ściągnęli na krakowski Rynek swoich najzdolniejszych uczniów.
Pochlastać się można!

Lecz na koniec mam dobrą nowinę.  Już od dłuższego czasu poważnie się obawiałem, że krakowscy mieszczanie
omamieni „europejską” subkulturą III RP i zapatrzeni w panią Jolantę
Kwaśniewską, która w TVN-Style dawała oglądane pasjami przez krakowski
salon cykliczne wykłady, jak jeść bezę widelczykiem, wysportowanego Donalda
Tuska zgubili na zawsze swą wielowiekową tożsamość.

To fakt, że na parę lat coś im się z głowami stało, skoro sobie na
prezydenta wybrali pana Majchrowskiego. Na szczęście galicyjska tradycja i
wyrosły z korzeni Miasta Królów instynkt samozachowawczy wzięły górę i
Krakusi nareszcie pojęli, jak się dali zrobić w trąbę.

Więc mam nadzieję, że obywatele Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, w
nadchodzącą niedzielę pomyślą nim ruszą do urny.

Data: 2014-11-27 04:07:55
Autor: Mark_Woydak
Majchrowskiemu już dziękujemy
PODSZYWACZ pod mój nick, PiS-owska GNIDA i WESZ z
mx02.eternal-september.org; uzywający czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
"Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości
news:1t24fz6nfceiy$.1l68394h24wmo.dlg40tude.net...



Majchrowskiemu już dziękujemy, Krakowianie

Dlaczego?

No to pozwólcie, że coś Państwu przypomnę.

Kraków to jedyne w swoim rodzaju środowiskowo hermetyczne galicyjskie
miasto wychowane na wiedeńskich walcach, Zielonym Baloniku i starej
Piwnicy
pod Baranami.  Słowem sędziwy gród z tradycjami zamieszkały od wieków
przez
uwrażliwionych kulturowo koneserów Sztuk Pięknych i smakoszy Kultury
Wysokiej.

To unikatowe miejsce, gdzie, jak nigdzie indziej życie toczy się wolno i
spokojnie w atmosferze cudownie bezkarnej, leniwej beztroski, cienkiego
dowcipu i frywolnej plotki. Gdzie czcigodni obywatele Królewskiego Miasta,
w rutynowo stałych porach popijają drobnymi łyczkami w ciszy i spokoju
rytualną kawę w rozmieszczonych wokół Rynku ażurowo przeszklonych
kawiarenkach, skąd spoglądają z pietyzmem, jak u stóp Bazyliki Mariackiej
miejscowe kwiaciarki tkają swe kolorowe arrasy, a wokół Sukiennic i
Ratusza
szybują dostojnie stada szczęśliwych gołębi.

Ta specyficzna atmosfera panowała w Krakowie od zawsze i śmiem twierdzić,
że to ona właśnie ściąga w to zaczarowane miejsce bezsensownie i krańcowo
zagonionych ludzi z całego Świata, którzy w pogoni za sukcesem i
pieniędzmi
zapominają o tym, co w życiu jest de facto najważniejsze.

Niestety ostatnimi laty rządzi pod Wawelem przyjezdny prezydent
namaszczony
przez partię hołdującą post-komuszej subkulturze odpustowo podwórkowej, a
o życiu miasta decydują ciała i przeróżne jury, w których z reguły nie
zasiada ani jeden Krakowianin. Słowem miasto Kraka powierzono w ręce
elementów napływowych.

W obliczu tegorocznych się wyborów samorządowych, obecnie rezydujący pod
Wawelem prezydent dogadał się z aktywistami TVN-u, że na prastarej płycie
krakowskiego Rynku urządzi się nie bacząc na koszta bajerancki piknik dla
ciemnego luda pod nazwą „Sylwester 2013/2014”, na który audiowizualnymi
bajerami ściągnie się nieprzebrane tłumy Krakowian, które później jak
barany podążą do urny.

Mniej więcej dwa tygodnie przed Sylwestrem krakowski Rynek zarzucono więc
ciężkim sprzętem w sposób przypominający atak baterii czołgowych. Ku
rozpaczy obywateli Stołecznego Królewskiego Miasta, gwałcąc jego
historyczną dostojność, na krakowski Rynek wjechały z łomotem kolumny
ciężkiego sprzętu i samojezdnych dźwigów, przy pomocy których rozstawiono
w
sercu miasta kaleczące piękno tego kultowego miejsca metalowe konstrukcje.
Plac ogrodzono szpetnymi płotami, a butni agresorzy w czarnych mundurach
przegonili z rynku ludzi. Akcji towarzyszyło prostactwo i elementarny brak
poszanowania dla miejsca, gdzie się tworzyła historia Rzeczpospolitej.

Przez kilka dni, od rana do nocy trwały próby nagłośnienia, co sprawiało
wrażenie jakby z płyty krakowskiego Rynku startowały ponaddźwiękowe
bombowce i do śmierci nie zapomnę fruwających w panice nad Sukiennicami
stad oszalałych z przerażenia gołębi.

Zdegustowani Krakowianie przemykali się chyłkiem po ich ukochanym Rynku, a
ja patrząc na tę brutalną aneksję uświęconego dla Polaków miejsca przez
współczesnych Hunów miałem wrażenie jakby do królewskich komnat wkraczały
hordy nieproszonych arogantów w ubłoconych buciorach.

Jednocześnie telewizja TVN trąbiła od rana do nocy, że Krakowianie
przywitają Nowy Rok w sile ponad stu tysięcy przy oprawie, jakiej jeszcze
świat nie widział.

Lecz tym razem przebrała się miarka brutalnego gwałtu na Królewskim
Mieście
i gdy nadszedł wieczór sylwestrowy z natury wrażliwi Krakowianie pokazali
barbarzyńskim agresorom z TVN-u i platformersko eseldowskiej sitwie z Rady
Miejskiej, gdzie się zgina mandolina i w Sylwestra nie przyszli na
krakowski Rynek.

W efekcie w zabawie wzięło udział niespełna dwadzieścia tysięcy
przyjezdnych z podkrakowskich wiosek i miasteczek.

Długo będę pamiętał, jak reporter TVN szukając desperacko wśród zebranych
jakiegoś Krakowianina podchodził z mikrofonem do uczestników tej dętej
zabawy, a ku jego rozpaczy na pytanie skąd jesteś padały nazwy
małopolskich
wsi, miast i miasteczek, a spanikowany reporter na darmo szukał choćby
jednego Krakusa. Oczywiście nic nie mam przeciw gościom z tych miasteczek.
Tylko mi żal, że dali się zwieść nachalnej reklamie, że w Krakowie
odbędzie
się organizowany przez TVN Sylwester tysiąclecia nie mając pojęcia, że
wezmą czynny udział w żenującej mega wtopie.

Ale muszę sprawiedliwie przyznać, że jedno się udało propagandystom TVN-u.

Bowiem gdy w noc sylwestrową włączyłem na chwilę tę post-komuszą
szczekaczkę z miejsca się zorientowałem, że na krakowski Rynek zjechała
się
w znakomitej większości wychowana na Kuźniarze szpica wielbicieli tej
telewizyjnej pralni mózgów.

Bo właśnie zobaczyłem na ekranie jak łżący jak pies reporter TVN24, że na
płycie krakowskiego Rynku bawi się szampańsko ponad sto dwadzieścia
tysięcy
Krakowian podszedł z mikrofonem do kilku tępawych dzierlatek, które nie
były w stanie wydukać dwu zdań bez zgubienia wątku. A gdy zrozpaczony
zoczył stojącego na hydrancie młodzieńca i spytał, jak to robi, że od
dwóch
godzin stoi w tak niewygodnej pozycji usłyszał rozczulająco szczerą
odpowiedź, przepraszam ale cytuję dosłownie (poszło na antenie!): „bo
jestem pijany jak chuj”.

Jak więc widać na Sylwestra 2013 nauczyciele i wychowawcy grupy medialnej
ITI ściągnęli na krakowski Rynek swoich najzdolniejszych uczniów.
Pochlastać się można!

Lecz na koniec mam dobrą nowinę.

Już od dłuższego czasu poważnie się obawiałem, że krakowscy mieszczanie
omamieni „europejską” subkulturą III RP i zapatrzeni w panią Jolantę
Kwaśniewską, która w TVN-Style dawała oglądane pasjami przez krakowski
salon cykliczne wykłady, jak jeść bezę widelczykiem, wysportowanego
Donalda
Tuska zgubili na zawsze swą wielowiekową tożsamość.

To fakt, że na parę lat coś im się z głowami stało, skoro sobie na
prezydenta wybrali pana Majchrowskiego. Na szczęście galicyjska tradycja i
wyrosły z korzeni Miasta Królów instynkt samozachowawczy wzięły górę i
Krakusi nareszcie pojęli, jak się dali zrobić w trąbę.

Więc mam nadzieję, że obywatele Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, w
nadchodzącą niedzielę pomyślą nim ruszą do urny.


Data: 2014-11-27 07:26:28
Autor: U2
Majchrowskiemu już dziękujemy
Smęcisz sarlik. Krakowianie mu nie dziękują, Krakowianie mówią mu wynocha! Krakowem będzie rządzić Gowin! Prawa ręka prezesa!

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:1t24fz6nfceiy$.1l68394h24wmo.dlg@40tude.net...



Majchrowskiemu już dziękujemy, Krakowianie

Dlaczego?

No to pozwólcie, że coś Państwu przypomnę.

Kraków to jedyne w swoim rodzaju środowiskowo hermetyczne galicyjskie
miasto wychowane na wiedeńskich walcach, Zielonym Baloniku i starej Piwnicy
pod Baranami.  Słowem sędziwy gród z tradycjami zamieszkały od wieków przez
uwrażliwionych kulturowo koneserów Sztuk Pięknych i smakoszy Kultury
Wysokiej.

To unikatowe miejsce, gdzie, jak nigdzie indziej życie toczy się wolno i
spokojnie w atmosferze cudownie bezkarnej, leniwej beztroski, cienkiego
dowcipu i frywolnej plotki. Gdzie czcigodni obywatele Królewskiego Miasta,
w rutynowo stałych porach popijają drobnymi łyczkami w ciszy i spokoju
rytualną kawę w rozmieszczonych wokół Rynku ażurowo przeszklonych
kawiarenkach, skąd spoglądają z pietyzmem, jak u stóp Bazyliki Mariackiej
miejscowe kwiaciarki tkają swe kolorowe arrasy, a wokół Sukiennic i Ratusza
szybują dostojnie stada szczęśliwych gołębi.

Ta specyficzna atmosfera panowała w Krakowie od zawsze i śmiem twierdzić,
że to ona właśnie ściąga w to zaczarowane miejsce bezsensownie i krańcowo
zagonionych ludzi z całego Świata, którzy w pogoni za sukcesem i pieniędzmi
zapominają o tym, co w życiu jest de facto najważniejsze.

Niestety ostatnimi laty rządzi pod Wawelem przyjezdny prezydent namaszczony
przez partię hołdującą post-komuszej subkulturze odpustowo podwórkowej, a
o życiu miasta decydują ciała i przeróżne jury, w których z reguły nie
zasiada ani jeden Krakowianin. Słowem miasto Kraka powierzono w ręce
elementów napływowych.

W obliczu tegorocznych się wyborów samorządowych, obecnie rezydujący pod
Wawelem prezydent dogadał się z aktywistami TVN-u, że na prastarej płycie
krakowskiego Rynku urządzi się nie bacząc na koszta bajerancki piknik dla
ciemnego luda pod nazwą „Sylwester 2013/2014”, na który audiowizualnymi
bajerami ściągnie się nieprzebrane tłumy Krakowian, które później jak
barany podążą do urny.

Mniej więcej dwa tygodnie przed Sylwestrem krakowski Rynek zarzucono więc
ciężkim sprzętem w sposób przypominający atak baterii czołgowych. Ku
rozpaczy obywateli Stołecznego Królewskiego Miasta, gwałcąc jego
historyczną dostojność, na krakowski Rynek wjechały z łomotem kolumny
ciężkiego sprzętu i samojezdnych dźwigów, przy pomocy których rozstawiono w
sercu miasta kaleczące piękno tego kultowego miejsca metalowe konstrukcje.
Plac ogrodzono szpetnymi płotami, a butni agresorzy w czarnych mundurach
przegonili z rynku ludzi. Akcji towarzyszyło prostactwo i elementarny brak
poszanowania dla miejsca, gdzie się tworzyła historia Rzeczpospolitej.

Przez kilka dni, od rana do nocy trwały próby nagłośnienia, co sprawiało
wrażenie jakby z płyty krakowskiego Rynku startowały ponaddźwiękowe
bombowce i do śmierci nie zapomnę fruwających w panice nad Sukiennicami
stad oszalałych z przerażenia gołębi.

Zdegustowani Krakowianie przemykali się chyłkiem po ich ukochanym Rynku, a
ja patrząc na tę brutalną aneksję uświęconego dla Polaków miejsca przez
współczesnych Hunów miałem wrażenie jakby do królewskich komnat wkraczały
hordy nieproszonych arogantów w ubłoconych buciorach.

Jednocześnie telewizja TVN trąbiła od rana do nocy, że Krakowianie
przywitają Nowy Rok w sile ponad stu tysięcy przy oprawie, jakiej jeszcze
świat nie widział.

Lecz tym razem przebrała się miarka brutalnego gwałtu na Królewskim Mieście
i gdy nadszedł wieczór sylwestrowy z natury wrażliwi Krakowianie pokazali
barbarzyńskim agresorom z TVN-u i platformersko eseldowskiej sitwie z Rady
Miejskiej, gdzie się zgina mandolina i w Sylwestra nie przyszli na
krakowski Rynek.

W efekcie w zabawie wzięło udział niespełna dwadzieścia tysięcy
przyjezdnych z podkrakowskich wiosek i miasteczek.

Długo będę pamiętał, jak reporter TVN szukając desperacko wśród zebranych
jakiegoś Krakowianina podchodził z mikrofonem do uczestników tej dętej
zabawy, a ku jego rozpaczy na pytanie skąd jesteś padały nazwy małopolskich
wsi, miast i miasteczek, a spanikowany reporter na darmo szukał choćby
jednego Krakusa. Oczywiście nic nie mam przeciw gościom z tych miasteczek.
Tylko mi żal, że dali się zwieść nachalnej reklamie, że w Krakowie odbędzie
się organizowany przez TVN Sylwester tysiąclecia nie mając pojęcia, że
wezmą czynny udział w żenującej mega wtopie.

Ale muszę sprawiedliwie przyznać, że jedno się udało propagandystom TVN-u.

Bowiem gdy w noc sylwestrową włączyłem na chwilę tę post-komuszą
szczekaczkę z miejsca się zorientowałem, że na krakowski Rynek zjechała się
w znakomitej większości wychowana na Kuźniarze szpica wielbicieli tej
telewizyjnej pralni mózgów.

Bo właśnie zobaczyłem na ekranie jak łżący jak pies reporter TVN24, że na
płycie krakowskiego Rynku bawi się szampańsko ponad sto dwadzieścia tysięcy
Krakowian podszedł z mikrofonem do kilku tępawych dzierlatek, które nie
były w stanie wydukać dwu zdań bez zgubienia wątku. A gdy zrozpaczony
zoczył stojącego na hydrancie młodzieńca i spytał, jak to robi, że od dwóch
godzin stoi w tak niewygodnej pozycji usłyszał rozczulająco szczerą
odpowiedź, przepraszam ale cytuję dosłownie (poszło na antenie!): „bo
jestem pijany jak chuj”.

Jak więc widać na Sylwestra 2013 nauczyciele i wychowawcy grupy medialnej
ITI ściągnęli na krakowski Rynek swoich najzdolniejszych uczniów.
Pochlastać się można!

Lecz na koniec mam dobrą nowinę.

Już od dłuższego czasu poważnie się obawiałem, że krakowscy mieszczanie
omamieni „europejską” subkulturą III RP i zapatrzeni w panią Jolantę
Kwaśniewską, która w TVN-Style dawała oglądane pasjami przez krakowski
salon cykliczne wykłady, jak jeść bezę widelczykiem, wysportowanego Donalda
Tuska zgubili na zawsze swą wielowiekową tożsamość.

To fakt, że na parę lat coś im się z głowami stało, skoro sobie na
prezydenta wybrali pana Majchrowskiego. Na szczęście galicyjska tradycja i
wyrosły z korzeni Miasta Królów instynkt samozachowawczy wzięły górę i
Krakusi nareszcie pojęli, jak się dali zrobić w trąbę.

Więc mam nadzieję, że obywatele Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, w
nadchodzącą niedzielę pomyślą nim ruszą do urny.


Data: 2014-11-28 05:40:26
Autor: stevep
Majchrowskiemu już dziękujemy
W dniu .11.2014 o 04:02 Mark Woydak <mark.woydak@forest.de> pisze:




Kaczyńskiemu już dziękujemy

Buda zawszony kundlu.

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Majchrowskiemu ju dzikujemy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona