Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Maluch kosztował 20 pensji

Maluch kosztował 20 pensji

Data: 2017-06-06 17:52:58
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

z

Data: 2017-06-06 18:15:51
Autor: t-1
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?


Dziś za 20 pensji można kupić coś z klasy średniej.

Data: 2017-06-06 19:36:19
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 18:15, t-1 pisze:
Dziś za 20 pensji można kupić coś z klasy średniej.

Rzuć konkretem bo ciekaw jestem.

z

Data: 2017-06-06 19:00:48
Autor: Budzik
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik z z@z.pl ...

Dziś za 20 pensji można kupić coś z klasy średniej.

Rzuć konkretem bo ciekaw jestem.

Fiat Tipo za 40.000...
to nawet nie jest 20 pensji...

--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl  (adres antyspamowy, usuń także "_")
Jakiś czas temu pisałem, że przydałoby się stworzyć pl.rec.gry.rpg.towarzyskie
Raczej pl.rec.gry.wstepne :-O

Data: 2017-06-10 14:05:13
Autor: Mateusz Bogusz
Maluch kosztował 20 pensji
Fiat Tipo za 40.000...
to nawet nie jest 20 pensji...

Ale nie piszmy że aktualne tipo porównywalne jest z maluchem.

--
Pozdrawiam,
Mateusz Bogusz

Data: 2017-06-06 20:01:39
Autor: 007
Maluch kosztował 20 pensji
z w <news:5936e817$0$15207$65785112news.neostrada.pl>:

W dniu 2017-06-06 o 18:15, t-1 pisze:
Dziś za 20 pensji można kupić coś z klasy średniej.

Rzuć konkretem bo ciekaw jestem.

Konkretem 20 pensji?  Prosze bardzo: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/srednia-krajowa-zarobki-w-polsce-gus,23,0,2237463.html

Mnożysz x 20 i wychodzi 93kPLN, i wychodzi wg cennika Maluch klasy
wyższej...

Pa gamoniu


--
'Tom N'

Data: 2017-06-06 20:07:07
Autor: Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 20:01:39 +0200, 007 napisał(a):

Mnożysz x 20 i wychodzi 93kPLN, i wychodzi wg cennika Maluch klasy
wyższej...

Pa gamoniu

No, toś teraz błysnął.

4600, ale BRUTTO...


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2017-06-06 20:12:28
Autor: 007
Maluch kosztował 20 pensji
Maciek w <news:hmbno79hrq1p.1vnar8s6wt5iu$.dlg40tude.net>:

Dnia Tue, 6 Jun 2017 20:01:39 +0200, 007 napisał(a):

Mnożysz x 20 i wychodzi 93kPLN, i wychodzi wg cennika Maluch klasy
wyższej...

Pa gamoniu

No, toś teraz błysnął.

Podoba mi sie opinia gimnazjalisty z nadania Romana...

4600, ale BRUTTO...

Ktoś twierdził inaczej? Pa gamoniu.

--
'Tom N'

Data: 2017-06-07 07:54:27
Autor: Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 20:12:28 +0200, 007 napisał(a):

Podoba mi sie opinia gimnazjalisty z nadania Romana...

Coś ci się chłopcze popieprzyło, z gimnazjami to ja się o dekadę
rozminąłem.
Ale rozumiem, że się musisz dowartościować, tylko czy nie mógłbyś tego
robić na pręgu czy gdzie tam do tej pory sobie trollowałeś?

Ktoś twierdził inaczej? Pa gamoniu.

Coś jakby kobieca logika. Probowałeś przymierzać sukienkę?

--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2017-06-06 21:57:38
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 20:07, Maciek pisze:
No, toś teraz błysnął.

4600, ale BRUTTO...



Wiedziałem że to się tak skończy ;-)

z

Data: 2017-06-07 14:59:50
Autor: Smok Eustachy
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 20:07, Maciek pisze:
Dnia Tue, 6 Jun 2017 20:01:39 +0200, 007 napisał(a):

Mnożysz x 20 i wychodzi 93kPLN, i wychodzi wg cennika Maluch klasy
wyższej...

Pa gamoniu

No, toś teraz błysnął.

4600, ale BRUTTO...

Wypłata to wypłata.

Data: 2017-06-07 17:29:01
Autor: Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Wed, 7 Jun 2017 14:59:50 +0200, Smok Eustachy napisał(a):

4600, ale BRUTTO...

Wypłata to wypłata.

Aha, a co możesz kupić za tę część, której nie dostajesz do ręki?


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2017-06-08 16:32:01
Autor: sirapacz
Maluch kosztował 20 pensji

Aha, a co możesz kupić za tę część, której nie dostajesz do ręki?

emeryturę, ubezpieczenie zdrowotne oraz opłacisz podatek dochodowy.

Data: 2017-06-08 21:22:01
Autor: Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Thu, 8 Jun 2017 16:32:01 +0200, sirapacz napisał(a):

emeryturę, ubezpieczenie zdrowotne oraz opłacisz podatek dochodowy.

Dla rozważań o sile nabywczej i kupowaniu samochodów ma to raczej
niewielkie znaczenie :)


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2017-06-09 06:46:13
Autor: sirapacz
Maluch kosztował 20 pensji

emeryturę, ubezpieczenie zdrowotne oraz opłacisz podatek dochodowy.

Dla rozważań o sile nabywczej i kupowaniu samochodów ma to raczej
niewielkie znaczenie :)
;) wiem

Data: 2017-06-06 21:51:40
Autor: LEPEK
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 20:01, 007 pisze:

Konkretem 20 pensji?  Prosze bardzo:
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/srednia-krajowa-zarobki-w-polsce-gus,23,0,2237463.html

Mnożysz x 20 i wychodzi 93kPLN, i wychodzi wg cennika Maluch klasy
wyższej...

Nie odróżniasz brutto od netto.
Nie da się (zwykle) wydać całej pensji brutto, bo wcześniej musisz się podzielić z państwem. To 4635 to będzie jakieś 3300 'na rękę', czyli tyle możesz wydać, bo tyle fizycznie dostaniesz. A to daje 66000 zł na samochód, jeśli ma być 'za dwadzieścia pensji'. To już nie będzie klasa wyższa, chyba że 'w kredycie 50/50' :) .

Pozdr,
--
L E P E K    Pruszcz   Gdański
no_spam/maupa/poczta/kropka/fm
Avensis CDT220 1CDFTV sedan'01
Avensis ADT270 1ADFTV sedan'08
Majesty YP125E SE068  sqter'09
MX-5 II NB FL  B6-ZE  rdstr'03

Data: 2017-06-06 21:59:37
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 21:51, LEPEK pisze:
Nie da się (zwykle) wydać całej pensji brutto, bo wcześniej musisz się podzielić z państwem. To 4635 to będzie jakieś 3300 'na rękę', czyli tyle możesz wydać, bo tyle fizycznie dostaniesz. A to daje 66000 zł na samochód, jeśli ma być 'za dwadzieścia pensji'. To już nie będzie klasa wyższa, chyba że 'w kredycie 50/50' :) .

Ale ja bym się w dzisiejszych rozwarstwionych czasach nie posługiwał średnią a medianą
Więc...

z

Data: 2017-06-06 22:18:05
Autor: LEPEK
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 21:59, z pisze:

Ale ja bym się w dzisiejszych rozwarstwionych czasach nie posługiwał średnią a medianą
Więc...

Może być mediana, może być dominanta, może poszli do lasu.
Mi chodzi o podstawową świadomość ekonomiczną - odróżnienie brutto od netto.

Pozdr,
--
L E P E K    Pruszcz   Gdański
no_spam/maupa/poczta/kropka/fm
Avensis CDT220 1CDFTV sedan'01
Avensis ADT270 1ADFTV sedan'08
Majesty YP125E SE068  sqter'09
MX-5 II NB FL  B6-ZE  rdstr'03

Data: 2017-06-07 07:19:15
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 22:18, LEPEK pisze:
Może być mediana, może być dominanta, może poszli do lasu.
Mi chodzi o podstawową świadomość ekonomiczną - odróżnienie brutto od netto.

Już dawno ustaliliśmy że tylko nawiedzeni ekonomiści z frakcji balcerowiczowskiej jarają się brutto :-)

Polecam audycje "Świat się chwieje" w tokfm i wywiad z prof. Osiatyńskim

z

Data: 2017-06-07 07:17:50
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 21:59, z pisze:
W dniu 2017-06-06 o 21:51, LEPEK pisze:
Nie da się (zwykle) wydać całej pensji brutto, bo wcześniej musisz się
podzielić z państwem. To 4635 to będzie jakieś 3300 'na rękę', czyli
tyle możesz wydać, bo tyle fizycznie dostaniesz. A to daje 66000 zł na
samochód, jeśli ma być 'za dwadzieścia pensji'. To już nie będzie
klasa wyższa, chyba że 'w kredycie 50/50' :) .

Ale ja bym się w dzisiejszych rozwarstwionych czasach nie posługiwał
średnią a medianą
Więc...

z

I słusznie. Bo obecnie masz dużo więcej kosztów których nie możesz ominąć i z tego "brutto" robi się "netto" a z tego netto musisz zrobić tyle obowiązkowych opłat, że jak Ci zostanie 500 zł to sukces.
I za 20 pensji nie kupisz nawet porządnego motocykla.

Przypomnę, że w PRL-u nie było pensji "brutto" i wszystko było "do ręki".
Na wszelkie opłaty też wychodziło znacznie mniej na tyle, ze spokojnie połowę można było odłożyć.

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-07 07:39:30
Autor: P.B.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Wed, 7 Jun 2017 07:17:50 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

Przypomnę, że w PRL-u nie było pensji "brutto" i wszystko było "do ręki".
Na wszelkie opłaty też wychodziło znacznie mniej na tyle, ze spokojnie połowę można było odłożyć.

A potem za odłożone pieniądze kupić sobie nowego Opla, albo BMW w salonie. --
Pozdrawiam,
Przemek

Data: 2017-06-07 15:43:59
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 07.06.2017 o 07:39, P.B. pisze:
Dnia Wed, 7 Jun 2017 07:17:50 +0200, Wiesiaczek napisał(a):

Przypomnę, że w PRL-u nie było pensji "brutto" i wszystko było "do ręki".
Na wszelkie opłaty też wychodziło znacznie mniej na tyle, ze spokojnie
połowę można było odłożyć.

A potem za odłożone pieniądze kupić sobie nowego Opla, albo BMW w salonie.


Pierdnąłeś w towarzystwie i wystarczy - PLONK!

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-08 10:42:06
Autor: Myjk
Maluch kosztował 20 pensji
Wed, 7 Jun 2017 07:39:30 +0200, P.B.
A potem za odłożone pieniądze kupić sobie nowego Opla, albo BMW w salonie.

Ci co mieli komuszy paszport, sobie kupili, a jakże.
Ci sami teraz tęsknią do powrotu do tej "równości".

--
Pozdor
Myjk

Data: 2017-06-08 20:31:55
Autor: P.B.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Thu, 8 Jun 2017 10:42:06 +0200, Myjk napisał(a):

Wed, 7 Jun 2017 07:39:30 +0200, P.B.
A potem za odłożone pieniądze kupić sobie nowego Opla, albo BMW w salonie.

Ci co mieli komuszy paszport, sobie kupili, a jakże.
Ci sami teraz tęsknią do powrotu do tej "równości".

A jak się plują teraz!


--
Pozdrawiam,
Przemek

Data: 2017-06-07 11:33:14
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Wiesiaczek"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oh829v$n2s$1@node2.news.atman.pl...
Przypomnę, że w PRL-u nie było pensji "brutto" i wszystko było "do ręki".
Na wszelkie opłaty też wychodziło znacznie mniej na tyle, ze spokojnie połowę można było odłożyć.

Pod koniec lat 70-tych i w  80-tych jakos tak i Jaruzelski dzielnie walczyl  z "nawisem inflacyjnym", a towary byly na kartki, talony, przedplaty.
80-te to w ogole trudno oceniac, bo zaczely sie z pensja 3 tysiace, a skoczyly chyba z 3 miliony.

Ale ... wielkie akcje protestacyjne u nas byly spowodowane przez podwyzki cen.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Strajki_lubelskie_1980
https://pl.wikipedia.org/wiki/Czerwiec_1976
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grudzie%C5%84_1970

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pozna%C5%84ski_Czerwiec
[ciekawe - wszyscy byli przodownikami ?]


Wychodzi na to, ze tych pieniedzy za duzo nie bylo.


J.

Data: 2017-06-07 16:27:17
Autor: Shrek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 07.06.2017 o 07:17, Wiesiaczek pisze:

Przypomnę, że w PRL-u nie było pensji "brutto" i wszystko było "do ręki".
Na wszelkie opłaty też wychodziło znacznie mniej na tyle, ze spokojnie połowę można było odłożyć.

Baa. Nawet więcej, bo i tak nie było czego kupić:P

Shrek

Data: 2017-06-07 09:18:25
Autor: abn140
Maluch kosztował 20 pensji
mediana
mediana ssie.
dominanta najlepiej. szczegolnie jesli porownujecie do komuny gdzie wszystkim gowno_rowno. mniej wiecej...
no wiec obecnie najlepiej uchwyci rowno_gowno dominanta.
ale zapewne bedzie bardzo blisko mediany, szczegolnie wg oficialnych danych - a te chyba oidp nie uwzgledniaja najmniejszych firm....

Data: 2017-06-06 18:20:09
Autor: 007
Maluch kosztował 20 pensji
z w <news:5936cfde$0$15209$65785112news.neostrada.pl>:

A dziś?

kosztuje 500+

--
'Tom N'

Data: 2017-06-06 22:32:23
Autor: Marcin \"Kenickie\" Mydlak
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 18:20, 007 pisze:
z w
<news:5936cfde$0$15209$65785112news.neostrada.pl>:

A dziś?

kosztuje 500+


Taa, kup dziś Malucha w stanie do jazdy i przejścia przeglądu za 500+.


--
Marcin "Kenickie" Mydlak
Wrocław, GG:291246, Skype:kenickie_pl
P307 2.0HDi/90
"Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój."

Data: 2017-06-06 18:49:57
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

Samochod to jednak skok cywilizacyjny w porownaniu z maluchem.

A cena ? Kiedy kosztowal 20 pensji ?
I kiedy mozna bylo ot tak pojsc i kupic ?

No - mozna bylo, w Pewexie, za dolary.


J.

Data: 2017-06-06 20:43:33
Autor: ToMasz
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 18:49, J.F. pisze:
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

Samochod to jednak skok cywilizacyjny w porownaniu z maluchem.

A cena ? Kiedy kosztowal 20 pensji ?
I kiedy mozna bylo ot tak pojsc i kupic ?

No - mozna bylo, w Pewexie, za dolary.


no, też mi się tak wydaje.

Przed rokiem 90 siątym, aby kupić fiata 126p, należało miec jakieś talony, bony, wygrać konkurs, potem dopiero do kasy. po wyjeździe z fabryki, można go było sprzedać od ręki za kilka razy tyle.

nie wiem jak było z maluchem. czyli w końcówce produkcji modelu. ile by ten maluch wtedy nie kosztował, to teraz za  zaledwie kilka pensji, albo za rok pracy za minimalną, kupisz auto które mimo wieku i stanu technicznego, przejedzie więcej km niż maluch

ToMasz

Data: 2017-06-06 23:45:38
Autor: re
Maluch kosztował 20 pensji


Użytkownik "ToMasz"

....
nie wiem jak było z maluchem. czyli w końcówce produkcji modelu. ile by
ten maluch wtedy nie kosztował, ...
-- -
ok 10 tysięcy, połowa Seicento

Data: 2017-06-07 07:11:33
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 20:43, ToMasz pisze:
W dniu 06.06.2017 o 18:49, J.F. pisze:
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

Samochod to jednak skok cywilizacyjny w porownaniu z maluchem.

A cena ? Kiedy kosztowal 20 pensji ?
I kiedy mozna bylo ot tak pojsc i kupic ?

No - mozna bylo, w Pewexie, za dolary.


no, też mi się tak wydaje.

Przed rokiem 90 siątym, aby kupić fiata 126p, należało miec jakieś
talony, bony, wygrać konkurs, potem dopiero do kasy. po wyjeździe z
fabryki, można go było sprzedać od ręki za kilka razy tyle.

Ale tak bardziej konkretnie to nic nie wiesz?

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-22 14:43:28
Autor: T.
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 20:43, ToMasz pisze:
W dniu 06.06.2017 o 18:49, J.F. pisze:
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

Samochod to jednak skok cywilizacyjny w porownaniu z maluchem.

A cena ? Kiedy kosztowal 20 pensji ?
I kiedy mozna bylo ot tak pojsc i kupic ?

No - mozna bylo, w Pewexie, za dolary.


no, też mi się tak wydaje.

Przed rokiem 90 siątym, aby kupić fiata 126p, należało miec jakieś
talony, bony, wygrać konkurs, potem dopiero do kasy. po wyjeździe z
fabryki, można go było sprzedać od ręki za kilka razy tyle.

nie wiem jak było z maluchem. czyli w końcówce produkcji modelu. ile by
ten maluch wtedy nie kosztował, to teraz za  zaledwie kilka pensji, albo
za rok pracy za minimalną, kupisz auto które mimo wieku i stanu
technicznego, przejedzie więcej km niż maluch

ToMasz

Nie do końca to prawda. Zaraz po rozpoczęciu produkcji władza zorientowała się, że to złota żyła. Więc dla propagandy kosztował on 64 tys. zł (na talon), ale można było przyspieszyć zakup. Mój ojciec w 1979 r. kupił w tzw. ekspresowej sprzedaży malucha od ręki za 132 tys. zł.
Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).
I przy okazji - mój były szef, tuz w hierarchii partyjnej, dziwił się, że ludzie narzekają. On kupował co 3 lata nowego malucha za 64 tys. zł, pojeździł, po 3 latach sprzedawał za 100, kupował kolejnego za 64 i chwalił sobie ten system :-)
T.

Data: 2017-06-24 07:22:56
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 22.06.2017 o 14:43, T. pisze:
....
Nie do końca to prawda. Zaraz po rozpoczęciu produkcji władza zorientowała się, że to złota żyła. Więc dla propagandy kosztował on 64 tys. zł (na talon), ale można było przyspieszyć zakup. Mój ojciec w 1979 r. kupił w tzw. ekspresowej sprzedaży malucha od ręki za 132 tys. zł.
Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).

Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-24 07:25:01
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 22.06.2017 o 14:43, T. pisze:
....
Nie do końca to prawda. Zaraz po rozpoczęciu produkcji władza zorientowała się, że to złota żyła. Więc dla propagandy kosztował on 64 tys. zł (na talon), ale można było przyspieszyć zakup. Mój ojciec w 1979 r. kupił w tzw. ekspresowej sprzedaży malucha od ręki za 132 tys. zł.
Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.


--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-24 10:53:14
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-24 o 07:25, Wiesiaczek pisze:

Nie do końca to prawda. Zaraz po rozpoczęciu produkcji władza zorientowała się, że to złota żyła. Więc dla propagandy kosztował on 64 tys. zł (na talon), ale można było przyspieszyć zakup. Mój ojciec w 1979 r. kupił w tzw. ekspresowej sprzedaży malucha od ręki za 132 tys. zł.
Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.
To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-25 09:04:51
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 24.06.2017 o 10:53, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-24 o 07:25, Wiesiaczek pisze:

Nie do końca to prawda. Zaraz po rozpoczęciu produkcji władza zorientowała się, że to złota żyła. Więc dla propagandy kosztował on 64 tys. zł (na talon), ale można było przyspieszyć zakup. Mój ojciec w 1979 r. kupił w tzw. ekspresowej sprzedaży malucha od ręki za 132 tys. zł.
Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?
Kto i kiedy tak powiedział, napisał?
A może masz linka?

--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)
>>le masz jakieś wsparcie m

Data: 2017-06-25 10:20:31
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-25 o 09:04, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Data: 2017-06-25 21:28:13
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 25.06.2017 o 10:20, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-25 o 09:04, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.


--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-26 00:35:20
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-25 o 21:28, Wiesiaczek pisze:
W dniu 25.06.2017 o 10:20, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-25 o 09:04, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)


Pozdrawiam

Data: 2017-06-26 08:25:28
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 26.06.2017 o 00:35, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-25 o 21:28, Wiesiaczek pisze:
W dniu 25.06.2017 o 10:20, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-25 o 09:04, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.


--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-26 10:21:06
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-26 o 08:25, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.

Przekręcony bo pisany z pamięci tekst "towarzysza Gomółki",
bliższe prawdy będzie że przez niego czytany.
Młody jesteś i popieprzoną rzeczywistość ustroju dla idiotów
uważasz za dowcip.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-26 21:07:23
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 26.06.2017 o 10:21, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-26 o 08:25, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.

Przekręcony bo pisany z pamięci tekst "towarzysza Gomółki",
bliższe prawdy będzie że przez niego czytany.

Po pierwsze bzdura, a po drugie: Co oznacza ten cudzysłów?


Młody jesteś i popieprzoną rzeczywistość ustroju dla idiotów
uważasz za dowcip.

Nie. Ja to znam z autopsji i byle durnoty mi nie wciśniesz.
A co do pamięci, to jedz ryby.

--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-26 22:11:06
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-26 o 21:07, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.

Przekręcony bo pisany z pamięci tekst "towarzysza Gomółki",
bliższe prawdy będzie że przez niego czytany.

Po pierwsze bzdura, a po drugie: Co oznacza ten cudzysłów?

Masz jakieś wsparcie na "po pierwsze" ?
Na po drugie że to cytat ?

Młody jesteś i popieprzoną rzeczywistość ustroju dla idiotów
uważasz za dowcip.

Nie. Ja to znam z autopsji i byle durnoty mi nie wciśniesz.
A co do pamięci, to jedz ryby.

Sprawdź może co oznacza "z autopsji".
Bo pamiętający tamte czasy zauważył by błąd w pisowni nazwiska
pierwszego sekretarza.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-27 09:01:45
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 26.06.2017 o 22:11, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-26 o 21:07, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.

Przekręcony bo pisany z pamięci tekst "towarzysza Gomółki",
bliższe prawdy będzie że przez niego czytany.

Po pierwsze bzdura, a po drugie: Co oznacza ten cudzysłów?

Masz jakieś wsparcie na "po pierwsze" ?


Tak, mam. Sam napisałeś, że tekst przekręcony bo z Twojej pamięci (pamiętaj - ryby).

Na po drugie że to cytat ?

A kogo lub co łaskawco cytujesz?

Nie widzę sensu dalszej dyskusji na tym poziomie.

EOT


--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-27 21:31:08
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-27 o 09:01, Wiesiaczek pisze:

Problem też nie jest w ty, ile to pensji kosztowało, ale ile obywatel z jednej pensji mógł zaoszczędzić. Może kosztować i 1000 pensji, ale jeśli jestem w stanie przeżyć za 1/5 tej pensji to szybciej uzbieram, niż kosztować to będzie 20 pensji, a jestem w stanie odłożyć miesięcznie po dolarze. A takie wtedy były czasy. No ale były też sukcesy - jak zdrożała kiełbasa to staniały lokomotywy (autentyk!).


Pierdolisz. Żaden autentyk tylko oklepany, stary dowcip.

To akurat autentyk powtarzany potem jak dowcip.
Ale masz jakieś wsparcie mądralo?

Mam.

Kto i kiedy tak powiedział, napisał?

Pierwszy sekretarz KC w przemówieniu do wzburzonych podwyżkami ludzi.

A może masz linka?

A znalazł się idiota udostępniający w sieci ten stary bełkot ?


Pozdrawiam

Pierdu... pierdu etc.

Nie ma dziwne jak sam nie masz wsparcia, linka i nie miałeś pojęcia
o czyje wypowiedzi chodziło.

Nie da się udowodnić istnienia czegoś, co nie istnieje.
To Ty się upierasz, że to prawda, więc pewnie masz jakieś wsparcie?


"II wś sprowadziła nasz kraj na skraj przepaści. Ale dzięki pomocy
radzieckich towarzyszy zrobiliśmy krok ku równości, krok ku
socjalizmowi, krok do dobrobytu. Zrobiliśmy krok naprzód."

I teraz mądralo to dowcip, mój wymysł czy tekst przemówienia ?
Wykaż się wiedzą.  :-)

Mocno przekręcony stary dowcip.

Przekręcony bo pisany z pamięci tekst "towarzysza Gomółki",
bliższe prawdy będzie że przez niego czytany.

Po pierwsze bzdura, a po drugie: Co oznacza ten cudzysłów?

Masz jakieś wsparcie na "po pierwsze" ?


Tak, mam. Sam napisałeś, że tekst przekręcony bo z Twojej pamięci (pamiętaj - ryby).

Podawany z pamięci ale sens wypowiedzi oddaje dokładnie.

Na po drugie że to cytat ?

A kogo lub co łaskawco cytujesz?
>
Nie widzę sensu dalszej dyskusji na tym poziomie.

Nie moja wina że nie potrafisz wznieść się na wyższy.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-06 21:40:09
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 17:52, z pisze:

A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

To była cena teoretyczna. Cenę realną miałeś na giełdzie.
Była dwa do dwu i pół razy wyższa.
Licząc dzisiejszą pensję na dwa tysiące na łapkę masz na samochód
80 tysięcy zł. Za tyle kupisz normalny pięciodrzwiowy z
klimatyzacją.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-06 21:44:55
Autor: Jacek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania, talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20 wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Data: 2017-06-06 22:05:16
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek napisał(a):
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania, talonów i temu podobnych wynalazków.

Nie ma co pomijac - to najwazniejsze, co z tego, ze kosztowal 20
pensji, skoro nie mozna bylo kupic ?

Poza tym juz zaczela sie inflacja, na razie jeszcze niewielka, ale
proporcje w styczniu, grudniu i czerwcu mogly sie roznic.

Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20 wypłat - licząc je netto.

Zdecydowanie wole fabie :-)

W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.

Jakies tam drobne potracenia byly, ale drobne.

Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem.

Tylko na mieszkanie sie czekalo 20 lat, bo bylo tanie tak samo jak
maluch :-)

Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.

No wlasnie, nie ma co porownywac.

J.

Data: 2017-06-07 09:04:21
Autor: Myjk
Maluch kosztował 20 pensji
Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem.

Pewnie dlatego, że za to wszystko płaciło "państwo" z tego co ukradło
obywatelom. Wiarę w to, że kiedyś było lepiej niż obecnie, to tylko jakiś
stary komuch "ze stanowiska" może posiadać. Literalnie, co z tego że więcej
się miało w łapie, jak nic nie można było kupić. No tak, miało się więcej,
bo nic nie można było nic kupić. Jakby nawet logiczne.

Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył
się wtedy jak dziecko -- ale z dzisiejszej perspektywy te wczasy, nawet
jeśli pół darmo, był jakiś ponury żart.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.

O ile w ogóle było. A jeśli było, to jeden model do wyboru.

--
Pozdor
Myjk

Data: 2017-06-07 11:19:46
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:77klqztqjfy9$.dlg@myjk.org...
Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.

Pewnie dlatego, że za to wszystko płaciło "państwo" z tego co ukradło
obywatelom. Wiarę w to, że kiedyś było lepiej niż obecnie, to tylko jakiś
stary komuch "ze stanowiska" może posiadać.

Albo wspolczesny bezrobotny.
Albo pracownik zatrudniony na minimalnej pensji za PO.

Co prawda ... 15 letni golf kosztuje jego jedna czy dwie pensje, a lepszy niz nowy maluch :-P

No i OC, za komuny nie kosztowalo jednej pensji minimalnej :-)

Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-(

Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
O ile w ogóle było. A jeśli było, to jeden model do wyboru.

Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli, ktorych nie bylo :-)

Warto tez pamietac, ze elektronika byla ogolnie drozsza, na calym swiecie.
AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu.
Za to bylo lepsze i na dluzej starczalo :-)


J.

Data: 2017-06-07 11:27:50
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-(

Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej" ekonomii. :-)

z

Data: 2017-06-07 11:49:46
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "z"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5937c717$0$15210$65785112@news.neostrada.pl...
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-(

Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej" ekonomii. :-)

Ano owszem ... znaczy sie, kiedys sie skonczy :-)

Gierkowi udalo sie jednak doprowadzic do sytuacji, gdy raty kredytow przewyzszaly eksport dewizowy kraju.

J.

Data: 2017-06-07 15:47:20
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 07.06.2017 o 11:27, z pisze:
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo
:-(

Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej"
ekonomii. :-)

z


Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb.
Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne.

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-07 16:28:34
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Wiesiaczek"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oh9059$jl6$2@node2.news.atman.pl...
W dniu 07.06.2017 o 11:27, z pisze:
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo
:-(
Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej"
ekonomii. :-)

Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb.
Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne.

Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic.

Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.

Ale osobiscie za taki wyrob  jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze.

J.

Data: 2017-06-07 17:16:38
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-07 o 16:28, J.F. pisze:

Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo
:-(
Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej"
ekonomii. :-)

Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb.
Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne.

Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic.

My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje.

Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.

Teraz jest większy dobrobyt, jest wszystko w sklepach, samochody są
dostępne bez talonów i zapisów. Ale długo podobno większy.

Ale osobiscie za taki wyrob  jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze.

Współczesne owszem. Kiedy wypuścili malucha nasza motoryzacja opierała
się na pancernych warszawach czy dwusuwowych syrenach, trabantach i
warczyburgach.
Maluch nie był taki zły. W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-07 18:00:10
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oh95cr$58o$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-07 o 16:28, J.F. pisze:
Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej"
ekonomii. :-)

Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb.
Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne.

Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic.

My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje.

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.
Ale osobiscie za taki wyrob  jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze.

Współczesne owszem.

Owczesne tez.

Kiedy wypuścili malucha nasza motoryzacja opierała
się na pancernych warszawach czy dwusuwowych syrenach, trabantach i
warczyburgach.

I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za drogim na kieszen przecietnego Polaka.
A malucha to nawet we Wloszech nie chcieli :-)

A Warszawe wlasnie zamykano - ale to byc moze wlasnie dlatego, ze malucha wprowadzano ... ale najwyzszy byl czas na jej zakonczenie.
A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat) .... dacie chyba jeszcze nie.

Maluch nie był taki zły.

W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto miala byc splacana produktami.

Cos sobie przypomnialem
"Swiat przezywa kryzys naftowy, i bedzie potrzebowal oszczednych samochodow. My z naszym Fiatem 126p trafiamy idealnie w przyszle zapotrzebowanie rynku, co daje nam znakomity produkt eksportowy".

No coz, jak zwykle, chcielismy dobrze, ale nie wyszlo :-)

J.

Data: 2017-06-07 22:17:23
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-07 o 18:00, J.F. pisze:

Tak w kwestii formalnej.
Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej"
ekonomii. :-)

Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb.
Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne.

Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic.

My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje.

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.
Ale osobiscie za taki wyrob  jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze.

Współczesne owszem.

Owczesne tez.

Kiedy wypuścili malucha nasza motoryzacja opierała
się na pancernych warszawach czy dwusuwowych syrenach, trabantach i
warczyburgach.

I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za drogim na kieszen przecietnego Polaka.
A malucha to nawet we Wloszech nie chcieli :-)

Chcieli a nawet produkowali. Trochę tez kupili od nas.
Włosi zrobili 1,35 miliona a nasi 3,31 miliona.

A Warszawe wlasnie zamykano - ale to byc moze wlasnie dlatego, ze malucha wprowadzano ... ale najwyzszy byl czas na jej zakonczenie.
A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat) ... dacie chyba jeszcze nie.

Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.

Maluch nie był taki zły.

W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)

A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto miala byc splacana produktami.

Malucha właśnie niewiele.

Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy
poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę.
Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy.
Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport.
Część w ramach opłat za licencje.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-08 00:21:03
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Wed, 7 Jun 2017 22:17:23 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-07 o 18:00, J.F. pisze:
Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic.

My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje.

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za drogim na kieszen przecietnego Polaka.
A malucha to nawet we Wloszech nie chcieli :-)

Chcieli a nawet produkowali. Trochę tez kupili od nas.
Włosi zrobili 1,35 miliona a nasi 3,31 miliona.

Ale ile Wlosi wyeksportowali ? :-)

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat) ... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.

No to po co o trabantach pisales ?

Maluch nie był taki zły.

W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)

A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto miala byc splacana produktami.

Malucha właśnie niewiele.
Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy
poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę.
Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy.
Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport.

No to tak procentowo nieduzo, a w sztukach wiecej niz innych :-)

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

J.

Data: 2017-06-08 09:40:18
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-08 o 00:21, J.F. pisze:

Co do kwoty - owszem.
Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no,
niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal
radzic.

My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje.

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić
niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie.
Nie podoba im się ratowanie Grecji, finansowanie sporej części
unii z nami włącznie czy darmowe udostępnianie swoich autostrad
w czasie kiedy u sąsiadów są płatne.
Na decyzje odnośnie przyjmowania uchodźców tez narzekają.

I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za
drogim na kieszen przecietnego Polaka.
A malucha to nawet we Wloszech nie chcieli :-)

Chcieli a nawet produkowali. Trochę tez kupili od nas.
Włosi zrobili 1,35 miliona a nasi 3,31 miliona.

Ale ile Wlosi wyeksportowali ? :-)

Nie mam pojęcia ale do nas nie eksportowali.

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)
... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.

No to po co o trabantach pisales ?

Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli. A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Maluch nie był taki zły.

W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu
krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)

A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.

A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto
miala byc splacana produktami.

Malucha właśnie niewiele.
Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy
poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę.
Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy.
Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport.

No to tak procentowo nieduzo, a w sztukach wiecej niz innych :-)

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-08 12:34:02
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohav19$u2o$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 00:21, J.F. pisze:
Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić
niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie.
Nie podoba im się ratowanie Grecji,

Ale to ratowanie w ostatnich czasach chyba na tyle male, ze obywatele nie musza mocno narzekac.

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)
... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.

Chyba w NRD.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.

Maluch nie był taki zły.
W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu
krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)
A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?
Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.

A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.

Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.
Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek

Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto
miala byc splacana produktami.

Malucha właśnie niewiele.
Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy
poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę.
Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy.
Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport.

No to tak procentowo nieduzo, a w sztukach wiecej niz innych :-)

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.

Czyli zaleta malucha bylo to, ze to takie g* bylo, ze sie nie dalo duzo wyeksportowac :-)

J.

Data: 2017-06-08 15:41:46
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-08 o 12:34, J.F. pisze:

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić
niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie.
Nie podoba im się ratowanie Grecji,

Ale to ratowanie w ostatnich czasach chyba na tyle male, ze obywatele nie musza mocno narzekac.

Nie twierdze że muszą, twierdzę że narzekają.

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)
... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.

Chyba w NRD.

Tam w pierwszej kolejności.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.

Ale sprzedawali i wypadało by porównać.
Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?

Maluch nie był taki zły.
W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu
krajowej komunikacji publicznej.
W porownaniu do samochodu to jednak byl :-)
A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?
Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.

A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.

Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.

Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś
o miksolu to do tankowania.

Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek

Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-)

Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)

W dwusuwie wymiana rozrządu ?      :-))))))

W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac.
No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto
miala byc splacana produktami.

Malucha właśnie niewiele.
Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy
poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę.
Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy.
Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport.

No to tak procentowo nieduzo, a w sztukach wiecej niz innych :-)

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.

Czyli zaleta malucha bylo to, ze to takie g* bylo, ze sie nie dalo duzo wyeksportowac :-)

To była jedna z zalet, wywieźli tylko co trzeciego a nie co drugiego
jak w przypadku dużego fiata.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-08 16:29:14
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohbk71$ke1$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 12:34, J.F. pisze:
Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić
niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie.
Nie podoba im się ratowanie Grecji,

Ale to ratowanie w ostatnich czasach chyba na tyle male, ze obywatele nie musza mocno narzekac.

Nie twierdze że muszą, twierdzę że narzekają.

No to im Merkelowa tlumaczy, ze tego ratowania prawie nie ma, a oni nie wierza :-)

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)
... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.

I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.

No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?

Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.
A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.
Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.

Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś
o miksolu to do tankowania.

Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?

Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek
Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-)

Na 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)


Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)
W dwusuwie wymiana rozrządu ?      :-))))))

W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)

No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.

Czyli zaleta malucha bylo to, ze to takie g* bylo, ze sie nie dalo duzo wyeksportowac :-)

To była jedna z zalet, wywieźli tylko co trzeciego a nie co drugiego
jak w przypadku dużego fiata.

No zobacz, a Niemcy wywoza milionami i sie ciesza jak glupi.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.
A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.

Gdzies tam pewnie ta ksiezycowa ekonomia socjalizmu zawinila, wladza juz sama nie wiedziala na co narod stac.
A duzy fiat to przeciez zwykly samochod dla przecietnego obywatela pracujacego.

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

J.

Data: 2017-06-08 19:37:09
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-08 o 16:29, J.F. pisze:

Grecja zdaje sie sobie radzi.
Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi.

Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego.

Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-)

Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić
niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie.
Nie podoba im się ratowanie Grecji,

Ale to ratowanie w ostatnich czasach chyba na tyle male, ze obywatele nie musza mocno narzekac.

Nie twierdze że muszą, twierdzę że narzekają.

No to im Merkelowa tlumaczy, ze tego ratowania prawie nie ma, a oni nie wierza :-)

Widzą co się dzieje.
Co śmieszniejsze nie tylko zwykli ludzie narzekają, zaczynają jej
pyskować ludzie z władz lokalnych. Publicznie i przed kamerami.

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)
... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.

I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

W demmoludach.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.

No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.

Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?
Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?

Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)

Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe
trasy ?
Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.
A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.
Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.

Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś
o miksolu to do tankowania.

Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?

Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze.
A u mechanika stały tekst "no zapomniałem dolać".

Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek
Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-)

Na 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)

Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie rób
z właścicieli biedaków.

Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)
W dwusuwie wymiana rozrządu ?      :-))))))

W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)

No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.

Robiłeś to sam na krawężniku ?
Skąd części ?

Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza
uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha.

Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.

Czyli zaleta malucha bylo to, ze to takie g* bylo, ze sie nie dalo duzo wyeksportowac :-)

To była jedna z zalet, wywieźli tylko co trzeciego a nie co drugiego
jak w przypadku dużego fiata.

No zobacz, a Niemcy wywoza milionami i sie ciesza jak glupi.

A my milionami przywozimy i cieszymy się jeszcze bardziej.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.

Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)

Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.

W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.

Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Gdzies tam pewnie ta ksiezycowa ekonomia socjalizmu zawinila, wladza juz sama nie wiedziala na co narod stac.
A duzy fiat to przeciez zwykly samochod dla przecietnego obywatela pracujacego.

Dla przeciętnego obywatela był zbiorkom.

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-09 13:15:13
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohc20c$2qv$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 16:29, J.F. pisze:
A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat  ... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.
I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

W demmoludach.

Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?
Oprocz syreny.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.

No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.

Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?

O naszym, bo w NRD to stanowil :-)

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.

Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.

Przez wiele lat tlukli, miala swoje wady, miala swoje zalety.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?

Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?

No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.
A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.
Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.
Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś
o miksolu to do tankowania.
Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?
Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze.

A z przyzwyczajenia reka automatycznie dolewa :-)
Przed toba inna syrenka tankuje, zreszta w ogole tankowalo sie inaczej - przez banke.
Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac.

Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek
Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-)
Na 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)
Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie rób
z właścicieli biedaków.

Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence.
Wysiada Amerykanin "rok pracy na zlom". Wysiada niemiec "donnerwetter, dwa lata pracy na zlom".
Wysiada Polak "o Boze, cale zycie oszczedzalem i nic nie zostalo".
- To po co kupowales taki drogi samochod ?

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)
W dwusuwie wymiana rozrządu ?      :-))))))
W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)
No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.

Robiłeś to sam na krawężniku ?
Skąd części ?

Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.
Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.

Takiego samego jak maluch.
To tylko Syrenka byla na gorsze, ale ze palila wiecej, to na jedno wychodzilo.
Z malym wyjatkiem - przez pewien czas niebieska byla bez kartek.

Niektorzy probowali malucha na niebieskiej ... i duze fiaty tez chyba probowali.

Jak siegam pamiecia ... wydaje mi sie, ze benzyna byla relatywnie dosc droga.
Tzn w porownaniu do zarobkow i dzisiejszej relacji.
Ale z uwagi na calosc wydatkow - ludzi bylo stac.
Tzn przed 1980, bo potem za szybko sie zmienialo, aby pamietac.
Ktos pamieta dokladne ceny i rok ?

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.

To skad ta bieda w kraju ?

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.

Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

J.

Data: 2017-06-09 14:52:08
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-09 o 13:15, J.F. pisze:

A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat  ... dacie chyba jeszcze nie.
Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb.
No to po co o trabantach pisales ?
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.
I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

W demmoludach.

Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?
Oprocz syreny.

Wszyscy którzy robili samochody.
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.

No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.

Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?

O naszym, bo w NRD to stanowil :-)

To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji.
Plus dwusuwowe motocykle.

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.

Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.

Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.

Przez wiele lat tlukli, miala swoje wady, miala swoje zalety.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?

Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.

Jako pasażer to ja nawet latałem.  :-)

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?

No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.

Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.
Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow.
A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby
przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika.
Silnik syreny wytrzymywal  ~60 kkm.
Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś
o miksolu to do tankowania.
Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?
Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze.

A z przyzwyczajenia reka automatycznie dolewa :-)
Przed toba inna syrenka tankuje, zreszta w ogole tankowalo sie inaczej - przez banke.
Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac.

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.
O ile mialbys drukarnie kartek
Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-)
Na 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)
Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie rób
z właścicieli biedaków.

Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence.
Wysiada Amerykanin "rok pracy na zlom". Wysiada niemiec "donnerwetter, dwa lata pracy na zlom".
Wysiada Polak "o Boze, cale zycie oszczedzalem i nic nie zostalo".
- To po co kupowales taki drogi samochod ?

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)
W dwusuwie wymiana rozrządu ?      :-))))))
W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)
No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.

Robiłeś to sam na krawężniku ?
Skąd części ?

Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj.
Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem
jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem
że porządne zakupy nie zawsze się mieściły.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.
Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.

Takiego samego jak maluch.

Maluch to lata siedemdziesiąte.

To tylko Syrenka byla na gorsze, ale ze palila wiecej, to na jedno wychodzilo.
Z malym wyjatkiem - przez pewien czas niebieska byla bez kartek.

Niektorzy probowali malucha na niebieskiej ... i duze fiaty tez chyba probowali.

Dało się, trzeba było tylko przerobić.
Wtedy sporo ciężarówek było jeszcze na benzynę i można ją było
tanio kupić. żółtej we wtórnym obrocie niestety nie było.

Jak siegam pamiecia ... wydaje mi sie, ze benzyna byla relatywnie dosc droga.
Tzn w porownaniu do zarobkow i dzisiejszej relacji.
Ale z uwagi na calosc wydatkow - ludzi bylo stac.
Tzn przed 1980, bo potem za szybko sie zmienialo, aby pamietac.
Ktos pamieta dokladne ceny i rok ?

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.

To skad ta bieda w kraju ?

Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska
lub na eksport.

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)

Syrena wymagała żółtej ?

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.

Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-09 15:34:22
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohe5m0$g5g$1@node2.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-09 o 13:15, J.F. pisze:
Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.
I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

W demmoludach.

Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?
Oprocz syreny.

Wszyscy którzy robili samochody.
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.
No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.
Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?

O naszym, bo w NRD to stanowil :-)

To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji.
Plus dwusuwowe motocykle.

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.
Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.
Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.

Gierek ?
Ale mysle, ze kwestia 2/4 suwow go nie interesowala, ot, kupil licencje na tanie, male, oszczedne i "nowoczesne" auto.
W koncu jak widac syrene jeszcze z 10 lat klepalismy.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?

Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.

Jako pasażer to ja nawet latałem.  :-)

Syrena ?

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.
Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)

Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac.

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence.
Wysiada Amerykanin "rok pracy na zlom". Wysiada niemiec "donnerwetter, dwa lata pracy na zlom".
Wysiada Polak "o Boze, cale zycie oszczedzalem i nic nie zostalo".
- To po co kupowales taki drogi samochod ?

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone.

W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)
No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.
Robiłeś to sam na krawężniku ?
Skąd części ?
Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj.
Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem
jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem
że porządne zakupy nie zawsze się mieściły.

A te czesci to skad ? Wyposazenie fabryczne, na kolejne 200kkm ?
Ze sklepu.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.
Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.
Takiego samego jak maluch.
Maluch to lata siedemdziesiąte.

W sensie, ze jak zaczeli robic F125p, to ludzie woleli kupic Warszawe, bo tansze paliwo ?
Moze, az tak stary nie jestem.

Chyba, ze masz na mysli to lewe paliwo.

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.
To skad ta bieda w kraju ?
Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska
lub na eksport.

No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli.

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)
Syrena wymagała żółtej ?

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy.

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.
Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.

Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy.

Mini ? O, moze to bylby dobry wybor ... tylko ze sami Anglicy przestali go robic na poczatku lat 70-tych.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

J.

Data: 2017-06-09 17:27:11
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-09 o 15:34, J.F. pisze:

Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u
prywatnych właścicieli.
Chyba w NRD.
Tam w pierwszej kolejności.
I gdzie jeszcze ?
W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ?

W demmoludach.

Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?
Oprocz syreny.

Wszyscy którzy robili samochody.
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy
a tego prawie nikt nie chciał.

A przysłowiowe trabanty produkowali i
sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich.
Ale sprzedawali i wypadało by porównać.
No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.
Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?

O naszym, bo w NRD to stanowil :-)

To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji.
Plus dwusuwowe motocykle.

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko
w przypadku wolnych mocy, surowców i środków.

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.
Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.
Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.

Gierek ?
Ale mysle, ze kwestia 2/4 suwow go nie interesowala, ot, kupil licencje na tanie, male, oszczedne i "nowoczesne" auto.
W koncu jak widac syrene jeszcze z 10 lat klepalismy.

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?

Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.

Jako pasażer to ja nawet latałem.  :-)

Syrena ?

Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.

Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną"
i zalali.

Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)

A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie.

Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac.

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam
się szarpałeś.

Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence.
Wysiada Amerykanin "rok pracy na zlom". Wysiada niemiec "donnerwetter, dwa lata pracy na zlom".
Wysiada Polak "o Boze, cale zycie oszczedzalem i nic nie zostalo".
- To po co kupowales taki drogi samochod ?

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone.

Przedpłata to jeszcze nie wartość auta.

W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)
No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty.
Robiłeś to sam na krawężniku ?
Skąd części ?
Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj.
Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem
jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem
że porządne zakupy nie zawsze się mieściły.

A te czesci to skad ? Wyposazenie fabryczne, na kolejne 200kkm ?
Ze sklepu.

Części się załatwiało, nie myl z kupowaniem bo to nie do końca
to samo.

Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.
No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej.
Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.
Takiego samego jak maluch.
Maluch to lata siedemdziesiąte.

W sensie, ze jak zaczeli robic F125p, to ludzie woleli kupic Warszawe, bo tansze paliwo ?
Moze, az tak stary nie jestem.

Chyba, ze masz na mysli to lewe paliwo.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.
To skad ta bieda w kraju ?
Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska
lub na eksport.

No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)

Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi.

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo
tylko jego wyjątki.

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)
Syrena wymagała żółtej ?

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy.

Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren.
tak przynajmniej wynika z cytatów.

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.
Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.

Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.

Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy.

Mini ? O, moze to bylby dobry wybor ... tylko ze sami Anglicy przestali go robic na poczatku lat 70-tych.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy.
Całkiem jak z dużym fiatem.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-09 18:39:02
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "RadoslawF"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oheeos$ojk$1@node2.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-09 o 15:34, J.F. pisze:
Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?

Wszyscy którzy robili samochody.
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A co klepali ? O osobowe mi chodzi.

A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy
a tego prawie nikt nie chciał.

No coz, przyszedl rok 93, poloneza tez juz nikt nie chcial, mimo, ze mial nowy silnik.

To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji.
Plus dwusuwowe motocykle.

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko
w przypadku wolnych mocy, surowców i środków.

I to sie chyba wraz z Gierkiem nieco zmienilo, ale wyszlo jak zwykle.

Przy czym ... panstwowy rynek chyba syren i maluchow nie kupowal.
Maluch byl za maly, syrena jakos tez sie nie dorobila wersji radiowoz, sanitarka itp.

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.
Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.
Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.

Gierek ?
Ale mysle, ze kwestia 2/4 suwow go nie interesowala, ot, kupil licencje na tanie, male, oszczedne i "nowoczesne" auto.
W koncu jak widac syrene jeszcze z 10 lat klepalismy.

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.
I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?
Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.
Jako pasażer to ja nawet latałem.  :-)
Syrena ?
Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.

I co - zle ci sie jezdzilo ? Gorzej niz maluchem ?

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.

Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną"
i zalali.

A kolejka na 200 aut i nie ma omijania lewym pasem :-)

Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)
A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie.

Mixol i zarowki dlugo byly.
A benzyna ... roznie bywalo, wszak kartki mialy ukrocic kolejki.

I tu sie rysuje przewaga syreny nad maluchem - 20l kanister w syrenie jest malo zauwazalny, a malucha pozbawia bagaznika kompletnie :-)

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam
się szarpałeś.

No i szansa na niedolanie mixolu spada :-)

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone.

Przedpłata to jeszcze nie wartość auta.

Tym niemniej wielu mialo odlozone.

Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj.
Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem
jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem
że porządne zakupy nie zawsze się mieściły.

A te czesci to skad ? Wyposazenie fabryczne, na kolejne 200kkm ?
Ze sklepu.

Części się załatwiało, nie myl z kupowaniem bo to nie do końca
to samo.

Raz byly, raz nie bylo, trzeba bylo upolowac. Ale przy rozrzadzie to na polowanie duzo czasu jest.

Moge sie mylic, ale lancuchy do malucha to IMO jednak nie byl tak chodliwy towar.
I chyba byly tez rzemieslnicze zastepniki ... o niepewnej jakosci.

Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.
Takiego samego jak maluch.
Maluch to lata siedemdziesiąte.

W sensie, ze jak zaczeli robic F125p, to ludzie woleli kupic Warszawe, bo tansze paliwo ?
Moze, az tak stary nie jestem.
Chyba, ze masz na mysli to lewe paliwo.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.

No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.
To skad ta bieda w kraju ?
Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska
lub na eksport.
No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)
Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi.

No i dlatego zabraklo na F125p, a i na F126 brakowalo

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.

No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im zostal :-)

Ale w latach 70-tych troche tych paszportow dawali, ludzie wyjezdzali, wracali ...

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo
tylko jego wyjątki.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza problemu w zakupie czesci :-)

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)
Syrena wymagała żółtej ?

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy.

Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren.
tak przynajmniej wynika z cytatów.

No ale czemu spoleczenstwo tak chcialo Warszawy z powodu paliwa, a nie chcialo Syren ?

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.
Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.

Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.

Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.
Mogli tez opracowac cos wlasnego.

Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy.

Mini ? O, moze to bylby dobry wybor ... tylko ze sami Anglicy przestali go robic na poczatku lat 70-tych.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy.
Całkiem jak z dużym fiatem.

Ciekawe, czy przewazyla nowosc czy cena.
A moze jedno i drugie - tani, nowoczesny, ladny ... i wzielismy g* :-)

J.

Data: 2017-06-09 21:20:06
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-09 o 18:39, J.F. pisze:

Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ?

Wszyscy którzy robili samochody.
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A co klepali ? O osobowe mi chodzi.

Melkus RS 1600, wersja RS 1000 była na dwusuwie.

A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy
a tego prawie nikt nie chciał.

No coz, przyszedl rok 93, poloneza tez juz nikt nie chcial, mimo, ze mial nowy silnik.

Kiepskie hamulce, dali firmowe zaciski ale średnica tarcz zastała
bez zmian. Ten nowy silnik to był nowy ale tylko u nas.
O ile na pustych drogach za miastem jechało się tym całkiem
przyjemnie to wyprzedzenie byle ciężarowego na dwu kierunkowej
nie było łatwa ani przyjemne. Ruszanie spod świateł w miastach
to tez katorga.

To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji.
Plus dwusuwowe motocykle.

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko
w przypadku wolnych mocy, surowców i środków.

I to sie chyba wraz z Gierkiem nieco zmienilo, ale wyszlo jak zwykle.

Przy czym ... panstwowy rynek chyba syren i maluchow nie kupowal.
Maluch byl za maly, syrena jakos tez sie nie dorobila wersji radiowoz, sanitarka itp.

Osobiście widziałem radiowóz na maluchu, podobno w ramach eksperymentu
kupili partię dla motocyklistów na zimę.

Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.
Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata.
Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.

Gierek ?
Ale mysle, ze kwestia 2/4 suwow go nie interesowala, ot, kupil licencje na tanie, male, oszczedne i "nowoczesne" auto.
W koncu jak widac syrene jeszcze z 10 lat klepalismy.

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.

Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele.
A i sprzedawał by się łatwiej.
A tak to jeszcze poloneza na tym robili..

I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.

Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj.

Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.
I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją
zgubienia bagażnika czy malucha ?
Wartburga.
A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-)
Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?
Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.
Jako pasażer to ja nawet latałem.  :-)
Syrena ?
Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.

I co - zle ci sie jezdzilo ? Gorzej niz maluchem ?

Mniej precyzyjne prowadzenie, kiepskie hamulce, słaby silnik
i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się
na dużego ale na małego też byłem zdecydowany.

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.

Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną"
i zalali.

A kolejka na 200 aut i nie ma omijania lewym pasem :-)

Kolejki to były zanim kartki wprowadzili.
Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń
i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek.  :-)

Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)
A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie.

Mixol i zarowki dlugo byly.
A benzyna ... roznie bywalo, wszak kartki mialy ukrocic kolejki.

I tu sie rysuje przewaga syreny nad maluchem - 20l kanister w syrenie jest malo zauwazalny, a malucha pozbawia bagaznika kompletnie :-)

To dwudziestka wchodziła do bagażnika w maluchu ?
Bo w maluchu to na dachowym widywałem.

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam
się szarpałeś.

No i szansa na niedolanie mixolu spada :-)

Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej
świece zapaćkał bo za dużo dolał. Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko
we współczesnych jednośladach. Masz zbiornik na olej i pilnujesz
żeby nie był pusty.

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)

Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone.

Przedpłata to jeszcze nie wartość auta.

Tym niemniej wielu mialo odlozone.

A tego już się nie da udowodnić.
A z obserwacji wiem że jak kogoś parta nagrodziła talonem to latał
i pieniądze na gwałt pożyczał.

Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.
Co innego we wspolczesnym aucie.
A czesci ze sklepu.

Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj.
Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem
jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem
że porządne zakupy nie zawsze się mieściły.

A te czesci to skad ? Wyposazenie fabryczne, na kolejne 200kkm ?
Ze sklepu.

Części się załatwiało, nie myl z kupowaniem bo to nie do końca
to samo.

Raz byly, raz nie bylo, trzeba bylo upolowac. Ale przy rozrzadzie to na polowanie duzo czasu jest.

Moge sie mylic, ale lancuchy do malucha to IMO jednak nie byl tak chodliwy towar.
I chyba byly tez rzemieslnicze zastepniki ... o niepewnej jakosci.

I tu był pies pogrzebany, od rzemieślnika to można było woreczek
do spryskiwaczy kupić a nie elementy silnika.

Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.
Takiego samego jak maluch.
Maluch to lata siedemdziesiąte.

W sensie, ze jak zaczeli robic F125p, to ludzie woleli kupic Warszawe, bo tansze paliwo ?
Moze, az tak stary nie jestem.
Chyba, ze masz na mysli to lewe paliwo.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.

No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.

Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.
Stary na benzynę powymierały a ziły przerabiali na ropę.

A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)
Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli.
To skad ta bieda w kraju ?
Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska
lub na eksport.
No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)
Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi.

No i dlatego zabraklo na F125p, a i na F126 brakowalo

No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.
W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to
wszystkiego przestało starczać.

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.

No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im zostal :-)

Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów
zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności.

Ale w latach 70-tych troche tych paszportow dawali, ludzie wyjezdzali, wracali ...

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo
tylko jego wyjątki.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza problemu w zakupie czesci :-)

Benzyna problemem nie była, części niestety tak.

Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.
Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności
woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo
mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju.

Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-)
Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-)
Syrena wymagała żółtej ?

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy.

Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren.
tak przynajmniej wynika z cytatów.

No ale czemu spoleczenstwo tak chcialo Warszawy z powodu paliwa, a nie chcialo Syren ?

Warszawa miała normalny silnik a syrena motocyklowy. Formalnie
od motopompy ale ludzie dwusuwy kojarzyli z gorszymi jednośladami.
Miała też normalna karoserię i cztery drzwi.

W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)

Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy
"czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym.
Ale wtedy to było marzenie milionów.

Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81.
Wiec dla reszty to marzenie platoniczne.
Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem.
Albo np polo.
Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami.

Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.

Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.

Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.

Włosi dali najlepszą cenę.

Mogli tez opracowac cos wlasnego.

Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji
i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki
z rękawa nie wytrzepią.

Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy.

Mini ? O, moze to bylby dobry wybor ... tylko ze sami Anglicy przestali go robic na poczatku lat 70-tych.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy.
Całkiem jak z dużym fiatem.

Ciekawe, czy przewazyla nowosc czy cena.
A moze jedno i drugie - tani, nowoczesny, ladny ... i wzielismy g* :-)

Wedle mojej prywatnej opinii partyjne głąby nie znały się, nie
dowierzali doradcom i kupili gówno w ładnym opakowaniu.
Więc od fiata dostali nowo zaprojektowane ładne karoserie i stare
silniki.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-10 10:10:37
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Fri, 9 Jun 2017 21:20:06 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-09 o 18:39, J.F. pisze:
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A co klepali ? O osobowe mi chodzi.

Melkus RS 1600, wersja RS 1000 była na dwusuwie.

Widziales to kiedys ?
Bo tak szukam i szukam i wychodzi mi, ze RS 1600 to zrobil syn juz w
21 wieku. Ojciec robil tylko RS 1000 .. w ilosci 101 sztuk
A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy
a tego prawie nikt nie chciał.

No coz, przyszedl rok 93, poloneza tez juz nikt nie chcial, mimo, ze mial nowy silnik.

Kiepskie hamulce, dali firmowe zaciski ale średnica tarcz zastała
bez zmian. Ten nowy silnik to był nowy ale tylko u nas.
O ile na pustych drogach za miastem jechało się tym całkiem
przyjemnie to wyprzedzenie byle ciężarowego na dwu kierunkowej
nie było łatwa ani przyjemne. Ruszanie spod świateł w miastach
to tez katorga.

I dlatego ludzie wybierali Astre 1.4 z 60KM, bo taki byl wtedy
podstawowy model :-)

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko
w przypadku wolnych mocy, surowców i środków.

I to sie chyba wraz z Gierkiem nieco zmienilo, ale wyszlo jak zwykle.

Przy czym ... panstwowy rynek chyba syren i maluchow nie kupowal.
Maluch byl za maly, syrena jakos tez sie nie dorobila wersji radiowoz, sanitarka itp.
Osobiście widziałem radiowóz na maluchu, podobno w ramach eksperymentu
kupili partię dla motocyklistów na zimę.

Esperyment jak sam piszesz.
Cos mi chodzi po glowie, ze uzywali do wozenia psow.
Tzn jednego psa i jednego policjanta :-)

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.

Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele.

100KM mozesz tez uzyskac podnoszac pojemnosc.

A i sprzedawał by się łatwiej.

Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.
1.6 75KM to byla "norma" w Niemczech, a i slabsze tez byly.

Oni mieli jakies klasy mocy i bodajze ubezpieczenie od tego zalezalo.

I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.
Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj.

Ale wtedy to malo ktory mial 16V.

Syrena ?
Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.

I co - zle ci sie jezdzilo ? Gorzej niz maluchem ?

Mniej precyzyjne prowadzenie,

Jakos bardzo nie narzekalem. Kierownica byla olbrzymia, a z kolei w
maluchu za mala :-)

kiepskie hamulce,

Nie rozbilem.
słaby silnik
i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się
na dużego ale na małego też byłem zdecydowany.

Trzeba bylo kupic malego, to moglbys pisac o syrenie :-)

Byc moze narzekalbys na prowadzenie (imo - nie bylo zle, ale lekkie
auto to i na podmuchy wiatru reaguje, a zawieszenie toporne, to co
sztuka to inaczej), na hamulce (w zaleznosci od modelu), ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-)
Wszak syrena miala mocy dwa razy wiecej, 40KM a nie 21.

Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale
zawsze do celu dojechala. Najwyzej trzeba bylo godzinke polezec pod
samochodem w trasie :-)

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.

Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną"
i zalali.

A kolejka na 200 aut i nie ma omijania lewym pasem :-)

Kolejki to były zanim kartki wprowadzili.

Potem tez bywaly. Najdluzsza widzialem gdzies w ~88
Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń
i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek.  :-)

Ale cena komercyjna. I zatankuj tu auto w garniturze jadac na slub :-)

Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)
A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie.

Mixol i zarowki dlugo byly.
A benzyna ... roznie bywalo, wszak kartki mialy ukrocic kolejki.
I tu sie rysuje przewaga syreny nad maluchem - 20l kanister w syrenie jest malo zauwazalny, a malucha pozbawia bagaznika kompletnie :-)

To dwudziestka wchodziła do bagażnika w maluchu ?

Wchodzila ... hm, a moze sie myle ? Bo na pewno raz wiozlem, ale czy
nie w kabinie ...

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam
się szarpałeś.

No i szansa na niedolanie mixolu spada :-)

Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej
świece zapaćkał bo za dużo dolał.

Ani tato, ani ja jakos nie zatarlismy.

Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko
we współczesnych jednośladach. Masz zbiornik na olej i pilnujesz
żeby nie był pusty.

A jaka to roznica - do jednego zbiornika, czy do drugiego :-)

Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa.
Byly pomysly na dwusuwy z normalnym obiegiem oleju. Ale chyba znikly
wraz z kolejnymi normami spalin.
Sa tez dwusuwowe diesle ... okretowe.

I sa mazdy z wanklem.

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)
Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone.

Przedpłata to jeszcze nie wartość auta.

Tym niemniej wielu mialo odlozone.
A tego już się nie da udowodnić.

Przedplate wplacili.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.

No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.

Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.

Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet na
malucha w przedplacie.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.

No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im zostal :-)

Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów
zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności.

Jak sam pisales - w przypadku malucha wiekszosc na krajowy rynek.

A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani
nie dla panstwowych celow.

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo
tylko jego wyjątki.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza problemu w zakupie czesci :-)

Benzyna problemem nie była, części niestety tak.

Tylko dla Ciebie, jakis niezaradny byles, wchodziles od zaplecza ...
:-P

W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.
Czesci na gieldach i w bomisach byly.

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy.

Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren.
tak przynajmniej wynika z cytatów.

No ale czemu spoleczenstwo tak chcialo Warszawy z powodu paliwa, a nie chcialo Syren ?

Warszawa miała normalny silnik a syrena motocyklowy. Formalnie
od motopompy ale ludzie dwusuwy kojarzyli z gorszymi jednośladami.
Miała też normalna karoserię i cztery drzwi.

Przyszedl rok 66, syrena 104 dostala wlasny silnik, choc ciagle
dwusuw. Karoseria zostala ... ale jakos nie przeszkadzala, chyba, ze
ktos taksowkarzem chcial zostac.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.
Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.
Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.
Włosi dali najlepszą cenę.

Ale za g* :-(

Mogli tez opracowac cos wlasnego.
Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji
i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki
z rękawa nie wytrzepią.

Syrene jakos robili.

No coz, przyszedl Gierek, taka wprowadzil moda - kupmy licencje.
Moda nie byla moze zla, ale rachunki tak, bo kraj rozlozyl.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy.
Całkiem jak z dużym fiatem.

Ciekawe, czy przewazyla nowosc czy cena.
A moze jedno i drugie - tani, nowoczesny, ladny ... i wzielismy g* :-)

Wedle mojej prywatnej opinii partyjne głąby nie znały się, nie
dowierzali doradcom i kupili gówno w ładnym opakowaniu.

Jeste sklonny sie przychylic

Więc od fiata dostali nowo zaprojektowane ładne karoserie i stare
silniki.

Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".

Ale moze jednak te partyjne glaby popatrzyly, ze na taki samochod to
bedzie Kowalskiego stac ?

J.

Data: 2017-06-10 13:01:15
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-10 o 10:10, J.F. pisze:

Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym
SAABem.
Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach
sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali
do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz.

W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.

Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A co klepali ? O osobowe mi chodzi.

Melkus RS 1600, wersja RS 1000 była na dwusuwie.

Widziales to kiedys ?
Bo tak szukam i szukam i wychodzi mi, ze RS 1600 to zrobil syn juz w
21 wieku. Ojciec robil tylko RS 1000 .. w ilosci 101 sztuk

Czytałem o nim.
Zdawało mi się że tego 1600 robił jeszcze pierwszy konstruktor.

A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych -
ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow.

Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy
a tego prawie nikt nie chciał.

No coz, przyszedl rok 93, poloneza tez juz nikt nie chcial, mimo, ze
mial nowy silnik.

Kiepskie hamulce, dali firmowe zaciski ale średnica tarcz zastała
bez zmian. Ten nowy silnik to był nowy ale tylko u nas.
O ile na pustych drogach za miastem jechało się tym całkiem
przyjemnie to wyprzedzenie byle ciężarowego na dwu kierunkowej
nie było łatwa ani przyjemne. Ruszanie spod świateł w miastach
to tez katorga.

I dlatego ludzie wybierali Astre 1.4 z 60KM, bo taki byl wtedy
podstawowy model :-)

Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o
zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ...
A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny
rynek nigdy by nie byl zaspokojony.

Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko
w przypadku wolnych mocy, surowców i środków.

I to sie chyba wraz z Gierkiem nieco zmienilo, ale wyszlo jak zwykle.

Przy czym ... panstwowy rynek chyba syren i maluchow nie kupowal.
Maluch byl za maly, syrena jakos tez sie nie dorobila wersji radiowoz,
sanitarka itp.
Osobiście widziałem radiowóz na maluchu, podobno w ramach eksperymentu
kupili partię dla motocyklistów na zimę.

Esperyment jak sam piszesz.
Cos mi chodzi po glowie, ze uzywali do wozenia psow.
Tzn jednego psa i jednego policjanta :-)

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.

Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele.

100KM mozesz tez uzyskac podnoszac pojemnosc.

Wbrew pozorom to kosztowniejsza w produkcji metoda.
I patrząc na silnik żuka: starszy dwa sto nowszy dwa czterysta
a moc w obu 70KM.

A i sprzedawał by się łatwiej.

U nas wszystko się sprzedawało. Prawie wszystko.

Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.
1.6 75KM to byla "norma" w Niemczech, a i slabsze tez byly.

Oni mieli jakies klasy mocy i bodajze ubezpieczenie od tego zalezalo.

I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.
Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj.

Ale wtedy to malo ktory mial 16V.

Łatwiej by go było sprzedać za granicą.

Syrena ?
Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.

I co - zle ci sie jezdzilo ? Gorzej niz maluchem ?

Mniej precyzyjne prowadzenie,

Jakos bardzo nie narzekalem. Kierownica byla olbrzymia, a z kolei w
maluchu za mala :-)

W maluchu była dobra, tylko trzeba było regularnie smarować przeguby
i zwrotnice. :-)

kiepskie hamulce,

Nie rozbilem.

Ja też nie ale rozpędzić się było strach.

słaby silnik
i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się
na dużego ale na małego też byłem zdecydowany.

Trzeba bylo kupic malego, to moglbys pisac o syrenie :-)

Kupiłem to co się trafiło.
Maluchem też jeździłem a i naprawiałem bo siostry miały.

Byc moze narzekalbys na prowadzenie (imo - nie bylo zle, ale lekkie
auto to i na podmuchy wiatru reaguje, a zawieszenie toporne, to co
sztuka to inaczej), na hamulce (w zaleznosci od modelu),
ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-)
Wszak syrena miala mocy dwa razy wiecej, 40KM a nie 21.

Dwusuwy generowały więcej mocy z takiej samej pojemności.
Bo cykl pracy to jeden obrót a nie dwa.

Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale
zawsze do celu dojechala. Najwyzej trzeba bylo godzinke polezec pod
samochodem w trasie :-)

Królowa poboczy.

Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?
No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali.
Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej.
Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.

Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej.

Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną"
i zalali.

A kolejka na 200 aut i nie ma omijania lewym pasem :-)

Kolejki to były zanim kartki wprowadzili.

Potem tez bywaly. Najdluzsza widzialem gdzies w ~88

Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń
i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek.  :-)

Ale cena komercyjna. I zatankuj tu auto w garniturze jadac na slub :-)

Bez problemu, miałem do kanistra taki metalowy ryjek, nic się nie chlapało.
Jedyna wada to trzeba było to prawie dwadzieścia kilo unieść na chwile do góry.

Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by
pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet
przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)
A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie.

Mixol i zarowki dlugo byly.
A benzyna ... roznie bywalo, wszak kartki mialy ukrocic kolejki.
I tu sie rysuje przewaga syreny nad maluchem - 20l kanister w syrenie
jest malo zauwazalny, a malucha pozbawia bagaznika kompletnie :-)

To dwudziestka wchodziła do bagażnika w maluchu ?

Wchodzila ... hm, a moze sie myle ? Bo na pewno raz wiozlem, ale czy
nie w kabinie ...

Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał.

Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach.
Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu
trzeba bylo wlac.
Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-)

Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam
się szarpałeś.

No i szansa na niedolanie mixolu spada :-)

Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej
świece zapaćkał bo za dużo dolał.

Ani tato, ani ja jakos nie zatarlismy.

Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł.
A rekordzista który dużo jeździł robił to prawie co roku.

Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko
we współczesnych jednośladach. Masz zbiornik na olej i pilnujesz
żeby nie był pusty.

A jaka to roznica - do jednego zbiornika, czy do drugiego :-)

Spora, masz kontrolki świecące jak się kończy.

Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa.
Byly pomysly na dwusuwy z normalnym obiegiem oleju. Ale chyba znikly
wraz z kolejnymi normami spalin.

A były masowo produkowane ? Gdzie ? kiedy ?

Sa tez dwusuwowe diesle ... okretowe.

A to to żadna nowość.

I sa mazdy z wanklem.

W wanklu nie dawkujesz oleju do paliwa.

Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo
stac, zbyt wielu :-)
Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie.

Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos
mieli odlozone.

Przedpłata to jeszcze nie wartość auta.

Tym niemniej wielu mialo odlozone.
A tego już się nie da udowodnić.

Przedplate wplacili.

Co nie oznacza ze mieli odłożone na cały. Zwłaszcza jak spodziewali
się lat oczekiwania.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.

No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow
miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.

Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.

Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet na
malucha w przedplacie.

Jak miał to na syrenę było go stać.
W sprawie paliwa to jeździł niż codziennie do pracy jak masowo
robimy to dzisiaj ?

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.

No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet
dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan
postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im
zostal :-)

Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów
zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności.

Jak sam pisales - w przypadku malucha wiekszosc na krajowy rynek.

Ale co trzeci na eksport.

A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani
nie dla panstwowych celow.

To faktycznie był ewenement.

Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie
potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-)

Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo
tylko jego wyjątki.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza
problemu w zakupie czesci :-)

Benzyna problemem nie była, części niestety tak.

Tylko dla Ciebie, jakis niezaradny byles, wchodziles od zaplecza ...
:-P

Byłem zaradny tyle że jak paliwa w CPNie nie było to znaczyło że wyczerpał się limit do wolnej sprzedaży ale w zbiornikach jeszcze mają
regulaminową rezerwę. Jak nie było części w sklepie to nie było.
Sklepy rezerw nie trzymały. Mógł się trafić zaradny kierownik czy
pracownik ale to było ryzyko. Można było zarobić kasę ale można też
było zarobić wyrok do odsiadki za spekulację.

W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.
Czesci na gieldach i w bomisach byly.

Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników
tak dorabiało.

Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za
sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie
samo jak do Warszawy.

Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren.
tak przynajmniej wynika z cytatów.

No ale czemu spoleczenstwo tak chcialo Warszawy z powodu paliwa, a nie
chcialo Syren ?

Warszawa miała normalny silnik a syrena motocyklowy. Formalnie
od motopompy ale ludzie dwusuwy kojarzyli z gorszymi jednośladami.
Miała też normalna karoserię i cztery drzwi.

Przyszedl rok 66, syrena 104 dostala wlasny silnik, choc ciagle
dwusuw. Karoseria zostala ... ale jakos nie przeszkadzala, chyba, ze
ktos taksowkarzem chcial zostac.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.
Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.
Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.
Włosi dali najlepszą cenę.

Ale za g* :-(

Nasze komuszki wybierały elementy. Do nowej karoserii wybrali najgorszy
i najstarszy silnik. Włosi proponowali tez lepsze (i droższe).

Mogli tez opracowac cos wlasnego.
Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji
i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki
z rękawa nie wytrzepią.

Syrene jakos robili.

Karoserię jakoś zrobili, reszta to składanka dostepnych części a potem
ich modyfikacja.

No coz, przyszedl Gierek, taka wprowadzil moda - kupmy licencje.
Moda nie byla moze zla, ale rachunki tak, bo kraj rozlozyl.

Moze fiat 850
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850

Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy.
Całkiem jak z dużym fiatem.

Ciekawe, czy przewazyla nowosc czy cena.
A moze jedno i drugie - tani, nowoczesny, ladny ... i wzielismy g* :-)

Wedle mojej prywatnej opinii partyjne głąby nie znały się, nie
dowierzali doradcom i kupili gówno w ładnym opakowaniu.

Jeste sklonny sie przychylic

Więc od fiata dostali nowo zaprojektowane ładne karoserie i stare
silniki.

Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".

Ale moze jednak te partyjne glaby popatrzyly, ze na taki samochod to
bedzie Kowalskiego stac ?

Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego
były jednoślady.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-10 13:55:33
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Sat, 10 Jun 2017 13:01:15 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-10 o 10:10, J.F. pisze:
W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik.
Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki
na dwusuwach mieli.

A co klepali ? O osobowe mi chodzi.

Melkus RS 1600, wersja RS 1000 była na dwusuwie.

Widziales to kiedys ?
Bo tak szukam i szukam i wychodzi mi, ze RS 1600 to zrobil syn juz w
21 wieku. Ojciec robil tylko RS 1000 .. w ilosci 101 sztuk

Czytałem o nim.
Zdawało mi się że tego 1600 robił jeszcze pierwszy konstruktor.

Nawet jesli, to ile tego bylo ? kilka sztuk to nie jest pomysl na
motoryzacje, nawet kilka tysiecy nie jest - nazwalbym to nieudanym
eksperymentem :-)

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.

Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele.

100KM mozesz tez uzyskac podnoszac pojemnosc.

Wbrew pozorom to kosztowniejsza w produkcji metoda.

Powatpiewam.Pare kg stali, obrobka pare % wiekszego cylindra czy
korbowodu - to grosze kosztuje.
A walek rozrzadu i 8 zaworow to juz nie grosze.

Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.
1.6 75KM to byla "norma" w Niemczech, a i slabsze tez byly.
Oni mieli jakies klasy mocy i bodajze ubezpieczenie od tego zalezalo.

I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.
Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj.
Ale wtedy to malo ktory mial 16V.
Łatwiej by go było sprzedać za granicą.

I VW o tym nie wiedzal, ani Ford, ani Opel, ani Renault, ani PSA, ani
nawet Fiat ... bo ciagle trzaskali te gorsze silniki ?

Syrena ?
kiepskie hamulce,
Nie rozbilem.
Ja też nie ale rozpędzić się było strach.

Nie pamietam stracha jakos.

słaby silnik
i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się
na dużego ale na małego też byłem zdecydowany.

Trzeba bylo kupic malego, to moglbys pisac o syrenie :-)

Kupiłem to co się trafiło.
Maluchem też jeździłem a i naprawiałem bo siostry miały.

No to ktore auto wymagalo wiecej napraw - syrena czy maluch ?

ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-)
Wszak syrena miala mocy dwa razy wiecej, 40KM a nie 21.

Dwusuwy generowały więcej mocy z takiej samej pojemności.
Bo cykl pracy to jeden obrót a nie dwa.

Tak czy inaczej - dwa razy wiecej mocy.
Syrena miala dynamike malucha ... jak jej jeden cylinder nie palil :-)

Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale
zawsze do celu dojechala. Najwyzej trzeba bylo godzinke polezec pod
samochodem w trasie :-)

Królowa poboczy.

Maluchowi tez sie zdarzalo.

Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń
i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek.  :-)

Ale cena komercyjna. I zatankuj tu auto w garniturze jadac na slub :-)

Bez problemu, miałem do kanistra taki metalowy ryjek, nic się nie chlapało.
Jedyna wada to trzeba było to prawie dwadzieścia kilo unieść na chwile do góry.

No to i zatankowanie syreny z mixolem stanowilo taki sam problem :-)

Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej
świece zapaćkał bo za dużo dolał.

Ani tato, ani ja jakos nie zatarlismy.
Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł.
A rekordzista który dużo jeździł robił to prawie co roku.

Tato kiedys motorem jezdzil, to mial nawyk i dach mu nie przeszkadzal.
Dziecko tez nie przeszkadzalo, tylko pewnie jeszcze pilnowalo :-)

Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa.
Byly pomysly na dwusuwy z normalnym obiegiem oleju. Ale chyba znikly
wraz z kolejnymi normami spalin.
A były masowo produkowane ? Gdzie ? kiedy ?

Nie, pomysly takie.

I sa mazdy z wanklem.
W wanklu nie dawkujesz oleju do paliwa.

ale do "cylindra" trzeba dawkowac ... dziurka zdaje sie gdzies na
wlocie mieszanki.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.
No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow
miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.
Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.
Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet na
malucha w przedplacie.

Jak miał to na syrenę było go stać.
W sprawie paliwa to jeździł niż codziennie do pracy jak masowo
robimy to dzisiaj ?

Do pracy mial 500m :-)
Do kosciola tez 500 :-)

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.
No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet
dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan
postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im
zostal :-)

Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów
zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności.

Jak sam pisales - w przypadku malucha wiekszosc na krajowy rynek.

Ale co trzeci na eksport.

No to dla dolarow te fabryke postawili, czy dla ludzi ?

A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani
nie dla panstwowych celow.
To faktycznie był ewenement.

Widac czasem wladza zrobila cos dla spoleczenstwa.
Fabryke telewizorow, albo osrodek wczasowy nad morzem.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza
problemu w zakupie czesci :-)

Benzyna problemem nie była, części niestety tak.

Tylko dla Ciebie, jakis niezaradny byles, wchodziles od zaplecza ...
:-P

Byłem zaradny tyle że jak paliwa w CPNie nie było to znaczyło że wyczerpał się limit do wolnej sprzedaży ale w zbiornikach jeszcze mają
regulaminową rezerwę. Jak nie było części w sklepie to nie było.
Sklepy rezerw nie trzymały. Mógł się trafić zaradny kierownik czy
pracownik ale to było ryzyko.

To zamowic nie mogles z przyszlej dostawy ?
Można było zarobić kasę ale można też
było zarobić wyrok do odsiadki za spekulację.

Tak samo, jak za benzyne spod lady, albo z ciezarowki.

W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.
Czesci na gieldach i w bomisach byly.
Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników
tak dorabiało.

Akurat PRL dopuszczal rejestracje pojazdow SAM, choc nie slyszalem aby
ktos tak malucha czy inny fabryczny samochod zrobil.

za to np zmotoryzowane furmanki/traktory wlasnej roboty widzialem.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.
Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.
Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.
Włosi dali najlepszą cenę.

Ale za g* :-(

Nasze komuszki wybierały elementy. Do nowej karoserii wybrali najgorszy
i najstarszy silnik. Włosi proponowali tez lepsze (i droższe).

g* tam wiecej.

Mogli tez opracowac cos wlasnego.
Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji
i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki
z rękawa nie wytrzepią.

Syrene jakos robili.

Karoserię jakoś zrobili, reszta to składanka dostepnych części a potem
ich modyfikacja.

I jakos sie dalo, bez kredytu.

Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".
Ale moze jednak te partyjne glaby popatrzyly, ze na taki samochod to
bedzie Kowalskiego stac ?

Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego
były jednoślady.

Maluch byl tanszy niz syrena !

J.

Data: 2017-06-10 17:24:51
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-10 o 13:55, J.F. pisze:

Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości.
Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy
wybrali zwykły bo był tańszy.

Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy.

Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele.

100KM mozesz tez uzyskac podnoszac pojemnosc.

Wbrew pozorom to kosztowniejsza w produkcji metoda.

Powatpiewam.Pare kg stali, obrobka pare % wiekszego cylindra czy
korbowodu - to grosze kosztuje.
A walek rozrzadu i 8 zaworow to juz nie grosze.

Nie do końca grosze. Nowa linia produkcyjna bloków, korbowodów,
głowic, cylindrów.
Jak zmienisz z 1500 na 1600 to będzie to modyfikacja i wymienisz
tylko część maszyn jak z 1500 na 2000 to praktycznie nowe
plany i nowe linie produkcyjne.

Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.
1.6 75KM to byla "norma" w Niemczech, a i slabsze tez byly.
Oni mieli jakies klasy mocy i bodajze ubezpieczenie od tego zalezalo.

I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.
Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj.
Ale wtedy to malo ktory mial 16V.
Łatwiej by go było sprzedać za granicą.

I VW o tym nie wiedzal, ani Ford, ani Opel, ani Renault, ani PSA, ani
nawet Fiat ... bo ciagle trzaskali te gorsze silniki ?

Wymienieni mieli wolny rynek wiec trzaskali jedne i drugie, dostosowując
ilości do popytu. a u nas tylko jedne.

Syrena ?
kiepskie hamulce,
Nie rozbilem.
Ja też nie ale rozpędzić się było strach.

Nie pamietam stracha jakos.

Może zasuwałeś całe siedemdziesiąt na godzinę.  :-)

słaby silnik
i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się
na dużego ale na małego też byłem zdecydowany.

Trzeba bylo kupic malego, to moglbys pisac o syrenie :-)

Kupiłem to co się trafiło.
Maluchem też jeździłem a i naprawiałem bo siostry miały.

No to ktore auto wymagalo wiecej napraw - syrena czy maluch ?

Syrena.
Ze szczególnym uwzględnieniem zapychających się gaźników i zalewanych
świec.

ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-)
Wszak syrena miala mocy dwa razy wiecej, 40KM a nie 21.

Dwusuwy generowały więcej mocy z takiej samej pojemności.
Bo cykl pracy to jeden obrót a nie dwa.

Tak czy inaczej - dwa razy wiecej mocy.
Syrena miala dynamike malucha ... jak jej jeden cylinder nie palil :-)

Jak jeden nie palił to poloneza, załadowanego.

Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale
zawsze do celu dojechala. Najwyzej trzeba bylo godzinke polezec pod
samochodem w trasie :-)

Królowa poboczy.

Maluchowi tez sie zdarzalo.

W każdym może się coś zepsuć ale syrena biła na głowę awaryjnością
nawet warszawę.

Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń
i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek.  :-)

Ale cena komercyjna. I zatankuj tu auto w garniturze jadac na slub :-)

Bez problemu, miałem do kanistra taki metalowy ryjek, nic się nie chlapało.
Jedyna wada to trzeba było to prawie dwadzieścia kilo unieść na chwile
do góry.

No to i zatankowanie syreny z mixolem stanowilo taki sam problem :-)

Chyba ze zapomniałeś miksolu dolać.

Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej
świece zapaćkał bo za dużo dolał.

Ani tato, ani ja jakos nie zatarlismy.
Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł.
A rekordzista który dużo jeździł robił to prawie co roku.

Tato kiedys motorem jezdzil, to mial nawyk i dach mu nie przeszkadzal.
Dziecko tez nie przeszkadzalo, tylko pewnie jeszcze pilnowalo :-)

Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa.
Byly pomysly na dwusuwy z normalnym obiegiem oleju. Ale chyba znikly
wraz z kolejnymi normami spalin.
A były masowo produkowane ? Gdzie ? kiedy ?

Nie, pomysly takie.

I sa mazdy z wanklem.
W wanklu nie dawkujesz oleju do paliwa.

ale do "cylindra" trzeba dawkowac ... dziurka zdaje sie gdzies na
wlocie mieszanki.

Ważne że wał ma własny olej a nie z paliwem.

Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta
wspominania.
No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow
miala dostep do lewego paliwa.
Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji.
Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.
Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet na
malucha w przedplacie.

Jak miał to na syrenę było go stać.
W sprawie paliwa to jeździł niż codziennie do pracy jak masowo
robimy to dzisiaj ?

Do pracy mial 500m :-)
Do kosciola tez 500 :-)

Szczęściarz.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.
No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet
dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan
postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im
zostal :-)

Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów
zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności.

Jak sam pisales - w przypadku malucha wiekszosc na krajowy rynek.

Ale co trzeci na eksport.

No to dla dolarow te fabryke postawili, czy dla ludzi ?

Gdyby nie nadzieja na dolary to dla samych ludzi raczej by nie postawili.

A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani
nie dla panstwowych celow.
To faktycznie był ewenement.

Widac czasem wladza zrobila cos dla spoleczenstwa.
Fabryke telewizorow, albo osrodek wczasowy nad morzem.

Ośrodki wczasowe i sanatoria stawiali, wpisywało się do w dbanie
o klasę robotniczą. budowanie fabryki kolorowych kineskopów to
była inwestycja w celu zarobienia dolarów.

Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza
problemu w zakupie czesci :-)

Benzyna problemem nie była, części niestety tak.

Tylko dla Ciebie, jakis niezaradny byles, wchodziles od zaplecza ...
:-P

Byłem zaradny tyle że jak paliwa w CPNie nie było to znaczyło że
wyczerpał się limit do wolnej sprzedaży ale w zbiornikach jeszcze mają
regulaminową rezerwę. Jak nie było części w sklepie to nie było.
Sklepy rezerw nie trzymały. Mógł się trafić zaradny kierownik czy
pracownik ale to było ryzyko.

To zamowic nie mogles z przyszlej dostawy ?

Zamówić to mógł znajomy pracownika. Inni stwarzali zagrożenie
że przyjdzie kontrola, znajdzie towar i pracownik mam kłopot.

Można było zarobić kasę ale można też
było zarobić wyrok do odsiadki za spekulację.

Tak samo, jak za benzyne spod lady, albo z ciezarowki.

O wyrokach za spekulacje towarem ze sklepów czytywałem.
Za to samo z paliwem nie.  :-)

W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.
Czesci na gieldach i w bomisach byly.
Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników
tak dorabiało.

Akurat PRL dopuszczal rejestracje pojazdow SAM, choc nie slyszalem aby
ktos tak malucha czy inny fabryczny samochod zrobil.

Ja nawet widziałem. Problemem jak zrobiłeś krajowy było udowodnienie
legalnego nabycia podstawowych elementów jak karoseria.

za to np zmotoryzowane furmanki/traktory wlasnej roboty widzialem.

Do dzisiaj na wsiach jeżdżą.

Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.
Male oszczedne auto tak, ale nie malucha.
Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego.
Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.
Włosi dali najlepszą cenę.

Ale za g* :-(

Nasze komuszki wybierały elementy. Do nowej karoserii wybrali najgorszy
i najstarszy silnik. Włosi proponowali tez lepsze (i droższe).

g* tam wiecej.

Mogli tez opracowac cos wlasnego.
Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji
i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki
z rękawa nie wytrzepią.

Syrene jakos robili.

Karoserię jakoś zrobili, reszta to składanka dostepnych części a potem
ich modyfikacja.

I jakos sie dalo, bez kredytu.

To było jeszcze z rozpędu na przedwojennych kadrach.
Potem już tak się nie dało.

Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".
Ale moze jednak te partyjne glaby popatrzyly, ze na taki samochod to
bedzie Kowalskiego stac ?

Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego
były jednoślady.

Maluch byl tanszy niz syrena !

To się szybko zmieniło.
"Urzędowa cena Fiata 126p wynosiła wtedy 92000zł ale wóz był za tę kasę niedostępny. Można było sobie wpłacić kasiorkę na przedpłatę i czekać na szczęśliwy traf w losowaniu albo na koniec PRL-u. W sprzedaży tzw ekspresowej był samochód, cud polskiej techniki, którego już wtedy nikt nawet za grosze nie chciał czyli Syrena 105. Auto normalnie kosztowało 94000zł ale za tą kasę było dostępne tylko na przedpłaty, za ekspresowy odbiór (kwartał czekania) trzeba było dopłacić 30000zł.
Ceny giełdowe (tzn wolnorynkowe) aut nowych (rocznik 81) na początku 1981 dla porównania:
- Fiat 126p 205000zł
- Syrena 105 120000zł
- Fiat 125p 370000zł
- Polonez 390000zł (1980r, więc roczny)
- Wołga 500000zł
- Golf (1979) 450000zł (dwulatek)
- Toyota Corolla 720000zł"

Przeklejone z:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=40473


Pozdrawiam

Data: 2017-06-11 01:20:00
Autor: re
Maluch kosztował 20 pensji


Użytkownik "RadoslawF"

....

Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt.
Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow.

Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ?
Czy robić składaki w szopach i piwnicach ?
Ty tak na poważnie ?

No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli.

Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,
kolorowych telewizorów i paszportów w domach.
-- -
Nie miało w dupie tylko właśnie o to chodziło by społeczeństwo nie miało paszportów w domach.

Data: 2017-06-08 21:21:56
Autor: re
Maluch kosztował 20 pensji


Użytkownik "J.F."

....
W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)
-- -
Czym on się różni od dzisiejszego Smarta w Niemczech ?

Data: 2017-06-09 12:43:38
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "re"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohc84l$aq1$1@mx1.internetia.pl...
Użytkownik "J.F."
...
W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.
Wyrob samochodopodobny, ot co :-)
-- -
Czym on się różni od dzisiejszego Smarta w Niemczech ?

Smart ma silnik :-)

I ze smarta nikt nie probuje zrobic podstawy krajowej motoryzacji.

P.S. oczywiscie mozna inaczej - maluch = male sportowe coupe.

Silnik z tylu, naped na tyl, symboliczny bagaznik - prawie jak porsche.

J.

Data: 2017-06-07 20:13:35
Autor: Marcin
Maluch kosztował 20 pensji
Witam

W dniu 2017-06-07 o 17:16, RadoslawF pisze:

> Maluch nie był taki zły. W dodatku w większości szedł na rynek krajowy
> a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez.

Ale jak cos szlo na eksport to mozna bylo upolowac odrzut z eksportu. A wtedy czlowiek czul sie krolem zycia. Dla tych ktorzy maja to szczescie i nie zyli w tamtym czasie wyjasnie, ze odrzut z eksportu to byl towar robiony z mysla o eksporcie ale ktory nie mogl byc sprzedany za granica bo jego jakosc byla za niska. Mimo to byl znacznie lepszy jakosciowo od towarow przeznaczonych na rynek krajowy.

Pozdrawiam,
Marcin

Data: 2017-06-07 15:35:22
Autor: Myjk
Maluch kosztował 20 pensji
Wed, 7 Jun 2017 11:19:46 +0200, J.F.
Albo wspolczesny bezrobotny.
Albo pracownik zatrudniony na minimalnej pensji za PO.

Nie znam nikogo głosującego na PO czy Lewicę, kto by tęsknił za tamtym
systemem. Najwięcej takich kochających socjalizm znam z ramienia PiS
względnie z PSL. Czyli ogólnie, tych największych nierobów i
intelektualnych gnomów.
 
Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli, ktorych nie bylo :-)

Chyba w peweksie.

AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu.
Za to bylo lepsze i na dluzej starczalo :-)

Mniej więcej tak samo lepsze, jak maluch vs golf.

--
Pozdor
Myjk

Data: 2017-06-07 17:11:27
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:fq8ick2206sr$.dlg@myjk.org...
Wed, 7 Jun 2017 11:19:46 +0200, J.F.
Albo wspolczesny bezrobotny.
Albo pracownik zatrudniony na minimalnej pensji za PO.

Nie znam nikogo głosującego na PO czy Lewicę, kto by tęsknił za tamtym
systemem. Najwięcej takich kochających socjalizm znam z ramienia PiS
względnie z PSL. Czyli ogólnie, tych największych nierobów i
intelektualnych gnomów.

No i PiS im podniosl minimalna pensje i smieciowki, i sa zadowoleni :-)

Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli,
ktorych nie bylo :-)
Chyba w peweksie.

W zwyklym sklepie tez. Dzis nie ma ani Jowisza, ani Heliosa, ani Rubina.


AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu.
Za to bylo lepsze i na dluzej starczalo :-)
Mniej więcej tak samo lepsze, jak maluch vs golf.

Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak maluch - tania, a trwala byc nie musi.

J.

Data: 2017-06-07 17:58:57
Autor: Myjk
Maluch kosztował 20 pensji
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F.
Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak maluch - tania, a trwala byc nie musi.

Nie. Nikt dzisiaj nie reperuje pralek, tylko, w związku z niskimi kosztami
wytworzenia taśmowego i wysokimi kosztami ew. naprawy, wyrzuca na recykling
i kupuje nowe. No bo przecież można reperować, ale zwyczajnie się to nie opłaca. Sam, ze
dwa lata temu, w swoim Boschu wymieniłem łożyska (chcąc być eko i nie
wyrzucać "dobrego" sprzętu). Specjalista zażądał prawie równowartość nowej
pralki. To był mój pierwszy i ostatni raz -- bym dołożył trochę, miał dwa
dni do przodu, trochę nerwów, parę plastrów i więcej krwi zachowanych, a
przy tym nową, pachnącą pralkę, zamiast starego, lekko odnowionego trupa.
Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było
powiedziane, w sklepach gówno było, to się "szanowało" co się miało.

I to "postarzanie" (domyślam się, że do tego pijesz) jest w zasadzie
zdefiniowane przez klientów, a nie producentów. Pralki czy lodówki
spokojnie działają 10 lat (a kiedyś się sypały, wiem, bo wujek miał
warsztat z naprawą pralek i lodówek -- w zasadzie drzwi się nie zamykały),
podobnie jak dzisiejsze samochody są w stanie przejechać po półmiliona
kilometrów (widziałem takie np. Mazdy 6 z przelotem 600tkm na jednym i tym
samym silniku)...

--
Pozdor
Myjk

Data: 2017-06-07 18:54:29
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:1tntjtpat413r.dlg@myjk.org...
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F.
Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak
maluch - tania, a trwala byc nie musi.

Nie. Nikt dzisiaj nie reperuje pralek, tylko, w związku z niskimi kosztami
wytworzenia taśmowego i wysokimi kosztami ew. naprawy, wyrzuca na recykling
i kupuje nowe.

Co IMO prowadzi do mniejszej trwalosci.

No bo przecież można reperować, ale zwyczajnie się to nie opłaca. Sam, ze
dwa lata temu, w swoim Boschu wymieniłem łożyska (chcąc być eko i nie
wyrzucać "dobrego" sprzętu). Specjalista zażądał prawie równowartość nowej
pralki. To był mój pierwszy i ostatni raz -- bym dołożył trochę, miał dwa
dni do przodu, trochę nerwów, parę plastrów i więcej krwi zachowanych, a
przy tym nową, pachnącą pralkę, zamiast starego, lekko odnowionego trupa.

No i o to chodzi - klient chce nowa i pachnaca (chinskim smrodem) pralke, wiec ta juz nie musi wytrzymywac 10 lat.

Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było
powiedziane, w sklepach gówno było, to się "szanowało" co się miało.

Nie tylko. Robocizna byla tansza, czesci tansze, technologia pozwalala na naprawy.

I to "postarzanie" (domyślam się, że do tego pijesz) jest w zasadzie

Tak polowicznie, dostrzegam pewne zalety nowych technologii, one powoduja mniejsza serwisowalnosc, i niekoniecznie jest celowym postarzaniem.
Ale bylejakosc tez moze byc, skoro trzeba kazdy cent oszczedzac.

zdefiniowane przez klientów, a nie producentów.

Tym bardziej polowicznie. Klient wybiera tansze - to powszechnie wiadomo.
Jakby mu uczciwie powiedziec jaka to ma zywotnosc, to moze by wybral inaczej, ale mu sie przeciez nie powie.
Czesto zreszta producent nie wie, bo dowie sie za 20 lat :-)

Niektorzy klienci stawiaja na marke i kupuja Mercedesa.
Ale uznane firmy tez czasem fuszerke odstawiaja, to potem klient mowi, ze nie zaplaci drozej, skoro to i tak wszystko jedno :-)
Patrz grupowe dyskusje o wyborze akumulatora.

Pralki czy lodówki
spokojnie działają 10 lat (a kiedyś się sypały, wiem, bo wujek miał
warsztat z naprawą pralek i lodówek -- w zasadzie drzwi się nie zamykały),

I naprawial lodowki ?
Bo imo to lodowki byly bardzo trwale. Rodzina ostatnio wyrzucila taka 40-letnia :-)
Termostat niekoniecznie, ale to tanie bylo i latwo sie zmienialo.
Wspolczesna wytrzyma 10 lat ? Spytaj za 5, to moze bede wiedzial :-)
P.S. przy zakupie proponowano przedluzona gwarancje, bodajze do 5 lat, wysmialem.

Pralki ... programator byl slabym punktem. Ale w moim rodzinnym polarze akurat wytrzymywal.
Za to padl amortyzator i kondensator. Dzis pewnie naprawa bylaby nieoplacalna, bo sam dojazd serwisanta za duzo kosztuje, a namierzyc ten kondensator to nie tak latwo.
Zreszta w pralce to sporo elementow, kazdy moze zawiesc, nie to co w lodowce.

P.S. Nowo kupiona pralka ... juz po dwoch naprawach :-)

podobnie jak dzisiejsze samochody są w stanie przejechać po półmiliona
kilometrów (widziałem takie np. Mazdy 6 z przelotem 600tkm na jednym i tym
samym silniku)...

A o greckiej taksowce czytal ? Dwa miliony. I trzy silniki. Mercedes tez robi dobre :-)

Wiec maluch to mogl byc postep jedynie do syreny, gdzie silnik wymagal remontu dosc szybko - taki urok dwusuwow.
(tych najprostszych, z olejem w paliwie).

P.S. https://www.youtube.com/watch?v=RJc5NxtoGAQ
Ale to jeszcze inna bajka :-)

A sa lepsi
https://www.youtube.com/watch?v=czYUZOlclSo
https://www.youtube.com/watch?v=2HdDW6KS7UU


J.

Data: 2017-06-07 20:39:42
Autor: Marcin
Maluch kosztował 20 pensji
Witam
W dniu 2017-06-07 o 18:54, J.F. pisze:

No i o to chodzi - klient chce nowa i pachnaca (chinskim smrodem)
pralke, wiec ta juz nie musi wytrzymywac 10 lat.

Raczej polskim bo wiekszosc AGD z Polski jest...


Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było
powiedziane, w sklepach gówno było, to się "szanowało" co się miało.

Nie tylko. Robocizna byla tansza, czesci tansze, technologia pozwalala
na naprawy.

Dzisiaj mozna kupic Miele. Podobno da sie naprawiac ale co z tego jak i tak naprawa drogo wychodzi i za "komputer" do pralki mozna sobie kupic cala pralke popularnej marki...

Pozdrawiam,
Marcin

Data: 2017-06-22 14:53:52
Autor: T.
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-07 o 17:58, Myjk pisze:
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F.

Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak
maluch - tania, a trwala byc nie musi.

Nie. Nikt dzisiaj nie reperuje pralek, tylko, w związku z niskimi kosztami
wytworzenia taśmowego i wysokimi kosztami ew. naprawy, wyrzuca na recykling
i kupuje nowe.

No bo przecież można reperować, ale zwyczajnie się to nie opłaca. Sam, ze
dwa lata temu, w swoim Boschu wymieniłem łożyska (chcąc być eko i nie
wyrzucać "dobrego" sprzętu). Specjalista zażądał prawie równowartość nowej
pralki. To był mój pierwszy i ostatni raz -- bym dołożył trochę, miał dwa
dni do przodu, trochę nerwów, parę plastrów i więcej krwi zachowanych, a
przy tym nową, pachnącą pralkę, zamiast starego, lekko odnowionego trupa.
Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było
powiedziane, w sklepach gówno było, to się "szanowało" co się miało.

I to "postarzanie" (domyślam się, że do tego pijesz) jest w zasadzie
zdefiniowane przez klientów, a nie producentów. Pralki czy lodówki
spokojnie działają 10 lat (a kiedyś się sypały, wiem, bo wujek miał
warsztat z naprawą pralek i lodówek -- w zasadzie drzwi się nie zamykały),
podobnie jak dzisiejsze samochody są w stanie przejechać po półmiliona
kilometrów (widziałem takie np. Mazdy 6 z przelotem 600tkm na jednym i tym
samym silniku)...


Gospodarka kapitalistyczna jest gospodarką towarową - jest pewnego rodzaju nadprodukcja, którą trzeba upchnąć. Nowy towar się kupuje wtedy, kiedy stary trzeba wyrzucić - stąd produkuje się rzeczy w jakiś sposób celowo nietrwałe.
Gospodarka socjalistyczna była gospodarką niedoborów i skoro dużo surowców trzeba było sprowadzać, władzy zależało, żeby produkty były jak najtrwalsze. I to jest kolosalna różnica. Do dziś ludzie mają po domach rzeczy, które do dziś działają po 40 latach - lodówki, pralki, odkurzacze, ja mam suszarkę do włosów z NRD i nie chce się popsuć.
Były oczywiście niedoróbki, błędy konstrukcyjne, ale generalnie sprzęty były trwalsze niż dziś. W dodatku dziś są wypakowane elektroniką, a ta się technologicznie szybciej starzeje.
T.

Data: 2017-06-07 21:05:41
Autor: Marcin
Maluch kosztował 20 pensji
Witam

W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F". pisze:


Co prawda ... 15 letni golf kosztuje jego jedna czy dwie pensje, a
lepszy niz nowy maluch :-P

Artykul z 1976r w ktorym opisano co sie dzialo z nowym samochodem na dystansie 57 tys. km.

http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-57-000-km-polskim-fiatem-126p,nId,1949179

Obecnie jezdze takze "polskim" autem (astra) ktora kupilem jak miala 150 tys. km (3 lata we flocie i nikt nie plakal jak sprzedawal), obecnie ma ponad 270 tys. km i nawet polowy z takich rzeczy nie robilem, nie mowiac ze nie znam nikogo kto by tak dbal dzisiaj o auto.


A tu mamy zestawienie napraw po prawie 150 tys. km 126p:
http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-150-tys-km-polskim-fiatem-126p,nId,951340

"W ciągu całego okresu eksploatacji zaszła konieczność naprawy, bądź wymiany następujących zasadniczych zespołów:

     mechanizmu sprzęgającego rozrusznika - 9 razy
     uszczelnienia silnika - po 62; 98; 119 tys. km
     regeneracji (młotkowanie) resoru - po 69, 127 tys. km
     zwrotnic - po 117 tys. km
     wałka zdawczego skrzyni biegów (choinki) - po 115 tys. km
     elementów napędu rozrządu - po 119 i 145 tys. km
     spawania foteli - po 120 tys. km
     pompy paliwa - po 122 tys. km
     przegubów elastycznych - po 126 tys. km
     termostatu - po 129 tys. km
     przewodów wysokiego napięcia - po 135 tys. km
     rozrusznika - po 145 tys. km
     amortyzatorów - tył - po 80 tys. km
     amortyzatorów - przód - po 120 tys. km
     tłumika - po 82 tys. km
     nie licząc linek sterujących, łożysk kół przednich, elementów zawieszenia silnika, szczęk hamulców itp. Opony po przebiegu 60 tys. km (tył) i 70 tys km (przód) oddałem do bieżnikowania i robię to dalej, osiągając na nich przebiegi rzędu 40-50 tys. km. Dwie opony bieżnikowane były 2-krotnie."


Pozdrawiam,
Marcin

Data: 2017-06-07 22:55:23
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Wed, 7 Jun 2017 21:05:41 +0200, Marcin napisał(a):
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F". pisze:
Co prawda ... 15 letni golf kosztuje jego jedna czy dwie pensje, a
lepszy niz nowy maluch :-P

Artykul z 1976r w ktorym opisano co sie dzialo z nowym samochodem na dystansie 57 tys. km.
http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-57-000-km-polskim-fiatem-126p,nId,1949179

Obecnie jezdze takze "polskim" autem (astra) ktora kupilem jak miala 150 tys. km (3 lata we flocie i nikt nie plakal jak sprzedawal), obecnie ma ponad 270 tys. km i nawet polowy z takich rzeczy nie robilem, nie mowiac ze nie znam nikogo kto by tak dbal dzisiaj o auto.

IMO - drobiazgi tam wymienili.
Ale pare rzeczy mial wyjatkowo topornych, i m.in. za to go nie lubie.
Te sworznie przedniego zawieszenia, wymagajace smarowania, ten odsrodkowy "filtr" oleju, regulacja paska klinowego podkladkami.

A pare rzeczy w owym czasie po prostu takie byly. Olej zmienialo sie
czesciej, zaplon wymagal regularnej regulacji, zawory podobnie.

A korozja .. Ford na przelomie wiekow tez nie umial zabezpieczac :-)

A tu mamy zestawienie napraw po prawie 150 tys. km 126p:
http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-150-tys-km-polskim-fiatem-126p,nId,951340
"W ciągu całego okresu eksploatacji zaszła konieczność naprawy, bądź wymiany następujących zasadniczych zespołów:
mechanizmu sprzęgającego rozrusznika - 9 razy

Cos tu widac nie tak z ta czescia. A poprzednik nie narzekal.

Niektore czesci byly fatalnej jakosci, szczegolnie te rzemieslniczej
produkcji.

     uszczelnienia silnika - po 62; 98; 119 tys. km
     regeneracji (młotkowanie) resoru - po 69, 127 tys. km
     zwrotnic - po 117 tys. km
     wałka zdawczego skrzyni biegów (choinki) - po 115 tys. km

No coz, to w koncu male miejskie auto (oczywiscie u Wlochow), wiec
calkiem dobry wynik
     elementów napędu rozrządu - po 119 i 145 tys. km

Ale rozrzad to i nowszych autach trzeba wymieniac ... w maluchu byl co
prawda lancuch ... ale z Rometu :-)

     spawania foteli - po 120 tys. km
     przegubów elastycznych - po 126 tys. km

Kolejny toporny element tego pojazdu.
No ale coz chciec za 20 pensji :-)

     pompy paliwa - po 122 tys. km
     termostatu - po 129 tys. km

Tego bym az tak bardzo nie ganil, we wspolczesny aucie trudno
powiedziec ile wytrzyma.
Pompa zreszta inna niz dzisiaj, termostat tez nieco inny.

     przewodów wysokiego napięcia - po 135 tys. km

Zawsze to lepiej niz w Lagunie :-)

J.

Data: 2017-06-08 07:21:31
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 07.06.2017 o 21:05, Marcin pisze:
Witam

W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F". pisze:


Co prawda ... 15 letni golf kosztuje jego jedna czy dwie pensje, a
lepszy niz nowy maluch :-P

Artykul z 1976r w ktorym opisano co sie dzialo z nowym samochodem na
dystansie 57 tys. km.

http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-57-000-km-polskim-fiatem-126p,nId,1949179


Obecnie jezdze takze "polskim" autem (astra) ktora kupilem jak miala 150
tys. km (3 lata we flocie i nikt nie plakal jak sprzedawal), obecnie ma
ponad 270 tys. km i nawet polowy z takich rzeczy nie robilem, nie mowiac
ze nie znam nikogo kto by tak dbal dzisiaj o auto.


A tu mamy zestawienie napraw po prawie 150 tys. km 126p:
http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-150-tys-km-polskim-fiatem-126p,nId,951340


"W ciągu całego okresu eksploatacji zaszła konieczność naprawy, bądź
wymiany następujących zasadniczych zespołów:

    mechanizmu sprzęgającego rozrusznika - 9 razy
    uszczelnienia silnika - po 62; 98; 119 tys. km
    regeneracji (młotkowanie) resoru - po 69, 127 tys. km
    zwrotnic - po 117 tys. km
    wałka zdawczego skrzyni biegów (choinki) - po 115 tys. km
    elementów napędu rozrządu - po 119 i 145 tys. km
    spawania foteli - po 120 tys. km
    pompy paliwa - po 122 tys. km
    przegubów elastycznych - po 126 tys. km
    termostatu - po 129 tys. km
    przewodów wysokiego napięcia - po 135 tys. km
    rozrusznika - po 145 tys. km
    amortyzatorów - tył - po 80 tys. km
    amortyzatorów - przód - po 120 tys. km
    tłumika - po 82 tys. km
    nie licząc linek sterujących, łożysk kół przednich, elementów
zawieszenia silnika, szczęk hamulców itp. Opony po przebiegu 60 tys. km
(tył) i 70 tys km (przód) oddałem do bieżnikowania i robię to dalej,
osiągając na nich przebiegi rzędu 40-50 tys. km. Dwie opony bieżnikowane
były 2-krotnie."


Pozdrawiam,
Marcin



No to gratuluję sukcesów w życiu i szczęśliwości z jazdy złomową Astrą z 270 tys. km przebiegu:)

Takich potrzeba więcej w tym systemie, bo to tylko oni podtrzymują go przy życiu:)



--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-22 05:33:47
Autor: __Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Wed, 7 Jun 2017 09:04:21 +0200 Myjk <myjkel@nospam.op.pl> napisał:

Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył
się wtedy jak dziecko -- ale z dzisiejszej perspektywy te wczasy, nawet
jeśli pół darmo, był jakiś ponury żart.

Z resztą postu się zgadzam, ale tu chyba przesadzasz. Morze było tak
samo mokre, zieleń zielona, a tatrzański granit też taki jak dzisiaj.
Ośrodki wypoczynkowe bez wodotrysków, ale w zasadzie co więcej
potrzeba w pokoju na wakacjach poza łóżkiem, stołem i szafą? Łazienka
też zwykle w pokoju była. Coś do jedzenia też się dało kupić/było w
stołówce. Co więc takiego strasznego/ponurego było w ówczesnych
wczasach? Mnie się podobały, ale mogę szczegółów nie pamiętać, bo w
1990r. to ja dopiero 8 lat miałem.

Pamiętam tylko, że żeby zadzwonić do domu, to się chodziło na pocztę i
zamawiało rozmowę, kobitka wybierała numer i krzyczała np. "Warszawa
kabina trzecia!" :-)

Data: 2017-06-22 13:29:11
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-22 o 05:33, __Maciek pisze:

Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył
się wtedy jak dziecko -- ale z dzisiejszej perspektywy te wczasy, nawet
jeśli pół darmo, był jakiś ponury żart.

Z resztą postu się zgadzam, ale tu chyba przesadzasz. Morze było tak
samo mokre, zieleń zielona, a tatrzański granit też taki jak dzisiaj.
Ośrodki wypoczynkowe bez wodotrysków, ale w zasadzie co więcej
potrzeba w pokoju na wakacjach poza łóżkiem, stołem i szafą? Łazienka
też zwykle w pokoju była. Coś do jedzenia też się dało kupić/było w
stołówce. Co więc takiego strasznego/ponurego było w ówczesnych
wczasach? Mnie się podobały, ale mogę szczegółów nie pamiętać, bo w
1990r. to ja dopiero 8 lat miałem.

Zdecydowanie nie pamiętasz. Łazienek w pokoju nie było.
Jak były domki to do toalety mogłeś mieć i kilkaset metrów.
Toalety w domkach i pokojach hotelowych to dopiero za tego
ustroju wprowadzili.

Pamiętam tylko, że żeby zadzwonić do domu, to się chodziło na pocztę i
zamawiało rozmowę, kobitka wybierała numer i krzyczała np. "Warszawa
kabina trzecia!" :-)

A horroru całonocnej jazdy w zatłoczonym pociągu nie pamiętasz ?


Pozdrawiam

Data: 2017-06-22 18:27:36
Autor: __Maciek
Maluch kosztował 20 pensji
Thu, 22 Jun 2017 13:29:11 +0200 RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>
napisał:

Zdecydowanie nie pamiętasz. Łazienek w pokoju nie było.
Jak były domki to do toalety mogłeś mieć i kilkaset metrów.
Toalety w domkach i pokojach hotelowych to dopiero za tego
ustroju wprowadzili.

To pamiętam dobrze. Bywały pokoje z łazienkami. Oczywiście nie
wszędzie, ale tam gdzie jeździliśmy to zwykle były. W domkach
wolnostojących z kiblem oddalonym, to byłem tylko raz na jakiejś
zielonej szkole, ale to już lata 90-te.


A horroru całonocnej jazdy w zatłoczonym pociągu nie pamiętasz ?

Jakoś się wtedy nic szczególnie traumatycznego nie trafiło. Zresztą
jeździliśmy najczęściej kuszetkami. Jazdę na korytarzu na tych
dodatkowych otwieranych siedzeniach w 111A pamiętam, zdarzało się,
choć pociąg nie był nabity jak puszka sardynek.
Ale wierzę że innym mogło się trafić (i trafiało) gorzej.

Całonocna jazda nabitą pod dach "rzeźnią" mi się za to trafiła
kilkakrotnie w latach 2000-2010.

Data: 2017-06-07 20:05:40
Autor: Marcin
Maluch kosztował 20 pensji
Witam

W dniu 2017-06-06 o 21:44, Jacek pisze:
..
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.

Podatki oczywiscie byly. I skladki ZUS tez. Tylko nie byly tak jawne. Pracodawca je odprowadzal a pracownik nic nie mogl na to poradzic wiec po co go bylo denerwowac. Zreszta teraz tez sie od czasu do czasu pojawiaja pomysly by zamiast podatkow jawnych od czlowieka brac po prostu od pracodawcy i pracownikowi glowy nie zawracac.  Z jednej strony to fajnie to nie trzeba by bylo PITow wypelniac gdy odliczen i tak praktycznie brak a z drugiej strony wiekszosc ludzi nie zobaczy ile ich te rozne "bezplatne" dobra od "rzadu" kosztuja jak PITa nie wypelni.

Pozdrawiam,
Marcin

Data: 2017-06-07 23:51:11
Autor: SW3
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 07.06.2017 o 20:05 Marcin <nomail@nospam.com> pisze:

Podatki oczywiscie byly. I skladki ZUS tez. Tylko nie byly tak jawne.

A teraz niby są jawne? Większość ludzi pewnie nawet nie wie, że podatki to  nie tylko różnica między brutto a netto ale też część która "płaci  pracodawca". Po wypełnieniu PIT-a większość dostaje zwrot a nie dopłaca  więc się też miło kojarzy.
Zresztą zapytaj przeciętnego człowieka ile płaci podatku. Większość pewnie  odpowie, że 19%, część może doliczy pozostałe daniny zawarte w brutto. A  składki "po stronie pracodawcy", a VAT, a abonament RTV?

--
SW3
-- --
Państwo to wielka fikcja, dzięki której każdy usiłuje żyć kosztem innych.  /Bastiat

Data: 2017-06-22 14:48:07
Autor: T.
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 21:44, Jacek pisze:
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania,
talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20
wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3 tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.
Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-)
T.

Data: 2017-06-22 20:51:32
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-22 o 14:48, T. pisze:

A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania,
talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20
wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3 tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.
Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-)
T.

Nie napisałeś o jakich latach piszesz ale te dziesięć złotych
za cukier była jak średnia pensja wynosiła tysiąc i tyle samo było
jak wynosiła dwa tysiące.
Jak zamiast szynki jadłeś żółty ser (taka sama ilość kalorii)
nie piłeś, nie paliłeś i oszczędzałeś na wszystkim to połowę pensji
można było odłożyć.
I coś mocno pomieszałeś z ceną dolara jak i ceną samochodu za dolary.
Duży fiat w pewexie to 1600 dolarów a polonez prawie dwa tysiące.
Ale pensja po kursie czarnorynkowym to było koło 15 dolarów za Gierka
do 30 dolarów na początku lat osiemdziesiątych.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-23 12:30:18
Autor: T.
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-22 o 20:51, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-22 o 14:48, T. pisze:

A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania,
talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20
wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3
tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak
dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o
mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był
wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.
Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była
równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I
teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD
miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-)
T.

Nie napisałeś o jakich latach piszesz ale te dziesięć złotych
za cukier była jak średnia pensja wynosiła tysiąc i tyle samo było
jak wynosiła dwa tysiące.
Jak zamiast szynki jadłeś żółty ser (taka sama ilość kalorii)
nie piłeś, nie paliłeś i oszczędzałeś na wszystkim to połowę pensji
można było odłożyć.
I coś mocno pomieszałeś z ceną dolara jak i ceną samochodu za dolary.
Duży fiat w pewexie to 1600 dolarów a polonez prawie dwa tysiące.
Ale pensja po kursie czarnorynkowym to było koło 15 dolarów za Gierka
do 30 dolarów na początku lat osiemdziesiątych.


Pozdrawiam

Cenę samochodu wziąłem jako przykładową cenę marki zachodniej - nie wiedziałem, ile kosztowały auta w Peweksie.
Ale nawet idąc tą drogą i Twoim tokiem rozumowania - jeśli udałoby się zaoszczędzić 10 czy 15 USD miesięcznie (połowę pensji), to ile czasu zajmie uzbieranie 1600 USD? To jest ok. 8-10 lat. Ale twierdzę, że nie udało się za komuny zaoszczędzić połowy pensji, czego ja i moi rodzice byliśmy dowodami. Mimo że jako inżynier nieźle zarabiałem.
Ps. Ceny wziąłem sprzed galopującej inflacji, bo potem to nawet jajko 100 zł kosztowało. :-)
T.

Data: 2017-06-23 14:50:15
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-23 o 12:30, T. pisze:

A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania,
talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20
wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3
tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak
dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o
mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był
wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.
Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była
równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I
teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD
miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-)
T.

Nie napisałeś o jakich latach piszesz ale te dziesięć złotych
za cukier była jak średnia pensja wynosiła tysiąc i tyle samo było
jak wynosiła dwa tysiące.
Jak zamiast szynki jadłeś żółty ser (taka sama ilość kalorii)
nie piłeś, nie paliłeś i oszczędzałeś na wszystkim to połowę pensji
można było odłożyć.
I coś mocno pomieszałeś z ceną dolara jak i ceną samochodu za dolary.
Duży fiat w pewexie to 1600 dolarów a polonez prawie dwa tysiące.
Ale pensja po kursie czarnorynkowym to było koło 15 dolarów za Gierka
do 30 dolarów na początku lat osiemdziesiątych.

Cenę samochodu wziąłem jako przykładową cenę marki zachodniej - nie wiedziałem, ile kosztowały auta w Peweksie.
Ale nawet idąc tą drogą i Twoim tokiem rozumowania - jeśli udałoby się zaoszczędzić 10 czy 15 USD miesięcznie (połowę pensji), to ile czasu zajmie uzbieranie 1600 USD? To jest ok. 8-10 lat. Ale twierdzę, że nie udało się za komuny zaoszczędzić połowy pensji, czego ja i moi rodzice byliśmy dowodami. Mimo że jako inżynier nieźle zarabiałem.
Ps. Ceny wziąłem sprzed galopującej inflacji, bo potem to nawet jajko 100 zł kosztowało. :-)
T.

Te dwadzieścia pensji za malucha to cena teoretyczna. Tyle płaciły
ustosunkowane komuchy. Normalni albo czekali dziesięć lat w kolejce
albo płacili cenę czarnorynkową która była dwa i pół do trzech razy
wyższa od oficjalnej. Czyli cena tytułowego malucha wzrosła nam
do 60 pensji.
Kupowanie za oszczędności dolarów i składanie na cenę pewexowską
pewnie wydłużyło by ten okres. Ale w latach osiemdziesiątych
nie było sensu składania złotówek. Oszczędni musieli kupić
dewizy lub złoto. Lub inwestować złotówki w inny sposób.


Pozdrawiam

Data: 2017-06-24 09:04:55
Autor: Wiesiaczek
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 23.06.2017 o 14:50, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-23 o 12:30, T. pisze:

A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?
Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii.
W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000.
Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania,
talonów i temu podobnych wynalazków.
Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20
wypłat - licząc je netto.
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto.
Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były
w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był
prywaciarzem.
Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.
Jacek

Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3
tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak
dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o
mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był
wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.
Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była
równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I
teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD
miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-)
T.

Nie napisałeś o jakich latach piszesz ale te dziesięć złotych
za cukier była jak średnia pensja wynosiła tysiąc i tyle samo było
jak wynosiła dwa tysiące.
Jak zamiast szynki jadłeś żółty ser (taka sama ilość kalorii)
nie piłeś, nie paliłeś i oszczędzałeś na wszystkim to połowę pensji
można było odłożyć.
I coś mocno pomieszałeś z ceną dolara jak i ceną samochodu za dolary.
Duży fiat w pewexie to 1600 dolarów a polonez prawie dwa tysiące.
Ale pensja po kursie czarnorynkowym to było koło 15 dolarów za Gierka
do 30 dolarów na początku lat osiemdziesiątych.

Cenę samochodu wziąłem jako przykładową cenę marki zachodniej - nie wiedziałem, ile kosztowały auta w Peweksie.
Ale nawet idąc tą drogą i Twoim tokiem rozumowania - jeśli udałoby się zaoszczędzić 10 czy 15 USD miesięcznie (połowę pensji), to ile czasu zajmie uzbieranie 1600 USD? To jest ok. 8-10 lat. Ale twierdzę, że nie udało się za komuny zaoszczędzić połowy pensji, czego ja i moi rodzice byliśmy dowodami. Mimo że jako inżynier nieźle zarabiałem.
Ps. Ceny wziąłem sprzed galopującej inflacji, bo potem to nawet jajko 100 zł kosztowało. :-)
T.

Te dwadzieścia pensji za malucha to cena teoretyczna. Tyle płaciły
ustosunkowane komuchy.

Coś Ci te "komuchy" mocno zaszkodziły :)
No to przypomnę, że talony otrzymywali też ci, którzy rzetelnie pracowali.
A więc lekarze, górnicy, budowlańcy i wielu innych.
I wcale nie musieli być przy tym "komuchami".
Pisze to w cudzysłowie, bo może nie wiesz, ale komunizmu w Polsce nie było nigdy.

A co do samochodów i zarobków, to faktycznie, teraz jest łatwiej.
Mój sąsiad na wsi spodziewa się dziewiątego dziecka i kupił już kilka samochodów, chociaż żaden nie przekraczał ceny 500 - 1000 zł :)
Idealny ustrój, nieprawdaż? :)



--
Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)

Data: 2017-06-24 10:09:03
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Sat, 24 Jun 2017 09:04:55 +0200, Wiesiaczek napisał(a):
W dniu 23.06.2017 o 14:50, RadoslawF pisze:
Te dwadzieścia pensji za malucha to cena teoretyczna. Tyle płaciły
ustosunkowane komuchy.

Coś Ci te "komuchy" mocno zaszkodziły :)
No to przypomnę, że talony otrzymywali też ci, którzy rzetelnie pracowali.
A więc lekarze,

A to chyba na wsiach. Bo w miescie nie slyszalem.

górnicy,

A owszem, ale raczej tez nie wszyscy. Mozliwe ze przez ksiazeczki
gornicze - oni w ogole mieli osobne zaopatrzenie.

budowlańcy

Nie slyszalem.

i wielu innych.
I wcale nie musieli być przy tym "komuchami".

Milicjanci (tez nie wszyscy), sekretarze ...

Reszta holoty to miala przedplaty.
Jedni wylosowali maluchy szybko, inni wcale ...

Pisze to w cudzysłowie, bo może nie wiesz, ale komunizmu w Polsce nie było nigdy.

Socjalizm to jest w Szwecji :-)

A co do samochodów i zarobków, to faktycznie, teraz jest łatwiej.
Mój sąsiad na wsi spodziewa się dziewiątego dziecka i kupił już kilka samochodów, chociaż żaden nie przekraczał ceny 500 - 1000 zł :)
Idealny ustrój, nieprawdaż? :)

Idealny - stac go na samochody, dzieci i paliwo :-)

Co prawda on to chyba autobus powinien kupic :-)

J.

Data: 2017-06-07 11:11:48
Autor: z
Maluch kosztował 20 pensji
A całe zamieszanie wzięło się z tego że przy okazji rocznicy liberalne media próbowały epatować widzów tymi 20 pensjami jako wielką dysproporcją która w dzisiejszych POprawnych czasach już się nie zdarza. :-)

z

Data: 2017-06-07 20:34:22
Autor: Marcin
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-06 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

Kiedys widzialem kronike filmowa z przelomu lat 80/90. Mowili w niej, ze maluch kosztowal 2 letnia pensje srednia ale w momencie premiery. Potem przez cale lata ta proporcja sie pogarszala, tzn. trzeba bylo coraz wiecej pensji na malucha. Do tego wydluzal sie czas oczekiwania. A mowa oczywiscie o cenie oficjalnej. Jak ktos chcial go kupic a nie byl zwiazany z partia to na gieldzie kosztowal znacznie wiecej niz w Polmozbycie.

Skok cywilizacyjny jest z pewnoscia w jakosci. Proponuje sobie przeczytac artykul z 1981r.
http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-nowy-samochod-nowe-szczescie,nId,2208241
O tym jaka jakosc byla wtedy w nowych "polskich" samochodach. Dzisiejsze problemy przy tamtych wydaja sie jakies takie malutkie...
Dla przypomnienia jest to artykul z oficjalnej prasy z tamtych lat, ktory musial przejsc przez oficjalna cenzure i uzyskac zatwierdzenie przez cenzora do publikacji. Wiec nie mogl zbyt szkalowac dziela robotnika i inteligenta pracujacego.

Pozdrawiam,
Marcin

Data: 2017-06-07 21:29:55
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?

A propos
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=40473

"Oferta na auta nowe w I kw 1981r wygladała następująco:
- Fiat 126p 1700 USD
- Fiat 125p 2900 USD, 2700 USD za wersję popularną a 3270 USD za Lux
wink.gif - Polonez 1500 3500 USD. 3270 USD za popularną a 3990 USD za Lux
- Toyota Corolla 5190 USD
- VW Golf 1100/1300 6300/6600 USD

Urzędowa cena Fiata 126p wynosiła wtedy 92000zł ale wóz był za tę kasę
niedostępny. Można było sobie wpłacić kasiorkę na przedpłatę i czekać
na szczęśliwy traf w losowaniu albo na koniec PRL-u. W sprzedaży tzw
ekspresowej był samochód, cud polskiej techniki, którego już wtedy
nikt nawet za grosze nie chciał czyli Syrena 105. Auto normalnie
kosztowało 94000zł ale za tą kasę było dostępne tylko na przedpłaty,
za ekspresowy odbiór (kwartał czekania) trzeba było dopłacić 30000zł. Ceny giełdowe (tzn wolnorynkowe) aut nowych (rocznik 81) na początku
1981 dla porównania:
- Fiat 126p 205000zł
- Syrena 105 120000zł - Fiat 125p 370000zł
- Polonez 390000zł (1980r, więc roczny)
- Golf (1979) 450000zł (dwulatek)
- Toyota Corolla 720000zł

Dane przytaczam oczywiście nie z pamięci bo tak dokładnej pamięci nie
mam ale za tygodnikiem "Motor" z lutego 81r."

Srednia pensja byla wtedy IMO ~6500 zl, bo za http://www.zus.pl/baza-wiedzy/skladki-wskazniki-odsetki/wskazniki/przecietne-wynagrodzenie-w-latach-1950-2014

o1980        72 480        (6040 x 12)
o1981        92 268        (7689 x 12)
o1982        139 572        (11 631 x 12)

A w I kw chyba jeszcze nie bylo takiej dynamiki.

Czyli niby nawet 15 pensji, ale tak naprawde 30. Mozliwe, ze Polmot jeszcze nie nadazyl z aktualizacja ceny oficjalnej.

Hm, pamieta ktos kurs czarnorynkowy dolara z 1981 ?
205000/1700 wychodzi 120 zl, jak najbardziej taki mogl byc w okolicach
tego roku, ale 7600/12 = 64$ ... i to mi sie cos duzo wydaje.

P.S. A z tym "nikt syrenki nie chcial nawet za grosze" to przesada,
skoro chcieli za 120 tys :-)

J.

Data: 2017-06-07 21:59:17
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Dnia Tue, 6 Jun 2017 17:52:58 +0200, z napisał(a):

i jeszcze jeden
http://magazyn.7dni.pl/235486,Poprosze-fiata-za-cztery-lata.html

Cos tu sie nie zgadza z poprzednim linkiem, ale moze to kwestia tych
cen ekspresowych.

O ile pamietam, to zgrubsza jakos tak wlasnie bylo, nawet Laskowik ze
Smoleniem sie nabijali w 1980 "pomidory 150 ... a mialy byc po 69".

Porownujac z ZUS
 69 w 1973 = 24.5 pensji,
120 w 1977 = 26


I jeszcze w nawiazaniu do poprzedniego linku.
Golf w Pewexie w 1981 - od 6300$. Golf w USA dzis - od 20k$.

Az taka inflacja w USA, czy jednak postep w samochodach ?


J.

Data: 2017-06-25 18:30:41
Autor: Zenek Kapelinder
Maluch kosztował 20 pensji
Kosztowal 20 pensji albo 8 wyjazdow handlowych na Wegry, 5 do Jugoslawi. Jezdzili wszyscy od osiemnastolatkow po emerytki. Wyjazd handlowy na Wegry trwal cztery dni. Na Jugoslawie piec dni. Z handlu u ruskich nie kupowalo sie maluchow tylko budowalo domy. Znam takich co do Wladywostoku po brylanty jezdzili. W czwartej klasie technikum pierwszy raz pojechalem z dwoma kolegami z klasy na Wegry.  Potem raz w miesiacu zesmy jedzili. Wyjazd z Koluszek w czwartek, piatek, sobota handel w niedziele powrot w poniedzialek do szkoly. W piatej klasie kazdy z nas wlasnym samochodem do szkoly jezdzil. Od wujka za osiemdziesiat tysiecy trabanta kupilem. Dolary, marki zglaszalo sie na granicy celnikowi i urzad skarbowy sie nie czepial skad sie ma pieniadze. Tak wtedy bylo zle ze caly czas od trzech do pieciu milionow Polakow bylo zawsze za granica. Nie bylo gorala co nie byl w ameryce, slazaka i kaszuba co nie byl w niemczech. Poza tym francja winobranie i ogolnie rolnictwo, anglia budowlanka. Do tego jak odliczyc dzisiejsze samozatrudnienie to od Gierka w PRL wiecej bylo prowadzacych dzialalnosc gospodarcza niz jest teraz.. Najprostsze interesy typu saturator, wata cukrowa, rozen w sezon pozwalaly zarobic na caly rok dobrego zycia. Smieciarze z butelek i makulatury mieli tyle ze po pensje im sie nie chcialo chodzic. W budowlance jak ktos dostal benzynowego zila to przestawal w toto lotka grac. W CPNie z kasa nie wiedzieli co robic. Po remanencie w sporym sklepie przemyslowym na duzego fiata wystarczalo. Sklepowe na kazdym palcu zloty pierscionek mialy. Urzednicy zyli z wdziecznosciowcow nieslusznie zwanych lapowkami. Lekarze oficjalnie pracowali z 40 godzin na dobe. O adwokatach nie ma co wspominac bo oni zawsze mieli dobrze. W wlokienniczej lodzi znalezienie szwaczki co by po godzinach chalupniczo popracowala graniczylo z cudem. W szczytowym okresie PEWEX dochodem przebil gornictwo. Tak wtedy bylo zle i sobie barany kapitalizm na wlasne zyczenie zafundowali.

Data: 2017-06-26 14:00:07
Autor: J.F.
Maluch kosztował 20 pensji
Użytkownik "Zenek Kapelinder"  napisał w wiadomości grup
Kosztowal 20 pensji albo 8 wyjazdow handlowych na Wegry, 5 do Jugoslawi.
Jezdzili wszyscy od osiemnastolatkow po emerytki.
Wyjazd handlowy na Wegry trwal cztery dni. Na Jugoslawie piec dni.

Tego boomu na Jugoslawie to nie pamietam. Moze dlatego, ze tam dolary/marki obowiazywaly.
Bulgaria jeszcze byla.

Z handlu u ruskich nie kupowalo sie maluchow tylko budowalo domy. Znam takich co do Wladywostoku po brylanty jezdzili.
W czwartej klasie technikum pierwszy raz pojechalem z dwoma kolegami z klasy na Wegry.
Potem raz w miesiacu zesmy jedzili. Wyjazd z Koluszek w czwartek, piatek, sobota handel w niedziele powrot w poniedzialek do szkoly.
W piatej klasie kazdy z nas wlasnym samochodem do szkoly jezdzil. Od wujka za osiemdziesiat tysiecy trabanta kupilem.

Ale maluch kosztowal 150 :-)
I jeszcze rok podaj, bo 150 to bylo na poczatku lat 80-tych, pod koniec to juz miliony.

Dolary, marki zglaszalo sie na granicy celnikowi i urzad skarbowy sie nie czepial skad sie ma pieniadze.
Tak wtedy bylo zle ze caly czas od trzech do pieciu milionow Polakow bylo zawsze za granica.
Nie bylo gorala co nie byl w ameryce, slazaka i kaszuba co nie byl w niemczech.
Poza tym francja winobranie i ogolnie rolnictwo, anglia budowlanka.

Ale to juz trzeba bylo miec paszport. Jaruzelski to zatrzymal.
Juz nie pamietam - po 1981 na Wegry mozna bylo bez paszportu ?
Fakt, ze tlok na Keleti byl wielki ... prawie jak dzis, tylko dzis tam Syryjczycy i pokrewni :-)

Do tego jak odliczyc dzisiejsze samozatrudnienie to od Gierka w PRL wiecej bylo prowadzacych dzialalnosc gospodarcza niz jest teraz.
Najprostsze interesy typu saturator, wata cukrowa, rozen w sezon pozwalaly zarobic na caly rok dobrego zycia.

saturatory sie jakos urwaly, wata potrzebuje cukru, a ten na kartki, rozen potrzebuje miesa.
Zmienilo sie chyba tylko o tyle, ze dzis sezon byc moze nie pozwoli zarobic na caly rok i trzeba miec dodatkowa prace.

Smieciarze z butelek i makulatury mieli tyle ze po pensje im sie nie chcialo chodzic.

A to nie wiem, tych smieciarzy jakos malo pamietam.
A makulatura cenny towar, na wage ... papieru wyzszej uzytecznosci :-)

W budowlance jak ktos dostal benzynowego zila to przestawal w toto lotka grac.
A to sie nie urwalo w latach 80-tych ? W sensie, ze juz same diesle jezdzily ?

W CPNie z kasa nie wiedzieli co robic.
Po remanencie w sporym sklepie przemyslowym na duzego fiata wystarczalo.

W jakim sensie ? Nadwyzek raczej nie mieli, wiec raczej po dostawie :-)

O adwokatach nie ma co wspominac bo oni zawsze mieli dobrze.

Chyba tak umiarkowanie - wtedy jeszcze nie bylo spraw o miliony, chyba ze na stare pieniadze :-)

W wlokienniczej lodzi znalezienie szwaczki co by po godzinach chalupniczo popracowala graniczylo z cudem.

Ale dziwisz sie ? Po 8h zap* na panstwowym kto by poszedl do wyzyskiwacza ?
Szczegolnie, ze swoje trzeba bylo w kolejce odstac.

W szczytowym okresie PEWEX dochodem przebil gornictwo. Tak wtedy bylo zle i sobie barany kapitalizm na wlasne zyczenie zafundowali.

Pytanie jak dlugo by sie jeszcze ten dobrobyt utrzymal.
Zaczal sie psuc w 1976, do 1980 Gierek go zbankrutowal.

J.

Data: 2017-06-26 10:16:30
Autor: Zenek Kapelinder
Maluch kosztował 20 pensji
Moze nie pamietasz bo pamietasz to co Ci pasuje i nic wiecej. Pamietam co bylo dobre i co bylo zle. Nie wysysaj z palca informacji jak nie wiesz. Waluta w Jugoslawi byl Dinar. Za dinary kupowalo sie w sklepach i sprzedawalo towar. Dinary na marki mozna bylo wymienic u ichnich koni. Dinar byl wymienialny a Jugoslawi w ogranivzonym zakresie. Dolary i inne waluty wymienialne na dinary tak. Dinarow na waluty wymienialne nie. Byla Bulgaria ale z punktu widzenia przemytu bez Rumuni nie miala ona zadnego znaczenia. Mozesz sie wykazac znajomoscia i napisac dlaczego. Moj kilkuletni trabant kosztowal tyle co nowy 126p. Dzielisz jak ostatni przyglup odpowiedzi i tez sobie nie radzisz. Ludzie mieli paszporty, nie w domach ale je dostawali od reki. Jak ktos dostal paszport i wrocil to na nastepne wyjazdy dostawal z automatu. Kluczowe bylo zaswiadczenie o dostaniu urlopu. Praca Polakow za granica byla jednym z lepych artykulow eksportowych. Niewielu zostawalo na stale a ci co wracali przywozili kilka miliardow dolarow rocznie. Saturatory sie skonczyly miedzy innymi dlatego ze zmieniono przepisy sanitarne. Cukier kupowalem w zeszlym tygodniu po 2,99 i zadnych kartek z wyjatkiem banknotow nie potrzebowalem, podobnie z miesem. Poza tym wtedy w legalnej gastronomii tez wystarczaly pieniadze zeby zjesc obiad. Prywatne knajpy kupowaly legalnie mieso od rolnikow jesli im przydzialu nie wystarczalo. Budujesz kolejny mit z papierem toaletowym. Niby go nie bylo a wszyscy go mieli. Inaczej sie go kupowalo. Dzisiaj moge kupic rolke. Wtedy kupowalo sie workami raz na pol roku.. Czasow kiedy podobno nie bylo papieru toaletowego nie pamietam bo jeszcze wtedy nie zylem albo bylem zbyt maly zeby pamietac. Jak sie skonczyly zily na benzyne to przychod spadal z wygranej w toto lotka na spadek po ciotce. Ropa byla tak samo dobrze sprzedawalna jak benzyna tylko tansza. Likwidacja benzynowych zilow zbiegla sie z szybkim rozwojem budownictwa jednorodzinnego. Potrzebowalo ono duzych ilosci piachu a do piachu mieli dojscie ci co w budowlance jezdzili. Na 12 kursow na panstwowa budowe zrobil dwa na prywatna i krzywdy nie mial. Jeszcze sobie nadgodziny wpisal. Oczywiscie bylo to zlodziejstwo na dodatek w skali kraju na ogromna skale, ale bylo przyzwolenie wladzy na tego typu zlodziejstwo. W tym czasie dla zachodniej europy bylismy chinami. I brakowalo mocy przerobowych zwlaszcza w przemysle lekkim na zaspokojenie popytu krajowego. Budowa domu skutecznie blokowala na lata nawis inflacyjny jaki mieli ludzie. Jak bym Ci napisal na jakiej zasdzie po remanencie zostawalo sporo kasy do podzialu to zaraz musial bym Cie zabic. Nie dlatego co napisales nie mozna bylo znalezc szwaczki, elektryka, murarza, kogos od kafelkow. Nie mozna bylo znalezc bo wszyscy co chcieli juz cos po godzinach robili.

Data: 2017-06-26 22:13:39
Autor: RadoslawF
Maluch kosztował 20 pensji
W dniu 2017-06-26 o 19:16, Zenek Kapelinder pisze:

Moze nie pamietasz bo pamietasz to co Ci pasuje i nic wiecej.

Świetnie pasuje do twojej wypowiedzi.
Pamiętasz i piszesz o tym co tobie pasuje.
W dodatku w jednej linijce, nie potrafisz inaczej ?


Pozdrawiam

Data: 2017-06-26 16:36:28
Autor: Zenek Kapelinder
Maluch kosztował 20 pensji
Zmienilem cos w ustawieniach i strasznie krzaczysz. Mozesz cos z tym zrobic?

Data: 2017-06-27 17:52:08
Autor: 007
Maluch kosztował 20 pensji
Zenek Kapelinder w <news:15800701-0189-4e9b-91f5-05874388451fgooglegroups.com>:

Zmienilem cos w ustawieniach i strasznie krzaczysz.
  ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Mozesz cos z tym zrobic?

ROTFL

ąśżźćęółń

--
'Tom N'

Maluch kosztował 20 pensji

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona