Data: 2017-06-06 21:44:55 | |
Autor: Jacek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze:
A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii. W 1981 zarabiało się 7700 zł a maluch kosztował 130000. Pomijam fakt, że malucha nie dało się kupić bez przedpłaty, losowania, talonów i temu podobnych wynalazków. Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20 wypłat - licząc je netto. W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem. Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe. Jacek |
|
Data: 2017-06-06 22:05:16 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek napisał(a):
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze: Nie ma co pomijac - to najwazniejsze, co z tego, ze kosztowal 20 pensji, skoro nie mozna bylo kupic ? Poza tym juz zaczela sie inflacja, na razie jeszcze niewielka, ale proporcje w styczniu, grudniu i czerwcu mogly sie roznic. Teraz zarabiamy 4000 zł brutto a fabia kosztuje 60000, czyli też 20 wypłat - licząc je netto. Zdecydowanie wole fabie :-) W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Jakies tam drobne potracenia byly, ale drobne. Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem. Tylko na mieszkanie sie czekalo 20 lat, bo bylo tanie tak samo jak maluch :-) Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe. No wlasnie, nie ma co porownywac. J. |
|
Data: 2017-06-07 09:04:21 | |
Autor: Myjk | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek
W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Czynsze, woda, wywóz śmieci i takie sprawy, jak wczasy pracownicze były w groszowych cenach. No i chyba nie było podatków o ile ktoś nie był prywaciarzem. Pewnie dlatego, że za to wszystko płaciło "państwo" z tego co ukradło obywatelom. Wiarę w to, że kiedyś było lepiej niż obecnie, to tylko jakiś stary komuch "ze stanowiska" może posiadać. Literalnie, co z tego że więcej się miało w łapie, jak nic nie można było kupić. No tak, miało się więcej, bo nic nie można było nic kupić. Jakby nawet logiczne. Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył się wtedy jak dziecko -- ale z dzisiejszej perspektywy te wczasy, nawet jeśli pół darmo, był jakiś ponury żart. Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe. O ile w ogóle było. A jeśli było, to jeden model do wyboru. -- Pozdor Myjk |
|
Data: 2017-06-07 11:19:46 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "Myjk" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:77klqztqjfy9$.dlg@myjk.org...
Tue, 6 Jun 2017 21:44:55 +0200, Jacek W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Pewnie dlatego, że za to wszystko płaciło "państwo" z tego co ukradło Albo wspolczesny bezrobotny. Albo pracownik zatrudniony na minimalnej pensji za PO. Co prawda ... 15 letni golf kosztuje jego jedna czy dwie pensje, a lepszy niz nowy maluch :-P No i OC, za komuny nie kosztowalo jednej pensji minimalnej :-) Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-( Jedzenie, ubranie, meble i sprzęty AGD, RTV były droższe.O ile w ogóle było. A jeśli było, to jeden model do wyboru. Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli, ktorych nie bylo :-) Warto tez pamietac, ze elektronika byla ogolnie drozsza, na calym swiecie. AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu. Za to bylo lepsze i na dluzej starczalo :-) J. |
|
Data: 2017-06-07 11:27:50 | |
Autor: z | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-( Tak w kwestii formalnej. Teraz też jest na kredyt i nie chodzi o PiS a całokształt "nowoczesnej" ekonomii. :-) z |
|
Data: 2017-06-07 11:49:46 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "z" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5937c717$0$15210$65785112@news.neostrada.pl...
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze: Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo :-( Tak w kwestii formalnej. Ano owszem ... znaczy sie, kiedys sie skonczy :-) Gierkowi udalo sie jednak doprowadzic do sytuacji, gdy raty kredytow przewyzszaly eksport dewizowy kraju. J. |
|
Data: 2017-06-07 15:47:20 | |
Autor: Wiesiaczek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 07.06.2017 o 11:27, z pisze:
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze: Powiem więcej: Gdyby przyszło spłacić zaciągnięte obecnie kredyty, to ludzie bili by się po suchy chleb. Porównywanie obecnego długo do długu Gierka jest co najmniej śmieszne. -- Wiesiaczek (dziś z DC) "Ja piję tylko przy dwóch okazjach: Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R) |
|
Data: 2017-06-07 16:28:34 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "Wiesiaczek" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oh9059$jl6$2@node2.news.atman.pl...
W dniu 07.06.2017 o 11:27, z pisze: W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F. pisze: Co do kwoty - owszem. Ale obecne panstwo sobie radzi ze utrzymaniem tego zadluzenia (no, niezbyt, ciagle musi pozyczac coraz wiecej), a Gierek sobie przestal radzic. Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl. Ale osobiscie za taki wyrob jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze. J. |
|
Data: 2017-06-07 17:16:38 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-07 o 16:28, J.F. pisze:
Za Gierka bylo nawet znosnie ... ale to bylo na kredyt i sie skonczylo My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje. Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl. Teraz jest większy dobrobyt, jest wszystko w sklepach, samochody są dostępne bez talonów i zapisów. Ale długo podobno większy. Ale osobiscie za taki wyrob jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze.Współczesne owszem. Kiedy wypuścili malucha nasza motoryzacja opierała się na pancernych warszawach czy dwusuwowych syrenach, trabantach i warczyburgach. Maluch nie był taki zły. W dodatku w większości szedł na rynek krajowy a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-07 18:00:10 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oh95cr$58o$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-07 o 16:28, J.F. pisze: Tak w kwestii formalnej. My też kiedyś przestaniemy. Patrz na Grecje. Grecja zdaje sie sobie radzi. Troche ja przycisnelo, ale chwilowo sobie radzi. Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.Ale osobiscie za taki wyrob jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze. Owczesne tez. Kiedy wypuścili malucha nasza motoryzacja opierała I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za drogim na kieszen przecietnego Polaka. A malucha to nawet we Wloszech nie chcieli :-) A Warszawe wlasnie zamykano - ale to byc moze wlasnie dlatego, ze malucha wprowadzano ... ale najwyzszy byl czas na jej zakonczenie. A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat) .... dacie chyba jeszcze nie. Maluch nie był taki zły. W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu krajowej komunikacji publicznej. W porownaniu do samochodu to jednak byl :-) W dodatku w większości szedł na rynek krajowy Eksportowano calkiem sporo, ale to juz decyzja polityczna ile ma zostac. No nie tylko - bo kraj potrzebuje dewiz, umowa licencyjna tez czesto miala byc splacana produktami. Cos sobie przypomnialem "Swiat przezywa kryzys naftowy, i bedzie potrzebowal oszczednych samochodow. My z naszym Fiatem 126p trafiamy idealnie w przyszle zapotrzebowanie rynku, co daje nam znakomity produkt eksportowy". No coz, jak zwykle, chcielismy dobrze, ale nie wyszlo :-) J. |
|
Data: 2017-06-07 22:17:23 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-07 o 18:00, J.F. pisze:
Tak w kwestii formalnej. Cytujesz chyba jakiegoś greckiego polityka, bo ludzie twierdzą coś innego. Tak czy inaczej - za Gierka byl wzgledny dobrobyt, chocby te maluchy, ktore mialy zmotoryzowac spoleczenstwo ... i szybko sie skonczyl.Ale osobiscie za taki wyrob jak maluch to dziekuje - prawdziwe sa samochody sa znacznie lepsze. Chcieli a nawet produkowali. Trochę tez kupili od nas. Włosi zrobili 1,35 miliona a nasi 3,31 miliona. A Warszawe wlasnie zamykano - ale to byc moze wlasnie dlatego, ze malucha wprowadzano ... ale najwyzszy byl czas na jej zakonczenie. Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. Maluch nie był taki zły. A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ? W dodatku w większości szedł na rynek krajowy Malucha właśnie niewiele. Dużego fiata zrobili prawie półtora miliona z czego 874 tysięcy poszło na eksport ale tylko 586 tyś wyjechało za granicę. Poloneza zrobili milion z groszami a wyeksportowano koło 227 tysięcy. Maluch zrobili 3,31 miliona i prawie 900 tysięcy poszło na eksport. Część w ramach opłat za licencje. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-08 00:21:03 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Wed, 7 Jun 2017 22:17:23 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-07 o 18:00, J.F. pisze: Niemcy tez nie narzekaja ze musza doplacac i doplacac do Grecji :-) I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za drogim na kieszen przecietnego Polaka. Ale ile Wlosi wyeksportowali ? :-) A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat) ... dacie chyba jeszcze nie.Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. No to po co o trabantach pisales ? Maluch nie był taki zły. Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene. Pomijajac spalanie i zywotnosc silnika, no i zywotnosc przegubow. W dodatku w większości szedł na rynek krajowy No to tak procentowo nieduzo, a w sztukach wiecej niz innych :-) Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza uznala za stosowne, i to nie byla zaleta malucha. J. |
|
Data: 2017-06-08 09:40:18 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-08 o 00:21, J.F. pisze:
Co do kwoty - owszem. Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić niż ryzykować rozpad unii. A obywatele mają inne zdanie. Nie podoba im się ratowanie Grecji, finansowanie sporej części unii z nami włącznie czy darmowe udostępnianie swoich autostrad w czasie kiedy u sąsiadów są płatne. Na decyzje odnośnie przyjmowania uchodźców tez narzekają. I Fiacie 125. Ktory byl imo calkiem dobrym autem rodzinnym, tyle ze za Nie mam pojęcia ale do nas nie eksportowali. A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji u prywatnych właścicieli. A przysłowiowe trabanty produkowali i sprzedawali również u nas jeszcze w latach osiemdziesiątych. Maluch nie był taki zły. A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby przewieźć coś większego niż co roku robić remont silnika. Ile się dało. Władza tęskniła za walutą wymienialną.W dodatku w większości szedł na rynek krajowy Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-08 12:34:02 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohav19$u2o$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 00:21, J.F. pisze: Grecja zdaje sie sobie radzi. Ten sam błąd. Nie narzekają politycy którzy uznali że lepiej dopłacić Ale to ratowanie w ostatnich czasach chyba na tyle male, ze obywatele nie musza mocno narzekac. Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. Chyba w NRD. A przysłowiowe trabanty produkowali i Sprzedawali ... w ilosciach niewielkich. Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?Maluch nie był taki zły.W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby Silnik syreny wytrzymywal ~60 kkm. Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata. O ile mialbys drukarnie kartek Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-) W dodatku w większości szedł na rynek krajowy Czyli zaleta malucha bylo to, ze to takie g* bylo, ze sie nie dalo duzo wyeksportowac :-) J. |
|
Data: 2017-06-08 15:41:46 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-08 o 12:34, J.F. pisze:
Grecja zdaje sie sobie radzi. Nie twierdze że muszą, twierdzę że narzekają. Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. Tam w pierwszej kolejności. A przysłowiowe trabanty produkowali i Ale sprzedawali i wypadało by porównać. Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali. I teraz wolisz małego trabanta, pakownego warczyburga z opcją zgubienia bagażnika czy malucha ? Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A do dwusuwów też porównujesz czy ci umknęło ?Maluch nie był taki zły.W porownaniu do braku samochodu to nie byl zly, szczegolnie po dodaniu Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś o miksolu to do tankowania. Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata. Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-) Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-) W dwusuwie wymiana rozrządu ? :-)))))) To była jedna z zalet, wywieźli tylko co trzeciego a nie co drugiegoW dodatku w większości szedł na rynek krajowy jak w przypadku dużego fiata. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-08 16:29:14 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohbk71$ke1$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 12:34, J.F. pisze: Grecja zdaje sie sobie radzi. Nie twierdze że muszą, twierdzę że narzekają. No to im Merkelowa tlumaczy, ze tego ratowania prawie nie ma, a oni nie wierza :-) Tam w pierwszej kolejności.Chyba w NRD.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. I gdzie jeszcze ? W PRL, gdzie bylo to w jednym z kilku modeli samochodow ? Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji. Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali. Wartburga. A z braku wartburga ... chyba trabanta. A na pewno syrene :-) Silnik syreny wytrzymywal ~60 kkm.Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeś Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ? Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-) Na 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-) Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)W dwusuwie wymiana rozrządu ? :-)))))) W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-) No dobra, w maluchu nie ma co porownywac, to sie robilo w jedno popoludnie na krawezniku, ale w drozszych 4-suw bylo wiecej roboty. Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza No zobacz, a Niemcy wywoza milionami i sie ciesza jak glupi. Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo. No i ze byl jednak za drogi na krajowego obywatela, bo to trzeba bylo z 50 pensji, a bez talonu to wiecej. A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-) No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich. Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem. Gdzies tam pewnie ta ksiezycowa ekonomia socjalizmu zawinila, wladza juz sama nie wiedziala na co narod stac. A duzy fiat to przeciez zwykly samochod dla przecietnego obywatela pracujacego. W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Wyrob samochodopodobny, ot co :-) J. |
|
Data: 2017-06-08 19:37:09 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-08 o 16:29, J.F. pisze:
Grecja zdaje sie sobie radzi. Widzą co się dzieje. Co śmieszniejsze nie tylko zwykli ludzie narzekają, zaczynają jej pyskować ludzie z władz lokalnych. Publicznie i przed kamerami. Tam w pierwszej kolejności.Chyba w NRD.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat)Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. W demmoludach. Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ? Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy. Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali. Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ? Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ? Silnik syreny wytrzymywal ~60 kkm.Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze. A u mechanika stały tekst "no zapomniałem dolać". Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-) Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie rób z właścicieli biedaków. Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)W dwusuwie wymiana rozrządu ? :-)))))) Robiłeś to sam na krawężniku ? Skąd części ? Tak czy inaczej - nie uznaje tego argumentu, eksportowali, ile wladza A my milionami przywozimy i cieszymy się jeszcze bardziej. Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo. Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa. A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-) Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich. W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to wszystkiego przestało starczać. Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem. Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności woleli więcej palącą i zabytkową warszawę. Bo więcej paliła ale paliwo mniej kosztowało w obrocie wtórnym. Taka ciekawa zależność tamtego ustroju. Gdzies tam pewnie ta ksiezycowa ekonomia socjalizmu zawinila, wladza juz sama nie wiedziala na co narod stac. Dla przeciętnego obywatela był zbiorkom. W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod.Tu się zgodzę, na dobry za mało, dzisiaj kiedy "sejczento" czy "czinkłeczento" jest dziadostwem maluch jako auto użytkowe jest niczym. Ale wtedy to było marzenie milionów. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-09 13:15:13 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohc20c$2qv$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-08 o 16:29, J.F. pisze: I gdzie jeszcze ?Tam w pierwszej kolejności.Chyba w NRD.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat ... dacie chyba jeszcze nie.Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. W demmoludach. Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ? Oprocz syreny. Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ? O naszym, bo w NRD to stanowil :-) Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy. Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata. Przez wiele lat tlukli, miala swoje wady, miala swoje zalety. Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.Wartburga. Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem. Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ? No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Oczywiscie mozna zatankowac dzien wczesniej. Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze.Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeśSilnik syreny wytrzymywal ~60 kkm.Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby A z przyzwyczajenia reka automatycznie dolewa :-) Przed toba inna syrenka tankuje, zreszta w ogole tankowalo sie inaczej - przez banke. Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac. Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie róbNa 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-) Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence. Wysiada Amerykanin "rok pracy na zlom". Wysiada niemiec "donnerwetter, dwa lata pracy na zlom". Wysiada Polak "o Boze, cale zycie oszczedzalem i nic nie zostalo". - To po co kupowales taki drogi samochod ? Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-) W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)W dwusuwie wymiana rozrządu ? :-)))))) Robiłeś to sam na krawężniku ? Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota. Co innego we wspolczesnym aucie. A czesci ze sklepu. Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa. Takiego samego jak maluch. To tylko Syrenka byla na gorsze, ale ze palila wiecej, to na jedno wychodzilo. Z malym wyjatkiem - przez pewien czas niebieska byla bez kartek. Niektorzy probowali malucha na niebieskiej ... i duze fiaty tez chyba probowali. Jak siegam pamiecia ... wydaje mi sie, ze benzyna byla relatywnie dosc droga. Tzn w porownaniu do zarobkow i dzisiejszej relacji. Ale z uwagi na calosc wydatkow - ludzi bylo stac. Tzn przed 1980, bo potem za szybko sie zmienialo, aby pamietac. Ktos pamieta dokladne ceny i rok ? A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. To skad ta bieda w kraju ? No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to Bo jeszcze samochodow bylo malo, a juz zylismy na kredyt. Co by to bylo, gdyby spoleczenstwo sie motoryzowalo pelna para - zaraz by sie zaczeli domagac autostrad, parkingow. Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Ciekawostka, ale i tak tych duzych fiatow nie mozna bylo ot tak sobie kupic :-) Tylko syrene ... a ona na tym samym paliwie :-) W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Przedplat na malucha bylo ponoc tylko 1.4 mln w latach 80-81. Wiec dla reszty to marzenie platoniczne. Takie czinkleczento byloby jednak o wiele lepszym marzeniem. Albo np polo. Czy jakas nowa syrena, z lepszym silnikiem i przegubami. J. |
|
Data: 2017-06-09 14:52:08 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-09 o 13:15, J.F. pisze:
I gdzie jeszcze ?Tam w pierwszej kolejności.Chyba w NRD.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uNo to po co o trabantach pisales ?A jak mowa o imporcie, to przeciez byly i skody, i zastawy (tez fiat ... dacie chyba jeszcze nie.Ale te importowane z demoludów to była kropla w morzu potrzeb. Wszyscy którzy robili samochody. Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym SAABem. Tyle że w cywilizowanych krajach to skończyli to w latach sześćdziesiątych, u nas chyba w siedemdziesiątych a w NRDówku klepali do osiemdziesiątych i dlatego tylko ich pamiętasz. Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji. Plus dwusuwowe motocykle. Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy. Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy. Przez wiele lat tlukli, miala swoje wady, miala swoje zalety. Jako pasażer to ja nawet latałem. :-) Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ? Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie. Z pośpiech, roztargnienia, żona zagada, dziecko płacze.Dlaczego mialbys zapomniec, skoro to przy kazdym tankowaniu robiles ?Jak dobrze poszło, a jak poszło źle bo się spieszyłeś i zapomniałeśSilnik syreny wytrzymywal ~60 kkm.Jezdzilem maluchem jezdzilem syrena, wole syrene.A ja wolę malucha. Lepiej raz do roku zapłacić za taryfę coby Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał. Majątek to był warty samochód, skoro cię stać ich zakup to nie róbNa 60 tys km ? To dopiero byl majatek :-)Jesli tyle jezdzilesz rocznie, to i malucha zajezdzilbys w 2-3 lata.Nie zawsze były kartki. Ale zawsze je można było kupić. :-) Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie. W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)Potraktuj ten remont jak wymiane rozrzadu, ot, czesc eksploatacyjna :-)W dwusuwie wymiana rozrządu ? :-)))))) Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj. Ja do dzisiaj w bagażnika narzędzia wożę, wtedy woziłem jeszcze części, tyle że nie miałem malucha z bagażnikiem że porządne zakupy nie zawsze się mieściły. Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa. Maluch to lata siedemdziesiąte. To tylko Syrenka byla na gorsze, ale ze palila wiecej, to na jedno wychodzilo. Dało się, trzeba było tylko przerobić. Wtedy sporo ciężarówek było jeszcze na benzynę i można ją było tanio kupić. żółtej we wtórnym obrocie niestety nie było. Jak siegam pamiecia ... wydaje mi sie, ze benzyna byla relatywnie dosc droga. Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojska lub na eksport. No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ? Czy robić składaki w szopach i piwnicach ? Ty tak na poważnie ? Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Syrena wymagała żółtej ? Ludzie marzyli o tym co było a nie o wymysłach.W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-09 15:34:22 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohe5m0$g5g$1@node2.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-09 o 13:15, J.F. pisze: I gdzie jeszcze ?Tam w pierwszej kolejności.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uChyba w NRD. Wszyscy którzy robili samochody. W NRD nie klepali czterosuwow - to tez czynnik. A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow. Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji. Ale to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ... A tych syren to nawiasem mowiac produkowali tyle, ze to prywatny rynek nigdy by nie byl zaspokojony. Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata. Gierek ? Ale mysle, ze kwestia 2/4 suwow go nie interesowala, ot, kupil licencje na tanie, male, oszczedne i "nowoczesne" auto. W koncu jak widac syrene jeszcze z 10 lat klepalismy. Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.Wartburga. Jako pasażer to ja nawet latałem. :-) Syrena ? Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Wtedy to tym bardziej - paliwo na podroz trzeba bylo wystac wczesniej. Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-) Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac. Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał. Tu juz pamiec mnie zawodzi - chyba i nalewal w starych czasach. Ale bardziej do duzych fiatow, banke do syreny to juz chyba samemu trzeba bylo wlac. Tym niemniej na widok syreny nalewal do banki :-) Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence. Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie. Jednak ponoc 1.4mln zaplacilo przedplate w roku 1981, wiec jakos mieli odlozone. Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)Robiłeś to sam na krawężniku ? Czyli nic nie wiesz. Części ze sklepu to tylko dzisiaj. A te czesci to skad ? Wyposazenie fabryczne, na kolejne 200kkm ? Ze sklepu. Takiego samego jak maluch.Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa. W sensie, ze jak zaczeli robic F125p, to ludzie woleli kupic Warszawe, bo tansze paliwo ? Moze, az tak stary nie jestem. Chyba, ze masz na mysli to lewe paliwo. Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojskaTo skad ta bieda w kraju ?A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-) No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to Społeczeństw miało sobie fabrykę samochodów zbudować ? No bez przesady, panstwowa fabryke mialem na mysli. Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-) Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy. W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac. Male oszczedne auto tak, ale nie malucha. Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy. Mini ? O, moze to bylby dobry wybor ... tylko ze sami Anglicy przestali go robic na poczatku lat 70-tych. Moze fiat 850 https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_850 J. |
|
Data: 2017-06-09 17:27:11 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-09 o 15:34, J.F. pisze:
I gdzie jeszcze ?Tam w pierwszej kolejności.Bo to były dwusuwy które miały stanowić podstawę motoryzacji uChyba w NRD. Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki na dwusuwach mieli. A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow. Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy a tego prawie nikt nie chciał. Piszesz teraz o kraju producenta czy naszym ?No wlasnie w takich ilosciach, ze chyba jednak nie mial byc podstawa krajowej motoryzacji.Ale sprzedawali i wypadało by porównać.A przysłowiowe trabanty produkowali iSprzedawali ... w ilosciach niewielkich. Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko w przypadku wolnych mocy, surowców i środków. Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata. Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości. Do dużego fiata oferowali im nowoczesny silnik szesnastozaworowy wybrali zwykły bo był tańszy. Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.Wartburga. Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer. Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną" i zalali. Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-) A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie. Poza tym na stacjach jeszcze bywal pan pompiarz i obslugiwal, wiec i mozna bylo w garniturze do slubu pojechac. Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam się szarpałeś. Taki taki kawal krazyl - na jednym skrzyzowaniu stukneli sie amerykanin w fordzie, niemiec w mercedesie, i polak w syrence. Przedpłata to jeszcze nie wartość auta. Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota.W maluchu wymiana rozrzadu, a w syrenie remont silnika :-)Robiłeś to sam na krawężniku ? Części się załatwiało, nie myl z kupowaniem bo to nie do końca to samo. Takiego samego jak maluch.Problem nie w tym, ze wywiezli co drugiego, tylko ze ich robili za malo.Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa. Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta wspominania. Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojskaTo skad ta bieda w kraju ?A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi. No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań, kolorowych telewizorów i paszportów w domach. Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-) Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo tylko jego wyjątki. Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren. tak przynajmniej wynika z cytatów. W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego. Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy.Był proponowany. Nasi wybrali mniejszy i tańszy ale teoretycznie nowszy. Całkiem jak z dużym fiatem. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-09 18:39:02 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:oheeos$ojk$1@node2.news.atman.pl...
W dniu 2017-06-09 o 15:34, J.F. pisze: Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ? Wszyscy którzy robili samochody. Klepali. Tyle że robili strasznie dużo dwusuwów. Nawet dostawczaki A co klepali ? O osobowe mi chodzi. A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow. Fakt wygasili produkcję w 83. Były kolejki na maluchy i polonezy No coz, przyszedl rok 93, poloneza tez juz nikt nie chcial, mimo, ze mial nowy silnik. To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji. Czyli się w obowiązku zaspakajać rynek państwowy, prywatny tylko I to sie chyba wraz z Gierkiem nieco zmienilo, ale wyszlo jak zwykle. Przy czym ... panstwowy rynek chyba syren i maluchow nie kupowal. Maluch byl za maly, syrena jakos tez sie nie dorobila wersji radiowoz, sanitarka itp. Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata. Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości. Taki silnik to znacznie drozszy. A niewiele lepszy. I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami. Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.Syrena ?Jako pasażer to ja nawet latałem. :-)Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.Wartburga. I co - zle ci sie jezdzilo ? Gorzej niz maluchem ? Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Nie trzeba było, powiedziałeś o co chodzi, zapłaciłeś cenę "komercyjną" A kolejka na 200 aut i nie ma omijania lewym pasem :-) Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie. Mixol i zarowki dlugo byly. A benzyna ... roznie bywalo, wszak kartki mialy ukrocic kolejki. I tu sie rysuje przewaga syreny nad maluchem - 20l kanister w syrenie jest malo zauwazalny, a malucha pozbawia bagaznika kompletnie :-) Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał. Do bańki owszem, pilnował coby za dużo nie nalać, a z bańką sam No i szansa na niedolanie mixolu spada :-) Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-) Przedpłata to jeszcze nie wartość auta. Tym niemniej wielu mialo odlozone. Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota. Części się załatwiało, nie myl z kupowaniem bo to nie do końca Raz byly, raz nie bylo, trzeba bylo upolowac. Ale przy rozrzadzie to na polowanie duzo czasu jest. Moge sie mylic, ale lancuchy do malucha to IMO jednak nie byl tak chodliwy towar. I chyba byly tez rzemieslnicze zastepniki ... o niepewnej jakosci. Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.Takiego samego jak maluch. Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta No coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow miala dostep do lewego paliwa. Do syrenki tato kupowal normalnie, na stacji. Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi.No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojskaTo skad ta bieda w kraju ?A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. No i dlatego zabraklo na F125p, a i na F126 brakowalo No i palil za duzo, benzyny by nie starczylo dla wszystkich.W latach siedemdziesiątych starczało, jak potem zabrakło dewiz to Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań, No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet dwie, fabryke telewizorow postawili, a nawet dwie, fabryki mieszkan postawili, i tylko paszportow nie dawali, i slusznie, bo kto by im zostal :-) Ale w latach 70-tych troche tych paszportow dawali, ludzie wyjezdzali, wracali ... Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-) Utalentowane wyjątki z dojściami do części to nie społeczeństwo Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza problemu w zakupie czesci :-) Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Pisałeś to samo paliwo w odniesieniu do dużych fiatów a nie syren. No ale czemu spoleczenstwo tak chcialo Warszawy z powodu paliwa, a nie chcialo Syren ? W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego. Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac. Mogli tez opracowac cos wlasnego. Inna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy. Ciekawe, czy przewazyla nowosc czy cena. A moze jedno i drugie - tani, nowoczesny, ladny ... i wzielismy g* :-) J. |
|
Data: 2017-06-09 21:20:06 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-09 o 18:39, J.F. pisze:
Czesi robili 4-ro suwy, Rumuni i Jugoslawianie 4-ro, Rosjanie 4-ro, kto oprocz NRD robil dwusuwy ? Melkus RS 1600, wersja RS 1000 była na dwusuwie. A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow. Kiepskie hamulce, dali firmowe zaciski ale średnica tarcz zastała bez zmian. Ten nowy silnik to był nowy ale tylko u nas. O ile na pustych drogach za miastem jechało się tym całkiem przyjemnie to wyprzedzenie byle ciężarowego na dwu kierunkowej nie było łatwa ani przyjemne. Ruszanie spod świateł w miastach to tez katorga. To wedle założeń syrena miała być podstawą prywatnej motoryzacji. Osobiście widziałem radiowóz na maluchu, podobno w ramach eksperymentu kupili partię dla motocyklistów na zimę. Trafił się ktoś mądry i postanowili wejść w czterosuwy.Bo w naszym podstawą miała być krajowa królowa poboczy.Chyba jednak nie, skoro kupilismy licencje na malucha. I na duzego fiata. Sto koni zamiast prawie siedemdziesięciu nie nazwał bym niewiele. A i sprzedawał by się łatwiej. A tak to jeszcze poloneza na tym robili.. I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami. Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj. Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer.Syrena ?Jako pasażer to ja nawet latałem. :-)Takie nad morze ? Z fotela pasazera owszem.Twoja wola. Ale zrobiłeś zadaszonym dwusuwem jakieś większe trasy ?Warczyburga też jeszcze w latach osiemdziesiątych sprzedawali.Wartburga. Mniej precyzyjne prowadzenie, kiepskie hamulce, słaby silnik i ta awaryjność. Z radością zamieniłem na fiata. Fakt że udało się na dużego ale na małego też byłem zdecydowany. Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Kolejki to były zanim kartki wprowadzili. Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń i szedłeś. Było i bez kolejki i bez kartek. :-) Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie. To dwudziestka wchodziła do bagażnika w maluchu ? Bo w maluchu to na dachowym widywałem. Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał. Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej świece zapaćkał bo za dużo dolał. Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko we współczesnych jednośladach. Masz zbiornik na olej i pilnujesz żeby nie był pusty. Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-) A tego już się nie da udowodnić. A z obserwacji wiem że jak kogoś parta nagrodziła talonem to latał i pieniądze na gwałt pożyczał. Rozrzad w maluchu ? nie robilem, ale wiem, ze prosta robota. I tu był pies pogrzebany, od rzemieślnika to można było woreczek do spryskiwaczy kupić a nie elementy silnika. Eksploatacja była droga, wymagał najdroższego paliwa.Takiego samego jak maluch. Był mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska. Stary na benzynę powymierały a ziły przerabiali na ropę. Szybciej by na patelnie i czajniki zabrakło niż na czołgi.No to przeciez napisalem, ze na czolgi by zabraklo :-)Bo zamiast towary potrzebne ludziom produkowali dla wojskaTo skad ta bieda w kraju ?A tak naprawde, to by na czolgi zabraklo :-)Czołgów wyprodukowali wcześniej tyle ile chcieli. Te fabryki (poza tą od mieszkań) to postawili coby trochę dolarów zarobić. Na rynek krajowy produkcja trafiała w drugiej kolejności. Ale w latach 70-tych troche tych paszportow dawali, ludzie wyjezdzali, wracali ... Benzyna problemem nie była, części niestety tak. Bo tak poza tym, to duzy fiat byl calkiem fajnym samochodem.Z dzisiejszego punktu widzenia, kupujący zamiast cudu nowoczesności Warszawa miała normalny silnik a syrena motocyklowy. Formalnie od motopompy ale ludzie dwusuwy kojarzyli z gorszymi jednośladami. Miała też normalna karoserię i cztery drzwi. W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Włosi dali najlepszą cenę. Mogli tez opracowac cos wlasnego. Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji i maszyny na kredyt w dodatku spłacane częściowo produkcją z tej fabryki z rękawa nie wytrzepią. Wedle mojej prywatnej opinii partyjne głąby nie znały się, nieInna sprawa, ze era cinquecento w swiatowej motoryzacji chyba jeszcze nie nadeszla - nie kojarze aut tej klasy. dowierzali doradcom i kupili gówno w ładnym opakowaniu. Więc od fiata dostali nowo zaprojektowane ładne karoserie i stare silniki. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-10 10:10:37 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Fri, 9 Jun 2017 21:20:06 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-09 o 18:39, J.F. pisze: Widziales to kiedys ? Bo tak szukam i szukam i wychodzi mi, ze RS 1600 to zrobil syn juz w 21 wieku. Ojciec robil tylko RS 1000 .. w ilosci 101 sztuk A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - ale to juz tylko ulamek krajowej produkcji samochodow. I dlatego ludzie wybierali Astre 1.4 z 60KM, bo taki byl wtedy podstawowy model :-) Osobiście widziałem radiowóz na maluchu, podobno w ramach eksperymentuAle to chyba zalozenia z 1968, bo potem ktos jednak podjal decyzje o zakupie licencji na malucha, o budowie fabryki, drugiej fabryki ... Esperyment jak sam piszesz. Cos mi chodzi po glowie, ze uzywali do wozenia psow. Tzn jednego psa i jednego policjanta :-) Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości. 100KM mozesz tez uzyskac podnoszac pojemnosc. A i sprzedawał by się łatwiej. Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano. 1.6 75KM to byla "norma" w Niemczech, a i slabsze tez byly. Oni mieli jakies klasy mocy i bodajze ubezpieczenie od tego zalezalo. I dlugo jeszcze europejskie samochody jezdzily z 8 zaworami.Tanie mają je chyba jeszcze do dzisiaj. Ale wtedy to malo ktory mial 16V. Syrena ?Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer. Jakos bardzo nie narzekalem. Kierownica byla olbrzymia, a z kolei w maluchu za mala :-) kiepskie hamulce, Nie rozbilem. słaby silnik Trzeba bylo kupic malego, to moglbys pisac o syrenie :-) Byc moze narzekalbys na prowadzenie (imo - nie bylo zle, ale lekkie auto to i na podmuchy wiatru reaguje, a zawieszenie toporne, to co sztuka to inaczej), na hamulce (w zaleznosci od modelu), ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-) Wszak syrena miala mocy dwa razy wiecej, 40KM a nie 21. Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale zawsze do celu dojechala. Najwyzej trzeba bylo godzinke polezec pod samochodem w trasie :-) Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Potem tez bywaly. Najdluzsza widzialem gdzies w ~88 Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń Ale cena komercyjna. I zatankuj tu auto w garniturze jadac na slub :-) Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto by pomyslal - zajezdzasz na stacje, a tam i benzyna, i mixol, i nawet przerywacz do syreny, o zarowkach nie wspominajac :-)A skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie. Wchodzila ... hm, a moze sie myle ? Bo na pewno raz wiozlem, ale czy nie w kabinie ... Pan pompiarz bardziej pilnował cobyś nie uciekł niż obsługiwał. Ani tato, ani ja jakos nie zatarlismy. Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko A jaka to roznica - do jednego zbiornika, czy do drugiego :-) Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa. Byly pomysly na dwusuwy z normalnym obiegiem oleju. Ale chyba znikly wraz z kolejnymi normami spalin. Sa tez dwusuwowe diesle ... okretowe. I sa mazdy z wanklem. A tego już się nie da udowodnić.Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu bylo stac, zbyt wielu :-)Ci którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie. Przedplate wplacili. Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet na malucha w przedplacie. Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań, Jak sam pisales - w przypadku malucha wiekszosc na krajowy rynek. A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani nie dla panstwowych celow. Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie potrafi poskladac, chocby te "składaki" juz z nowego ustroju :-) Tylko dla Ciebie, jakis niezaradny byles, wchodziles od zaplecza ... :-P W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo. Czesci na gieldach i w bomisach byly. Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za sprzedaz ekspresowa 30 tys, cena gieldowa 120 tys ... a paliwo takie samo jak do Warszawy. Przyszedl rok 66, syrena 104 dostala wlasny silnik, choc ciagle dwusuw. Karoseria zostala ... ale jakos nie przeszkadzala, chyba, ze ktos taksowkarzem chcial zostac. Włosi dali najlepszą cenę.Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego. Ale za g* :-( Mogli tez opracowac cos wlasnego.Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji Syrene jakos robili. No coz, przyszedl Gierek, taka wprowadzil moda - kupmy licencje. Moda nie byla moze zla, ale rachunki tak, bo kraj rozlozyl. Wedle mojej prywatnej opinii partyjne głąby nie znały się, nieMoze fiat 850 Jeste sklonny sie przychylic Więc od fiata dostali nowo zaprojektowane ładne karoserie i stare Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej". Ale moze jednak te partyjne glaby popatrzyly, ze na taki samochod to bedzie Kowalskiego stac ? J. |
|
Data: 2017-06-10 13:01:15 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-10 o 10:10, J.F. pisze:
Ostatnio trafił mnie zaszczyt i zostałem przewieziony dwusuwowym Czytałem o nim. Zdawało mi się że tego 1600 robił jeszcze pierwszy konstruktor. A o ile sie nie myle, to Syrene klepalismy jeszcze w latach 80-tych - Wbrew pozorom to kosztowniejsza w produkcji metoda. I patrząc na silnik żuka: starszy dwa sto nowszy dwa czterysta a moc w obu 70KM. A i sprzedawał by się łatwiej. U nas wszystko się sprzedawało. Prawie wszystko. Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano. Łatwiej by go było sprzedać za granicą. Syrena ?Samolotem. Syreną jeździłem i niestety nie tylko jako pasażer. W maluchu była dobra, tylko trzeba było regularnie smarować przeguby i zwrotnice. :-) kiepskie hamulce, Ja też nie ale rozpędzić się było strach. słaby silnik Kupiłem to co się trafiło. Maluchem też jeździłem a i naprawiałem bo siostry miały. Byc moze narzekalbys na prowadzenie (imo - nie bylo zle, ale lekkie Dwusuwy generowały więcej mocy z takiej samej pojemności. Bo cykl pracy to jeden obrót a nie dwa. Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale Królowa poboczy. Dzisiaj pewnie tak, wtedy nie koniecznie.Tankowałeś dwutakta w garniturze w drodze na ślub czy coś podobnego ?No nie, ale ale niektorzy niewatpliwie tankowali. Bez problemu, miałem do kanistra taki metalowy ryjek, nic się nie chlapało. Jedyna wada to trzeba było to prawie dwadzieścia kilo unieść na chwile do góry. Chyba ze masz na mysli okres gierkowskiego dobrobytu, gdzie kto byA skończyło się kartkami i pustkami w każdym sklepie. Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł. A rekordzista który dużo jeździł robił to prawie co roku. Ja do dzisiaj dwusuwy trawie tylko Spora, masz kontrolki świecące jak się kończy. Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa. A były masowo produkowane ? Gdzie ? kiedy ? Sa tez dwusuwowe diesle ... okretowe. A to to żadna nowość. I sa mazdy z wanklem. W wanklu nie dawkujesz oleju do paliwa. A tego już się nie da udowodnić.Jak widac byly umiarkowanie drogie. Na oficjalna cene wielu byloCi którzy wtedy pracowali i odkładali mają inne zdanie. Co nie oznacza ze mieli odłożone na cały. Zwłaszcza jak spodziewali się lat oczekiwania. Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była warta Jak miał to na syrenę było go stać. W sprawie paliwa to jeździł niż codziennie do pracy jak masowo robimy to dzisiaj ? Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań, Ale co trzeci na eksport. A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, ani To faktycznie był ewenement. Tylko, ze spoleczenstwo nie raz dowiodlo, ze i samochod w szopie Byłem zaradny tyle że jak paliwa w CPNie nie było to znaczyło że wyczerpał się limit do wolnej sprzedaży ale w zbiornikach jeszcze mają regulaminową rezerwę. Jak nie było części w sklepie to nie było. Sklepy rezerw nie trzymały. Mógł się trafić zaradny kierownik czy pracownik ale to było ryzyko. Można było zarobić kasę ale można też było zarobić wyrok do odsiadki za spekulację. W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo. Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników tak dorabiało. Niebieskiej, ale przeciez padly linki. Syrena 90 tys zl, doplata za Nasze komuszki wybierały elementy. Do nowej karoserii wybrali najgorszy i najstarszy silnik. Włosi proponowali tez lepsze (i droższe). Mogli tez opracowac cos wlasnego.Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji Karoserię jakoś zrobili, reszta to składanka dostepnych części a potem ich modyfikacja. No coz, przyszedl Gierek, taka wprowadzil moda - kupmy licencje.Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego były jednoślady. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-10 13:55:33 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Sat, 10 Jun 2017 13:01:15 +0200, RadoslawF napisał(a):
W dniu 2017-06-10 o 10:10, J.F. pisze: Nawet jesli, to ile tego bylo ? kilka sztuk to nie jest pomysl na motoryzacje, nawet kilka tysiecy nie jest - nazwalbym to nieudanym eksperymentem :-) Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości. Powatpiewam.Pare kg stali, obrobka pare % wiekszego cylindra czy korbowodu - to grosze kosztuje. A walek rozrzadu i 8 zaworow to juz nie grosze. Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.Łatwiej by go było sprzedać za granicą. I VW o tym nie wiedzal, ani Ford, ani Opel, ani Renault, ani PSA, ani nawet Fiat ... bo ciagle trzaskali te gorsze silniki ? Ja też nie ale rozpędzić się było strach.Nie rozbilem.kiepskie hamulce,Syrena ? Nie pamietam stracha jakos. słaby silnik No to ktore auto wymagalo wiecej napraw - syrena czy maluch ? ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-) Tak czy inaczej - dwa razy wiecej mocy. Syrena miala dynamike malucha ... jak jej jeden cylinder nie palil :-) Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale Maluchowi tez sie zdarzalo. Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń No to i zatankowanie syreny z mixolem stanowilo taki sam problem :-) Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł.Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej Tato kiedys motorem jezdzil, to mial nawyk i dach mu nie przeszkadzal. Dziecko tez nie przeszkadzalo, tylko pewnie jeszcze pilnowalo :-) Tak w ogolnosci to dwusow nie musi oznaczac mieszania oleju do paliwa.A były masowo produkowane ? Gdzie ? kiedy ? Nie, pomysly takie. I sa mazdy z wanklem.W wanklu nie dawkujesz oleju do paliwa. ale do "cylindra" trzeba dawkowac ... dziurka zdaje sie gdzies na wlocie mieszanki. Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet naBył mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była wartaNo coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow Do pracy mial 500m :-) Do kosciola tez 500 :-) Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet No to dla dolarow te fabryke postawili, czy dla ludzi ? A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, aniTo faktycznie był ewenement. Widac czasem wladza zrobila cos dla spoleczenstwa. Fabryke telewizorow, albo osrodek wczasowy nad morzem. Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza To zamowic nie mogles z przyszlej dostawy ? Można było zarobić kasę ale można też Tak samo, jak za benzyne spod lady, albo z ciezarowki. W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników Akurat PRL dopuszczal rejestracje pojazdow SAM, choc nie slyszalem aby ktos tak malucha czy inny fabryczny samochod zrobil. za to np zmotoryzowane furmanki/traktory wlasnej roboty widzialem. Włosi dali najlepszą cenę.Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego. g* tam wiecej. Mogli tez opracowac cos wlasnego.Opracować to mogą i dzisiaj, ale kredyt na uruchomienie produkcji I jakos sie dalo, bez kredytu. Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego Maluch byl tanszy niz syrena ! J. |
|
Data: 2017-06-10 17:24:51 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-10 o 13:55, J.F. pisze:
Ale doradców owszem. Tyle że i tak wybierali po taniości. Nie do końca grosze. Nowa linia produkcyjna bloków, korbowodów, głowic, cylindrów. Jak zmienisz z 1500 na 1600 to będzie to modyfikacja i wymienisz tylko część maszyn jak z 1500 na 2000 to praktycznie nowe plany i nowe linie produkcyjne. Czasy byly takie, ze na swiecie wcale tej mocy tak nie zylowano.Łatwiej by go było sprzedać za granicą. Wymienieni mieli wolny rynek wiec trzaskali jedne i drugie, dostosowując ilości do popytu. a u nas tylko jedne. Ja też nie ale rozpędzić się było strach.Nie rozbilem.kiepskie hamulce,Syrena ? Może zasuwałeś całe siedemdziesiąt na godzinę. :-) słaby silnik Syrena. Ze szczególnym uwzględnieniem zapychających się gaźników i zalewanych świec. ale na pewno bys narzekal na slaby silnik i awaryjnosc :-) Jak jeden nie palił to poloneza, załadowanego. Co do awaryjnosci .. tato chwalil, bo co prawda psula sie czesto, ale W każdym może się coś zepsuć ale syrena biła na głowę awaryjnością nawet warszawę. Zdradzę ci sekret, stawałeś sto metrów za stacją, kanister w dłoń Chyba ze zapomniałeś miksolu dolać. Ze znanych mi posiadaczy zadaszonych dwusuwów każdy kiedyś zatarł.Pogadaj z jakimś starym mechanikiem. Jak nie zatarł to przynajmniej Ważne że wał ma własny olej a nie z paliwem. Albo po prostu stac go bylo i na syrene i benzyne do niej i nawet naBył mało zaradny albo już skończyła się tania niebieska.Mam na myśli to lewe. Różnica w cenie na stacji nie była wartaNo coz, wtedy moze jeszcze wiekszosc prywatnych posiadaczy pojazdow Szczęściarz. Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań,No tak moze nie calkiem, bo jednak fabryke maluchow postawili, a nawet Gdyby nie nadzieja na dolary to dla samych ludzi raczej by nie postawili. A wczesniej ktos postawil fabryke Syren - przeciez nie na eksport, aniTo faktycznie był ewenement. Ośrodki wczasowe i sanatoria stawiali, wpisywało się do w dbanie o klasę robotniczą. budowanie fabryki kolorowych kineskopów to była inwestycja w celu zarobienia dolarów. Ty nie widzisz problemu w zakupie lewej benzyny, to inni nie widza Zamówić to mógł znajomy pracownika. Inni stwarzali zagrożenie że przyjdzie kontrola, znajdzie towar i pracownik mam kłopot. Można było zarobić kasę ale można też O wyrokach za spekulacje towarem ze sklepów czytywałem. Za to samo z paliwem nie. :-) W samochodach to nie wiem, ale telewizory to wielu w domu skladalo.Telewizora nie musiałeś rejestrować. I faktycznie sporo elektroników Ja nawet widziałem. Problemem jak zrobiłeś krajowy było udowodnienie legalnego nabycia podstawowych elementów jak karoseria. za to np zmotoryzowane furmanki/traktory wlasnej roboty widzialem. Do dzisiaj na wsiach jeżdżą. Włosi dali najlepszą cenę.Czemu nie ? Mogli cos innego sprowadzic, skoro juz zechcieli sprowadzac.Bo to zarzut do decydentow - nie powinni malucha do kraju wprowadzac.Jakby nie sprowadzili malucha to nie było by innego. To było jeszcze z rozpędu na przedwojennych kadrach. Potem już tak się nie dało. To się szybko zmieniło.Wiele rzeczy w F126 jest zrobionych "byle taniej".Dla miej zaradnego kowalskiego była Syrena, dla jeszcze mnie zaradnego "Urzędowa cena Fiata 126p wynosiła wtedy 92000zł ale wóz był za tę kasę niedostępny. Można było sobie wpłacić kasiorkę na przedpłatę i czekać na szczęśliwy traf w losowaniu albo na koniec PRL-u. W sprzedaży tzw ekspresowej był samochód, cud polskiej techniki, którego już wtedy nikt nawet za grosze nie chciał czyli Syrena 105. Auto normalnie kosztowało 94000zł ale za tą kasę było dostępne tylko na przedpłaty, za ekspresowy odbiór (kwartał czekania) trzeba było dopłacić 30000zł. Ceny giełdowe (tzn wolnorynkowe) aut nowych (rocznik 81) na początku 1981 dla porównania: - Fiat 126p 205000zł - Syrena 105 120000zł - Fiat 125p 370000zł - Polonez 390000zł (1980r, więc roczny) - Wołga 500000zł - Golf (1979) 450000zł (dwulatek) - Toyota Corolla 720000zł" Przeklejone z: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=40473 Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-11 01:20:00 | |
Autor: re | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "RadoslawF" ....
Państwo miało w dupie że społeczeństwo chce samochodów, mieszkań, kolorowych telewizorów i paszportów w domach. -- - Nie miało w dupie tylko właśnie o to chodziło by społeczeństwo nie miało paszportów w domach. |
|
Data: 2017-06-08 21:21:56 | |
Autor: re | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "J.F." .... W kazdym badz razie maluch to jednak za malo jak na dobry samochod. Wyrob samochodopodobny, ot co :-) -- - Czym on się różni od dzisiejszego Smarta w Niemczech ? |
|
Data: 2017-06-09 12:43:38 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "re" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ohc84l$aq1$1@mx1.internetia.pl...
Użytkownik "J.F." ... Smart ma silnik :-) I ze smarta nikt nie probuje zrobic podstawy krajowej motoryzacji. P.S. oczywiscie mozna inaczej - maluch = male sportowe coupe. Silnik z tylu, naped na tyl, symboliczny bagaznik - prawie jak porsche. J. |
|
Data: 2017-06-07 20:13:35 | |
Autor: Marcin | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Witam
W dniu 2017-06-07 o 17:16, RadoslawF pisze: > Maluch nie był taki zły. W dodatku w większości szedł na rynek krajowy > a nie zagraniczny jak duży fiat czy polonez. Ale jak cos szlo na eksport to mozna bylo upolowac odrzut z eksportu. A wtedy czlowiek czul sie krolem zycia. Dla tych ktorzy maja to szczescie i nie zyli w tamtym czasie wyjasnie, ze odrzut z eksportu to byl towar robiony z mysla o eksporcie ale ktory nie mogl byc sprzedany za granica bo jego jakosc byla za niska. Mimo to byl znacznie lepszy jakosciowo od towarow przeznaczonych na rynek krajowy. Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2017-06-07 15:35:22 | |
Autor: Myjk | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Wed, 7 Jun 2017 11:19:46 +0200, J.F.
Albo wspolczesny bezrobotny. Nie znam nikogo głosującego na PO czy Lewicę, kto by tęsknił za tamtym systemem. Najwięcej takich kochających socjalizm znam z ramienia PiS względnie z PSL. Czyli ogólnie, tych największych nierobów i intelektualnych gnomów. Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli, ktorych nie bylo :-) Chyba w peweksie. AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu. Mniej więcej tak samo lepsze, jak maluch vs golf. -- Pozdor Myjk |
|
Data: 2017-06-07 17:11:27 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "Myjk" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:fq8ick2206sr$.dlg@myjk.org...
Wed, 7 Jun 2017 11:19:46 +0200, J.F. Albo wspolczesny bezrobotny. Nie znam nikogo głosującego na PO czy Lewicę, kto by tęsknił za tamtym No i PiS im podniosl minimalna pensje i smieciowki, i sa zadowoleni :-) Najczesciej nie bylo. Ale byl wybor wiekszej ilosci modeli,Chyba w peweksie. W zwyklym sklepie tez. Dzis nie ma ani Jowisza, ani Heliosa, ani Rubina. AGD imo tez, ale nie az w takim stopniu.Mniej więcej tak samo lepsze, jak maluch vs golf. Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak maluch - tania, a trwala byc nie musi. J. |
|
Data: 2017-06-07 17:58:57 | |
Autor: Myjk | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F.
Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak maluch - tania, a trwala byc nie musi. Nie. Nikt dzisiaj nie reperuje pralek, tylko, w związku z niskimi kosztami wytworzenia taśmowego i wysokimi kosztami ew. naprawy, wyrzuca na recykling i kupuje nowe. No bo przecież można reperować, ale zwyczajnie się to nie opłaca. Sam, ze dwa lata temu, w swoim Boschu wymieniłem łożyska (chcąc być eko i nie wyrzucać "dobrego" sprzętu). Specjalista zażądał prawie równowartość nowej pralki. To był mój pierwszy i ostatni raz -- bym dołożył trochę, miał dwa dni do przodu, trochę nerwów, parę plastrów i więcej krwi zachowanych, a przy tym nową, pachnącą pralkę, zamiast starego, lekko odnowionego trupa. Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było powiedziane, w sklepach gówno było, to się "szanowało" co się miało. I to "postarzanie" (domyślam się, że do tego pijesz) jest w zasadzie zdefiniowane przez klientów, a nie producentów. Pralki czy lodówki spokojnie działają 10 lat (a kiedyś się sypały, wiem, bo wujek miał warsztat z naprawą pralek i lodówek -- w zasadzie drzwi się nie zamykały), podobnie jak dzisiejsze samochody są w stanie przejechać po półmiliona kilometrów (widziałem takie np. Mazdy 6 z przelotem 600tkm na jednym i tym samym silniku)... -- Pozdor Myjk |
|
Data: 2017-06-07 18:54:29 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Użytkownik "Myjk" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:1tntjtpat413r.dlg@myjk.org...
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F. Albo odwrotnie. Kiedys pralka miala byc jak golf, dzis ma byc jak Nie. Nikt dzisiaj nie reperuje pralek, tylko, w związku z niskimi kosztami Co IMO prowadzi do mniejszej trwalosci. No bo przecież można reperować, ale zwyczajnie się to nie opłaca. Sam, ze No i o to chodzi - klient chce nowa i pachnaca (chinskim smrodem) pralke, wiec ta juz nie musi wytrzymywac 10 lat. Kiedyś, za "komuny" naprawianie miało rację bytu -- bo jak już było Nie tylko. Robocizna byla tansza, czesci tansze, technologia pozwalala na naprawy. I to "postarzanie" (domyślam się, że do tego pijesz) jest w zasadzie Tak polowicznie, dostrzegam pewne zalety nowych technologii, one powoduja mniejsza serwisowalnosc, i niekoniecznie jest celowym postarzaniem. Ale bylejakosc tez moze byc, skoro trzeba kazdy cent oszczedzac. zdefiniowane przez klientów, a nie producentów. Tym bardziej polowicznie. Klient wybiera tansze - to powszechnie wiadomo. Jakby mu uczciwie powiedziec jaka to ma zywotnosc, to moze by wybral inaczej, ale mu sie przeciez nie powie. Czesto zreszta producent nie wie, bo dowie sie za 20 lat :-) Niektorzy klienci stawiaja na marke i kupuja Mercedesa. Ale uznane firmy tez czasem fuszerke odstawiaja, to potem klient mowi, ze nie zaplaci drozej, skoro to i tak wszystko jedno :-) Patrz grupowe dyskusje o wyborze akumulatora. Pralki czy lodówki I naprawial lodowki ? Bo imo to lodowki byly bardzo trwale. Rodzina ostatnio wyrzucila taka 40-letnia :-) Termostat niekoniecznie, ale to tanie bylo i latwo sie zmienialo. Wspolczesna wytrzyma 10 lat ? Spytaj za 5, to moze bede wiedzial :-) P.S. przy zakupie proponowano przedluzona gwarancje, bodajze do 5 lat, wysmialem. Pralki ... programator byl slabym punktem. Ale w moim rodzinnym polarze akurat wytrzymywal. Za to padl amortyzator i kondensator. Dzis pewnie naprawa bylaby nieoplacalna, bo sam dojazd serwisanta za duzo kosztuje, a namierzyc ten kondensator to nie tak latwo. Zreszta w pralce to sporo elementow, kazdy moze zawiesc, nie to co w lodowce. P.S. Nowo kupiona pralka ... juz po dwoch naprawach :-) podobnie jak dzisiejsze samochody są w stanie przejechać po półmiliona A o greckiej taksowce czytal ? Dwa miliony. I trzy silniki. Mercedes tez robi dobre :-) Wiec maluch to mogl byc postep jedynie do syreny, gdzie silnik wymagal remontu dosc szybko - taki urok dwusuwow. (tych najprostszych, z olejem w paliwie). P.S. https://www.youtube.com/watch?v=RJc5NxtoGAQ Ale to jeszcze inna bajka :-) A sa lepsi https://www.youtube.com/watch?v=czYUZOlclSo https://www.youtube.com/watch?v=2HdDW6KS7UU J. |
|
Data: 2017-06-07 20:39:42 | |
Autor: Marcin | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Witam
W dniu 2017-06-07 o 18:54, J.F. pisze: No i o to chodzi - klient chce nowa i pachnaca (chinskim smrodem) Raczej polskim bo wiekszosc AGD z Polski jest...
Dzisiaj mozna kupic Miele. Podobno da sie naprawiac ale co z tego jak i tak naprawa drogo wychodzi i za "komputer" do pralki mozna sobie kupic cala pralke popularnej marki... Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2017-06-22 14:53:52 | |
Autor: T. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-07 o 17:58, Myjk pisze:
Wed, 7 Jun 2017 17:11:27 +0200, J.F. Gospodarka kapitalistyczna jest gospodarką towarową - jest pewnego rodzaju nadprodukcja, którą trzeba upchnąć. Nowy towar się kupuje wtedy, kiedy stary trzeba wyrzucić - stąd produkuje się rzeczy w jakiś sposób celowo nietrwałe. Gospodarka socjalistyczna była gospodarką niedoborów i skoro dużo surowców trzeba było sprowadzać, władzy zależało, żeby produkty były jak najtrwalsze. I to jest kolosalna różnica. Do dziś ludzie mają po domach rzeczy, które do dziś działają po 40 latach - lodówki, pralki, odkurzacze, ja mam suszarkę do włosów z NRD i nie chce się popsuć. Były oczywiście niedoróbki, błędy konstrukcyjne, ale generalnie sprzęty były trwalsze niż dziś. W dodatku dziś są wypakowane elektroniką, a ta się technologicznie szybciej starzeje. T. |
|
Data: 2017-06-07 21:05:41 | |
Autor: Marcin | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Witam
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F". pisze:
Artykul z 1976r w ktorym opisano co sie dzialo z nowym samochodem na dystansie 57 tys. km. http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-57-000-km-polskim-fiatem-126p,nId,1949179 Obecnie jezdze takze "polskim" autem (astra) ktora kupilem jak miala 150 tys. km (3 lata we flocie i nikt nie plakal jak sprzedawal), obecnie ma ponad 270 tys. km i nawet polowy z takich rzeczy nie robilem, nie mowiac ze nie znam nikogo kto by tak dbal dzisiaj o auto. A tu mamy zestawienie napraw po prawie 150 tys. km 126p: http://magazynauto.interia.pl/rozrywka/motor-z-przeszlosci/news-150-tys-km-polskim-fiatem-126p,nId,951340 "W ciągu całego okresu eksploatacji zaszła konieczność naprawy, bądź wymiany następujących zasadniczych zespołów: mechanizmu sprzęgającego rozrusznika - 9 razy uszczelnienia silnika - po 62; 98; 119 tys. km regeneracji (młotkowanie) resoru - po 69, 127 tys. km zwrotnic - po 117 tys. km wałka zdawczego skrzyni biegów (choinki) - po 115 tys. km elementów napędu rozrządu - po 119 i 145 tys. km spawania foteli - po 120 tys. km pompy paliwa - po 122 tys. km przegubów elastycznych - po 126 tys. km termostatu - po 129 tys. km przewodów wysokiego napięcia - po 135 tys. km rozrusznika - po 145 tys. km amortyzatorów - tył - po 80 tys. km amortyzatorów - przód - po 120 tys. km tłumika - po 82 tys. km nie licząc linek sterujących, łożysk kół przednich, elementów zawieszenia silnika, szczęk hamulców itp. Opony po przebiegu 60 tys. km (tył) i 70 tys km (przód) oddałem do bieżnikowania i robię to dalej, osiągając na nich przebiegi rzędu 40-50 tys. km. Dwie opony bieżnikowane były 2-krotnie." Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2017-06-07 22:55:23 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Wed, 7 Jun 2017 21:05:41 +0200, Marcin napisał(a):
W dniu 2017-06-07 o 11:19, J.F". pisze: IMO - drobiazgi tam wymienili. Ale pare rzeczy mial wyjatkowo topornych, i m.in. za to go nie lubie. Te sworznie przedniego zawieszenia, wymagajace smarowania, ten odsrodkowy "filtr" oleju, regulacja paska klinowego podkladkami. A pare rzeczy w owym czasie po prostu takie byly. Olej zmienialo sie czesciej, zaplon wymagal regularnej regulacji, zawory podobnie. A korozja .. Ford na przelomie wiekow tez nie umial zabezpieczac :-) A tu mamy zestawienie napraw po prawie 150 tys. km 126p: Cos tu widac nie tak z ta czescia. A poprzednik nie narzekal. Niektore czesci byly fatalnej jakosci, szczegolnie te rzemieslniczej produkcji. uszczelnienia silnika - po 62; 98; 119 tys. km No coz, to w koncu male miejskie auto (oczywiscie u Wlochow), wiec calkiem dobry wynik elementów napędu rozrządu - po 119 i 145 tys. km Ale rozrzad to i nowszych autach trzeba wymieniac ... w maluchu byl co prawda lancuch ... ale z Rometu :-) spawania foteli - po 120 tys. km Kolejny toporny element tego pojazdu. No ale coz chciec za 20 pensji :-) pompy paliwa - po 122 tys. km Tego bym az tak bardzo nie ganil, we wspolczesny aucie trudno powiedziec ile wytrzyma. Pompa zreszta inna niz dzisiaj, termostat tez nieco inny. przewodów wysokiego napięcia - po 135 tys. km Zawsze to lepiej niz w Lagunie :-) J. |
|
Data: 2017-06-08 07:21:31 | |
Autor: Wiesiaczek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 07.06.2017 o 21:05, Marcin pisze:
Witam No to gratuluję sukcesów w życiu i szczęśliwości z jazdy złomową Astrą z 270 tys. km przebiegu:) Takich potrzeba więcej w tym systemie, bo to tylko oni podtrzymują go przy życiu:) -- Wiesiaczek (dziś z DC) "Ja piję tylko przy dwóch okazjach: Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R) |
|
Data: 2017-06-22 05:33:47 | |
Autor: __Maciek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Wed, 7 Jun 2017 09:04:21 +0200 Myjk <myjkel@nospam.op.pl> napisał:
Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył Z resztą postu się zgadzam, ale tu chyba przesadzasz. Morze było tak samo mokre, zieleń zielona, a tatrzański granit też taki jak dzisiaj. Ośrodki wypoczynkowe bez wodotrysków, ale w zasadzie co więcej potrzeba w pokoju na wakacjach poza łóżkiem, stołem i szafą? Łazienka też zwykle w pokoju była. Coś do jedzenia też się dało kupić/było w stołówce. Co więc takiego strasznego/ponurego było w ówczesnych wczasach? Mnie się podobały, ale mogę szczegółów nie pamiętać, bo w 1990r. to ja dopiero 8 lat miałem. Pamiętam tylko, że żeby zadzwonić do domu, to się chodziło na pocztę i zamawiało rozmowę, kobitka wybierała numer i krzyczała np. "Warszawa kabina trzecia!" :-) |
|
Data: 2017-06-22 13:29:11 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-22 o 05:33, __Maciek pisze:
Dla szarego człowieka wczasy to raczej kara była. Znaczy człowiek cieszył Zdecydowanie nie pamiętasz. Łazienek w pokoju nie było. Jak były domki to do toalety mogłeś mieć i kilkaset metrów. Toalety w domkach i pokojach hotelowych to dopiero za tego ustroju wprowadzili. Pamiętam tylko, że żeby zadzwonić do domu, to się chodziło na pocztę iA horroru całonocnej jazdy w zatłoczonym pociągu nie pamiętasz ? Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-22 18:27:36 | |
Autor: __Maciek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Thu, 22 Jun 2017 13:29:11 +0200 RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>
napisał: Zdecydowanie nie pamiętasz. Łazienek w pokoju nie było. To pamiętam dobrze. Bywały pokoje z łazienkami. Oczywiście nie wszędzie, ale tam gdzie jeździliśmy to zwykle były. W domkach wolnostojących z kiblem oddalonym, to byłem tylko raz na jakiejś zielonej szkole, ale to już lata 90-te. A horroru całonocnej jazdy w zatłoczonym pociągu nie pamiętasz ? Jakoś się wtedy nic szczególnie traumatycznego nie trafiło. Zresztą jeździliśmy najczęściej kuszetkami. Jazdę na korytarzu na tych dodatkowych otwieranych siedzeniach w 111A pamiętam, zdarzało się, choć pociąg nie był nabity jak puszka sardynek. Ale wierzę że innym mogło się trafić (i trafiało) gorzej. Całonocna jazda nabitą pod dach "rzeźnią" mi się za to trafiła kilkakrotnie w latach 2000-2010. |
|
Data: 2017-06-07 20:05:40 | |
Autor: Marcin | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Witam
W dniu 2017-06-06 o 21:44, Jacek pisze: .. W "tamtych czasach" o ile dobrze myślę zarobki brutto były równe netto. Podatki oczywiscie byly. I skladki ZUS tez. Tylko nie byly tak jawne. Pracodawca je odprowadzal a pracownik nic nie mogl na to poradzic wiec po co go bylo denerwowac. Zreszta teraz tez sie od czasu do czasu pojawiaja pomysly by zamiast podatkow jawnych od czlowieka brac po prostu od pracodawcy i pracownikowi glowy nie zawracac. Z jednej strony to fajnie to nie trzeba by bylo PITow wypelniac gdy odliczen i tak praktycznie brak a z drugiej strony wiekszosc ludzi nie zobaczy ile ich te rozne "bezplatne" dobra od "rzadu" kosztuja jak PITa nie wypelni. Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2017-06-07 23:51:11 | |
Autor: SW3 | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 07.06.2017 o 20:05 Marcin <nomail@nospam.com> pisze:
Podatki oczywiscie byly. I skladki ZUS tez. Tylko nie byly tak jawne. A teraz niby są jawne? Większość ludzi pewnie nawet nie wie, że podatki to nie tylko różnica między brutto a netto ale też część która "płaci pracodawca". Po wypełnieniu PIT-a większość dostaje zwrot a nie dopłaca więc się też miło kojarzy. Zresztą zapytaj przeciętnego człowieka ile płaci podatku. Większość pewnie odpowie, że 19%, część może doliczy pozostałe daniny zawarte w brutto. A składki "po stronie pracodawcy", a VAT, a abonament RTV? -- SW3 -- -- Państwo to wielka fikcja, dzięki której każdy usiłuje żyć kosztem innych. /Bastiat |
|
Data: 2017-06-22 14:48:07 | |
Autor: T. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-06 o 21:44, Jacek pisze:
W dniu 06.06.2017 o 17:52, z pisze:Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3 tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe. Ktoś obliczył, że nasze realne zarobki w tamtych czasach to była równowartość 300 USD (licząc czarnorynkowo pensja była 18020 USD). I teraz policz, ile z tych 300 USD dało się odłożyć - 2-5 USD miesięcznie? A samochód kosztował 10 tys. USD. To ile to zbierania? :-) T. |
|
Data: 2017-06-22 20:51:32 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-22 o 14:48, T. pisze:
Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3 tys. zł, choć większość zarabiała mniej niż 2 tys. zł (zupełnie jak dziś). Ale 1 kg cukru kosztował 10,50, kostka masła 14 (niebieskie, o mniejszej zawartosci tłuszczu) oraz 17 czerwone. Kg kiełbasy to był wydatek rzędu 40-60 zł. Więc życie było dużo droższe.A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii. Nie napisałeś o jakich latach piszesz ale te dziesięć złotych za cukier była jak średnia pensja wynosiła tysiąc i tyle samo było jak wynosiła dwa tysiące. Jak zamiast szynki jadłeś żółty ser (taka sama ilość kalorii) nie piłeś, nie paliłeś i oszczędzałeś na wszystkim to połowę pensji można było odłożyć. I coś mocno pomieszałeś z ceną dolara jak i ceną samochodu za dolary. Duży fiat w pewexie to 1600 dolarów a polonez prawie dwa tysiące. Ale pensja po kursie czarnorynkowym to było koło 15 dolarów za Gierka do 30 dolarów na początku lat osiemdziesiątych. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-23 12:30:18 | |
Autor: T. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-22 o 20:51, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-22 o 14:48, T. pisze: Cenę samochodu wziąłem jako przykładową cenę marki zachodniej - nie wiedziałem, ile kosztowały auta w Peweksie. Ale nawet idąc tą drogą i Twoim tokiem rozumowania - jeśli udałoby się zaoszczędzić 10 czy 15 USD miesięcznie (połowę pensji), to ile czasu zajmie uzbieranie 1600 USD? To jest ok. 8-10 lat. Ale twierdzę, że nie udało się za komuny zaoszczędzić połowy pensji, czego ja i moi rodzice byliśmy dowodami. Mimo że jako inżynier nieźle zarabiałem. Ps. Ceny wziąłem sprzed galopującej inflacji, bo potem to nawet jajko 100 zł kosztowało. :-) T. |
|
Data: 2017-06-23 14:50:15 | |
Autor: RadoslawF | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 2017-06-23 o 12:30, T. pisze:
Cenę samochodu wziąłem jako przykładową cenę marki zachodniej - nie wiedziałem, ile kosztowały auta w Peweksie.Nie do końca prawda. Nominalnie pensje były podobne - coś między 2 a 3A dziś? Jakiś skok cywilizacyjny nastąpił?Na tamte czasy maluch to był odpowiednik dzisiejszej fabii. Te dwadzieścia pensji za malucha to cena teoretyczna. Tyle płaciły ustosunkowane komuchy. Normalni albo czekali dziesięć lat w kolejce albo płacili cenę czarnorynkową która była dwa i pół do trzech razy wyższa od oficjalnej. Czyli cena tytułowego malucha wzrosła nam do 60 pensji. Kupowanie za oszczędności dolarów i składanie na cenę pewexowską pewnie wydłużyło by ten okres. Ale w latach osiemdziesiątych nie było sensu składania złotówek. Oszczędni musieli kupić dewizy lub złoto. Lub inwestować złotówki w inny sposób. Pozdrawiam |
|
Data: 2017-06-24 09:04:55 | |
Autor: Wiesiaczek | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
W dniu 23.06.2017 o 14:50, RadoslawF pisze:
W dniu 2017-06-23 o 12:30, T. pisze: Coś Ci te "komuchy" mocno zaszkodziły :) No to przypomnę, że talony otrzymywali też ci, którzy rzetelnie pracowali. A więc lekarze, górnicy, budowlańcy i wielu innych. I wcale nie musieli być przy tym "komuchami". Pisze to w cudzysłowie, bo może nie wiesz, ale komunizmu w Polsce nie było nigdy. A co do samochodów i zarobków, to faktycznie, teraz jest łatwiej. Mój sąsiad na wsi spodziewa się dziewiątego dziecka i kupił już kilka samochodów, chociaż żaden nie przekraczał ceny 500 - 1000 zł :) Idealny ustrój, nieprawdaż? :) -- Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi) "Ja piję tylko przy dwóch okazjach: Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R) |
|
Data: 2017-06-24 10:09:03 | |
Autor: J.F. | |
Maluch kosztował 20 pensji | |
Dnia Sat, 24 Jun 2017 09:04:55 +0200, Wiesiaczek napisał(a):
W dniu 23.06.2017 o 14:50, RadoslawF pisze: A to chyba na wsiach. Bo w miescie nie slyszalem. górnicy, A owszem, ale raczej tez nie wszyscy. Mozliwe ze przez ksiazeczki gornicze - oni w ogole mieli osobne zaopatrzenie. budowlańcy Nie slyszalem. i wielu innych. Milicjanci (tez nie wszyscy), sekretarze ... Reszta holoty to miala przedplaty. Jedni wylosowali maluchy szybko, inni wcale ... Pisze to w cudzysłowie, bo może nie wiesz, ale komunizmu w Polsce nie było nigdy. Socjalizm to jest w Szwecji :-) A co do samochodów i zarobków, to faktycznie, teraz jest łatwiej. Idealny - stac go na samochody, dzieci i paliwo :-) Co prawda on to chyba autobus powinien kupic :-) J. |
|