Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Mamy swoje ałtorytety i nie zawahamy się ich użyć."

"Mamy swoje ałtorytety i nie zawahamy się ich użyć."

Data: 2011-09-29 17:36:56
Autor: u2
"Mamy swoje ałtorytety i nie zawahamy się ich użyć."
Wraza razwietka sięga po metody wypróbowane już wielokrotnie na Polakach :

http://wpolityce.pl/artykuly/15516-mamy-swoje-autorytety-i-nie-zawahamy-sie-ich-uzyc-po-siega-po-metody-przecwiczone-na-polakach-wielokrotnie

Najpierw Platforma Obywatelska, nawiązując do swojej nazwy, oddała głos
zwykłym ludziom. Zwykli ludzie zapewniali nas, że "Polska jest w
budowie" i oni to doceniają. Na końcu sam premier Donald Tusk przyznawał
, że owszem nie wszystko się udało w ciągu tych czterech lat, ale
równocześnie wiele się udało. Wbrew rozmaitym krytykom uważam, że to
bardzo zręczny chwyt sztabu PO.

W kolejnych spotach Platforma sięgnęła po swoich polityków. Najbardziej
chyba reprezentatywnym przykładem tej serii jest materiał, w którym
Jerzy Buzek, Janusz Lewandowski, Radosław Sikorski i Donald Tusk
zapewniają Polaków, że tylko tak sprawdzona ekipa, jak drużyna PO jest w
stanie wynegocjować 300 mld zł z unijnego budżetu.

Trzeba przyznać, że na taką dezynwolturę czołówki Platformy
Obywatelskiej, można było sobie pozwolić tylko dlatego, że większość
mediów nie byłą skłonna zauważyć, iż ta deklaracja wyrwania UE 300 mld
zł. jest pusta. Bowiem składają ją politycy, którzy nigdy tego nie
robili (poprzednią transzę wynegocjował rząd PiS Kazimierza
Marcinkiewicza), a ich zdolności w absorbcji środków unijnych, którymi
chwalą się na lewo i prawo, są co najmniej dyskusyjne.

Do tego przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek kończy swoją
kadencję za parę miesięcy, komisarz Janusz Lewandowski ma okrojone
prerogatywy i zgodnie z prawem unijnym nie może występować w interesie
swojego kraju, lecz musi godzić interesy 27 państw członkowskich.

Już dzisiaj, zanim negocjacje w sprawie przyszłego budżetu weszły w
decydującą fazę, największe państwa UE, w tym Niemcy sprzeciwiły się
wstępnej propozycji jego kształtu. A zatem mówienie o 300 mld zł. jest
co najmniej przedwczesne. A już zapewnienia, że tylko rząd PO jest w
stanie wynegocjować taką sumę dla Polski, w świetle powyższych faktów,
należy potraktować tylko i wyłącznie w kategoriach propagandy wyborczej,
którą chętnie podchwytują media.

Widać, że Platformie pali się grunt pod nogami, bo w ostatnich spotach
sięgnęła po metodę przećwiczoną na Polakach wielokrotnie - po tzw.
autorytety. Metoda to tyle widowiskowa, co nieskuteczna. Ich największą
zaletą wszelako jest obnażenie porażającej każdego myślącego człowieka
marności umysłowej tzw. autorytetów

Ale to nie przeszkadza zwykłym ludziom. Bo jeśli ktoś nie wie, dlaczego
zagłosować na partię Donalda Tuska albo nie potrafi przekonać do swoich
racji, zawsze może się powołać na autorytet i sprawa rozwiązana.

Takie tuzy, jak Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Krzysztof Penderecki
czy Andrzej Mleczko namawiają do głosowania na Platformę Obywatelską.
Nie ma w tym nic oburzającego. Artyści także są obywatelami i mają prawo
do wyrażania swoich poglądów politycznych.

Nie od dziś wiadomo, że duża część artystycznego establishmentu popiera
Platformę. Że nie bardzo wie, dlaczego i z jakich powodów, to inna
rzecz. Przecież to oczywiste.

Współcześni spadkobiercy "etosu" inteligencji" z awansu w pięknym stylu
nawiązują do swoich prawdziwych antenatów. I tak, jak oni nie
dostrzegają, jak są wykorzystywani i jak takie zaangażowanie ocenia
historia. To dowód na to, że głupota jest kulturowo dziedziczna.

Dość przypomnieć prezentację w maju 2010 r. honorowego komitetu poparcia
Bronisława Komorowskiego w warszawskich Łazienkach. Andrzej Wajda
wspomniał o przyjaciołach w TVN i Polsacie, satyryk Majewski wyzwał
głównego konkurenta Komorowskiego od psychopatów, a Kora Jackowska
zapewniła, że może oddać kandydatowi PO wszystko, oprócz swojego pieska
Ramony. Takim to dyskursem poczęstowała nas warszawska elita.

Oglądając najnowsze spoty PO z udziałem artystów utwierdziłem się tylko
w przekonaniu, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Z wypowiedzi
poszczególnych artystów wynika, że jak się nie znali na polityce, tak
się nie znają. Ale to nie przeszkadza im wygłaszać "sądy zawsze
prawdziwe" na temat natury naszej polityki. Poziom ich argumentacji
najlepiej ilustruje fraza Andrzeja Mleczki:

    Popieram Platformę Obywatelską ze względów zdrowotnych, ponieważ mam
uczulenie na PiS. Kiedy w telewizji wystąpi jakiś polityk PiS
natychmiast skacze mi ciśnienie, podnosi się cholesterol i występuje
wysypka. Dlatego staram się zrobić wszystko, żeby PiS nie doszedł do
władzy. Bo zdrowie jest najważniejsze.

Takich słów nie powstydziłby się Janusz Palikot. Może to wyjaśnia,
dlaczego nasze elity tak się do niego garną.

"Mamy swoje ałtorytety i nie zawahamy się ich użyć."

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona