Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji o TK

Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji o TK

Data: 2015-12-10 16:39:37
Autor: u2
Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji o TK
http://wpolityce.pl/polityka/274640-mec-andrzejewski-wspoltworca-polskiej-konstytucji-wara-trybunalowi-konstytucyjnemu-od-sposobu-wykonywania-prawa-tk-nie-ma-nic-do-dzialan-prezydenta-nasz-wywiad


Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji: "Wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od sposobu wykonywania prawa! TK nie ma nic do działań prezydenta!". NASZ WYWIAD

opublikowano: godzinę temu · aktualizacja: godzinę temu
blogpress.pl
blogpress.pl

     Za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania,i zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji, odpowiadając na pytanie czy można postawić prezydenta Andrzeja Dudę przed Trybunałem Stanu.

CZYTAJ TAKŻE: Piotrowicz po orzeczeniu TK: „Trybunał został obsadzony! Zgodnie z konstytucją liczy obecnie 15 sędziów, a więc ten rozdział jest zamknięty”

wPolityce.pl: Czy, według pana, wybór pięciu sędziów TK przez Sejm nowej kadencji jest zgodny z prawem?

Mec. Piotr Andrzejewski: Najpierw określmy kompetencje, jakie przypisuje się Trybunałowi Konstytucyjnemu. Wszędzie mówię: wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od dyrektywnego zarządzania swoimi werdyktami, od sposobu wykonywania prawa. Pracowałem nad tym ukonstytuowaniem się w konstytucji kompetencji Trybunału. Chciałem dać mu, tak jak to zrobiliśmy w obywatelskim projekcie konstytucji, wykładnię przepisów konstytucji. Świadomie Komisja Konstytucyjna pozbawiła konstytucję TK prawa wykładni.

Tak więc nie jest to sensu scricto sąd. To jest organ kontrolny do badania spójności stanowionego prawa, uchwalanego, funkcjonującego z konstytucją. Jeśli Sejm nie zgadza się z werdyktem, to musi zmienić albo prawo albo konstytucję. Jak pozostaje bierny, to wtedy ten przepis uznany za niekonstytucyjny wygasa samoczynnie. Ale wara trybunałowi od tego, jak wykonują werdykt, jak orzekają sądy powszechne, Trybunał Stanu i - proszę to podkreślić: w bezpośredniej kontroli sposobu wykonywania - prezydent. Konstytucja nie przewiduje jak ta główna kompetencja prezydenta - czuwania nad konstytucją i wykonywaniem konstytucji, ma być realizowana. W związku z tym wprowadziliśmy przepis do konstytucji, że tam, gdzie nie ma regulacji podustawowych do norm dyrektywnych konstytucji, tam konstytucję stosuje się wprost. Trybunał Konstytucyjny nie ma nic do działań prezydenta. Nie ma tu żadnej spójności, żadnej władzy.

Czy zapowiedzi o postawieniu prezydenta przed Trybunałem Stanu są realne?

Tak jak kochać wolno, tak sprzeciwiać się i manifestować swoje poglądy też można. I bardzo dobrze, że chcą to zrobić! Bo wówczas komisja odpowiedzialności konstytucyjnej określi to oskarżenie za niesłuszne. Należy przy tym przypomnieć, że art. 135 Kodeksu Karnego mówi, że za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania, zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej. Celowo obniża się w społeczeństwie świadomość prawną tą celową, nieuprawnioną interpretacją działań Sejmu i prezydenta. Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej wyraźnie ukazałaby, jak przebiega konstytucyjny podział władz.

Co w takim razie z odpowiedzialnością prezesa Rzeplińskiego, który jest współtwórcą ustawy… zakwestionowanej przez Trybunał. To świadczy o jego kompetencji, prawda?

Tutaj, pozwolicie państwo, że  wstrzymam się z oceną, ponieważ znam osobiście pana prof.Rzeplińskiego. To jest socjolog. Przy tej poprawce, która jest haniebna, bo zawłaszczała kompetencje przyszłego parlamentu w wyborze sędziów TK był sędzia Piotr Tuleja, który był wczoraj sprawozdawcą. Tu nie chodzi o to, że oni opiniowali. Nie chodzi o to, że tworzyli ustawę co do zasad. Chodzi o wprowadzenie przepisów niszczących nawet ustawę czerwcową, które to przepisy zostały zakwestionowane przez Trybunał 3 grudnia. Przecież do zasad wprowadzonych w czerwcu, wprowadzono jeszcze lex specialis - specjalny przepis, który miał zapobiec wybraniu sędziów TK, których kadencja upływa po wyborach, przez następny parlament. Nastąpiło zawłaszczenie. I z tego co ja wiem, to cały czas przy tej wadliwej legislacji była asystencja przedstawiciela TK. Tak więc nie mówmy o samym prof. Rzeplińskim. Jeżeli pojawia się ktoś w imieniu TK, to nie reprezentuje siebie, lecz cały Trybunał.

Naprawdę nie razi pana to, że sędzia Rzepliński chodzi po zaprzyjaźnionych mediach i de facto zapowiada jakie będą werdykty TK?

To już jest element ocenny. Ale niech się tłumaczy, bardzo dobrze, że się tłumaczy, bo jest z czego tłumaczyć się Trybunałowi i panu prezesowi. Byle nie sugerowali kompetencji, których Trybunał Konstytucyjny nie ma.

wPolityce.pl: Jaki jest pański ogląd sytuacji wytworzonej działaniami Platformy Obywatelskiej w czerwcu?

Mec. Piotr Andrzejewski: Czerwcowa ustawa zmieniała, w sposób trudny do zaakceptowania, funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego. Przede wszystkim uzależniała zgłoszenie kandydatów inaczej niż przewidywał to regulamin, który był wykonaniem zapisów wynikających z konstytucji.

Poprzednia ustawa z 1997 r. mówiła o tym, a regulamin to doprecyzował, że dla zgłoszenia kandydata do TK wystarczą kwalifikacje jak do posiadania stanowiska sędziego. Przepisała to też ustawa o TK. Ta ustawa czerwcowa wprowadzała limit wiekowy od 40 do 67 lat. Nie wiem dlaczego. Kogo chciano w ten sposób wyeliminować? Przypomina mi to sytuację, gdy w latach chciano się pozbyć z procesów uciążliwego adwokata Władysława Siła-Nowickiego. Wprowadzono zapis, że gdy ktoś kończy 70 lat, to już nie może występować przed sądem. Rozesłano do wszystkich sądów telefonogram w dniu urodzin mec. Siły-Nowickiego, że zakazuje mu się wstępu na sale sądowe. Przypomniało mi się to dzisiaj. Chciano kogoś wyeliminować z kandydowania.

Ale to były zasady ogólne. Natomiast wprowadzono przepis szczególny dla tych sędziów, którzy będą kończyć kadencje już po wyborach parlamentarnych, a przegrania których spodziewano się już po klęsce w wyborach prezydenckich. Spodziewano się, że może nastąpić zmiana większości parlamentarnej we władzy ustawodawczej, która to władza ma uprawnienia do desygnowania indywidualną decyzją po wygaśnięciu kadencji - nie podlegającą kontroli Trybunału Konstytucyjnego - następcę na dziewięć lat w Trybunale Konstytucyjnym. I to szczególne uregulowanie, przepis artykułu 137, został właśnie uznany za niekonstytucyjny lub częściowo niekonstytucyjny. Albo tak jak to określił kiedyś Lech Wałęsa: „był za, a nawet przeciw”.

Również w pierwszym swoim orzeczeniu TK stwierdził, że umarza postępowanie jeśli chodzi o zarzut ze skargi na tę ustawę czerwcową odnośnie tego zakreślenia niedopuszczalnego i dyskryminacyjnego limitu kandydowania. Jeżeli umorzył, to znaczy że uznał, iż nowela Prawa i Sprawiedliwości, która przywraca stan poprzedni i eliminuje ten wyjątek z ustawy czerwcowej, został prawidłowo skorygowany.

Natomiast te trzy uchwały, które podjął Sejm poprzedni, korzystając z tego uchylonego przez TK przepisu, ale który rzekomo jeszcze mieścił się chronologicznie w kadencji tamtego parlamentu, ale był już po wyborach, czyli gwałcąc i przeciwstawiając się słynnemu wezwaniu prezydenta, aby nie robić żadnych ustrojowych zmian, w okresie po wyborach, kiedy już poprzednia większość funkcjonuje tylko formalnie. Wbrew temu, rzutem na taśmę, fortelem, podjęto uchwały o wyborze nowych sędziów. Co ciekawe, w tych uchwałach, również określono koniec kadencji sędziego, licząc od daty złożenia ślubowania sędziego, a nie jego wyboru. Przypomnę, że tych trzech sędziów, o których dziś idzie spór, zostało wybranych 27 listopada, a 6 grudnia składali ślubowanie. W związku tym, jeżeli dzisiaj mówi się, że dziewięć lat płynie od ślubowania, to nie można negować wartości i jakości tegoż ślubowania.

To co zrobił poprzedni parlament nie mieści się w zasadach demokratycznego państwa prawnego. Nie mieści się w zakresie kompetencji, które są związane z kadencyjnością, narusza te zasady. To żelazna wartość, którą jeszcze pod koniec ubiegłego wieku stwierdził Trybunał Konstytucyjny. Dzisiaj bicie na alarm jest nieuzasadnione i przypomina krzyki gonionego złodzieja: „łapać złodzieja”.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki



--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2015-12-10 19:19:25
Autor: MarkWoydak
Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji o TK
W O N GNIDO  !!!


Mark Woydak

--

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:56699cb7$0$663$65785112news.neostrada.pl...
http://wpolityce.pl/polityka/274640-mec-andrzejewski-wspoltworca-polskiej-konstytucji-wara-trybunalowi-konstytucyjnemu-od-sposobu-wykonywania-prawa-tk-nie-ma-nic-do-dzialan-prezydenta-nasz-wywiad


Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji: "Wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od sposobu wykonywania prawa! TK nie ma nic do działań prezydenta!". NASZ WYWIAD

opublikowano: godzinę temu · aktualizacja: godzinę temu
blogpress.pl
blogpress.pl

    Za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania,i zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji, odpowiadając na pytanie czy można postawić prezydenta Andrzeja Dudę przed Trybunałem Stanu.

CZYTAJ TAKŻE: Piotrowicz po orzeczeniu TK: „Trybunał został obsadzony! Zgodnie z konstytucją liczy obecnie 15 sędziów, a więc ten rozdział jest zamknięty”

wPolityce.pl: Czy, według pana, wybór pięciu sędziów TK przez Sejm nowej kadencji jest zgodny z prawem?

Mec. Piotr Andrzejewski: Najpierw określmy kompetencje, jakie przypisuje się Trybunałowi Konstytucyjnemu. Wszędzie mówię: wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od dyrektywnego zarządzania swoimi werdyktami, od sposobu wykonywania prawa. Pracowałem nad tym ukonstytuowaniem się w konstytucji kompetencji Trybunału. Chciałem dać mu, tak jak to zrobiliśmy w obywatelskim projekcie konstytucji, wykładnię przepisów konstytucji. Świadomie Komisja Konstytucyjna pozbawiła konstytucję TK prawa wykładni.

Tak więc nie jest to sensu scricto sąd. To jest organ kontrolny do badania spójności stanowionego prawa, uchwalanego, funkcjonującego z konstytucją. Jeśli Sejm nie zgadza się z werdyktem, to musi zmienić albo prawo albo konstytucję. Jak pozostaje bierny, to wtedy ten przepis uznany za niekonstytucyjny wygasa samoczynnie. Ale wara trybunałowi od tego, jak wykonują werdykt, jak orzekają sądy powszechne, Trybunał Stanu i - proszę to podkreślić: w bezpośredniej kontroli sposobu wykonywania - prezydent. Konstytucja nie przewiduje jak ta główna kompetencja prezydenta - czuwania nad konstytucją i wykonywaniem konstytucji, ma być realizowana. W związku z tym wprowadziliśmy przepis do konstytucji, że tam, gdzie nie ma regulacji podustawowych do norm dyrektywnych konstytucji, tam konstytucję stosuje się wprost. Trybunał Konstytucyjny nie ma nic do działań prezydenta. Nie ma tu żadnej spójności, żadnej władzy.

Czy zapowiedzi o postawieniu prezydenta przed Trybunałem Stanu są realne?

Tak jak kochać wolno, tak sprzeciwiać się i manifestować swoje poglądy też można. I bardzo dobrze, że chcą to zrobić! Bo wówczas komisja odpowiedzialności konstytucyjnej określi to oskarżenie za niesłuszne. Należy przy tym przypomnieć, że art. 135 Kodeksu Karnego mówi, że za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania, zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej. Celowo obniża się w społeczeństwie świadomość prawną tą celową, nieuprawnioną interpretacją działań Sejmu i prezydenta. Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej wyraźnie ukazałaby, jak przebiega konstytucyjny podział władz.

Co w takim razie z odpowiedzialnością prezesa Rzeplińskiego, który jest współtwórcą ustawy… zakwestionowanej przez Trybunał. To świadczy o jego kompetencji, prawda?

Tutaj, pozwolicie państwo, że  wstrzymam się z oceną, ponieważ znam osobiście pana prof.Rzeplińskiego. To jest socjolog. Przy tej poprawce, która jest haniebna, bo zawłaszczała kompetencje przyszłego parlamentu w wyborze sędziów TK był sędzia Piotr Tuleja, który był wczoraj sprawozdawcą. Tu nie chodzi o to, że oni opiniowali. Nie chodzi o to, że tworzyli ustawę co do zasad. Chodzi o wprowadzenie przepisów niszczących nawet ustawę czerwcową, które to przepisy zostały zakwestionowane przez Trybunał 3 grudnia. Przecież do zasad wprowadzonych w czerwcu, wprowadzono jeszcze lex specialis - specjalny przepis, który miał zapobiec wybraniu sędziów TK, których kadencja upływa po wyborach, przez następny parlament. Nastąpiło zawłaszczenie. I z tego co ja wiem, to cały czas przy tej wadliwej legislacji była asystencja przedstawiciela TK. Tak więc nie mówmy o samym prof. Rzeplińskim. Jeżeli pojawia się ktoś w imieniu TK, to nie reprezentuje siebie, lecz cały Trybunał.

Naprawdę nie razi pana to, że sędzia Rzepliński chodzi po zaprzyjaźnionych mediach i de facto zapowiada jakie będą werdykty TK?

To już jest element ocenny. Ale niech się tłumaczy, bardzo dobrze, że się tłumaczy, bo jest z czego tłumaczyć się Trybunałowi i panu prezesowi. Byle nie sugerowali kompetencji, których Trybunał Konstytucyjny nie ma.

wPolityce.pl: Jaki jest pański ogląd sytuacji wytworzonej działaniami Platformy Obywatelskiej w czerwcu?

Mec. Piotr Andrzejewski: Czerwcowa ustawa zmieniała, w sposób trudny do zaakceptowania, funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego. Przede wszystkim uzależniała zgłoszenie kandydatów inaczej niż przewidywał to regulamin, który był wykonaniem zapisów wynikających z konstytucji.

Poprzednia ustawa z 1997 r. mówiła o tym, a regulamin to doprecyzował, że dla zgłoszenia kandydata do TK wystarczą kwalifikacje jak do posiadania stanowiska sędziego. Przepisała to też ustawa o TK. Ta ustawa czerwcowa wprowadzała limit wiekowy od 40 do 67 lat. Nie wiem dlaczego. Kogo chciano w ten sposób wyeliminować? Przypomina mi to sytuację, gdy w latach chciano się pozbyć z procesów uciążliwego adwokata Władysława Siła-Nowickiego. Wprowadzono zapis, że gdy ktoś kończy 70 lat, to już nie może występować przed sądem. Rozesłano do wszystkich sądów telefonogram w dniu urodzin mec. Siły-Nowickiego, że zakazuje mu się wstępu na sale sądowe. Przypomniało mi się to dzisiaj. Chciano kogoś wyeliminować z kandydowania.

Ale to były zasady ogólne. Natomiast wprowadzono przepis szczególny dla tych sędziów, którzy będą kończyć kadencje już po wyborach parlamentarnych, a przegrania których spodziewano się już po klęsce w wyborach prezydenckich. Spodziewano się, że może nastąpić zmiana większości parlamentarnej we władzy ustawodawczej, która to władza ma uprawnienia do desygnowania indywidualną decyzją po wygaśnięciu kadencji - nie podlegającą kontroli Trybunału Konstytucyjnego - następcę na dziewięć lat w Trybunale Konstytucyjnym. I to szczególne uregulowanie, przepis artykułu 137, został właśnie uznany za niekonstytucyjny lub częściowo niekonstytucyjny. Albo tak jak to określił kiedyś Lech Wałęsa: „był za, a nawet przeciw”.

Również w pierwszym swoim orzeczeniu TK stwierdził, że umarza postępowanie jeśli chodzi o zarzut ze skargi na tę ustawę czerwcową odnośnie tego zakreślenia niedopuszczalnego i dyskryminacyjnego limitu kandydowania. Jeżeli umorzył, to znaczy że uznał, iż nowela Prawa i Sprawiedliwości, która przywraca stan poprzedni i eliminuje ten wyjątek z ustawy czerwcowej, został prawidłowo skorygowany.

Natomiast te trzy uchwały, które podjął Sejm poprzedni, korzystając z tego uchylonego przez TK przepisu, ale który rzekomo jeszcze mieścił się chronologicznie w kadencji tamtego parlamentu, ale był już po wyborach, czyli gwałcąc i przeciwstawiając się słynnemu wezwaniu prezydenta, aby nie robić żadnych ustrojowych zmian, w okresie po wyborach, kiedy już poprzednia większość funkcjonuje tylko formalnie. Wbrew temu, rzutem na taśmę, fortelem, podjęto uchwały o wyborze nowych sędziów. Co ciekawe, w tych uchwałach, również określono koniec kadencji sędziego, licząc od daty złożenia ślubowania sędziego, a nie jego wyboru. Przypomnę, że tych trzech sędziów, o których dziś idzie spór, zostało wybranych 27 listopada, a 6 grudnia składali ślubowanie. W związku tym, jeżeli dzisiaj mówi się, że dziewięć lat płynie od ślubowania, to nie można negować wartości i jakości tegoż ślubowania.

To co zrobił poprzedni parlament nie mieści się w zasadach demokratycznego państwa prawnego. Nie mieści się w zakresie kompetencji, które są związane z kadencyjnością, narusza te zasady. To żelazna wartość, którą jeszcze pod koniec ubiegłego wieku stwierdził Trybunał Konstytucyjny. Dzisiaj bicie na alarm jest nieuzasadnione i przypomina krzyki gonionego złodzieja: „łapać złodzieja”.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki



-- General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2015-12-13 18:59:07
Autor: Budzik
Mec. Andrzejewski, wsptwrca polskiej konstytucji o TK
Uytkownik u2 u_2@o2.pl ...

http://wpolityce.pl/polityka/274640-mec-andrzejewski-wspoltworca-polski
ej-konstytucji-wara-trybunalowi-konstytucyjnemu-od-sposobu-wykonywania-
prawa-tk-nie-ma-nic-do-dzialan-prezydenta-nasz-wywiad Mec. Andrzejewski, wsptwrca polskiej konstytucji: "Wara Trybunaowi
Konstytucyjnemu od sposobu wykonywania prawa! TK nie ma nic do dziaa
prezydenta!".

Niesamowite - senator PiS zgadza si z PiSem... Hmm... :)

Mec. Andrzejewski, współtwórca polskiej konstytucji o TK

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona