Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Menel pozdrawia GW!

Menel pozdrawia GW!

Data: 2010-12-21 22:32:51
Autor: Azor jest pedałem
Menel pozdrawia GW!
Od początku prezes Kaczyński miał wątpliwości, czy to ciało jego brata przywieziono z Rosji. Ich rozwianie to sprawa polskiej racji stanu - twierdzi Joachim Brudziński, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS



Agnieszka Kublik: Od kiedy pan wie, że Jarosław Kaczyński ma wątpliwości, czy na Wawelu został pochowany jego brat, prezydent Lech Kaczyński?

Joachim Brudziński: Pan premier takie wątpliwości wyrażał kilkakrotnie, ale nie słyszałem, żeby podawał w wątpliwość fakt pochowania brata na Wawelu. Z tego, co wiem, wątpliwości dotyczyły tego, czy wraz z ciałem pana prezydenta nie zostały pochowane szczątki innych osób.

Proszę więc wytłumaczyć to, co w poniedziałek prezes PiS mówił na konferencji prasowej: "Nie ukrywam, że o ile rozpoznałem ciało mojego śp. brata na lotnisku [w Smoleńsku], i tu nie miałem wątpliwości, o tyle kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznałem. Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata. Mówiono mi, że to on".

- Tutaj wszystko zostało powiedziane.


Prezes mówi, że ciało, które zobaczył w Warszawie, to nie był jego brat. Pan wówczas nie odstępował Jarosława Kaczyńskiego na krok. Pan był przy identyfikacji ciała pana prezydenta w Rosji, w Warszawie?

- Nie byłem przy identyfikacji w Warszawie. Byłem z panem premierem na lotnisku pod Smoleńskiem, ale zajmowałem się wtedy dziennikarzami. Prosiłem ich, by uszanowali tę chwilę i nie podchodzili do pana premiera. Tak więc nie mogę potwierdzić tych słów, ale też nie podaję ich w wątpliwość. Jestem przekonany, że tak było, bo nie po raz pierwszy wczoraj usłyszałem o tym od pana premiera.


Rozmowy Agnieszki Kublik. Joachim Brudziński: Trumna Kaczyńskiego polską racją stanu




Kiedy po raz pierwszy o tym mówił?

- Tuż po tych wydarzeniach, jeszcze w kwietniu.

Zapytał pan, skąd te wątpliwości?

- Pan premier miał problemy z rozpoznaniem ciała pana prezydenta. Nie mam żadnych powodów, żeby panu premierowi nie wierzyć. W interesie nas wszystkich i wzajemnych stosunków z Rosją jest, żeby te wątpliwości zostały wyjaśnione.

Co zrobiliście z wiedzą, że to nie jest ciało prezydenta?

- Tam nigdzie nie pada stwierdzenie, że to nie było ciało prezydenta.

A te słowa: "Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata"?

- Jest różnica, że zwłoki kogoś bardzo bliskiego nie przypominają prezydenta.

Czy w tej sytuacji powinno się ekshumować ciało pana prezydenta?

- Nie wiem, to decyzja najbliższej rodziny. I prokuratury.

Dlaczego teraz mówi o tym prezes? To jakaś strategia polityczna?

- Nie. Ci wszyscy, którzy próbują przypisywać premierowi Kaczyńskiemu w związku z katastrofą smoleńską cele stricte polityczne, dokonują olbrzymiego nadużycia.

To dlaczego Kaczyński mówi o tym teraz, skoro wątpliwości miał od początku?

- Nie wiem.


Nie wierzę, by pan nie rozmawiał o tym z prezesem. To najważniejsza sprawa w jego życiu.

- Wiem tylko tyle, że jest coraz więcej wątpliwości.

Prokuratura mówi, że nie ma żadnych wątpliwości, kto został pochowany na Wawelu.

- Te wątpliwości powinny być rozstrzygnięte nie dlatego, że o tym mówią politycy PiS, ale dlatego, że to polska racja stanu. Nie ma dziś ważniejszej sprawy - w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym - jak wyjaśnienie tych wątpliwości. Tu nie powinno być żadnego sporu.

Dla pana też Polska Jest Najważniejsza?

- Tak sądzę, jak i dla 40 milionów Polaków.

A klub PJN też jest dla pana ważny?

- Klub złożony z moich byłych koleżanek i kolegów partyjnych na pewno nie jest dla mnie najważniejszy.

Ryszard Czarnecki twierdzi, że część posłów PJN jest sfrustrowana i chcą wrócić do PiS. Słyszał pan o tym?

- Nie. Ale nie sposób się nie zgodzić, że moi koledzy i koleżanki zasiadający w tym klubie mają powody do frustracji. Pewnikiem mają.

Zostaliby przyjęci z powrotem?

- Sądzę, że część z nich na pewno.

Ci, którzy nie skalali się kontaktem z Palikotem?

- Dla mnie jest problemem fakt, że ci, którzy jeszcze parę miesięcy temu u boku Jarosława Kaczyńskiego zapewniali go o swojej przyjaźni i oddaniu, ci, którzy dziś mienią się spadkobiercami spuścizny Lecha Kaczyńskiego, akuszerem swojego podmiotu politycznego uczynili osobę, która nie wahała się po 10 kwietnia atakować prezydenta.

Akuszerem? Palikot parę razy się z nimi spotkał. I tyle.

- No tak, analizowali badania, sytuację polityczną, namawiali się nawzajem do przejścia do swoich ugrupowań. Jest dla mnie problemem robienie polityki z ludźmi, którzy dwa miesiące po tragedii smoleńskiej snuli z Palikotem jakieś plany polityczne.

Pan z nim nigdy nie rozmawiał?

- W studiu telewizyjnym, gdy był jeszcze mało znanym posłem. Oddaję mu, że potrafił być wdzięcznym rozmówcą, potem coś mu się porobiło. Nie wiem co. I nie mam najmniejszej ochoty już kiedykolwiek z nim na jakikolwiek temat rozmawiać.

Ale tak po ludzku proszę przyznać, czy Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak panu troszkę nie zaimponowały? 5 listopada zostały z PiS wyrzucone, 16 listopada założyły ruch PJN, 23 - powstał klub parlamentarny, 12 grudnia odbył się kongres stowarzyszenia PJN, niedługo będzie partia. Tempo jest imponujące.

- Odpowiedziała pani na wątpliwości, które padają nawet z ust posłów PiS, dlaczego Elżbieta Jakubiak i Joanna Kluzik-Rostkowska zostały usunięte w trakcie kampanii wyborczej. Właśnie dlatego, że zorientowaliśmy się, że ten projekt był przygotowywany już od lipca.


To dlaczego w lipcu nie zostały wyrzucone?

- Bo dowiedzieliśmy się o tym później, dobrze się kamuflowali. W trakcie kampanii samorządowej powziąłem wiedzę, kiedy i przez kogo została zarejestrowana domena PJN.

Jak pan tę wiedzę powziął?

- Świat jest mały.

Ktoś panu doniósł?

- Nie.

Sam pan nie sprawdził, bo musiałby pan wcześniej wiedzieć, że ma taka domena powstać.

- "Doniósł" to takie bardzo pejoratywne słowo. Wśród tych, którzy dziś tworzą klub PJN, są osoby, z którymi do niedawna bardzo blisko się kolegowałem. Nie czynię z tego żadnej tajemnicy. I coś tam czasami jednej czy drugiej osobie się chlapnęło. Kiedy się zorientowaliśmy, że to jest projekt przygotowywany od miesięcy, podjęliśmy decyzję o wykluczeniu ich z partii.

To błąd, że zrobiliście to przed wyborami?

- To był błąd, że nie usunęliśmy ich znacznie wcześniej. Ten błąd nas uwiarygodnia, że nigdy nie było tak, jak część z nich twierdzi, że byli w PiS sekowani, wypychani, marginalizowani. Chciałbym być tak marginalizowany, że dostaję propozycję zostania wiceprezesem parii i wejścia do ścisłego jej kierownictwa.

Dziś ci państwo tworzą swój własny byt polityczny. Wątpię, by im się udało. Nawet jestem pewien, że im się nie uda. Niech rozwiną skrzydła, niech pokażą, że nie są tylko bytem medialnym, ale realnym - zakorzenionym w strukturze, samorządach.

Są realnym: mają klub parlamentarny, jest stowarzyszenie, będzie partia.

- Poczekamy, zobaczymy.

Pan mówi o nich pogardliwie "huba". I zapowiada pan, że huba uschnie. Kiedy?

- Czy ja wiem, czy to jest pogardliwie? To jest stwierdzenie prawdziwe, bo są bytem politycznym, który żywi się krytyką partii, z której wyrośli. Gdyby tego paliwa dzisiaj PJN zabrakło...

Będziecie im go dostarczać.

- Nie, jak pani słyszy, niespecjalnie się egzaltuję i ekscytuję tym klubem.

Czy PiS ma zdolność koalicyjną? PJN twierdzi, że jej nie ma.

- A ja odpowiadam: a jaka jest zdolność koalicyjna PJN?


A ja pytam o PiS. Niech pan nie odwraca kota ogonem.

- Dziś jesteśmy partią opozycyjną.

Proszę wymienić partie, z którymi moglibyście wejść w koalicję po wyborach w 2011 r.?

- Na poziomie samorządu z PO.

A na poziomie parlamentu? Z PO nie.

- Będziemy to analizować po wyborach. Zobaczymy, jaki będzie rozkład sił.

Z SLD?

- Wykluczam taką koalicję.

Z PSL?

- Absolutnie takiej koalicji bym nie wykluczał.

PJN?

- Nie sądzę, że PJN przekroczy próg wyborczy.

Ruch Palikota też nie. Czyli tylko z PSL. Myśli pan, że ludowcy byliby zainteresowani koalicją z wami?

- Nie wiem. My jesteśmy zainteresowani takim wynikiem, który pozwoli nam na rządy samodzielne.

Zapytał pan swojego szefa, czy może pan przyjść na wywiad do "Gazety Wyborczej"?

- Cha, cha! Proszę nie żartować.

Nie musi pan pytać?

- Nie muszę pytać.

Pozwala?

- Jestem u pani w studiu, bardzo dziękuję za zaproszenie.

Nie dostanie pan bęcków za to?

- Równie dobrze mógłbym odwrócić pytanie - czy pani redaktor nie dostanie bęcków od naczelnego "Gazety" za to, że zaprosiła pani wrażego PiS-owca do swojego studia?

Nie, jesteśmy zachwyceni, że pan przyszedł.

- Również jestem zachwycony tym zaproszeniem. I pozdrawiam panią redaktor, jak i cały zespół "Gazety Wyborczej".




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,8854115,Brudzinski__Trumna_Kaczynskiego_polska_racja_stanu.html#ixzz18mg7pp7c



Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Data: 2010-12-21 23:07:51
Autor: Kaczysta
Menel pozdrawia GW!
Proszę więc wytłumaczyć to, co w poniedziałek prezes PiS mówił na konferencji prasowej: "Nie ukrywam, że o ile rozpoznałem ciało mojego śp. brata na lotnisku [w Smoleńsku], i tu nie miałem wątpliwości, o tyle kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznałem. Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata. Mówiono mi, że to on".
Przecież z tych słów wynika jedno - pomiędzy identyfikacją bezpośrednio w Smoleńsku a przyjazdem ciała do Polski miała miejsce jakaś tajemnicza sekcja, po której ciało prezydenta RP zostało kompletnie zniekształcone. Te wątpliwości mogłyba wyjaśnić pełna dokumentacja z tej sekcji (pełna - a więc z materiałęm fotograficznym) - wtedy byłoby wiadmo, co się działo z ciałem L. Kaczyńskiego podczas sekcji i jak ono wyglądało po włożeniu do trumny (i co do tej trumny włożono), którą wysłano do Polski. A tej dokumentacji nie ma do tej chwili! I to jest dość niepokojące. Albo Rosjanie coś ukrywają, albo mają oni w tym zakresie totalny burdel.
Jak dotąd tylko żona Kurtyki powiedziała, że była przy wkładaniu ciała jej męża do trumny i że było ono nienaruszone. Ciekaw jestem jednak, czy w trakcie wysyłki trumien do Polski, znając rosyjską "dokładność" i "porządek" - nie nastąpiło tutaj pomieszanie. Wątpliwości te może więc rozwiać wyłącznie pełna dokumentacja, wraz z dokumentacją fotograficzną i ew. filmową.
AZ

Data: 2010-12-22 10:33:26
Autor: Bogdan Idzikowski
Menel pozdrawia GW!

Użytkownik "Kaczysta" <mechanik@gmail.pl> napisał w wiadomości news:4d11253c$0$20996$65785112news.neostrada.pl...
Proszę więc wytłumaczyć to, co w poniedziałek prezes PiS mówił na konferencji prasowej: "Nie ukrywam, że o ile rozpoznałem ciało mojego śp. brata na lotnisku [w Smoleńsku], i tu nie miałem wątpliwości, o tyle kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznałem. Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata. Mówiono mi, że to on".
Przecież z tych słów wynika jedno - pomiędzy identyfikacją bezpośrednio w Smoleńsku a przyjazdem ciała do Polski miała miejsce jakaś tajemnicza sekcja, po której ciało prezydenta RP zostało kompletnie zniekształcone. Te wątpliwości mogłyba wyjaśnić pełna dokumentacja z tej sekcji (pełna - a więc z materiałęm fotograficznym) - wtedy byłoby wiadmo, co się działo z ciałem L. Kaczyńskiego podczas sekcji i jak ono wyglądało po włożeniu do trumny (i co do tej trumny włożono), którą wysłano do Polski. A tej dokumentacji nie ma do tej chwili! I to jest dość niepokojące. Albo Rosjanie coś ukrywają, albo mają oni w tym zakresie totalny burdel.
Jak dotąd tylko żona Kurtyki powiedziała, że była przy wkładaniu ciała jej męża do trumny i że było ono nienaruszone. Ciekaw jestem jednak, czy w trakcie wysyłki trumien do Polski, znając rosyjską "dokładność" i "porządek" - nie nastąpiło tutaj pomieszanie. Wątpliwości te może więc rozwiać wyłącznie pełna dokumentacja, wraz z dokumentacją fotograficzną i ew. filmową.


No nie. Z tych słów wynika jedno - Jaruś dymi w najlepsze, a Brudziński wtóruje.


--
J. Kaczyński - "musimy uzyskać właściwą odpowiedź"
"Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)"

Data: 2010-12-22 14:08:37
Autor: mi
Menel pozdrawia GW!
On 22.12.2010 10:33, Bogdan Idzikowski wrote:
No nie. Z tych słów wynika jedno - Jaruś dymi w najlepsze, a Brudziński
wtóruje.

Michnikoidy vel rosyjska agentura wpływu robi dezinformację.

mi

Menel pozdrawia GW!

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona