Data: 2011-06-09 06:01:07 | |
Autor: cirrus | |
Mentalność czekistow. | |
# W takich momentach zdaję sobie sprawę, że tęsknie za ludźmi, których dawno już nie ma.
Tęsknie za przeciwnikami, którzy obnażaliby moje myślowe nicości cytując w oryginale Juliusza Cezara, a ja na takie dictum mógłbym jedynie siorbnąć niezłego winka i słuchać potulnie dalej...aby za kilka myślowych stajań wybuchnąć z całą mocą durnego temperamentu. Pewnie zastanawiacie się co ten upolityczniony i zaangażowany w polityczną walkę Gadowski tym razem uknuł, jaką to chce nas z boku pchnąć finfą? Nic z tych rzeczy. Po prostu zdarza mi się tęsknić za politykami, którzy mają głowy i twarze szachistów, za przedsiębiorcami, których brzydzą geszefty, za adwersarzami, którzy precyzyjnie wbijają mnie z podłogę korzystając z najbardziej klasycznych cytatów, a czynią to z takim wdziękiem i klasą, że tylko policzki wytarmosić! Marzy mi się ucieczka z kraju, w którym niezależnie od opcji i przekonań zapanowała bakteria, która wypełzła z truchła żelaznego Feliksa. Męczy mnie sytuacja, w której i prawica i lewica zachowuje się z wdziękiem czekistów i obficie korzysta z bufetu Feliksa Edmundowicza, nie zakąszając... Na czym ów czekistowski wirus polega? Ano na tym, że jak jesteśmy przy władzy to szukamy haków na oponentów i bardziej chcemy ich unicestwić, niż po ludzku wieść z nimi jakiekolwiek cywilizowane dysputy. Czekista nie ma zadania wyartykułowania swojego poglądu, poddania go pod uczciwą dyskusję, wzbogacenia o nowe argumenty i zahartowania poprzez szczepionkę poglądów przeciwnych. Czekista, ma złapać, usidlić, wyszydzić i strzelić w pysk. (W oryginale strzelić w potylicę). Wiem wiem...obie strony, wszystkie strony, robią tak samo. Każdy mówi, że czyni tak w reakcji na "podłe ataki i argumenty przeciwników", że "czyni tak jedynie w samoobronie". Ja mam jednak nieodparte wrażenie, że najgorszym dziedzictwem sowieckiego Dzyngis Chana, najgorszym łajnem jakie pozostawił nad Wisłą jest - mentalność czekisty! Obca naszej naturalnej kulturze, obca nawet naszej narodowej emocjonalności, jednak rozrośnięta jak Barszcz Sosnowskiego i rozpychająca się wszędzie tam gdzie wypleniono szlachetne rośliny - włazi z miejsca skąd wywieziono i powybijano prawdziwą inteligencję. W Polsce nikt na dźwięk słowa: "kultura" nie odbezpieczał rewolweru, nikt nie pluł na chodnik na widok narodowych symboli. Nikt w Dobrym Towarzystwie. Chamów na salony bowiem nie wpuszczano. Kiedy jednak wybito polskie salony... No i właśnie o tym chciałem wam dziś napisać. # Ze strony: http://tiny.pl/hf5sd -- stevep |
|