Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Mentalność rowerzysty

Mentalność rowerzysty

Data: 2018-10-19 10:25:28
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
Ciekawy przypadek dzisiaj miałem. Pojechałem sobie szosówką i zauważyłem rowerzystę też na szosówce, którego nie znam osobiście, ale tu i ówdzie widywałem, czasem mnie mijał gdy jechałem góralem po szosie, a z moich obserwacji wynikało, że ma jak dla mnie "kosmiczną" kondycję. No to się dziś za nim "puściłem", żeby to sprawdzić...

Po paru km mnie zauważył, wyjął słuchawki z uszu, a ja mu mówię, "by się mną nie przejmował". No to jechaliśmy, tempo dla mnie niesamowite, mimo że jechałem mu na kole, to ledwo się trzymałem, "wychodząc z siebie" i przekraczając własne możliwości... Aż tu nagle po ponad dwóch godzinach takiej jazdy ów człowiek się do mnie odwraca i mówi "fajnie się jedzie", na co ja odpowiadam wyduszając z siebie "niezłe tempo, już ledwo żyję", a on na to "fajnie się jedzie komuś na kole"...,

Po czym.... - po czym ja oraz wszyscy rowerzyści w moim mieście, przy czym zostało wyraźnie podkreślone, że "wszyscy", zostaliśmy przez owego człowieka za pomocą słów i gestykulacji dosłownie "zlinczowani" również z użyciem słów niecenzuralnych. Moje wyjaśnienia, że " po prostu jesteś dla mnie i dla innych za dobry i nie ma szans dania Ci zmiany", oraz by się mną "po prostu nie przejmować" skutku nie przyniosły...

Skończyło się na tym, że zwolniłem, robią kilkadziesiąt metrów przerwy, a na jednym ze skrzyżowań pojechałem własną drogą - zresztą i tak już nie miałem "czym" jechać, a do domu się niemal dowlokłem...

Hmmm... czy wiezienie kogoś "na kole" w czasie zwykłej przejażdżki, to rzeczywiście coś tak wkurzającego? Zawody, wyścig, owszem, jest to całkowicie nie fair, że ktoś komuś "nie chce dać zmiany", ale przejażdżka w czwartkowy poranek, to nie zawody, a nie każdy ma wydolność nawet dobrego amatora...

Dzisiejsza jazda dla mnie była fantastyczna, jestem bardzo zadowolony że zdołałem się utrzymać tak długo na kole kogoś, kto ma nieporównanie lepszą wydolność i wytrzymałość ode mnie. Poznałem kilka nowych dróg, z których czasami będę korzystał, ale przede wszystkim było dużo nowych doświadczeń "pozarowerowych", w tym tytułowa "mentalność rowerzysty" w wydaniu dla mnie niezwykłym. A może to ja mam skrzywiony punkt widzenia? :-)

Przy okazji życzę owemu rowerzyście dużo zdrowia, bo narzekał na problem żołądkowo-jelitowe, z którymi zmaga się od długiego czasu, w związku z czym jeździ "na pół gwizdka", a lekarze rozkładają ręce. Hmmm...., - może to go tak denerwuje - znam to z autopsji, mam tzw "drażliwość jelit", latami uczyłem się co jeść, a czego nie jeść i kiedy jeść, by nie zaliczać "totalnych zgonów" podczas jazdy (jak popełnię "błąd dietetyczny", to zwyczajnie nie mogę jechać, organizm odmawia choćby szczypty wysiłku). Pewna mikstura złożona z kilku potraw mogłaby mnie "wyłączyć" z jazdy rowerem niemal na tydzień...

Długi tekścik wyszedł :)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 10:27:47
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 19:25:30 UTC+2 użytkownik Rowerex napisał:
w czwartkowy

Piątkowy - straciłem rachubę czasu ;-)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 19:42:18
Autor: geos
Mentalność rowerzysty
On 19.10.2018 19:25, Rowerex wrote:
Hmmm... czy wiezienie kogoś "na kole" w czasie zwykłej przejażdżki, to
rzeczywiście coś tak wkurzającego? Zawody, wyścig, owszem, jest to całkowicie
nie fair, że ktoś komuś "nie chce dać zmiany", ale przejażdżka w czwartkowy
poranek, to nie zawody, a nie każdy ma wydolność nawet dobrego amatora...

ludzie są różni, kwadratowi i podłużni. jednemu to zwisa, innemu powiewa, trzeci ma zły dzień itp. trafił Ci się taki a nie inny osobnik, nie ma co generalizować.

pozdrawiam,
geos

Data: 2018-10-19 11:22:01
Autor: Olivander
Mentalność rowerzysty
Heh, kiedyś z kolegą na wyprawie z sakwami zakradliśmy się na czereśnie. Pogoniono za nami, z psem. Siedliśmy na rowery i uciekliśmy, ale przez przypadek napatoczyła się grupka lokalnych szosowców na treningu. Myśleliśmy, że to jest pościg, daliśmy z siebie wszystko, zmienialiśmy się i zapieprzaliśmy tak ze dwadzieścia minut, na koniec heroicznie wystękałem "uciekaj, ja ich zatrzymam" i odpuściłem, a oni ziuu, minęli nas obu i pojechali se dalej. Chyba wtedy zemdlałem :-)

Data: 2018-10-19 12:05:59
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 20:22:03 UTC+2 użytkownik Olivander napisał:
Heh, kiedyś z kolegą na wyprawie z sakwami zakradliśmy się na czereśnie. Pogoniono za nami, z psem.

Hehe :) A'propos piesków - jest w mojej okolicy takie miejsce, przez które zazwyczaj przejeżdżam na początku i końcu niemal każdego szosowego wyjazdu i swego czasu w jednym z okolicznych gospodarstw domowych były dwa pieski, mające wśród wielu rowerzystów opinie postaci absolutnie "kultowych" - opowiadano nawet anegdoty o tym kto, jak i czym je dokarmiał w celu "obłaskawienia"... Otóż ulubionym zajęciem owych piesków była długa i piekielnie szybka pogoń za rowerzystami, a jeden miał w zwyczaju wyprzedzać co wolniejszych i obszczekiwać ich biegnąc z przodu - wielu rowerzystów za "punkt honoru" stawiało sobie uniknięcie tego "problemu", a jednocześnie wszyscy to uwielbiali :)

Na początku trasy było łatwiej bo jest leciuteńki spadek, przy odpowiedniej prędkości (pow. 40km/h), o ile nie było wmordewindu, można było pieski sprintem wyprzedzić...

Ale jak się człowiek zarżnął i wracał po paru godzinach, to już był leciutki podjazd i już kilkaset metrów wcześniej zaczynały się przygotowania to "ostatecznej walki na śmierć i życie" z dwoma potworami wypadającymi z czeluści ogrodzenia (nawet gdy brama była zamknięta, owe potwory miały swoje "piekielne przejścia" z których wypadały w już pełnym biegu po rozpędzeniu się na podwórku)

Ależ to była atrakcja - ja to uwielbiałem :) Niestety pieski się postarzały, a jeden zginął tragicznie pod kołami ciężarówki.. Pojawiła się wprawdzie "młodzież", ale już nie tak ochocza i nie tak szybka...

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 11:38:28
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 19:42:20 UTC+2 użytkownik geos napisał:
ludzie są różni, kwadratowi i podłużni. jednemu to zwisa, innemu powiewa, trzeci ma zły dzień itp. trafił Ci się taki a nie inny osobnik, nie ma co generalizować.

Nie, nie - nie generalizuję :) Po prostu mnie to zaciekawiło, bo się z czymś takim nie spotkałem i jest to dokładne przeciwieństwo mojej mentalności. Samego siebie uważam za "jednostkę aspołeczną", dlatego lubię jazdę w samotności. Toleruję gdy ktoś mi się wiezie na kole, czasem nawet sam sobie wyobrażam, że ktoś za mną jedzie lub wręcz próbuje mnie dogonić, ale zdecydowanie wolę moje wyobrażenia od rzeczywistości i bynajmniej nie robię tego przy każdej przejażdżce, bo bym zwariował i odebrałoby mi to przyjemność. Za to nie lubię wszystkiego innego, czyli wyprzedzania innych rowerzystów i bycia przez nich wyprzedzanym... Mało tego, obecność innych rowerzystów mnie rozprasza, wręcz denerwuje, bo nie mogę robić tego co lubię najbardziej - jadąc uwielbiam "zatopić" się we własnych myślach, najlepiej zupełnie oderwanych od jazdy rowerem, roztrząsać jakiś problem, który w życiu prywatnym sprawia mi jakiś kłopot lub snuć rozważania na temat czegoś co mnie zdziwiło lub zaciekawiło, przy okazji wkładając w jazdę tyle sił ile mam w nogach, ignorując zmęczenie, wyczerpanie, ból itp.

A wszystko dlatego, że w pewnym jazdy momencie wszystkie moje problemy i myśli zaczynają powoli znikać i stawać się mało istotne, bo sił już nie ma i zaczyna się "walka o przetrwanie", walka z sobą, bólem mięśni, totalnym zmęczeniem. Zaczynają się marzenia o tym, by w ogóle dokończyć trasę, przekroczyć własne limity zmęczenia i wyczerpania, a w domu wskoczyć do wanny, wziąć porządną kąpiel i na końcu wypić mnóstwo ulubionej herbaty oglądając w TV jakiś wyścig kolarski, Formułę 1, ciekawy film, czy program. Jazda rowerem jest dla mnie "dobrodziejstwem i lekarstwem dla umysłu", ciało staje się omdlałe, ale duch (umysł) staje się czystszy, jaśniejszy i ochoczy, prywatne problemy stają się "maciupeńkie i nieistotne", a im bardziej czuję się "zarżnięty" i zakatowany "fizycznie" tym bardziej mam ochotę na to, aby to kiedyś powtórzyć.

Nienawidzę natomiast porównywania się z innymi, czy mam kondycję lepszą czy gorszą - kondycję mam taką jaka jest teraz, wczoraj była inna, dzisiaj jest inna, a jutra mogę nie dożyć. Jedzie mi jakiegoś dnia się fatalnie? I co z tego! Zmaganie się z bardzo "kiepskim dniem", to dopiero jest wyzwanie!

I to tyle - wyszło jak "spowiedź" na kozetce u psychologa ;-)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 21:24:53
Autor: z
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 20:38, Rowerex pisze:
Mało tego, obecność innych rowerzystów mnie rozprasza, wręcz denerwuje,

To się zdecyduj i pomyśl że ktoś inny też tak ma a nie pchasz się z butami :-)

z

PS. Pisałbyś krócej to i przekaz by się rozjaśnił ;-)

Data: 2018-10-19 12:56:55
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 21:24:56 UTC+2 użytkownik z napisał:
W dniu 2018-10-19 o 20:38, Rowerex pisze:
> Mało tego, obecność innych rowerzystów mnie rozprasza, wręcz denerwuje,

To się zdecyduj i pomyśl że ktoś inny też tak ma a nie pchasz się z butami :-)

Nie, tak :) Zgodziłbym się z Tobą, gdyby ów rowerzysta narzekał na moją obecność i na tym poprzestał, ale on wyraźnie pokreślił, że nie może znaleźć nikogo, "kto by chciał" z nim jeździć (powtórzę raz jeszcze: podkreślał wyraźnie, że "nie może znaleźć nikogo"), bo "wszyscy" po jednej jeździe z nim rezygnują, a ta jedna "jedyna jazda z nim" to właśnie "wiezienie się mu na kole" (słowa niecenzuralne pominąłem)

PS. Pisałbyś krócej to i przekaz by się rozjaśnił ;-)

Woja wada, niestety :)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-20 08:47:36
Autor: PeJot
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 20:38, Rowerex pisze:

Samego siebie uważam za "jednostkę aspołeczną", dlatego lubię jazdę w
samotności.

Ctrl-C/Ctrl-V


--
P. Jankisz
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2018-10-20 00:32:19
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu sobota, 20 października 2018 08:47:27 UTC+2 użytkownik PeJot napisał:
W dniu 2018-10-19 o 20:38, Rowerex pisze:

> Samego siebie uważam za "jednostkę aspołeczną", dlatego lubię jazdę w
> samotności. Ctrl-C/Ctrl-V

Unikam jak ognia - rodzi za dużo problemów  - można się "zabetonować", ale po co? :)

Ctrl-C/Ctrl-V? Matka natura udowodniła, że to nieskuteczne, nawet bliźniacy się różnią. Żelazna zasada: to samo, nie jest takie samo, a podobne nie jest identyczne. Może fizyk kwantowy by zaprotestował, może matematyk, ale tylko "może" :)

Moja ulubiona kombinacja to Ctrl-Z/Ctrl-Y, a pomiędzy nimi uporczywa edycja, dotąd aż tekst będzie czytelniejszy, myśl wyda się bardziej logiczna, czynność będzie bardziej skuteczna, idea bardziej rewolucyjna, a pomysł zabrnie w obszary, o których normalnie bym nie pomyślał - stosuję to w każdej dziedzinie życia :)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 20:24:44
Autor: qrt
Mentalność rowerzysty
Rowerex <rowerex@op.pl> Wrote in message:
Ciekawy przypadek dzisiaj miałem.


To oczywiście ciężko powiedzieć ale mnie osobiście strasznie
 irytuje gdy sobie jadę,  wprzedzam kogoś kto po prostu jedzie
 wolniej a on wówczas przyspiesza i siedzi mi na kole. Nie
 cierpię...

Jak jadę za kimś kto ma mniej więcej równe tempo to staram się
 trzymać dystans... No ale jadąc np autem te, nie siedzę innym na zderzaku i bardzo
 nie lubię gdy ktoś mi siedzi :)

Data: 2018-10-19 13:25:47
Autor: andrzej.ozieblo
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 20:24:48 UTC+2 użytkownik qrt napisał:
Rowerex <rowerex@op.pl> Wrote in message:

To oczywiście ciężko powiedzieć ale mnie osobiście strasznie
 irytuje gdy sobie jadę,  wprzedzam kogoś kto po prostu jedzie
 wolniej a on wówczas przyspiesza i siedzi mi na kole. Nie
 cierpię...

Mam podobnie. Staram się jechać swoim, niezbyt wysilonym, tempem. Przeważnie mnie wyprzedzają, ale czasem ja wyprzedzam. Ostatnio wyprzedziłem takiego "marudera". Dalej jechałem po swojemu, ale ten przykleił się do mnie. Jechałem swoim tempem, a on za mną kilka dobrych km. Jakiś rodzaj ambicji zupełnie mi obcej. Przecież jazda rekreacyjna nie ma nic wspólnego z wyścigiem? Gdyby jeszcze ten koleś był młody. Ale nie, co najmniej 50+..

Data: 2018-10-20 08:50:09
Autor: PeJot
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 22:25, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
Gdyby jeszcze ten koleś był młody. Ale nie, co najmniej 50+.

No to był młody, tzw. młodzież 50+letnia :)


--
P. Jankisz
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2018-10-20 11:05:27
Autor: cyklista
Mentalność rowerzysty
andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
W dniu piątek, 19 października 2018 20:24:48 UTC+2 użytkownik qrt napisał:
Rowerex <rowerex@op.pl> Wrote in message:

To oczywiście ciężko powiedzieć ale mnie osobiście strasznie
 irytuje gdy sobie jadę,  wprzedzam kogoś kto po prostu jedzie
 wolniej a on wówczas przyspiesza i siedzi mi na kole. Nie
 cierpię...

Mam podobnie. Staram się jechać swoim, niezbyt wysilonym, tempem. Przeważnie mnie wyprzedzają, ale czasem ja wyprzedzam. Ostatnio wyprzedziłem takiego "marudera". Dalej jechałem po swojemu, ale ten przykleił się do mnie. Jechałem swoim tempem, a on za mną kilka dobrych km. Jakiś rodzaj ambicji zupełnie mi obcej. Przecież jazda rekreacyjna nie ma nic wspólnego z wyścigiem? Gdyby jeszcze ten koleś był młody. Ale nie, co najmniej 50+.


Może ambicja a może coś innego.
Ja szybko nie jeżdżę jednak czasem jak ktoś mnie wyprzedzi (ale nie za szybko) to przyspieszę i jadę jakiś czas za nim tempem większym niż zazwyczaj - traktuję to jako rodzaj dopingu, trenerskiego okrzyku dawaj dawaj - aż mi się znudzi albo sił zabraknie i wracam do swojego ślamazarnego tempa. Nie mam ochoty przyśpieszyć i wyprzedzić ani pokazać cokolwiek, ot po prostu wysilić się trochę więcej niż zwykle :)

Data: 2018-10-20 09:25:49
Autor: andrzej.ozieblo
Mentalność rowerzysty
W dniu sobota, 20 października 2018 11:05:37 UTC+2 użytkownik cyklista napisał:

Może ambicja a może coś innego.
Ja szybko nie jeżdżę jednak czasem jak ktoś mnie wyprzedzi (ale nie za szybko) to przyspieszę i jadę jakiś czas za nim tempem większym niż zazwyczaj - traktuję to jako rodzaj dopingu, trenerskiego okrzyku dawaj dawaj - aż mi się znudzi albo sił zabraknie i wracam do swojego ślamazarnego tempa. Nie mam ochoty przyśpieszyć i wyprzedzić ani pokazać cokolwiek, ot po prostu wysilić się trochę więcej niż zwykle :)

Coś w tym jest. Moje poglądy, w tym te dotyczące rowerowanie na pewno ewoluowały. Inne były 40 lat temu, inne 20 a jeszcze inne są dziś. A latka płyną. Za dwa lata będzie 7-ka z przodu. To co zauważyłem m.in., także w narciarstwie, które jest moją drugą pasją sportową, a bardziej precyzyjnie - ruchową, to brak ambicji pokazania innym i sobie. Czegokolwiek. Swoje juz wiem. :) A pewnie jeszcze 20 lat temu było inaczej. Chciałem coś światu udowodnić. Dziś mi to kompletnie lotto. I myślę, że jakiś czas temu nieobce mi było takie podejście jak opisujesz.

Data: 2018-10-20 09:59:54
Autor: Olivander
Mentalność rowerzysty
Robię podobnie, prawie co dzień, na chwilę siadam komuś na kole, zwykle nie daję rady za długo, a czasem siadają mi, też zwykle na chwilę. Normalka. I nie tylko na rowerze. W trasie w samochodzie też tak dawniej często robiłem.

Gdy nie było autostrad, gdy nasza Siódemka była wąska i nie miała dopuszczonych wyższych prędkości, czyli gdy drogi były standardowo kręte, a po krzakach i za śmietnikami kryli się skorumpowani gliniarze z "Iskrami" w rękach, bo fotoradary były jeszcze odległą przyszłością, w trasie jeździło się "na zająca". Wyprzedzał taki, jadąc powyżej legalniej prędkości, ale ciągnął równo, bez szaleństw. Czyli jeśli to nie był wariat, jeśli się dało za nim jechać wygodnie, jechało się kilkaset metrow za nim, licząc, że rozgoni kury, a także, że to on zostanie złapany, a ja zdążę zwonić na czas. Nigdy nie zapłaciłem mandatu w trasie. W standardowej trasie Gda - Waw wymieniałem kilku zająców.  Ale nawet na krótszej trasie działało, np. moje pierwsze dyżury nocne miałem w Nowym Dworze Gdańskim od 15tej, a w Gdańsku kończyłem o 15:30 :-) Często nawet na takim krótkim odcinku trafił się dobry zając. A dziś jeżdżę autkiem najczęściej autostradami, czasem za granicą. Czasem da się jechać szybciej, niż mój samochód dał by technicznie radę, więc dziś rzadko potrzebuję zająca. Ale tej wiosny jechałem na spotkanie z kolegami ich w domku nad jeziorem na odległym zadupiu i była mgła jak cholera, a ja nie znałem drogi. Natrafił się zając, ewidentnie znający tę drogę. Jechał tak pewnie, a droga była tylko jedna, że przestalem zerkac na nawigację i... wjechałem za nim na jego podwórze :-) Dobrze, że nie do jego garażu :-) Troche było śmiechu, ale dzięki facetowi musiałem w tej śmietanie jechać sam jeszcze tylko parę kilometrów i spóźniłem się o wiele mniej niż się zapowiadało. Więc nawet dziś czasem mi się zdarza jechać autem za zającem. Ale rowerem niemal co dzień, w drodze do roboty i nazad.

Data: 2018-11-01 22:41:18
Autor: ń
Mentalność rowerzysty
Przeżyłem deja-vu czytając, czy to nie mój własny post, bo obydwa akapity to fragmenty mojego życia :-))
Ciągnąc poldolotem za różnymi Oplami czy Fordami na koniec miałem u gości szacun.
Z merolami zwykle się tak kończyło, że merol zjeżdżał na pobocze i stawał, żebym sobie wreszcie pojechał w cholerę ;-))


-- -- -
Gdy nie było autostrad, gdy nasza Siódemka była wąska i nie miała dopuszczonych wyższych prędkości, czyli gdy drogi były standardowo kręte, a po krzakach i za śmietnikami kryli się skorumpowani gliniarze z "Iskrami" w rękach, bo fotoradary były jeszcze odległą przyszłością, w trasie jeździło się "na zająca". Wyprzedzał taki, jadąc powyżej legalniej prędkości, ale ciągnął równo, bez szaleństw. Czyli jeśli to nie był wariat, jeśli się dało za nim jechać wygodnie, jechało się kilkaset metrow za nim, licząc, że rozgoni kury, a także, że to on zostanie złapany, a ja zdążę zwonić na czas. Nigdy nie zapłaciłem mandatu w trasie.

jechałem na spotkanie z kolegami ich w domku nad jeziorem na odległym zadupiu i była mgła jak cholera, a ja nie znałem drogi. Natrafił się zając, ewidentnie znający tę drogę. Jechał tak pewnie, a droga była tylko jedna, że przestalem zerkac na nawigację i... wjechałem za nim na jego podwórze :-) Dobrze, że nie do jego garażu :-) Troche było śmiechu, ale dzięki facetowi musiałem w tej śmietanie jechać sam jeszcze tylko parę kilometrów i spóźniłem się o wiele mniej niż się zapowiadało. Więc nawet dziś czasem mi się zdarza jechać autem za zającem.

Data: 2018-10-20 18:44:23
Autor: borsuk
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-20 o 11:05, cyklista pisze:

Może ambicja a może coś innego.
Ja szybko nie jeżdżę jednak czasem jak ktoś mnie wyprzedzi (ale nie za szybko) to przyspieszę i jadę jakiś czas za nim tempem większym niż zazwyczaj - traktuję to jako rodzaj dopingu, trenerskiego okrzyku dawaj dawaj - aż mi się znudzi albo sił zabraknie i wracam do swojego ślamazarnego tempa. Nie mam ochoty przyśpieszyć i wyprzedzić ani pokazać cokolwiek, ot po prostu wysilić się trochę więcej niż zwykle :)

Też tak czasem robię, z wiekiem coraz rzadziej. I nawet nie przyszło mi do głowy, że może to kogoś wkurzać. Chodzi po prostu o to, żeby spróbować ile wytrzymam w takim tempie.
Raz na Majorce podpiąłem się do gościa, który jechał na wypieszczonej szosówce, a ja na miejskim rowerze z wypożyczalni, takim z koszem z przodu. Utrzymałem się za nim chyba z 10 km, ten co chwila się oglądał i był raczej zdziwiony, a nie wkurzony. Ale to nie był nasz rodak ;)

Data: 2018-10-21 08:57:49
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu sobota, 20 października 2018 18:44:25 UTC+2 użytkownik borsuk napisał:
Też tak czasem robię, z wiekiem coraz rzadziej. I nawet nie przyszło mi do głowy, że może to kogoś wkurzać. Chodzi po prostu o to, żeby spróbować ile wytrzymam w takim tempie.

Dla mnie obrażanie się na to, że ktoś się stara utrzymać tempo jadąc "na kole" to przejaw bufonady i zachowanie godne rozpieszczonego dziecka, a nie dorosłego człowieka.

Jest mnóstwo sposobów by sobie z tym poradzić, a pierwszy z nich, to po prostu zachować się przyzwoicie.

A jeśli ma być inaczej, to należy to usankcjonować prawnie w Ustawie o Wspólnej Jeździe Rowerem (UoWJR) czyli osoba dołączająca się do jakiegoś rowerzysty lub grupy rowerzystów powinna się wylegitymować i przedstawić swoje wyniki wydolnościowe oraz sportowe osiągnięcia - w przypadku przekroczenia progu rozbieżności opisanego w UoWJR, czyli bycia "gorszym w stopniu znaczącym" zgodnie z UoWJR, wspólna jazda byłaby prawnie zabroniona, a przypadku złamania zakazu wspólnej jazdy rowerzysta o "lepszych parametrach" byłby zobowiązany "gorszego" potraktować paralizatorem, który byłby obowiązkowym wyposażeniem każdego rowerzysty i podlegał okresowej legalizacji.

Podobnie byłoby w przypadku rozbieżności wiekowych, z wyłączeniem wspólnie umówionych wyjazdów zgłoszonych w Ogólnopolskiej Bazie Wspólnych Wyjazdów Rowerowych (OBWWR). Np.: próba dołączenia się do wspólnej jazdy, ale nie uzgodnionej i nie zgłoszonej w OBWWR, osób w wieku różniącym o 5 lat od towarzysza lub większej grupy oraz osób o nadmiernie gorszej wydolności byłoby prawnie zakazane.

Policja miałaby obowiązek sprawdzania grup rowerzystów od dwóch w górę - sprawdzane byłoby zgłoszenie wycieczki w OBWWR, różnice w wydolności i wieku zgodnie z UoWJR. W przypadku stwierdzenia naruszenia UoWJR dalsza jazda rowerzysty lub rowerzystów o "gorszej wydolności" oraz "nadmiernie starszych" byłaby wstrzymywana na czas 30 minut, po czym otrzymaliby mandat karny i 10 punktów karnych. Po zebraniu 20 punktów karnych w ciągu roku, rowery byłyby rekwirowane na okres 3 miesięcy wraz z administracyjnym zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych (w tym samochodów).

I byłoby cacy ;-)

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-22 09:03:47
Autor: cytawa
Mentalność rowerzysty
  borsuk pisze:

Raz na Majorce podpiąłem się do gościa, który jechał na wypieszczonej
szosówce, a ja na miejskim rowerze z wypożyczalni, takim z koszem z
przodu. Utrzymałem się za nim chyba z 10 km, ten co chwila się oglądał i
był raczej zdziwiony, a nie wkurzony. Ale to nie był nasz rodak ;)


Takie cos lubie. Kiedys jechalem swoim skladaczkiem na wycieczce z zona. W pewnym momencie wyprzedzilo nas 2 mlodych chlopakow w tempie ok. 30 km/h. Podczepilem sie pod nich ledwo nadazajac nogami i plucami przez kilka km. W  koncu jeden znich powiedzial 'O to mi sie podoba'.
Dlugo potem czekalem na zone.

Tak wiec Rowerexie, cierpliwosci.  Kiedys i ciebie przestana opieprzac a bedziesz wzbudzac szacunek.


Jan Cytawa

Data: 2018-10-19 20:38:38
Autor: z
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 20:24, qrt pisze:

Jak jadę za kimś kto ma mniej więcej równe tempo to staram się
  trzymać dystans...

No ale jadąc np autem te, nie siedzę innym na zderzaku i bardzo
  nie lubię gdy ktoś mi siedzi :)


Dokładnie. Tu chodzi o kulturę a nie o mentalność rowerzysty :-)

x

Data: 2018-10-19 12:10:23
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 20:38:41 UTC+2 użytkownik z napisał:
W dniu 2018-10-19 o 20:24, qrt pisze:

> Jak jadę za kimś kto ma mniej więcej równe tempo to staram się
>   trzymać dystans...
> > No ale jadąc np autem te, nie siedzę innym na zderzaku i bardzo
>   nie lubię gdy ktoś mi siedzi :)
> Dokładnie. Tu chodzi o kulturę a nie o mentalność rowerzysty :-)

Zasadnicza różnica - nikt nie "siedzi" samochodem na zderzaku innego samochodu, dlatego że kierowca nie ma siły jechać szybciej lub samochód jest za słaby by wyprzedzić - porównywanie tego z jazdą rowerem to wg mnie nieporozumienie.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 21:20:45
Autor: z
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 21:10, Rowerex pisze:
Zasadnicza różnica - nikt nie "siedzi" samochodem na zderzaku innego samochodu,
dlatego że kierowca nie ma siły jechać szybciej lub samochód jest za słaby by
wyprzedzić - porównywanie tego z jazdą rowerem to wg mnie nieporozumienie.


W realnym świecie rzadko się zdarza jazda z identyczną prędkością przez dłuższy czas.
A jeśli już to nie mogąc wyprzedzić wolę zwolnić i zwiększyć odstęp żeby nie stwarzać zagrożenia albo dyskomfortu temu przede mną bo sam też tego nie lubię.


Nie rób bliźniemu...

I na rowerze i w samochodzie

z

Data: 2018-10-19 21:22:52
Autor: qrt
Mentalność rowerzysty
Rowerex <rowerex@op.pl> Wrote in message:
W dniu piątek, 19 października 2018 20:38:41 UTC+2 użytkownik z napisał:
W dniu 2018-10-19 o 20:24, qrt pisze:

> Jak jadę za kimś kto ma mniej więcej równe tempo to staram się
>   trzymać dystans...
> > No ale jadąc np autem te, nie siedzę innym na zderzaku i bardzo
>   nie lubię gdy ktoś mi siedzi :)
> Dokładnie. Tu chodzi o kulturę a nie o mentalność rowerzysty :-)

Zasadnicza różnica - nikt nie "siedzi" samochodem na zderzaku innego samochodu, dlatego że kierowca nie ma siły jechać szybciej lub samochód jest za słaby by wyprzedzić - porównywanie tego z jazdą rowerem to wg mnie nieporozumienie.


Dla mie nie. Nie interesuje mnie czyjąś motywacja  - po prostu jak
 ktoś narusza przestrzeń wokół mnie.
--

Data: 2018-10-19 13:33:32
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 19 października 2018 21:22:54 UTC+2 użytkownik qrt napisał:
Rowerex <rowerex@op.pl> Wrote in message:
> W dniu piątek, 19 października 2018 20:38:41 UTC+2 użytkownik z napisał:
>> W dniu 2018-10-19 o 20:24, qrt pisze:
>> >> > Jak jadę za kimś kto ma mniej więcej równe tempo to staram się
>> >   trzymać dystans...
>> > >> > No ale jadąc np autem te, nie siedzę innym na zderzaku i bardzo
>> >   nie lubię gdy ktoś mi siedzi :)
>> > >> >> Dokładnie. Tu chodzi o kulturę a nie o mentalność rowerzysty :-)
> > Zasadnicza różnica - nikt nie "siedzi" samochodem na zderzaku innego samochodu, > dlatego że kierowca nie ma siły jechać szybciej lub samochód jest za słaby by > wyprzedzić - porównywanie tego z jazdą rowerem to wg mnie nieporozumienie.


Dla mie nie. Nie interesuje mnie czyjąś motywacja  - po prostu jak
 ktoś narusza przestrzeń wokół mnie.

Też nie lubię naruszania mojej przestrzeni, co wyjaśniłem, ale podejście mam zgoła inne.

Gdyby ktoś mi się wiózł na kole przez dwie godziny, to pierwszym o co bym zapytał byłoby "jak podoba Ci się trasa?" - gdyby padłą odpowiedź: "lajcik, tylko odpoczywam", opisałbym dalszy przebieg trasy i zachęciłbym do dalszej jazdy, nie ważne czy za mną czy przede mną. "Waliłoby mnie" to w tej chwili.

Gdyby padła odpowiedź: "ledwo jadę, nie mam siły jechać z przodu", jak w opisanym zdarzeniu, to zapytałbym "czy mam zwolnić" i wszystko uzależniłbym od odpowiedzi. Gdyby mój towarzysz stwierdził, że "ledwie się za mną trzyma", to zapytałbym o jego dalsze plany, gdyby chciał wracać, to zaproponowałbym wspólną jazdę z powrotem, i to nie ważne w jakim tempie. Gdyby był uparty i stwierdził: "nie zwalniaj, będę się starał utrzymać tempo", to byłbym pełen uznania i powiedziałbym mu to bez owijania w bawełnę, bo to jest godne uznania (!!!), że ktoś jest uparty, ma ambicje i się stara - podkreślam - to jest "godne uznania", a nie "godne opieprzenia" i narzekania na cały świat. Nawet gdybym "stracił na tym" i zaburzyłoby to moje plany na ten dzień - to co to za strata? A kto mi zabroni po dojechaniu z towarzyszem do domu, bym zawrócił i zaczął swoją trasę od nowa już bez jego wiedzy i obecności? To naprawdę proste. Nie odebrał mi życia, nie odebrał mi czasu, pieprzę mój czas w tym momencie.

Gdyby ów ktoś zaproponował mi częstszą jazdę, byłbym zachwycony, ale był podkreślił, że od czasami odmówię, niemniej znając samego siebie, to rzadko bym odmawiał, bo tak jak pisałem, dziś to ja mogę mogę mieć "lepszy dzień", drugiego dnia mój towarzysz, a kolejnego dnia mogę nie dożyć. Moi rodzice zmarli w odstępie dwóch lat - umierali na raka, obserwowałem ich niewyobrażalnie cierpienia, co dzień, co tydzień, co miesiąc  - i to mnie wiele nauczyło, czym jest życie i czym jest czas - obydwie te rzeczy są niczym i wszystkim jednocześnie - pieprzyć to wszystko.

I to jest moje podejście. Podejście inne jest dla mnie ciekawostką, ale rozumiem, że tak może być.

Powiedziałem dzisiaj owemu człowiekowi jak sobie radzić z osobą "jadącą na kole" - otóż "należy przyspieszyć i jej zwyczajnie odjechać" - i to jest bardzo prosta sprawa. Jeśli spotkam go ponownie, zrobię to samo, będę się wiózł na kole z premedytację, dopóki nie da mi w łeb pompką, oczekując, że będzie kiedyś chciał mi odpłacić i to mi się powiezie "na kole" - w końcu to tylko zabawa, a nie gra na śmierć i życie. Jestem złośliwy i wredny? oczywiście, że tak!

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-10-19 21:28:12
Autor: qrt
Mentalność rowerzysty
Miało być że nie lubię jak ktoś narusza przestrzeń wokół mnie. Powiedzmy że "trwale"...

Data: 2018-10-31 08:18:46
Autor: ń
Mentalność rowerzysty
Błąd - jechałem kiedyś na zderzaku TIRa w kompletnej mgle, żeby w ogóle jechać, taka była mgła i śnieżyca
Gościu był wyraźnie miejscowy i zapierdalał po górach 80-90 km/h, na koniec przyhamował, ostro skręcił i... wjechałem za nim na jego podwórko (góry koło Żywca ;))


-- -- -
Zasadnicza różnica - nikt nie "siedzi" samochodem na zderzaku innego samochodu, dlatego że kierowca nie ma siły jechać szybciej lub samochód jest za słaby by wyprzedzić - porównywanie tego z jazdą rowerem to wg mnie nieporozumienie.

Data: 2018-10-22 11:55:56
Autor: ikov
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-19 o 19:25, Rowerex pisze:
a z moich
obserwacji wynikało, że ma jak dla mnie "kosmiczną" kondycję. No to się dziś za
nim "puściłem", żeby to sprawdzić...


Lat temu z 15, a może i bliżej 20, ma moim starym mtb marki Maxim pojechałem do sąsiedniego miasta (25 km) w odwiedziny do rodziny... i dostałem od kuzyna magnetowid. Jak chcesz to bierz, bo wywalam. No to wcisnąłem do plecaka, kilka kilo, kanty wystają z każdej strony, płaskie i twarde dziadostwo gniotło w plecy... No ale jadę. Kilka km po ruszeniu w drogę powrotną ścignęło mnie dwóch gości, jeden a szosie, drugi na uszosowionym mtb. Mogę chwilę za wami? Jasne, jak dasz radę. No to na kole kilka km, oni na przejażdżce treningowej, ja jak bagażówka... Po kilkunastu minutach jednak poczułem się na tyle pewnie, że powiedziałem, że sorry, ale mi się śpieszy. Wyprzedziłem i uciekłem do przodu, ciągle mając w myślach to, by mnie nie dogonili. W końcu zniknęli gdzieś daleko z tyłu. Do teraz nie wiem, czy to ja dostałem takiego powera, czy oni sobie totalnie odpuścili... ale satysfakcja z prześcignięcia "sportowców" przez "bagażówkę" długo mnie nie opuszczała.

Data: 2018-10-30 18:42:35
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Fri, 19 Oct 2018 10:25:28 -0700 (PDT), Rowerex napisał(a):

(...)

Jak to ładnie ktoś ujął, ludzie są różni, kwadratowi i podłużni...
Ja miałem próbkę ciekawej "osobowości rowerzysty", gdy przez 10 km wlokłem
się katamaranem bez możliwości wyprzedzenia za parą na trekingach, która
jechała sobie spacerowo jedno obok drugiego, dyskutując i wdupiemając
tworzący sie za nimi peleton wkurzonych samochodziarzy...


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-10-31 01:59:59
Autor: andrzej.ozieblo
Mentalność rowerzysty
W dniu wtorek, 30 października 2018 18:42:32 UTC+1 użytkownik Maciek napisał:

Jak to ładnie ktoś ujął, ludzie są różni, kwadratowi i podłużni...
Ja miałem próbkę ciekawej "osobowości rowerzysty", gdy przez 10 km wlokłem
się katamaranem bez możliwości wyprzedzenia za parą na trekingach, która
jechała sobie spacerowo jedno obok drugiego, dyskutując i wdupiemając
tworzący sie za nimi peleton wkurzonych samochodziarzy...

To na pewno nie byłem ja. Wielokrotnie jadąc jednokierunkową, zjeżdżałem na wolne pole by przepuścić jadący za mną samochód. I najczęściej mi dziękują.. To prawo dopuszczające jazdę obok siebie na drogach niekoniecznie pustych uważam za takie sobie.

Data: 2018-11-02 11:48:01
Autor: z
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-10-31 o 09:59, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
To na pewno nie byłem ja. Wielokrotnie jadąc jednokierunkową, zjeżdżałem na wolne pole by przepuścić jadący za mną samochód. I najczęściej mi dziękują. To prawo dopuszczające jazdę obok siebie na drogach niekoniecznie pustych uważam za takie sobie.

K...a Właśnie sobie uświadomiłem że ten przepis jest debilną rzeczywistością a nie tylko pomysłem wariata z komisji. :-)

z

Data: 2018-11-04 22:22:06
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Fri, 2 Nov 2018 11:48:01 +0100, z napisał(a):

K...a Właśnie sobie uświadomiłem że ten przepis jest debilną rzeczywistością a nie tylko pomysłem wariata z komisji. :-)

Ale czy to ma jakieś znaczenie? Zaryzykuję twierdzenie, ze w miastach
połowa rowerzystów i 4/5 rowerzystek i tak robie co chce, bo o przepisach
nie ma zielonego pojęcia.


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-04 23:14:29
Autor: przemek.jedrzejczak
Mentalność rowerzysty
przepisy moga znac ale burakiem zawsze sie zostanie :-)

https://www.youtube.com/watch?v=_wvp3KXxrTQ#t=2m27s

Data: 2018-11-05 08:21:06
Autor: cytawa
Mentalność rowerzysty
andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:

. To prawo dopuszczające jazdę obok siebie na
drogach niekoniecznie pustych uważam za takie sobie.

Prawo zakazujace takiej jazdy uwazam za jeszcze gorsze.
Jazda obok siebie wbrew pozorom zwieksza nasze bezpiecznstwo. Troche zapobiega wpychaniu sie na sile i wyprzedzania na zyletke.

Jak sie zastanowic, to i tak 2 rowerzystow zabiera miej miejsca niz wolno jadacy traktor czy rzadka juz furmanka. A w tym przypadku nikt nie ma pretensji i watpliwosci, ze trzeba zwolnic i poczekac.

Jan Cytawa

Data: 2018-11-05 03:15:17
Autor: andrzej.ozieblo
Mentalność rowerzysty
W dniu poniedziałek, 5 listopada 2018 08:21:31 UTC+1 użytkownik cytawa napisał:

Jak sie zastanowic, to i tak 2 rowerzystow zabiera miej miejsca niz wolno jadacy traktor czy rzadka juz furmanka. A w tym przypadku nikt nie ma pretensji i watpliwosci, ze trzeba zwolnic i poczekac.

Tyle że traktor czy furmanka nie mogą zmniejszyć swojej szerokości.

Przepis stanowi: Rowerzysta nie może jeździć po jezdni obok innego uczestnika ruchu chyba, że nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. JAZDA ROWEREM OBOK SIEBIE JEST SYTUACJĄ WYJĄTKOWĄ.

Pisałem, że jest taki sobie, bo jest nieprecyzyjny. Co to znaczy, że "nie utrudnia poruszania się innym uczestnikom albo w inny sposób..."? Kto to rozstrzyga, rowerzyści czy wkur... kierowca nie mogący ich wyprzedzić? Jak dla mnie mógłby nie istnieć, choć domyślam się, że służy głównie w sytuacjach, gdy grupa rowerzystów jedzie na wycieczkę i chce sobie po drodze pogadać. Być może także, gdy jedziemy obok dziecka i go w ten sposób zabezpieczamy.

Ale nawet w tym sformułowaniu kodeksowym dotyczy sytuacji wyjątkowej, a więc z założenia rzadkiej i nie powinien być wykorzystywany.

Data: 2018-11-05 12:25:46
Autor: Liwiusz
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-11-05 o 12:15, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
Pisałem, że jest taki sobie, bo jest nieprecyzyjny. Co to znaczy, że "nie utrudnia poruszania się innym uczestnikom albo w inny sposób..."? Kto to rozstrzyga, rowerzyści czy wkur... kierowca nie mogący ich wyprzedzić?

A kto im zabrania?

  Jak dla mnie mógłby nie istnieć, choć domyślam się, że służy głównie w sytuacjach, gdy grupa rowerzystów jedzie na wycieczkę i chce sobie po drodze pogadać. Być może także, gdy jedziemy obok dziecka i go w ten sposób zabezpieczamy.

Ale nawet w tym sformułowaniu kodeksowym dotyczy sytuacji wyjątkowej, a więc z założenia rzadkiej i nie powinien być wykorzystywany.

Skoro jest dopuszczalny, to może być wykorzystywany.

Oceniać będzie policjant lub sąd.
Zapewne zdroworozsądkowo - jeśli na normalnej drodze można wyprzedzić dwóch rowerzystów, to mogą jechać tak choćby dziesiątki kilometrów.

Ale jeśli na dojeździe do wzniesienia z podwójną ciągłą dwóch rowerzystów jedzie 5km/h, to ruch utrudniają - i pewnie na takie okoliczności przepis został tak skonstruowany.

Dywagacje, jakoby na normalnej trasie każda jazda, która wymaga wyprzedzenia, jest utrudnianiem ruchu, można włożyć między bajki stworzone przez zakompleksionych keyboard warriorów, bez żadnego oparcia w orzecznictwie, czy nawet w stosunku policji.

--
Liwiusz

Data: 2018-11-05 17:50:52
Autor: m
Mentalność rowerzysty
W dniu 05.11.2018 o 12:25, Liwiusz pisze:
Ale jeśli na dojeździe do wzniesienia z podwójną ciągłą dwóch rowerzystów jedzie 5km/h, to ruch utrudniają - i pewnie na takie okoliczności przepis został tak skonstruowany.

Z drugiej strony, w takiej sytuacji -  wzniesienia z podwójną ciągłą,
często nie istnieje możliwość żeby przepisowo wyprzedzić jeden rower,
tj. zachować 1 metr odstępu od roweru i jednocześnie nie przekroczyć
ciągłej. Więc wtedy co za różnica czy jedzie jeden, dwa czy trzy obok
siebie?

p. m.

Data: 2018-11-05 10:52:04
Autor: Olivander
Mentalność rowerzysty
W dniu poniedziałek, 5 listopada 2018 17:50:55 UTC+1 użytkownik m napisał:
Więc wtedy co za różnica czy jedzie jeden, dwa czy trzy obok
siebie?
....a skoro nie ma, to dla swego bezpieczeństwa, by celowo utrudnić wyprzedzanie "na gazetę", jedziesz środkiem pasa. Nasze prawo stanowi, że masz jechać najbliżej prawej, jak to tylko bezpieczne. Czasem bezpiecznie jest dopiero na środku. Przeżycie jest ważniejsze niż pośpiech kierowców.

To nie tylko polski problem. Pogooglaj internet "claim the lane".

t

Data: 2018-11-06 12:41:32
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Mon, 5 Nov 2018 10:52:04 -0800 (PST), Olivander napisał(a):

Czasem bezpiecznie jest dopiero na środku. Przeżycie jest ważniejsze niż pośpiech kierowców.

A pośpiech kierowców jest ważniejszy niż czyjeś rekreacyjne bujanie się na
dwóch kółkach.


--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-06 13:26:26
Autor: Olivander
Mentalność rowerzysty
wlasnie ze względu na taki przaśnych buraków jak ty
których pośpiech jest "mojszy" i "ważniejszy"
uważam, że psiarnia powinna patrolować na rowerach
i powinna być do tego zmuszana, jeśli sama nie chce

Data: 2018-11-07 23:06:10
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Tue, 6 Nov 2018 13:26:26 -0800 (PST), Olivander napisał(a):

wlasnie ze względu na taki przaśnych buraków jak ty
których pośpiech jest "mojszy" i "ważniejszy"
uważam, że psiarnia powinna patrolować na rowerach
i powinna być do tego zmuszana, jeśli sama nie chce

Jak ja lubię takich odważnych zza klawiatury. Wyjaśniam, że nie, nie chodzi o to, że mój póśpiech jest ważniejszy, tylko
o to, że priorytet - "moralne prawo pierwszeństwa" - ma ten, kto jedzie, bo
musi jechać. Parka wlekących się środkiem rowersów raczej się nigdzie nie
spieszy, zaś bezmyślnie utrudniając przejazd nieszczęsnym zapuszkowanym,
prezentuje zachowanie "przaśne  i buraczane".

Blokujesz zlośliwie przejazd karetkom i straży poż.?  --
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-08 00:34:10
Autor: m
Mentalność rowerzysty
W dniu 07.11.2018 o 23:06, Maciek pisze:
Dnia Tue, 6 Nov 2018 13:26:26 -0800 (PST), Olivander napisał(a):

wlasnie ze względu na taki przaśnych buraków jak ty
których pośpiech jest "mojszy" i "ważniejszy"
uważam, że psiarnia powinna patrolować na rowerach
i powinna być do tego zmuszana, jeśli sama nie chce
Jak ja lubię takich odważnych zza klawiatury. Wyjaśniam, że nie, nie chodzi o to, że mój póśpiech jest ważniejszy, tylko
o to, że priorytet - "moralne prawo pierwszeństwa" - ma ten, kto jedzie, bo
musi jechać. Parka wlekących się środkiem rowersów raczej się nigdzie nie
spieszy, zaś bezmyślnie utrudniając przejazd nieszczęsnym zapuszkowanym,
prezentuje zachowanie "przaśne  i buraczane".

Para wlekących się rowerów może wlec się z prędkością bliską aktualnej
prędkości maksymalnej pojazdu.

p. m.

Data: 2018-11-08 08:13:28
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Thu, 8 Nov 2018 00:34:10 +0100, m napisał(a):

Para wlekących się rowerów może wlec się z prędkością bliską aktualnej
prędkości maksymalnej pojazdu.

To może trzeba raz na czas ustąpić - zjechać w zatoczkę i przepuścić
peleton? Taka uprzejmość to na pewno lepszy pomysł, niż jazda środkiem albo
w parze.

--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-08 03:45:24
Autor: andrzej.ozieblo
Mentalność rowerzysty
W dniu czwartek, 8 listopada 2018 08:13:25 UTC+1 użytkownik Maciek napisał:
Dnia Thu, 8 Nov 2018 00:34:10 +0100, m napisał(a):

To może trzeba raz na czas ustąpić - zjechać w zatoczkę i przepuścić
peleton? Taka uprzejmość to na pewno lepszy pomysł, niż jazda środkiem albo
w parze.

Też jestem tego zdania. W ogóle w jeździe rowerem czy samochodem, a szerzej w życiu, wiele konfliktów czy pretensji można uniknąć stosując rozsądek i uprzejmość. Ta ostatnia może nawet wynikać z przysłowia: "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe". Staram się intuicyjnie stosować obie te zasady i bardzo rzadko spotykam się z negatywną reakcją.. Choć zdarzają się sytuacje że chamstwu trzeba się przeciwstawić "siłom i godnością". :)

Data: 2018-11-08 08:31:11
Autor: m
Mentalność rowerzysty
W dniu 08.11.2018 o 08:13, Maciek pisze:
Dnia Thu, 8 Nov 2018 00:34:10 +0100, m napisał(a):

Para wlekących się rowerów może wlec się z prędkością bliską aktualnej
prędkości maksymalnej pojazdu.

To może trzeba raz na czas ustąpić - zjechać w zatoczkę i przepuścić
peleton? Taka uprzejmość to na pewno lepszy pomysł, niż jazda środkiem albo
w parze.

Sorry, ale to jest mentalność "jadę szybciej więc jestem ważniejszy". Na
tej zasadzie na trasie Lublin-Warszawa szybciej jadące samochody
wymagają wprost od jadących wolniej żeby ci ich przepuścili zjeżdżając
na pobocze.

Tyle że to co dla jadącego 150 w miejscu gdzie wolno 90 jest
uprzejmością, to dla tego co jedzie 70 tam gdzie wolno 90 jest ciągłym i
niebezpiecznym poruszaniem się po poboczu.

Nawet przyjmując twoją hierarchię wartości, że jazda rekreacyjna powinna
ustępować jeździe użytkowej, fakt że rower jedzie wolno, nie znaczy że
jedzie rekreacyjnie. Ja na przykład jak jest lekko z górki czasem zbliżę
się do 30 km/h. Jak jest lekko pod górkę, to jeżeli okoliczności są
niesprzyjające potrafi mi prędkość spaść nawet poniżej 10km/h. Tak czy
inaczej, dla kogoś kto zwolnił z 70km/h obie prędkości to jest "ktoś się
wlecze".

Poza tym idąc dalej w tę hierarchię, to rozważmy ile jest rekreacji a
ile użytku w jeździe samochodem. W wielu przypadkach szybciej i mniej
uciążliwie dla otoczenia byłoby gdyby taki osobnik poruszał się
zbiorkomem albo piechotą.

Jeżeli to nie jest przypadek gdzie rzeczywiście MUSI być samochód typu:
dojazd z innej miejscowości, dowóz pełnego samochodu dzieciaków, względy
zdrowotne, przewóz towarów, to użycie samochodu w takim momencie jest
podyktowane czystą wygodą. Czy jak dla mnie, czysta rekreacja.

Czyli wtedy, taki samochód kogoś kto lubi sobie pojechać 40min w korkach
zamiast w 35 minut dojechać zbiorkomem, powinien ustąpić miejsca tym
którzy mają ważniejsze potrzeby. Czyli np. rowerom które w godzinach
okołoszczytowych zazwyczaj są dojazdem do pracy/szkoły.

p. m.

Data: 2018-11-08 12:28:40
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Thu, 8 Nov 2018 08:31:11 +0100, m napisał(a):

Sorry, ale to jest mentalność "jadę szybciej więc jestem ważniejszy". Na
tej zasadzie na trasie Lublin-Warszawa szybciej jadące samochody
wymagają wprost od jadących wolniej żeby ci ich przepuścili zjeżdżając
na pobocze.

Na drodze, na której nie ma korków, za to są busy i MPK? Tak, jadę
samochodem, bo musze dojechać szybko, a z bagażem i dzieciakami w
zatłoczonym busie się nie da. Jeżeli ktoś jedzie a) sam i b) na rowerze, to
znaczy, że nie chciał zbiorkomem, a czasu ma pod dostatkiem. Jeżeli nie
jest kawałem buca, to powinien jeździć w sposób nieutrudniający przejazdu
samochodom i autobusom.
 
Nawet przyjmując twoją hierarchię wartości, że jazda rekreacyjna powinna
ustępować jeździe użytkowej, fakt że rower jedzie wolno, nie znaczy że
jedzie rekreacyjnie. Ja na przykład jak jest lekko z górki czasem zbliżę
się do 30 km/h. Jak jest lekko pod górkę, to jeżeli okoliczności są
niesprzyjające potrafi mi prędkość spaść nawet poniżej 10km/h. Tak czy
inaczej, dla kogoś kto zwolnił z 70km/h obie prędkości to jest "ktoś się

Dlatego powinno się budować ścieżki.

Poza tym idąc dalej w tę hierarchię, to rozważmy ile jest rekreacji a
ile użytku w jeździe samochodem. W wielu przypadkach szybciej i mniej
uciążliwie dla otoczenia byłoby gdyby taki osobnik poruszał się
zbiorkomem albo piechotą.

W wielu, ale nie w każdym. Przez Kraków mało kto przebija sie samochodem,
jeżeli nie wlecze z sobą kilogramów, a zbiorkom jest dostępny.

Jeżeli to nie jest przypadek gdzie rzeczywiście MUSI być samochód typu:
dojazd z innej miejscowości, dowóz pełnego samochodu dzieciaków, względy
zdrowotne, przewóz towarów, to użycie samochodu w takim momencie jest
podyktowane czystą wygodą. Czy jak dla mnie, czysta rekreacja.

Osobiście nie znam żądnego takiego przypadku, czyli osoby, która mogłaby
nie korzystać z samochodu, a zawsze korzysta.
 
Czyli wtedy, taki samochód kogoś kto lubi sobie pojechać 40min w korkach
zamiast w 35 minut dojechać zbiorkomem, powinien ustąpić miejsca tym
którzy mają ważniejsze potrzeby. Czyli np. rowerom które w godzinach
okołoszczytowych zazwyczaj są dojazdem do pracy/szkoły.

A może jednak wybierzemy podejscie bardziej praktyczne, tzn. uprzejmość?
Ja na drodze wpuszczam, nie pędzę, nie wyprzedzam niebezpiecznie, nie
wyprzedzam rowerów, jeśli brak miejca - da się? Niech rowerzyści nie jeżdżą jak debile, opanują choćby podstawy PORD
(szczególnie kobiety), stosują oświetlenie, nie wymuszają pierwszeństwa i
od czasu do czasu niech przepuszczą szybszych - na pewno więcej kierowców
będzie im wtedy przychylnych.

--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-08 14:27:40
Autor: m
Mentalność rowerzysty
W dniu 08.11.2018 o 12:28, Maciek pisze:
Dnia Thu, 8 Nov 2018 08:31:11 +0100, m napisał(a):

Sorry, ale to jest mentalność "jadę szybciej więc jestem ważniejszy". Na
tej zasadzie na trasie Lublin-Warszawa szybciej jadące samochody
wymagają wprost od jadących wolniej żeby ci ich przepuścili zjeżdżając
na pobocze.

Na drodze, na której nie ma korków, za to są busy i MPK?

To jest, trudne słowo, analogia. Mówię o drodze krajowej. Na której
swojego czasu przyjął się zwyczaj (obecnie na szczęście zanika) że
wolniej jadący ustępują miejsca szybciej jadącym. Zwyczaj ten jest
wygodny dla tych którym się ustępuje i niebezpieczny dla tych którzy
ustępują (oraz dla pieszych).

Przez zastosowanie tej analogii chciałem Ci pokazać, że żądanie żeby
ktoś ustąpił miejsca bo jedzie wolniej jest nieuzasadnione dla tego kto
ustępuje jest niebezpieczne i skrajnie utrudniające życie.


 Tak, jadę
samochodem, bo musze dojechać szybko, a z bagażem i dzieciakami w
zatłoczonym busie się nie da.

To zależy ile tego bagażu i ile dzieciaków.


Jeżeli ktoś jedzie a) sam i b) na rowerze, to
znaczy, że nie chciał zbiorkomem, a czasu ma pod dostatkiem. Jeżeli nie
jest kawałem buca, to powinien jeździć w sposób nieutrudniający przejazdu
samochodom i autobusom.

Ten ktoś kto jedzie na rowerze, oszczędza innym samochodom korków i
miejsca do parkowania. Więc on nie utrudnia, a ułatwia.

 
Nawet przyjmując twoją hierarchię wartości, że jazda rekreacyjna powinna
ustępować jeździe użytkowej, fakt że rower jedzie wolno, nie znaczy że
jedzie rekreacyjnie. Ja na przykład jak jest lekko z górki czasem zbliżę
się do 30 km/h. Jak jest lekko pod górkę, to jeżeli okoliczności są
niesprzyjające potrafi mi prędkość spaść nawet poniżej 10km/h. Tak czy
inaczej, dla kogoś kto zwolnił z 70km/h obie prędkości to jest "ktoś się

Dlatego powinno się budować ścieżki.

Powinno się wiele rzeczy. Powinno się budować P&R, powinno się
likwidować światła i robić strefy 30km/h (w Poznaniu w ścisłym centrum
fantastycznie się sprawdziło), powinno się budować parkingi podziemne
przy każdej inwestycji, itd, itp.

Ale się nie robi, albo robi się wolniej niż by się chciało. Trzeba sobie
radzić jakoś i rower IMHO jest krokiem w dobrą stronę. Każdy
samochodziarz a nawet pasażer zbiorkomu który przesiądzie się na rower,
to jest oszczędność miejsca na parkingach i oszczędność czasu samochodów
(bo korki mniejsze).


Poza tym idąc dalej w tę hierarchię, to rozważmy ile jest rekreacji a
ile użytku w jeździe samochodem. W wielu przypadkach szybciej i mniej
uciążliwie dla otoczenia byłoby gdyby taki osobnik poruszał się
zbiorkomem albo piechotą.

W wielu, ale nie w każdym. Przez Kraków mało kto przebija sie samochodem,
jeżeli nie wlecze z sobą kilogramów, a zbiorkom jest dostępny.

Jeżeli to nie jest przypadek gdzie rzeczywiście MUSI być samochód typu:
dojazd z innej miejscowości, dowóz pełnego samochodu dzieciaków, względy
zdrowotne, przewóz towarów, to użycie samochodu w takim momencie jest
podyktowane czystą wygodą. Czy jak dla mnie, czysta rekreacja.

Osobiście nie znam żądnego takiego przypadku, czyli osoby, która mogłaby
nie korzystać z samochodu, a zawsze korzysta.

Śmiem myśleć że wątpię. Z moich obserwacji wynika że co najmniej połowa
ruchu samochodowego w Poznaniu to jest model "jeden gajerek i jedna
teczka na cztery kółka" ewentualnie "jeden gajerek, jedno dziecko, jedna
teczka i jeden tornister". Nie sądzę żeby w innych miastach to znacząco
odbiegało.

Anyway - my point is że bez sensu jest dzielenie ruchu na rekreacyjny i
nierekreacyjny, bo wtedy jak głębiej pogrzebać, może się okazać że w tym
rzekomo nierekreacyjnym jest więcej wygody niż potrzeby.

Jak już bym dzielił, to na słabszych i silniejszych. I najsłabsi, tj
piesi, powinni mieć prawa niemal nieograniczone, potem rowery, potem
mała motoryzacja a potem na samym końcu samochody które powinny, jako
potencjalnie zabójcze, dbać o to żeby tym wszytkim braciom mniejszym nie
zrobić krzywdy.

 
Czyli wtedy, taki samochód kogoś kto lubi sobie pojechać 40min w korkach
zamiast w 35 minut dojechać zbiorkomem, powinien ustąpić miejsca tym
którzy mają ważniejsze potrzeby. Czyli np. rowerom które w godzinach
okołoszczytowych zazwyczaj są dojazdem do pracy/szkoły.

A może jednak wybierzemy podejscie bardziej praktyczne, tzn. uprzejmość?
Ja na drodze wpuszczam, nie pędzę, nie wyprzedzam niebezpiecznie, nie
wyprzedzam rowerów, jeśli brak miejca - da się? Niech rowerzyści nie jeżdżą jak debile, opanują choćby podstawy PORD
(szczególnie kobiety), stosują oświetlenie, nie wymuszają pierwszeństwa i
od czasu do czasu niech przepuszczą szybszych - na pewno więcej kierowców
będzie im wtedy przychylnych.

A to co innego. To pod tym mogę się podpisać obiema rękami. Zauważ że
wyszliśmy od twojego dzielenia pojazdów na ważniejsze i mniej ważne, ze
wskazaniem że rowerzysta jest mniej ważny jako rekreacyjny.

Ja bym do tego dodał - niech zmotoryzowani przestrzegają ograniczeń
prędkości i odległości wyprzedzania.

Bo rower, mimo że pozornie wolniejszy, czy naprawdę jest takim
spowalniaczem ruchu? Wiele razy jak jadę samochodem do centrum, to do
samego centrum jadę na równi z konkretnym rowerem a jak nie zdążę przed
szczytem szczytów do tego centrum dojechać, to rower mnie wyprzedza i
tyle go było widać. I nie mówię tu o ścigaczach-szosowcach, ale np. o
rowerkach nextbike. Wynikałoby z tego,  że nawet jakby ten rower jechał
samym środkiem pasa i ja bym go nie wyprzedzał, to dojechałbym w tym
samym tempie a może i szybciej. Jedyna niedogodność to to że miałbym
dyskomfort powolnej jazdy samochodem, ale to po 10 minutach jazdy mija.

p. m.

Data: 2018-11-08 22:25:01
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu czwartek, 8 listopada 2018 12:28:36 UTC+1 użytkownik Maciek napisał:

Dlatego powinno się budować ścieżki.

Ścieżki i koniecznie B9. No i przejazdy dla rowerów - im więcej tym lepiej - wraz ze wzrostem ilości przejazdów rośnie prędkość średnia samochodów.
 
Niech rowerzyści nie jeżdżą jak debile, opanują choćby podstawy PORD
(szczególnie kobiety), stosują oświetlenie, nie wymuszają pierwszeństwa i
od czasu do czasu niech przepuszczą szybszych - na pewno więcej kierowców
będzie im wtedy przychylnych.

Szczególnie kobiety z kręgu Twojej rodziny, Twoich znajomych, sąsiadów itp.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-11-09 09:11:51
Autor: Maciek
Mentalność rowerzysty
Dnia Thu, 8 Nov 2018 22:25:01 -0800 (PST), Rowerex napisał(a):

Szczególnie kobiety z kręgu Twojej rodziny, Twoich znajomych, sąsiadów itp.

Po co ta uszczypliwość? Czy życzenie komuś, żeby zapoznał się z przepisami,
bo od tego może zależeć czyjeś życie lub zdrowie, jest złe?
Z moich prywatnych statystyk kierowcy wynika, że w mieście częściej od
facetów trafiają się kobiety niemające pojęcia o zasadach ruchu.
Poprawnośc polityczna bardzo słabo chroni przed skutkami wypadku, nawet
jeśli owiniesz się nią szczelnie razem z głową ;)



--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl

Data: 2018-11-09 00:26:33
Autor: Rowerex
Mentalność rowerzysty
W dniu piątek, 9 listopada 2018 09:11:46 UTC+1 użytkownik Maciek napisał:
Dnia Thu, 8 Nov 2018 22:25:01 -0800 (PST), Rowerex napisał(a):

> Szczególnie kobiety z kręgu Twojej rodziny, Twoich znajomych, sąsiadów itp.

Po co ta uszczypliwość? Czy życzenie komuś, żeby zapoznał się z przepisami,
bo od tego może zależeć czyjeś życie lub zdrowie, jest złe?

Złe, bo to za mało - należy wszystkim odebrać prawo jazdy - bo 90% takowe posiada i na zmianę jeździ rowerem i samochodem, nawet tego samego dnia.

I nie przybyli z kosmosu, a Afryki, czy Azji, tylko to nasi najbliżsi, rodzina i znajomi.

Z moich prywatnych statystyk kierowcy wynika, że w mieście częściej od
facetów trafiają się kobiety niemające pojęcia o zasadach ruchu.

J.w.

Pozdr-
-Rowerex

Data: 2018-11-20 12:45:57
Autor: n
Mentalność rowerzysty
Jak zauważyłem kierowniczki-kobiety znacznie mniej przychylnie traktują rowerzystów (w tym dzieci) niż kierowcy-mężczyźni.


-- -- -
opanują choćby podstawy PORD (szczególnie kobiety)

Data: 2018-11-20 12:43:27
Autor: n
Mentalność rowerzysty
Raczej: 35 minut autem w korkach lub 70 minut w korkach zbiorkomem ( z dojściem i czekaniem)


-- -- -


samochód kogoś kto lubi sobie pojechać 40min w korkach zamiast w 35 minut dojechać zbiorkomem

Data: 2018-11-20 12:54:08
Autor: m
Mentalność rowerzysty
W dniu 20.11.2018 o 12:43, n pisze:
Raczej: 35 minut autem w korkach lub 70 minut w korkach zbiorkomem ( z dojściem i czekaniem)

To zależy jaki kto ma zbiorkom i jakie korki. Ja mówię o przypadku kiedy
ktoś ma szybciej zbiorkomem niż autem. Z autopsji znam takie przypadki.

Czy to auto wtedy to nie jest jednak luksus i rekreacja?

p. m.

Data: 2018-11-24 14:32:35
Autor: rmikke
Mentalność rowerzysty
On Tuesday, 20 November 2018 12:43:32 UTC+1, n  wrote:
Raczej: 35 minut autem w korkach lub 70 minut w korkach zbiorkomem ( z dojściem i czekaniem)

Plus 40 minut szukania miejsca do zaparkowania i dojście do celu właściwego, jeśli dojeżdżasz do roboty w centrum Warszawy.

Data: 2018-11-06 10:26:54
Autor: Liwiusz
Mentalność rowerzysty
W dniu 2018-11-05 o 17:50, m pisze:
W dniu 05.11.2018 o 12:25, Liwiusz pisze:
Ale jeśli na dojeździe do wzniesienia z podwójną ciągłą dwóch
rowerzystów jedzie 5km/h, to ruch utrudniają - i pewnie na takie
okoliczności przepis został tak skonstruowany.

Z drugiej strony, w takiej sytuacji -  wzniesienia z podwójną ciągłą,
często nie istnieje możliwość żeby przepisowo wyprzedzić jeden rower,
tj. zachować 1 metr odstępu od roweru i jednocześnie nie przekroczyć
ciągłej. Więc wtedy co za różnica czy jedzie jeden, dwa czy trzy obok
siebie?

Tak też może być. Wszystko zależy od konkretnych warunków.
Z drugiej strony - każdy (choć nie każdy się przyzna na grupie, bo mamy tutaj takich kilku "jak mnie zablokuje stojąca furmanka, to będę stał do rana") takiego rowerzystę wyprzedzi, choćby musiał na 2 sekundy wyjechać za linię pół metra.

--
Liwiusz

Mentalność rowerzysty

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona