Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Miałeś chamie złoty róg....

Miałeś chamie złoty róg....

Data: 2010-07-06 14:42:45
Autor: mkałrwan jest debilem
Miałeś chamie złoty róg....
Jeśli Jarosław Kaczyński przegrał w tak sprzyjających okolicznościach jak wybory prezydenckie 2010 r., to jakich trzeba okoliczności, żeby wygrał?
Jarosław Kaczyński w noc wyborczą powiedział, że po 10 kwietnia Polska się zmieniła i "naszym zadaniem jest z tej zgromadzonej siły skorzystać". Jak się zmieniła? W 2005 r. na Lecha Kaczyńskiego głosowało w drugiej turze 8 mln 257 tys. wyborców. W 2010 na Jarosława Kaczyńskiego 7 mln 919 tys. osób. Prezes PiS zatem - przy wyższej frekwencji - nie powtórzył nawet wyniku poprzednika. Jeśli coś się zmieniło, to dla prezesa PiS na gorsze.

Tragiczna śmierć jego brata w katastrofie smoleńskiej nadawała tym wyborom niemal mistyczny sens. Pierwszym przesłaniem Jarosława Kaczyńskiego było wypełnienie testamentu poprzednika. Wybór między Polską, którą "wiozą na lawecie", i tą, "którą w objęcia bierze car północy" - jak pisał Jarosław M. Rymkiewicz - dla wielu zwolenników Kaczyńskiego był wyborem autentycznym. Pozostaje jednak pytanie, czy to zdarzenie poszerzyło krąg sympatyków PiS, czy też jedynie zradykalizowało zadeklarowanych wyborców.

Również powódź, która dwukrotnie przetoczyła się przez Polskę, na pewno nie sprzyjała rządzącej PO, a druga tura w czasie wakacji premiowała raczej elektorat PiS.

Lider PiS przegrał nie z właściwym liderem PO Donaldem Tuskiem, ale z kandydatem nr 2 Platformy - Bronisławem Komorowskim. Startował on dlatego, że rzeczywisty lider uznał władzę prezydenta za "splendory i żyrandol", a pierwotnie PO planowała starcie z Lechem, a nie z Jarosławem Kaczyńskim.

Przegrał on, mimo że w ostatnich miesiącach było widać zadyszkę rządzącej PO, a na wsi narastało zniechęcenie z powodu stałego obniżania się zysków z produkcji rolnej.

Przegrał, mimo że kampania wyborcza Komorowskiego była niemrawa, trudno było w niej wskazać ośrodek kierowniczy, a w czasie drugiej debaty prezydenckiej kandydat PO nie wykazał się dobrym przygotowaniem.

Przegrał, mimo że jego własna kampania prowadzona przez Joannę Kluzik-Rostkowską i Pawła Poncyljusza powinna być wzorem dla polityków Platformy, a demonstracyjne odejście przez Kaczyńskiego od ostrej retoryki związanej z wizją IV RP było zaskakującym i racjonalnym posunięciem. Sądzę, że jego wypowiedzi unieważniające "postkomunizm" na rzecz "lewicy", czułe wspomnienia Edwarda Gierka były cynizmem, ale i desperacką próbą zwrócenia się do elektoratu lewicy, który mógł mu zapewnić zwycięstwo.

Nie wierzę w zapewnienia sztabowców PiS, że od początku nie spodziewali się zwycięstwa, a ich prawdziwym celem są przyszłoroczne wybory parlamentarne. Jarosław Kaczyński bardzo te wybory chciał wygrać i włożył w kampanię ogromny wysiłek. Walka toczyła się o przyczółek realnej prezydenckiej władzy. O pałac, przed którym stoi krzyż poświęcony pamięci jego brata.

Sukcesem Kaczyńskiego jest przeformowanie własnej partii. Odsunięcie do drugiego szeregu postaci, które kojarzyły się źle, i wypromowanie polityków zdolnych przedstawić "cywilizowaną wersję" tego ugrupowania. Jest to także jego osobisty sukces - bo z wypalonego prezesa, którego wysyłano już do Sulejówka (Poncyljusz), stał się ponownie niekwestionowanym liderem.

Wynik Jarosława Kaczyńskiego z wyborów prezydenckich 2010 wcale nie gwarantuje podobnej mobilizacji elektoratu i tego, że jego ugrupowanie uzyska dobry wynik w wyborach parlamentarnych 2011. Mitem jest mówienie, że PiS "odzyskał zdolność koalicyjną". Ani przed kampanią, ani po niej nie słyszałem żadnych deklaracji liderów SLD czy PSL, by w koalicję z PiS chcieli wchodzić. Platforma pozostanie głównym rozgrywającym. To raczej ona może wybory 2011 przegrać, a nie PiS je wygrać.

Paweł Poncyljusz powiedział po kampanii wyborczej, że starcie Kaczyńskiego z Komorowskim było jak pojedynek Dawida z Goliatem. Tylko że Dawid w niesprzyjających okolicznościach wygrał, a Kaczyński w sprzyjających - nie.



http://wyborcza.pl/Polityka/1,103836,8104719,Kaczynski_mial_zloty_rog.html


Przemysław Warzywny

--

"Skąd jednak wziął się ten autentyczny tragizm Kaczyńskiego? W 1990 czy 1991 roku, jeszcze jako "żoliborski konserwatysta", chciał być przywódcą polskiej inteligencji, skuteczniejszym od Adama Michnika. Zamiast tego stał się ostatecznie populistycznym liderem, skuteczniejszym od Andrzeja Leppera".

Data: 2010-07-06 15:32:55
Autor: HaMMeR
Miałeś chamie złoty róg....
On 2010-07-06 14:42, mkałrwan jest debilem wrote:
Jeśli Jarosław Kaczyński przegrał w tak sprzyjających okolicznościach jak
wybory prezydenckie 2010 r., to jakich trzeba okoliczności, żeby wygrał?
Jarosław Kaczyński w noc wyborczą powiedział, że po 10 kwietnia Polska się
zmieniła i "naszym zadaniem jest z tej zgromadzonej siły skorzystać". Jak
się zmieniła? W 2005 r. na Lecha Kaczyńskiego głosowało w drugiej turze 8
mln 257 tys. wyborców. W 2010 na Jarosława Kaczyńskiego 7 mln 919 tys. osób.
Prezes PiS zatem - przy wyższej frekwencji - nie powtórzył nawet wyniku
poprzednika. Jeśli coś się zmieniło, to dla prezesa PiS na gorsze.

Tragiczna śmierć jego brata w katastrofie smoleńskiej nadawała tym wyborom
niemal mistyczny sens. Pierwszym przesłaniem Jarosława Kaczyńskiego było
wypełnienie testamentu poprzednika. Wybór między Polską, którą "wiozą na
lawecie", i tą, "którą w objęcia bierze car północy" - jak pisał Jarosław M.
Rymkiewicz - dla wielu zwolenników Kaczyńskiego był wyborem autentycznym.
Pozostaje jednak pytanie, czy to zdarzenie poszerzyło krąg sympatyków PiS,
czy też jedynie zradykalizowało zadeklarowanych wyborców.

Również powódź, która dwukrotnie przetoczyła się przez Polskę, na pewno nie
sprzyjała rządzącej PO, a druga tura w czasie wakacji premiowała raczej
elektorat PiS.

Lider PiS przegrał nie z właściwym liderem PO Donaldem Tuskiem, ale z
kandydatem nr 2 Platformy - Bronisławem Komorowskim. Startował on dlatego,
że rzeczywisty lider uznał władzę prezydenta za "splendory i żyrandol", a
pierwotnie PO planowała starcie z Lechem, a nie z Jarosławem Kaczyńskim.

Przegrał on, mimo że w ostatnich miesiącach było widać zadyszkę rządzącej
PO, a na wsi narastało zniechęcenie z powodu stałego obniżania się zysków z
produkcji rolnej.

Przegrał, mimo że kampania wyborcza Komorowskiego była niemrawa, trudno było
w niej wskazać ośrodek kierowniczy, a w czasie drugiej debaty prezydenckiej
kandydat PO nie wykazał się dobrym przygotowaniem.

Przegrał, mimo że jego własna kampania prowadzona przez Joannę
Kluzik-Rostkowską i Pawła Poncyljusza powinna być wzorem dla polityków
Platformy, a demonstracyjne odejście przez Kaczyńskiego od ostrej retoryki
związanej z wizją IV RP było zaskakującym i racjonalnym posunięciem. Sądzę,
że jego wypowiedzi unieważniające "postkomunizm" na rzecz "lewicy", czułe
wspomnienia Edwarda Gierka były cynizmem, ale i desperacką próbą zwrócenia
się do elektoratu lewicy, który mógł mu zapewnić zwycięstwo.

Nie wierzę w zapewnienia sztabowców PiS, że od początku nie spodziewali się
zwycięstwa, a ich prawdziwym celem są przyszłoroczne wybory parlamentarne.
Jarosław Kaczyński bardzo te wybory chciał wygrać i włożył w kampanię
ogromny wysiłek. Walka toczyła się o przyczółek realnej prezydenckiej
władzy. O pałac, przed którym stoi krzyż poświęcony pamięci jego brata.

Sukcesem Kaczyńskiego jest przeformowanie własnej partii. Odsunięcie do
drugiego szeregu postaci, które kojarzyły się źle, i wypromowanie polityków
zdolnych przedstawić "cywilizowaną wersję" tego ugrupowania. Jest to także
jego osobisty sukces - bo z wypalonego prezesa, którego wysyłano już do
Sulejówka (Poncyljusz), stał się ponownie niekwestionowanym liderem.

Wynik Jarosława Kaczyńskiego z wyborów prezydenckich 2010 wcale nie
gwarantuje podobnej mobilizacji elektoratu i tego, że jego ugrupowanie
uzyska dobry wynik w wyborach parlamentarnych 2011. Mitem jest mówienie, że
PiS "odzyskał zdolność koalicyjną". Ani przed kampanią, ani po niej nie
słyszałem żadnych deklaracji liderów SLD czy PSL, by w koalicję z PiS
chcieli wchodzić. Platforma pozostanie głównym rozgrywającym. To raczej ona
może wybory 2011 przegrać, a nie PiS je wygrać.

Paweł Poncyljusz powiedział po kampanii wyborczej, że starcie Kaczyńskiego z
Komorowskim było jak pojedynek Dawida z Goliatem. Tylko że Dawid w
niesprzyjających okolicznościach wygrał, a Kaczyński w sprzyjających - nie.



http://wyborcza.pl/Polityka/1,103836,8104719,Kaczynski_mial_zloty_rog.html


Przemysław Warzywny


Ano kalecki, na te brednie rodem z kapownika codziennego
dla polskojezycznych cwiercinteligentow o nazwie GW,
mam ci do zaoferowania interesujaca melodyjke z sentencjonalnie
brzmiaca mysla porzewodnia i jakze adekwatna do sytuacji...
http://www.youtube.com/watch?v=PKh68MFd2Do

H

Data: 2010-07-06 18:52:28
Autor: mkałrwan jest debilem
Miałeś chamie złoty róg....

Użytkownik "HaMMeR" <tranzac@aster.pl> napisał

mam ci do zaoferowania interesujaca melodyjke z sentencjonalnie
brzmiaca mysla porzewodnia i jakze adekwatna do sytuacji...
http://www.youtube.com/watch?v=PKh68MFd2Do



Fajna i muszę ci chamek przyznac rację, że adekwatna do sytuacji, bo powstała w 2007 roku.


Przemysław Warzywny

--

"Skąd jednak wziął się ten autentyczny tragizm Kaczyńskiego? W 1990 czy 1991 roku, jeszcze jako "żoliborski konserwatysta", chciał być przywódcą polskiej inteligencji, skuteczniejszym od Adama Michnika. Zamiast tego stał się ostatecznie populistycznym liderem, skuteczniejszym od Andrzeja Leppera".

Miałeś chamie złoty róg....

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona