Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.pilka-nozna   »   Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]

Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]

Data: 2010-09-17 00:17:53
Autor: yamma
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
....i generalnie o tym kto tak naprawdę rządzi w klubach:
http://www.weszlo.com/blog/1/436
"Czy ktokolwiek w Niemczech krytykował trenera Louisa Van Gaala, gdy ten odsunął od drużyny Lucę Toniego? Toni - w Bayernie 38 goli w 56 meczach Bundesligi, do tego 13 trafień w europejskich pucharach, wielka postać, reprezentant Włoch. Ale nie pasował charakterologicznie - out, nie ma go. Wskoczył Thomas Mueller i po chwili został królem strzelców mistrzostw świata, a Bayern doszedł do finału Ligi Mistrzów. Miał rację Van Gaal, czy nie? Miał. Za to mu płacili, żeby widział więcej i wiedział więcej od zwykłego kibica czy dziennikarza. Spójrzmy na Barcelonę - Ibrahimović nie wpasował się mentalnie w zespół, do widzenia, już go nie ma. Ile milionów euro na nim stracono? Starczyłoby na budżet całej polskiej ekstraklasy. Takich przykładów jest mnóstwo - czy ktokolwiek we Włoszech podważał decyzje Jose Mourinho, kiedy ten odsunął Balotelliego?

Muszę wziąć w obronę Macieja Skorżę, bo denerwuje mnie, że dziennikarze tak swobodnie rozpisują się, że zrobił błąd, odsuwając trzech piłkarzy od drużyny. A dlaczego miał nie odsunąć? To on dobiera ludzi, z którymi chce pracować. Z Maciejem Iwańskim, Jakubem Wawrzyniakiem i Piotrem Gizą widocznie aktualnie nie chce - to normalne. Gdyby miał w kółko pracować z tymi samymi zawodnikami, to po co w ogóle zmieniać szkoleniowca? Zatrudniono Macieja Skorżę między innymi po to, by zespół poukładał po swojemu. A zespół, to nie tylko boisko, ale też szatnia. Na poznanie charakterów piłkarzy potrzeba czasu. Tak mniej więcej trzy miesiące. Właśnie minęły.

W "Przeglądzie Sportowym" jako ekspert wypowiada się Piotr Włodarczyk i mówi, że odsunięcie Iwańskiego to błąd. Ten sam Włodarczyk, który sam był odsuwany i ten sam, który w Lubinie wraz z niektórymi piłkarzami uwziął się na Manuela Arboledę - tak, że Arboleda - za aprobatą trenera - wylądował na pół roku w rezerwach. Gdzie jest dzisiaj Arboleda, gdzie jest dzisiaj Włodarczyk? Czy to na pewno właściwa osoba, by analizować ruchy Macieja Skorży?

Co może w Polsce trener? Zagranicą jeśli piłkarz nie pasuje szkoleniowcowi, jest odsuwany, daje mu się wielomilionową odprawę i życzy powodzenia w nowym miejscu pracy, problem definitywnie rozwiązany (zobaczmy jak w "białych rękawiczkach" i z klasą Mourinho wypchnął z Realu legendarnego Raula). U nas nie ma na to pieniędzy. Efekt jest taki, że przesuwa się piłkarza do drugiej drużyny, on staje się jeszcze bardziej zawzięty w kopaniu dołków pod szkoleniowcem (z kolegami rozmawia przecież codziennie), w dodatku po dwóch tygodniach przychodzi prezes i pyta: "Czy naprawdę ten zawodnik, który jest w czołówce najlepiej zarabiających, nie nadaje się do gry w lidze? Może go jednak wstawmy. Nie stać nas na utrzymywanie piłkarza, który nie gra." Trener, przymuszany przez otoczenie, zaczyna się układać z zawodnikiem, albo nie. Jeśli się układa - traci autorytet. Jeśli się nie układa, presja rośnie. "A może z nim w składzie jednak byśmy wygrali?". Jeden mecz, drugi. W końcu zmiana trenera. Nowy mówi: "U mnie wszyscy mają równe szanse". Zabawa zaczyna się od początku.

W tym momencie warto dodać, że są zawodnicy, którzy celowo, cynicznie wchodzą w otwarty konflikt z trenerem, ponieważ w najbliższym czasie kończy im się kontrakt - i wiedząc, że przy obecnym trenerze nie dojdzie do przedłużenia umowy - stawiają wszystko na jedną kartę i próbują doprowadzić do zmiany na stanowisku. Nowy powie: "U mnie wszyscy mają równe szanse". Radziłbym o tym pamiętać, analizując przyczyny sytuacji kryzysowych.

Są w Polsce szkoleniowcy, którzy układają się z zawodnikami ze strachu o własną przyszłość. Maciek Skorża do takich nie należy, bo zbyt dużo osiągnął. Irytuje mnie, kiedy trenerzy na konferencjach prasowych mówią: "Ta porażka to nie wina piłkarzy, tylko moja". To odwrócenie pojęć. Piłkarz ma obowiązek grać na sto procent możliwości i realizować powierzone mu zadania. Jeśli szkoleniowiec zaczyna na wszelki wypadek mówić, że sam jest winny porażki, to znaczy, że bardzo, bardzo się boi. Ale zawodnicy takich lubią. Bardzo lubią.

Słowo klucz - atmosfera. Piłkarze uwielbiają opowiadać o świetnej atmosferze. A jak ja czytam, że gdzieś jest świetna atmosfera, to wiem, że nie będzie tam wyniku. Bo w klubie potrzebna jest atmosfera, ale pracy. Atmosfera pracy. Ci, którzy opowiadają o atmosferze, zazwyczaj nie osiągają tyle, ile mogli (a najczęściej nic) i dopiero gdy kończą kariery, to rozumieją, że trzeba było w pewnym momencie dokręcić śrubę. W klubie, w którym wszystko właściwie funkcjonuje nie może być "atmosfery" (w polskim, piłkarskim znaczeniu tego słowa), bo trener musi wymagać dyscypliny, trzymania wagi, dbania o siebie 24 godziny na dobę, musi być złym policjantem. Mądrym policjantem, ale złym. U nas, gdy zawodnik jest bez formy, to wszyscy wokół boją się o tym głośno mówić. Trener woli nie. I kto na tym ostatecznie wygrywa? Nikt. Czasami warto ginąć za słuszną sprawę.

Trener nie może robić wszystkiego, by nie wejść w konflikt i chwała Maciejowi Skorży, że nie uciekał przed odpowiedzialnością. Oczywiście, są sytuacje, gdy nie warto ingerować, tylko zaczekać, aż problem sam się rozwiąże (np. dwóch zawodników się pokłóciło, zamiast przy wszystkich kazać im podawać sobie ręce, lepiej zaczekać aż sami się "dotrą"). Jednak wielokrotnie trener musi wkroczyć i stawić czoła problemom. Zwłaszcza, że te problemy muszą być, bo między szkoleniowcem i piłkarzem istnieje naturalny konflikt interesów. Jeden goni do roboty, drugiemu ma się w tyłku palić.

Polscy zawodnicy często tego nie rozumieją, a swoją cegiełkę dodają media, komentatorzy telewizyjni, eksperci. Mamy piątą kolejkę, zaraz się zacznie gadanie: zespół został źle przygotowany. To język, który istnieje tylko w Polsce. W Anglii czy w Niemczech powiedzą: środkowy pomocnik gra słabo, lewy obrońca do wymiany, koncepcja gry nie jest słuszna. U nas - zespół jest źle przygotowany. Zawodnicy uwielbiają te stwierdzenia, bo zgodnie z nim winni są wszyscy, czyli nikt. A w zasadzie tylko trener. Co to znaczy - źle przygotowany? Każdy Kowalski, który przez dwa miesiące będzie trenował po dwa razy dziennie będzie miał siły, by w polskiej lidze grać. Taka jest prawda. Ale u nas funkcjonuje nowomowa. Ci, którzy zawsze byli wolni, mówią: - Brakuje nam dynamiki (a nikt się nie zastanawia, że akurat temu zawodnikowi dynamiki brakuje od urodzenia). Taki, który wiecznie się pierwszy męczy, dorzuca: - Nie mamy siły. Nie masz siły? Trenuj więcej. Trener ma na głowie ważniejsze sprawy niż twoje wieloletnie zaniedbania. Jesteś zawodowym sportowcem, twoim obowiązkiem jest kontrolowanie własnego organizmu. I twoim obowiązkiem jest mieć siły.

Powtarzam - relacje trenera z piłkarzem, który nie jest do końca świadomy swojego zadania (co w Polsce jest częste), to wieczny konflikt interesów. Piłkarze wypuszczają do dziennikarzy plotki na temat szkoleniowców. Na przykład - za ciężko pracowaliśmy, zajechał nas, za duże obciążenia w lipcu, jeszcze nie puściło. Czy jak ludzie biegają maraton, to ostatnie dziesięć minut biegną na luzie, podśpiewują pod nosem, czy już jednak z wyczerpania mają gwiazdki przed oczami? Wciąż brakuje zrozumienia, że futbol to zawodowy sport, wymagający poświęceń i przełamywania własnych barier. Piłkarz ma być zmęczony. To część tej profesji. Skończmy z banałami, typu "źle  przygotowany", "zajechany". Zawodnikom, co naturalne, włącza się system obronny, nikt nie chce dawać z siebie maksimum. Ale dziwię się, że dziennikarze te teksty tak chętnie podchwytują.

Wróćmy do sytuacji ze Skorżą i Iwańskim. Jeden z moich ostatnich meczów w Zagłębiu, przegraliśmy 1:2 z Groclinem (prowadziliśmy 1:0 po bramce Arboledy i szybko dostaliśmy dwa gole), dziesięć minut przed końcem ściągnąłem Iwańskiego, wcześniej Włodarczyka. Na konferencji prasowej zapytano mnie, czy jestem zadowolony z postawy zawodników. Powiedziałem, że trzech piłkarzy zagrało dobrze, natomiast ośmiu gorzej niż się spodziewałem. Potem Iwański miał pretensje, spakował się i pojechał na "konsultację medyczną" do Poznania. Konsultacja trwała tak długo, aż mnie zwolniono - wtedy wyzdrowiał. I w mediach mówił, że ja winą za porażki obarczam zawodników (żeby była pełna jasność dziś jestem z "Iwanem" w normalnych relacjach, wszystko sobie po czasie wyjaśniliśmy). A kogo mam obarczać? Jeśli piłkarz gra słabo, to trener ma prawo powiedzieć, że gra słabo. Jeśli uważa, że osiągnie lepszy efekt - ma prawo powiedzieć to publicznie. Widzieliście Trapattoniego w Bayernie. Zły trener? Wracam ciągle do tego pytania - co w Polsce może trener? Czy jako szef może traktować swoich podwładnych jak pracowników, czy to jednak prawdziwymi szefami są piłkarze? W naszym kraju można krytykować prezydenta, ale nie można piłkarza, który w dwa miesiące zarabia tyle, ile prezydent przez rok.

Maciej Skorża odsunął Iwańskiego, Wawrzyniaka i Gizę i. na tym koniec, żadnej dyskusji. Tylko u nas media zaczynają stawać po stronie zawodników, ci czują się coraz mocniejsi, czują, jakby chodziło o jakiś kłótnię dwóch równych stron, w której być może oni mają rację (wedle zawodników - na pewno oni). Ale to nie kłótnia, to zwykłe układanie zespołu. Generalnie mogą być trzy powodu odsuwania zawodników:
- sportowy (ktoś źle gra, źle się prowadzi)
- charakterologiczny (wiadomo)
- przyszłościowy (zawodnik się "brzydko" starzeje, pojawia się nowy, perspektywiczny gracz)

I koniec. Maciek Skorża uznał, że trzeba odsuwać, więc odsuwał. Jeśli nie może tego robić, to co może? Co mu wolno? Niech dziennikarze zastanowią, po której stronie się opowiadają. Jak oceniać szkoleniowca, jeśli odbiera mu się podstawowe narzędzia pracy, takie jak swobodny dobór współpracowników i piłkarzy?

Proszę sobie przypomnieć, w jakiej atmosferze odchodziłem z Lubina - robiono ze mnie w mediach wariata. A dlaczego - bo powiedziałem prezesowi, że to jest najlepszy moment, by sprzedać Iwańskiego i Łobodzińskiego, bo teraz znajdziemy na nich kupców za dobre pieniądze. A zespół chciałem budować w innym kierunku. Zamiast Łobodzińskiego widziałem Szymona Pawłowskiego (szkoda, że kontuzje tak męczą tego chłopaka), Iwański też wiedział, że powoli czas jego i "Łobo" mija, bo już w Lubinie pewnego poziomu nie przeskoczą, z Zagłębiem osiągnęli na tamten czas sufit. Jednak gdy rozmowa z prezesem przenikła do samych zawodników, zrobił się problem. Konsekwencje - wiadome. Wtedy w prasie uznano, że Michniewicz to głupek, a rację mają zawodnicy. Dzisiaj zapytam - czy ci sami dziennikarze napisaliby te same teksty, widząc, co przyniosły następne trzy lata? W Arce Gdynia chciałem pozbyć się wielu, wielu zawodników, bo chciałem budować swój zespół, a nie bazować na zastanych w klubie piłkarzach. To nie jest miłe dla trenera, a tym bardziej miłe dla tych zawodników i ich rodzin. Ale takie decyzje są częścią tego zawodu - nie można budować zespołu na piłkarzach, którzy są już "po drugiej stronie rzeki" i udawać, że robi się postęp. Tylko to jest w naszych realiach zawsze ryzyko. Trener musi się zastanowić, czy chce trwać, czy chce pracować. Ja zawsze chciałem pracować. Wtedy nie udało mi się pozbyć tych zawodników z klubu, ale minęło 1,5 roku i już ich w Gdyni nie ma. To pokazuje, że pewne decyzje można było podjąć wcześniej i sprawniej i Arka dziś byłaby w innym miejscu. Dla wielu dziennikarzy były to wtedy dziwne decyzje, a dziś chyba wyszło na moje.

Praca trenera w Polsce to ciągłe zgniłe kompromisy. Mówi się, że nasi szkoleniowcy do niczego się nie nadają. Ale dlaczego - bo łamie się im kręgosłupy. Bo muszą tolerować w drużynie zawodników, których nie chcą z różnych przyczyn. Bo nie mają żadnej możliwości ruchu. Bo przejmują zespoły zbudowane przez poprzedników (a skoro je w ogóle przejęli, to znaczy, że te zespoły wcześniej już nie funkcjonowały) i nie mogą wprowadzać w nich zmian. Bo muszą przymykać oczy. Nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że muszą. Dlaczego w Lubinie nie pracuje Jan Chmura, fizjolog, który był jednym z autorów mistrzostwa Polski zdobytego przez Zagłębie? Bo po moim odejściu z Zagłębia pozbyto się również profesora, który ciągle zwracał uwagę zawodnikom: jednym, że muszą schudnąć, a innym, że musza przychodzić na dodatkowe treningi. W klubie woleli zwolnić prof. Chmurę, niż wejść w konflikt z piłkarzami. Tak wygląda nasza ekstraklasa. Lepiej po serii porażek powiedzieć "Ja wierzę w ten zespół, niczego nie trzeba zmieniać", bo wtedy piłkarze przed kamerami powiedzą "wierzymy w tego trenera, nie trzeba go zmieniać". Jak trener podda w wątpliwość formę jakiegoś piłkarza to piłkarze zakwestionują umiejętności trenera. Najgorzej być tym, który chce coś zmieniać. Postęp wymaga ofiar. Ale u nas najpierw jest chęć postępu, nie ma chęci ciężkiej pracy, a potem ofiara jedna - trener.

Niestety, w naszej lidze instrumenty do pracy dostają jedynie cudzoziemcy - ich metod nikt nie podważa. Gdyby Petrescu odsunął w Legii trzech piłkarzy, nawet przez sekundę nie byłoby dyskusji, czy dobrze robi. A że zrobił to Skorża, zaczyna się podkopywanie jego autorytetu. Maaskant powie, że drużyna ma jeść razem posiłki i dostaje wielkie brawa. Za Jana Urbana Legia też jadła razem posiłki, tylko problem się pojawił, gdy ktoś miał za te posiłki zapłacić. Proza życia. U zagranicznego szkoleniowca budżet na tak banalną rzecz się znajduje, u Polaka - nie. Za drogo.

Akurat Maciek dostał teraz od działaczy wszystko, czego zażądał. Świetnie. Tylko niech dziennikarze pod rękę z odstawionymi piłkarzami nie zaczynają krucjaty przeciwko niemu. Chyba, że im się podoba praca cyklem: latem krytykujemy piłkarzy za porażki z Azerami, jesienią trenerów za konflikty z piłkarzami."

yamma

Data: 2010-09-16 23:02:59
Autor: Klepa
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
On 17 Wrz, 00:17, "yamma" <ya...@wp.pl> wrote:
...i generalnie o tym kto tak naprawdę rządzi w klubach:http://www.weszlo.com/blog/1/436
"Czy ktokolwiek w Niemczech krytykował trenera Louisa Van Gaala, gdy ten
odsunął od drużyny Lucę Toniego? Toni - w Bayernie 38 goli w 56 meczach
Bundesligi, do tego 13 trafień w europejskich pucharach, wielka postać,
reprezentant Włoch. Ale nie pasował charakterologicznie - out, nie ma go.
Wskoczył Thomas Mueller i po chwili został królem strzelców mistrzostw
świata, a Bayern doszedł do finału Ligi Mistrzów. Miał rację Van Gaal, czy
nie? Miał. Za to mu płacili, żeby widział więcej i wiedział więcej od
zwykłego kibica czy dziennikarza. Spójrzmy na Barcelonę - Ibrahimović nie
wpasował się mentalnie w zespół, do widzenia, już go nie ma. Ile milionów
euro na nim stracono? Starczyłoby na budżet całej polskiej ekstraklasy.
Takich przykładów jest mnóstwo - czy ktokolwiek we Włoszech podważał decyzje
Jose Mourinho, kiedy ten odsunął Balotelliego?

Muszę wziąć w obronę Macieja Skorżę, bo denerwuje mnie, że dziennikarze tak
swobodnie rozpisują się, że zrobił błąd, odsuwając trzech piłkarzy od
drużyny. A dlaczego miał nie odsunąć? To on dobiera ludzi, z którymi chce
pracować. Z Maciejem Iwańskim, Jakubem Wawrzyniakiem i Piotrem Gizą
widocznie aktualnie nie chce - to normalne. Gdyby miał w kółko pracować z
tymi samymi zawodnikami, to po co w ogóle zmieniać szkoleniowca? Zatrudniono
Macieja Skorżę między innymi po to, by zespół poukładał po swojemu. A
zespół, to nie tylko boisko, ale też szatnia. Na poznanie charakterów
piłkarzy potrzeba czasu. Tak mniej więcej trzy miesiące. Właśnie minęły.

W "Przeglądzie Sportowym" jako ekspert wypowiada się Piotr Włodarczyk i
mówi, że odsunięcie Iwańskiego to błąd. Ten sam Włodarczyk, który sam był
odsuwany i ten sam, który w Lubinie wraz z niektórymi piłkarzami uwziął się
na Manuela Arboledę - tak, że Arboleda - za aprobatą trenera - wylądował na
pół roku w rezerwach. Gdzie jest dzisiaj Arboleda, gdzie jest dzisiaj
Włodarczyk? Czy to na pewno właściwa osoba, by analizować ruchy Macieja
Skorży?

Co może w Polsce trener? Zagranicą jeśli piłkarz nie pasuje szkoleniowcowi,
jest odsuwany, daje mu się wielomilionową odprawę i życzy powodzenia w nowym
miejscu pracy, problem definitywnie rozwiązany (zobaczmy jak w "białych
rękawiczkach" i z klasą Mourinho wypchnął z Realu legendarnego Raula). U nas
nie ma na to pieniędzy. Efekt jest taki, że przesuwa się piłkarza do drugiej
drużyny, on staje się jeszcze bardziej zawzięty w kopaniu dołków pod
szkoleniowcem (z kolegami rozmawia przecież codziennie), w dodatku po dwóch
tygodniach przychodzi prezes i pyta: "Czy naprawdę ten zawodnik, który jest
w czołówce najlepiej zarabiających, nie nadaje się do gry w lidze? Może go
jednak wstawmy. Nie stać nas na utrzymywanie piłkarza, który nie gra."
Trener, przymuszany przez otoczenie, zaczyna się układać z zawodnikiem, albo
nie. Jeśli się układa - traci autorytet. Jeśli się nie układa, presja
rośnie. "A może z nim w składzie jednak byśmy wygrali?". Jeden mecz, drugi.
W końcu zmiana trenera. Nowy mówi: "U mnie wszyscy mają równe szanse".
Zabawa zaczyna się od początku.

W tym momencie warto dodać, że są zawodnicy, którzy celowo, cynicznie
wchodzą w otwarty konflikt z trenerem, ponieważ w najbliższym czasie kończy
im się kontrakt - i wiedząc, że przy obecnym trenerze nie dojdzie do
przedłużenia umowy - stawiają wszystko na jedną kartę i próbują doprowadzić
do zmiany na stanowisku. Nowy powie: "U mnie wszyscy mają równe szanse".
Radziłbym o tym pamiętać, analizując przyczyny sytuacji kryzysowych.

Są w Polsce szkoleniowcy, którzy układają się z zawodnikami ze strachu o
własną przyszłość. Maciek Skorża do takich nie należy, bo zbyt dużo
osiągnął. Irytuje mnie, kiedy trenerzy na konferencjach prasowych mówią: "Ta
porażka to nie wina piłkarzy, tylko moja". To odwrócenie pojęć. Piłkarz ma
obowiązek grać na sto procent możliwości i realizować powierzone mu zadania.
Jeśli szkoleniowiec zaczyna na wszelki wypadek mówić, że sam jest winny
porażki, to znaczy, że bardzo, bardzo się boi. Ale zawodnicy takich lubią.
Bardzo lubią.

Słowo klucz - atmosfera. Piłkarze uwielbiają opowiadać o świetnej
atmosferze. A jak ja czytam, że gdzieś jest świetna atmosfera, to wiem, że
nie będzie tam wyniku. Bo w klubie potrzebna jest atmosfera, ale pracy.
Atmosfera pracy. Ci, którzy opowiadają o atmosferze, zazwyczaj nie osiągają
tyle, ile mogli (a najczęściej nic) i dopiero gdy kończą kariery, to
rozumieją, że trzeba było w pewnym momencie dokręcić śrubę. W klubie, w
którym wszystko właściwie funkcjonuje nie może być "atmosfery" (w polskim,
piłkarskim znaczeniu tego słowa), bo trener musi wymagać dyscypliny,
trzymania wagi, dbania o siebie 24 godziny na dobę, musi być złym
policjantem. Mądrym policjantem, ale złym. U nas, gdy zawodnik jest bez
formy, to wszyscy wokół boją się o tym głośno mówić. Trener woli nie. I kto
na tym ostatecznie wygrywa? Nikt. Czasami warto ginąć za słuszną sprawę.

Trener nie może robić wszystkiego, by nie wejść w konflikt i chwała
Maciejowi Skorży, że nie uciekał przed odpowiedzialnością. Oczywiście, są
sytuacje, gdy nie warto ingerować, tylko zaczekać, aż problem sam się
rozwiąże (np. dwóch zawodników się pokłóciło, zamiast przy wszystkich kazać
im podawać sobie ręce, lepiej zaczekać aż sami się "dotrą"). Jednak
wielokrotnie trener musi wkroczyć i stawić czoła problemom. Zwłaszcza, że te
problemy muszą być, bo między szkoleniowcem i piłkarzem istnieje naturalny
konflikt interesów. Jeden goni do roboty, drugiemu ma się w tyłku palić.

Polscy zawodnicy często tego nie rozumieją, a swoją cegiełkę dodają media,
komentatorzy telewizyjni, eksperci. Mamy piątą kolejkę, zaraz się zacznie
gadanie: zespół został źle przygotowany. To język, który istnieje tylko w
Polsce. W Anglii czy w Niemczech powiedzą: środkowy pomocnik gra słabo, lewy
obrońca do wymiany, koncepcja gry nie jest słuszna. U nas - zespół jest źle
przygotowany. Zawodnicy uwielbiają te stwierdzenia, bo zgodnie z nim winni
są wszyscy, czyli nikt. A w zasadzie tylko trener. Co to znaczy - źle
przygotowany? Każdy Kowalski, który przez dwa miesiące będzie trenował po
dwa razy dziennie będzie miał siły, by w polskiej lidze grać. Taka jest
prawda. Ale u nas funkcjonuje nowomowa. Ci, którzy zawsze byli wolni,
mówią: - Brakuje nam dynamiki (a nikt się nie zastanawia, że akurat temu
zawodnikowi dynamiki brakuje od urodzenia). Taki, który wiecznie się
pierwszy męczy, dorzuca: - Nie mamy siły. Nie masz siły? Trenuj więcej.
Trener ma na głowie ważniejsze sprawy niż twoje wieloletnie zaniedbania.
Jesteś zawodowym sportowcem, twoim obowiązkiem jest kontrolowanie własnego
organizmu. I twoim obowiązkiem jest mieć siły.

Powtarzam - relacje trenera z piłkarzem, który nie jest do końca świadomy
swojego zadania (co w Polsce jest częste), to wieczny konflikt interesów.
Piłkarze wypuszczają do dziennikarzy plotki na temat szkoleniowców. Na
przykład - za ciężko pracowaliśmy, zajechał nas, za duże obciążenia w lipcu,
jeszcze nie puściło. Czy jak ludzie biegają maraton, to ostatnie dziesięć
minut biegną na luzie, podśpiewują pod nosem, czy już jednak z wyczerpania
mają gwiazdki przed oczami? Wciąż brakuje zrozumienia, że futbol to zawodowy
sport, wymagający poświęceń i przełamywania własnych barier. Piłkarz ma być
zmęczony. To część tej profesji. Skończmy z banałami, typu "źle
 przygotowany", "zajechany". Zawodnikom, co naturalne, włącza się system
obronny, nikt nie chce dawać z siebie maksimum. Ale dziwię się, że
dziennikarze te teksty tak chętnie podchwytują.

Wróćmy do sytuacji ze Skorżą i Iwańskim. Jeden z moich ostatnich meczów w
Zagłębiu, przegraliśmy 1:2 z Groclinem (prowadziliśmy 1:0 po bramce Arboledy
i szybko dostaliśmy dwa gole), dziesięć minut przed końcem ściągnąłem
Iwańskiego, wcześniej Włodarczyka. Na konferencji prasowej zapytano mnie,
czy jestem zadowolony z postawy zawodników. Powiedziałem, że trzech piłkarzy
zagrało dobrze, natomiast ośmiu gorzej niż się spodziewałem. Potem Iwański
miał pretensje, spakował się i pojechał na "konsultację medyczną" do
Poznania. Konsultacja trwała tak długo, aż mnie zwolniono - wtedy
wyzdrowiał. I w mediach mówił, że ja winą za porażki obarczam zawodników
(żeby była pełna jasność dziś jestem z "Iwanem" w normalnych relacjach,
wszystko sobie po czasie wyjaśniliśmy). A kogo mam obarczać? Jeśli piłkarz
gra słabo, to trener ma prawo powiedzieć, że gra słabo. Jeśli uważa, że
osiągnie lepszy efekt - ma prawo powiedzieć to publicznie. Widzieliście
Trapattoniego w Bayernie. Zły trener? Wracam ciągle do tego pytania - co w
Polsce może trener? Czy jako szef może traktować swoich podwładnych jak
pracowników, czy to jednak prawdziwymi szefami są piłkarze? W naszym kraju
można krytykować prezydenta, ale nie można piłkarza, który w dwa miesiące
zarabia tyle, ile prezydent przez rok.

Maciej Skorża odsunął Iwańskiego, Wawrzyniaka i Gizę i. na tym koniec,
żadnej dyskusji. Tylko u nas media zaczynają stawać po stronie zawodników,
ci czują się coraz mocniejsi, czują, jakby chodziło o jakiś kłótnię dwóch
równych stron, w której być może oni mają rację (wedle zawodników - na pewno
oni). Ale to nie kłótnia, to zwykłe układanie zespołu. Generalnie mogą być
trzy powodu odsuwania zawodników:
- sportowy (ktoś źle gra, źle się prowadzi)
- charakterologiczny (wiadomo)
- przyszłościowy (zawodnik się "brzydko" starzeje, pojawia się nowy,
perspektywiczny gracz)

I koniec. Maciek Skorża uznał, że trzeba odsuwać, więc odsuwał. Jeśli nie
może tego robić, to co może? Co mu wolno? Niech dziennikarze zastanowią, po
której stronie się opowiadają. Jak oceniać szkoleniowca, jeśli odbiera mu
się podstawowe narzędzia pracy, takie jak swobodny dobór współpracowników i
piłkarzy?

Proszę sobie przypomnieć, w jakiej atmosferze odchodziłem z Lubina - robiono
ze mnie w mediach wariata. A dlaczego - bo powiedziałem prezesowi, że to
jest najlepszy moment, by sprzedać Iwańskiego i Łobodzińskiego, bo teraz
znajdziemy na nich kupców za dobre pieniądze. A zespół chciałem budować w
innym kierunku. Zamiast Łobodzińskiego widziałem Szymona Pawłowskiego
(szkoda, że kontuzje tak męczą tego chłopaka), Iwański też wiedział, że
powoli czas jego i "Łobo" mija, bo już w Lubinie pewnego poziomu nie
przeskoczą, z Zagłębiem osiągnęli na tamten czas sufit. Jednak gdy rozmowa z
prezesem przenikła do samych zawodników, zrobił się problem. Konsekwencje -
wiadome. Wtedy w prasie uznano, że Michniewicz to głupek, a rację mają
zawodnicy. Dzisiaj zapytam - czy ci sami dziennikarze napisaliby te same
teksty, widząc, co przyniosły następne trzy lata? W Arce Gdynia chciałem
pozbyć się wielu, wielu zawodników, bo chciałem budować swój zespół, a nie
bazować na zastanych w klubie piłkarzach. To nie jest miłe dla trenera, a
tym bardziej miłe dla tych zawodników i ich rodzin. Ale takie decyzje są
częścią tego zawodu - nie można budować zespołu na piłkarzach, którzy są już
"po drugiej stronie rzeki" i udawać, że robi się postęp. Tylko to jest w
naszych realiach zawsze ryzyko. Trener musi się zastanowić, czy chce trwać,
czy chce pracować. Ja zawsze chciałem pracować. Wtedy nie udało mi się
pozbyć tych zawodników z klubu, ale minęło 1,5 roku i już ich w Gdyni nie
ma. To pokazuje, że pewne decyzje można było podjąć wcześniej i sprawniej i
Arka dziś byłaby w innym miejscu. Dla wielu dziennikarzy były to wtedy
dziwne decyzje, a dziś chyba wyszło na moje.

Praca trenera w Polsce to ciągłe zgniłe kompromisy. Mówi się, że nasi
szkoleniowcy do niczego się nie nadają. Ale dlaczego - bo łamie się im
kręgosłupy. Bo muszą tolerować w drużynie zawodników, których nie chcą z
różnych przyczyn. Bo nie mają żadnej możliwości ruchu. Bo przejmują zespoły
zbudowane przez poprzedników (a skoro je w ogóle przejęli, to znaczy, że te
zespoły wcześniej już nie funkcjonowały) i nie mogą wprowadzać w nich zmian.
Bo muszą przymykać oczy. Nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że muszą.
Dlaczego w Lubinie nie pracuje Jan Chmura, fizjolog, który był jednym z
autorów mistrzostwa Polski zdobytego przez Zagłębie? Bo po moim odejściu z
Zagłębia pozbyto się również profesora, który ciągle zwracał uwagę
zawodnikom: jednym, że muszą schudnąć, a innym, że musza przychodzić na
dodatkowe treningi. W klubie woleli zwolnić prof. Chmurę, niż wejść w
konflikt z piłkarzami. Tak wygląda nasza ekstraklasa. Lepiej po serii
porażek powiedzieć "Ja wierzę w ten zespół, niczego nie trzeba zmieniać", bo
wtedy piłkarze przed kamerami powiedzą "wierzymy w tego trenera, nie trzeba
go zmieniać". Jak trener podda w wątpliwość formę jakiegoś piłkarza to
piłkarze zakwestionują umiejętności trenera. Najgorzej być tym, który chce
coś zmieniać. Postęp wymaga ofiar. Ale u nas najpierw jest chęć postępu, nie
ma chęci ciężkiej pracy, a potem ofiara jedna - trener.

Niestety, w naszej lidze instrumenty do pracy dostają jedynie cudzoziemcy -
ich metod nikt nie podważa. Gdyby Petrescu odsunął w Legii trzech piłkarzy,
nawet przez sekundę nie byłoby dyskusji, czy dobrze robi. A że zrobił to
Skorża, zaczyna się podkopywanie jego autorytetu. Maaskant powie, że drużyna
ma jeść razem posiłki i dostaje wielkie brawa. Za Jana Urbana Legia też
jadła razem posiłki, tylko problem się pojawił, gdy ktoś miał za te posiłki
zapłacić. Proza życia. U zagranicznego szkoleniowca budżet na tak banalną
rzecz się znajduje, u Polaka - nie. Za drogo.

Akurat Maciek dostał teraz od działaczy wszystko, czego zażądał.. Świetnie.
Tylko niech dziennikarze pod rękę z odstawionymi piłkarzami nie zaczynają
krucjaty przeciwko niemu. Chyba, że im się podoba praca cyklem: latem
krytykujemy piłkarzy za porażki z Azerami, jesienią trenerów za konflikty z
piłkarzami."

yamma

Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

Klepa

Data: 2010-09-17 08:27:20
Autor: yamma
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Klepa wrote:

W tym momencie warto dodać, że są zawodnicy, którzy celowo, cynicznie
wchodzą w otwarty konflikt z trenerem, ponieważ w najbliższym czasie
kończy
im się kontrakt - i wiedząc, że przy obecnym trenerze nie dojdzie do
przedłużenia umowy - stawiają wszystko na jedną kartę i próbują
doprowadzić
do zmiany na stanowisku.

Coś w tym jest. 30.06.2011r. (czyli z końcem tego sezonu) kończą się kontrakty Iwańskiemu, Wawrzyniakowi, Gizie, Rzeźniczakowi i Kumbevowi. O ile Rzeźniczak, to jak na obrońcę jeszcze stosunkowo młody piłkarz (24 lata) to pozostali już więcej w swojej karierze takich kontraktów nie dostaną.
yamma

Data: 2010-09-17 10:07:31
Autor: Cavallino
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Użytkownik "Klepa" <wklepack@gmail.com> napisał w wiadomości news:

Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

I w tym celu musiałeś zacytować cały post, żeby dodać jedno zdanie?
Netykieta się kłania.

Data: 2010-09-17 15:07:07
Autor: Danpe
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
On Thu, 16 Sep 2010 23:02:59 -0700 (PDT), Klepa <wklepack@gmail.com>
wrote:


Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

Klepa



To teraz wyjasnij po jakiego puhwn cytowales tak potezny kawalek
tekstu, aby napisac pod tym 4 slowa?
Zapoznaj sie z netykieta moze.

Odnosnie tekstu, zgadzam sie z Michniewiczem generalnie, ale nie
wierze, ze nigdzie na swiecie nie dyskutuje sie o decyzjach trenera. W
przeciwnym razie - to o czym tam gazety pisza? same horoskopy?
Mamy w miare wolny kraj, mozna pisac co sie chce. A jak ktos glupi, to
niech wierzy we szystko co przeczyta.

--
pozdrawiam, danpe
gg:827748

Data: 2010-09-18 07:55:34
Autor: Budzik
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Osobnik posiadający mail wklepack@gmail.com napisał(a) w poprzednim odcinku co następuje:

Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

tej, poczytaj o cytowaniu...

--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl  (adres antyspamowy, usuń także "_")
"Ten, kto walczy z potworami musi baczyć, by nie zapomniał,
że w ten sposób staje się potworem."  Fryderyk Nietzsche

Data: 2010-09-18 02:13:55
Autor: Klepa
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
On 18 Wrz, 09:55, Budzik <budzi...@poczta.o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>
wrote:
Osobnik posiadający mail wklep...@gmail.com napisał(a) w poprzednim odcinku co następuje:

> Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

tej, poczytaj o cytowaniu...

--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl  (adres antyspamowy, usuń także "_")
"Ten, kto walczy z potworami musi baczyć, by nie zapomniał,
że w ten sposób staje się potworem."  Fryderyk Nietzsche

tej ... popełniłem błąd na co zwrócił mi słusznie uwagę Cavallino a
potem Danpe, nie widzę sensu aby teraz kolejne 20 osób pisało ...
"tej, poczytaj o cytowaniu..." to chyba nie onet co?

Dla sprawy mojego cytowania, proponuje EOT

Klepa

Data: 2010-09-19 16:46:40
Autor: Budzik
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Osobnik posiadający mail wklepack@gmail.com napisał(a) w poprzednim odcinku co następuje:

> Długie, ciekawe i niestety prawdziwe...

tej, poczytaj o cytowaniu...

tej ... popełniłem błąd na co zwrócił mi słusznie uwagę Cavallino a
potem Danpe, nie widzę sensu aby teraz kolejne 20 osób pisało ...

odpowiadajac, nie widziałem jeszcze tych postów!

"tej, poczytaj o cytowaniu..." to chyba nie onet co?

nie, poznaniak!

Dla sprawy mojego cytowania, proponuje EOT

pod warunkiem, ze jednak doczytasz netykiete i np. bedziessz usuwał sygnaturki!

--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl  (adres antyspamowy, usuń także "_")
"Niech twoje życie będzie wykrzyknikiem, nie znakiem zapytania"
H. Jackson Brown, Jr.

Data: 2010-09-17 12:07:10
Autor: ..Aldi..Romek..
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Mamy piątą kolejkę, zaraz się zacznie gadanie: zespół został źle przygotowany. [...]

Co to znaczy - źle przygotowany? Każdy Kowalski, który przez dwa miesiące będzie trenował po dwa razy dziennie będzie miał siły, by w polskiej lidze grać. Taka jest prawda. Ale u nas funkcjonuje nowomowa. Ci, którzy zawsze byli wolni, mówią: - Brakuje nam dynamiki (a nikt się nie zastanawia, że akurat temu zawodnikowi dynamiki brakuje od urodzenia). Taki, który wiecznie się pierwszy męczy, dorzuca: - Nie mamy siły. Nie masz siły? Trenuj więcej. Trener ma na głowie ważniejsze sprawy niż twoje wieloletnie zaniedbania. Jesteś zawodowym sportowcem, twoim obowiązkiem jest kontrolowanie własnego organizmu. I twoim obowiązkiem jest mieć siły.


bardzo mi się to spodobało
to niby oczywistość, ale nie wśród naszych komentatorów piłkarskich...
te teksty o przygotowaniu powodują u mnie zawsze konfuzję... czyżbyśmy nie mieli w klubach nauczycieli/trenerów od przygotowania fizycznego? niby wiem, że są, ale jak słucham tekstów o złym przygotowaniu to zawsze nachodzą mnie od nowa te wątpliwości...

a tu jednak p. Michniewicz pisze, że to wina piłkarzy.. jak to się mówi: najczęściej najprostsze rozwiązanie jest prawdziwe...

ponieważ ten tekst podniósł moją wiarę we własne przemyślenia, to będę bardziej uważnie przyglądał się piłkarzom w zespołach "źle przygotowanych"

Data: 2010-09-17 12:20:22
Autor: Cavallino
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Użytkownik "..Aldi..Romek.." <romek1@poczta.fm> napisał w wiadomości news:

te teksty o przygotowaniu powodują u mnie zawsze konfuzję... czyżbyśmy nie mieli w klubach nauczycieli/trenerów od przygotowania fizycznego?

No chyba właśnie tu jest problem, że nie mamy.
Jak inaczej wytłumaczysz różnice między Lechem z meczu z Interem Baku, a z tego wczorajszego?

Data: 2010-09-17 13:55:12
Autor: Mark
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Dnia Fri, 17 Sep 2010 12:20:22 +0200, Cavallino napisał(a):

te teksty o przygotowaniu powodują u mnie zawsze konfuzję... czyżbyśmy nie mieli w klubach nauczycieli/trenerów od przygotowania fizycznego?

No chyba właśnie tu jest problem, że nie mamy.

A ja sadze ze prawda lezy po srodku.
A konkretnie - trenerzy tez nie sa bez winy, bo mam wrazenie ze spora ich
czescnie potrafi zrozumiec tego ze zawodnicy sa rozni, i ze trener musi sie
*wysylic* i wraz ze swoim sztabem - do ktorego naleza przeciez spece od
przygotowania fizycznego - przygotowac *indywidualny* zestaw dla kazdego
zawodnika
A nie robic zestaw uniwersalny, wszyscy to samo, i az do skutku "to bedzie
dobrze".


--
Mark

Data: 2010-09-17 14:06:59
Autor: yamma
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Mark wrote:

A konkretnie - trenerzy tez nie sa bez winy, bo mam wrazenie ze spora
ich czescnie potrafi zrozumiec tego ze zawodnicy sa rozni, i ze
trener musi sie *wysylic* i wraz ze swoim sztabem - do ktorego naleza
przeciez spece od przygotowania fizycznego - przygotowac
*indywidualny* zestaw dla kazdego zawodnika
A nie robic zestaw uniwersalny, wszyscy to samo, i az do skutku "to
bedzie dobrze".

Ej, no już bez przesady. Aktualnie to chyba wiekszość klubów Ekstraklasy dobiera obciążenia indywidualnie. A przynajmniej te, które zatrudniają fizjologów. To akurat łatwo sprawdzić, bo "listy płac" są na każdej klubowej stronie.
yamma

Data: 2010-09-17 14:14:35
Autor: Cavallino
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Użytkownik "yamma" <yamma@wp.pl> napisał w wiadomości news:i6vlm5$2ti$1inews.gazeta.pl...
Mark wrote:

A konkretnie - trenerzy tez nie sa bez winy, bo mam wrazenie ze spora
ich czescnie potrafi zrozumiec tego ze zawodnicy sa rozni, i ze
trener musi sie *wysylic* i wraz ze swoim sztabem - do ktorego naleza
przeciez spece od przygotowania fizycznego - przygotowac
*indywidualny* zestaw dla kazdego zawodnika
A nie robic zestaw uniwersalny, wszyscy to samo, i az do skutku "to
bedzie dobrze".

Ej, no już bez przesady. Aktualnie to chyba wiekszość klubów Ekstraklasy dobiera obciążenia indywidualnie.

Może próbuje.
Ale efekty każą wątpić w jakość tych trenerów od przygotowania fizycznego.
Nie przez przypadek nigdy nie jesteśmy przygotowani na puchary ani w lipcu, ani w sierpniu, za to im dłużej udaje się utrzymać, tym wszystko się wyraźnie poprawia.



A przynajmniej te, które zatrudniają
fizjologów. To akurat łatwo sprawdzić, bo "listy płac" są na każdej klubowej stronie.
yamma

Data: 2010-09-17 15:13:58
Autor: Mark
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Dnia Fri, 17 Sep 2010 14:06:59 +0200, yamma napisał(a):

Ej, no już bez przesady. Aktualnie to chyba wiekszość klubów Ekstraklasy dobiera obciążenia indywidualnie.

Oh rily?
Patrzac na forme i kontuzjogennosc to przypuszczam, ze watpie

A przynajmniej te, które zatrudniają fizjologów.

Coz. Zupelnie nie wiem na jakiej podstawie wysnules wniosek ze zatrudnienie
fizjologa automatycnzie przeklada sie na treningi zoptymalizowane pod kontem
konkretnego zawodnika.
Bo ja mam wrazenie ze "polska mysl szkoleniowa" traktuje fizjologow jako
tych co ewentyalnie posklada do kupy zawodnika, jak trener przesadzi.


--
Mark

Data: 2010-09-17 18:20:20
Autor: Fidelio
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Użytkownik "Mark" <tajny@adres.w.pl> napisał w wiadomości news:10fviv4adruze$.dlgsmok.wot...
Dnia Fri, 17 Sep 2010 14:06:59 +0200, yamma napisał(a):

Ej, no już bez przesady. Aktualnie to chyba wiekszość klubów Ekstraklasy
dobiera obciążenia indywidualnie.

Oh rily?
Patrzac na forme i kontuzjogennosc to przypuszczam, ze watpie

A przynajmniej te, które zatrudniają fizjologów.

Coz. Zupelnie nie wiem na jakiej podstawie wysnules wniosek ze zatrudnienie
fizjologa automatycnzie przeklada sie na treningi zoptymalizowane pod kontem
konkretnego zawodnika.
Bo ja mam wrazenie ze "polska mysl szkoleniowa" traktuje fizjologow jako
tych co ewentyalnie posklada do kupy zawodnika, jak trener przesadzi.

Niestety nie ma jak za bardzo zweryfikować tego czy dany klub stosuje indywidualne przygotowanie zawodników czy nie.
Na zachodzie to jest norma.

Data: 2010-09-19 02:21:24
Autor: Roberto
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Jak nie lubię Michniewicza to tu ma rację. Nie przepadam za Skorżą ale
to trener decyduje o składzie. Pan Iwański nigdy nic nie grał i niech
się zabiera do pracy i do gadania. A jak teraz ogladam Cafe Futbol i
słyszę że Skorża be bo posadził na ławce Iwańskiego to mi się coś
otwiera w kieszeni.

Data: 2010-09-19 11:24:54
Autor: Cavallino
Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]
Użytkownik "Roberto" <calder@vp.pl> napisał w wiadomości news:c77a8639-a22d-422d-b48a-cd5df44a37d2y3g2000vbm.googlegroups.com...
Jak nie lubię Michniewicza to tu ma rację. Nie przepadam za Skorżą ale
to trener decyduje o składzie. Pan Iwański nigdy nic nie grał i niech
się zabiera do pracy i do gadania.

A jak teraz ogladam Cafe Futbol i słyszę że Skorża be bo posadził na ławce Iwańskiego to mi się coś
otwiera w kieszeni.

A IMO to bardziej jest kwestia za co go wywalił z drużyny.
Tak jak wczoraj mówił Węgrzyn, takie działania rzadko są sensowne, bardziej to wygląda na szukanie kozła ofiarnego, gdy trener nie wie co ma zrobić, żeby coś zmienić w drużynie.
Jakoś chyba nie Iwański był problemem, bo i bez niego Legia nic lepiej w Lubinie nie zagrała.

Michniewicz o sytuacji w Legii [długie ale ciekawe]

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona