Data: 2015-11-01 13:14:02 | |
Autor: u2 | |
Michnik broni Putina | |
http://www4.rp.pl/Plus-Minus/310309968-Irena-Lasota-Michnik-broni-Putina.html
Przez wiele miesięcy nie pisałam ani o „Gazecie Wyborczej", ani o jej legendarnym redaktorze naczelnym. Nie czytałam jego artykułów, prawie o nim zapomniałam. Jednak w wieczór wyborczy coś mnie podkusiło i włączyłam coś, co miało być dyskusją redaktora naczelnego z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Najpierw była tylko wizja, a gdy włączono audio, redaktor powiedział do Kwaśniewskiego – i do mikrofonu: „ja p....olę". To lakoniczne streszczenie poglądów cenionego w świecie mędrca wystarczyło i wyłączyłam dyskusję. Niestety, kilka dni później znalazłam na Facebooku wzmiankę, że niejaki Gulliver Cragg, przedstawiający się jako wolny strzelec dziennikarz piszący do wielu pism i radiostacji na temat wielu państw, w tym Polski, zatweetował link do artykułu z „Gazety Wyborczej" z weekendu poprzedzającego wybory i opatrzył go notą: „Jeśli czytasz po polsku lub używasz tłumacza Google'a, przeczytaj pogląd Adama Michnika na to, co się w Polsce dzieje, i płacz". Powinnam była to zignorować, bo ktokolwiek odwołuje się do tłumacza Google'a, z natury rzeczy nie jest osobą, której można ufać (np. odkrywcza myśl: „Szumowiny u władzy i wokół władzy raczej smucą, niż rozśmieszają", przetłumaczyła się w Google na „Scum in power and around power rather than mourn Griswold"). Artykuł nazywa się „Gorzki smak aksamitnej dyktatury" i jest politycznym i umysłowym atakiem histerii. Wynika z niego, że postępowanie Putina można usprawiedliwić, podczas gdy Jarosław Kaczyński i Viktor Orbán są bezwzględnymi mafiosami. Na dowód redaktor Michnik cytuje nie tylko poetkę Bellę Achmadulinę, ale i swoją ulubioną chałę „19 Brumaire'a Ludwika Bonaparte" Karola Marksa. Od samego początku istnienia „Gazety Wyborczej" (a minęło już ćwierć wieku) wyzierało z niej poczucie zagrożenia wpędzające czytelnika w stan przerażenia – szowinizm, ksenofobia, nacjonalizm, faszyzm czaiły się za rogiem niby Kozacy, żeby zaraz rzucić się na nas, tłuc nahajami i płazować szablami. Im bardziej nie można się było doczekać Kozaków, tym bardziej rosła pomysłowość redaktorów „Wyborczej". Należy jednak odróżnić, do kogo co było – i jest – adresowane. Mini-Michniki przeważnie zwracają się do polskojęzycznych czytelników, podczas gdy redaktor naczelny lubi straszyć Zachód. Ale to straszenie „polską aksamitną dyktaturą" ma też drugą stronę medalu (czy też podszewkę, jeśli mówimy o aksamicie). Jej ukryty – choć nie najlepiej – przekaz jest taki: Putin wcale nie jest taki zły. Nawet można powiedzieć, że w porównaniu z innymi bohaterami artykułu jest całkiem OK. Aż w głowie się kręci od tej Michnikowej karuzeli, w której Putin „głosi hasła antyfaszystowskie", a Kaczyński i Orbán (kiedyś zamiast niego występowali prezydent Bush i Silvio Berlusconi) są chorzy na „wirus szowinizmu" i unicestwiają (w odróżnieniu od Putina?) pluralizm kulturowy i niezależne media. „Jeśli ktoś jest ciekaw, jak może wyglądać Polska pod rządami Kaczyńskiego i Macierewicza – pisze dziś Adam Michnik – niech spojrzy na Rosję rządzoną przez Putina"(podkreślenie redakcji „GW"). „W tej oto atmosferze niepokoju rządzi obecna koalicja [w Polsce], posługując się szczególną mieszanką konserwatywnej retoryki George'a Busha i autorytarnymi metodami politycznymi Władimira Putina" (podkreślenie moje) – pisał w lipcu 2007 roku Adam Michnik w „New York Review of Books". Między 2007 a 2015 rokiem wiele się zdarzyło: Rosja napadła na Gruzję i na Ukrainę, dokonała anszlusu Krymu, w Smoleńsku zginął Lech Kaczyński, a w Moskwie Borys Niemcow. W Polsce odbywały się wybory, w których PiS raz przegrywał, raz wygrywał. W Rosji też były wybory, ale wygrywał zawsze Putin. A Michnik ciągle swoje. Od lat używał Lecha i Jarosława Kaczyńskich (dziś Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza) do wybielania swojego kolegi Władimira Władimirowicza Putina, z którym do niedawna był na tak zażyłej stopie, że jeździł na spotkania Klubu Wałdajskiego (takie putinowskie stowarzyszenie miłośników opery włoskiej) i publikował z nim wywiady, między innymi o Osipie Mandelsztamie. Jeśli Kaczyński (którykolwiek) jest taki jak Putin, to Putin przypomina Kaczyńskiego, a zatem nie jest taki straszny, jak się go przedstawia. „Quod est absurdum" – powiadał Euklides. Wybitny znawca systemów totalitarnych Walter Laqueur powiedział kiedyś: „Gdyby Kaczyńscy byli podobni do Putina, to Michnik znalazłby się tam, gdzie jest w tej chwili Anna Politkowska". -- General Skalski o zydach w UB : "Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie." prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach : "Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego, takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita', 'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni tworza mowe nienawisci". |
|