Data: 2012-09-25 09:02:41 | |
Autor: mkarwan | |
Milewski Jaruzelski | |
Wołoszański pisze:
(...)natknąłem się na wieści jakoby Milewski upadł głownie dlatego że dzięki bardzo dobrym układom z ludźmi wywiadu i kontrwywiadu podjął próbę przejęcia władzy w PZPR. "ten pomysł urodził się w kierownictwie KGB. Mieli dość Jaruzelskiego. Niewiele brakowało by operacja z Milewskim się powiodła. http://lists.ceti.pl/pipermail/wiec/20090518/015711.html (...)Mirosław Milewski, minister spraw wewnętrznych, jest uważany za członka grupy zwolenników twardej linii, podległych Moskwie. Jako dowód tego, nasz informator dowiedział się, iż na kilka dni przed XI Plenum jeden z wysoko postawionych urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zaproponował Milewskiemu podpisanie listu poparcia dla premiera Jaruzelskiego. Milewski odmówił, stwierdzając, że nie będzie pisał do "byłego premiera". źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061598,Polski_Sztab_generalny_dyskretnie_bada__gdzie_sa_rosyjskie.html?as=2&ias=2&startsz=x (...)dokument to notatka z narady, jaka przed południem 25 października 1984 r. odbyła się w Urzędzie Rady Ministrów. Uczestniczyli w niej: premier, gen. Wojciech Jaruzelski, szef URM gen. Michał Janiszewski oraz płk Kołodziejczak. Notował doradca premiera Wiesław Górnicki. (...)Uczestnicy narady wiedzą, że morderca księdza Grzegorz Piotrowski zeznał, że miał poparcie w aparacie władzy. Jednomyślnie przesądzają, że chodzi tu o sekretarza KC PZPR gen. Milewskiego: "Politycznym inspiratorem porwania - niezależnie od indywidualnego fanatyzmu sprawcy - mógł być wyłącznie towarzysz Mirosław Milewski" - stwierdza notatka. (...)iedługo przed śmiercią ks. Popiełuszko ujawniono tzw. aferę "Żelazo" - polski wywiad kierowany przez Milewskiego w latach 60. i 70. czerpał fundusze z działalności polskich kryminalistów dokonujących oszustw i kradzieży na Zachodzie. źródło http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34308,2324123.html (...)Wygląda na to, że w drugiej połowie 1980 i w 1981 r. radzieccy budowali wytrwale materialną infrastrukturę interwencji oraz badali, kogo namaścić na namiestnika w razie najazdu i obalenia kapitulantów. Rządząca Polską ekipa hipnotyzowana była widmem najazdu-puczu. Czuła się wzięta w dwa ognie przez rozzuchwalonych sojuszników-puczystów z jednej i rozhukaną "Solidarność" z drugiej strony. Jasne, że wśród polskich komunistów było mnóstwo towarzyszy Szmaciaków, którzy chcieli mieć "Solidarność" raz na zawsze z głowy i za każdą cenę, ale tym z samego jądra władzy nie było wszystko jedno, czy rządzą z radzieckich czołgów i dzięki radzieckim bagnetom. (...)Choć archiwa sowieckie są wciąż zamknięte, ujawniono enerdowskie i czechosłowackie, z których jasno widać, jak żwawo przebierali nogami "zdrowe siły" PZPR, ci "słuszni towarzysze" , o których w kręgach zbliżonych do Jaruzelskiego mówiono "targowica", a wśród partyjnych reformatorów - "komitet powitalny". Dla jednych i drugich było jasne jak słońce, że szpicę "zdrowych sił" stanowili wysocy dygnitarze - Stefan Olszowski, Tadeusz Grabski, Stanisław Kociołek, Andrzej Żabiński, generał MSW Mirosław Milewski oraz wojskowi generałowie Eugeniusz Molczyk czy Włodzimierz Sawczuk. Zdrowi towarzysze publicznie zachęcali władze do starcia z "Solidarnością", uważali, że strajku generalnego oraz aresztowania kilkudziesięciu przywódców "Solidarności" nie trzeba się bać, podobnie jak przelewu krwi. Niektórzy z nich, zwłaszcza Milewski, który wywodził się ze służb sowieckich (w latach 1944-45), czy Molczyk, pupil radzieckich wojskowych od czasu, gdy szefował Śląskiemu Okręgowi Wojskowemu, mieli zapewne własne dojścia do najwyższych gremiów sojuszniczych. Inni zapewne potrzebowali łączników i tej misji podjęli się niżsi dygnitarze KC, tacy jak Michał Atłas, Wacław Piątkowski czy Albin Siwak, którzy szlifowali posadzki ambasady NRD i urabiali niemieckich towarzyszy raportami o mięczakach, kapitulantach i zdrajcach Kani i Jaruzelskim oraz swoich "twardych i słusznych" przełożonych. Raporty te potem lądowały na biurku Ericha Honeckera, on zaś posługiwał się nimi na naradach z przywódcami ZSRR. Wszyscy oni razem przygotowali w czerwcu 1981 r. pucz partyjny, w wyniku którego Kania i Jaruzelski mieli zostać zastąpieni przez nową ekipę. Zapis wcześniejszej narady 16 maja na Kremlu z udziałem Honeckera, Husaka, Breżniewa, Gromyki, Andropowa, Rusakowa, Ustinowa, Tichonowa (udostępniony ze źródeł NRD) jest zapowiedzią zamachu stanu ("Dziś. Przegląd społeczny" nr 10/2008). O sławnym liście KC KPZR do KC PZPR z 5 czerwca 1981 r., w którym dano sygnał do puczu, wiadomo od 20 lat. O zakulisowych manewrach sterowanych z ambasady radzieckiej i enerdowskiej wspomina i Kukliński, i polscy świadkowie zdarzeń. Polskich dygnitarzy nachodzili funkcjonariusze ambasady, oficerowie KGB i kontrrwywiadu oraz przedstawiciele Układu Warszawskiego przy Wojsku Polskim. Jeśli wierzyć tym źródłom, głosy członków KC były policzone, a marszałek Kulikow już mroził wódkę. Na plenum generałowie Molczyk i Sawczuk wprost zasugerowali, że muszą odejść ci, co nie umieją rządzić. To było niesłychane wypowiedzenie posłuszeństwa ze strony dwóch zastępców ministra obrony, którym był wtedy premier Jaruzelski. (...)Jaruzelski z Kanią wygrali na plenum, potem ponownie na nadzwyczajnym zjeździe PZPR, ale parcie sojuszników i "zdrowych sił" nie ustało. W październiku bardziej stanowczy Jaruzelski, zastąpił na czele PZPR Kanię, który był przeciwny użyciu siły wobec "Solidarności". Ale jeszcze w listopadzie 1981, tow. Atłas przekonywał radcę ambasady NRD, że "gen. Jaruzelski chce uniknąć konfrontacji. Konfrontacja jest jednak nieunikniona, jeśli socjalizm ma zostać obroniony. Jedynie jasny markistowsko-leninowski kurs walki z kontrrewolucją może przynieść przełom. Do tego nie jest zdolny ani gen. Jaruzelski ani obecne Biuro Polityczne" ("Dziś, Przegląd społeczny" nr 10/2008). (...Nawet po stanie wojennym, kiedy ekipa Jaruzelskiego znacznie "ozdrowiała" w oczach sojuszników, pozostały siły jeszcze zdrowsze, które nie zaprzestały knowań. Istnieją świadectwa, że nalegali na bardziej stanowczą rozprawę z przywódcami "Solidarności" i Kościołem, bo stan wojenny, choć kierunkowo słuszny, wydawał im się za łagodny. W Moskwie antyszambrowali otwarcie gen. Milewski i Stanisław Kociołek.) Wszystko to oznacza, że tzw. bratnia interwencja zbrojna w Polsce była przygotowywana i sojusznicy zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby jej groźba była brana poważnie. Na miejscu działali towarzysze gotowi wystąpić w roli komitetu powitalnego. Kiedy i jak blisko było do interwencji - pewnie się nie dowiemy, póki nie zostaną otwarte archiwa radzieckie, ale i to niekoniecznie. Doświadczenia trzech poprzednich najazdów radzieckich na Węgry, Czechosłowację i Afganistan pokazują, że najeźdźca nie zwykł uprzedzać o zamiarach: "Uwaga, wchodzę!", a decyzję podejmowało kilka osób w ostatniej chwili. (...)Najlepszym alibi dla Jaruzelskiego jest opinia, jaką cieszył się w Moskwie, Berlinie czy w kręgach "komitetu powitalnego". To tam miano go za chwiejnego nieudacznika w najlepszym razie, a za zdrajcę - w najgorszym. Wedle wszelkich świadectw generał chciał starcia z "Solidarnością" uniknąć tak długo, jak się da, a interwencji zbrojnej sojuszników bał się jako nieszczęścia i tragedii. Jego niedoszli następcy do starcia dążyli otwarcie, a w interwencji upatrywali ratunku. źródło http://wyborcza.pl/1,96742,6327988,Stan_wojenny__Juz_nie_odmawiam_ONYM_patriotyzmu.html?as=2&ias=3&startsz=x Tajne dokumenty CIA o stanie wojennym http://wyborcza.pl/0,96411.html Z meldunku Kuklińskie z dnia 13 października 1981 r.: (...)Nowy przedstawiciel radzieckich sił zbrojnych w Polsce stwierdził podczas poufnej rozmowy w polskim Ministerstwie Obrony Narodowej, że sowiecki minister obrony Ustinow powiedział mu, iż ZSRR podjęło decyzję o interwencji zbrojnej w Polsce w określonych warunkach (...)Informator uważa, iż na nadchodzącym IV Plenum, najważniejsze osoby po raz pierwszy zmienią postawę i zaatakują Kanie w obronie Jaruzelskiego. Wskazuje się na Olszowskiego jako możliwego zastępcę Kani. Jednakże ze względu na ich wzajemne animozje informator nie wie czy współpraca Jaruzelskiego i Olszowskiego będzie możliwa. Informator uważa, że taki związek, nawet gdyby miał miejsce, byłby jedynie krótkotrwałym układem mającym na celu pozbycie się Jaruzelskiego. Większość dowódców wojskowych jest otwarcie przeciwna Jaruzelskiemu. Obecnie może on liczyć jedynie na Siwickiego, generała broni Józefa Baryłę, generała broni Tadeusza Tuczapskiego i być może także generała broni Józfa Urbanowicza. źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061535,Ustinow_straszy_interwencja__Jaruzelski_konczy_prace.html (...)Informator stwierdził, że w trakcie ich wizyty 28 marca Rosjanie zaapelowali do [niewymienionych z nazwiska] generałów w Sztabie Generalnym i siłach zbrojnych, by podnieśli bunt. źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061664,MON_odrzuca_instrukcje_KGB__jak_wprowadzic_stan_wojenny.html (...)grupa 18 generałów sowieckich, zastępców i asystentów marszałka Kulikowa, głównodowodzącego wojsk Układu Warszawskiego, przybyła do Polski z niezapowiedzianą wizytą. Delegacji przewodniczył generał armii Gribkow, szef sztabu Połączonych Sił Zbrojnych. Generał Siwicki został poinformowany o tej wizycie dosłownie na chwilę przed jej rozpoczęciem, a Jaruzelski dowiedział się o niej dopiero od Siwickiego. (...)Dnia 14 lutego dalsze grupy rekonesansowe generałów sowieckich przybyły do Legnicy z ZSRR, zapewne z Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Jednej z takich delegacji towarzyszył generał Leon Szyszko, główny specjalista Sztabu Generalnego LWP. Według wysoce poufnych danych zdobytych przez informatora Rosjanie czynią gruntowne przygotowania do przeprowadzenia w Polsce interwencji wojskowej. W trakcie rekonesansu ustalono, że Rosjanie planują rozlokować co najmniej dwie dywizje (zapewne 21. i 22. Dywizję Zmechanizowaną) między innymi w okolicach Warszawy. Jedna z nich ma być rozlokowana w rejonie Pyr na południe od miasta, druga w rejonie Puszczy Kampinoskiej. Dowódca jednej z grup rekonesansowych podzielił się przy poczęstunku następującą wątpliwością z generałem Szyszko, mówiąc otwarcie: "Możemy rozlokować oddziały przy zakładach pracy, zablokować je, ale co dalej? W jaki sposób zmusimy ludzi, żeby pracowali?". Generał Szyszko zwrócił jego uwagę na fakt, że istnieje zasadnicza różnica w zachowaniu obecnych grup rekonesansowych i tych, które odwiedziły Polskę w dniach 4-5 grudnia 1980. [Komentarz: Na temat działań sowieckich grup rekonesansowych w Polsce w grudniu 1980 r. pod. raport z tego samego źródła zatytułowany "Plany interwencji Układu Warszawskiego w Polsce w dniu 8 grudnia 1980"]. Różnica polega na tym, że w grudniu 1980 r. rekonesans prowadzony był pospiesznie i powierzchownie. Teraz jednak sowieckie grupy rekonesansowe studiują bardziej szczegółowo miejscową zabudowę, ukształtowanie terenu, drogi, przeszkody naturalne, czasy przejazdu itp. Przeprowadzono bardzo wyczerpującą analizę dotyczącą Warszawy. Zaznaczono nawet, że konieczne będzie ustalenie, gdzie znajdować się będzie kwatera komendanta wojskowego miasta. (...)Nowa ekipa pod wodzą Jaruzelskiego podchodzi do problemu w sposób nadzwyczaj poważny, traktując ten krok [wprowadzenie stanu wojennego - przyp. tłum.] jako ostatnią deskę ratunku przed interwencją sowiecką. Ekipa Kani-Jaruzelskiego, do której wedle wszelkich oznak dołączył Moczar, nie jest tą ekipą, którą Moskwa chciałaby mieć w Polsce]. Lekceważący stosunek generała Szczegłowa do Jaruzelskiego, Siwickiego i obecnej ekipy w ogólności jest rzeczą powszechnie znaną. źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061709,Wiecej_o_wizycie_18_generalow_sowieckich__Zdaniem.html (...)Generał broni Molczyk, wiceminister obrony narodowej, który spędził cały czas na manewrach "ZAPAD-81" w Związku Radzieckim, powiedział że Rosjanie traktowali polską delegację jak gdyby nic w Polsce się nie działo. Marszałek Ustinow przywołał sytuację w Polsce jedynie dwa razy. Raz stwierdził że w Polsce istnieje zagrożenie konfrontacją. Jednakże przy omówieniu "ZAPAD-81", powtórzył on słowa Breżniewa ze zjazdu KPZR że "Polska nie zostanie opuszczona w potrzebie." źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061546,Stan_ducha_w_kierownictwie_PZPR_i_wojska.html (...)dowódca polskiej 3. Dywizji Zmechanizowanej złożył doniesienie o grupie żołnierzy sowieckich ze sprzętem komunikacyjnym pod dowództwem majora w okolicach lotniska Radawiec niedaleko Lublina. Zdaniem sowieckiego majora, jego oddział umieszczony w okolicach Lublina w celu przejęcia w ciągu trzech dni niezidentyfikowanego rzutu sowieckich sił powietrznych. Jako że sowieckiemu oddziałowi kończyły się zapasy jedzenia, ich major zwrócił się do po pomoc do dowódcy polskiego garnizonu w Lublinie. Obok informacji o odkryciu wspomnianej grupy do polskiego Sztabu Generalnego doszły informacje o rozmieszczeniu podobnych sowieckich oddziałów ze sprzętem radiowym w południowej Polsce. Około 10 lub 20 dni później, sowiecki szef sztabu Północnej Grupy Wojsk poinformował polski Sztab Generalny w specjalnej zakodowanej wiadomości o rozmieszczeniu radzieckich punktów komunikacyjnych na terenie Polski. Poinformował on również, że każdy z tych punktów został obsadzony ośmioma żołnierzami a ponadto w Szczurowej zlokalizowano kolejnych 60 sowieckich żołnierzy. Zakodowany przekaz wymieniał następujące lokalizacje sowieckich oddziałów: - Sobótka - Niemodlin (30km na zachód od Opola) - Leśnica - Cholcnow - 5km na północ od Bielsko-Białej - Ligota (25km na północny wschód od Krakowa) - Bochnia - Szczurowa (25km na północny zachód od Tarnowa) - WZG-248 (10km na północny wschód od Tarnowa) - W lesie 12km na północ od Dedicy [Dębicy?] - Czarna Sędziszowska (17km na północny zachód od Rzeszowa) - Rokszawa (12km na północny wschód od Rzeszowa) - W lesie 5km na południowy zachód od Jarosławia - Roboszów (15km na północ od Jeleniej Góry) - Leśna (30km na zachód od Jeleniej Góry) - Nowosolna (8km na zachód od Łodzi) - 6km na północ od Wrześni - W lesie 7km na południowy wschód od Szydłowca Poza wspomnianym oddziałem w Lublinie, polski Sztab Generalny ma informacje o innych niezidentyfikowanych grupach zlokalizowanych w Skaryszewie i Iłży. źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061598,Polski_Sztab_generalny_dyskretnie_bada__gdzie_sa_rosyjskie.html?as=2&ias=2&startsz=x (...)Większość wojskowych kręgów dowódczych nie tylko z różnych przyczyn straciła wiarę w Jaruzelskiego, ale zaczyna także ignorować go. Na przykład naczelny dowódca Wojsk Lotniczych Tadeusz Krepski z błahych przyczyn nie pojawił się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Wojskowej. Generał Krepski jest uważany za prosowieckiego. źródło http://wyborcza.pl/1,96412,6061546,Stan_ducha_w_kierownictwie_PZPR_i_wojska.html (...) - Moim zdaniem stan wojenny był jesienią 1981 r. przesądzony niezależnie od tego, kto by go miał wprowadzać - mówił "Gazecie" miesiąc temu prof. Karol Modzelewski, wówczas wybitny działacz "Solidarności", ba, czołowy jastrząb. - Niektórzy mówią, że Jaruzelski mógł się postawić Moskwie. Gomułka się postawił w 1956 r. Ale to były inne czasy, inny układ sił, inna partia, inna biografia. Myślę, że Jaruzelski nie był w stanie tego zrobić. Mógł kluczyć i kluczył, ale otwarcie sprzeciwić się - nie. (...) Wtedy myślałem, że jeżeli powstrzymamy władzę przed wprowadzaniem stanu wojennego, to w pierwszym kwartale '82, w krytycznej sytuacji gospodarczej, uda się osiągnąć nowe porozumienie, które pozwoli na trwałą kohabitację z komunistyczną władzą. Dziś myślę inaczej. Samo istnienie "S" i znacznych swobód politycznych paraliżowało państwo komunistyczne, a wraz z nim państwową gospodarkę. Życie codzienne stawało się nie do zniesienia, a nastroje społeczne huśtały się od apatii do wściekłości. Po przeciwnej stronie barykady szybko rosła wrogość nomenklatury do "S". W epoce Breżniewa z tego klinczu nie było pokojowego wyjścia. (...) Gdzieś wiosną 1981 r. zdarzyło mi się rozmawiać o tym z Romanem Zimandem. Mówiłem mu, że nasza szansa polega na utrzymaniu tak dużej siły uderzeniowej Związku, żeby polscy komuniści nie mogli sami się z nami rozprawić. A Zimand na to: nie, nasza szansa polega na tym, żeby to polscy komuniści rozprawili się z nami o własnych siłach. Byłem jego słowami zgorszony, ale muszę przyznać, że daleko widział. Stefan Chwin pisał w "Gazecie" trzy miesiące temu: "Generał wprowadził stan wojenny najprawdopodobniej ze strachu o siebie i partyjną władzę, ale byłoby prawdziwą ironią losu, gdyby się kiedyś okazało, że to właśnie dzięki niemu wielu z nas nie leży dzisiaj z rosyjską kulą w głowie w zbiorowych grobach pod Warszawą, Gdańskiem, Kutnem czy Skierniewicami, że to właśnie dzięki niemu możemy sobie dzisiaj przy kawie pięknie podyskutować o tym, czy stan wojenny był zbrodnią, czy nie. Prawdziwie ważne pytanie brzmi jednak zupełnie inaczej, ale mało kto ma ochotę je stawiać. Brzmi ono bowiem: Jak zachowałby się każdy z nas w nocy 13 grudnia 1981 r., gdyby znalazł się na miejscu przeklętego generała? (...) Co szef niesuwerennej Polski, znajdującej się od pół wieku w rękach Rosji, powinien zrobić w tamtą grudniową noc? źródło http://wyborcza.pl/1,96742,6327988,Stan_wojenny__Juz_nie_odmawiam_ONYM_patriotyzmu.html?as=3&ias=3&startsz=x Wiadomo. Z opublikowanych dokumentów archiwalnych niemieckich i czechosłowackich wynika, że podpowiadali, jak się pozbyć Jaruzelskiego, kierownicy wydziałów KC: Piątkowski, Atłas; sekretarze KW: Żabiński, Kociołek, Kozdra, Szablak i inni. Więcej... http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84011,6173861,Plk_Kwiatkowski__Na_szczescie_mielismy_generala.html?as=2&ias=2&startsz=x#ixzz27Sfrhai3 źródło http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84011,6173861,Plk_Kwiatkowski__Na_szczescie_mielismy_generala.html?as=2&ias=2&startsz=x Jaruzelski miał być internowany źródło http://wiadomosci.wp.pl/kat,8172,title,Jaruzelski-mial-byc-internowany,wid,8345073,wiadomosc_prasa.html Nie jest to w zadnym razie sprzeczne z tym, co pisze w swych wspomnieniach Witalij Pawlow, owczesny rezydent KGB w Warszawie: "Radzieckie kierownictwo nie przygotowywalo wojskowej ingerencji w wewnetrzne sprawy Polski". Jak wynika z dokumentow Andropowa - szef KGB byl istotnie przeciwnikiem interwencji. Co da sie zrozumiec: KGB odegralo decydujaca role przy podjeciu decyzji o wkroczeniu wojsk radzieckich do Afganistanu; w 1980 roku bylo juz jasne, ze <<blitzkrieg>> sie nie udal. Andropow najprawdopodobniej rozumial, ze i w Polsce interwencja moglaby miec skutki zgola przeciwne do zamierzonych. Moim zdaniem Pawlow myli sie w tym tylko, ze poglad Andropowa traktuje jak stanowisko calego kierownictwa. Rzeczywiscie, KC KPZR nie podjal ostatecznej decyzji politycznej w sprawie Polski. Jednak ani Ustinow, ani sztab generalny Armii Radzieckiej nie wykluczali wariantu zbrojnego. Nie bez powodu glownodowodzacy wojsk Ukladu Warszawskiego Wiktor Kulikow prawie rok przesiedzial w radzieckiej ambasadzie w Warszawie (1980-1981). Znane sa tez wypowiedzi dowodcy Polnocnej Grupy Wojsk, generala Wiktora Dubynina - ktory w 1981 r. dowodzil stacjonujaca na Bialorusi dywizja Armii Czerwonej - ze jego jednostka prowadzila przygotowania na wypadek ewentualnego wkroczenia do Polski. źródło http://www.andsol.org/cudze/Spojrzenia/spoj110 http://www.andsol.org/cudze/Spojrzenia/spoj109 Płk Iwan Kaczugurny opisywał, jak jego brygada szturmowo-desantowa dostała mapy operacyjne południowowschodniej Polski z zadaniem zajęcia w razie interwencji strategicznych obiektów w Krakowie. Do jednostki dołączyli tłumacze GRU (radzieckiego wywiadu wojskowego) oraz radzieccy komuniści polskiego pochodzenia. Pod koniec listopada i na początku grudnia 1981 r. brygada była w pełnej gotowości bojowej. Kraków miał być szturmowany także przez 237. pułk czołgów radzieckiej 31. Dywizji Pancernej znajdującej się w pierwszych dniach grudnia 1981 r. zaledwie 25 km od granicy z Polską, w Czechosłowacji. Władimir Konowałow, zastępca dowódcy pułku, wspominał, iż polsko-czechosłowacką granicę często przekraczały wycieczki, w których znajdowali się oficerowie radzieccy rozpoznający teren przyszłych działań swoich jednostek. Pułk znajdował się już na wyjściowych pozycjach do ataku, gdy żołnierze radzieccy usłyszeli w radiu informację o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. W nocy z 1 na 2 grudnia 1981 r. granicę polsko-radziecką przekroczyła grupa wozów dowodzenia, w której znalazł się gen. Władimir Dudnik służący wtedy w Przykarpackim Okręgu Wojskowym. Ich celem był rekonesans. Według gen. Dudnika, pod koniec listopada 1981 r. zakończono i zaakceptowano na Kremlu ostateczne plany interwencji. Osobiście brał udział w ich przygotowaniu. Gen. Wiktor Dubynin, były dowódca Północnej Grupy Wojsk Radzieckich stacjonującej w Polsce, wspominał, że zimą 1981 r. jego przełożeni byli ,,gotowi wziąć plany sporządzone w trakcie ćwiczeń wiosennych (Sojuz-81 - przyp.red.) i wprowadzić je w życie; dywizje radzieckie, czeskie i niemieckie miały wkroczyć do Polski''. Interwencja miała się odbyć pod pozorem ćwiczeń - tak jak to się stało przy inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r., w której zresztą czołową rolę odgrywała 7. dywizja. Takie ćwiczenia Rosjanie zaplanowali też w grudniu 1981 r. Poprzedziło je posiedzenie Komitetu Ministrów Obrony Państw Układu Warszawskiego w dniach 1 - 4 grudnia 1981 r. w Moskwie. Niemal wszyscy wypowiadający się tam wyżsi oficerowie UW krytykowali Polskę za schlebianie kontrrewolucji i tolerowanie ,,Solidarności'', domagając się siłowego rozstrzygnięcia kryzysu. Marszałek Dimitrij Ustinow, minister obrony ZSRR, oświadczył: ,,Pamiętajcie, że my się nigdy nie zgodzimy na wyrwanie Polski Ludowej z obronnego systemu układu, a także na dalsze jego osłabianie. (...) Miejcie na uwadze, że pod żadnym względem nie dopuścimy do naruszenia żywotnych interesów naszej wspólnoty''. Istnienie radzieckich planów inwazji na Polskę potwierdził przed sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej badającą w pierwszej połowie lat 90. zasadność wprowadzenia stanu wojennego prof. Manfred Wilke. Niemiecki uczony przedstawił polskim posłom zawartość dawnych NRD-owskich archiwów jako członek powołanej przez Bundestag komisji ds. zbadania historii b. NRD. Jego zdaniem, od grudnia 1980 r. wschodni Niemcy opracowywali plany militarnej interwencji w Polsce, które zatwierdziła Moskwa. W grudniu 2005 r. czeski dziennik ,,Mlada Fronta Dnes'' opublikował zawartość czechosłowackich archiwów, z których wynika, że stan wojenny uratował Polskę przed obcą interwencją. Praska gazeta przytoczyła dokumenty operacji Sever przygotowanej przez czechosłowackie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Państwową Służbę Bezpieczeństwa (StB). StB od września 1981 r. werbowała wśród swoich pracowników setki ochotników, którzy w momencie interwencji mieli wykonywać na terenie Polski - w cywilnym przebraniu - tajne misje. Funkcjonariuszom polecono przede wszystkim rozpracowanie tych grup Polaków, które po wkroczeniu wojsk UW czynnie przeciwstawiłyby się interwencji. Ponadto ochotnicy mieli wykonywać zadania typowo propagandowe - rozprowadzać ulotki, rozmieszczać w terenie radiostacje nadające program radiowy, przekonywać Polaków do słuszności decyzji sojuszników i badanie nastrojów społeczeństwa. Czescy historycy zauważyli, że cała operacja przygotowana była na wzór tej, którą przeprowadzono w Czechosłowacji w 1968 r., a wejście obcych armii odbyłoby się pod pozorem manewrów wojskowych. Sever była klasyczną operacją zabezpieczającą akcję militarną Karkonosze, której dokumenty również znajdują się w czeskich archiwach. Znajdują się w nich m.in. rozkazy i szczegółowe mapy z kierunkami poruszania się jednostek wojskowych biorących udział w interwencji. Zaznaczono też rubieże, na których czeskie dywizje miały połączyć się z wojskami radzieckimi i wschodnioniemieckimi. Plany za to nie mówiły nic o współpracy z jednostkami polskimi. źródło http://www.polskieradio.pl/historia/artykul.aspx?id=69626 |
|