Straszenie drożyzną uchodzi za sprawny chwyt reklamowy. Ale czy słusznie?
SLD wypuścił nowy spot reklamowy atakujący Platformę Obywatelską za drożyznę. Młodej dziewczyny nie stać na kupno cukru po 6 zł za kilogram, czy jazdę samochodem, gdy benzyna po 5 zł za litr. W znoszonych butach, ze smętną miną mija ogłoszenia biura podróży o wycieczkach pod palmy. Na koniec dziewczyna znajduje zmiętą ulotkę PO: "By żyło się lepiej. Wszystkim".

SLD w nieudany sposób próbuje naśladować dawny spot PiS z 2005 r. Ten z pustoszejącą lodówką i spadającym ze ściany pluszakiem (PiS straszył wówczas, że rząd PO nie chce dawać ulgi na dzieci). Dwa lata później Donald Tusk przygwoździł w telewizyjnej debacie Jarosława Kaczyńskiego wyliczanką jak to za rządów podrożała żywność.



Straszenie drożyzną nadal uchodzi za sprawny chwyt reklamowy. Niedawno Jarosław Kaczyński wybrał się do sklepu po zakupy, po czym skrzętnie podliczył, że po trzech latach rządów PO, za kurczaka i jabłka trzeba zapłacić o 50 proc. więcej. Wyglądało to jak wizyta kosmity na planecie Ziemia: widać, że prezes na zakupy często nie chadza, towarzyszyło mu kilku ochroniarzy i jeszcze posłanka Beata Szydło. Po co? Żeby się nie zgubił? Na koniec prezes PiS zapłacił banknotem 200 zł i błysnął nieco pogardliwym stwierdzeniem, że w Biedronce to kupują najbiedniejsi.

Młodzi politycy SLD postanowili w demagogii dorównać starszym kolegom. Ale prawdę mówiąc wpływ rządu na cenę benzyny jest niewielki. Polska nie ma własnej ropy, jesteśmy uzależnieni od importu. A na światowych rynkach ropa idzie w górę. Stąd wzrost cen na naszych stacjach. Owszem, rząd mógłby obniżyć akcyzę. Tyle tylko, że skutek tego mógłby być taki, że ceny by nie spadły (stacje zarobiłyby więcej), za to na pewno straciłby budżet. Czy tego właśnie chce Sojusz, znany z tego, że lubi zgłaszać bardzo słuszne postulaty, tylko zapomina powiedzieć skąd na to wziąć pieniądze? Wypowiedzi polityków SLD o tym, że z likwidacji IPN czy Funduszu Kościelnego nie traktuję serio, bo to - w skali państwa - wystarczy na przysłowiowe waciki.

Pretensje w sprawie cukru należałoby zaś kierować raczej do PiS. To w 2005 r., gdy ministrem rolnictwa był Krzysztof Jurgiel (PiS), Polska w trakcie negocjacji z Brukselą zgodziła się na ograniczenie kwoty produkcji cukru o 300 tys. ton. To mniej niż wynoszą nasze potrzeby.

Do premiera Tuska można mieć pretensje tylko za jego słowa, że szybujące ceny cukru to "efekt wulgarnej spekulacji". Już lepiej by rząd spróbował namówić Komisję Europejską do zwiększenia nam kwoty produkcji cukru. Polscy rolnicy mogliby obsiać jeszcze jakąś część pól burakiem cukrowym, co obniżyłoby ceny.

Tak czy siak spot SLD jest jak kulą w płot. Parafrazując klasyka lewicy, Aleksandra Kwaśniewskiego, chciałoby się powiedzieć: "Młoda lewico, Grzegorzu Napieralski - nie idźcie tę drogą".



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9382343,Spot_kula_w_plot.html#ixzz1IfUAU8gr



Przemek

--

"Przed katastrofą ojciec Rydzyk nazwał Lecha Kaczyńskiego "oszustem", krytykując głowę państwa za politykę wobec środowisk żydowskich. Marię Kaczyńską Rydzyk nazwał "czarownicą". Wtedy, gdy pluto na jego rodzinę, prezes PiS, udawał, że deszcz pada."