|
Data: 2011-07-10 18:53:48 |
Autor: Artur Maśląg |
Moja przygoda z fotoradarem (DK2) |
W dniu 2011-07-10 18:41, Scypio pisze:
Akcja miała miejsce wczoraj. Było leniwe sobotnie popołudnie, jechałem
drogą krajową nr 2 w kierunku Świecka. Wszystko wygląda dośc typowo
jak na DK2 - sznurek samochodów z przodu i z tyłu, ograniczenie do 70
km/h - na budziku coś koło 68. Niebiesa tabliczka - fotoradar.
Mgnienie oka.
Pisk opon, może jakieś dwa auta z przodu, momentalnie hamulec wędruje
w kierunku podłogi - mocne hamowanie - uf udał...
nie! pisk opon z tyłu, 240-kilogramowy chopper z dwójką osób na pokładzie
rozbija się o mój zderzak.
Zatrzymuję się na poboczu, biegnę zobaczyć co z ludźmi z motocykla. Na
szczęście nie jest źle, kierowca w miarę szybko wstaje, pomagam mu ściągnąć
maszynę z jezdni. Pasażerka w szoku, leży w przydrożnym rowie. Poobcierana
trochę ale cała, po chwili przypadkowi znajomi przyklejają jej plastry...
Z jednej strony szok, z drugiej ulga - bo mogło się to skończyć dużo gorzej.
Polecam takie doświadczenie wszystkim miłośnikom i budowniczym fotoradarów.
Polecam ludziom, którzy zamiast budować bezpieczne drogi są w stanie jedynie
montować przydrożne skarbonki. Jeszcze tylko motocykl wypadałoby zamienić na
Kamaza wyładowanego gruzem dla lepszego efektu.
Z Twojego opisu nic tak naprawdę nie wynika, a już w szczególności nie
końcowy wniosek. Zakładając, że ktoś gwałtownie hamował przed FR, to
możesz polecić to debilom gwałtownie hamującym na widok FR - zresztą
oznakowanie było jak sam piszesz. Dodatkowo może być to nauczką do
utrzymywania stosowanego odstępu za pojazdem jadącym przed nami.
|
|
|
Data: 2011-07-11 08:36:26 |
Autor: Arek |
Moja przygoda z fotoradarem (DK2) |
W dniu 2011-07-10 18:53, Artur Maśląg pisze:
W dniu 2011-07-10 18:41, Scypio pisze:
Akcja miała miejsce wczoraj. Było leniwe sobotnie popołudnie, jechałem
drogą krajową nr 2 w kierunku Świecka. Wszystko wygląda dośc typowo
jak na DK2 - sznurek samochodów z przodu i z tyłu, ograniczenie do 70
km/h - na budziku coś koło 68. Niebiesa tabliczka - fotoradar.
Mgnienie oka.
Pisk opon, może jakieś dwa auta z przodu, momentalnie hamulec wędruje
w kierunku podłogi - mocne hamowanie - uf udał...
nie! pisk opon z tyłu, 240-kilogramowy chopper z dwójką osób na pokładzie
rozbija się o mój zderzak.
Zatrzymuję się na poboczu, biegnę zobaczyć co z ludźmi z motocykla. Na
szczęście nie jest źle, kierowca w miarę szybko wstaje, pomagam mu
ściągnąć
maszynę z jezdni. Pasażerka w szoku, leży w przydrożnym rowie.
Poobcierana
trochę ale cała, po chwili przypadkowi znajomi przyklejają jej plastry...
Z jednej strony szok, z drugiej ulga - bo mogło się to skończyć dużo
gorzej.
Polecam takie doświadczenie wszystkim miłośnikom i budowniczym
fotoradarów.
Polecam ludziom, którzy zamiast budować bezpieczne drogi są w stanie
jedynie
montować przydrożne skarbonki. Jeszcze tylko motocykl wypadałoby
zamienić na
Kamaza wyładowanego gruzem dla lepszego efektu.
Z Twojego opisu nic tak naprawdę nie wynika, a już w szczególności nie
końcowy wniosek. Zakładając, że ktoś gwałtownie hamował przed FR, to
możesz polecić to debilom gwałtownie hamującym na widok FR - zresztą
oznakowanie było jak sam piszesz. Dodatkowo może być to nauczką do
utrzymywania stosowanego odstępu za pojazdem jadącym przed nami.
A może nadszedł czas na wlepianie mandatów nie tylko za przekraczanie prędkości jak i za powolną jazdę. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że zawalidrogi mają więcej na sumieniu niż miszcze.
A.
|
|