Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Moja przygoda z fotoradarem (DK2)

Moja przygoda z fotoradarem (DK2)

Data: 2011-07-10 20:44:27
Autor: Michał Gut
Moja przygoda z fotoradarem (DK2)
szkoda ich  - fakt wina kierowcy motoru ale z drugiej strony taki jeden ch. ktory na prostym odcinku drogi - z kilometr idealnie prostej drogi) klepie ostro po hamulcach i o malo co bym w niego przyladowal... ucieklem na lewy pas hamujac awaryjnie i zepchnalem samochod ktory robil dokladnie to samo co ja - hammowal awaryjnie za mna. tyle ze mial mniej miejsca i pierwszy zjechal na lewy pas.

wine wzialem na siebie. natomiast sprawca kolizji byl kutas ktory zahamowal mimo ze nic ale to nic nie bylo przed nim. calkowicie pusta droga w dwie strony.

drugi raz takiemu nie popuszcze.
sir

Data: 2011-07-10 21:12:37
Autor: Andrzej Lawa
Moja przygoda z fotoradarem (DK2)
W dniu 10.07.2011 20:44, Michał Gut pisze:

wine wzialem na siebie.

I słusznie.

natomiast sprawca kolizji byl kutas ktory  zahamowal

Mylisz się.

mimo ze nic ale to nic nie bylo przed nim. calkowicie pusta
droga w dwie strony.

To ty tak twierdzisz. Równie dobrze może się okazać, że ratował przebiegającego zajączka. Udowodnisz, że nie było zajączka?

drugi raz takiemu nie popuszcze.

Na drugi raz naucz się dostosowywać prędkość do warunków drogowych i zachowywać bezpieczny odstęp od pojazdu poprzedzającego.

I nigdy więcej nie rób manewrów na ślepo.

Data: 2011-07-10 22:27:36
Autor: Michał Gut
Moja przygoda z fotoradarem (DK2)
natomiast sprawca kolizji byl kutas ktory  zahamowal

Mylisz się.

siur
sugerujesz ze mozesz sobie depnac w dowolnej chwili w hamulce ot tak?
kierowca nie moze powodowac zagrozenia na drodze swoimi dzialaniami

mimo ze nic ale to nic nie bylo przed nim. calkowicie pusta
droga w dwie strony.

To ty tak twierdzisz. Równie dobrze może się okazać, że ratował przebiegającego zajączka. Udowodnisz, że nie było zajączka?

ale oczywiscie - zgadzam sie. ma prawo chronic sie przed zderzeniem z czymkolwiek. tu ma prawo hamowac tak mocno jak potrafi. ale dowcip polega na tym ze nic nie bylo. prostaczki z budowy wracaly i chcieli naprawic poldka na moj koszt - innego wytlumaczenia nie widze. niestety bylem taki zszokowany ze ani nie spisalem ich numerow ani nawet nie zapytalem o powod hamowania....

drugi raz takiemu nie popuszcze.

Na drugi raz naucz się dostosowywać prędkość do warunków drogowych i zachowywać bezpieczny odstęp od pojazdu poprzedzającego.

wtedy nie zachowywalem odpowiedniego odstepu - to wiem doskonale. a predkosc? jechalem - tu cie zaskocze - zgodnie z przepisami.

I nigdy więcej nie rób manewrów na ślepo.

aleś ty mądry
i niby co - myslisz ze mialem czas na rozgladanie sie? dzialalem odruchowo. mialem czas tylko na to zeby ocenic ze sie nie wyrobie z hamowaniem, puscilem hamulce i ominalem przeszkode i znowu hamowalem.
pieprzenie bez sensu. podjalem sluszna decyzje - jedyna mozliwa. a ze delikwent za mna zrobil dokladnie to samo to inna bajka. moglem jeszcze lądowac w rowie ale bezpieczniejsze bylo wyjechanie na pas pod prad poniewaz widzialem ze nic nie ma na tym pasie. patrzylem sie tam skad mogl nadjechac pojazd i do lba mi nie przyszlo ze ktos moze mnie probowac wyprzedzic podczas takiego manewru.

Data: 2011-07-10 22:37:00
Autor: Andrzej Lawa
Moja przygoda z fotoradarem (DK2)
W dniu 10.07.2011 22:27, Michał Gut pisze:
natomiast sprawca kolizji byl kutas ktory zahamowal

Mylisz się.

siur
sugerujesz ze mozesz sobie depnac w dowolnej chwili w hamulce ot tak?

"Ot tak" nie, ale w każdej chwili może się pojawić jakaś obiektywna konieczność gwałtownego hamowania.

kierowca nie moze powodowac zagrozenia na drodze swoimi dzialaniami

Np. jadąc za blisko pojazdu poprzedzającego.

mimo ze nic ale to nic nie bylo przed nim. calkowicie pusta
droga w dwie strony.

To ty tak twierdzisz. Równie dobrze może się okazać, że ratował
przebiegającego zajączka. Udowodnisz, że nie było zajączka?

ale oczywiscie - zgadzam sie. ma prawo chronic sie przed zderzeniem z
czymkolwiek. tu ma prawo hamowac tak mocno jak potrafi. ale dowcip
polega na tym ze nic nie bylo.

Udowodnisz to?

prostaczki z budowy wracaly i chcieli
naprawic poldka na moj koszt - innego wytlumaczenia nie widze. niestety
bylem taki zszokowany ze ani nie spisalem ich numerow ani nawet nie
zapytalem o powod hamowania....

Ale teraz, dzięki swojej kryształowej kuli, dowiedziałeś się?

drugi raz takiemu nie popuszcze.

Na drugi raz naucz się dostosowywać prędkość do warunków drogowych i
zachowywać bezpieczny odstęp od pojazdu poprzedzającego.

wtedy nie zachowywalem odpowiedniego odstepu - to wiem doskonale. a
predkosc? jechalem - tu cie zaskocze - zgodnie z przepisami.

Skoro wjechałeś komuś w zadek, coś zrobiłeś nie tak - albo prędkość była za wysoka w stosunku do odległości i warunków drogowych, albo odległość zbyt bliska w stosunku do prędkości i warunków drogowych.

I nigdy więcej nie rób manewrów na ślepo.

aleś ty mądry
i niby co - myslisz ze mialem czas na rozgladanie sie?

Nie. I co z tego?

dzialalem odruchowo.

Czy odruchowo też kaleczysz język polski? Rozpoczynając zdanie nie należy stosować małej litery.

I nie ma co deliberować - jechałeś za blisko i cała reszta jest konsekwencją tego właśnie _twojego_ błędu/złamania przepisów.

Moja przygoda z fotoradarem (DK2)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona