Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.telefonia.gsm   »   Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie

Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie

Data: 2009-10-11 09:59:10
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Był sobie telefon, iphone, kupiony we wrześniu w sklepie Orange on-line. Niestety, popsuł się już po paru dniach... Ale to przecież nic strasznego, w końcu jest rękojmia. Na karteczce, którą dostałem z telefonem, napisane jest żeby udać się do salonu firmowego i tam załatwiać sprawy serwisowe.

- Dzień 1, poranek, "salon" na pl. Wilsona
Znając czasy oczekiwania w "salonach" w godzinach wieczornych, udałem się tam rano, zaraz po otwarciu. Po dość krótkim oczekiwaniu dostałem się do jedynego pracownika obsługującego salon - facet dokładnie obejrzał telefon, spytał co nie działa, wyraził współczucie po czym... wysłał mnie do "salonu" na pl. Konstytucji twierdząc, że "są salonem franszyzowym i nie mogą przyjąć do naprawy telefonu zakupionego w sklepie internetowym". Trochę się zdziwiłem, ale uznałem że to moja pomyłka i z pokorą udałem się do pracy.
Oczywiście w biurze sprawdziłem na stronach orange - punkt ten jest "salonem firmowym". Zadzwoniłem więc do nich, zapytałem czy mogę oddać do naprawy telefon kupiony on-line - miła pani odpowiedziała mi, że oczywiście. Na pytanie dlaczego w takim wypadku rano pracownik nie przyjął mi telefon odpowiedziała, że _nie mają telefonów zastępczych_.

- Dzień 1, wieczór, "salon" na ul. Pańskiej
Nie chciałem wracać już na pl. Wilsona, postanowiłem że poświęcę trochę czasu i odstoje swoje w kolejcie w "salonie" na Pańskiej. Wziąłem numerek, przede mną były 3 osoby - niestety kolejka z numerkiem "mam inną sprawę" ma mniejszy priorytet i osoby wchodzące po mnie były obsługiwane przede mną, bo wzięły numerek na kolejkę "chcę kupić neostradę" or similar :) Na szczęscie miłą starsza pani zaczęłą się w tej sprawie awanturować i dzięki temu przeprocesowali szybciutko kolejkę "inna sprawa". Po godzinie już udało mi się dotrzeć do stanowiska.
Pan obejrzał telefon, naładował trochę, po czym stwierdził, że nie może przyjąć mi do naprawy, bo nie przyniosłem pudełka, zasilacza itd... Pudełko jest jak najbardziej sprawne, chciałem oddać do serwisu tylko telefon! Pan był nieubłagany, więc wyciągnąłem swój najcięższy argument: jakieś pół roku wcześniej w "salonie" na pl. Konstytucji przyjęto mi do naprawy (i naprawiono) telefon bez pudełka, zasilacza itd. Pan wytłumaczył mi to (sic!) _niekompetencją pracownika salonu na pl. konstytucji_!!! Poważnie :) Powiedział, że w salonie na pl. konstytucji są niewyszkoleni pracownicy i przyjmują telefony bez pudełek. Poprosiłem go o wystawienie mi na piśmie odmowy przyjęcia telefonu do serwisu, wyszedł gdzieś na dłużej. Po powrocie stwierdził że nie może mi wystawić odmowy. Nie ma takich kompetencji.

- Dzień 2, poranek, "salon" na pl. Konstytucji
Następnego dnia zerwałem się o świcie z mocnym postanowieniem zakończenia misji :) postanowiłem pojechać tym razem na pl. Konstytucji. Znając kolejki w tym "salonie" wziąłem kanapki i coś do czytania, znalazłem też pudełko, wszystkie papiery które były dołączone do tel, zasilacz, słuchawki - słowem kompletny zestaw. Byłem tam niedługo po otwarciu, miłej pani w informacji powiedziałem, że chce zawrzeć nową umowę (żeby dostać numerek nie w kolejce "inne sprawy") i już po kilkunastu minutach byłem obsługiwany :)
Oczywiście pan przyjął telefon do serwisu. Oczywiście, przyjął bez pudełka, zasilacza, słuchawek - sam aparat. W tym momencie byłem zbyt na nich wściekły, żeby wypytać o kompetencje "salonu" na Pańskiej... Pewnie bym coś ciekawego usłyszał.

Wnioski:
- w "salonie" na Pańskiej oddajemy do serwisu telefony z pudełkiem
- w "salonie" na pl. Konstytucji oddajemy bez pudełka
- w "salonie" na pl. Wilsona nie oddajemy wcale
- w "salonach" z kolejkami na karteczki nie przyznajemy się od razu, że przyszliśmy załatwić serwis telefonu: mówimy że chcemy zawrzeć nową umowę - te numerki są szybsze

--
Grych

Data: 2009-10-11 04:08:00
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 11 Paź, 09:59, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:

Wnioski:
- w "salonie" na Pańskiej oddajemy do serwisu telefony z pudełkiem
- w "salonie" na pl. Konstytucji oddajemy bez pudełka
- w "salonie" na pl. Wilsona nie oddajemy wcale
- w "salonach" z kolejkami na karteczki nie przyznajemy się od razu, że
przyszliśmy załatwić serwis telefonu: mówimy że chcemy zawrzeć nową
umowę - te numerki są szybsze

Szukanie problemów na silę. Skoro kupiłeś telefon przez neta to znaczy
że kupiłeś go w PTK CENTERTEL. Jeżeli kupiłeś go w PTK a nie masz
gwarancji (bo na wynalazki Apple jest tylko rękojmia) więc oddajesz go
TYLKO w salonie PTK. Szukanie dziury w całym w tym przypadku jest bez
sensu, bo wystarczy znać podstawy prawa konsumenckiego. A co
przekazania w pudełku czy bez: lepiej w pudełku, w końcu to Tobie
powinno zależeć na tym, by sprzęt po naprawie wrócił w jak najlepszym
stanie.

Data: 2009-10-11 14:04:56
Autor: Maciej Bebenek (news.onet.pl)
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
JohnyK wrote:
On 11 Paź, 09:59, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:

Wnioski:
- w "salonie" na Pańskiej oddajemy do serwisu telefony z pudełkiem
- w "salonie" na pl. Konstytucji oddajemy bez pudełka
- w "salonie" na pl. Wilsona nie oddajemy wcale
- w "salonach" z kolejkami na karteczki nie przyznajemy się od razu, że
przyszliśmy załatwić serwis telefonu: mówimy że chcemy zawrzeć nową
umowę - te numerki są szybsze

Szukanie problemów na silę. Skoro kupiłeś telefon przez neta to znaczy
że kupiłeś go w PTK CENTERTEL. Jeżeli kupiłeś go w PTK a nie masz
gwarancji (bo na wynalazki Apple jest tylko rękojmia) więc oddajesz go
TYLKO w salonie PTK. Szukanie dziury w całym w tym przypadku jest bez
sensu, bo wystarczy znać podstawy prawa konsumenckiego.

Żeby już całkowicie znać podstawy praw konsumenta, to pojęcie rękojmi jest wyłączone dla konsumentów od 1 stycznia 2003 roku. Zanim zaczniesz kogokolwiek pouczać, sam się doucz.
A co do meritum: PTK Centertel, podobnie jak pozostali operatorzy, wydali kupę kasy, żeby salony franczyzowe pozornie niczym nie różniły się od własnych. W związku z tym żądanie, by konsument na podstawie koloru oczu pani sprzedawczyni wiedział, z kim ma do czynienia, jest - lekko mówiąc - nadużyciem.


A co
przekazania w pudełku czy bez: lepiej w pudełku, w końcu to Tobie
powinno zależeć na tym, by sprzęt po naprawie wrócił w jak najlepszym
stanie.

Oczywiście, można też żądać, żeby oddawać telefon do naprawy w tym samym ubraniu, w którym się go kupowało, albo odnosić go w tej samej reklamówce. Z technicznego punktu widzenia może być istotne, abo urządzenie oddawać np. z tym samym zasilaczem, z którym się go używa, a cała reszta wymogów jest bzdurna.
Żądanie od klienta, żeby przez dwa lata przechowywał stos kartonów doskonale wypełnia pojęcie klauzuli niedozwolonej. Słyszałes o czymś takim?

M.

Data: 2009-10-11 06:37:21
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 11 Paź, 14:04, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:
Żeby już całkowicie znać podstawy praw konsumenta, to pojęcie rękojmi
jest wyłączone dla konsumentów od 1 stycznia 2003 roku. Zanim zaczniesz
kogokolwiek pouczać, sam się doucz.
(...)
W związku z tym żądanie, by konsument na podstawie
koloru oczu pani sprzedawczyni wiedział, z kim ma do czynienia, jest -
lekko mówiąc - nadużyciem.
(...)
Żądanie od klienta, żeby przez dwa lata przechowywał stos kartonów
doskonale wypełnia pojęcie klauzuli niedozwolonej. Słyszałes o czymś takim?

Rekojmia w tym została przeze mnie uzyta jako synonim przypadku
niezgodności towaru z umową- nie muszę się douczać. Wystarczy pobyc
(popracować) jeden dzień w salonie, by się nauczyć, że dla Klientów
jest to jedno i to samo i latwiej się z nimi porozumieć uzywając tego
(niezgodnego z prawem handlowym) określenia.
Co do rozróżnienia salonów- to jest bardzo proste, wystarczy spojrzeć
na obowiązkową informację znajdującą sie przy wejściu (fakt, że
najczęściej poniżej linii wzroku) kto jest właścicielem
przedsiębiorstwa na teren którego wchodzisz, Zresztą wizytówki i wiele
innych elementów odróżnia taki salon.
Po trzecie, nikt, także ja, nie napisał że masz obowiązek przechowywać
karton. Twój karton, Twoja sprawa. Ale jednoczesnie zauważ, że
ponosisz współodpowiedzialność za to, co się ze sprzętem dzieje.. Bo to
Ty masz dostaczyc sprzęt dobrze zabezpieczony (i nikt nie wymaga
oryginalnego kartonu- możesz go zapakować w 100m folii bąbelkowej-
Twój wybór).
JK

Data: 2009-10-11 16:02:34
Autor: Maciej Bebenek (news.onet.pl)
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
JohnyK wrote:
On 11 Paź, 14:04, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:
Żeby już całkowicie znać podstawy praw konsumenta, to pojęcie rękojmi
jest wyłączone dla konsumentów od 1 stycznia 2003 roku. Zanim zaczniesz
kogokolwiek pouczać, sam się doucz.
(...)
W związku z tym żądanie, by konsument na podstawie
koloru oczu pani sprzedawczyni wiedział, z kim ma do czynienia, jest -
lekko mówiąc - nadużyciem.
(...)
Żądanie od klienta, żeby przez dwa lata przechowywał stos kartonów
doskonale wypełnia pojęcie klauzuli niedozwolonej. Słyszałes o czymś takim?

Rekojmia w tym została przeze mnie uzyta jako synonim przypadku
niezgodności towaru z umową- nie muszę się douczać. Wystarczy pobyc
(popracować) jeden dzień w salonie, by się nauczyć, że dla Klientów
jest to jedno i to samo i latwiej się z nimi porozumieć uzywając tego
(niezgodnego z prawem handlowym) określenia.

Nie, to nie dla klientów jest to samo, tylko dla niedouczonych sprzedawców. Nie wiem, czy jesteś reprezentantem tej grupy zawodowej, ale jak powołasz się na ustawe o ochronie danych osobowych, albo na kodeks drogowy, to będę już pewien. Jakie prawo handlowe? Co ty chłopie piszesz?
Jeżeli tak samo, jak piszesz, obsługujesz klientów, to mam dla Ciebie radę - jak najszybciej zmień pracę - dla dobra klientów i swojego.


Co do rozróżnienia salonów- to jest bardzo proste, wystarczy spojrzeć
na obowiązkową informację znajdującą sie przy wejściu (fakt, że
najczęściej poniżej linii wzroku) kto jest właścicielem
przedsiębiorstwa na teren którego wchodzisz, Zresztą wizytówki i wiele
innych elementów odróżnia taki salon.

Ale co mnie to obchodzi? Punkt może prowadzić Myszka Miki, spółka z nieograniczoną nieodpowiedzialnością. Jak idę do Orange, to chcę być obsłużony przez Orange, nie przez Ziutka Komórki, Kantor i Warzywa.

Po trzecie, nikt, także ja, nie napisał że masz obowiązek przechowywać
karton. Twój karton, Twoja sprawa. Ale jednoczesnie zauważ, że
ponosisz współodpowiedzialność za to, co się ze sprzętem dzieje. Bo to
Ty masz dostaczyc sprzęt dobrze zabezpieczony (i nikt nie wymaga
oryginalnego kartonu- możesz go zapakować w 100m folii bąbelkowej-
Twój wybór).

Kolejny zonk. Za to, co się dzieje ze sprzętem po wydaniu pokwitowania, odpowiadasz Ty.

M.

Data: 2009-10-11 10:55:40
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 11 Paź, 16:02, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:
Nie, to nie dla klientów jest to samo, tylko dla niedouczonych
sprzedawców.
 Hłe, hle, hłe. Zabawny jesteś. Akurat nie pracuję w żadnym salonie
ale proponował bym posłuchać bredni Klientów. Bo że sprzedawcy gadają
od rzeczy, no cóż, sprzedawcy rekrutują się, wyobraź sobie, z tego
samego społeczeństwa, co Ty, ja i wielu innych. Nie są kosmitami. I
nie zawsze znajdują się na najlepszym dla siebie miejscu.

Nie wiem, czy jesteś reprezentantem tej grupy zawodowej,
Nie, nie jestem.

Jakie prawo handlowe? Co ty chłopie
piszesz?
Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej jest jak sądzę
elementem prawa handlowego. Ale skoro twierdzisz, że nie, ok. Nie będę
się sprzeczał. Natomiast co ma do tego ochrona danych osobowych-
doprawdy, nie wiem...

Jeżeli tak samo, jak piszesz, obsługujesz klientów, to mam dla Ciebie
radę - jak najszybciej zmień pracę - dla dobra klientów i swojego..
Nie, na szczęście, nie, ale jak sobie pomyslę, że taki chłop jak Ty
zajmuje miejsce w salonie, pierdząc bez sensu w stołek i czepiając się
sprzedawcy zajmując mu bez sensu czas, to rzeczywiście, dla dobra
innych Klientów ja nie zostanę Klientem salonu który Ty odwiedzasz.
Bo bym nie zdzierżył straty czasu, jakiej byłbyś powodem.

Ale co mnie to obchodzi?
Zasadniczo- powinno, bo to w końcu Ty działasz w sposób uwłaczający
logice.

Punkt może prowadzić Myszka Miki, spółka z
nieograniczoną nieodpowiedzialnością. Jak idę do Orange, to chcę być
obsłużony przez Orange, nie przez Ziutka Komórki, Kantor i Warzywa.
No cóż, jeżeli kupisz coś w MediaMarkt we Wrocławiu to skorzystasz z
niezgodności towaru z umową w Neonecie?
Przecież wiesz, że nie. To są różne, niezależne skarbowo od siebie
przedsiębiorstwa (a zależne, bo związane umową handlową, która jasno
określa ich prawa i obowiązki). I o ile sprawa gwarancji jest jasna-
telefon kupiony w Orange, o ile masz wypełnioną prawidłowo gwarancję i
dowód zakupu, może oddać w dowolnym salonie (nie tylko Orange, może
być Plus, Era, Play) o tyle niezgodność towaru z umową zgłaszasz
sprzedwcy. I tylko jemu.

Kolejny zonk. Za to, co się dzieje ze sprzętem po wydaniu pokwitowania,
odpowiadasz Ty.
Zgadza się. Ja. Ale ja moge odmówić przyjęcia sprzętu, jeżeli sprzęt
jest dostarczony w opakowaniu nie gwarantującym mu bezpieczeństwa. Bo
tak się złozyło, że ja go wysyłam na Twoje zlecenie. I to Ty masz
przygotować przesyłkę. Ja ją mam przekazać.

JK

Data: 2009-10-12 08:45:01
Autor: Maciej Bebenek (news.onet.pl)
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
JohnyK wrote:


Jakie prawo handlowe? Co ty chłopie
piszesz?
Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej jest jak sądzę
elementem prawa handlowego. Ale skoro twierdzisz, że nie, ok. Nie będę
się sprzeczał. Natomiast co ma do tego ochrona danych osobowych-
doprawdy, nie wiem...

Jeżeli tak samo, jak piszesz, obsługujesz klientów, to mam dla Ciebie
radę - jak najszybciej zmień pracę - dla dobra klientów i swojego.
Nie, na szczęście, nie, ale jak sobie pomyslę, że taki chłop jak Ty
zajmuje miejsce w salonie, pierdząc bez sensu w stołek i czepiając się
sprzedawcy zajmując mu bez sensu czas, to rzeczywiście, dla dobra
innych Klientów ja nie zostanę Klientem salonu który Ty odwiedzasz.
Bo bym nie zdzierżył straty czasu, jakiej byłbyś powodem.

Chodzenie po salonach zostawiam Tobie, ja tam się pojawiam tylko i wyłącznie wtedy, kiedy muszę.


Ale co mnie to obchodzi?
Zasadniczo- powinno, bo to w końcu Ty działasz w sposób uwłaczający
logice.

Punkt może prowadzić Myszka Miki, spółka z
nieograniczoną nieodpowiedzialnością. Jak idę do Orange, to chcę być
obsłużony przez Orange, nie przez Ziutka Komórki, Kantor i Warzywa.
No cóż, jeżeli kupisz coś w MediaMarkt we Wrocławiu to skorzystasz z
niezgodności towaru z umową w Neonecie?

Jest pewn aróżnica między MM i Neonetem, a między salonem firmowym Orange i salonem firmowym Orange, prawda?

Kolejny zonk. Za to, co się dzieje ze sprzętem po wydaniu pokwitowania,
odpowiadasz Ty.
Zgadza się. Ja. Ale ja moge odmówić przyjęcia sprzętu, jeżeli sprzęt
jest dostarczony w opakowaniu nie gwarantującym mu bezpieczeństwa. Bo
tak się złozyło, że ja go wysyłam na Twoje zlecenie. I to Ty masz
przygotować przesyłkę. Ja ją mam przekazać.

Nie. Mylisz punkt obsługi klienta (określony w paru ustawach) z pocztą polską z trąbką (określoną w innej ustawie). Oddajesz telefon do naprawy, nie do wysyłki.

Ale widzę, że takie sprawy są za trudne do zrozumienia.

M.

Data: 2009-10-12 09:43:53
Autor: Michal Jankowski
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
"Maciej Bebenek (news.onet.pl)" <maciej_pmt@tpsa.waw.pl> writes:

Ale widzę, że takie sprawy są za trudne do zrozumienia.

Przeciez on jako czlowiek to doskonale rozumie (albo rozumial, zanim
mu mozg wyprali), ale tutaj ktos mu kazal jakis marketingowy belkot
wstawiac.

Obsluga, ktora nie jest usluga, tylko czynnoscia. Przeciez tego by
Mrozek nie wymyslil.

  MJ

Data: 2009-10-12 13:09:05
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 12 Paź, 08:45, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:

Jest pewn aróżnica między MM i Neonetem, a między salonem firmowym
Orange i salonem firmowym Orange, prawda?

Widzę różnicę między salonem firmowym a salonem franszyzowym, te,
której Ty nie chcesz widzieć.

JK

Data: 2009-10-11 15:00:50
Autor: brum
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Szukanie problemów na silę.

nie, to tylko wskazywanie slabosci "systemu", osmieszanie glupoty i tlumaczenie innym, jak przejsc przez dzungle pulapek

Data: 2009-10-12 03:16:28
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie

Szukanie problemów na silę. Skoro kupiłeś telefon przez neta to znaczy
że kupiłeś go w PTK CENTERTEL. Jeżeli kupiłeś go w PTK a nie masz
gwarancji (bo na wynalazki Apple jest tylko rękojmia) więc oddajesz go
TYLKO w salonie PTK.
Specjalnie sprawdziłem zanim poszedłem, wszystkie te trzy punkty są wymienione na stronach orange jako "salon firmowy".

--
Grych

Data: 2009-10-11 22:45:11
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 12 Paź, 03:16, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:
> Szukanie problemów na silę. Skoro kupiłeś telefon przez neta to znaczy
> że kupiłeś go w PTK CENTERTEL. Jeżeli kupiłeś go w PTK a nie masz
> gwarancji (bo na wynalazki Apple jest tylko rękojmia) więc oddajesz go
> TYLKO w salonie PTK.

Specjalnie sprawdziłem zanim poszedłem, wszystkie te trzy punkty są
wymienione na stronach orange jako "salon firmowy".

Ale dlaczego fimowy = własny? Przecież to nie jest równoznaczne.
Sklepem fimowym, że tak go nazwę, jest każdy LECLERC. A każdy z nich
to inna firma. Ja myslę, że firmowy to w tym przypadku określa zakres
realizowanych usług (czytaj firmowy niewłasny robi to samo to firmowy
wlasny). Ale zakres usług to nie zakres czynności- właśnie do
czynności zaliczamy obsługę niezgodności towaru z umową. Zresztą,
zgadzam się, że mogłoby to być lepiej rozwiązane, ale trudno mieć
pretensje do sprzedawcy że musi się kierować prawem nie przez niego
ustalonym. A zdrugiej strony Apple to też dziwna firma, zamiast dawać
gwarancję na swoje wyroby dają tylko serwis (ciekawe czy z komputerami
też tak jest?)

Data: 2009-10-12 08:48:19
Autor: Maciej Bebenek (news.onet.pl)
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
JohnyK wrote:
On 12 Paź, 03:16, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:
Szukanie problemów na silę. Skoro kupiłeś telefon przez neta to znaczy
że kupiłeś go w PTK CENTERTEL. Jeżeli kupiłeś go w PTK a nie masz
gwarancji (bo na wynalazki Apple jest tylko rękojmia) więc oddajesz go
TYLKO w salonie PTK.
Specjalnie sprawdziłem zanim poszedłem, wszystkie te trzy punkty są
wymienione na stronach orange jako "salon firmowy".

Ale dlaczego fimowy = własny? Przecież to nie jest równoznaczne.
Sklepem fimowym, że tak go nazwę, jest każdy LECLERC. A każdy z nich
to inna firma. Ja myslę, że firmowy to w tym przypadku określa zakres
realizowanych usług (czytaj firmowy niewłasny robi to samo to firmowy
wlasny). Ale zakres usług to nie zakres czynności- właśnie do
czynności zaliczamy obsługę niezgodności towaru z umową.

Musisz być pracownikiem jakiejś sieci - normany człowiek by tego nie wymyślił :-)

Zresztą,
zgadzam się, że mogłoby to być lepiej rozwiązane, ale trudno mieć
pretensje do sprzedawcy że musi się kierować prawem nie przez niego
ustalonym.

LOL.
Prawo określa *minimalny* zakres obsługi, z którego sprzedający nie może się wykpić. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten zakres rozszerzyć, żadne prawo tego nie zabrania.

A zdrugiej strony Apple to też dziwna firma, zamiast dawać
gwarancję na swoje wyroby dają tylko serwis (ciekawe czy z komputerami
też tak jest?)

No popatrz Pan, a klienci PTC mają gwarancję na iPoo... Pewnie sfałszowali... Albo łżą w żywe oczy :-)

M.

Data: 2009-10-12 13:10:53
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 12 Paź, 08:48, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:

No popatrz Pan, a klienci PTC mają gwarancję na iPoo... Pewnie
sfałszowali... Albo łżą w żywe oczy :-)

A to nie wiedziałem, wynalazek Apple lezy poza kręgiem moich
zainteresowań. Ale skoro w Erze jest gwarancja to nie ukrywam, nie
rozumiem Orange. Kompletnie nie rozumiem.

JK

Data: 2009-10-12 13:24:54
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 12 Paź, 08:48, "Maciej Bebenek (news.onet.pl)"
<maciej_...@tpsa.waw.pl> wrote:


Musisz być pracownikiem jakiejś sieci - normany człowiek by tego nie
wymyślił :-)

Niestety, ale nie... Ale to mogloby byc ciekawe.

Data: 2009-10-12 11:37:21
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie

Ale dlaczego fimowy = własny? Przecież to nie jest równoznaczne.
Sklepem fimowym, że tak go nazwę, jest każdy LECLERC. A każdy z nich
to inna firma. Ja myslę, że firmowy to w tym przypadku określa zakres
realizowanych usług (czytaj firmowy niewłasny robi to samo to firmowy
wlasny). Ale zakres usług to nie zakres czynności- właśnie do
czynności zaliczamy obsługę niezgodności towaru z umową.
Czy Ty jesteś pracownikiem orange czy po prostu dobrze się bawisz trolując? Pisałem już, wszystkie te 3 salony są oznaczone na stronach www jako "salon firmowy" - według orange w każdym z nich mogę załatwić sprawy serwisowe.

A zdrugiej strony Apple to też dziwna firma, zamiast dawać
gwarancję na swoje wyroby dają tylko serwis (ciekawe czy z komputerami
też tak jest?)
A w Ameryce biją Murzynów!

Data: 2009-10-12 13:23:30
Autor: JohnyK
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 12 Paź, 11:37, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:

Czy Ty jesteś pracownikiem orange czy po prostu dobrze się bawisz
trolując?
Trolujesz to Ty, choć raczej jestes reprezentantem typu klienta-
pieniacza, który wbrew logice i faktom usiłuje udowodnić wczesniej
postawioną tezę.

Pisałem już, wszystkie te 3 salony są oznaczone na stronach
www jako "salon firmowy" - według orange w każdym z nich mogę załatwić
sprawy serwisowe.

Ale Ty masz problem: firmowy nie oznacza własny. Czy rzeczywście tak
trudno zrozumieć, że to są dwie różne rzeczy? Myslę, że w swoim
zacietrzewieniu nie masz już miejsca na logiczne myslenie. Firmowy to
nie własny. A sprzedawca ma swój niepowtarzalny NIP. A skoro składasz
pismo o niezgodności towaru z umową to składasz je do tego jednego
sprzedawcy. Z tym niepowtarzalnym numerem NIP.
Już prościej nie mogę Ci tego wytłumaczyć. Poza tym na stronie są 4
kategorie salonów: salony Orange, salony partner Orange, salony
sprzedaży tp i sklepy komputerowe. A na podstronie, zakładając, że wg
Ciebie salon Orange to salon firmowy, jest tylko taki punkt: "oddanie
telefonu do naprawy gwarancyjnej", nie ma nic o niezgodności towaru z
umową. Dlaczego? Bo to co innego niż naprawa gwarancyjna.
Najwyraźniej, nie ja tu trolluję tylko Ty szukasz problemów
interpretując zapisy na stronie wg swojego pomysłu. Niezgodnego z
jednoznacznym opisem na stronie.

I tyle, mości Grychu.
EOT

Pozdrawiam

EOT

Data: 2009-10-13 12:10:46
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
JohnyK pisze:

Ale Ty masz problem: firmowy nie oznacza własny. Czy rzeczywście tak
trudno zrozumieć, że to są dwie różne rzeczy? Myslę, że w swoim
zacietrzewieniu nie masz już miejsca na logiczne myslenie. Firmowy to
nie własny. A sprzedawca ma swój niepowtarzalny NIP. A skoro składasz
pismo o niezgodności towaru z umową to składasz je do tego jednego
sprzedawcy. Z tym niepowtarzalnym numerem NIP.
Już prościej nie mogę Ci tego wytłumaczyć. Poza tym na stronie są 4
kategorie salonów: salony Orange, salony partner Orange, salony
sprzedaży tp i sklepy komputerowe. A na podstronie, zakładając, że wg
Ciebie salon Orange to salon firmowy, jest tylko taki punkt: "oddanie
telefonu do naprawy gwarancyjnej", nie ma nic o niezgodności towaru z
umową. Dlaczego? Bo to co innego niż naprawa gwarancyjna.
Najwyraźniej, nie ja tu trolluję tylko Ty szukasz problemów
interpretując zapisy na stronie wg swojego pomysłu. Niezgodnego z
jednoznacznym opisem na stronie.
Pojechałeś :)

EOT także z mojej strony

Data: 2009-10-13 04:18:18
Autor: Jurek Jurek
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 13 Paź, 12:10, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:
JohnyK pisze:

> Ale Ty masz problem: firmowy nie oznacza własny. Czy rzeczywście tak
> trudno zrozumieć, że to są dwie różne rzeczy? Myslę, że w swoim
> zacietrzewieniu nie masz już miejsca na logiczne myslenie. Firmowy to
> nie własny. A sprzedawca ma swój niepowtarzalny NIP. A skoro składasz
> pismo o niezgodności towaru z umową to składasz je do tego jednego
> sprzedawcy. Z tym niepowtarzalnym numerem NIP.
> Już prościej nie mogę Ci tego wytłumaczyć. Poza tym na stronie są 4
> kategorie salonów: salony Orange, salony partner Orange, salony
> sprzedaży tp i sklepy komputerowe. A na podstronie, zakładając, że wg
> Ciebie salon Orange to salon firmowy, jest tylko taki punkt: "oddanie
> telefonu do naprawy gwarancyjnej", nie ma nic o niezgodności towaru z
> umową. Dlaczego? Bo to co innego niż naprawa gwarancyjna.
> Najwyraźniej, nie ja tu trolluję tylko Ty szukasz problemów
> interpretując zapisy na stronie wg swojego pomysłu. Niezgodnego z
> jednoznacznym opisem na stronie.

Pojechałeś :)

EOT także z mojej strony

Grychu, a czemu kupowales przez strone? Taniej jakos jest? Bo wiem, ze
net mobilny taniej przez strone wychodzi.

Co do samej obslugi klienta, to jak widac nie ma reguly, zawsze sie
jakis gorszy konsultant trafi. Wazne, ze udalo sie w koncu oddac
telefon. Ja generalnie nie mialem nigdy problemu z obsluga klienta ani
orange, ani tp (chociaz z BOK tp, to raczej korzystam przez ich
strone).

Data: 2009-10-13 14:30:26
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Jurek Jurek pisze:
Grychu, a czemu kupowales przez strone? Taniej jakos jest? Bo wiem, ze
net mobilny taniej przez strone wychodzi.
Nie wiem czy jest taniej, było mi wygodniej wyklikać po prostu.. Może to błąd.
BTW jeszcze jedna ciekawa historia związana z Orange: jakiś miesiąc temu zadzwonili do mnie z Orange z informacją, że kończy mi się umowa na jednym z numerów i mogę sobie przedłużyć umowę itd itd. Powiedziałem, że właściwie czemu nie, pod warunkiem, że dadzą mi iphona 3gs na tą umowę - facet po drugiej stronie sprawdził, podał cenę, zapytał czy realizować - zgodziłem się, facet wklepał zamówienie, podał mi nr i stwierdził, że w ciągu kilku dni kurier przyjedzie.
Następnego dnia ktoś inny zadzwonił z orange i powiedział, że musi anulować to zamówienie, bo był jakiś błąd w systemie i takich telefonów nie mają w przedłużeniu umowy :-)))

Co do samej obslugi klienta, to jak widac nie ma reguly, zawsze sie
jakis gorszy konsultant trafi. Wazne, ze udalo sie w koncu oddac
telefon. Ja generalnie nie mialem nigdy problemu z obsluga klienta ani
orange, ani tp (chociaz z BOK tp, to raczej korzystam przez ich
strone).
To prawda, ważne że oddałem. Ciekawe ile poczekam na naprawę :)

--
Grych

Data: 2009-10-14 01:30:43
Autor: Jurek Jurek
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On 13 Paź, 14:30, "Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz" <gr...@nospam.tg.pl>
wrote:
Nie wiem czy jest taniej, było mi wygodniej wyklikać po prostu.. Może to
błąd.

Mnie sie wydaje, ze costam taniej jest, takze blad raczej nie. Na
niektore telefony sa znizki na pewno. No i na ten net jest na pewno,
to wiem, bo sie tym interesuje (wieksze limity sa), takze zawsze warto
temu online'owi sie przyjrzec.

piotrek: no tak jak mowilem, zawsze sie cos moze trafic. Wiekszosc
spraw na szczescie mozna zalatwic przez ich strone.

Data: 2009-10-12 16:43:08
Autor: brum
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Ale dlaczego fimowy = własny? Przecież to nie jest równoznaczne.

powaznie ? w takim razie to spisek

Data: 2009-10-11 10:37:08
Autor: Kazik
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie


- Dzień 2, [...]
Oczywiście pan przyjął telefon do serwisu.
> [...]

Szybko Ci sie to udalo, ja mialem SPV E650 kupiony rowniez przez
Internet z 2-letnia gwarancja na pismie ktorego mi nie przyjmowali
poniewaz... gwarancji bylo pol roku. Salony odbijaly miedzy soba pileczki, infolinia mowila ze musza mi telefon przyjac, rzecznik
konsumentow nie chcial mi pomoc bo telefon byl na firme, ja nie mialem
ochoty sie z nimi procesowac i ostatecznie sam zamowilem uszkodzona
klawiature i ja wymienilem. Orange.

Data: 2009-10-11 12:35:29
Autor: J.F.
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
On Sun, 11 Oct 2009 10:37:08 +0200,  Kazik wrote:
Szybko Ci sie to udalo, ja mialem SPV E650 kupiony rowniez przez
Internet z 2-letnia gwarancja na pismie ktorego mi nie przyjmowali
poniewaz... gwarancji bylo pol roku.

Nie bardzo rozumiem, ale jesli Orange ci oferowal telefon informujac o
polrocznej gwarancji .. no to tak sie umowiliscie.

A jesli jest do tego karta gwarancyjna na 2-lata .. to kto jest tam
wymieniony jako gwarant ? Orange czy jakies SPV Polska ? J.

Data: 2009-10-11 21:55:41
Autor: Kazik
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
J.F. pisze:
On Sun, 11 Oct 2009 10:37:08 +0200,  Kazik wrote:
Szybko Ci sie to udalo, ja mialem SPV E650 kupiony rowniez przez
Internet z 2-letnia gwarancja na pismie ktorego mi nie przyjmowali
poniewaz... gwarancji bylo pol roku.

Nie bardzo rozumiem, ale jesli Orange ci oferowal telefon informujac o
polrocznej gwarancji .. no to tak sie umowiliscie.

Kupujac telefon nie zwrocilem uwagi na okres gwarancyjny. Ale skoro ktos sie w Orange przy wysylce telefonu pomylil i wypisal mi dokument potwierdzajacy gwarancje 2-letnia, to co mnie to powinno obchodzic?

Nie pamietam kto mial realizowac gwarancje, badz co badz dzwonilem do serwisu i tam dowiedzialem sie ze gwarancji jest rok ale od daty produkcji telefonu a nie sprzedazy.

Data: 2009-10-11 20:21:59
Autor: gasper
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
a wystarczyło iść na poczte i wysłać w 5 minut ze stosownym pismem :)

Data: 2009-10-11 21:03:41
Autor: Remek
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Użytkownik "Tomek "Grych" Gryszkiewicz" napisał:

Był sobie telefon...

Mógłbyś sie pochwalić w jakiej firmie pracujesz?

Remek

Data: 2009-10-13 12:07:48
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Remek pisze:
Użytkownik "Tomek "Grych" Gryszkiewicz" napisał:

Był sobie telefon...

Mógłbyś sie pochwalić w jakiej firmie pracujesz?
We własnej :)

--
Grych

Data: 2009-10-13 13:18:39
Autor: Remek
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Użytkownik "Tomek "Grych" Gryszkiewicz" napisał:

> > Mógłbyś sie pochwalić w jakiej firmie pracujesz?

We własnej :)

Doceniam dowcip, ale chodziło mi o coś więcej. Ciekaw byłbym opinii klientów
o Twojej firmie :) Na podstawie zachowań niektórych pracowników nie powinno
się wyrabiać opinii o całości firmy. To nieobiektywne. Jeśli chciałbys być
fair, powinieneś podać adresy punktów, w których zostałeś źle obsłużony i
nazwiska konkretnych osób. Być może nastąpiła by reakcja ich przełożonych.

Remek

Data: 2009-10-13 14:15:02
Autor: Tomek \"Grych\" Gryszkiewicz
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Remek pisze:

Doceniam dowcip, ale chodziło mi o coś więcej. Ciekaw byłbym opinii klientów
o Twojej firmie :) Na podstawie zachowań niektórych pracowników nie powinno
się wyrabiać opinii o całości firmy. To nieobiektywne. Jeśli chciałbys być
fair, powinieneś podać adresy punktów, w których zostałeś źle obsłużony i
nazwiska konkretnych osób. Być może nastąpiła by reakcja ich przełożonych.
Podałem adresy przecież.. A nazwisk nie znam. Przypominam, że prosiłem o podanie na piśmie powodów odmowy przyjęcia telefonu do serwisu i nie dostałem.
Obiektywny nie jestem i nie mam zamiaru, straciłem dużo czasu i jestem zły po prostu :->

--
Grych

Data: 2009-10-14 00:04:26
Autor: Piotrek
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Użytkownik "Tomek "Grych" Gryszkiewicz" <grych@nospam.tg.pl> napisał w wiadomości news:has38g$ou8$1inews.gazeta.pl...
Był sobie telefon, iphone, kupiony we wrześniu w sklepie Orange on-line. Niestety, popsuł się już po paru dniach... Ale to przecież nic strasznego, w końcu jest rękojmia. Na karteczce, którą dostałem z telefonem, napisane jest żeby udać się do salonu firmowego i tam załatwiać sprawy serwisowe.


Stary, ja poszedłem rozwiązać umowę z Orange, ponieważ nie zadowoliło mnie to, co w salonie zaproponowali mi w ramach przedłużki (a raczej wycofali się z oferty).
Długa rozmowa z panem, który pokazując telefon próbował ode mnie wyciągnąć podpis na cyrografie - nieskuteczna (z jego punktu widzenia). W końcu dostałem druk wypowiedzenia. Wypełniłem, podpisałem, podpisał też facet z punktu, złozyłem, dostałem potwierdzoną pieczątką punktu i tekstem "za zgodność z orygianłem" kserokopię i spokojnie czekałem na rozwiązanie umowy. Gdy to nie nastąpiło, udałem się do Salonu Firmowgo, gdzie po 2,5h oczekiwania w kolejce pani obejrzała kopię wypowiedzenia i stwierdziła, że..... jest to wypowiedzenie nieważne !!! Nie chciała jednak powiedzieć dlaczego.
Plątała się coś o procedurach i kto powinien być podpisany ze strony salonu pod wypowiedzeniem - skąd ja, na Boga Ojca mam to wiedzieć ?? wydawało mi się wogóle, że jakikolwiek formularz i podpis człowieka z Orange jest niepotrzebny (chyba, że jako potwierdzenie przyjęcia).
Potem, w luźniejszej rozmowie (gdy stwierdziłem że zamieniam abonament na prepaid), pani stwierdziła, że wypowiedzenie wogóle nie zostało w systemie Orange zarejestrowane !!! I chcąc dochodzić swoich racji musiałbym człowiekowi z Orange wytoczyć proces cywilny.....

Piotrek

Data: 2009-10-14 07:41:50
Autor: brum
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Plątała się coś o procedurach i kto powinien być podpisany ze strony salonu pod wypowiedzeniem - skąd ja, na Boga Ojca mam to wiedzieć ?? wydawało mi się wogóle, że jakikolwiek formularz i podpis człowieka z Orange jest niepotrzebny (chyba, że jako potwierdzenie przyjęcia).

bo widzisz, to nie byl salon firmowy tylko franszyza, a pracownik nie byl z franszyzy tylko z prac interwencyjnych
a w ogole to czcionka na pismie byla nieodpowiednia

Data: 2009-10-14 10:14:28
Autor: Flo
Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie
Piotrek pisze:
Użytkownik "Tomek "Grych" Gryszkiewicz" <grych@nospam.tg.pl> napisał w wiadomości news:has38g$ou8$1inews.gazeta.pl...
Był sobie telefon, iphone, kupiony we wrześniu w sklepie Orange on-line. Niestety, popsuł się już po paru dniach... Ale to przecież nic strasznego, w końcu jest rękojmia. Na karteczce, którą dostałem z telefonem, napisane jest żeby udać się do salonu firmowego i tam załatwiać sprawy serwisowe.


Stary, ja poszedłem rozwiązać umowę z Orange, ponieważ nie zadowoliło mnie to, co w salonie zaproponowali mi w ramach przedłużki (a raczej wycofali się z oferty).
Długa rozmowa z panem, który pokazując telefon próbował ode mnie wyciągnąć podpis na cyrografie - nieskuteczna (z jego punktu widzenia). W końcu dostałem druk wypowiedzenia. Wypełniłem, podpisałem, podpisał też facet z punktu, złozyłem, dostałem potwierdzoną pieczątką punktu i tekstem "za zgodność z orygianłem" kserokopię i spokojnie czekałem na rozwiązanie umowy. Gdy to nie nastąpiło, udałem się do Salonu Firmowgo, gdzie po 2,5h oczekiwania w kolejce pani obejrzała kopię wypowiedzenia i stwierdziła, że..... jest to wypowiedzenie nieważne !!! Nie chciała jednak powiedzieć dlaczego.
Plątała się coś o procedurach i kto powinien być podpisany ze strony salonu pod wypowiedzeniem - skąd ja, na Boga Ojca mam to wiedzieć ?? wydawało mi się wogóle, że jakikolwiek formularz i podpis człowieka z Orange jest niepotrzebny (chyba, że jako potwierdzenie przyjęcia).
Potem, w luźniejszej rozmowie (gdy stwierdziłem że zamieniam abonament na prepaid), pani stwierdziła, że wypowiedzenie wogóle nie zostało w systemie Orange zarejestrowane !!! I chcąc dochodzić swoich racji musiałbym człowiekowi z Orange wytoczyć proces cywilny.....

Dlatego żadnych druków tylko i wyłącznie odręcznie napisane pismo z podpisem przyjęcia i pieczątka punktu.

W sądzie jest to wystarczające potwierdzenie złożenia wypowiedzenia i Orange przegrywa.

--
Florian Marzejewski
http://bezpieczenstwo-osobiste.com
http://detektywtorun.pl
+48 509 969 040
Departament Klientów Biznesowych Plus GSM (G300) Toruń
+48 607 600 027

Moje boje z "salonami" firmowymi orange w Warszawie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona