Data: 2009-05-25 10:33:52 | |
Autor: mkarwan | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
15 marca 1948 r. stalinowski sąd skazał Witolda Pileckiego - dobrowolnego
więźnia Oświęcimia - na karę śmierci. 25 maja 1948 r. w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie wyrok wykonano. (...)"sędziowie" - w większości Polacy, choć cieszyli się wyjątkowo złą sławą, byli jedynie pionkami. Godzili się na rolę figurantów, realizujących zbrodniczy plan postawionych wyżej, działających w zaciszu gabinetów mocodawców - Żydów, nadając ich decyzjom pozory praworządności. Nad "właściwym" przebiegiem śledztwa i procesu czuwał zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnych (oskarżenie Pileckiego i jego współpracowników miało charakter szczególny) ppłk Henryk Podlaski. Prokurator Czesław Ł. twierdzi, że przed rozprawą Podlaski i jego szef - Naczelny Prokurator Wojskowy - Stanisław Zarako-Zarakowski (Rosjanin, słynny kat Polaków) wezwali go do siebie i przekazali "wytyczne oskarżenia". Mieli mu zarazem obiecać, że żaden wyrok śmierci w tej sprawie nie zostanie wykonany. W dokumentach czytamy: Podlaski Hersz, syn Mojżesza i Szpryncy Austern, ur. 7 marca 1919 r. w Suwałkach. Później imiona rodziców zmieniono - odpowiednio - na Maurycego i Stanisławę. W 1956 r. Henryk Podlaski zaczął używać imienia Bernard, po czym ślad po nim zaginął. Przez dłuższy czas szukała go KG MO, bezskutecznie. Mówiło się, że utonął w nurtach Bugu. Miał to być albo akt samobójczy, albo wynik nieudanej ucieczki na Wschód. W 1966 r., po 10 latach starań, żona krwawego prokuratora uzyskała potwierdzenie jego zgonu. Istnieją jednak relacje, że cała sprawa została sfingowana, a Podlaski... zamieszkał w ZSRR u boku swojej siostry, która wyszła za mąż za wysokiego funkcjonariusza NKWD. Niektórzy twierdzą, że Podlaski żyje do dziś. Jego ostatni adres w Warszawie to ul. Lądowa 5 m. 91. 3 maja 1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy wyrok na Pileckiego utrzymał w mocy. Z ramienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej dopilnował tego mjr Rubin Szwajg. Urodzony 15 listopada 1898 r. w Jarosławiu, syn Dawida, podobnie jak Henryk (Hersz) Podlaski, w stalinowskiej prokuraturze był odpowiedzialny za sprawy szczególne. 10 lipca 1948 r. Szwajg napisał do MON prośbę o zwolnienie ze służby wojskowej: "z uwagi na to, że zamierzam wraz z żoną wyjechać do Izraela, by tam połączyć się z naszą najbliższą rodziną. Mamy w Izraelu córkę naszą, rodziców i rodzeństwo". Niedawno Interpol dostarczył stronie polskiej takie oto dane: "Rubin Szwajg - SHATKAY Reuben, s. David, ur. 15 listopada 1898 r., zm. 19 kwietnia 1992 r. w Izraelu. GMACH STALINIZMU W składzie sędziowskim NSW, prócz spełniających drugorzędną rolę Polaków - płk. Kazimierza Drohomireckiego, ppłk. Romana Kryże i por. Jerzego Kwiatkowkiego, zasiadał mjr (potem ppłk) Leo (Lew) Hochberg. W akcie narodzin tego ostatniego czytamy: "W obecności Szoela Gohberga (Gochberga) - inspektora towarzystwa ubezpieczeniowego (ojciec Leo był wydawcą prasy żydowskiej i założycielem tygodnika "Frajtag" - później "Unzer Leben" - TMP) i Gabiela Ołata (Oleła), miejscowego podrabina, urodził się (3) 15 lutego 1899 r. w Łodzi o godz. 11 w nocy z żony Rejzli z domu Wajntraub, 21 lat. Przy obrzezaniu nadano dziecku imię Lew". Inny dokument zaświadcza o małżeństwie Hochberga: "w 1919 r. 26 sierpnia Lew Gohlberg, z ojca Saula, kawaler, lat 20, zawarł związek małżeński z panną Idas Michiel Galperin, z ojca Dawida, ślub odbył się 10 sierpnia (starego stylu) Odessa 19 listopada 1920 roku". Leo Hochberg zmarł w 1978 r. W Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego (kwiecień-czerwiec 1978 r., nr 2 (106)) w rubryce "In memoriam" czytamy o Hochbergu, że "jako znawca problematyki i historii żydowskiej oraz znakomity hebraista" wniósł "poważny wkład do prac Instytutu". Potem jest skrócony życiorys zmarłego: Po ukończeniu gimnazjum w Odessie (1917 r.) i prawa na Uniwersytecie Warszawskim (1926 r.) był radcą prawnym w Banku Dyskontowym w Warszawie. W dalszej części życiorysu napisano, że "w okresie II wojny światowej (już od 1939 r. - TMP) przebywał w Związku Radzieckim, pracując na różnych stanowiskach w bankowości i w przemyśle poligraficznym. Pełnił także funkcję przewodniczącego Związku Patriotów Polskich w ZSRR na okręg Baszkirskiej Republiki Autonomicznej. W 1944 r. wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, pełniąc służbę w sądownictwie wojskowym (m.in. sędzia, a następnie zastępca szefa Wojskowego Sądu Garnizonowego w rodzinnej Łodzi - TMP)". Tyle Biuletyn ŻIH. W "ludowej" Polsce kariera Hochberga rozwinęła się - w latach 1947-1955 był sędzią i sekretarzem Zgromadzenia Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego, a w latach 1955-1957 (po zwolnieniu z wojska) sędzią Sądu Najwyższego. Jeden z sędziów (też zaangażowany w "okres błędów i wypaczeń") stwierdził, że NSW "w latach minionych był główną i zasadniczą transmisją stalinizmu do wszystkich sądów wojskowych (co często oznaczało brutalne ingerencje w orzecznictwo sądów I instancji - TMP). (...) Tow. Aspis (Feliks Aspis, też przedwojenny prawnik - TMP) i Hochberg wytrwale i z gorliwością wznosili ten teoretyczny gmach stalinizmu na terenie NSW. Z tego gmachu teoretycznego stalinizmu wydobywał się gryzący czad, który zatruwał sądy w terenie i dusze sędziów". Jerzy Poksiński w książce "TUN" pisze, że Hochberg "upowszechniał w sądzie "nowinki prawne" rodem z ZSRR, w tym przede wszystkim treści prac Andrieja Wyszyńskiego (prokurator generalny ZSRR, twórca teorii, że przyznanie się oskarżonego może stanowić decydujący dowód winy - TMP)". Hochberg - dodać warto - nie był tylko teoretykiem, ale również praktykiem - orzekał w sądach I instancji. Komisja, powołana w 1956 r. do zbadania przejawów łamania socjalistycznej praworządności w organach sądownictwa wojskowego, uznała, że dopuścił się wielu "nieprawidłowości". Chciała obniżyć mu stopień wojskowy z podpułkownika do kapitana i zakazać pracy w wymiarze "sprawiedliwości". Mimo dyskwalifikującej opinii Leo Hochberg pracował dalej. W latach 1957-68 był naczelnikiem wydziału w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tyle fakty. W dalszej części apologetycznego wspomnienia, opublikowanego przez ŻIH, czytamy o "pracy społecznej" Hochberga: od 1947 r. był członkiem PPR, potem PZPR, a także Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. "Posiadał liczne odznaczenia wojskowe i państwowe, w tym Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski". I na koniec: "Odszedł od nas wybitny erudyta, mądry doradca, uczynny i oddany współpracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce, człowiek wielkiego serca i dobroci". Ani słowa o tym, że był stalinowskim pułkownikiem, a tym bardziej o jego udziale w mordzie sądowym na rotmistrzu Pileckim i procesach innych żołnierzy AK. Z WYROKU RÓŻAŃSKIEGO Śledztwo przeciwko Pileckiemu nadzorował Departament Śledczy MBP, a osobiście (co też świadczy o szczególnym znaczeniu, jaki komuniści przykładali do sprawy) jego szef płk Jacek Różański (Józef Goldberg), który faktycznie - w porozumieniu ze swoimi ziomkami z prokuratury - wydawał wyroki. Pomagał mu zastępca - naczelnik Wydziału II ppłk Adam Humer i dyr. Departamentu III MBP (ds. walki z bandytyzmem, czyli niepodległościowym podziemiem) inny płk, Żyd Józef Czaplicki, ze względu na swoją nienawiść do AK-owców nazywany "Akowerem". Różański ignorował fakty przemawiające "na korzyść" rotmistrza, np. raporty z jego pracy w Oświęcimiu, a nadawał specjalne znaczenie sfingowanym dokumentom (podstawą oskarżenia grupy Pileckiego były wymyślone przez bezpiekę plany zlikwidowania "mózgów MBP" - właśnie Różańskiego, Czaplickiego i szefowej Departamentu V MBP Julii Brystygier "Luny"). Na biurka Różańskiego i Czaplickiego trafiały notatki "agentów celnych", czyli więziennych kapusiów, rozpracowujących Pileckiego i jego towarzyszy. Dostawał je również wiceminister bezpieki gen. Roman Romkowski (Natan Grunsapau-Kikiel), który faktycznie rządził MBP (szef resortu gen. Stanisław Radkiewicz - polski internacjonał, był tylko figurantem). Przesłuchiwało, co było w zwyczaju bezpieki, kilku "oficerów" śledczych - niedouczonych typków z awansu społecznego, którym władza (pozorna) uderzyła do głowy. Fakt, iż stanowili tylko narzędzie zbrodni w rękach żydowskiego kierownictwa, nie oznacza wcale, że są mniej winni - bezpośrednio znęcali się nad polskimi patriotami. W wyjątkowo brutalny sposób realizowali plan ukrytych w cieniu, żydowskich morderców zza biurka. |
|
Data: 2009-05-25 10:55:36 | |
Autor: WW | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Już była nawet próba w PE ustanowienie jego dnia. Tylko się ośmieszamy. W Europie mówienie o zbrodniach wojennych i powojennych jest "demo de". Ciszej nad ta trumną. Pozdrawiam WW -- Dwa aksjomaty wojny: 1. Nie będziesz maszerował na Moskwę. 2. Nie będziesz maszerował na Kabul. |
|
Data: 2009-05-25 11:02:16 | |
Autor: mkarwan | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Użytkownik "WW" <wuwu0@vp.pl> napisał w wiadomości news:gvdmhu$5vt$1atlantis.news.neostrada.pl...
W czym się ośmieszamy? Czy Żydzi tez się ośmieszają eksponując to co się stało z nimi podczas IIWŚ? |
|
Data: 2009-05-25 12:17:29 | |
Autor: WW | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
mkarwan pisze:
W czym się ośmieszamy? Bo jesteśmy nieskuteczni !!!!! Oni doskonale wiedza co robią i planują posunięcia. Poza tym działają po cichu. My nadal liczymy na "patriotyzm i pamieć" a to nie ma wysokiej ceny we współczesnym świecie białego człowieka. W tej konkretnej sprawie, ilu w Polsce ludzi wie, kto to był i dlaczego ma być sławny. 100 - 300 ? Z takim kapitałem chcemy aby cała Europa uznała go za "bohatera" ? Nic dziwnego, że wywołujemy tylko uśmiech politowania. Oni znają tylko Wałęsę, część JP nr II i może Kopernika. Pozdrawiam WW "Ein Reich, ein Volk, ein EURuro" "Kiedy Niemcy uznają się za ofiary II Wojny Światowej, ich sąsiedzi powinni zacząć się bać. " |
|
Data: 2009-05-25 12:40:17 | |
Autor: Piotr | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Dnia Mon, 25 May 2009 12:17:29 +0200, WW napisał(a):
No, ale gdy chcemy być skuteczni, czyli informować, mówić i działać, to wylezie zawsze ktoś i mówi, że się ośmieszamy i jestesmy niemodni. Weź i się zdecyduj, bo jakieś wygibasy czynisz. Sukces judejczyków polega na tym, że robią to, czego innym zakazują. To się nazywa hucpa. Piotr |
|
Data: 2009-05-25 12:55:14 | |
Autor: WW | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Piotr pisze:
No, ale gdy chcemy być skuteczni, czyli informować, mówić i działać, Przekręcasz albo nie rozumiesz. Uczy go sławnym w Polsce, ale taki naprawdę sławnym a nie ustanowionym dekretem. Jak to zrobisz, droga do Europy otwarta. Nikit wtedy nie będzie się śmiał bo im "polityczna poprawność" nie pozwoli. Sale im p. Geremka przyklepali wszyscy - bo go znali !!!!!!! Dobrze im się zasłużył (szkoda, ze nie nam). Żydzi z firma 'Holokaust" czekali prawie 30 lat, zanim wysunęli pierwsze roszczenia poza Niemcami. Myslisz, że to 30 lat siedzieli i czekali. ? Pozdrawiam WW "Ein Reich, ein Volk, ein EURuro" "Kiedy Niemcy uznają się za ofiary II Wojny Światowej, ich sąsiedzi powinni zacząć się bać. " |
|
Data: 2009-05-25 13:24:27 | |
Autor: Piotr | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Dnia Mon, 25 May 2009 12:55:14 +0200, WW napisał(a):
Rozumiem i nie przekręcam. To raczej ty udajesz idiotę, jak uczynić sławnym bohatera podziemia zgładzonego przez polakożerczych funkcjonariuszy UB (żydowskiego pochodzenia, jakby się kto pyta), kiedy oni (albo ich potomstwo) dalej na straży (teraz już pilnują poprawności politycznej)? A jak juz prubujemy, to wylizie jakiś politpoprawny, a pozyteczny idiota i powie, że to niemodne, albo awanturnicze, albo ksenofobiczne, albo... "Już była nawet próba w PE ustanowienie jego dnia. Tylko się ośmieszamy. W Europie mówienie o zbrodniach wojennych i powojennych jest "demo de". Ciszej nad ta trumną." Piotr |
|
Data: 2009-05-25 13:39:44 | |
Autor: WW | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Piotr pisze:
Dnia Mon, 25 May 2009 12:55:14 +0200, WW napisał(a): Czyli, nie potrafisz go uczynić "bohaterem" nawet w małej Polsce, to co daje Ci prawo do utyskiwania, że w wielkiej Europie też się nie udało ? To było do przewidzenia. Zatem cała sprawa jest tylko politycznym awanturnictwem. A jak juz prubujemy, to wylizie jakiś politpoprawny, a pozyteczny Prawda jest czasem bolesna. Pozdrawiam WW "Ein Reich, ein Volk, ein EURuro" "Kiedy Niemcy uznają się za ofiary II Wojny Światowej, ich sąsiedzi powinni zacząć się bać. " |
|
Data: 2009-05-25 11:03:07 | |
Autor: Piotr | |
Mordercy rotmistrza Pileckiego | |
Dnia Mon, 25 May 2009 10:55:36 +0200, WW napisał(a):
"Się ośmieszamy"? A czym? Bycie modnym nie czyni kimś, chciaż wielu marzy o tym, żeby tak było. Tak bardzo chcą być kimś, a na mode ich stać. Piotr |