Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Mroczne pasje zachodnich dziennikarzy

Mroczne pasje zachodnich dziennikarzy

Data: 2010-07-28 19:04:10
Autor: u2
Mroczne pasje zachodnich dziennikarzy
... oraz "rosyjskie standardy" :

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/37085

Zajrzeliśmy do amerykańskich i brytyjskich gazet z lat 1988–1989 i
początku lat 90. Wynika z nich, że od dnia tragedii nad Lockerbie własne
śledztwa prowadziło dziesiątki dziennikarzy z Europy Zachodniej i USA,
m.in. z „Time”, „Die Zeit” czy „Washington Post”. „Mroczne pasje” i
„obsesje” zachodnich żurnalistów przejawiały się w starannym
dokumentowaniu okoliczności katastrofy, przepytywaniu setek informatorów
ze służb specjalnych i naocznych świadków zdarzenia, krytyce
prowadzonego śledztwa oraz stawianiu najrozmaitszych, często zupełnie
nieprawdopodobnych hipotez. O strącenie amerykańskiego samolotu
dziennikarze podejrzewali m.in. terrorystów z Libanu, bojowników
palestyńskich, syryjskich handlarzy narkotyków, władze Iranu, radykałów
z Libii (do tej wersji przychylili się brytyjscy i amerykańscy śledczy),
agentów Stasi, szpiegów Mossadu, a nawet CIA. Niektóre z tych hipotez
były oczywiście określane mianem „teorii spiskowych”, ale nikomu nie
przyszłoby do głowy nazywać ich „piekielną kampanią”, „sabatem
czarownic” czy efektem „mrocznych pasji” – tak jak uczynił to wspomniany
już Piotr Stasiński wobec podejrzeń, że za katastrofą w Smoleńsku stali
Rosjanie.


Do dziś zresztą w angielskich i amerykańskich środkach masowego przekazu
pojawiają się filmy i artykuły prasowe, podważające oficjalne ustalenia
śledczych (zwłaszcza wartość dowodów przeciw oskarżonym przez
prokuratorów Libijczykom) czy ujawniające nowe szczegóły tragedii sprzed
22 lat. Mimo że część z nich uderza w dawną administrację George’a Busha
i konserwatywny rząd Margaret Thatcher, nikt nie zarzuca ich autorom
politycznej gry trumnami czy wywoływania wojny amerykańsko-amerykańskiej
lub brytyjsko-brytyjskiej.


Rosyjskie „standardy”


Śmierć prezydenta RP pod Smoleńskiem badają: polscy śledczy, zmuszeni
przez własny rząd do pracy na fałszywych stenogramach; Rosjanie, którzy
od razu wykluczyli zamach; i kilkunastu dziennikarzy uważanych przez
swoich kolegów po fachu za „oszołomów”. Gdyby tak wyglądało śledztwo w
sprawie Lockerbie, poprzestano by zapewne na wersji, że przyczyną
katastrofy były mewy, które wleciały do silnika (w Szkocji stawiano i
takie hipotezy), a w najgorszym przypadku usterka techniczna
amerykańskiego samolotu.


Różnice widać w każdym aspekcie śledztwa. Sami szkoccy detektywi w ciągu
roku od rozbicia się boeinga odwiedzili w poszukiwaniu prawdy 13 państw
i przesłuchali ponad 15 tys. osób (!). Dla porównania: prowadzący
dochodzenie w sprawie śmierci prezydenta RP i najwyższych polskich
dowódców Rosjanie nie przesłuchali jeszcze nawet całej obsady wieży
lotów z tragicznego 10 kwietnia (chodzi – uwaga – o trzy osoby).

Mroczne pasje zachodnich dziennikarzy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona