Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   NIE WOLNO DZIELIĆ OFIAR NA "DOBRE" I "ZŁE"

NIE WOLNO DZIELIĆ OFIAR NA "DOBRE" I "ZŁE"

Data: 2010-07-11 10:40:06
Autor: Bogdan Idzikowski
NIE WOLNO DZIELIĆ OFIAR NA "DOBRE" I "ZŁE"
Rodziny pomordowanych mają do dzisiaj ogromny żal do wszystkich ugrupowań politycznych, które powstaly po roku 1989, że traktowały one problem ludobójstwa na Wołyniu niewłaściwie. Ogromnym rozczarowaniem Kresowian było to, że polskie elity polityczne nie powiedziały pełnej prawdy o ludobójstwie na Wołyniu.

Wynikało to z błędnej interpretacji tak zwanej koncepcji Giedroycia.

Jednym z objawów tego było przyjęcie założenia, iż dla dobrych relacji polsko-ukraińskich warto zalać betonem przeszłość. W imię antyrosyjskiego sojuszu z narodami na wschód od Bugu zaczęto świadomie skazywać na zapomnienie wszystkie drażliwe sprawy. Tymczasem przeszłości nie da się zalać betonem. Historia wraca jak bumerang. Ale pamięć wykorzystywana jest w kategoriach "za" albo "przeciw". Mamy więc "dobrych" męczenników, czyli ofiary Katynia, bo można je wykorzystywać przeciw Rosji. I mamy "złych" męczenników, czyli ofiary Wołynia, bo rzekomo psują nam relacje z Ukrainą. To jest skandaliczne podejście. Powoduje ono, że ofiary dzielone są w zależności od tego, jakich miały katów, "dobrych" czy "złych". Ale to w tej chwili legło w gruzach.

Rodziny pomordowanych mają do dzisiaj ogromny żal do wszystkich ugrupowań politycznych, które powstały po roku 1989, że traktowały one problem niewłaściwie, czyli krok do przodu, krok do tyłu. Spowodowało to wzburzenie tych środowisk. W związku z tym pojawiły się dwa zjawiska. Pierwsze: mimo odejścia ludzi urodzonych na Kresach, dzieci, wnuki, a często prawnuki tych osób, ciągle uważają tę sprawę za bardzo ważną. Tak więc pałeczka w tej sztafecie pokoleń została przekazana. Drugie zjawisko to bunt tych środowisk. Jego apogeum nastąpiło dokładnie dwa lata temu, kiedy 11 lipca 2008 r., w 65. rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, na uroczystości na Skwerze Wołyńskim w Warszawie, nie przyszedł nikt z władz polskich. Nie było ówczesnego prezydenta RP, ś.p. Lecha Kaczyńskiego, ani premiera Donalda Tuska, ani prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zamiast prawdy padły eufemizmy w rodzaju "bolesne wydarzenia", "tragedia Kresów" itd. Byłem naocznym świadkiem tego i widziałem, że stało się to kroplą, która przechyliła czarę goryczy.

Natomiast w ciągu minionych dwóch lat doszło do spontanicznego działania środowisk kresowych, ale nie tylko, bo także ludzi nie mających z Kresami nic wspólnego, ale angażujących się z pewnego sentymentu czy też z poczucia obowiązku wobec Ojczyzny. Miało miejsce kilka spektakularnych akcji pod ambasadą i konsulatami Ukrainy. Chodziło o protesty wobec nadaniu tytułu doctora honoris causa Wiktorowi Juszczence oraz wobec Rajdu Bandery. Doszło do pewnej konsolidacji organizacji kresowych, które są podzielone, również ze względów politycznych. Jednak kroki te przyniosły pewne efekty....

http://niezalezna.pl/article/show/id/36463

NIE WOLNO DZIELIĆ OFIAR NA "DOBRE" I "ZŁE"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona