Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   NW pic na wodę.

NW pic na wodę.

Data: 2012-10-13 22:04:29
Autor: 4CX250
NW pic na wodę.
Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW. W wyniku wypadku doznała wielu urazów między innymi uszkodzenia rzepki w kolanie. Lekarz orzekł że w wyniku nagłego zgięcia kolana przy napiętym mięśniu czworogłowym została rozerwana rzepka z przemieszczeniem.
Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała najkrótszą trasą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrów zboczyła z trasy po to aby jak codzień zostawić dziecko pod szkołą w drodze do pracy.


Marek

Data: 2012-10-13 22:52:00
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Sat, 13 Oct 2012 22:04:29 +0200, 4CX250 napisał(a):
Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW. W wyniku wypadku doznała wielu urazów między innymi uszkodzenia rzepki w kolanie. Lekarz orzekł że w wyniku nagłego zgięcia kolana przy napiętym mięśniu czworogłowym została rozerwana rzepka z przemieszczeniem.
Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała

A to bylo jakies specjalne NNW tylko w drodze do pracy ?
najkrótszą trasą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrów zboczyła z trasy po to aby jak codzień zostawić dziecko pod szkołą w drodze do pracy.

A, czyli w drodze do dziecka szkoly a nie do pracy :-P

Tak czy inaczej:
- co to za NNW ? - czytac polisy, czytac, i to usilnie szukajac "jak oni zamierzaja mnei
oszukac". Ciekawe rzeczy bywaja napisane, np ubezpieczenie narciarskie
obejmuje noge ponizej kolana i powyzej kolana. Gips jest tani,
rekonstrukcja kolana droga.
- czytac i myslec ... jak polisa jest na 10 tys zl, to ubezpieczycielowi
bedzie latwiej uznac ze nastapila 20% uszczerbek i wyplacic 2 tys, niz
martwic sie o koszt naprawy kolana ...

J.

Data: 2012-10-13 23:37:37
Autor: masti
NW pic na wodę.
Dnia pięknego Sat, 13 Oct 2012 22:04:29 +0200 osobnik zwany 4CX250
napisał:

Osoba miaÂła ubezpieczenie AC OC i NW

a co to jest NW?




--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości? -Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett

Data: 2012-10-14 02:19:41
Autor: Jacek Midura
NW pic na wodę.
Dnia 2012-10-13, o godz. 23:37:37
masti <gone@to.hell> napisał(a):

Dnia pięknego Sat, 13 Oct 2012 22:04:29 +0200 osobnik zwany 4CX250
napisał:

> Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW

a co to jest NW?

Nieszczęśliwy Wypadek, czyli powierzenie swoich ciężko zarobionych
pieniędzy ubezpieczycielowi. Jak wykupisz takie ubezpieczenie, to przez
rok nie musisz mu nic płacić. Za to masz gwarancję, że po roku znowu się
wydarzy NW. Sprytne?

--
Jacek Midura

Data: 2012-10-14 10:38:44
Autor: Cavallino
NW pic na wodę.

Użytkownik "4CX250" <tarnusmtv@poćta.łonet.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5chgg$15uu$1@news2.ipartners.pl...
Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW. W wyniku wypadku doznała wielu urazów między innymi uszkodzenia rzepki w kolanie. Lekarz orzekł że w wyniku nagłego zgięcia kolana przy napiętym mięśniu czworogłowym została rozerwana rzepka z przemieszczeniem.
Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała najkrótszą trasą z domu do pracy.

A jaki to ma związek z tymi ubezpieczeniami?

Data: 2012-10-14 15:28:55
Autor: tÎż
NW pic na wodę.
4CX250 wrote:

Nawet nie
zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyÂż nie
jechaÂła najkrĂłtszÂą trasÂą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrĂłw
zboczy³a z trasy po to aby jak codzieù zostawiÌ dziecko pod szko³¹ w
drodze do pracy.

No i co w tym dziwnego? Jakby po drodze zahaczyła o Radom, to też byś się dziwił, że nie zakwalifikował?

--
ssᴉʅq sᴉ ǝɔuɐɹouɓᴉ

Data: 2012-10-14 18:16:06
Autor: z
NW pic na wodĂŞ.
W dniu 2012-10-14 17:28, tÎż pisze:

No i co w tym dziwnego? Jakby po drodze zahaczyła o Radom, to też byś się
dziwił, że nie zakwalifikował?

Ja bym się nie dziwił ale już takie banalne omijanie korków w godzinach szczytu??? Znaczy droga najszybsza ale nie najkrótsza?

z

Data: 2012-10-15 15:23:44
Autor: tÎż
NW pic na wodę.
z wrote:

Ja bym się nie dziwił ale już takie banalne omijanie korków w godzinach
szczytu??? Znaczy droga najszybsza ale nie najkrĂłtsza?

Nie wiem, ale trudno chyba udowodnić, która droga jest najkrótsza. Jeśli natomiast przyznała się, że pojechała po dziecko, to trudno się dziwić ubezpieczycielowi, że z tego skorzystał. W końcu po dziecko to nie do domu i trudno z tym dyskutować, nawet jak musiała zboczyć 50 metrów. ;)

--
ssᴉʅq sᴉ ǝɔuɐɹouɓᴉ

Data: 2012-10-15 17:45:50
Autor: z
NW pic na wodĂŞ.
W dniu 2012-10-15 17:23, tÎż pisze:
Nie wiem, ale trudno chyba udowodnić, która droga jest najkrótsza. Jeśli
natomiast przyznała się, że pojechała po dziecko, to trudno się dziwić
ubezpieczycielowi, że z tego skorzystał. W końcu po dziecko to nie do
domu i trudno z tym dyskutować, nawet jak musiała zboczyć 50 metrów. ;)


Ja tam zawiezienie i odebranie z przedszkola dziecka mam w etacie.
Pojechanie na skróty to by było rażące naruszenie obowiązków służbowych. :-) Negowanie tego przez ubezpieczyciela skwitowałbym co najmniej wyśmianiem :-)

z

Data: 2012-10-15 12:06:08
Autor: Krystian
NW pic na wodę.
W dniu sobota, 13 października 2012 22:04:32 UTC+2 użytkownik 4CX250 napisał:

Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała najkrótszą trasą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrów zboczyła z trasy po to aby jak codzień zostawić dziecko pod szkołą w drodze do pracy.

Odwoływaliście się? Odwiezienie dziecka (do lub ze) jest sytuacją życiowo uzasadnioną i powinno to zostać zakwalifikowane jako wypadek w drodze do/z pracy.
Droga do lub z pracy nie musi być najkrótsza, patrząc po mapie. Może być dłuższa, pod warunkiem że jest najdogodniejsza komunikacyjnie..

Przynajmniej tak mnie uczą na szkoleniach BHP które mam co roku w pracy..

Data: 2012-10-15 21:25:04
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-15 21:06, Krystian pisze:
W dniu sobota, 13 października 2012 22:04:32 UTC+2 użytkownik 4CX250 napisał:

Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie
zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała
najkrótszą trasą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrów zboczyła z
trasy po to aby jak codzień zostawić dziecko pod szkołą w drodze do pracy.

Odwoływaliście się?
Odwiezienie dziecka (do lub ze) jest sytuacją życiowo uzasadnioną i powinno to zostać zakwalifikowane jako wypadek w drodze do/z pracy.
Droga do lub z pracy nie musi być najkrótsza, patrząc po mapie. Może być dłuższa, pod warunkiem że jest najdogodniejsza komunikacyjnie.

Przynajmniej tak mnie uczą na szkoleniach BHP które mam co roku w pracy.
<cite>
  Zgodnie z art. 57 b Ustawy - za wypadek w drodze do pracy lub z pracy uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, które nastąpiło w drodze do lub z miejsca wykonywania zatrudnienia lub innej działalności stanowiącej tytuł ubezpieczenia rentowego, jeżeli droga ta była najkrótsza i nie została przerwana.

Za wypadek w drodze do pracy lub z pracy uważa się również przypadki gdy droga ta została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby, a także wówczas, gdy droga, nie będąc drogą najkrótszą, była dla ubezpieczonego, ze względów komunikacyjnych, najdogodniejsza.
</cite>

Odwiezienie dziecka po drodze jest jak najbardziej "sytuacją życiowo
uzasadnioną" i taka czynność jak najbardziej podpada pod "wypadek w
drodze do lub z pracy", jeżeli zdarzenie miało miejsce w tym czasie.

Data: 2012-10-16 09:53:03
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:507c6312$0$1214$65785112@news.neostrada.pl...

Odwiezienie dziecka po drodze jest jak najbardziej "sytuacją życiowo
uzasadnioną" i taka czynność jak najbardziej podpada pod "wypadek w
drodze do lub z pracy", jeżeli zdarzenie miało miejsce w tym czasie.

Babka z ubezpieczalni tłumaczyła mi kiedyś, że w takich sytuacjach decydują odległości i kierunki, ale wszystko jest płynne. Jeśli np. aby odwieźć dziecko do przedszkola nakładasz 10% drogi to jest to traktowane jako droga do pracy. Jeśli dziecko chodzi do przedszkola 5km na wschód od miejsca zamieszkania a Ty masz pracę 5km na zachód to nie jest to traktowane jako droga do pracy. Przypadki pośrednie są dyskusyjne i często kończą się w sądzie, który orzeka czy to jeszcze była droga do pracy (z odwiezieniem dziecka po drodze) czy już droga do przedszkola i z przedszkola do pracy.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-16 12:47:36
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-16 09:53, Ergie pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał:

Odwiezienie dziecka po drodze jest jak najbardziej "sytuacją życiowo
uzasadnioną" i taka czynność jak najbardziej podpada pod "wypadek w
drodze do lub z pracy", jeżeli zdarzenie miało miejsce w tym czasie.

Babka z ubezpieczalni tłumaczyła mi kiedyś, że w takich sytuacjach
decydują odległości i kierunki, ale wszystko jest płynne. Jeśli np. aby
odwieźć dziecko do przedszkola nakładasz 10% drogi to jest to traktowane
jako droga do pracy.

A jak 15% i w drugą stronę? To jest ta płynność? ;)

Jeśli dziecko chodzi do przedszkola 5km na wschód
od miejsca zamieszkania a Ty masz pracę 5km na zachód to nie jest to
traktowane jako droga do pracy.

Babka z ubezpieczalni to sobie może sobie tak powiedzieć i sprawa
trafia do sądu.

Przypadki pośrednie są dyskusyjne i
często kończą się w sądzie, który orzeka czy to jeszcze była droga do
pracy (z odwiezieniem dziecka po drodze) czy już droga do przedszkola i
z przedszkola do pracy.

Skończyły się czasy przedszkola za miedzą, szkoły za płotem. Ludzie
pracujący niestety muszą dzieci odwozić do tych przedszkoli, gdzie
dzieci się dostały i taką drogą jaka tam prowadzi - choćby to było
w drugą stronę. Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie główną.

Data: 2012-10-16 13:15:59
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5je0n$nl0$1@node2.news.atman.pl...

Skończyły się czasy przedszkola za miedzą, szkoły za płotem. Ludzie
pracujący niestety muszą dzieci odwozić do tych przedszkoli, gdzie
dzieci się dostały i taką drogą jaka tam prowadzi - choćby to było
w drugą stronę.

To niech dokupią odpowiednie ubezpieczenie  - drogi do przedszkola :-)

Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie główną.

A jak do pracy masz 500m, a do przedszkola 5km to też odwiezienie do przedszkola jest czynnością towarzyszącą?

Żeby było jasne uważam, że powinien być jasno postawiony warunek albo kilometrowy albo lokalizacyjny (np. przedszkole w tej samej miejscowości co praca lub mieszkanie), ale to co ja uważam ma małe znaczenie, a przepis jest tak ogólny, że nic z niego nie wynika.

Babka z ubezpieczalni mi niczego nie sprzedawała, tylko tłumaczyła jak się zachować w razie wypadku by odszkodowanie dostać. Np. istotne jest miejsce zamieszkania a nie zameldowania więc w drodze _do_ pracy nie ma problemu - zeznajesz, że nocowałeś u kolegi i dlatego jechałeś inna drogą. Jedną noc mieszkałeś u kogoś (nie ma obowiązku meldować się na tę jedną noc ani nigdzie tego zgłaszać).

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-16 19:02:19
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-16 13:15, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:

Skończyły się czasy przedszkola za miedzą, szkoły za płotem. Ludzie
pracujący niestety muszą dzieci odwozić do tych przedszkoli, gdzie
dzieci się dostały i taką drogą jaka tam prowadzi - choćby to było
w drugą stronę.

To niech dokupią odpowiednie ubezpieczenie  - drogi do przedszkola :-)

Bez jaj - są to czynności umożliwiające realizację podstawowych
(że tak powiem) "obowiązków" społecznych :) Tak, pracować trzeba,
dzieci posiadać należy i państwo ma chronić/umożliwiać realizację
tych funkcji.

Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie
główną.

A jak do pracy masz 500m, a do przedszkola 5km to też odwiezienie do
przedszkola jest czynnością towarzyszącą?

Tak. Dodatkowo brak jej realizacji powoduje uniemożliwienie wykonania
czynności zasadniczej. Taka jest kolej rzeczy.

Żeby było jasne uważam, że powinien być jasno postawiony warunek albo
kilometrowy albo lokalizacyjny (np. przedszkole w tej samej miejscowości
co praca lub mieszkanie), ale to co ja uważam ma małe znaczenie, a
przepis jest tak ogólny, że nic z niego nie wynika.

Przepis jest ogólny, ponieważ sytuacje różne. Stąd nie sądzę, że
sensowne by było stawianie jasnych warunków "kilometrowych albo
lokalizacyjnych", ponieważ zrobiło by się "śmieszno i straszno".
Do pracy ktoś ma np. 25km i "po drodze" zbacza 8km, by dziecko
odstawić do przedszkola, ponieważ w jego miejscowości miejsc
nie ma. Odszkodowania nie ma. A ja np. pojadę po piwo "po drodze",
zboczę do sklepu 300m i odszkodowanie dostanę, ponieważ powiem że
po chleb pojechałem, a piwo wożę 3 tydzień :) To taki absurd, gdyby
to było sztywno określone.

Babka z ubezpieczalni mi niczego nie sprzedawała, tylko tłumaczyła jak
się zachować w razie wypadku by odszkodowanie dostać. Np. istotne jest
miejsce zamieszkania a nie zameldowania więc w drodze _do_ pracy nie ma
problemu - zeznajesz, że nocowałeś u kolegi i dlatego jechałeś inna
drogą. Jedną noc mieszkałeś u kogoś (nie ma obowiązku meldować się na tę
jedną noc ani nigdzie tego zgłaszać).

Tego to mi tłumaczyć nie musisz - ja rozumiem przedstawianie sytuacji
ubezpieczycielowi w sposób, który zabezpiecza nasze prawa i zabezpiecza
nas interes, ale nie znaczy to, że z założenia jesteśmy ich pozbawieni,
jeżeli "babka z ubezpieczalni" (z całym szacunkiem) tłumaczy jak
powinniśmy się zachować :)

Data: 2012-10-17 10:15:29
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:507d931d$0$1226$65785112@news.neostrada.pl...

Bez jaj - są to czynności umożliwiające realizację podstawowych
(że tak powiem) "obowiązków" społecznych :) Tak, pracować trzeba,
dzieci posiadać należy i państwo ma chronić/umożliwiać realizację
tych funkcji.

Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do przedszkola by móc pójść do pracy. Owszem jest to wygodne ale nie konieczne. Są inne rozwiązania. Jak się nie znalazło przedszkola po drodze do pracy to można np. wziąć opiekunkę.

Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie
główną.

A jak do pracy masz 500m, a do przedszkola 5km to też odwiezienie do
przedszkola jest czynnością towarzyszącą?

Tak. Dodatkowo brak jej realizacji powoduje uniemożliwienie wykonania
czynności zasadniczej. Taka jest kolej rzeczy.

Jak pisałem można wziąć opiekunkę więc odwożenie dziecka do przedszkola nie jest warunkiem koniecznym by dostać się do pracy, więc nie ma mowy o "uniemożliwianiu".

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 10:20:30
Autor: 4CX250
NW pic na wodę.
Użytkownik "Ergie" <ergie@spam.pl> napisał w wiadomości news:k5lpfe$vid$1node2.news.atman.pl...
Jak pisałem można wziąć opiekunkę więc odwożenie dziecka do przedszkola nie jest warunkiem koniecznym by dostać się do pracy, więc nie ma mowy o "uniemożliwianiu".

Nie każdego stać na opiekunkę do dziecka.

Marek

Data: 2012-10-17 10:40:52
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Jak pisałem można wziąć opiekunkę więc odwożenie dziecka do przedszkola nie jest warunkiem koniecznym by dostać się do pracy, więc nie ma mowy o "uniemożliwianiu".

Nie każdego stać na opiekunkę do dziecka.

I w jaki sposób powoduje to konieczność odwożenia dziecka do przedszkola?

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 11:29:40
Autor: 4CX250
NW pic na wodę.
Użytkownik "Ergie" <ergie@spam.pl> napisał w wiadomości news:k5lqv1$19u$1node2.news.atman.pl...
Jak pisałem można wziąć opiekunkę więc odwożenie dziecka do przedszkola nie jest warunkiem koniecznym by dostać się do pracy, więc nie ma mowy o "uniemożliwianiu".

Nie każdego stać na opiekunkę do dziecka.

I w jaki sposób powoduje to konieczność odwożenia dziecka do przedszkola?

Czyli co, dziecko zostawić same w domu i udać się do pracy, albo zwolnić się i siedzieć w domu z dzieckiem?
Uważam że są rózne sytuacje życiowe, więc konieczność pogodzenia pracy z odwożeniem dziecka do przedszkola czy szkoły jest jak najbardziej normalna. Nawet taki stereotyp życiowy widać niemal w kazdym rodzinnym filmie, gdzie rodzic podwozi rano dziecko do szkoły.
Np. u mnie. Mieszkam w mieście ale w miejscu od którego do najbliższego przystanku jest 10minut drogi. Nie, to nie o te 10 minut drogi chodzi, lecz o rozkład jazdy. Autobus MPK na tej lini jeździ co 40 minut i jedzie 30 minut do szkoły. Aby dziecko zdążyło na 7:30 do szkoły musiałoby wstać o 5:30. Często jest tak, że autobus na przystanek podjeżdża 10 minut za wcześnie, bo ten przystanek jest drugi za pętlą i kierowca chce mieć zapas na korki w mieście. Więc dzieciak musi to uwzględnić i wyjść jeszcze wcześniej z domu. Nieraz bywało tak, że wracał do domu zamoczony lub zmarznięty bo tylko smród z autobusu powąchał i musiałem go zawieźć do szkoły. Raz drugi trzeci się to przytrafi to masz dosyć chorowania dzieciaka i zaczynasz kombinować. Od jakiegoś czasu wsiada więc ze mną i ja zamiast prosto do pracy 5 minut drogi,  jadę dookoła miasta do szkoły, zostawiam go pod szkołą i dopiero do pracy.

Marek

Data: 2012-10-17 12:56:29
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "4CX250"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:507e7a85$0$26707$65785112@news.neostrada.pl...

I w jaki sposób powoduje to konieczność odwożenia dziecka do przedszkola?

Od jakiegoś czasu wsiada więc ze mną i ja zamiast prosto do pracy 5 minut drogi,  jadę dookoła miasta do szkoły, zostawiam go pod szkołą i dopiero do pracy.

No właśnie tak wybrałeś - to jest wybór a nie "konieczność".
Ja to rozumiem, też tak wybrałem, ale nie nazywam tego koniecznością tylko moim wyborem :-)

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 19:46:26
Autor: Cavallino
NW pic na wodę.

Użytkownik "4CX250" <taunusmtv@posta.ornet.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

Np. u mnie. Mieszkam w mieście ale w miejscu od którego do najbliższego przystanku jest 10minut drogi. Nie, to nie o te 10 minut drogi chodzi, lecz o rozkład jazdy. Autobus MPK na tej lini jeździ co 40 minut i jedzie 30 minut do szkoły. Aby dziecko zdążyło na 7:30 do szkoły musiałoby wstać o 5:30. Często jest tak, że autobus na przystanek podjeżdża 10 minut za wcześnie, bo ten przystanek jest drugi za pętlą i kierowca chce mieć zapas na korki w mieście. Więc dzieciak musi to uwzględnić i wyjść jeszcze wcześniej z domu. Nieraz bywało tak, że wracał do domu zamoczony lub zmarznięty bo tylko smród z autobusu powąchał i musiałem go zawieźć do szkoły. Raz drugi trzeci się to przytrafi to masz dosyć chorowania dzieciaka i zaczynasz kombinować. Od jakiegoś czasu wsiada więc ze mną i ja zamiast prosto do pracy 5 minut drogi,  jadę dookoła miasta do szkoły, zostawiam go pod szkołą i dopiero do pracy.

A kto Ci kazał go wysłać do szkoły na drugim końcu miasta?
I co to ma obchodzić ubezpieczyciela i dlaczego?

Data: 2012-10-17 11:04:00
Autor: J.F
NW pic na wodę.
Użytkownik "Ergie"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5lpfe$vid$1@node2.news.atman.pl...
Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do przedszkola by móc pójść do pracy. Owszem jest to wygodne ale nie konieczne. Są inne

Opieke musisz zapewnic :-)

rozwiązania. Jak się nie znalazło przedszkola po drodze do pracy to można np. wziąć opiekunkę.

A jak opiekunka bedzie miala wypadek w drodze do pracy ? :-)

Nie zapomnij jej do ZUS zglosic, bo sie jeszcze okaze ze musisz placic rente ..

J.

Data: 2012-10-17 12:19:19
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-17 10:15, Ergie pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał:

Bez jaj - są to czynności umożliwiające realizację podstawowych
(że tak powiem) "obowiązków" społecznych :) Tak, pracować trzeba,
dzieci posiadać należy i państwo ma chronić/umożliwiać realizację
tych funkcji.

Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do
przedszkola by móc pójść do pracy.

Opiekę zapewnić musisz.

Owszem jest to wygodne ale nie konieczne.

Konieczne tak, ale wygodne? Szczególnie jak to przedszkole nie
jest bardzo "po drodze"? Obowiązek. Oczywiście, zawsze można
z dzieci zrezygnować - problem znika, ile można zaoszczędzić...

Są inne rozwiązania.

Jakie? Tylko nie pisz o rezygnacji z pracy, angażowania babć itd.

Jak się nie znalazło przedszkola po
drodze do pracy to można np. wziąć opiekunkę.

Prywatne opiekunka kosztuje i tak naprawdę niewiele osób jest na nie
stać. O jakości i bezpieczeństwie z "tanimi" to ja bym wolał nie
dyskutować. Czyli wracamy do przedszkola (które i tak teraz w
większości są płatne).

Tak. Dodatkowo brak jej realizacji powoduje uniemożliwienie wykonania
czynności zasadniczej. Taka jest kolej rzeczy.

Jak pisałem można wziąć opiekunkę więc odwożenie dziecka do przedszkola
nie jest warunkiem koniecznym by dostać się do pracy, więc nie ma mowy o
"uniemożliwianiu".

Jak pisałem - opiekunka prywatna to kosztowna impreza (i większości na
to nie stać) i pozostaje przedszkole, do którego dzieci dostarczyć
trzeba. Wiesz, odwożenie dzieci "po drodze" do przedszkola/szkoły do
dość powszechne zachowanie rodziców (czy to komunikacją, czy też
samochodem) i dziwię się, że przedstawiasz to jako jakąś zbędną
ekstrawagancję.

Data: 2012-10-17 13:06:54
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5m0nn$ftr$1@node1.news.atman.pl...

Bez jaj - są to czynności umożliwiające realizację podstawowych
(że tak powiem) "obowiązków" społecznych :) Tak, pracować trzeba,
dzieci posiadać należy i państwo ma chronić/umożliwiać realizację
tych funkcji.

Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do
przedszkola by móc pójść do pracy.

Opiekę zapewnić musisz.

Owszem jest konieczność zapewnienia opieki nie ma konieczności odwożenia dziecka do przedszkola.

Owszem jest to wygodne ale nie konieczne.

Konieczne tak, ale wygodne? SzczegĂłlnie jak to przedszkole nie
jest bardzo "po drodze"? Obowiązek. Oczywiście, zawsze można
z dzieci zrezygnować - problem znika, ile można zaoszczędzić...

http://sjp.pwn.pl/slownik/2473195/konieczny

konieczny
1. «bezwzględnie potrzebny»
2. «taki, którego nie da się uniknąć»

Odwożenie dziecka do przedszkola nie jest ani bezwzględnie potrzebne ani nie jest nie do uniknięcia. Dowodzą tego tysiące ludzi którzy pracują mają dzieci i nie odwożą ich do przedszkola.

Jakie? Tylko nie pisz o rezygnacji z pracy, angażowania babć itd.

:-)
To o czym mogę pisać?

Jak pisałem - opiekunka prywatna to kosztowna impreza (i większości na
to nie stać) i pozostaje przedszkole, do którego dzieci dostarczyć
trzeba. Wiesz, odwożenie dzieci "po drodze" do przedszkola/szkoły do
dość powszechne zachowanie rodziców (czy to komunikacją, czy też
samochodem) i dziwię się, że przedstawiasz to jako jakąś zbędną
ekstrawagancję.

Wiem sam tak robię, ale nie nazywam tego koniecznością tylko wyborem. Tylko tyle i aż tyle.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 13:50:12
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-17 13:06, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:

Bez jaj - są to czynności umożliwiające realizację podstawowych
(że tak powiem) "obowiązków" społecznych :) Tak, pracować trzeba,
dzieci posiadać należy i państwo ma chronić/umożliwiać realizację
tych funkcji.

Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do
przedszkola by móc pójść do pracy.

Opiekę zapewnić musisz.

Owszem jest konieczność zapewnienia opieki nie ma konieczności odwożenia
dziecka do przedszkola.

Jedyną i przewidywaną opiekę, zgodną z definicją "życiowo uzasadnionej"
jest opieka w przedszkolu (w konkretnej sytuacji setek tysięcy ludzi).
Tak, człowiek pracować powinien, dziecko posiadać również (co co jest
społecznie/życiowo uzasadnione) więc pozostaje to koniecznością.

Konieczne tak, ale wygodne? SzczegĂłlnie jak to przedszkole nie
jest bardzo "po drodze"? Obowiązek. Oczywiście, zawsze można
z dzieci zrezygnować - problem znika, ile można zaoszczędzić...

http://sjp.pwn.pl/slownik/2473195/konieczny

konieczny
1. «bezwzględnie potrzebny»
2. «taki, którego nie da się uniknąć»

Odwożenie dziecka do przedszkola nie jest ani bezwzględnie potrzebne ani
nie jest nie do uniknięcia. Dowodzą tego tysiące ludzi którzy pracują
mają dzieci i nie odwożą ich do przedszkola.

W ich przypadku może tak jest, ale niekoniecznie jest to dominujący
model zachowań oraz jedyny poprawny, na którego podstawie można
wyciągać wnioski, że odwożenie dziecka nie jest konieczne.

Jakie? Tylko nie pisz o rezygnacji z pracy, angażowania babć itd.
:-)
To o czym mogę pisać?

Nie wiem - mamy XXI wiek, ludzie pracują ciężko na utrzymanie i lepszą
przyszłość dla siebie i dzieci. Rezygnacja z pracy może powodować
problemy finansowe itd., babcie mają swoje prawe - swoje już w życiu
zrobiły. Wnuczkiem mogą się zająć w sytuacjach wyjątkowych (chyba, że
któraś bardzo chce), ale nie cały czas itd.

Jak pisałem - opiekunka prywatna to kosztowna impreza (i większości na
to nie stać) i pozostaje przedszkole, do którego dzieci dostarczyć
trzeba. Wiesz, odwożenie dzieci "po drodze" do przedszkola/szkoły do
dość powszechne zachowanie rodziców (czy to komunikacją, czy też
samochodem) i dziwię się, że przedstawiasz to jako jakąś zbędną
ekstrawagancję.

Wiem sam tak robię, ale nie nazywam tego koniecznością tylko wyborem.
Tylko tyle i aĹź tyle.

Nazywaj to jak chcesz - idąc tropem takiej argumentacji to w zasadzie
każdy może powiedzieć, że dzieci masz na własne życzenie i nikogo nic
więcej nie interesuje. Jednak stoi to w sprzeczności z Konstytucją
oraz Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym.

Data: 2012-10-17 14:10:42
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5m623$cbj$1@node2.news.atman.pl...

Jedyną i przewidywaną opiekę, zgodną z definicją "życiowo uzasadnionej"
jest opieka w przedszkolu (w konkretnej sytuacji setek tysięcy ludzi).

Nieprawda, że jest to jedyna możliwość i to że chcesz oddać dziecko do przedszkola nie powoduje w żaden sposób że to Ty musisz je tam zawieźć.

W ich przypadku może tak jest, ale niekoniecznie jest to dominujący
model zachowań oraz jedyny poprawny, na którego podstawie można
wyciągać wnioski, że odwożenie dziecka nie jest konieczne.

Czyli jednak się da :-) Cieszę się, że sięzgadzamy że odwożenie dzieci do przedszkola nie jest konieczne.

Jakie? Tylko nie pisz o rezygnacji z pracy, angażowania babć itd.
:-)
To o czym mogę pisać?

Nie wiem - mamy XXI wiek, ludzie pracują ciężko na utrzymanie i lepszą
przyszłość dla siebie i dzieci. Rezygnacja z pracy może powodować
problemy finansowe itd., babcie mają swoje prawe - swoje już w życiu
zrobiły. Wnuczkiem mogą się zająć w sytuacjach wyjątkowych (chyba, że
któraś bardzo chce), ale nie cały czas itd.

I jak z tego wynika _konieczność_?

Wiem sam tak robię, ale nie nazywam tego koniecznością tylko wyborem.
Tylko tyle i aĹź tyle.

Nazywaj to jak chcesz - idąc tropem takiej argumentacji to w zasadzie
każdy może powiedzieć, że dzieci masz na własne życzenie i nikogo nic
więcej nie interesuje. Jednak stoi to w sprzeczności z Konstytucją
oraz Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym.

Uderzasz w jakieś górnolotne struny o konstytucji i kodeksie, ale nijak nie wiedze tam żadnych paragrafów które nakazywałyby osobiście odwozić dziecko do przedszkola.

Możesz zostawić dziecko w domu z opiekunką.
Możesz zostawić dziecko w domu pod opieką kogoś z rodziny.
Możesz wysłać dziecko do przedszkola pod czyjąś opieką.
Może je odwieźć ktoś z rodziny.

Osobiste odwiezienie dziecka do przedszkola nie jest jedynym rozwiązaniem więc nie jest _konieczne_. Możemy dyskutować czy jest tańsze, wygodniejsze, szybsze, czy co tam zechcesz ale nie jest _konieczne_.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 14:35:44
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-17 14:10, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:

Jedyną i przewidywaną opiekę, zgodną z definicją "życiowo uzasadnionej"
jest opieka w przedszkolu (w konkretnej sytuacji setek tysięcy ludzi).

Nieprawda, że jest to jedyna możliwość i to że chcesz oddać dziecko do
przedszkola nie powoduje w żaden sposób że to Ty musisz je tam zawieźć.

Przykro mi - w konkretnych sytuacjach jak najbardziej tak jest. Dwie
osoby pracują, mają dzieci, nie ma prywatnych opiekunek, babć itd.
Zgodnie z obowiązkiem "zaspokajania potrzeb rodziny" itd. ktoś
ten obowiązek spełni musi.

W ich przypadku może tak jest, ale niekoniecznie jest to dominujący
model zachowań oraz jedyny poprawny, na którego podstawie można
wyciągać wnioski, że odwożenie dziecka nie jest konieczne.

Czyli jednak się da :-)Cieszę się, że sięzgadzamy że odwożenie dzieci
do przedszkola nie jest konieczne.

Jeszcze raz napiszę, że fakt, że inni mogą realizować to na inne
sposoby (z racji innej sytuacji) niczego nie zmienia w zakresie konieczności dla innej grupy.

Jakie? Tylko nie pisz o rezygnacji z pracy, angażowania babć itd.
:-)
To o czym mogę pisać?

Nie wiem - mamy XXI wiek, ludzie pracują ciężko na utrzymanie i lepszą
przyszłość dla siebie i dzieci. Rezygnacja z pracy może powodować
problemy finansowe itd., babcie mają swoje prawe - swoje już w życiu
zrobiły. Wnuczkiem mogą się zająć w sytuacjach wyjątkowych (chyba, że
któraś bardzo chce), ale nie cały czas itd.

I jak z tego wynika _konieczność_?

A i owszem. Konieczność "życiowo uzasadniona".

Wiem sam tak robię, ale nie nazywam tego koniecznością tylko wyborem.
Tylko tyle i aĹź tyle.

Nazywaj to jak chcesz - idąc tropem takiej argumentacji to w zasadzie
każdy może powiedzieć, że dzieci masz na własne życzenie i nikogo nic
więcej nie interesuje. Jednak stoi to w sprzeczności z Konstytucją
oraz Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym.

Uderzasz w jakieś górnolotne struny o konstytucji i kodeksie, ale nijak

Jakie górnolotne? Prawo, które nas chroni i jednocześnie nakłada pewne
obowiązki.

nie wiedze tam żadnych paragrafów które nakazywałyby osobiście odwozić
dziecko do przedszkola.

Kodeks drogowy znasz? Widzisz tam podobne zapisy?

Możesz zostawić dziecko w domu z opiekunką.

Odpada ze względów ekonomicznych oraz późniejszej możliwości
zatrudnienia.

Możesz zostawić dziecko w domu pod opieką kogoś z rodziny.

Nie ma rodziny, rodzina przedstawia innym model przekonań itd.

Możesz wysłać dziecko do przedszkola pod czyjąś opieką.

Nie mogę.

Może je odwieźć ktoś z rodziny.

Nie może. Jedyną osobą może być np. żona.

Osobiste odwiezienie dziecka do przedszkola nie jest jedynym
rozwiązaniem więc nie jest _konieczne_.

Jak widzisz dla wielu to konieczność, by normalnie pójść do pracy.

Możemy dyskutować czy jest
tańsze, wygodniejsze, szybsze, czy co tam zechcesz

To mnie nie interesuje.

ale nie jest _konieczne_.

Idąc tym tropem to napiszę, że to zdaje nie podlega dyskusji w bardzo
wielu wypadkach, by nie rzecz, że w większości rodzin, które mają
dzieci, pracują we dwoje i nie mają "babć" czy też nie są
zainteresowane przerzucaniem tego obowiązku (konieczności) na
osoby trzecie.

Data: 2012-10-17 15:12:28
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5m8ng$om8$1@node1.news.atman.pl...

Przykro mi - w konkretnych sytuacjach jak najbardziej tak jest. Dwie
osoby pracują, mają dzieci, nie ma prywatnych opiekunek, babć itd.

Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny nie chce się podjąć opieki nad dzieckiem?

Jeszcze raz napiszę, że fakt, że inni mogą realizować to na inne
sposoby (z racji innej sytuacji) niczego nie zmienia w zakresie konieczności dla innej grupy.

Nie "konieczności" a _wyboru_. Konieczność byłaby np. w przypadku życia na (prawie) bezludnej wyspie, gdzie nikt nie chciałby się podjąć opieki niezależnie od ceny.

Uderzasz w jakieś górnolotne struny o konstytucji i kodeksie, ale nijak

Jakie górnolotne? Prawo, które nas chroni i jednocześnie nakłada pewne
obowiązki.

Pokaż mi obowiązek _osobistego_ odwożenia dziecka do przedszkola w drodze do pracy.

nie wiedze tam żadnych paragrafów które nakazywałyby osobiście odwozić
dziecko do przedszkola.

Kodeks drogowy znasz? Widzisz tam podobne zapisy?

???

Możesz zostawić dziecko w domu z opiekunką.

Odpada ze względów ekonomicznych oraz późniejszej możliwości
zatrudnienia.

Czyli jednak wybór a nie konieczność.

Możesz zostawić dziecko w domu pod opieką kogoś z rodziny.

Nie ma rodziny, rodzina przedstawia innym model przekonań itd.

Możesz wysłać dziecko do przedszkola pod czyjąś opieką.

Nie mogę.

Bo? Mieszkasz na bez;ludnej wyspie, czy jak?

Może je odwieźć ktoś z rodziny.

Nie może. Jedyną osobą może być np. żona.

O czyli jednak wybĂłr.

Osobiste odwiezienie dziecka do przedszkola nie jest jedynym
rozwiązaniem więc nie jest _konieczne_.

Jak widzisz dla wielu to konieczność, by normalnie pójść do pracy.

Nie, nie konieczność a _wybór_.

ale nie jest _konieczne_.

Idąc tym tropem to napiszę, że to zdaje nie podlega dyskusji w bardzo
wielu wypadkach, by nie rzecz, że w większości rodzin, które mają
dzieci, pracują we dwoje i nie mają "babć" czy też nie są
zainteresowane przerzucaniem tego obowiązku (konieczności) na
osoby trzecie.

Czyli wybór - nie przerzucania obowiązku na osoby trzecie.

Powtórzę jeszcze raz sam też odwożę dziecko, więc rozumiem Twoje argumenty, ale to był mój wybór to ja nie chciałem płacić opiekunce, sąsiadce, taksówkarzowi i.t.d. To ja _wybrałem_ że wygodniej/taniej/szybciej (niepotrzebne skreślić) jest mi zawieźć dziecko osobiście, ale to był _wybór_.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-17 17:17:12
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-17 15:12, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:

Przykro mi - w konkretnych sytuacjach jak najbardziej tak jest. Dwie
osoby pracują, mają dzieci, nie ma prywatnych opiekunek, babć itd.

Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny nie chce się
podjąć opieki nad dzieckiem?

Przepraszam Ĺźe zapytam - Ty tak na powaĹźnie? W twoim mniemaniu to
zatrudnienie najtańszej opiekunki to jest wybór? Litości...
Zresztą spróbuj - zobaczymy kiedy uznasz, że poniżej pewnej kwoty
jest to niemożliwe, be dziecku zagwarantować to, do czego jesteś
zobowiązany.

Uderzasz w jakieś górnolotne struny o konstytucji i kodeksie, ale nijak

Jakie górnolotne? Prawo, które nas chroni i jednocześnie nakłada pewne
obowiązki.

Pokaż mi obowiązek _osobistego_ odwożenia dziecka do przedszkola w
   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
drodze do pracy.
   ^^^^^^^^^^^^^^^

Już pytałem:
<cite>
Kodeks drogowy znasz? Widzisz tam podobne zapisy?
</cite>

Nie odpowiedziałeś. Tak, z racji obowiązku "zaspokajania potrzeb
rodziny" odwoĹźenie dzieci przeze mnie w tym roku do przedszkola
jest życiowo uzasadnione i niestety jest to konieczne, bym mógł
pracować. Tak, w drodze do pracy.

Możesz zostawić dziecko w domu z opiekunką.

Odpada ze względów ekonomicznych oraz późniejszej możliwości
zatrudnienia.

Czyli jednak wybór a nie konieczność.

Konieczność, która wynika z aktualnej sytuacji oraz uwarunkowań.
Wyborem było co najwyżej pójście obojga rodziców do pracy, by
umożliwić dziecku (i rodzinie oczywiście) normalne życie.
Z tego się rodzą konsekwencje, których efektem jest konieczność
"dostarczania" dziecka do przedszkola "po drodze" do pracy.

Możesz wysłać dziecko do przedszkola pod czyjąś opieką.

Nie mogę.

Bo? Mieszkasz na bez;ludnej wyspie, czy jak?

Normalnie. Nie ma kogoś takiego.

Może je odwieźć ktoś z rodziny.

Nie może. Jedyną osobą może być np. żona.

O czyli jednak wybĂłr.

Nie, konieczność. Żona woziła w zeszłym roku - teraz to mój obowiązek
z racji posiadania rodziny.

Osobiste odwiezienie dziecka do przedszkola nie jest jedynym
rozwiązaniem więc nie jest _konieczne_.

Jak widzisz dla wielu to konieczność, by normalnie pójść do pracy.

Nie, nie konieczność a _wybór_.

ROTFL - masz rację, mogłem z pracy zrezygnować i dzieckiem się
zająć w domu. Wtedy odpada kwestia "drogi do pracy".

Czyli wybór - nie przerzucania obowiązku na osoby trzecie.

Że słucham? A co ja mam do osób trzecich w zakresie _wyboru_?
To są moje dzieci i mam w stosunku do nich pewne obowiązki, które
niestety skutkują koniecznością ich realizacji.

Powtórzę jeszcze raz sam też odwożę dziecko, więc rozumiem Twoje
argumenty, ale to był mój wybór to ja nie chciałem płacić opiekunce,
sąsiadce, taksówkarzowi i.t.d. To ja _wybrałem_ że
wygodniej/taniej/szybciej (niepotrzebne skreślić) jest mi zawieźć
dziecko osobiście, ale to był _wybór_.

Idąc tym tropem okazuje się, że odwiezienia dziecka stało się jednak
koniecznością, ponieważ jest "życiowo uzasadnione". Wybrałeś jakiś
"model" życia, który w Twoim mniemaniu (i Twoim możliwościach) spełnia
efektywnie obowiązki związane z posiadaniem rodziny i teraz musisz
ponosić jego konsekwencje. W dniu wypadku nie było wyboru "opiekunka",
"taksówkarz", "sąsiadka" itd., tylko konieczność odwiezienia dziecka do
przedszkola.

Prawo (oraz jego intencje) ma być dla ludzi, a nie ludzie dla prawa.

Data: 2012-10-18 10:31:24
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:507ecbfc$0$26685$65785112@news.neostrada.pl...

Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny nie chce się
podjąć opieki nad dzieckiem?

Przepraszam Ĺźe zapytam - Ty tak na powaĹźnie? W twoim mniemaniu to
zatrudnienie najtańszej opiekunki to jest wybór? Litości...
Zresztą spróbuj - zobaczymy kiedy uznasz, że poniżej pewnej kwoty
jest to niemożliwe, be dziecku zagwarantować to, do czego jesteś
zobowiązany.

Nie zrozumiałeś. "Niezależnie od ceny" oznacza że proponujesz milion i nikt się nie zgłasza.

[ciach]

Już pytałem:
<cite>
Kodeks drogowy znasz? Widzisz tam podobne zapisy?
</cite>

Nie odpowiedziałeś.

Pokaż mi w tym kodeksie gdzie to jest napisane. Bo to że masz obowiązek zapewnić opiekę to jasne, ale nie ma przepisu który nakazywał by tę opiekę zapewnić przez całą dobę osobiście ani też takiego który nakazywałby zapewnić opiekę przez odwożenie dziecka do przedszkola. To w jaki sposób tę opiekę dziecku zapewnisz to Twój _wybór_.

Tak, z racji obowiązku "zaspokajania potrzeb
rodziny" odwoĹźenie dzieci przeze mnie w tym roku do przedszkola
jest życiowo uzasadnione i niestety jest to konieczne, bym mógł
pracować. Tak, w drodze do pracy.

ROTFL. Podałem Ci definicję ze słownika a Ty ciągle swoje. Ja naprawdę rozumiem Twój _wybór_ jak już pisałem sam też tak _wybrałem_ i odwożę dziecko do przedszkola, ale to jest _wybór_ nie _konieczność_.

[ciach]

Konieczność, która wynika z aktualnej sytuacji oraz uwarunkowań.
Wyborem było co najwyżej pójście obojga rodziców do pracy, by
umożliwić dziecku (i rodzinie oczywiście) normalne życie.
Z tego się rodzą konsekwencje, których efektem jest konieczność
"dostarczania" dziecka do przedszkola "po drodze" do pracy.

I znowu to samo. Wybrałeś (lub wybraliście) taki sposób zapewnienia dziecku opieki. Ok, ale nie nazywaj tego _koniecznością_.

Możesz wysłać dziecko do przedszkola pod czyjąś opieką.
Bo? Mieszkasz na bez;ludnej wyspie, czy jak?
Normalnie. Nie ma kogoś takiego.

Rozumiem, że proponowałeś 10000 zł za odwiezienie dziecka do przedszkola i nikt się nie zgłosił :-)

O czyli jednak wybĂłr.

Nie, konieczność. Żona woziła w zeszłym roku - teraz to mój obowiązek
z racji posiadania rodziny.

Masz obowiązek zapewnić dziecku opiekę a to jak to zrobisz to Twój (albo Wasz) _wybór_.

Osobiste odwiezienie dziecka do przedszkola nie jest jedynym
rozwiązaniem więc nie jest _konieczne_.

Jak widzisz dla wielu to konieczność, by normalnie pójść do pracy.

Nie, nie konieczność a _wybór_.

ROTFL - masz rację, mogłem z pracy zrezygnować i dzieckiem się
zająć w domu. Wtedy odpada kwestia "drogi do pracy".

Już pisałem masz obowiązek zapewnić opiekę to jak to zrobisz to Twój _wybór_.

Czyli wybór - nie przerzucania obowiązku na osoby trzecie.

Że słucham? A co ja mam do osób trzecich w zakresie _wyboru_?
To są moje dzieci i mam w stosunku do nich pewne obowiązki, które
niestety skutkują koniecznością ich realizacji.

_Koniecznie_ musisz zapewnić dziecku opiekę, ale wcale nie musisz tego robić _osobiście_ a to jak to zrobisz to Twój _wybór_.

Powtórzę jeszcze raz sam też odwożę dziecko, więc rozumiem Twoje
argumenty, ale to był mój wybór to ja nie chciałem płacić opiekunce,
sąsiadce, taksówkarzowi i.t.d. To ja _wybrałem_ że
wygodniej/taniej/szybciej (niepotrzebne skreślić) jest mi zawieźć
dziecko osobiście, ale to był _wybór_.

Idąc tym tropem okazuje się, że odwiezienia dziecka stało się jednak
koniecznością, ponieważ jest "życiowo uzasadnione". Wybrałeś jakiś
"model" życia, który w Twoim mniemaniu (i Twoim możliwościach) spełnia
efektywnie obowiązki związane z posiadaniem rodziny i teraz musisz
ponosić jego konsekwencje. W dniu wypadku nie było wyboru "opiekunka",
"taksówkarz", "sąsiadka" itd., tylko konieczność odwiezienia dziecka do
przedszkola.

Rozumiem, żadna sąsiadka nie zgodziła się zostać z dzieckiem nawet za 1000 zł za godzinę, a wszystkie taksówki były zajęte, ale nawet wtedy pozostaje jeszcze wiele możliwości do _wyboru_.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-18 11:21:26
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-18 10:31, Ergie pisze:
UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:507ecbfc$0$26685$65785112@news.neostrada.pl...

Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny nie chce się
podjąć opieki nad dzieckiem?

Przepraszam Ĺźe zapytam - Ty tak na powaĹźnie? W twoim mniemaniu to
zatrudnienie najtańszej opiekunki to jest wybór? Litości...
Zresztą spróbuj - zobaczymy kiedy uznasz, że poniżej pewnej kwoty
jest to niemożliwe, be dziecku zagwarantować to, do czego jesteś
zobowiązany.

Nie zrozumiałeś."Niezależnie od ceny" oznacza że proponujesz milion i
nikt się nie zgłasza.

Nie zaproponuję, ponieważ nie mam miliona, czyli nie mam wyboru.

[...]

Data: 2012-10-18 12:31:56
Autor: Ergie
NW pic na wodę.


UĹźytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5ohn5$tos$1@node1.news.atman.pl...

Nie zrozumiałeś."Niezależnie od ceny" oznacza że proponujesz milion i
nikt się nie zgłasza.

Nie zaproponuję, ponieważ nie mam miliona, czyli nie mam wyboru.

A za ile próbowałeś, że wiesz, że się nie da?

Rozumiem że wyszłoby drożej niż samodzielne odwożenie dziecka do przedszkola czyli dokonałeś _wyboru_ kierując się przesłankami ekonomicznymi, ale nijak nie jest to _konieczność_.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-18 14:25:12
Autor: Gotfryd Smolik news
NW pic na wodę.
On Thu, 18 Oct 2012, Artur Maśląg wrote:

W dniu 2012-10-18 10:31, Ergie pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał
Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny
[...]
Przepraszam że zapytam - Ty tak na poważnie? W twoim mniemaniu to
zatrudnienie najtańszej opiekunki
[...]
Nie zrozumiałeś."Niezależnie od ceny" oznacza że proponujesz milion
[...]

Nie zaproponuję, ponieważ nie mam miliona, czyli nie mam wyboru.

[...]

  Ja w sprawie formalnej - niepotrzebnie wrzucasz nieistotne kryteria
(chodzi o "niezależnie od ceny"). Nieistotne, bo o nim *nie* myślałeś.
  W efekcie odchodzicie od meritum.

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-10-18 14:43:48
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-18 14:25, Gotfryd Smolik news pisze:
On Thu, 18 Oct 2012, Artur Maśląg wrote:

W dniu 2012-10-18 10:31, Ergie pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał
Bo? Gdzie jest takie miejsce że nikt niezależnie od ceny
[...]
Przepraszam że zapytam - Ty tak na poważnie? W twoim mniemaniu to
zatrudnienie najtańszej opiekunki
[...]
Nie zrozumiałeś."Niezależnie od ceny" oznacza że proponujesz milion
[...]

Nie zaproponuję, ponieważ nie mam miliona, czyli nie mam wyboru.

[...]

  Ja w sprawie formalnej - niepotrzebnie wrzucasz nieistotne kryteria
(chodzi o "niezależnie od ceny"). Nieistotne, bo o nim *nie* myślałeś.
  W efekcie odchodzicie od meritum.

Coś mi się wydaje, że wysłałeś to pod zły adres.

Data: 2012-10-19 00:29:36
Autor: Gotfryd Smolik news
NW pic na wodę.
On Thu, 18 Oct 2012, Artur Maśląg wrote:

Coś mi się wydaje, że wysłałeś to pod zły adres.

  A to przepraszam, starsze posty już przesłałem do archiwum i widać
źle policzyłem głębokość cytatów.

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-10-18 15:54:13
Autor: Jakub Witkowski
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-17 10:15, Ergie pisze:

Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do przedszkola by móc pójść do pracy.

Wobec tego, co Twoim zdaniem mógł mieć ustawodawca na myśli, pisząc o przypadkach "gdy droga ta
została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby" ?

Tak przykładowo?

Co by było, Twoim zdaniem, bardziej "życiowo uzasadnione", niż podwiezienie dziecka
do szkoły w drodze do pracy? Zwłaszcze jeśli sie nadkłada w tym celu zaledwie 300 m?
Bo jak dla mnie, to sytuacja nadaje wręcz za przykład do komentarza ustawy...

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

Data: 2012-10-18 16:49:11
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Jakub Witkowski"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5p1m5$vas$1@news2.ipartners.pl...

Wobec tego, co Twoim zdaniem mógł mieć ustawodawca na myśli, pisząc o przypadkach "gdy droga ta
została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby" ?

Tak przykładowo?

Dokładnie to co piszesz niżej.

Co by było, Twoim zdaniem, bardziej "życiowo uzasadnione", niż podwiezienie dziecka
do szkoły w drodze do pracy? Zwłaszcze jeśli sie nadkłada w tym celu zaledwie 300 m?
Bo jak dla mnie, to sytuacja nadaje wręcz za przykład do komentarza ustawy...

Ależ ja nie dyskutuję z tym przypadkiem. Już nawet podawałem interpretację pani od ubezpieczeń. Nadłożenie 300m jest "po drodze" jechanie 15km w przeciwnym kierunku nie jest po drodze.

Ja nie dyskutuję z tym, że ustawodawca zakłada możliwość odwożenia dziecka (i robienia innych rzeczy). Dyskutuję z wnioskowaniem Artura, że z tego że ma obowiązek opieki nad dziećmi wynika konieczność odwożenia ich do przedszkola, a z tej tzw. "konieczności" wynika (w jakiś cudowny nieznany mi sposób) że przedszkole mieszczące się 15 km w przeciwnym kierunku nagle jest "po drodze".

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-18 19:50:29
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-18 16:49, Ergie pisze:
"Jakub Witkowski"  napisał:
Wobec tego, co Twoim zdaniem mógł mieć ustawodawca na myśli, pisząc o
przypadkach "gdy droga ta
została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas
nie przekraczał granic potrzeby" ?
(...)
Ja nie dyskutuję z tym, że ustawodawca zakłada możliwość odwożenia
dziecka (i robienia innych rzeczy).

Jak nie, jak tak?

Dyskutuję z wnioskowaniem Artura, że
z tego że ma obowiązek opieki nad dziećmi wynika konieczność odwożenia
ich do przedszkola,

Bardzo sobie model upraszczasz - tak by ci pasował do teorii. To nie
jest taka prosta implikacja - pisałem wcześniej, z czego ta konieczność
wynika. Ludzie w zależności od wielu czynników w jakiś tam sposób
decydują się na pewien model życia, który jest mniej lub bardziej
indywidualny. Przyjęcie pewnego modelu implikuje pewien zestaw
obowiązków realizowanych w pewien konkretny sposób. Ten "model"
to najczęściej jednak nie wybór, a forma kompromisu. Piszesz
o "wyborach" - czy np. płacenie czynszu to wybór, czy też konieczność?
Oczywiście, możesz napisać, że zamiast mieszkania w bloku ktoś
mógłby sobie kupić dom i czynszu nie płacić. Problem w tym, że
to implikuje konieczność ponoszenia innych kosztów, czy też innych
obowiązków i dla wielu osób nie może być traktowane jako wybór,
a nawet gdyby było, to żaden z tego argument. Mamy konkretną sytuację,
konkretne obowiązki. Podobnie jest z "dostarczaniem" dzieci do
przedszkola po drodze do pracy, które jest "życiowo uzasadnione".

a z tej tzw. "konieczności" wynika (w jakiś cudowny
nieznany mi sposób) że przedszkole mieszczące się 15 km w przeciwnym
kierunku nagle jest "po drodze".

Stąd też pisałem, że sąd oceni, czy wychodzenie 30 minut wcześniej
do pracy, by odwieźć dziecko do przedszkola, które jest w drugą stronę
(nie wiem czy to będzie twoje 15 kilometrów z sufitu wzięte) będzie
uznane za czynność "życiowo uzasadnioną" po drodze do/z pracy.

Data: 2012-10-19 12:12:01
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:50804169$0$26708$65785112@news.neostrada.pl...

Dyskutuję z wnioskowaniem Artura, że
z tego że ma obowiązek opieki nad dziećmi wynika konieczność odwożenia
ich do przedszkola,

Bardzo sobie model upraszczasz - tak by ci pasował do teorii. To nie
jest taka prosta implikacja - pisałem wcześniej, z czego ta konieczność
wynika. Ludzie w zależności od wielu czynników w jakiś tam sposób
decydują się na pewien model życia, który jest mniej lub bardziej
indywidualny. Przyjęcie pewnego modelu implikuje pewien zestaw
obowiązków realizowanych w pewien konkretny sposób. Ten "model"
to najczęściej jednak nie wybór, a forma kompromisu. Piszesz
o "wyborach" - czy np. płacenie czynszu to wybór, czy też konieczność?

Koniecznością jest zapewnienie rodzinie mieszkania, ale sposób realizacji tego jest wyborem.

Oczywiście, możesz napisać, że zamiast mieszkania w bloku ktoś
mógłby sobie kupić dom i czynszu nie płacić. Problem w tym, że
to implikuje konieczność ponoszenia innych kosztów, czy też innych
obowiązków i dla wielu osób nie może być traktowane jako wybór,
a nawet gdyby było, to żaden z tego argument.

Dokładnie tak! Dokonujemy pewnych wyborów godząc się na ich konsekwencje. Ale nie oznacza to, że te konsekwencje są _koniecznością_ bo gdybyśmy dokonali innych wyborów byłyby inne konsekwencje.

Tak jak z obowiązku zapewnienia lokum nie wynika konieczność płacenia czynszu (bo można jak sam zauważyłeś mieć dom). Płacenie czynszu staje siękoniecznością dopiero wtedy gdy podejmiemy wybór że chcemy wynajmować.

Tak samo z obowiązku zapewnienia opieki nie wynika konieczność odwożenia dziecka do przedszkola bo są inne sposoby. Konieczność odwożenia dziecka do przedszkola wynika dopiero z wyboru, że chcemy dziecko do niego posyłać. Skoro chcemy aby dziecko było w przedszkolu to jakoś musi się tam znaleźć. Nawet wtedy nie ma jeszcze konieczności byśmy dziecko odwieźli tam osobiście tylko jest to nasz wybór podyktowany najczęściej ekonomią.

Mamy konkretną sytuację,
konkretne obowiązki. Podobnie jest z "dostarczaniem" dzieci do
przedszkola po drodze do pracy, które jest "życiowo uzasadnione".

Sytuacje nie są same z siebie tylko wynikają z naszych wyborów.

Dokonaliśmy pewnych wyborów:
- chcemy posyłać dziecko do przedszkola
- chcemy to robić osobiście / nie chcemy by ktoś zrobił to za nas

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-19 12:49:51
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-19 12:12, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:
(...)
indywidualny. Przyjęcie pewnego modelu implikuje pewien zestaw
obowiązków realizowanych w pewien konkretny sposób. Ten "model"
to najczęściej jednak nie wybór, a forma kompromisu. Piszesz
o "wyborach" - czy np. płacenie czynszu to wybór, czy też konieczność?

Koniecznością jest zapewnienie rodzinie mieszkania, ale sposób
realizacji tego jest wyborem.

Na pytanie widzę nie odpowiedziałeś...

Tak, masz rację, zamiast kupić tanie mieszkanie (w miarę możliwości
finansowych i niestety kosztem czasu dojazdu) to kupujemy dom
w drogiej dzielnicy z doskonałym dojazdem do pracy, do przedszkola.
Tak, to ten wymarzony wybór. By zarobić na utrzymanie tego
wszystkiego możemy skorzystać z wygranej w Lotto, a nie z wykonywanej
pracy, która wymaga dojazdów i odwożenia dzieci. Tak, z wyboru
kupujemy stare samochody, a nie nowe z salonu.
(...)
Mamy konkretną sytuację,
konkretne obowiązki. Podobnie jest z "dostarczaniem" dzieci do
przedszkola po drodze do pracy, które jest "życiowo uzasadnione".

Sytuacje nie są same z siebie tylko wynikają z naszych wyborów.

Jak wyżej. Pewnie, lepiej być zdrowym i bogatym, niż chorym i biednym.

Dokonaliśmy pewnych wyborów:
- chcemy posyłać dziecko do przedszkola

Ależ wcale nie chcemy, niestety sytuacja nas do tego zmusza, ponieważ
w przeciwnym wypadku nie można realizować np. pracy zawodowej, która
pozwala na utrzymanie rodziny, płacenie czynszu, ogrzewania, energii
elektrycznej itd. Tak, masz rację, mam wybór i z 5 rachunków
miesięcznie losuję/wybieram 2, które opłacę. Masz rację, to nie jest
konieczność.

- chcemy to robić osobiście / nie chcemy by ktoś zrobił to za nas

Ależ nie chcemy, ale niestety sytuacja od nas tego wymaga.

Życie to nie film.

Data: 2012-10-19 15:40:58
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k5rb8u$sfn$1@node2.news.atman.pl...

Koniecznością jest zapewnienie rodzinie mieszkania, ale sposób
realizacji tego jest wyborem.

Na pytanie widzę nie odpowiedziałeś...

Jak nie jak tak? Płacenie czynszu nie jest koniecznością. Koniecznością jest zapewnienie loku rodzinie, a sposób jej realizacji (np. poprzez płacenie czynszu) jest wyborem.

Tak, masz rację, zamiast kupić tanie mieszkanie (w miarę możliwości
finansowych i niestety kosztem czasu dojazdu) to kupujemy dom
w drogiej dzielnicy z doskonałym dojazdem do pracy, do przedszkola.
Tak, to ten wymarzony wybór. By zarobić na utrzymanie tego
wszystkiego możemy skorzystać z wygranej w Lotto, a nie z wykonywanej
pracy, która wymaga dojazdów i odwożenia dzieci. Tak, z wyboru
kupujemy stare samochody, a nie nowe z salonu.
(...)

Można wybrać inna pracę inne miejsce zamieszkania itd. Jak mawiał klasyk "życie to sztuka wyboru".

Mamy konkretną sytuację,
konkretne obowiązki. Podobnie jest z "dostarczaniem" dzieci do
przedszkola po drodze do pracy, które jest "życiowo uzasadnione".

Sytuacje nie są same z siebie tylko wynikają z naszych wyborów.

Jak wyżej. Pewnie, lepiej być zdrowym i bogatym, niż chorym i biednym.

Jeśli Ci to odpowiada i masz na to wpływ to czemu nie. Twoje życie w Twoich rękach. Są ludzie którzy dokonali innych wyborów i byli szczęśliwi.

Dokonaliśmy pewnych wyborów:
- chcemy posyłać dziecko do przedszkola

Ależ wcale nie chcemy, niestety sytuacja nas do tego zmusza

ROTFL, Ty na prawdę jesteś z gatunku tych "pokrzywdzonych życiowo", których ciągle sytuacja do czegoś zmusza?

Nawet w czasie wojny i okupacji ludzie mieli na tyle wolności by móc wybierać nawet jeśli (jak w powstaniu w Getcie) był to tylko wybór rodzaju śmierci. A ty teraz żyjąc w znacznie lepszych czasach, z otwartymi granicami, możliwością mieszkania i zarabiania niemalże gdziekolwiek pieprzysz bzdury o "zmuszaniu" przez "sytuację"? Weź się w garść i zacznij świadomie decydować o swoim życiu.

, ponieważ
w przeciwnym wypadku nie można realizować np. pracy zawodowej, która
pozwala na utrzymanie rodziny, płacenie czynszu, ogrzewania, energii
elektrycznej itd. Tak, masz rację, mam wybór i z 5 rachunków
miesięcznie losuję/wybieram 2, które opłacę. Masz rację, to nie jest
konieczność.

Utrzymanie rodziny jest koniecznością, sposób realizacji tej konieczności jest wyborem.

- chcemy to robić osobiście / nie chcemy by ktoś zrobił to za nas

Ależ nie chcemy, ale niestety sytuacja od nas tego wymaga.

"Nie chcem ale muszem" aż przykro czytać.

Znowu "sytuacja" od Ciebie czegoś wymaga? Kimże ona jest? Posyłam dziecko do przedszkola bo ja tak zadecydowałem i nie wstydzę się tego! A ty ciągle piszesz że coś Cię do tego zmusiło.

Życie to nie film.

No właśnie więc warto je przeżyć świadomie dokonując wyborów a nie biernie poddawać się losowi marudząc, że "sytuacja" nas do czegoś zmusza.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-19 17:55:51
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-19 15:40, Ergie pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:
(...)
Ależ wcale nie chcemy, niestety sytuacja nas do tego zmusza

ROTFL, Ty na prawdę jesteś z gatunku tych "pokrzywdzonych życiowo",
których ciągle sytuacja do czegoś zmusza?
Nawet w czasie wojny i okupacji ludzie mieli na tyle wolności by móc
wybierać nawet jeśli (jak w powstaniu w Getcie) był to tylko wybór
rodzaju śmierci. A ty teraz żyjąc w znacznie lepszych czasach, z
otwartymi granicami, możliwością mieszkania i zarabiania niemalże
gdziekolwiek pieprzysz bzdury o "zmuszaniu" przez "sytuację"? Weź się w
garść i zacznij świadomie decydować o swoim życiu.

Na tym pozwolę sobie zakończyć, ponieważ wygląda na to, że skończyły
ci się argumenty - o okupacji i podobnych to może nawet nie próbuj
pisać, ponieważ wygląda to delikatnie powiedziawszy głupio.

Po namyśli jednak (może pomoże - napisałem więcej, ale skróciłem
do dość prostych pytań):

W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór? Tylko nie pisz, że
dzisiaj pojedziesz komunikacją miejską, ponieważ wybrałeś
z dwóch równorzędnych możliwości. Oczywiście, możesz sprzedać,
ale nadal pozostanie konieczność dostania się w różne miejsca
- np. do pracy.
Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?
Tylko nie kombinuj, że mogą sobie dzisiaj pojechać rowerem czy pójść
na pieszo i z kolegami się nie spotykać, ponieważ mieszkają
5 kilometrów od szkoły (w dowolną stronę). Z góry uprzedzam,
że sugerowanie przeprowadzki w okolice 100 metrów od szkoły
nie są żadnym argumentem...

Data: 2012-10-19 18:07:34
Autor: J.F
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości
W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór?

A kto pyta i po co ? Bo o ile samochod bez paliwa nie jezdzi, to bez OC sobie radzi znakomicie.
Chyba ze urzedas skarbowy kwestionuje ci wliczenie OC w koszty, to wtedy przypominamy sobie ze obowiazkowo :-)

Tylko nie pisz, że dzisiaj pojedziesz komunikacją miejską,

No, jak nie ma paliwa, to mozesz pojechac miejska, chyba ze nie mozesz :-)

ponieważ wybrałeś z dwóch równorzędnych możliwości.

Zalezy, dla mnie np niemal rownorzedne, ale jakos wole samochodem :-)

Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?

Hm, we wroclawiu nabycie miesiecznego wymaga karty miejskiej.
Ale przeciez mozna kasowac pojedyncze bilety, wiec ja np wybralem  ... i jezdze samochodem :-)

Tylko nie kombinuj, że mogą sobie dzisiaj pojechać rowerem czy pójść
na pieszo i z kolegami się nie spotykać, ponieważ mieszkają
5 kilometrów od szkoły (w dowolną stronę). Z góry uprzedzam,
że sugerowanie przeprowadzki w okolice 100 metrów od szkoły
nie są żadnym argumentem...

Ale czemu nie ? Masz dzieci w wieku szkolnym, to trzeba bylo pomyslec o domu kolo szkoly.
Czy ktos narzeka ze jezdzi do pracy 8h dziennie, bo mieszka w Katowicach, a pracuje w Warszawie ?


J.

Data: 2012-10-19 18:36:15
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-19 18:07, J.F pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:
W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór?

A kto pyta i po co ? Bo o ile samochod bez paliwa nie jezdzi,

Otóż to - sens jego jest niewielki, można kurnik założyć.

to bez OC sobie radzi znakomicie.

Ta?

Chyba ze urzedas skarbowy kwestionuje ci wliczenie OC w koszty, to wtedy
przypominamy sobie ze obowiazkowo :-)

Aha...

Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?

Hm, we wroclawiu nabycie miesiecznego wymaga karty miejskiej.

Trafiłeś - tak, chodzi o bilety długookresowe.

Ale przeciez mozna kasowac pojedyncze bilety, wiec ja np wybralem  ... i
jezdze samochodem :-)

Czytałeś o kim było mowa? Rozwiązanie w postaci biletów jednorazowych
nie ma racji bytu - DC, miesięczny ulgowy "wspólny, dwustrefowy"
kosztuje 78zł (90 dni wychodzi na miesiąc 60). Ciężko to wprost
przeliczyć jakoś na jednorazowe, ale nawet gdyby młodzież korzystałaby
z jednej linii (bez przesiadek) to by przekroczyła te kwoty, że
nie wspomnę o możliwościach i potrzebach przemieszczania się.

Tylko nie kombinuj, że mogą sobie dzisiaj pojechać rowerem czy pójść
na pieszo i z kolegami się nie spotykać, ponieważ mieszkają
5 kilometrów od szkoły (w dowolną stronę). Z góry uprzedzam,
że sugerowanie przeprowadzki w okolice 100 metrów od szkoły
nie są żadnym argumentem...

Ale czemu nie ? Masz dzieci w wieku szkolnym, to trzeba bylo pomyslec o
domu kolo szkoly.

Przecież tak zrobiłem, ale z podstawówki zrobiono
gimnazjum/zlikwidowano...

Czy ktos narzeka ze jezdzi do pracy 8h dziennie, bo mieszka w
Katowicach, a pracuje w Warszawie ?

A gdzie Ty widzisz jakiekolwiek narzekanie?

Data: 2012-10-19 21:09:25
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Fri, 19 Oct 2012 18:36:15 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-19 18:07, J.F pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:
W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór?

A kto pyta i po co ? Bo o ile samochod bez paliwa nie jezdzi,

Otóż to - sens jego jest niewielki, można kurnik założyć.

to bez OC sobie radzi znakomicie.

Ta?

W kazdym badz razie masz wybor - placisz, czy ryzykujesz kontakty z UFG i
komornikiem :-)

Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?
Hm, we wroclawiu nabycie miesiecznego wymaga karty miejskiej.
Trafiłeś - tak, chodzi o bilety długookresowe.

Ale my to mamy od niedawna, dawniej kupowalo sie zwyczajnie, bez zadnych "kart miejskich" nie wiadomo po co ..

Ale przeciez mozna kasowac pojedyncze bilety, wiec ja np wybralem  ... i
jezdze samochodem :-)
Czytałeś o kim było mowa? Rozwiązanie w postaci biletów jednorazowych
nie ma racji bytu - DC, miesięczny ulgowy "wspólny, dwustrefowy"
kosztuje 78zł (90 dni wychodzi na miesiąc 60). Ciężko to wprost
przeliczyć jakoś na jednorazowe,

Ciezko ? 40 jednorazowych ulgowych kosztuje ile - 60zl ? Do obowiazkowej szkoly wiecej nie trzeba.

ale nawet gdyby młodzież korzystałaby
z jednej linii (bez przesiadek) to by przekroczyła te kwoty, że

Czasowych nie macie ?
nie wspomnę o możliwościach i potrzebach przemieszczania się.

Chcesz uzasadniac _koniecznosc_ nabycia karty miejskiej wyprawami dziecka
do kina ? Nie, ten numer nie przejdzie :-)

A nawet jak bilety jednorazowe sa drozsze od karty, ale niewiele drozsze -
to tez _koniecznoscia_ tego nie nazwe, tylko wlasnie wyborem :-)

Tylko nie kombinuj, że mogą sobie dzisiaj pojechać rowerem czy pójść
na pieszo i z kolegami się nie spotykać, ponieważ mieszkają
5 kilometrów od szkoły (w dowolną stronę). Z góry uprzedzam,
że sugerowanie przeprowadzki w okolice 100 metrów od szkoły
nie są żadnym argumentem...

P.S. 5km to jeszcze mozna przejsc piechota, twoj wybor :-)

J.

Data: 2012-10-19 21:32:27
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-19 21:09, J.F. pisze:
Dnia Fri, 19 Oct 2012 18:36:15 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-19 18:07, J.F pisze:
"Artur Maśląg"  napisał:
W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór?

A kto pyta i po co ? Bo o ile samochod bez paliwa nie jezdzi,

Otóż to - sens jego jest niewielki, można kurnik założyć.

to bez OC sobie radzi znakomicie.

Ta?

W kazdym badz razie masz wybor - placisz, czy ryzykujesz kontakty z UFG i
komornikiem :-)

Jak to leciało? Abstrahujesz od układu odniesienia...

Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?
Hm, we wroclawiu nabycie miesiecznego wymaga karty miejskiej.
Trafiłeś - tak, chodzi o bilety długookresowe.

Ale my to mamy od niedawna, dawniej kupowalo sie zwyczajnie, bez zadnych
"kart miejskich" nie wiadomo po co ..

Jakie to ma znaczenie, skoro mowa o biletach długookresowych, których
bez KM nie kupisz?

Ale przeciez mozna kasowac pojedyncze bilety, wiec ja np wybralem  ... i
jezdze samochodem :-)
Czytałeś o kim było mowa? Rozwiązanie w postaci biletów jednorazowych
nie ma racji bytu - DC, miesięczny ulgowy "wspólny, dwustrefowy"
kosztuje 78zł (90 dni wychodzi na miesiąc 60). Ciężko to wprost
przeliczyć jakoś na jednorazowe,

Ciezko ? 40 jednorazowych ulgowych kosztuje ile - 60zl ?
Do obowiazkowej szkoly wiecej nie trzeba.

Aha, znaczy dziecko ma prawo tylko do jazdy do szkoły i z powrotem
jedną linią. Do kina, teatru, CK itd. już nie musi - niech siedzi
w piwnicy. Do kolegów też pójdzie na piechotę, a jak ZTM zmieni
cokolwiek w trasach to przyjdzie się przeprowadzić.

ale nawet gdyby młodzież korzystałaby
z jednej linii (bez przesiadek) to by przekroczyła te kwoty, że

Czasowych nie macie ?

Mamy - i co z tego? Świetnie się sprawują przy okazjonalnych
przejazdach.

nie wspomnę o możliwościach i potrzebach przemieszczania się.

Chcesz uzasadniac _koniecznosc_ nabycia karty miejskiej

Jakiego nabycia? Karta miejska jest za darmo, a chodziło o bilety
długookresowe.

wyprawami dziecka
do kina ? Nie, ten numer nie przejdzie :-)

Masz dzieci? Mają kolegów? Mają dodatkowe zajęcia? Jeżdżą na jakieś
zajęcia ze szkoły? Sam jeździsz gdzieś dalej niż tylko do pracy?

A nawet jak bilety jednorazowe sa drozsze od karty, ale niewiele drozsze -
to tez _koniecznoscia_ tego nie nazwe, tylko wlasnie wyborem :-)

Są sporo droższe - przy normalnym korzystaniu z KM (a nie okazjonalnym)
to wyjdzie przynajmniej 2-3 razy więcej.

Data: 2012-10-19 22:13:56
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Fri, 19 Oct 2012 21:32:27 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-19 21:09, J.F. pisze:
Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?
Hm, we wroclawiu nabycie miesiecznego wymaga karty miejskiej.
Trafiłeś - tak, chodzi o bilety długookresowe.

Ale my to mamy od niedawna, dawniej kupowalo sie zwyczajnie, bez zadnych
"kart miejskich" nie wiadomo po co ..

Jakie to ma znaczenie, skoro mowa o biletach długookresowych, których
bez KM nie kupisz?

Dawniej sie kupowalo i dlugookresowe bez zadnej KM.
Pewnie i dzis w wielu miastach mozna tak kupic :-)

Czytałeś o kim było mowa? Rozwiązanie w postaci biletów jednorazowych
nie ma racji bytu - DC, miesięczny ulgowy "wspólny, dwustrefowy"
kosztuje 78zł (90 dni wychodzi na miesiąc 60). Ciężko to wprost
przeliczyć jakoś na jednorazowe,

Ciezko ? 40 jednorazowych ulgowych kosztuje ile - 60zl ?
Do obowiazkowej szkoly wiecej nie trzeba.

Aha, znaczy dziecko ma prawo tylko do jazdy do szkoły i z powrotem
jedną linią. Do kina, teatru, CK itd. już nie musi - niech siedzi
w piwnicy. Do kolegów też pójdzie na piechotę, a jak ZTM zmieni
cokolwiek w trasach to przyjdzie się przeprowadzić.

Ty zdaje sie chciales cos udowodnic, w razie potrzeby przed sadem ?
To ciezko bedzie wykazac _koniecznosc_ czegos, skoro sa rozwiazania
alternatywne, i to calkiem porownywalne - ot zamiast 78 zl wyda np 85, i
bedzie mial jeszcze 25zl na nieobowiazkowe przejazdy :-)

ale nawet gdyby młodzież korzystałaby
z jednej linii (bez przesiadek) to by przekroczyła te kwoty, że
Czasowych nie macie ?
Mamy - i co z tego?

Odpada argument "jak ZTM zmieni trasy".

nie wspomnę o możliwościach i potrzebach przemieszczania się.
Chcesz uzasadniac _koniecznosc_ nabycia karty miejskiej
Jakiego nabycia? Karta miejska jest za darmo, a chodziło o bilety
długookresowe.

Napisales jednak o karcie. (ktora mnie osobiscie w wydaniu wroclawskim wk*, wiec sie czepiam)

J.

Data: 2012-10-20 18:14:20
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-19 22:13, J.F. pisze:
Dnia Fri, 19 Oct 2012 21:32:27 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
(...)
Jakie to ma znaczenie, skoro mowa o biletach długookresowych, których
bez KM nie kupisz?

Dawniej sie kupowalo i dlugookresowe bez zadnej KM.

Jakie to ma znaczenie, skoro mowa o biletach długookresowych, których
bez KM nie kupisz?

Pewnie i dzis w wielu miastach mozna tak kupic :-)

Co mnie obchodzą inne miasta? Znaczy mam się przeprowadzić, ponieważ
tam można nabyć bilet długookresowy bez karty miejskiej? Jakie
to ma znaczenie, skoro w konkretnej sytuacji/lokalizacji/warunkach
jest ona wymagana? Mam ją u siebie (czyli ma ją pewnie kilkaset tysiecy
ludzi), Ty masz ja u siebie, jest już w wielu miastach - co jeszcze
wymyślisz, by zdryfować z tematu? Zresztą jak bardzo chcesz, to możesz
przyjąć, że koniecznością jest posiadanie biletu okresowego, a nie
samej karty.

Aha, znaczy dziecko ma prawo tylko do jazdy do szkoły i z powrotem
jedną linią. Do kina, teatru, CK itd. już nie musi - niech siedzi
w piwnicy. Do kolegów też pójdzie na piechotę, a jak ZTM zmieni
cokolwiek w trasach to przyjdzie się przeprowadzić.

Ty zdaje sie chciales cos udowodnic, w razie potrzeby przed sadem ?

Gdyby była taka potrzeba - nie ma problemu.

To ciezko bedzie wykazac _koniecznosc_ czegos, skoro sa rozwiazania
alternatywne, i to calkiem porownywalne - ot zamiast 78 zl wyda np 85, i
bedzie mial jeszcze 25zl na nieobowiazkowe przejazdy :-)

Nie wiem jakiej Ty się matematyki uczyłeś, ale 78 - 85 = -7zł, a nie
+25. Sąd by się uśmiał, gdyby taką argumentację zobaczył.
Wiesz, dzieci oprócz dojazdów do szkoły (niekoniecznie jedną linią)
jeżdżą czasem na wycieczki, do teatru, do kina, do muzeum, do kolegów.
Jeżdżą też z rodzicami na zakupy (buty czy kurtkę ciężko kupić
korespondencyjnie). Pamiętaj, że nikt nie ma prawa im odbierać
możliwości do prowadzenia normalnego życia i twierdzić, że forma
ogólnie przyjęta i zaakceptowana społecznie i prawnie ma być nagle
ekstrawagancją. Np. kontakty z rówieśnikami są koniecznością, by
dzieci się normalnie rozwijały itd. Nie wolno ich ograniczać do
20 minut jazdy biletem krótkookresowym, ponieważ tak komuś wyszło
z wyliczeń, że się da.

Czasowych nie macie ?
Mamy - i co z tego?

Odpada argument "jak ZTM zmieni trasy".

ROTFL - brniesz w coraz większe absurdy. Bilet czasowy niczego nie
wnosi do regularnych przejazdów. Wygodny przy incydentalnych
przejazdach, ale nic więcej.

Jakiego nabycia? Karta miejska jest za darmo, a chodziło o bilety
długookresowe.

Napisales jednak o karcie.

Tak, ponieważ bez niej nie jest możliwe nabycie biletu długookresowego.
Generalnie jak widzę pozostało tylko czepianie się, by spróbować
sprowadzić dyskusję na manowce.

(ktora mnie osobiscie w wydaniu wroclawskim wk*, wiec sie czepiam)

W sumie to się tylko czepiasz, a to że ciebie wk* karta miejska
jest zupełnie nieistotne. Sprawdza się bardzo dobrze, na zakodowanym
bilecie długookresowym można się swobodnie przemieszczać w całej
aglomeracji, płacić w strefach płatnego parkowania i w ogóle.
BTW - bilety długookresowe można dodatkowo kodować na ELS i ELD
(elektroniczna legitymacja studencka/doktoranta).

Data: 2012-10-20 19:30:35
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-19 22:13, J.F. pisze:
Dnia Fri, 19 Oct 2012 21:32:27 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
(...)
Jakie to ma znaczenie, skoro mowa o biletach długookresowych, których
bez KM nie kupisz?
Dawniej sie kupowalo i dlugookresowe bez zadnej KM.
Pewnie i dzis w wielu miastach mozna tak kupic :-)
Co mnie obchodzą inne miasta? Znaczy mam się przeprowadzić, ponieważ
tam można nabyć bilet długookresowy bez karty miejskiej? > Jakie
to ma znaczenie, skoro w konkretnej sytuacji/lokalizacji/warunkach
jest ona wymagana?

No dobra, przyznaje - jesli uznac ze bilet okresowy jest niezbedny, to w
pewnych lokalizacjach i KM jest niesbedna.

Ale trzeba bylo lepsze przyklady wymyslec, bo bardzo tej KM nie lubie, i
zupelnie nie widze dlaczego zrobiono ja niezbedna :-P

Aha, znaczy dziecko ma prawo tylko do jazdy do szkoły i z powrotem
jedną linią. Do kina, teatru, CK itd. już nie musi - niech siedzi
w piwnicy. Do kolegów też pójdzie na piechotę, a jak ZTM zmieni
cokolwiek w trasach to przyjdzie się przeprowadzić.

Ty zdaje sie chciales cos udowodnic, w razie potrzeby przed sadem ?
Gdyby była taka potrzeba - nie ma problemu.

To ciezko bedzie wykazac _koniecznosc_ czegos, skoro sa rozwiazania
alternatywne, i to calkiem porownywalne - ot zamiast 78 zl wyda np 85, i
bedzie mial jeszcze 25zl na nieobowiazkowe przejazdy :-)

Nie wiem jakiej Ty się matematyki uczyłeś, ale 78 - 85 = -7zł, a nie
+25. Sąd by się uśmiał, gdyby taką argumentację zobaczył.

Normalnej - poprzednio wyliczylem ze 60zl kosztuje _konieczny_ transport
przy uzyciu zwyklych biletow.

Wiesz, dzieci oprócz dojazdów do szkoły (niekoniecznie jedną linią)
jeżdżą czasem na wycieczki, do teatru, do kina, do muzeum, do kolegów.

No to ja im dodalem w przykladzie 25 zl na dodatkowe bilety, i wyszlo mi
raptem 10% wiecej niz twoj bilet miesieczny, wiec sam rozumiesz - 10%
drozej to jest sensowna alternatywa, wiec nie ma koniecznosci kupowania
biletu okresowego :-)

Jeżdżą też z rodzicami na zakupy (buty czy kurtkę ciężko kupić
korespondencyjnie). Pamiętaj, że nikt nie ma prawa im odbierać
możliwości do prowadzenia normalnego życia i twierdzić, że forma
ogólnie przyjęta i zaakceptowana społecznie i prawnie ma być nagle
ekstrawagancją. Np. kontakty z rówieśnikami są koniecznością, by

Tak w zasadzie jak sobie przypomne ... do pewnego wieku to w zasadzie nie
jezdzilem po miescie, bo i po co ? kolegow ma sie z podworka, ze szkoly ..

Czasowych nie macie ?
Mamy - i co z tego?
Odpada argument "jak ZTM zmieni trasy".
ROTFL - brniesz w coraz większe absurdy. Bilet czasowy niczego nie
wnosi do regularnych przejazdów. Wygodny przy incydentalnych
przejazdach, ale nic więcej.

Ale moze juz latorosl dwoma srodkami dojechac, co znacznie powieksza
zasieg. A przeciez nie ma koniecznosci zapisywania go do najdalszej szkoly
w calym miescie :-P

W sumie to się tylko czepiasz, a to że ciebie wk* karta miejska
jest zupełnie nieistotne. Sprawdza się bardzo dobrze, na zakodowanym
bilecie długookresowym można się swobodnie przemieszczać w całej
aglomeracji, płacić w strefach płatnego parkowania i w ogóle.
BTW - bilety długookresowe można dodatkowo kodować na ELS i ELD
(elektroniczna legitymacja studencka/doktoranta).

A stare bilety okresowe nie sprawdzaly sie bardzo dobrze ?

U mnie nie mozna placic za parkingi, wiec zupelnie nie wiem po co ta karta,
chyba tylko po to zeby prezydent mogl sie pochwalic na koszt podatnika :-)
 J.

Data: 2012-10-20 20:34:39
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-20 19:30, J.F. pisze:
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
(...)
Co mnie obchodzą inne miasta? Znaczy mam się przeprowadzić, ponieważ
tam można nabyć bilet długookresowy bez karty miejskiej? > Jakie
to ma znaczenie, skoro w konkretnej sytuacji/lokalizacji/warunkach
jest ona wymagana?

No dobra, przyznaje - jesli uznac ze bilet okresowy jest niezbedny, to w
pewnych lokalizacjach i KM jest niesbedna.

Po cóż więc były te dywagacje? Dla zasady?

Ale trzeba bylo lepsze przyklady wymyslec, bo bardzo tej KM nie lubie, i
zupelnie nie widze dlaczego zrobiono ja niezbedna :-P

Już napisałem, że Twoje "nielubienie" karty miejskiej jest naprawdę
nieistotne z punktu widzenia omawianego zagadnienia. Ja nigdzie
nie pisałem, że ją lubię, bądź nie - jest ona konieczna do zakodowania
biletu długookresowego i tyle.

Aha, znaczy dziecko ma prawo tylko do jazdy do szkoły i z powrotem
jedną linią. Do kina, teatru, CK itd. już nie musi - niech siedzi
w piwnicy. Do kolegów też pójdzie na piechotę, a jak ZTM zmieni
cokolwiek w trasach to przyjdzie się przeprowadzić.

Ty zdaje sie chciales cos udowodnic, w razie potrzeby przed sadem ?
Gdyby była taka potrzeba - nie ma problemu.

To ciezko bedzie wykazac _koniecznosc_ czegos, skoro sa rozwiazania
alternatywne, i to calkiem porownywalne - ot zamiast 78 zl wyda np 85, i
bedzie mial jeszcze 25zl na nieobowiazkowe przejazdy :-)

Nie wiem jakiej Ty się matematyki uczyłeś, ale 78 - 85 = -7zł, a nie
+25. Sąd by się uśmiał, gdyby taką argumentację zobaczył.

Normalnej - poprzednio wyliczylem ze 60zl kosztuje _konieczny_ transport
przy uzyciu zwyklych biletow.

Nie - przyjąłeś sobie, a nie wyliczyłeś.
<cite>
40 jednorazowych ulgowych kosztuje ile - 60zl ?
Do obowiazkowej szkoly wiecej nie trzeba.
</cite>

Wiesz, dzieci oprócz dojazdów do szkoły (niekoniecznie jedną linią)
jeżdżą czasem na wycieczki, do teatru, do kina, do muzeum, do kolegów.

No to ja im dodalem w przykladzie 25 zl na dodatkowe bilety, i wyszlo mi
raptem 10% wiecej niz twoj bilet miesieczny, wiec sam rozumiesz - 10%
drozej to jest sensowna alternatywa, wiec nie ma koniecznosci kupowania
biletu okresowego :-)

Ty chyba się naprawdę nudzisz - najpierw przyjmujesz sobie jakąś
wymyśloną ilość przejazdów jednorazowych jedną linią do obowiązkowej
szkoły, następnie próbujesz udowodnić, że wydawanie 10% więcej
od ceny biletu długookresowego jest "sensowną alternatywą".
To się kupy nie trzyma. Przypadkiem pominąłeś przy tej okazji
kwestię zakupów biletów jednorazowych oraz kolejnych
obowiązków/utrudnień z tego tytułu wynikających. Szczególnie dla
dziecka, że o rodzicach/opiekunach nie wspomnę. Nie pisz tylko, że
mogą "kupować" przez komórkę, bo przecież to sensowna alternatywa.

Jeżdżą też z rodzicami na zakupy (buty czy kurtkę ciężko kupić
korespondencyjnie). Pamiętaj, że nikt nie ma prawa im odbierać
możliwości do prowadzenia normalnego życia i twierdzić, że forma
ogólnie przyjęta i zaakceptowana społecznie i prawnie ma być nagle
ekstrawagancją. Np. kontakty z rówieśnikami są koniecznością, by

Tak w zasadzie jak sobie przypomne ... do pewnego wieku to w zasadzie nie
jezdzilem po miescie, bo i po co ?

Ty być może nie i nie miałeś takich potrzeb. Jednak na tej podstawie
nijak wyciągnąć wniosków ogólniejszych nie można.

kolegow ma sie z podworka,

Koledzy z podwórka... Tacy też bywają, ale to niczego nie zmienia.

ze szkoly ..

Jedni mieszkają blisko szkoły, inni dalej. Oczywiście można "mieć"
tylko kolegów z "bliska", ale sensowność takiej argumentacji znowu
mizerna.

ROTFL - brniesz w coraz większe absurdy. Bilet czasowy niczego nie
wnosi do regularnych przejazdów. Wygodny przy incydentalnych
przejazdach, ale nic więcej.

Ale moze juz latorosl dwoma srodkami dojechac, co znacznie powieksza
zasieg.

Bądź nie dojedzie jednym w czasie określonym w bilecie. Ty zdaje się
naprawdę nigdy z komunikacji nie korzystałeś.

A przeciez nie ma koniecznosci zapisywania go do najdalszej szkoly
w calym miescie :-P

Każdy ma podstawówkę pod oknem, gimnazjum czy średnią podobnie?
Poza tym szkołę średnią to już dzieci wybierają same i różnie
może im wyjść na podstawie wyników z gimnazjum. Jako rodzic
mam obowiązek zapewnić im możliwość dojazdu, choćby na drugi
koniec aglomeracji. Tak, w DC szkoła może być po drugiej stronie
miasta i za te 78 dzieciak dojedzie i będzie mógł realizować
swoją edukację.

A stare bilety okresowe nie sprawdzaly sie bardzo dobrze ?

A co to znaczy stare? Jak sięgnę pamięcią to też były do
długookresowych obowiązkowe legitymacje i naklejało się
"znaczki".
Np. coś takiego:
http://inprl.pl/media/thumbnail/78/62/786211323c92282bd21613928140b863.jpg
Były też jakieś z wycinaniem, ale to jeszcze wcześniej.

U mnie nie mozna placic za parkingi, wiec zupelnie nie wiem po co ta karta,
chyba tylko po to zeby prezydent mogl sie pochwalic na koszt podatnika :-)

Karta jest po to, by było wygodniej, sprawniej itd. Ci którzy z KM
(komunikacja miejska) regularnie korzystają, znają jej zalety.

Data: 2012-10-20 20:28:30
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):

P.S. a wystarczy pomyslec ze to przeciez musial byc typowy problem.

http://kadry.infor.pl/poprzednie_tematy_dnia/teksty/511303,wypadek_w_drodze_do_lub_z_pracy_swiadczenia_dla_pracownika.html

Tylko jakos nie lubie takich opisow, gdzie nie podaja nr orzeczenia :-)

PPS. Co za niezyciowy kodeks - co oni, nie wiedza ze sa takie prace ze po
robocie napicie sie wodki jest koniecznoscia zyciowa ? :-)


Ale ....

http://bhp.wieszjak.pl/wypadki-w-pracy/257000,Jak-kwalifikowac-droge-do-pracy-w-przypadku-wypadku-przy-pracy.html

"Pomimo przerwy nie uważa się za przerwaną drogę do pracy lub pracy, gdy
była ona życiowo uzasadniona, a czas przerwy nie przekraczał granic
potrzeby.

Droga ta może nie być najkrótszą, jeżeli droga, jaką pracownik pokonuje,
jest dla pracownika najdogodniejsza. Pracownik musi udawać się w określonym
celu, a pokonywana przez niego droga ma zmierzać do osiągnięcia tego celu.
W przypadku drogi do pracy jest to miejsce jej wykonywania. W przypadku
drogi z pracy - miejsce zamieszkiwania pracownika.

Droga, którą pracownik pokonuje do pracy musi pozostawać w pewnym związku z
wykonywaną pracą. Brak związku z pracą powoduje nieuznanie zdarzenia za
wypadek w drodze do lub z pracy.

W sytuacji, gdy pracownik rozpoczyna drogę w celu załatwienia pewnej sprawy
życiowej, która nie pozostaje w związku z wykonywaną pracą, dochodzi do
zerwania związku z pracą i nie można takiej sytuacji uznać za wypadek w
drodze do lub z pracy.

Przyklad:

Pani Kasia mieszka na osiedlu oddalonym o 15 km od swojego miejsca pracy, a
najkrótsza dla niej droga do pracy wiedzie przez centrum miasta. Ma
4-letnią córkę, którą jej mąż codziennie zawozi do przedszkola oddalonego
od miejsca zamieszkania o ok. 7 km w kierunku granic miasta. W dniu 16
czerwca samochód męża Pani Kasi uległ awarii i nie mógł on zawieźć córki do
przedszkola, zrobiła to więc Pani Kasia. Kiedy wracała w kierunku miejsca
swojej pracy uległa wypadkowi samochodowemu. Taka sytuacja będzie uznana za
wypadek w drodze do pracy, pomimo iż Pani Kasia wcześniej odwoziła córkę do
przedszkola, była to bowiem uzasadniono życiowo nagła potrzeba."

Madry prawnik. Skupil sie na wypadku w drodze z przedszkola _DO_ pracy.
Natomiast dziwnie pominal droge _do_przedszkola_.

Ale tu tez nie podano nr orzeczenia :-)

J.

P.S. Najwazniejsze zasadniczo i tak jest tu:
http://prawo.rp.pl/artykul/800659.html

ale chyba lekko nie na temat.

Data: 2012-10-20 20:59:31
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-20 20:28, J.F. pisze:
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):

P.S. a wystarczy pomyslec ze to przeciez musial byc typowy problem.

Ano wystarczyło - od początku piszę, że to typowy model zachowań
społecznych, z którego wynikają pewne konkretne obowiązki i konkretna
forma ich realizacji. Stąd też zaoponowałem na samym początku na
teksty o tym, że jakoby odwiezienie dziecka do przedszkola "w kierunku
przeciwnym" nie podpadało pod "wypadek po drodze do/z pracy".

Data: 2012-10-20 21:30:26
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Sat, 20 Oct 2012 20:59:31 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-20 20:28, J.F. pisze:
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
P.S. a wystarczy pomyslec ze to przeciez musial byc typowy problem.

Ano wystarczyło - od początku piszę, że to typowy model zachowań
społecznych, z którego wynikają pewne konkretne obowiązki i konkretna
forma ich realizacji. Stąd też zaoponowałem na samym początku na
teksty o tym, że jakoby odwiezienie dziecka do przedszkola "w kierunku
przeciwnym" nie podpadało pod "wypadek po drodze do/z pracy".

Z tym ze po przeczytaniu to nadal nie jestem pewien :-)

Tak czy inaczej - problem zasadniczo znikl, bo ZUS przestal placic za
wypadek w drodze do pracy jakies wielkie kwoty.

Wiec chyba tylko posiadacze jakiegos durnego NW maja zagwozdke.

J.

Data: 2012-10-20 21:55:38
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-20 21:30, J.F. pisze:
Dnia Sat, 20 Oct 2012 20:59:31 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-20 20:28, J.F. pisze:
Dnia Sat, 20 Oct 2012 18:14:20 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
P.S. a wystarczy pomyslec ze to przeciez musial byc typowy problem.

Ano wystarczyło - od początku piszę, że to typowy model zachowań
społecznych, z którego wynikają pewne konkretne obowiązki i konkretna
forma ich realizacji. Stąd też zaoponowałem na samym początku na
teksty o tym, że jakoby odwiezienie dziecka do przedszkola "w kierunku
przeciwnym" nie podpadało pod "wypadek po drodze do/z pracy".

Z tym ze po przeczytaniu to nadal nie jestem pewien :-)

To w sumie nieistotne.

Tak czy inaczej - problem zasadniczo znikl, bo ZUS przestal placic za
wypadek w drodze do pracy jakies wielkie kwoty.

Jaki problem znikł? Wypadek przy pracy i wypadek w drodze z/do pracy
to zdaje się zawsze była inna kwalifikacja. Tzw. wypadkowe było za
wypadek przy pracy. Weź już nie ściemniaj więcej.

Data: 2012-10-20 09:33:20
Autor: Gotfryd Smolik news
NW pic na wodę.
  Ja *wyłącznie* wKF:

On Fri, 19 Oct 2012, Artur Maśląg wrote:

W dniu 2012-10-19 21:09, J.F. pisze:

Chcesz uzasadniac _koniecznosc_ nabycia karty miejskiej

Jakiego nabycia? Karta miejska jest za darmo,

  Ale nabycie drogą darowizny lub innej formy nieodpłatnego
świadczenia to nadal "nabycie".

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-10-22 12:12:42
Autor: Ergie
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5081780d$0$1221$65785112@news.neostrada.pl...

Na tym pozwolę sobie zakończyć, ponieważ wygląda na to, że skończyły
ci się argumenty - o okupacji i podobnych to może nawet nie próbuj
pisać, ponieważ wygląda to delikatnie powiedziawszy głupio.

Owszem głupio, bo mimo podania definicji z SJP Ty ciągle wybory nazywasz koniecznością.

Po namyśli jednak (może pomoże - napisałem więcej, ale skróciłem
do dość prostych pytań):

W sumie - prosty przykład motoryzacyjny. Masz samochód? Masz.
Tankowanie i OC to konieczność, czy wybór?

Oczywiście wybór! Wybieram zatankuję i dzięki temu będę mógł gdzieś jechać, albo nie zatankuję i nie będę mógł.

Tylko nie pisz, że
dzisiaj pojedziesz komunikacją miejską, ponieważ wybrałeś
z dwóch równorzędnych możliwości. Oczywiście, możesz sprzedać,
ale nadal pozostanie konieczność dostania się w różne miejsca
- np. do pracy.

Już pisałem. Dostanie się do pracy (jeśli chcesz pracować) jest koniecznością, ale sposób w jaki się tam dostaniesz jest wyborem.

Teraz prosty przykład rodzinno-komunikacyjny - dzieci jeżdżą do
szkoły komunikacją miejską. Karta miejska to wybór czy konieczność?

Gdy wybrałem, że chcę skorzystać z komunikacji miejskiej to konsekwencja tego wyboru jest zapłacenie za ten przejazd. To w jaki sposób zapłacę to kolejny wybór np. bilet jednorazowy, okresowy, sms i inne zależnie od lokalnych możliwości.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2012-10-19 21:12:24
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Thu, 18 Oct 2012 15:54:13 +0200, Jakub Witkowski napisał(a):
W dniu 2012-10-17 10:15, Ergie pisze:
Nijak nie potrafię uzasadnić konieczności odwożenia dziecka do przedszkola by móc pójść do pracy.

Wobec tego, co Twoim zdaniem mógł mieć ustawodawca na myśli, pisząc o przypadkach "gdy droga ta
została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby" ?

Tak przykładowo?

Wizyta w toalecie ?
Co by było, Twoim zdaniem, bardziej "życiowo uzasadnione", niż podwiezienie dziecka
do szkoły w drodze do pracy? Zwłaszcze jeśli sie nadkłada w tym celu zaledwie 300 m?
Bo jak dla mnie, to sytuacja nadaje wręcz za przykład do komentarza ustawy...

Jak sie nadklada 300m, to chyba w ogole nie ma sprawy - tak ci pasuje
jechac do pracy i nic o szkole nie wspominasz. No chyba ze szkola zlosliwie przy slepej ulicy.
Gorzej jak szkola o kilometr w przeciwna strone.


J.

Data: 2012-10-16 13:43:30
Autor: J.F
NW pic na wodę.
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości
Skończyły się czasy przedszkola za miedzą, szkoły za płotem. Ludzie
pracujący niestety muszą dzieci odwozić do tych przedszkoli, gdzie
dzieci się dostały i taką drogą jaka tam prowadzi - choćby to było
w drugą stronę. Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie główną.

Zyciowo uzasadnione jest tez jezdzenie na dializy, po insuline do apteki, czy po jedzenie i ubranie do sklepu.
Tylko sie nie nazywa "wypadek w drodze do pracy" :-)

Sam cytowales ze nie tylko ma byc zyciowo uzasadnione, ale jeszcze "po drodze".
Jak przedszkole jest w przeciwna strone, to to nie jest po drodze :-)

J.

Data: 2012-10-16 18:39:27
Autor: Artur Maśląg
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-16 13:43, J.F pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg"  napisał w wiadomości
Skończyły się czasy przedszkola za miedzą, szkoły za płotem. Ludzie
pracujący niestety muszą dzieci odwozić do tych przedszkoli, gdzie
dzieci się dostały i taką drogą jaka tam prowadzi - choćby to było
w drugą stronę. Droga do pracy zaczyna się po wyjściu z drzwi domu,
a nie przedszkola - droga do przedszkola jest (że tak powiem)
czynnością towarzysząca (i jak najbardziej życiowo uzasadnioną), a nie
główną.

Zyciowo uzasadnione jest tez jezdzenie na dializy, po insuline do
apteki, czy po jedzenie i ubranie do sklepu.
Tylko sie nie nazywa "wypadek w drodze do pracy" :-)

<cite>
Za wypadek w drodze do pracy lub z pracy uważa się również przypadki gdy droga ta została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby, a także wówczas, gdy droga, nie będąc drogą najkrótszą, była dla ubezpieczonego, ze względów komunikacyjnych, najdogodniejsza.
</cite>

Wizyta "po drodze" w aptece po insulinę, czy w sklepie po jedzenie jak
najbardziej będzie "wypadkiem w drodze do/z pracy". Pewnie, że jak z
żoną pojadę do Ikei w Jankach i pójdziemy na 3 godzinne zakupy to
raczej to nie będzie "po drodze" i "życiowo uzasadnione".

Sam cytowales ze nie tylko ma byc zyciowo uzasadnione, ale jeszcze "po
drodze".

"Po drodze" nie znaczy najkrótsza itd. Dzieci odwieść/zabrać do/z
przedszkola/szkoły to jak najbardziej "życiowo" uzasadnione sytuacje.
Podobnie z apteką, zakupami (niekoniecznie pierwszej potrzeby) itd.

Jak przedszkole jest w przeciwna strone, to to nie jest po drodze :-)

Owszem, jest.

Data: 2012-10-19 22:20:19
Autor: J.F.
NW pic na wodę.
Dnia Tue, 16 Oct 2012 18:39:27 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
W dniu 2012-10-16 13:43, J.F pisze:
Zyciowo uzasadnione jest tez jezdzenie na dializy, po insuline do
apteki, czy po jedzenie i ubranie do sklepu.
Tylko sie nie nazywa "wypadek w drodze do pracy" :-)
<cite>
Za wypadek w drodze do pracy lub z pracy uważa się również przypadki gdy droga ta została przerwana, jeżeli przerwa była życiowo uzasadniona i jej czas nie przekraczał granic potrzeby, a także wówczas, gdy droga, nie będąc drogą najkrótszą, była dla ubezpieczonego, ze względów komunikacyjnych, najdogodniejsza.
</cite>

Ale cos zniknales "po drodze" .

Wizyta "po drodze" w aptece po insulinę, czy w sklepie po jedzenie jak
najbardziej będzie "wypadkiem w drodze do/z pracy". Pewnie, że jak z
żoną pojadę do Ikei w Jankach i pójdziemy na 3 godzinne zakupy to
raczej to nie będzie "po drodze" i "życiowo uzasadnione".

No jak to nie ? Bez krzesla, stolu czy lozka nie da zyc, a jesli wysoki sad
uwaza inaczej, to niech odda swoje sluzbowe :-)
A ikea byla po drodze z pracy, i ze wzgledow komunikacyjnych
najdogodniejsza.
Sam cytowales ze nie tylko ma byc zyciowo uzasadnione, ale jeszcze "po
drodze".
"Po drodze" nie znaczy najkrótsza itd. Dzieci odwieść/zabrać do/z
przedszkola/szkoły to jak najbardziej "życiowo" uzasadnione sytuacje.
Podobnie z apteką, zakupami (niekoniecznie pierwszej potrzeby) itd.

Jak przedszkole jest w przeciwna strone, to to nie jest po drodze :-)
Owszem, jest.

A orzeczenie SN na to jakies masz ? J.

Data: 2012-10-16 10:40:06
Autor: Jakub Witkowski
NW pic na wodę.
W dniu 2012-10-13 22:04, 4CX250 pisze:
Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW. W wyniku wypadku doznała wielu urazów
Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie
zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała
najkrótszą trasą z domu do pracy.

Ale mówisz o dwóch różnych ubezpieczeniach od N.N.W, prawda?
Jedno to komunikacyjne, drugie to obowiązkowe ubezpieczenie w pracy?
Komunikacyjne to nie wiem, zależy jakie miało warunki - przeczytać owu.
Jeśli chodzi o to "z pracy" to jak najbardziej walczyć, jak napisano.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

Data: 2012-10-16 11:15:17
Autor: 4CX250
NW pic na wodę.
Użytkownik "Jakub Witkowski" <jwitkows@domena.z.sygnatury> napisał w wiadomości news:k5j6h6$18oa$1news2.ipartners.pl...
W dniu 2012-10-13 22:04, 4CX250 pisze:
Osoba miała ubezpieczenie AC OC i NW. W wyniku wypadku doznała wielu urazów
Ubezpieczyciel wymigał się i wypłacił tylko 100zł.  Nawet nie
zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała
najkrótszą trasą z domu do pracy.

Ale mówisz o dwóch różnych ubezpieczeniach od N.N.W, prawda?
Jedno to komunikacyjne, drugie to obowiązkowe ubezpieczenie w pracy?
Komunikacyjne to nie wiem, zależy jakie miało warunki - przeczytać owu.
Jeśli chodzi o to "z pracy" to jak najbardziej walczyć, jak napisano.

Tak oczywiście. Tyle że tu i tu jeden lekarz kwit wystawiał.
Chodzi o to że te wszystkie ubezpieczenia to pic na wodę.
Między czasie znajoma której się to przydażyło zdąrzyła powęszyć i postanowiła powalczyć.


Marek

Data: 2012-10-21 00:21:04
Autor: Adam Płaszczyca
NW pic na wodę.
Dnia Sat, 13 Oct 2012 22:04:29 +0200, 4CX250 napisał(a):

zakwalifikowano tego wypadku jako wypadku w drodze do pracy gdyż nie jechała najkrótszą trasą z domu do pracy.  Osoba "zaledwie" 300metrów zboczyła z trasy po to aby jak codzień zostawić dziecko pod szkołą w drodze do pracy.

To akurat bzdura, jest wyrok SN na ta okoliczność. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

NW pic na wodę.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona