Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Na co mi pedelec?

Na co mi pedelec?

Data: 2012-03-05 12:05:41
Autor: rmikke
Na co mi pedelec?
Notke na bikestats popelnilem: http://u.42.pl/2I5Z

A tym kawalkiem to i tu sie postanowilem podzielic:

Bylem Ci ja w zeszlym roku na wystawie rowerow w Rembertowie. Mozna bylo tym i
owym pojezdzic. Miedzy innymi pierwszy raz w zyciu wsiadlem na szosowke i
stwierdzilem, ze daje rade mimo polamania. Ale ja nie o tym.

Stal sobie taki miejski rower, Gazelle - tez oczywiscie pojezdzilem. Jakis taki
duzy licznik mial na kierownicy - prawdziwy kokpit. Ale dopiero kolega
uswiadomil mi, ze wlasnie jechalem rowerem z elektrycznym wspomaganiem, czyli z
francuska - pedelecem. Nic nie czulem, zadnego kopa. Przyjrzelismy sie temu
kokpitowi, okazalo sie, ze jechalem na srednim wspomaganiu. Przelaczylismy na
maksa i pojechalem jeszcze raz. No owszem, pomagalo, ale teraz to juz specjalnie
sie wczuwalem. A to przeciez bardzo porzadna gazelle, a nie zadna chinszczyzna.

Jak dla mnie, wniosek jest prosty. Zamiast dodawac do roweru ladnych pare kilo
baterii i silnika, lepiej z niego troche zdjac, zainwestowac moze w dobre
piasty, suport i przerzutke - jezdzi rownie lekko, jak pedelec, a ladowac nie
trzeba i podniesc sie da bez problemu.


--
rmikke                       Reklama | http://wyszukiwarkarowerowa.blogspot.com/
                                     | http://jolanta.korwin-mikke.pl/

Nadal szukam lepszego webreadera niz Newsguy. Najlepiej z poprawnymi pliterkami.

Data: 2012-03-05 13:10:15
Autor: AL
Na co mi pedelec?
W dniu 2012-03-05 13:05, rmikke pisze:
Notke na bikestats popelnilem: http://u.42.pl/2I5Z

A tym kawalkiem to i tu sie postanowilem podzielic:

Bylem Ci ja w zeszlym roku na wystawie rowerow w Rembertowie. Mozna bylo tym i
owym pojezdzic. Miedzy innymi pierwszy raz w zyciu wsiadlem na szosowke i
stwierdzilem, ze daje rade mimo polamania. Ale ja nie o tym.

Stal sobie taki miejski rower, Gazelle - tez oczywiscie pojezdzilem. Jakis taki
duzy licznik mial na kierownicy - prawdziwy kokpit. Ale dopiero kolega
uswiadomil mi, ze wlasnie jechalem rowerem z elektrycznym wspomaganiem, czyli z
francuska - pedelecem. Nic nie czulem, zadnego kopa. Przyjrzelismy sie temu
kokpitowi, okazalo sie, ze jechalem na srednim wspomaganiu. Przelaczylismy na
maksa i pojechalem jeszcze raz. No owszem, pomagalo, ale teraz to juz specjalnie
sie wczuwalem. A to przeciez bardzo porzadna gazelle, a nie zadna chinszczyzna.

Jak dla mnie, wniosek jest prosty. Zamiast dodawac do roweru ladnych pare kilo
baterii i silnika, lepiej z niego troche zdjac, zainwestowac moze w dobre
piasty, suport i przerzutke - jezdzi rownie lekko, jak pedelec, a ladowac nie
trzeba i podniesc sie da bez problemu.


a jezdziles pod gorke, czy na rownym.
Bo IMHO to moze byc roznica.

--
pozdr
Adam (AL)
TG

Data: 2012-03-05 12:28:34
Autor: rmikke
Na co mi pedelec?
Dnia Mon, 05 Mar 2012 13:10:15 +0100, AL naskrobał/a:

W dniu 2012-03-05 13:05, rmikke pisze:
Notke na bikestats popelnilem: http://u.42.pl/2I5Z

A tym kawalkiem to i tu sie postanowilem podzielic:

Bylem Ci ja w zeszlym roku na wystawie rowerow w Rembertowie. Mozna bylo tym i
owym pojezdzic. Miedzy innymi pierwszy raz w zyciu wsiadlem na szosowke i
stwierdzilem, ze daje rade mimo polamania. Ale ja nie o tym.

Stal sobie taki miejski rower, Gazelle - tez oczywiscie pojezdzilem. Jakis taki
duzy licznik mial na kierownicy - prawdziwy kokpit. Ale dopiero kolega
uswiadomil mi, ze wlasnie jechalem rowerem z elektrycznym wspomaganiem, czyli z
francuska - pedelecem. Nic nie czulem, zadnego kopa. Przyjrzelismy sie temu
kokpitowi, okazalo sie, ze jechalem na srednim wspomaganiu. Przelaczylismy na
maksa i pojechalem jeszcze raz. No owszem, pomagalo, ale teraz to juz specjalnie
sie wczuwalem. A to przeciez bardzo porzadna gazelle, a nie zadna chinszczyzna.

Jak dla mnie, wniosek jest prosty. Zamiast dodawac do roweru ladnych pare kilo
baterii i silnika, lepiej z niego troche zdjac, zainwestowac moze w dobre
piasty, suport i przerzutke - jezdzi rownie lekko, jak pedelec, a ladowac nie
trzeba i podniesc sie da bez problemu.


a jezdziles pod gorke, czy na rownym.
Bo IMHO to moze byc roznica.

Na rownym, bo po hali. Rzeczywiscie, moze byc... tylko kto mi pedeleca pozyczy
do potestowania pod gorke?


--
rmikke                       Reklama | http://wyszukiwarkarowerowa.blogspot.com/
                                     | http://jolanta.korwin-mikke.pl/

Nadal szukam lepszego webreadera niz Newsguy. Najlepiej z poprawnymi pliterkami.

Data: 2012-03-05 13:38:29
Autor: Wojtas
Na co mi pedelec?
W dniu 2012-03-05 13:05, rmikke pisze:

Jak dla mnie, wniosek jest prosty. Zamiast dodawac do roweru ladnych pare kilo

I zrzucić parę zbędnych kg z samego siebie. Żadne bajery wtedy nie są potrzebne.
MoĹźe ten rower jest dla emerytĂłw?

--
Tęskno i nudno jest na tym naszym świecie, proszę państwa.

Data: 2012-03-05 13:27:06
Autor: rmikke
Na co mi pedelec?
Dnia Mon, 05 Mar 2012 13:38:29 +0100, Wojtas naskrobał/a:

W dniu 2012-03-05 13:05, rmikke pisze:

Jak dla mnie, wniosek jest prosty. Zamiast dodawac do roweru ladnych pare kilo

I zrzucić parę zbędnych kg z samego siebie. Żadne bajery wtedy nie są potrzebne.
MoĹźe ten rower jest dla emerytĂłw?

Jeszcze tylko pare wiosen...

Ale mi chodzilo raczej o to, ze nie odczulem jakiejs specjalnej roznicy na tych
paru kolkach wokol hali, wiec PO CO?

Moze rzeczywiscie pod gorke jest roznica...

A, i oprocz wagi roweru moze jeszcze jeden czynnik mial na to wplyw - postawa na
rowerze. Jak jezdze goralem i w zatrzaskach, to jednak wieksza moc jestem w
stanie przeniesc na pedaly, niz jakbym jechal taka sama miejska koza, tylko bez
silnika i baterii. Czyli moze w porownaniu z miejska koza roznica na korzysc
pedeleca istnieje. A w koncu nie kazdemu akurat goral, czy szosowka, pasuje...


--
rmikke                       Reklama | http://wyszukiwarkarowerowa.blogspot.com/
                                     | http://jolanta.korwin-mikke.pl/

Nadal szukam lepszego webreadera niz Newsguy. Najlepiej z poprawnymi pliterkami.

Data: 2012-03-05 19:36:16
Autor: skuter
Na co mi pedelec?
1) unia rządzi - unia radzi - unia nigdy cię nie zdradzi - unia myśli za ciebie i zabrania montowania w rowerach mocnyh silników. DLatego wspomaganie jest słabe.

2) takie wspomaganie przydaje się ludziom starszym, mniej sprawnym i tym, którzy chcą dojechać o pracy bez pocenia się.


--


Data: 2012-03-06 09:27:41
Autor: rmikke
Na co mi pedelec?
Dnia Mon, 5 Mar 2012 19:36:16 +0000 (UTC),  skuter naskrobał/a:

1) unia rządzi - unia radzi - unia nigdy cię nie zdradzi - unia myśli za ciebie i zabrania montowania w rowerach mocnyh silników. DLatego wspomaganie jest słabe.

No, akurat cos sensownego w tym zakazie jest.
Jesli uznajemy cos za rower, to pozwalamy temu czemus poruszac po DDR i DDRiP, a
w szczegolnych przypadkach - po prostu chodnikiem. I ja bym nie chcial, zeby po
tym chodniku zasuwal burak wyposazony w moc pieciu burakow, wystarczajaca do
rozjechania dziecka, czy psa. A jesli bedzie to dozwolone, to taki burak
znajdzie sie raczej predzej, niz pozniej, buraki tak maja.

2) takie wspomaganie przydaje się ludziom starszym, mniej sprawnym i tym, którzy chcą dojechać o pracy bez pocenia się.

Cos w tym, chociaz ja pewnie i tak bym sie spocil.
Zobaczymy za pare wiosen...


--
rmikke                       Reklama | http://wyszukiwarkarowerowa.blogspot.com/
                                     | http://jolanta.korwin-mikke.pl/

Nadal szukam lepszego webreadera niz Newsguy. Najlepiej z poprawnymi pliterkami.

Data: 2012-03-06 10:32:51
Autor: ...::QRT::...
Na co mi pedelec?
Dnia 6 Mar 2012 01:27:41 -0800, rmikke napisał(a):

Dnia Mon, 5 Mar 2012 19:36:16 +0000 (UTC),  skuter naskrobał/a:

1) unia rządzi - unia radzi - unia nigdy cię nie zdradzi - unia myśli za ciebie i zabrania montowania w rowerach mocnyh silników. DLatego wspomaganie jest słabe.

No, akurat cos sensownego w tym zakazie jest.

otóż własnie. Na YT można sobie pooglądać takie niby ebajki co to maja moc
koło 8/10KW i osiągają 100km/h. To sa IMO bardzo fajne pojazdy ale faktycznie po DDR to raczej nie powinno
sie poruszać.

Data: 2013-12-23 05:30:41
Autor: jarkero
Na co mi pedelec?
Piszę to w grudniu 2013. Latem jeździłem e-bikiem w Niemczech. Wspaniała, niestety droga sprawa. Widzi sie tam tego na ulicach coraz więcej. Wszyscy nie moga się nachwalić. Jest to nowa epoka i przyszłość roweru. Dotychczas myślałem o silniku spalinowym- Saxonette. Już tak nie myslę. Tylko e-bike. Pod górę jedzie się jak po równym, a po równym jak z góry. Nie mogłem z kolega na zwykłych rowerach nadążyc za moja mamą na e-biku. Juz po kilku km jedynie gdzieś daleko majaczyła na horyzoncie. Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km. Marzenie jeśli chcesz sobie pozwiedzać rowerem ciekawe tereny i nie koncentrować się na pedałowaniu.

Data: 2013-12-23 07:55:52
Autor: tadeklodz
Na co mi pedelec?
W dniu poniedziałek, 23 grudnia 2013 14:30:41 UTC+1 użytkownik jar...@gmail.com napisał:
Piszę to w grudniu 2013. Latem jeździłem e-bikiem w Niemczech. Wspaniała, niestety droga sprawa. Widzi sie tam tego na ulicach coraz więcej. Wszyscy nie moga się nachwalić. Jest to nowa epoka i przyszłość roweru. Dotychczas myślałem o silniku spalinowym- Saxonette. Już tak nie myslę. Tylko e-bike. Pod górę jedzie się jak po równym, a po równym jak z góry. Nie mogłem z kolega na zwykłych rowerach nadążyc za moja mamą na e-biku. Juz po kilku km jedynie gdzieś daleko majaczyła na horyzoncie. Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km. Marzenie jeśli chcesz sobie pozwiedzać rowerem ciekawe tereny i nie koncentrować się na pedałowaniu.

dla starszej osoby która chce sobie pojeździć okolicy a nie ma już formy lub zdrowia jak znalazł

Data: 2013-12-23 17:09:39
Autor: Jacek Maciejewski
Na co mi pedelec?
Dnia Mon, 23 Dec 2013 05:30:41 -0800 (PST), jarkero@gmail.com napisał(a):

 Nie mogłem z kolega na zwykłych rowerach nadążyc za moja mamą

Hehe, to mi przypomina jak kiedyś w Holandii chciałem zapytać starszą panią
o drogę. Właśnie wyjechała z bocznej, jakieś 50 m przed mną, ja po pedałach
a staruszka odjeeeeżdża... I se odjechała :) Myślę sobie, jakieś te
staruszki wytrenowane, ale w końcu to Holandia. Dopiero potem, widząc
rozpowszechnienie elektryków tamże, domyśliłem się że musiała na takim
jechać.
--
Jacek

Data: 2013-12-23 18:38:26
Autor: borsuk
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-23 14:30, jarkero@gmail.com pisze:
Piszę to w grudniu 2013. Latem jeździłem e-bikiem w Niemczech.

Wspaniała, niestety droga sprawa. Widzi sie tam tego na ulicach coraz więcej. Wszyscy nie moga się nachwalić. Jest to nowa epoka i przyszłość roweru.
Rower ze wspomaganiem nie jest wszystkim potrzebny, na pewno zwykłe rowery nie znikną z rynku
  > Dotychczas myślałem o silniku spalinowym- Saxonette. Już tak nie myslę. Tylko e-bike.

  > Pod górę jedzie się jak po równym, a po równym jak z góry. Nie mogłem z kolega na zwykłych rowerach nadążyc za moja mamą na e-biku.

  > Juz po kilku km jedynie gdzieś daleko majaczyła na horyzoncie.
To znaczy, że masz kiepską formę i trzeba częściej jeździć na zwykłym rowerze

  > Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km.
    to akurat bajki, radzę trochę lepiej zapoznać się z tematem

  > Marzenie jeśli chcesz sobie pozwiedzać rowerem ciekawe tereny i nie koncentrować się na pedałowaniu.

Na każdym rowerze pedałujesz, a jeśli nie, to nie jest pedelec tylko motorower z napędem elektrycznym.

Prawie trzy lata jeżdżę na e-biku ze wspomaganiem. Przeniosłem się z Mazowsza w góry i była to dla mnie konieczność. Po mazowieckich piaskach 50 - 80km nie stanowiło dla mnie problemu. W górach nie dawałem rady (mam problemy ze zdrowiem), a rower to dla mnie sposób życia.

Data: 2013-12-23 22:14:32
Autor: ToMasz
Na co mi pedelec?
Wspaniała, niestety droga sprawa.

silnik z wózka inwalidzkiego - 50zł. akumulator - 100-200zł tylne koło z górala zamontowane z przodu - 40zł, łańcuch 20, pozostają kabelki, przełączniki i wsporniki.

Wszyscy nie moga się nachwalić.
moda taka. podobno jak masz kilogram aluminium w postaci kijków też zajdziesz dalej.

Tylko e-bike. Pod górę jedzie się jak po równym, a po równym jak z góry.
w pewnym zakresie obrotów i mocy, przez krótki czas

Nie mogłem z kolega na zwykłych rowerach nadążyc za moja mamą na e-biku.
ale to juz inny problem.

Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km.
przepraszam, ale to jest typowe sraty pierdaty. Z tego co jeździłem na testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze. potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h - wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na jednym ładowaniu.
Technicznie. w Polsce dozwolone jest maks 250w, co jest mocą żałosną. dzisiejsze motorowery mają 3000wat, motorynka miała ok ponad 1000, silniki rowerowe, (takie 5 kg) mają około 500-700 wat. żeby te 250wat mogło być osiągnięte, akumulator 12 V powinien dawać 20 amper. akumulator 20amperogodzin będzie zasilał silnik przez godzinę, czyli około 40 kilometrów ciągnięcia. w najlepszym, teoretycznym przypadku, a w praktyce połowa z tego) Akumulator 20 amperogodzin to połowa tego co ma przeciętny benzyniak..... połowa wagi również.

Przyszłość? Jaja sobie robisz. może osobna gałąź, może rozwiązanie dojazdu do pracy dla leniwych, na pewno lans. Poczekamy aż stanieje, zadomowi się, i zaczną masowo padać te akumulatorki. Wtedy pogadamy.

ToMasz

Data: 2013-12-24 09:00:25
Autor: borsuk
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-23 22:14, ToMasz pisze:
  Z tego co jeździłem na
testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze.
potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie
słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h -
wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na
jednym ładowaniu.


To są zupełne pierdoły gościa, który raz jechał na jakimś złomie.

Wspomaganie działa natychmiast, a jeszcze możesz mieć przycisk, który ułatwia start pod górę z szybkością 4 km/h. Moc 250W wystarcza do pokonania wzniesień do 12% nachylenia i to w terenie. Prędkość wg przepisów jest ograniczona do 25 km/h, ale to ograniczenie można łatwo zdjąć i wtedy na silniczku 250W masz ok. 30 km/h a na większej mocy znacznie więcej. Moc silnika 250W jest to tzw. moc znamionowa, praktycznie z takiego silnika przy podjeździe pod górę wyciagasz ok. 500W
Oczywiście przy większej mocy zmniejsza się zasięg.
Typowe akumulatory mają 36V i 10Ah i ważą 4-5 kg. Z takim akumaltorem i silniczkiem 250W używanym do wspomagania (a nie jazdy na samym silniku) w terenie górskim mam zasięg ok. 50-80km, oczywiście zależy to od ilości podjazdów.
Przy wykorzystaniu silnika bez pedałowania to rzeczywiście będzie dużo mniej, ale tematem jest pedelec, czyli rower ze wspomaganiem.
To wszystko dotyczy silnika w piaście, czyli huba.
Po zastosowaniu silnika do napędzania suportu (mid drive) możesz na silniczku 250W 36v pokonywać wzniesienia do 15%. Na rynek amerykański są produkowane silniki mid drive 750W 48V o olbrzymich możliwościach.

Data: 2013-12-24 11:55:48
Autor: J.F.
Na co mi pedelec?
Dnia Tue, 24 Dec 2013 09:00:25 +0100, borsuk napisał(a):
W dniu 2013-12-23 22:14, ToMasz pisze:
Z tego co jeździłem na
testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze.
potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie
słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h -
wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na
jednym ładowaniu.

To są zupełne pierdoły gościa, który raz jechał na jakimś złomie.
Wspomaganie działa natychmiast, a jeszcze możesz mieć przycisk, który ułatwia start pod górę z szybkością 4 km/h. Moc 250W wystarcza do pokonania wzniesień do 12% nachylenia i to w terenie.

moc 250W pozwala na wznoszenie 100kg z predkoscia 0.25m/s.
Czyli jakies 2m/s po 12% wzniesieniu. W praktyce zapewne dojda straty
i wyjdzie mniej ... i juz trudno rownowage utrzymac.
Choc jak czlowiek pedalami troche pomoze, to pojedzie.

J.

Data: 2013-12-24 15:41:10
Autor: ToMasz
Na co mi pedelec?
moc 250W pozwala na wznoszenie 100kg z predkoscia 0.25m/s.
tak. A pani z fizyki mówiła że przemieszczanie ciała z punktu a do punktu b na tej samej wysokości - nie wymaga energii. Fizyki uczyłem się jeszcze długo, ale potem życie i własne konstrukcje nauczyły mnie tego co jest, a nie powinno być.
Czyli jakies 2m/s po 12% wzniesieniu. W praktyce zapewne dojda straty
i wyjdzie mniej ... i juz trudno rownowage utrzymac.
Trudno mi polemizować ze wzorami fizycznymi, z subiektywną opinią, nawet jeśli jest kreowana przez reklamy a nie wieloletnie uzytkowanie. Każdy ma prawo do swojego zdania, gorzej jeśli to zdanie mocno nagina fakty, a może być wzięte pod uwagę przy zakupie.
Do tych którzy mają rowery z silnikiem. zróbcie prosty test. Niech w pełni naładowany rower, bierze udział w wyscigu przez lekki terne, park, lasek, bez wygłupów. zawodnik pierwszy - rower elektryczny bez pedałów, zawodnik drugi, - zwykły rowerzysta, nie taki który rocznie robi 100km, ale też nie taki który 100km robi w 1 dzień. Wynik? łatwy do przewidzenia. obawiam się że jeśli dzień będzie wietrzny, nawierzchnia ziemno trawiasta, to elektryk moze nie dać rady wystartować. Tak czy siak, elektryk nieda rady wygrać, nie da rady przejechać nawet połowy deklarowanego zasięgu. Do czego zmierzam? te deklarowane 250wat, jakaś deklarowana pojemność akumulatorów, to parametry badane w laboratorium, w ściśle określonych warunkach. Są one potrzebne do zachowania powtarzalności produktu. Ze 2 tygodnie temu robiłem test lampek rowerowych a właściwie akumulatorów. opisałem go tutaj. wynik - w realnym świecie możemy wyciągnąć połowę pojemności akumulatora. Ja swoich (ewentualnych) klientów nie oszukuje. Jeśli ktokolwiek z Was żyje z handlu, to przypominam Wam o tym, że jeśli powiecie że rower elektryczny przejedzie 80km, albo będzie mocniejszy niż rowerzysta, to po prawie 2 latach będziecie musieli przyjąć zwrot, z powodu niezgodności z umową.

ToMasz

Data: 2013-12-24 09:19:05
Autor: PeJot
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-23 22:14, ToMasz pisze:

Przyszłość? Jaja sobie robisz. może osobna gałąź, może rozwiązanie
dojazdu do pracy dla leniwych, na pewno lans. Poczekamy aż stanieje,
zadomowi się, i zaczną masowo padać te akumulatorki.

I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo uciążliwa dla środowiska. W Europie. Taniej wysłać np. do Meksyku, ale to już tych srających na zielono nie interesuje.


--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2013-12-24 10:04:35
Autor: borsuk
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 09:19, PeJot pisze:

I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo
uciążliwa dla środowiska.

Nagle? Nie wiesz , że w każdym samochodzie i laptopie jest akumulator?

Bardzo trafny cytat pod podpisem :)

Data: 2013-12-24 10:47:26
Autor: PeJot
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 10:04, borsuk pisze:
W dniu 2013-12-24 09:19, PeJot pisze:

I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo
uciążliwa dla środowiska.

Nagle?

Nagle, bo rynek pojazdów elektrycznych dla mas dopiero się otwiera.

Nie wiesz , że w każdym samochodzie i laptopie jest akumulator?

Utylizacja samochodowych akumulatorów ołowiowych dosyć dawno została opanowana. Nawet u nas, kupując nowy akumulator do auta musisz zdać stary. Widać hutom się to opłaca.

Bardzo trafny cytat pod podpisem :)

Klasyk.


--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2013-12-24 12:03:09
Autor: J.F.
Na co mi pedelec?
Dnia Tue, 24 Dec 2013 10:47:26 +0100, PeJot napisał(a):
W dniu 2013-12-24 10:04, borsuk pisze:
I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo
uciążliwa dla środowiska.
Nagle?
Nagle, bo rynek pojazdów elektrycznych dla mas dopiero się otwiera.
Nie wiesz , że w każdym samochodzie i laptopie jest akumulator?
Utylizacja samochodowych akumulatorów ołowiowych dosyć dawno została opanowana. Nawet u nas, kupując nowy akumulator do auta musisz zdać stary. Widać hutom się to opłaca.

Operacja obowiazkowa, oplata przerzucona na klienta, to trudno mowic o
oplacalnosci.

Ale olow poszedl w gore i ponoc naprawde sie oplaca. Do tego stopnia,
ze warto zwazyc stary akumulator - byc moze w skupie dostaniemy ponad
30 zl :-)

Ale recykling sie nie oplaca, wiec wysylaja na Litwe. Tam do ekologii
maja luzniejsze podejscie.

NIELEGALNIE wysylaja, przynajmniej tak twierdzi prezes  Izby
Gospodarczej  Metali Nieżelaznych i Recyklingu. I chyba ma racje, bo do takiej wysylki to kupe papierow trzeba.

J.

Data: 2013-12-24 11:33:19
Autor: z
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 09:19, PeJot pisze:
I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo
uciążliwa dla środowiska. W Europie. Taniej wysłać np. do Meksyku, ale
to już tych srających na zielono nie interesuje.

A to już zupełnie inna sprawa. Tyle tych akumulatorów dookoła.
Tyle było szumu jak wchodziły Priusy do produkcji. I pewnie słusznie ale...
Te samochody z rocznika 2003 nadal jeżdżą na oryginalnych akumulatorach.
Rzeczywistość prostuje poglądy zwolenników i przeciwników napędu elektrycznego :-)

z

PS. OT. Takiego Priusa można kupić za mniej niż 30 tys. i jest to auto bardzo mało awaryjne. Tak się właśnie zastanawiam... :-)

Data: 2013-12-24 12:24:09
Autor: PeJot
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 11:33, z pisze:

Tyle było szumu jak wchodziły Priusy do produkcji. I pewnie słusznie ale...
Te samochody z rocznika 2003 nadal jeżdżą na oryginalnych akumulatorach.

Może i tak, ale to trzeba by odnieść do przebiegu, a nie do rocznika. Wystarczy że taki Prius jest 2gim albo i trzecim autem w rodzinie.

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2013-12-24 14:13:45
Autor: Pszemol
Na co mi pedelec?
"z" <z@z.pl> wrote in message news:52b962f1$0$2370$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2013-12-24 09:19, PeJot pisze:
I nagle okaże się że utylizacja zużytych akumulatorów jest wyjątkowo
uciążliwa dla środowiska. W Europie. Taniej wysłać np. do Meksyku, ale
to już tych srających na zielono nie interesuje.

A to już zupełnie inna sprawa. Tyle tych akumulatorów dookoła.
Tyle było szumu jak wchodziły Priusy do produkcji. I pewnie słusznie ale...
Te samochody z rocznika 2003 nadal jeżdżą na oryginalnych akumulatorach.
Rzeczywistość prostuje poglądy zwolenników i przeciwników napędu elektrycznego :-)

PS. OT. Takiego Priusa można kupić za mniej niż 30 tys. i jest to auto bardzo mało awaryjne. Tak się właśnie zastanawiam... :-)

To że taki Prius z 10-letnim akumulatorem jeszcze jeździ to wcale mnie
nie dziwi - przecież oprócz elektrycznego ma on normalny silnik spalinowy.
Powinieneś zapytać raczej o to jak pogorszyło się mu spalanie przez
te ostatnie 10 lat... bo bateria akumulatorów służy do poprawy ekonomii
jazdy a nie tego że jeździ.

Data: 2013-12-24 22:11:46
Autor: PeJot
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 21:13, Pszemol pisze:

PS. OT. Takiego Priusa można kupić za mniej niż 30 tys. i jest to auto
bardzo mało awaryjne. Tak się właśnie zastanawiam... :-)

To że taki Prius z 10-letnim akumulatorem jeszcze jeździ to wcale mnie
nie dziwi - przecież oprócz elektrycznego ma on normalny silnik spalinowy.

OIMW ten silnik ładuje baterie. *Nie ma* możliwości ładowania z sieci.

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2013-12-24 22:26:37
Autor: PeJot
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 22:11, PeJot pisze:
W dniu 2013-12-24 21:13, Pszemol pisze:

PS. OT. Takiego Priusa można kupić za mniej niż 30 tys. i jest to auto
bardzo mało awaryjne. Tak się właśnie zastanawiam... :-)

To że taki Prius z 10-letnim akumulatorem jeszcze jeździ to wcale mnie
nie dziwi - przecież oprócz elektrycznego ma on normalny silnik
spalinowy.

OIMW ten silnik ładuje baterie. *Nie ma* możliwości ładowania z sieci.

Opcja plug-in dostępna jest w modelu od ~ 2012 roku.

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2013-12-29 21:34:29
Autor: Pszemol
Na co mi pedelec?
"PeJot" <PeJot_slepy_adres@mm.pl> wrote in message news:l9cu6d$kt6$1news.mm.pl...
W dniu 2013-12-24 22:11, PeJot pisze:
W dniu 2013-12-24 21:13, Pszemol pisze:

PS. OT. Takiego Priusa można kupić za mniej niż 30 tys. i jest to auto
bardzo mało awaryjne. Tak się właśnie zastanawiam... :-)

To że taki Prius z 10-letnim akumulatorem jeszcze jeździ to wcale mnie
nie dziwi - przecież oprócz elektrycznego ma on normalny silnik
spalinowy.

OIMW ten silnik ładuje baterie. *Nie ma* możliwości ładowania z sieci.

Opcja plug-in dostępna jest w modelu od ~ 2012 roku.

Zgadza się... Silnik spalinowy napędza auto i ładuje baterie.
Baterie napędzające silnik elektryczny używane są przy
starcie i rozpędzaniu samochodu a potem przejmuje spalinowy.
Jeśli więc bateria całkiem padnie to auto nie wystartuje wcale,
ale to mu nie grozi bo baterie są ładowane płytko (średnio 60%)
a to drastycznie przedłuża ich żywotność... ale nie jest ona
nieskońćzona oczywiście.

Tu piszą conieco o testach długoterminowych baterii akumulatorów:
http://en.wikipedia.org/wiki/Toyota_Prius - nie jest tak źle!

Data: 2013-12-30 09:37:54
Autor: borsuk
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-30 04:34, Pszemol pisze:

Zgadza się... Silnik spalinowy napędza auto i ładuje baterie.
Baterie napędzające silnik elektryczny używane są przy
starcie i rozpędzaniu samochodu a potem przejmuje spalinowy.
Jeśli więc bateria całkiem padnie to auto nie wystartuje wcale,
ale to mu nie grozi bo baterie są ładowane płytko (średnio 60%)
a to drastycznie przedłuża ich żywotność... ale nie jest ona
nieskońćzona oczywiście.

A z pedelekiem to ma baaaaaardzo dużo wspólnego :)

Data: 2013-12-25 22:40:00
Autor: z
Na co mi pedelec?
W dniu 2013-12-24 21:13, Pszemol pisze:
To że taki Prius z 10-letnim akumulatorem jeszcze jeździ to wcale mnie
nie dziwi - przecież oprócz elektrycznego ma on normalny silnik spalinowy.
Powinieneś zapytać raczej o to jak pogorszyło się mu spalanie przez
te ostatnie 10 lat... bo bateria akumulatorów służy do poprawy ekonomii
jazdy a nie tego że jeździ.

Dobre pytanie. :-)
Ale nawet zakładając dramatyczne ich zużycie (wątpię) mamy mało awaryjny samochód z silnikiem benzynowym (przeważnie niezakatowanym) za 30 tys. zł + kilka tyś w ekstremalnym przypadku na nowe akumulatory.
Myślę że się opłaci do jazdy głównie w mieście bo do tego te samochody są stworzone.
To już jest zupełnie inna kalkulacja niż 100 tyś. za nówkę z salonu.

z

PS. Szkoda że yarisy dopiero niedawno sprzedają hybrydowe.

Data: 2013-12-24 11:51:10
Autor: J.F.
Na co mi pedelec?
Dnia Mon, 23 Dec 2013 22:14:32 +0100, ToMasz napisał(a):
Wspaniała, niestety droga sprawa.
silnik z wózka inwalidzkiego - 50zł. akumulator - 100-200zł tylne koło z górala zamontowane z przodu - 40zł, łańcuch 20, pozostają kabelki, przełączniki i wsporniki.

Niestety nie - silnik najnowszej generacji 1000, falownik do niego
1000, akumulatory 500 ..

Tylko e-bike. Pod górę jedzie się jak po równym, a po równym jak z góry.
w pewnym zakresie obrotów i mocy, przez krótki czas

jak sie bierze akumulator ze szrotu :-)

Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km.
przepraszam, ale to jest typowe sraty pierdaty. Z tego co jeździłem na testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze. potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h - wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na jednym ładowaniu.
Technicznie. w Polsce dozwolone jest maks 250w, co jest mocą żałosną.

Porownywalne z moca wytrenowanego amatora.

dzisiejsze motorowery mają 3000wat, motorynka miała ok ponad 1000, silniki rowerowe, (takie 5 kg) mają około 500-700 wat. żeby te 250wat mogło być osiągnięte, akumulator 12 V powinien dawać 20 amper. akumulator 20amperogodzin będzie zasilał silnik przez godzinę, czyli około 40 kilometrów ciągnięcia.

Przy mniejszej predkosci zapotrzebowanie na moc spada, to i zasieg
moze byc wiekszy.

w najlepszym, teoretycznym przypadku, a w praktyce połowa z tego) Akumulator 20 amperogodzin to połowa tego co ma przeciętny benzyniak..... połowa wagi również.

Dlatego akumulator li-ion. J.

Data: 2013-12-24 16:16:40
Autor: Piotr Kosewski
Na co mi pedelec?
On 2013-12-23 22:14, ToMasz wrote:
silnik z wózka inwalidzkiego - 50zł. akumulator - 100-200zł tylne koło z
górala zamontowane z przodu - 40zł, łańcuch 20, pozostają kabelki,
przełączniki i wsporniki.

Od razu silnik ze snopowiązałki, związać drutem, obudować krowim
łajnem...

To może być dla Ciebie szalona idea, ale niektórzy ludzie chcą
jeździć na ładnym rowerze.

moda taka. podobno jak masz kilogram aluminium w postaci kijków też
zajdziesz dalej.

Widać, że nigdy nie chodziłeś z kijkami.
A biegów narciarskich to chyba nawet w TV nie widziałeś...

przepraszam, ale to jest typowe sraty pierdaty. Z tego co jeździłem na
testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze.
potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie
słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h -
wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na
jednym ładowaniu.

1) Chyba testowałeś jakiś biedny model.
2) Rower elektryczny rzeczywiście ma sens przede wszystkim jako
taki doładowywany. Czyli rowerzysta pedałuje tak jak chce, a rower
jest napędzany silnikiem. Przynajmniej na razie.

Technicznie. w Polsce dozwolone jest maks 250w, co jest mocą żałosną.
dzisiejsze motorowery mają 3000wat, motorynka miała ok ponad 1000,
silniki rowerowe, (takie 5 kg) mają około 500-700 wat. żeby te 250wat
mogło być osiągnięte, akumulator 12 V powinien dawać 20 amper.

Typowy rowerzysta w mieście ma jakieś 250W i nazwiesz go żałosnym?
Motorynka wyciąga 50km/h. Skuter z ~4.5 KM po zdjęciu ogranicznika
potrafi przekroczyć 100km/h.
To jaką wg. Ciebie prędkość powinien rozwijać rower?!

Przyszłość? Jaja sobie robisz. może osobna gałąź, może rozwiązanie
dojazdu do pracy dla leniwych, na pewno lans. Poczekamy aż stanieje,
zadomowi się, i zaczną masowo padać te akumulatorki. Wtedy pogadamy.

Szkoda że nie żyłeś 120 lat temu. Doskonale byś się odnalazł, bo wtedy
też próbowano spopularyzować taki nowy, dziwny środek transportu dla
leniwych. I łatwo nie było, bo na początku ten nowy pojazd był...
wolniejszy niż piesi.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2013-12-24 23:18:10
Autor: ToMasz
Na co mi pedelec?
W dniu 24.12.2013 16:16, Piotr Kosewski pisze:
On 2013-12-23 22:14, ToMasz wrote:
silnik z wózka inwalidzkiego - 50zł. akumulator - 100-200zł tylne koło z
górala zamontowane z przodu - 40zł, łańcuch 20, pozostają kabelki,
przełączniki i wsporniki.

Od razu silnik ze snopowiązałki, związać drutem, obudować krowim
łajnem...
Tak to opisałem czy Ty to tak widzisz? Podam inny przykład. Pierwsze hulajnogi w polsce kosztowały 600zł były warte? nie. bo? Bo to kawałek aluminium i teraz tej samej lub lepszej jakości kosztują 150.
Teraz rowery elektryczne kosztują zdecydowanie za dużo. Skąd wiem? Bo jeśli z kawałków da się to poskładać taniej....? Moda kosztuje, nie silnik.
(...)

1) Chyba testowałeś jakiś biedny model.
Romet za 4 tyś
2) Rower elektryczny rzeczywiście ma sens przede wszystkim jako
taki doładowywany.

Tu się w 100% zgadzamu
Czyli rowerzysta pedałuje tak jak chce, a rower
jest napędzany silnikiem. Przynajmniej na razie.
tu się zgadzam w 10% więc nie wiem skąd to "czyli".



Typowy rowerzysta w mieście ma jakieś 250W i nazwiesz go żałosnym?
nie, co już wytłumaczyłem w innym liscie
Motorynka wyciąga 50km/h.
nie. 40, z trudem.
Skuter z ~4.5 KM po zdjęciu ogranicznika
potrafi przekroczyć 100km/h.
z przepaści.
To jaką wg. Ciebie prędkość powinien rozwijać rower?!
Od zera do tyle ile wyciśniesz. Rower wspomagany elektrycznie - podobnie. Ten na którym jeździłem wspomagał tylko w pewnym zakresie prędkości, ważył tyle co lufa od czołgu. Trzeba było nim wystartować, a pod górkę nie jedna babcia miała by z tym problem. Teraz przeczytaj pierwszy post, o tym że "pod górę" jedzie się jak po prostej, a zasięg to 200km. JA chętnie kupie taki rower! Byle by można go było zwrócić po 2 latach jako niezgodność.

Szkoda że nie żyłeś 120 lat temu. Doskonale byś się odnalazł, bo wtedy
też próbowano spopularyzować taki nowy, dziwny środek transportu dla
leniwych. I łatwo nie było, bo na początku ten nowy pojazd był...
wolniejszy niż piesi.
Coś mi się wydaje, że czytasz tylko niektóre moje słowa, nie łapiesz sensu. Spróbuje to ująć w ogólnikach. Elektryk  nie zastąpi zwykłego roweru. to nie jest przyszłość rowerów. Rowery są coraz lżejsze, coraz bardziej dopasowane do terenu, wygodne... Idziemy w kierunku rekreacji rowerowej, wypadów za miasto, przyjemności, a nie jak w chinach - rower jako podstawowy środek lokomocji.
Nagle na grupie rowerowej ktoś sugeruje że istnieje środek transportu roweropodobny, który w 90% jedzie sam, jego zasięg to 200km, zastąpi tradycyjne rowery, niema wad, koniec. Z takimi hasłami to do polityki proszę, nie na grupę dyskusyjną. Wady są takie że akumulatory padną jak tak samo jak w telefonach komórkowych, waga - za duża, moc - za mała. Przeglądnąłem różne fora dyskusyjne, ale w 90% to reklama! Coś jak moderowane opinie w sklepach internetowych. Na elektrodzie napisali ze zasięg 30km, waga pojazdu wymusza posiadanie garażu i zabija przyjemność jazdy bez akumulatorów.  Czy uważasz że moje ostatnie zdanie jest nieprawdziwe?
ToMasz

Data: 2013-12-25 10:20:55
Autor: fojtek
Na co mi pedelec?

Wspaniała, niestety droga sprawa.
silnik z wózka inwalidzkiego - 50zł.

Jakże się zdziwiłem jak zobaczyłem helikopter napędzany silnikiem elektrycznym. Niegdyś nie do pomyślenia (waga akumulatorów była stanowczo zbyt wielka a sprawność silników zbyt mała) dziś stosuje się to w tanich zabawkach.

Po 1 ładowaniu zasięg- ok 200km.
przepraszam, ale to jest typowe sraty pierdaty.

Znów z praktyki:
Aparat Pentax K200 - baterie litowe około do 1000 zdjęć, dobre akumulatory 200, baterie alkaliczne max 50. W powszechnej świadomości baterie alkaliczne to najlepsze ogniwa, w rzeczywistości zamierzchła przeszłość.

Z tego co jeździłem na
testach, to wyglądało tak. Od 0km/h - 10km/h - sam się rozpędź frajerze.
potem silnik zaczyna pomagać. przestajesz pedałować, wspomaganie
słabnie. Deptasz na maksa - wspomaganie słabnie, po osiągnięciu 25km/h -
wspomaganie jest odcinane. W taki sposób osiągniesz nawet 1000km na
jednym ładowaniu.

To mi bardzo odpowiada. Ze względów bezpieczeństwa rzadko przekraczam
25/h w mieście. W takim układzie 100 czy 200km powinno być jedynie kwestią siodła. Dla tych którzy chcą jeździć szybciej są inne pojazdy, przeznaczone do takich prędkości.

Przyszłość? Jaja sobie robisz. może osobna gałąź

IMHO dokładnie tak. Tak samo jak motorower niewiele ma wspólnego z rowerem.

Poczekamy aż stanieje,
zadomowi się, i zaczną masowo padać te akumulatorki. Wtedy pogadamy.

Utylizacja akumulatorów to małe miki. Ciekaw jestem _realnego_ zanieczyszczenia generowanego przez taki pojazd.
Energia elektryczna nie jest produkowana w gniazdku - niestety ale jej wytworzenie to również zanieczyszczenie/degradacja środowiska. Powszechnie uznawane za ultra ekologiczne elektrownie wiatrowe  wpływają na cyrkulację powietrza co z kolei wpływa na równowagę ekosystemu. Co się stanie jeżeli dotychczasowe elektrownie zastąpimy wiatrowymi?

Data: 2013-12-25 22:29:49
Autor: Gotfryd Smolik news
Na co mi pedelec?
On Wed, 25 Dec 2013, fojtek wrote:

Znów z praktyki:
Aparat Pentax K200 - baterie litowe około do 1000 zdjęć, dobre akumulatory 200, baterie alkaliczne max 50. W powszechnej świadomości baterie alkaliczne to najlepsze ogniwa, w rzeczywistości zamierzchła przeszłość.

  Ja Cię bardzo przepraszam, ale Twój przykład to jest skrajne
nieporozumienie.
  Baterie litowe to JEST najlepsze ogniwo, ale do tego celu, do
którego jest najlepsze!
  I na pewno nie jest "najlepsze" dla czegoś tak energochłonnego
w impulsie, jak wszelakie fotoaparaty, *fony i inne wynalazki.
  Za to do sprzętu który pobiera miliampery, włączany jest raz
na jakiś czas i w pozostalym okresie jest WYŁĄCZONY (najlepiej
teraomową przerwą powietrzną) zdecydowanie nie ma NIC lepszego!
  Jak ktoś kojarzy "litowca" z fotoaparatem, to z takim fotoaparatem,
w którym nie było ŻADNEGO silnika, żadnego LCD, żadnej lampy
błyskowej zasilanej z tej baterii i tak dalej (układy pomiarowe,
włączane "na żądanie", doskonale wpasowują się w ch-kę jak
wyżej.
BTW:
  W zamierzchłej przeszłości to ludzie jeszcze usiłowali się
dowiedzieć "co jest do czego" a nie usiłowali znaleźć "najlepsze
do wszystkiego", tak przy okazji.

Energia elektryczna nie jest produkowana w gniazdku

  Nie jest - wszyscy eko* nawrzucają ci argumentem, że dużo łatwiej
jest wsadzić jeden dobry filtr do elektrowni ;)

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-12-27 06:38:42
Autor: m4rkiz
Na co mi pedelec?
"Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> wrote in message news:Pine.WNT.4.64.1312252220260.3916quad...
Aparat Pentax K200 - baterie litowe około do 1000 zdjęć, dobre akumulatory 200, baterie alkaliczne max 50. W powszechnej świadomości baterie alkaliczne to najlepsze ogniwa, w rzeczywistości zamierzchła przeszłość.
[...]
 Baterie litowe to JEST najlepsze ogniwo, ale do tego celu, do
którego jest najlepsze!
 I na pewno nie jest "najlepsze" dla czegoś tak energochłonnego
w impulsie, jak wszelakie fotoaparaty, *fony i inne wynalazki.

sie nie zgodze - w przypadku paluszkow, w myszy ktora ssie pojedyncze
miliampery L91 wytrzymuja mi z 6-7 miesiecy - ale sa lekkie wiec wole

na alkalicznych - MN1500 na przyklad - mysz zyje minimum dwa razy
dluzej, a czesto trzy

w przypadku aparatu na odwrot, na alkalicznych zrobie ~80 zdjec
z lampa, na L91 ok. 350

dodatkowym plusem dla L91 jest fakt ze mozna je rozladowywac w
kazdej temperaturze, wiec w sam raz do lapek rowerowych

--
http://db.org.pl/

Data: 2013-12-27 22:41:53
Autor: Gotfryd Smolik news
Na co mi pedelec?
On Fri, 27 Dec 2013, m4rkiz wrote:

sie nie zgodze [...]

w przypadku aparatu na odwrot, na alkalicznych zrobie ~80 zdjec
z lampa, na L91 ok. 350

  A bo ja wziąłem i pokręciłem... w cache miałem akumulatorki
NiCd vs. NiMH, tak zupełnie bez związku z ogniwami pierwotnymi
(ale akurat tu jest drastyczne przeciwieństwo wydajności prądowej
  i pojemności).
  Thx!

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-12-25 22:57:35
Autor: Gotfryd Smolik news
Na co mi pedelec?
On Wed, 25 Dec 2013, fojtek wrote:

Jakże się zdziwiłem jak zobaczyłem helikopter napędzany silnikiem
elektrycznym. Niegdyś nie do pomyślenia (waga akumulatorów była
stanowczo zbyt wielka

  Sprzeciw, sprzeciw, sprzeciw.
  Całkiem do niedawna najtańsze wersje helikopterktów zasilane były
pakietami NiCd - takie zwykłe, dziś coraz trudniejsze do kupienia.
  NiCd mają skrajnie mały opór wewnętrzny, jak chodzi o wydajność
prądową (szczytową) to co najmniej mogą spokojnie leżeć obok LiIon :),
problemem w tym porównaniu jest pojemność per masa, ale nie prąd
per masa.
  Co oczywiście przekłada się na czas lotu takiego helikoptera.
  Współczene "konsumenckie" NiCd nie są zaś jakoś drastycznie lepsze
od NiCd sprzed wielu lat - tak samo jak wtedy, tak i dziś, czas
ładowania lampy błyskowej której elektronika jest zdolna pociągnąć
stosowny prąd jest "właściwy" i zaskakuje czasem użytkowników
akumulatorów NiMH :D
  Na 4 sztukach R3 (AAA) spokojnie lata model 30cm.
  Krótko trochę :>, ale poza tym "normalnie".

a sprawność silników zbyt mała)

  A to 100% zgoda.
  Od magnesów poprzez te wszystkie plasticzki zdolne wytrzymać
przywalenie o grunt, to jest zupełnie inna kategoria.
  Protestuję, bo akurat w akumulatorki IMO nie trafiłeś :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2014-01-02 10:04:47
Autor: cytawa
Na co mi pedelec?
fojtek pisze:


Powszechnie uznawane za ultra ekologiczne elektrownie wiatrowe wpływają
na cyrkulację powietrza co z kolei wpływa na równowagę ekosystemu. Co
się stanie jeżeli dotychczasowe elektrownie zastąpimy wiatrowymi?

Malo kto (ale jednak sa tacy) podnosza problem, ze elektrownie wiatrowe produkuja prad nikomu  niepotrzebny i tak naprawde to sa szkodliwe. Problem w tym, ze elektrowne konwencjonalne musza i tak zapewnic przewidywana moc i to odpowiedniej jakosci. A poniewaz bezwladnosc ich poteznych generatorow jest wielodniowa nie da sie ich wylaczyc, gdy akurat wieje wiatr. Moze kiedys, gdy sie nauczymy magazynowac energie sytuacje sie zmieni ale na razie sie nie zanosi.

Jan Cytawa

Data: 2014-01-02 10:21:56
Autor: Leszek Karlik
Na co mi pedelec?
On Thu, 02 Jan 2014 10:04:47 +0100, cytawa <cytawa@hektor.umcs.lublin.pl>  wrote:

[...]
Malo kto (ale jednak sa tacy) podnosza problem, ze elektrownie wiatrowe  produkuja prad nikomu  niepotrzebny i tak naprawde to sa szkodliwe.  Problem w tym, ze elektrowne konwencjonalne musza i tak zapewnic  przewidywana moc i to odpowiedniej jakosci. A poniewaz bezwladnosc ich  poteznych generatorow jest wielodniowa nie da sie ich wylaczyc, gdy  akurat wieje wiatr. Moze kiedys, gdy sie nauczymy magazynowac energie  sytuacje sie zmieni ale na razie sie nie zanosi.

Ach, gdybyśmy tylko potrafili magazynować energię elektryczną, na przykład
pompując duże ilości wody pod górę, a potem przepuszczając rzeczoną wodę
przez generatory hydroelektryczne w momencie, kiedy wystąpi zapotrzebowanie
na prąd, na przykład w nocy albo kiedy nie ma wiatru!

No może kiedyś w przyszłości, faktycznie.



(Problemem nie jest to, że "się nauczymy magazynować energię" tylko ile
kosztują systemy magazynowania energii na skalę przemysłową, co podraża
koszty całkowite. Magazynować energię potrafimy od dawna, elektrownie
szczytowo-pompowe to nie jest nowy wynalazek.)

--
Leszek 'Leslie' Karlik
http://leslie.hell.pl/

Data: 2014-01-02 11:09:30
Autor: J.F.
Na co mi pedelec?
Dnia Thu, 02 Jan 2014 10:04:47 +0100, cytawa napisał(a):
fojtek pisze:
Powszechnie uznawane za ultra ekologiczne elektrownie wiatrowe wpływają
na cyrkulację powietrza co z kolei wpływa na równowagę ekosystemu. Co
się stanie jeżeli dotychczasowe elektrownie zastąpimy wiatrowymi?

Malo kto (ale jednak sa tacy) podnosza problem, ze elektrownie wiatrowe produkuja prad nikomu  niepotrzebny i tak naprawde to sa szkodliwe.

Z tym "niepotrzebny" to przesada.

Problem w tym, ze elektrowne konwencjonalne musza i tak zapewnic przewidywana moc i to odpowiedniej jakosci. A poniewaz bezwladnosc ich poteznych generatorow jest wielodniowa nie da sie ich wylaczyc, gdy akurat wieje wiatr.

Nie generatorow tylko elektrowni weglowych i byc moze atomowych.
I nie bezwladnosc, tylko czas rozruchu i minimalna moc.
Inne sa znacznie szybsze.

No ale jak wiatr powial to cena pradu w Niemczech potrafila byc
ujemna. Ale rzadko sie zdarza.

Moze kiedys, gdy sie nauczymy magazynowac energie sytuacje sie zmieni ale na razie sie nie zanosi.

Troche potrafimy. Chocby w elektrowniach szczytowo-pompowych.
Przy niewielkim procencie tych wiatrowych dadza rade.

J.

Data: 2014-01-02 13:45:20
Autor: cytawa
Na co mi pedelec?
J.F. pisze:

Nie generatorow tylko elektrowni weglowych i byc moze atomowych. I
nie bezwladnosc, tylko czas rozruchu i minimalna moc. Inne sa
znacznie szybsze.

Jak zwal tak zwal. To szczegoly.

No ale jak wiatr powial to cena pradu w Niemczech potrafila byc
ujemna. Ale rzadko sie zdarza.

Trudno dyskutowac na te tematy, bo jest mnostwo demagogii i malo kto
dysponuje pelnymi danymi, w tym i ja. A ponadto rozne grupy nacisku
domagaja sie dotacji do alternatywnych zrodel energii i stad potem
dziwne ceny.


Troche potrafimy. Chocby w elektrowniach szczytowo-pompowych. Przy
niewielkim procencie tych wiatrowych dadza rade.

Tylko troche. To ciagle malo. Ponadto zapory wodne tez maja skonczony
czas przydatnosci. Potem sie zamulaja i nie bardzo wiadomo co z nimi zrobic. Mysle, jak sie nauczymy produkowac paliwa na masowa skale to wtedy bedzie mozna zagospodarowywac danwyzki energii. Np. cos jak elektroliza wody tylko bezpieczniej.

Jan Cytawa

Data: 2014-01-02 09:48:15
Autor: cytawa
Na co mi pedelec?
jarkero@gmail.com pisze:

Piszę to w grudniu 2013. Latem jeździłem e-bikiem w Niemczech.
Wspaniała, niestety droga sprawa. Widzi sie tam tego na ulicach coraz
więcej. Wszyscy nie moga się nachwalić. Jest to nowa epoka i
przyszłość roweru. Dotychczas myślałem o silniku spalinowym-
Saxonette. Już tak nie myslę. Tylko e-bike. Pod górę jedzie się jak
po równym, a po równym jak z góry. Nie mogłem z kolega na zwykłych
rowerach nadążyc za moja mamą na e-biku. Juz po kilku km jedynie
gdzieś daleko majaczyła na horyzoncie. Po 1 ładowaniu zasięg- ok
200km. Marzenie jeśli chcesz sobie pozwiedzać rowerem ciekawe tereny
i nie koncentrować się na pedałowaniu.

Tez jestem fanem tego typu urzadzenia, ale jak na razie dla innych. :)

Poki mam sily i checi wole sie meczyc. W koncu nikt nie obiecywal, ze w zyciu ma byc lekko.

Jan Cytawa

Na co mi pedelec?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona