Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Na pohybel katolictwu - Zadruga [05] (z dziejów katolickiej Polski)

Na pohybel katolictwu - Zadruga [05] (z dziejów katolickiej Polski)

Data: 2011-10-18 08:50:34
Autor: sofu
Na pohybel katolictwu - Zadruga [05] (z dziejów katolickiej Polski)
http://toporzel.pl/teksty/wacyk3f.html

(część 5)
 2. Kościół katolicki

 Kościół katolicki jest dziś dla nas codziennością i mało kto interesuje się tym, jak i dlaczego powstał dwa tysiące lat temu. Katolicyzm uważa się za trzon chrześcijaństwa. W roku 110 określił je wybitny Rzymianin Pliniusz Młodszy jednym zdaniem: Zaraza zabobonu. Dlaczego jednak ta "zaraza" wciąż trwa, urobiła swoją filozofię, ma swoją instytucję o statusie suwerennego państwa i wciąż usiłuje, choć bezskutecznie, powstrzymać i cofnąć naturalny rozwój człowieczeństwa?
 Trwa - bo wciąż trwa małość ludzka. Były dwa tysiące lat temu, są wciąż i dzisiaj masy nieoświeconych prostaczków, którym ogólnie mówiąc, żyje się raczej źle, często nędznie, bezradośnie. Do tych mas dodać jeszcze trzeba jakiś odsetek ludzi wprawdzie wykształconych, ale z tego czy innego powodu źle i obco czujących się na tym świecie.
 Razem jest to baza dla nawiedzonego proroka, który przychodzi z wizją innego, lepszego świata poza grobem. Taka jest geneza chrześcijaństwa, katolicyzmu i jego Kościoła, który wyrósł na gruzach kultury antyku jako jej zaprzeczenie, jej antykoncepcja światopoglądowa, czyli wspakultura. Jeszcze dziś, w roku 1994 we Wrocławiu, a nie na jakiejś zapadłej wsi można spotkać katolika, który zapytany o przyczynę tegorocznej suszy, odpowie bez namysłu, że jest to kara boska za nasze grzechy.
 Na takich przesądach zbudowany został Kościół katolicki, zorganizowany na zasadach totalitaryzmu. W Italii powstało Państwo Kościelne papieży. Ugruntowano je na fałszerstwie. Mianowicie jeden z papieży sfałszował dokument cesarski, tzw. Donatio Constantini, mocą którego cesarz rzymski Konstantyn miał rzekomo darować Kościołowi rozległe ziemie Italii. Mieli więc o co walczyć pretendenci do tronu papieskiego. Był okres w historii Kościoła, gdy Ojców Świętych było równocześnie trzech, nawzajem się wyklinających. Wmieszał się do tej zabawy cesarz niemiecki, przepędził wszystkich trzech i mianował czwartego, swego wybrańca. Bajką jest nauka Kościoła o ciągłości sukcesji apostolskiej papieży.
 Wokół tronu papieskiego długo kotłowało się, błyskał sztylet, na niebacznego czaiła się w kielichu wina trucizna. W wieku XI naliczyć można 28 papieży. Tyluż w wieku XII. Przeciętna życia na papieskim stolcu - 3 lata!
 Historia Kościoła katolickiego w Polsce również obfituje w liczne fałszerstwa, mianowicie różnych przywilejów i nadań książęcych. Pazerność Kościoła na dobra ziemskie, tak jaskrawo ujawniona dzisiaj w III Rzeczypospolitej, ma swoją długą tradycję: "Bulla gnieźnieńska w swym obecnym wyglądzie jest falsyfikatem, powstałym po roku 1139..."1)
 "Wiadomo dziś, że Lubiąż był kuźnią, w której podrabiano nie tylko dokumenty, lecz także liczne pieczęcie, które dziś jeszcze zdobią podrobione oryginały."2)
 "Przypada zatem dokumentów podrobionych na Mogilno 3, na Tyniec 1, na Ląd 7, na Trzemeszno 1, na Jędrzejów 2, na Zagość 1, na Lubiąż 1, na Sulejów 3, na Lubin 1, na kapitułę krakowską 1."3)
 "Autentycznych dokumentów książęcych przechowało się z XII wieku 3, podrobionych na imiona książąt zaś 17, a więc 6 razy tyle."4)
 Pod koniec wieku XII dyplomatyka polska bądź Polski dotycząca obejmuje 150 pozycji, z czego 46 to dokumenty przez Kościół i w jego materialnym interesie sfałszowane.5)
 Pole do nadużyć było szerokie, jako że w tych czasach cokolwiek się w Polsce czy o Polsce pisało, wychodziło spod ręki sługi Kościoła i w jego języku, łacinie. Za pierwszych Piastów Kościół w Polsce był narzędziem polityki państwa, choć nie zawsze użytecznym. Krzywousty przez trzy lata na próżno szukał wśród biskupów krajowych takiego, któremu mógłby powierzyć polityczne zadanie nawrócenia zdobytego świeżo Pomorza. W końcu władca Polski musiał prosić o to Niemca, biskupa Ottona z Bambergu.
 Później, w okresie rozbicia dzielnicowego, Kościół usamodzielnił się i począł urastać do największej w kraju potęgi gospodarczej i do przyszłej roli państwa w państwie. Początkowym uposażeniem arcybiskupa gnieźnieńskiego było 149 osad wiejskich. W wieku XIV to arcybiskupstwo posiada już 11 miast i 330 wsi i nadal zwiększa stale swój stan posiadania.
 Ważną rolę w bogaceniu się Kościoła odgrywały różne immunitety, zdobywane, podobnie jak i różne nadania, i prawem, i lewem. Już w XIII wieku 71% jednostek kościelnych w Małopolsce, Wielkopolsce i na Pomorzu było zwolnionych od główniejszych ciężarów prawa książęcego.6)
 W następnych wiekach nie należało do rzadkości, że bogate jednostki kościelne, niektóre klasztory czy zgromadzenia zakonne lokowały nadmiar swej gotówki w kahałach żydowskich.
 "Wilcze oko, popie gardło, co zobaczy, toby żarło" - porzekadło, które oddaje pewien stan rzeczy nie tylko wśród dołów Kościoła. Dwutysięczna już prawie historia Kościoła, często krwawa, często ciemna i ponura, jest zawsze uwikłana w najbardziej ziemskie sprawy. Z reguły występuje w tej historii sprzeczność między głoszoną etyką a praktykowaną swoistą moralnością. Na długo przed jezuitami św. Bonawentura, Doctor Seraphicus, tak tłumaczy stosowanie przez Kościół taryfy ulgowej wobec możnych tego świata:
 "Po pierwsze, Bóg dał pierwszeństwo na tym świecie bogatym i możnym; honorując ich, postępujemy zgodnie z ustanowionym przez Boga porządkiem rzeczy. Po wtóre, liczymy się z ułomnością bogaczy, którzy jeśli się ich nie honoruje, wpadają w gniew, stają się jeszcze gorsi ku udręce nas samych i innych biedaków; powinniśmy przeto uważać i nie dawać ludziom ułomnym okazji do czynienia zła, lecz pobudzać ich do dobrego. Po trzecie, większa jest korzyść z jednego nawróconego na drogę cnoty bogacza, niż z wielu biednych; z nawrócenia bowiem bogacza wielu odnosi różne korzyści. Po czwarte, skoro większą pomoc materialną otrzymujemy od ludzi bogatych, słuszna, byśmy odpłacali im duchowo."7)
 Kościół zawsze gotów jest płacić dobrem duchowym za dobra materialne. Jezuici mieli na Martynice własne przedsiębiorstwo handlu morskiego pod firmą Lavalette. Gdy firma ta wskutek strat poniesionych na morzu stała się niewypłacalna, wierzyciele zażądali od zakonu pokrycia jej długów. Generał zakonu jezuitów nie zaprzeczył odpowiedzialności za długi zakonnej firmy. Zaofiarował wierzycielom spłatę ich pretensji, ale nie gotówką, lecz walorami duchowymi, a mianowicie mszami zadusznymi.8)
 Pomysłowych handlarzy dobrami ducha miały dość, i to z różnych powodów, nawet państwa katolickie z wyjątkiem, oczywiście, Polski. Jezuici zostali wypędzeni: z Portugalii w roku 1759, z Francji w 1764, z Hiszpanii w 1767, z królestwa Neapolu i z księstwa Parmy w 1768.
 Szkocki myśliciel Tomasz Carlyle (1795-1881), protestant, powiedział o jezuitach: "Gdy spotkasz człowieka, wierzącego w zbawienność fałszu albo w przyzwolenie boskie na rzeczy etycznie wątpliwe, który wyobraża sobie, że aby służyć Bogu trzeba wezwać diabła na pomoc, wiedz, że to jest uczeń nieświętego Ignacego."
 Zakon jezuitów wsławił się swoją elastyczną etyką. Cechowały ją trzy zasady:
 a) Probabilizm - nauka, że jeśli o dopuszczalności lub niedopuszczalności zamierzonego przeze mnie działania istnieją dwa sprzeczne poglądy, z których żaden nie jest pewny, lecz tylko prawdopodobnie wiarygodny, wówczas wolno mi postąpić według tego, który - choć wydaje się mniej wiarygodny - jednak ma w sobie cokolwiek, co przemawia za jego wiarygodnością. Wystarczy, jeśli dopuszczalność tej wiarygodności przyjmuje choć jeden z uznanych autorytetów. Mogę spokojnie iść za nim, mimo że moje własne sumienie mówi mi co innego.
 b) Intencjonalizm - zasada, że cel uświęca środki. Stosował ją Kościół zawsze, dopuszczali ją scholastycy. W roku 1309 papież Klemens V zażądał od króla angielskiego Edwarda II, by nakazał zastosowanie tortur w procesie heretyków, którymi nagle okazali się templariusze. Klemens ten (clemens znaczy łagodny) miał w swym okrucieństwie licznych w Kościele naśladowców. Zasadę intencjo-nalizmu wiąże się pospolicie z jezuitami, ponieważ oni ją szeroko stosowali.
 c) Reservatio mentalis - jest to zastrzeżenie dokonane w myśli; dla osiągnięcia dobra wolno mi przysiąc kłamliwie zrobienie czegoś lub obiecać coś złego, jeśli równocześnie czynię w myśli zastrzeżenie, że tej przysięgi lub tej obietnicy nie dotrzymam.
 W świetle pobieżnej choćby znajomości historii Kościoła katolickiego żałośnie wygląda kłamstwo biskupa Józefa Gawliny (późniejszego arcybiskupa in partibus), który w roku 1941 obwieścił publicznie, bo na piśmie, że Kościół jego kieruje się swoją starą zasadą:

 In necessariis unitas,
 In dubiis libertas,
 In omnibus - caritas.

 Po polsku:

 w sprawach zasadniczych - jedność,
 w wątpliwych - tolerancja,
 we wszystkich - miłość.

 Tą miłością specjalnie wyróżnił się krwiożerczy pogromca heretyków papież Pius V, za co też został świętym Kościoła.
 Ale co tam Gawlina! "Ecclesia non sitit sanguinem": Kościół nie łaknie krwi: to jest dopiero załganie. Tak każdorazowo łgała Inkwizycja wydając heretyka nie na ścięcie, ale na spalenie. I tak łgałby Kościół do dzisiaj, gdyby mógł. Jak powiedział Fryderyk Nietzsche:
 "Nie miłość bliźniego, lecz bezwład ich miłości bliźniego nie dozwala chrześcijanom dzisiejszym palić nas na stosie." A chcieliby. Jeszcze w naszym XX wieku pisze teolog katolicki, wspomniany wyżej opiekun młodzieży:
 "W stosunku do heretyków, którzy błąd swój z uporem i ze szkodą innych dusz wbrew wyjaśnieniom Kościoła szerzą, sprawiedliwość wymagałaby najsurowszych kar; ich grzech jest taką winą, która zasługuje nie tylko na wyłączenie z obcowania wiernych przez wyklęcie, ale na osądzenie jak inne zbrodnie przeciw bliźniemu i przeciw porządkowi publicznemu; bo większą zbrodnią jest zatruwanie źródeł wiary i narażanie dusz ludzkich na chorobę i śmierć aniżeli zatruwanie studni (...) i z tego tytułu kara śmierci najzupełniej byłaby sprawiedliwa..."9)

 Zamiast miłować nieprzyjacioły swe - Kościół zionie ku nim nienawiścią. Oto stosowna liturgia: katolickie wyklęcie - excommunicatio maior, celebrowane przez biskupa w asyście 12 księży z zapalonymi świecami. Formuła klątwy:
 "Przeklęty niechaj będzie w domu i na dworze, przeklęty w mieście i na roli; przeklęty niechaj będzie siedząc, stojąc, jedząc, pijąc, robiąc i śpiąc; przeklęty niech będzie tak, iż w nim zdrowego członka nie będzie, od wierzchu głowy aż do stopy nożnej. Niechaj wypłyną wnętrzności jego, a ciało jego niech robactwo roztoczy. Niechaj będzie przeklęty z Ananiaszem i Zafirą, niechaj będzie przeklęty z Judaszem zdrajcą, niechaj będzie przeklęty z Abironem i Dathanem, których ziemia żywcem pożarła; niechaj będzie przeklęty z Kainem mężobójcą; niechaj mieszkanie jego będzie spustoszone, niechaj będzie wymazany z ksiąg żyjących i ze sprawiedliwymi niechaj nie będzie pisany i pamiątka jego na wieki niechaj zaginie. Niechaj na ostatnim sądzie przeklęty będzie z diabłem i z anioły jego i na wieki niechaj zginie, jeśli się nie upamięta. Fiat! Fiat."
 Na hasło: Anathema! - księża rzucają świece na ziemię i depcą je nogami. Równocześnie rozlega się bicie w dzwony.10)
 Kościół katolicki przyniósł do Polski nie tylko obcy język, absolutnie nie nadający się do wyrażania tego, co w polskiej, słowiańskiej duszy gra; przyniósł nie tylko obcego Boga, obce księgi święte; przyniósł również odrażające barbarzyństwo judejskie, którego próbkę mamy wyżej.
 Jan Parandowski bohaterowi swej głośnej powieści Niebo w płomieniach przypisuje refleksję, ale tylko refleksję, do wypowiedzenia której zabrakło młodzieńcowi odwagi: "Wychowani w ponurym bałwochwalstwie, nauczeni klękać i odkrywać głowy przed symbolami, które są obce naszej ziemi - kiedyż wreszcie ustanowimy religię według naszego serca i uderzymy czołem przed świętością, której już ani rozum nam nie odbierze, ani uczucie nasze jej się nie powstydzi?"
 Gdy Ciemnogród wszczął alarm, pisarz niestety pośpieszył wyjaśnić, że poglądy bohaterów jego powieści nie są jego poglądami.
 Mieliśmy jednak w skatoliczonej Polsce ludzi o dużej odwadze cywilnej. Tadeusz Hołówko (1889-1931), bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego, pisał: "Czas wreszcie głośno powiedzieć to, co wiemy wszyscy, że zależność Polski od Rzymu była i jest jednym z największych nieszczęść naszego narodu. (...) Upokarzający, najbardziej haniebny w dziejach polskich okres saski był okresem największych, bowiem wszechwładnych wpływów Kościoła rzymskokatolickiego - można powiedzieć prawdziwej okupacji przez zakon jezuitów.
 (...) Dlatego i jako Polacy, i jako budownicy suwerennego państwa polskiego, nie mogącego się pogodzić z tym, aby w jego łonie działała potężna organizacja, kierowana i ślepo posłuszna jednostce, która jest obcą, a może być wrogą Polsce - musimy uznać Kościół rzymskokatolicki za instytucję szkodliwą dla państwa polskiego."11)
 Kościół katolicki od wieków chronił swoje rezerwy - masy wiejskie - od zgubnej oświaty, polityki, zarazy socjalizmu i innych takich zdrożności, niebezpiecznych dla zabobonów ambony. O Klątwie Wyspiańskiego napisał Brzozowski: "Klątwa ukazuje nam, jak katolicyzm staje się tragedią w polskiej wsi, jak bezwzględnie druzgocze on dusze."12)
 Podobnie, w perspektywie szerszej, widziała rolę Kościoła w Polsce dziewiętnastowieczna pisarka: "Nie dałabym się zabić za katolicyzm, biorąc pod uwagę los wszystkich państw katolickich z zadziwiającą skutecznością do anarchii wychowanych i uzdolnionych. (...)
 Atmosfera klerykalna, pseudo-polskością przesiąknięta, duszniejszą jest dzisiaj od biura policji, od cenzury, od meternichowskich rządów."13)

 1) Karol Maleczyński Studia nad dokumentem polskim, Oss., 1971, s. 187.
 2) Wojciech Kętrzyński Studia nad dokumentami XII wieku, Kraków 1891, s. 15.
 3) Tamże, s. 107.
 4) Tamże.
 5) Zofia Kozłowska-Budkowa Repertorium polskich dokumentów doby piastowskiej, zeszyt 1, Kraków 1937, Polska Akademia Umiejętności.
 6) Stefan Inglot Historia społeczna i gospodarcza średniowiecza, wyd. II, Oss., 1949, ss. 331, 335.
 7) James Croake Curiosities of Christian History, Londyn 1892, s. 228.
 8) Appel, op. cit., s. 483.
 9) Ks. dr Kazimierz Lutosławski Teologia, czyli nauka o Bogu i rzeczach Bożych, Moskwa 1916, t. II (w:) Paweł Hulka-Laskowski Pięć wieków herezji, Warszawa 1938, s. 229.
 10) Tadeusz Silnicki Dzieje i ustrój Kościoła katolickiego na Śląsku do końca wieku XIV, Pax 1953.
 11) Tadeusz Hołówko Religia a Nowa Polska, przedruk z miesięcznika Droga b.d.
 12) Stanisław Brzozowski Legenda Młodej Polski, s. 549.
 13) Narcyza Żmichowska Listy, t. III, Oss., 1967, ss. 333, 340.



(koniec części 5)

CDN
-- -- --

Ponieważ co poniektórzy bardzo się oburzają na ruch Palikota uważajac, że
bez katolicyzmu nie może  byc Polski i Polaków warto przytoczyć jak to na
przestrzeni wieków wygladało.


sofu

Na pohybel katolictwu - Zadruga [05] (z dziejów katolickiej Polski)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona