Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Na przekór pisowskim nieudacznikom.

Na przekór pisowskim nieudacznikom.

Data: 2011-09-20 16:42:10
Autor: stevep
Na przekór pisowskim nieudacznikom.
# Nie wiem, czy to tajemniczy dar jasnowidzenia polskich siatkarzy  sprawił, że ci świadomie oddali mecz półfinałowy Italii by dotrzymać słowa  danego kibicom, że z Rosją to oni spotkają się, ale dopiero w finale –  mniejszym, czy większym – to już nie ma znaczenia. Czy też Rosjanie tak  bardzo poczuli się urażeni niechęcią Polaków do wzajemnej konfrontacji i  spotkania się po obu stronach siatki, że z kolei ci niesamowici i wydawać  by się mogło po LŚ nie do pobicia giganci spod znaku moskiewskiego  niedźwiedzia postanowili zagrać na tyle słabo i bez polotu z Serbią, a  raczej z Miljkoviciem, że niechybnie przyszło im z ekipą trenera  Anastasiego stoczyć pojedynek o medal w finale pocieszenia. Ze względów  chronologicznych optowałbym raczej za drugą opcją.

Tak czy siak, chociażby nie wiem jak by kombinowali, by z Rosją spotkać  się jak najpóźniej do pojedynku dojść musiało – taka karma. I nie wiem, co  bardziej cieszy- czy medal, czy to, że zdobyty w boju z kadrą Alekny w  naszej odwiecznej świętej wojnie. Swoją drogą patrząc przez ten pryzmat  należałoby powiedzieć, że gdyby siatkówka miałaby rozstrzygać o tym, który  z narodów słowiańskich zasługuje na największe zaszczyty, to niewątpliwie  zwycięską ręką wyszliby właśnie Serbowie, a nie żadni Polacy, czy  Rosjanie. Sukces smakuje tym bardziej, im bardziej jest on niespodziewany,  nawet jeśli są tacy, którzy zarzucają, że zdobyty trochę na skróty i  niesportowo, bo w wynik odpuszczonego meczu.

Więc jeszcze raz łopatologicznie: Najpierw, czyli w pierwszej rundzie  trafiamy do grupy najtrudniejszej, tzn takiej, w której każdy może wygrać  z każdym, a później w nagrodę za uczciwą grę – jeden zespołów: Polska lub  Bułgaria ma trafić na Rosję – Rosję, która jak do tej pory wydawała się  najpewniejszym kandydatem do złota. Dziękuję za takie fair play! Anastasi  podjął ryzykowną decyzję, bo porażka z Czechami lub Słowacją uruchomiłaby  bezprecedensową lawinę krytyki . Ale też była to decyzja z tej samej  kategorii, jaką podejmuje każdy z nas od czasu czasu w budynkach  użyteczności publicznej np. szpitalach: czekać razem z tłumem na parterze  na windę bez gwarancji, że znajdzie się w niej dla mnie miejsce, czy po  schodach zejść do suteryny i tam bez kolejki i ścisku mieć pewne miejsce.  Proste?

Z nazwaniem Rosjan gigantami troszkę jednak przesadziłem. Jak się bowiem  okazuje na turniej czesko – austriacki udaliśmy się składem nie dość, że  najmłodszym ze wszystkich ekip – to do tego najwyższym i najlżejszym. Ze  wszystkimi tego konsekwencjami: dobrym blokiem pasywnym i obroną ,  słabszym atakiem, gorszą zagrywką siłową, choć jak na złość przeczy temu  nagroda dla Bartosza Kurka. Najważniejsze, że pojechali tam ludzie jako  spójna grupa świadoma celu i mająca coś do udowodnienia i kibicom i  dziennikarzom po Memoriale im Huberta Wagnera. W duchu to oni powinni być  wdzięczni wszystkim swoim krytykom, bo bez krytyki, także tej za przegrany  mecz ze Słowacją – tego jestem pewien – medalu by nie było. Co ważne na  przyszłość – ta grupa powinna pozostać otwarta. Decyduje oczywiście  selekcjoner, ale obrażanie się na nieobecnych, a szczególnie na „czwórkę  do brydża” byłoby przejawem skrajnego nieprofesjonalizmy. Nic jednak na  siłę i za wszelką cenę. Tylko ci, którzy będą gotowi oddać się na 100% w  tworzenie kadry powinni mieć w niej miejsce – co też odpowiednio powinno  być uhonorowane wysokością kontraktów w klubach, bo kibice niewątpliwie  chcą najbardziej oglądać medalistów z ME, MŚ, czy IO. To wszystko wymaga  uporządkowania i paradoksalnie medal z Wiednia wcale nie musi w tym pomóc.

Szczególne podziękowania należą się kapitanowi Polaków Piotrowi Gruszce.  Jego gra nie była idealna, lecz przecież grał po ciężkiej kontuzji, a jego  postawa, także mentora zespołu niechże będzie wyrzutem dla wielkich  nieobecnych i motywacją do poprawy.

Bo w kadrze Anastasiego, często, gęsto sztukowanej i fastrygowanej  najważniejsze jest, by walczyć ze swoimi słabościami, by po „dumasowsku”  jeden walczył za wszystkich, a wszyscy za jednego, by wzajemnie się  wspierać wbrew wszystkim i wszystkiemu. Takie myślenie będzie zawsze  gwarantem sukcesu.

Rosja bez medalu, Niemcy bez zwycięstwa, a medal zdobywa ekipa, która  przegrywa aż trzy mecze – nie do pomyślenie, podobnie, jak nie do  pomyślenia, aby we współczesnej siatkówce jeden człowiek potrafił  zatrzymać coś, co wydaje się nie do zatrzymania. Ivan Miljković. To były  rzeczywiście dziwne mistrzostwa, obok nas i Serbów zadowolenie mogą czuć  Słowacji, ale summa summarum na pudle znaleźli się faktycznie  najmocniejsi. Bułgarzy i Francuzi - medaliści z Izmiru – tym razem obeszli  się smakiem.

Tak kończy się letni sezon reprezentacyjny, fantastyczny dla nas, bo  zakończony zdobyciem dwóch medali. A nic tego nie zapowiadało. Z drugiej  strony przed nami najtrudniejszy etap, czyli walka o kwalifikację  olimpijską. Dzięki dobrej postawie kadry Anastasiego istnieje spora szansa  na udział we wszystkich eliminatorach do docelowej imprezy czterolecia.  Ale zadanie nie będzie proste, ponieważ niestety miejsc wolnych jest tylko  11.

Aha – zapomniałbym. W ten weekend swoją przygodę z ME rozpoczynają tym  razem nasze siatkarki. Nie pozostaje mi nic inne, jak życzyć im  przynajmniej powtórzenia sukcesu chłopaków. #
Ze strony:
http://tiny.pl/h1q76

--
stevep
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Na przekór pisowskim nieudacznikom.

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona