Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Na wyprawę - co zabrać

Na wyprawę - co zabrać

Data: 2014-05-05 00:22:07
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać
Użytkownik Eres napisał:
Rowerzyści!!!

Wybieram się na wyprawę /Czechy, Słowacja, Bieszczady, Górny Śląsk/,
jakieś 1000 km około 10 dni, w wakacje. Spanie gdzie popadnie: namiot,
stóg siana, pod drzewem, jakiś motel.

Doradźcie mi co zabrać, zapakować na rower, na co zwrócić szczególna
uwagę, jak się przygotować.

Będę wam wdzięczny za pomoc

Piętnaście szprych do koła tylnego i dziesięć do przedniego. Oponę bezdrutową (z kordem kevlarowym). Zapas dętek, zapas łatek. Klucze do odkręcenia wszystkiego w rowerze. Parę spinek do łańcucha jeśli spinek używasz albo (albo i nie albo a koniecznie) praskę do roznitowywania łańcucha. Parę dodatkowych ogniw łańcucha. Niewielki młotek (bez młota nie robota) - nie wiesz kiedy przyjdzie ci na krawężniku obręcz do stanu okrągłego klepać.

Bez przerzutki da się jechać (praska do łańcucha pozwala łańcuch skrócić na sztywno), bez kół już trudniej. Dodał bym jeszcze kłębek drutu .75 mm - stalowego, miękkiego. W razie złamania pręta w bagażniku można choćby kawał kija do złamanego pręta takim drutem dokręcić.

Tyle dla roweru. Dla siebie:

Co najmniej dwa komplety ciuchów do jazdy w suchym. Coś do osłony przed wiatrem jak deszcz leje (że będziesz mokry - to się musisz z tym pogodzić ale warto chociaż za szybko nie stygnąć). Oczywiście wyposażenie dodatkowe - nakrycie głowy (kto nie lubi w kasku to co najmniej czapkę powinien założyć, szkoda czupryny na targanie przez wiatr a i mózg słoneczko mniej nagrzeje), okulary (mucha w oku to nic miłego) i rękawiczki - ślizgające się po kierownicy spocone dłonie to zaproszenie do zaliczenia gleby).

Środki opatrunkowe - póki jedziesz szybko to nie ma sprawy, ale jak zwolnisz - muchy łażące po startym i spoconym kolanie naprawdę nie są miłe. Lepiej to czymś zakleić. A nie ma cudów - poobcierasz się i wiecznie spocony będziesz. Chyba że nie jedziesz na rowerze a rower na spacer wyprowadzasz. Z innych medykamentów - coś na zabezpieczenie przed słońcem (jakiś krem dobrze tłumiący ultrafiolet), coś na żyjątka - komary potrafią być upierdliwe, reszta według indywidualnych potrzeb.

Rower po ostatnich zmianach i uzupełnieniach powinien mieć co najmniej ze dwieście kilometrów przebiegu - luzy na gwintach zdążą się wyrobić i zostać wybrane, niedoróbki mają szanse się ujawnić. Start w trasę na świeżo poskładanym rowerze to błąd ciężki - dwa razy go popełniłem, koła centrowałem codziennie bo nie zdążyły się dobrze ułożyć i pod obciążeniem bagażem płynęły.

Oczywiście zakładam że potrafisz rozebrać swój rower do ostatniej śrubki i złożyć. Inaczej - zabierz parę dobrych kart kredytowych, co najmniej złotych. Za pieniądze można wszystko - nawet helikopter ze środka lasu do domu zamówić - ale nie o to chyba w turystyce rowerowej chodzi.

Z wyposażenia biwakowego - coś do spania (karimata, samopomp, śpiwór), namiot - jak koniecznie musisz, coś do ugotowania wody na herbatę: mała gazowa kuchenka - ja preferuję kartusze 206 (przebijane) - tanie, do dostania nawet w sklepach narzędziowych, małe; jakieś naczynie do gotowania i jakieś naczynie do picia. Pojemnik na cukier (jeżeli słodzisz), pojemnik na herbatę (kawę jeśli takie wynalazki pijasz), łyżka, nóż, widelec - typowy niezbędnik turystyczny (osobiście używam starego wojskowego - w warunkach bojowych można się nim okopać...). Ostry nóż do krojenia chleba, sera czy kiełbasy. Pokroić można na denku garnka do gotowania wody. Można też jakąś lekką plastikową deskę do krojenia zabrać.

Naczynia na wodę - odkąd istnieją butelki PET przestałem wozić specjalne naczynia. Jak mi się butla zaczyna zużywać - kupuję następną butlę z wodą a po zużyciu wody nalewam z najbliższego kranu czy studni. Dwie półtoralitrowe butle wystarczają na zrobienie kolacji, śniadania i elementarne umycie się dla jednej osoby.

Nie warto zabierać wielkich zapasów żywności - w cywilizacji daje się to uzupełniać praktycznie codziennie, obiady można jeść głównie w knajpach, śniadania i kolacje - wszystko idzie kupić z dnia na dzień a herbatkę ugotować nie sztuka. Na dziksze wyprawy woziłem wszelako:

Parę zupek chińskich, dwie torebki pure ziemniaczanego Knorra, żelazny zapas w postaci jednej porządnej puszki mielonki, parę kostek rosołowych i jakieś płatki zbożowe (nie musli ze słodkościami - owsiane, żytnie lub kukurydziane). Daje to szanse na wystruganie ciepłego posiłku jak się okaże że oberżysta miał wczoraj wesele w rodzinie i knajpa zamknięta.

Nie bierz też pojemnika na masło - żaden nie zapewni ci że masło się nie roztopi i nie wypłynie. Zapomnij o maśle i podobnych wynalazkach. W warunkach turystycznych do smarowania chleba używa się serków topionych - nie płyną pod wpływem ciepła jak masło a przełykanie pieczywa ułatwiają.

Oczywiście rower wyposażony w co najmniej dwa bidony 0.75 l dostępne w czasie jazdy - a w bidonach najlepiej czysta woda (można się napić, można się umyć, nic w bidonie nie zakiśnie...). Ze środków uzupełniających gospodarkę elektrolitową - można jakieś pastylki mineralizujące (wapń, magnez) zabrać - choć po Polsce to wystarczy Muszyniankę w sklepie kupić albo na Wielka Pieniawę do najbliższej apteki zajechać. Potas (ważny składnik - niedobór powoduje tendencję do występowania skórczów mięśni) najlepiej się uzupełnia sokiem pomidorowym - też w praktycznie każdym sklepie do dostania, nie ma co wozić prochów). I co do gospodarki elektrolitowej - zapomnij o tym ze istnieją Coca Cola i Pepsi Cola. Zawartość kwasu fosforowego w tych wynalazkach szatana skutecznie utrudnia wchłanianie wapnia i magnezu - przez co człowiek robi się mientki i ciągle pić mu się chce...

Z innych zaleceń żywnościowych - dużo zieleniny, dużo cebuli. Jedzenie żywności konserwowanej (a w warunkach turystycznych sporo się tego zjada) nieźle rozwala florę bakteryjną przewodu pokarmowego - jak zieleniną a czasami naturalnymi przetworami mlecznymi (prawdziwe kefiry, jogurty cy inne zsiadłe maślanki) nie uzupełniać - można się dorobić taaakiej sraczki że dalej jak się widzi...

To tak na szybko co mi się skojarzyło.

--
Darek


Data: 2014-05-05 09:30:11
Autor: Eres
Na wyprawę - co zabrać
W dniu 05.05.2014 00:22, "Dariusz K. Ładziak" pisze:
Użytkownik Eres napisał:
Rowerzyści!!!

Wybieram się na wyprawę /Czechy, Słowacja, Bieszczady, Górny Śląsk/,
jakieś 1000 km około 10 dni, w wakacje. Spanie gdzie popadnie: namiot,
stóg siana, pod drzewem, jakiś motel.

Doradźcie mi co zabrać, zapakować na rower, na co zwrócić szczególna
uwagę, jak się przygotować.

Będę wam wdzięczny za pomoc

Piętnaście szprych do koła tylnego i dziesięć do przedniego. Oponę
bezdrutową (z kordem kevlarowym). Zapas dętek, zapas łatek. Klucze do
odkręcenia wszystkiego w rowerze. Parę spinek do łańcucha jeśli spinek
używasz albo (albo i nie albo a koniecznie) praskę do roznitowywania
łańcucha. Parę dodatkowych ogniw łańcucha. Niewielki młotek (bez młota
nie robota) - nie wiesz kiedy przyjdzie ci na krawężniku obręcz do stanu
okrągłego klepać.

Bez przerzutki da się jechać (praska do łańcucha pozwala łańcuch skrócić
na sztywno), bez kół już trudniej. Dodał bym jeszcze kłębek drutu .75 mm
- stalowego, miękkiego. W razie złamania pręta w bagażniku można choćby
kawał kija do złamanego pręta takim drutem dokręcić.

Tyle dla roweru. Dla siebie:

Co najmniej dwa komplety ciuchów do jazdy w suchym. Coś do osłony przed
wiatrem jak deszcz leje (że będziesz mokry - to się musisz z tym
pogodzić ale warto chociaż za szybko nie stygnąć). Oczywiście
wyposażenie dodatkowe - nakrycie głowy (kto nie lubi w kasku to co
najmniej czapkę powinien założyć, szkoda czupryny na targanie przez
wiatr a i mózg słoneczko mniej nagrzeje), okulary (mucha w oku to nic
miłego) i rękawiczki - ślizgające się po kierownicy spocone dłonie to
zaproszenie do zaliczenia gleby).

Środki opatrunkowe - póki jedziesz szybko to nie ma sprawy, ale jak
zwolnisz - muchy łażące po startym i spoconym kolanie naprawdę nie są
miłe. Lepiej to czymś zakleić. A nie ma cudów - poobcierasz się i
wiecznie spocony będziesz. Chyba że nie jedziesz na rowerze a rower na
spacer wyprowadzasz. Z innych medykamentów - coś na zabezpieczenie przed
słońcem (jakiś krem dobrze tłumiący ultrafiolet), coś na żyjątka -
komary potrafią być upierdliwe, reszta według indywidualnych potrzeb.

Rower po ostatnich zmianach i uzupełnieniach powinien mieć co najmniej
ze dwieście kilometrów przebiegu - luzy na gwintach zdążą się wyrobić i
zostać wybrane, niedoróbki mają szanse się ujawnić. Start w trasę na
świeżo poskładanym rowerze to błąd ciężki - dwa razy go popełniłem, koła
centrowałem codziennie bo nie zdążyły się dobrze ułożyć i pod
obciążeniem bagażem płynęły.

Oczywiście zakładam że potrafisz rozebrać swój rower do ostatniej śrubki
i złożyć. Inaczej - zabierz parę dobrych kart kredytowych, co najmniej
złotych. Za pieniądze można wszystko - nawet helikopter ze środka lasu
do domu zamówić - ale nie o to chyba w turystyce rowerowej chodzi.

Z wyposażenia biwakowego - coś do spania (karimata, samopomp, śpiwór),
namiot - jak koniecznie musisz, coś do ugotowania wody na herbatę: mała
gazowa kuchenka - ja preferuję kartusze 206 (przebijane) - tanie, do
dostania nawet w sklepach narzędziowych, małe; jakieś naczynie do
gotowania i jakieś naczynie do picia. Pojemnik na cukier (jeżeli
słodzisz), pojemnik na herbatę (kawę jeśli takie wynalazki pijasz),
łyżka, nóż, widelec - typowy niezbędnik turystyczny (osobiście używam
starego wojskowego - w warunkach bojowych można się nim okopać...).
Ostry nóż do krojenia chleba, sera czy kiełbasy. Pokroić można na denku
garnka do gotowania wody. Można też jakąś lekką plastikową deskę do
krojenia zabrać.

Naczynia na wodę - odkąd istnieją butelki PET przestałem wozić specjalne
naczynia. Jak mi się butla zaczyna zużywać - kupuję następną butlę z
wodą a po zużyciu wody nalewam z najbliższego kranu czy studni. Dwie
półtoralitrowe butle wystarczają na zrobienie kolacji, śniadania i
elementarne umycie się dla jednej osoby.

Nie warto zabierać wielkich zapasów żywności - w cywilizacji daje się to
uzupełniać praktycznie codziennie, obiady można jeść głównie w knajpach,
śniadania i kolacje - wszystko idzie kupić z dnia na dzień a herbatkę
ugotować nie sztuka. Na dziksze wyprawy woziłem wszelako:

Parę zupek chińskich, dwie torebki pure ziemniaczanego Knorra, żelazny
zapas w postaci jednej porządnej puszki mielonki, parę kostek rosołowych
i jakieś płatki zbożowe (nie musli ze słodkościami - owsiane, żytnie lub
kukurydziane). Daje to szanse na wystruganie ciepłego posiłku jak się
okaże że oberżysta miał wczoraj wesele w rodzinie i knajpa zamknięta.

Nie bierz też pojemnika na masło - żaden nie zapewni ci że masło się nie
roztopi i nie wypłynie. Zapomnij o maśle i podobnych wynalazkach. W
warunkach turystycznych do smarowania chleba używa się serków topionych
- nie płyną pod wpływem ciepła jak masło a przełykanie pieczywa ułatwiają.

Oczywiście rower wyposażony w co najmniej dwa bidony 0.75 l dostępne w
czasie jazdy - a w bidonach najlepiej czysta woda (można się napić,
można się umyć, nic w bidonie nie zakiśnie...). Ze środków
uzupełniających gospodarkę elektrolitową - można jakieś pastylki
mineralizujące (wapń, magnez) zabrać - choć po Polsce to wystarczy
Muszyniankę w sklepie kupić albo na Wielka Pieniawę do najbliższej
apteki zajechać. Potas (ważny składnik - niedobór powoduje tendencję do
występowania skórczów mięśni) najlepiej się uzupełnia sokiem pomidorowym
- też w praktycznie każdym sklepie do dostania, nie ma co wozić
prochów). I co do gospodarki elektrolitowej - zapomnij o tym ze istnieją
Coca Cola i Pepsi Cola. Zawartość kwasu fosforowego w tych wynalazkach
szatana skutecznie utrudnia wchłanianie wapnia i magnezu - przez co
człowiek robi się mientki i ciągle pić mu się chce...

Z innych zaleceń żywnościowych - dużo zieleniny, dużo cebuli. Jedzenie
żywności konserwowanej (a w warunkach turystycznych sporo się tego
zjada) nieźle rozwala florę bakteryjną przewodu pokarmowego - jak
zieleniną a czasami naturalnymi przetworami mlecznymi (prawdziwe kefiry,
jogurty cy inne zsiadłe maślanki) nie uzupełniać - można się dorobić
taaakiej sraczki że dalej jak się widzi...

To tak na szybko co mi się skojarzyło.

Chłopie, Skarbnico

Podziekował i z szacunkiem chyle czoła.

--
SiTeK - Maszyna składana, ujeżdżana.
*-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- *
Życie jest jak jazda na rowerze.
Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
///Albert Einstein///

Data: 2014-05-05 09:50:00
Autor: Jacek Maciejewski
Na wyprawę - co zabrać
Dnia Mon, 05 May 2014 00:22:07 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):
[- ciach długie]
To tak na szybko co mi się skojarzyło.
Na 10 dni po Europie nie bierz niczego do gotowania, żadnych maszynek,
palników i garów.  Pij soki,  kolacje i śniadania na zimno, na obiad
zatrzymaj się w knajpie. Zamiast bidonów przystosuj koszyk do plastykowej
butelki 1,5 l, pod sklepem przelejesz sok z pudełka do butelki i uzupełnisz
wodą. Jak się zużyje, kupujesz nową. Reszta porad OK.

--
Jacek

Data: 2014-05-05 23:46:37
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać
Użytkownik Jacek Maciejewski napisał:
Dnia Mon, 05 May 2014 00:22:07 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):
[- ciach długie]
To tak na szybko co mi się skojarzyło.
Na 10 dni po Europie nie bierz niczego do gotowania, żadnych maszynek,
palników i garów.  Pij soki,  kolacje i śniadania na zimno, na obiad
zatrzymaj się w knajpie. Zamiast bidonów przystosuj koszyk do plastykowej
butelki 1,5 l, pod sklepem przelejesz sok z pudełka do butelki i uzupełnisz
wodą. Jak się zużyje, kupujesz nową. Reszta porad OK.

Śniadanie na zimno, bez porannej herbatki? Fuj, to za karę za jakieś grzechy? Czy on ojca, matkę harmonią zabił czy jak?

--
Darek

Data: 2014-05-06 09:04:58
Autor: Jacek Maciejewski
Na wyprawę - co zabrać
Dnia Mon, 05 May 2014 23:46:37 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):

Użytkownik Jacek Maciejewski napisał:
Dnia Mon, 05 May 2014 00:22:07 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):
[- ciach długie]
To tak na szybko co mi się skojarzyło.
Na 10 dni po Europie nie bierz niczego do gotowania, żadnych maszynek,
palników i garów.  Pij soki,  kolacje i śniadania na zimno, na obiad
zatrzymaj się w knajpie. Zamiast bidonów przystosuj koszyk do plastykowej
butelki 1,5 l, pod sklepem przelejesz sok z pudełka do butelki i uzupełnisz
wodą. Jak się zużyje, kupujesz nową. Reszta porad OK.

Śniadanie na zimno, bez porannej herbatki? Fuj, to za karę za jakieś grzechy? Czy on ojca, matkę harmonią zabił czy jak?

Da się :) Choć ja popełniam ten grzech i zabieram stary harcerski
czajniczek do herbaty grzany tylko na ognisku. Jest lekki a w środku
magazyn na przydasie :)
A rano i tak jest tak zimno ze lepiej zjeść śniadanie w śpiworze zamiast
biegać po rosie i zbierać chrust czy choćby kombinować z palnikiem.
--
Jacek

Data: 2014-05-06 09:38:15
Autor: coaster
Na wyprawę - co zabrać
W dniu 2014-05-06 09:04, Jacek Maciejewski pisze:
Dnia Mon, 05 May 2014 23:46:37 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):

Użytkownik Jacek Maciejewski napisał:
Dnia Mon, 05 May 2014 00:22:07 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):
[- ciach długie]
To tak na szybko co mi się skojarzyło.
Na 10 dni po Europie nie bierz niczego do gotowania, żadnych maszynek,
palników i garów.  Pij soki,  kolacje i śniadania na zimno, na obiad
zatrzymaj się w knajpie. Zamiast bidonów przystosuj koszyk do plastykowej
butelki 1,5 l, pod sklepem przelejesz sok z pudełka do butelki i uzupełnisz
wodą. Jak się zużyje, kupujesz nową. Reszta porad OK.

Śniadanie na zimno, bez porannej herbatki? Fuj, to za karę za jakieś
grzechy? Czy on ojca, matkę harmonią zabił czy jak?

Da się :) Choć ja popełniam ten grzech i zabieram stary harcerski
czajniczek do herbaty grzany tylko na ognisku. Jest lekki a w środku
magazyn na przydasie :)
A rano i tak jest tak zimno ze lepiej zjeść śniadanie w śpiworze zamiast
biegać po rosie i zbierać chrust czy choćby kombinować z palnikiem.


Mozna chemicznie:
http://olive-drab.com/od_rations_frh.php
http://olive-drab.com/od_rations_mre.php
http://en.wikipedia.org/wiki/Meal,_Ready-to-Eat
http://blizej-nieba.blogspot.com/2011/06/mre-us-army.html
:-)
Ostatnio pojawiaja sie oryginalne MRE na Allegro.

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2014-05-06 16:08:06
Autor: abn140
Na wyprawę - co zabrać

Da się :) Choć ja popełniam ten grzech i zabieram stary harcerski
czajniczek do herbaty grzany tylko na ognisku. Jest lekki a w środku
magazyn na przydasie :)
Gdzies widzialem w panu telewizorze czajniol na szklanke wody w ukladzie garniec w gancu. jak do gotowania mleka.
tyle ze do zewnetrznego plaszcza pchalo sie 'co bądź palne'.
nie wiem jak to dzialalo - pewnie na gorze jakas szczelina na spaliny byla...., zaleta - malo trawy i patykow + pare sekund i wrzatek gotowy.
ale to bylo tak dawo ze rownie dobrze byl to sen zaledwnie.....

Data: 2014-05-06 22:06:40
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać
Użytkownik Jacek Maciejewski napisał:
Da się:)

Spodnie przez głowę też da się - ale jaka z tego przyjemność?

Mamy jeździć dla przyjemności czy gwoli samoumartwienia?

--
Darek

Data: 2014-05-06 22:59:53
Autor: Jacek Maciejewski
Na wyprawę - co zabrać
Dnia Tue, 06 May 2014 22:06:40 +0200, "Dariusz K. Ładziak" napisał(a):

Użytkownik Jacek Maciejewski napisał:
Da się:)

Spodnie przez głowę też da się - ale jaka z tego przyjemność?

Mamy jeździć dla przyjemności czy gwoli samoumartwienia?

A co, sądzisz że katuję się rozmyślnie? To świadomy i wypraktykowany przez
dziesiątki tysięcy kilometrów styl jazdy.
--
Jacek

Data: 2014-05-06 19:28:59
Autor: Marek Wodzinski
Na wyprawę - co zabrać
On 05/05/2014 12:22 AM, "Dariusz K. Ładziak" wrote:
Dodał bym jeszcze kłębek drutu .75 mm
- stalowego, miękkiego. W razie złamania pręta w bagażniku można choćby
kawał kija do złamanego pręta takim drutem dokręcić.

Ja to zamieniłem na zestaw 'trytytrek'. Nie ukręci się, lepiej trzyma, lżejsze to i baaardzo dużo rzeczy tak można naprawić :-)

Oczywiście rower wyposażony w co najmniej dwa bidony 0.75 l dostępne w
czasie jazdy - a w bidonach najlepiej czysta woda (można się napić,
można się umyć, nic w bidonie nie zakiśnie...).

Ja podobnie, ale bidony 0.5l + 1l. W dużym czysta woda, w małym rozrabiam isostar, a z braku dodaję cytryny. Zestaw 1.5l ma tą dodatkową zaletę, że kupując wodę 1.5l można całą ją od razu przelać do bidonów i nie targać dużej butelki z odrobiną pozostałej wody.

I co do gospodarki elektrolitowej - zapomnij o tym ze istnieją
Coca Cola i Pepsi Cola. Zawartość kwasu fosforowego w tych wynalazkach
szatana skutecznie utrudnia wchłanianie wapnia i magnezu - przez co
człowiek robi się mientki i ciągle pić mu się chce...

Jak jedzie na Słowację czy Czechy, to jeżeli już chce takich napojów, to niech bierze ich Kofolę. Jest bez kwasu fosforowego, mniej słodka i jak dla mnie smaczniejsza:-)

To tak na szybko co mi się skojarzyło.

To ja bym wziął jeszcze obowiązkowo sznurek na pranie i może nawet jakieś klamerki. Sznurek może się też do innych rzeczy przydać.

Dodatkowo wszystko trzeba popakować w woreczki strunowe. Zwłaszcza papier do d. :-)

'Nerkę' na dokumenty i pieniądze, o ile nie ma się wystarczająco kieszeni - to trzeba mieć zawsze przy sobie.

Osobiście wziąłbym jeszcze przyczepkę (Extrawheel-a), bo to jest naprawdę kolosalna różnica w komforcie na dłuższej trasie (o ile nie robi się podjazdów pociągami), ale to już inna bajka i nie jest łatwą decyzją coś takiego sobie kupić.


Pozdrawiam

Marek
--
"If you want something done...do yourself!"
Jean-Baptiste Emmanuel Zorg

Data: 2014-05-06 22:02:59
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać


Użytkownik "Marek Wodzinski" <majek@ODSPAMIACZ.mamy.to> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:lkb64s$5un$1@pyro.tvk.wroc.pl...
Dodatkowo wszystko trzeba popakować w woreczki strunowe.

Słuszna uwaga! Apteczkę kompresuję też torebkami strunowymi. Co ważne, do torebki wkładam wycięty kawałek kartoniku z opakowania i ulotka jak trzeba :).
--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-06 22:18:34
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać
Użytkownik Marek Wodzinski napisał:
On 05/05/2014 12:22 AM, "Dariusz K. Ładziak" wrote:
Dodał bym jeszcze kłębek drutu .75 mm
- stalowego, miękkiego. W razie złamania pręta w bagażniku można choćby
kawał kija do złamanego pręta takim drutem dokręcić.

Ja to zamieniłem na zestaw 'trytytrek'. Nie ukręci się, lepiej trzyma,
lżejsze to i baaardzo dużo rzeczy tak można naprawić :-)

Oj, trytytki za bardzo mi się ostatnio zawodowo kojarzą żebym je na wakacje zabierał...

Oczywiście rower wyposażony w co najmniej dwa bidony 0.75 l dostępne w
czasie jazdy - a w bidonach najlepiej czysta woda (można się napić,
można się umyć, nic w bidonie nie zakiśnie...).

Ja podobnie, ale bidony 0.5l + 1l. W dużym czysta woda, w małym
rozrabiam isostar, a z braku dodaję cytryny. Zestaw 1.5l ma tą dodatkową
zaletę, że kupując wodę 1.5l można całą ją od razu przelać do bidonów i
nie targać dużej butelki z odrobiną pozostałej wody.

Ale ta półtoralitrowa butelka to świetny, nowy, niezużyty pojemnik na zapas wody biwakowej - wcześniej jak jutro nie należy do śmieci wyrzucać.

I co do gospodarki elektrolitowej - zapomnij o tym ze istnieją
Coca Cola i Pepsi Cola. Zawartość kwasu fosforowego w tych wynalazkach
szatana skutecznie utrudnia wchłanianie wapnia i magnezu - przez co
człowiek robi się mientki i ciągle pić mu się chce...

Jak jedzie na Słowację czy Czechy, to jeżeli już chce takich napojów, to
niech bierze ich Kofolę. Jest bez kwasu fosforowego, mniej słodka i jak
dla mnie smaczniejsza:-)

O, dobrze wiedzieć - napoje z kwasem fosforowym to naprawdę wynalazek szatana!

To tak na szybko co mi się skojarzyło.

To ja bym wziął jeszcze obowiązkowo sznurek na pranie i może nawet
jakieś klamerki. Sznurek może się też do innych rzeczy przydać.

Pranie się suszy na sznurach gumowych troczących bagaż - w czasie jazdy!

Dodatkowo wszystko trzeba popakować w woreczki strunowe. Zwłaszcza
papier do d. :-)

Papier do d... zwany także papierem wartościowym albo nawigatorem jest w sumie zbędny - wystarczy trochę wody z bidonu... Poczytaj, Marku, co hindusi sądzą o europejskim zwyczaju rozmazywania tego papierem!

'Nerkę' na dokumenty i pieniądze, o ile nie ma się wystarczająco
kieszeni - to trzeba mieć zawsze przy sobie.

Głęboko w bagażu a nie przy tyłku. A kasę to w woreczku zawieszonym na szyi.

Osobiście wziąłbym jeszcze przyczepkę (Extrawheel-a), bo to jest
naprawdę kolosalna różnica w komforcie na dłuższej trasie (o ile nie
robi się podjazdów pociągami), ale to już inna bajka i nie jest łatwą
decyzją coś takiego sobie kupić.

Na tandemie składanym marki Duet zaliczyliśmy z kumplem trasę Sanok - Debreczyn - Eger - Budapeszt - i dalej koleją do Wałcza i z Wałcza do Gdyni... Nie wiem czy ci o tym opowiadałem? I nigdy więcej jazdy z przyczepą!


Pozdrawiam

Ja również - Jaśliska'98?

--
Darek

Data: 2014-05-06 23:13:53
Autor: Marek Wodzinski
Na wyprawę - co zabrać
On 05/06/2014 10:18 PM, "Dariusz K. Ładziak" wrote:
Użytkownik Marek Wodzinski napisał:

Ja podobnie, ale bidony 0.5l + 1l. W dużym czysta woda, w małym
rozrabiam isostar, a z braku dodaję cytryny. Zestaw 1.5l ma tą dodatkową
zaletę, że kupując wodę 1.5l można całą ją od razu przelać do bidonów i
nie targać dużej butelki z odrobiną pozostałej wody.

Ale ta półtoralitrowa butelka to świetny, nowy, niezużyty pojemnik na
zapas wody biwakowej - wcześniej jak jutro nie należy do śmieci wyrzucać.

Ale jak masz już dwie, to jest problem gdzie to schować :-)

To tak na szybko co mi się skojarzyło.

To ja bym wziął jeszcze obowiązkowo sznurek na pranie i może nawet
jakieś klamerki. Sznurek może się też do innych rzeczy przydać.

Pranie się suszy na sznurach gumowych troczących bagaż - w czasie jazdy!

Czasem się człowiek zatrzymuje na dzień odpocząć. Czasem nawet wystarczy pospać dłużej, żeby ciuchy na sznurku wyschły (w sumie często wyschną razem z namiotem).
Poza tym jak po kilku dniach padania masz już wszystko mokre, to w pierwszy słoneczny na takim sznurku wysuszysz większość, a nie tylko 2 sztuki.

A sznurek używałem też do zaplątania rowerów, żeby się komuś nie spodobały, czy zrobienia dodatkowego suchego miejsca z kawałka folii, drzew i sznurka. Zawsze jakoś się przydawał.

I tak przy okazji sznurków i deszczu - polecam wziąć ręcznik z mikrofibry. Schnie dosłownie w oczach i prawie nie zajmuje miejsca. Nie ma też problemu z wytrzepywaniem piasku jeżeli zastosujemy go tymczasowo jako plażowy.

'Nerkę' na dokumenty i pieniądze, o ile nie ma się wystarczająco
kieszeni - to trzeba mieć zawsze przy sobie.

Głęboko w bagażu a nie przy tyłku. A kasę to w woreczku zawieszonym na
szyi.

Po tym jak mi okradli sakwy, ukradli rower z sakwami, bratu dwa rowery (w tym jeden na bezczelnego), to wolę mieć strategiczne rzeczy przy sobie.

Osobiście wziąłbym jeszcze przyczepkę (Extrawheel-a), bo to jest
naprawdę kolosalna różnica w komforcie na dłuższej trasie (o ile nie
robi się podjazdów pociągami), ale to już inna bajka i nie jest łatwą
decyzją coś takiego sobie kupić.

Na tandemie składanym marki Duet zaliczyliśmy z kumplem trasę Sanok -
Debreczyn - Eger - Budapeszt - i dalej koleją do Wałcza i z Wałcza do
Gdyni... Nie wiem czy ci o tym opowiadałem?

Nawet jak tak, to nie pamiętam:-)

I nigdy więcej jazdy z
przyczepą!

Ale na Duecie raczej nie jechałeś z Extrawheelem (jednokołówką z duzym kołem).
Ja zrobiłem z nią kilka tras i różnica jest kolosalna (bez niej też jeździłem sporo). Nie musisz mieć sakw z przodu, z tyłu nie musisz napychać na maxa. Na przyczepce (mam jeszcze tą starą z siatkami) zawsze znajdzie się jeszcze miejsce na butelkę wody czy cokolwiek nabytego po drodze. I jedzie się o wiele lżej. Czuć ją tak naprawdę tylko pod górkę.

Jaśliska'98?

Ostatnio znalazłem 'analogowe' zdjęcia ze zlotu. Trzeba się z tym w końcu przejść do jakiegoś skanowania, ale jakoś zawsze mam pod górkę :-)
Strona na polboxie to wiadomo...


Pozdrawiam

Marek
--
"If you want something done...do yourself!"
Jean-Baptiste Emmanuel Zorg

Data: 2014-05-06 21:18:21
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5366bd99$0$2241$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Eres napisał:
Rowerzyści!!!

Wybieram się na wyprawę /Czechy, Słowacja, Bieszczady, Górny Śląsk/,
jakieś 1000 km około 10 dni, w wakacje. Spanie gdzie popadnie: namiot,
stóg siana, pod drzewem, jakiś motel.

Doradźcie mi co zabrać, zapakować na rower, na co zwrócić szczególna
uwagę, jak się przygotować.

Środki opatrunkowe - póki jedziesz szybko to nie ma sprawy, ale jak zwolnisz - muchy łażące po startym i spoconym kolanie naprawdę nie są miłe. Lepiej to czymś zakleić. A nie ma cudów - poobcierasz się i wiecznie spocony będziesz. Chyba że nie jedziesz na rowerze a rower na spacer wyprowadzasz. Z innych medykamentów - coś na zabezpieczenie przed słońcem (jakiś krem dobrze tłumiący ultrafiolet), coś na żyjątka - komary potrafią być upierdliwe, reszta według indywidualnych potrzeb.

 Pozwolę sobie trochę rozszerzyć problem apteczki :). Pierwsza podstawowa sprawa to trzeba ustalić co nam się może przytrafić i jak daleko będziemy mieli do lekarza i apteki. Na wyprawie możemy się głównie poobcierać, zranić nawet dość głęboko, poparzyć np. przy gotowaniu, coś sobie skręcić, zwichnąć lub nawet złamać, zaprószyć oko. Do lekarza w krajach cywilizowanych i gęsto zaludnionych  trzeba przyjąć odległość 30km a w takiej Norwegii to do lekarza do 100km, a szpitala to 300km. To co ja mam w apteczce wyprawowej:
Środki opatrunkowe do ran:
- wszelakie plastry z opatrunkiem (na rower i wędrówki piesze warto mieć coś specjalnego na pięty)
- gaziki opatrunkowe jałowe
- opaska dziana (bandaż) 5cm do rąk i palców
- opaska dziana 10cm do nóg i rąk
- dodatkowo mam CDOFIX-y w kilku rozmiarach - to taki rękaw z elastycznej siatki zastępujący często opaskę dzianą.

Jeżeli totalnie nie umiemy bandażować polecam kohezyjne opaski podtrzymujące Peha-haft f-my Hartmann - zamiast opasek dzianych - są samoszczepne i można się tym okręcić jakkolwiek. Wadą jest to, że zajmują więcej miejsca, są drogie i nie każdy aptekarz wie co to jest.

- plaster tzw. przylepiec 25mm oddychający np. Polopor fimy 3M
- środek dezynfekcyjny - ja stosuję Octenisept f-my Shulke - nie polecam wody utlenionej, gencjany itp.
- tzw. stripy - plastry zastępujące szwy - skutecznie można się samemu "pozszywać" nawet jak widać kość w palcu :) - wożę kilka rozmiarów  f-my 3M

Środki opatrunkowe do poparzeń:
- Panthenol na drobne poparzenia w tym słoneczne
- sterylny opatrunek żelowy np. Aqua-Gel 12x12cm f-my Kigel - ma niską cenę :) - poważne oparzenie

Skręcenia, zwichnięcia i odpukać złamania:
- bandaż elastyczny 10cm lub lepiej samoprzylegający Coban f-my 3M - trudno kupić, jest drogi ale się nie zsuwa, pod inną nazwą można zakupić u weterynarza, mówię całkiem serio
- lód w spreju - pozwala przetrwać dwa tygodnie na rybach z barkiem "na drutach" - to jest to czym pryskają sportowców na boiskach

Zaprószenia i obce ciała w oku:
- kilka ampułek 5ml soli fizjologicznej
- ja wożę jeszcze aparat do płukania oka czystą wodą i KreatoStill do nawilżania pourazowego

Narzędzia i sprzęt medyczny:
- nożyczki ratownicze - przydadzą się też do wycinania łatek do dętek :)
- oprawka  skalpela nr 3 i kilka sterylnych ostrzy szpiczastych i brzusiastych - mają jak nożyczki również zastosowanie techniczne
- strzykawka jednorazowa - również jak poprzednie
- igły jednorazowe (raczej krótkie tzw. domięśniowe) do przebijania pęcherzy, wydłubywania drzazg, ewentualnego zrobienia zastrzyku z  Pyralginy lub nasmarowania linek olejem za pomocą strzykawki.
- pęseta do drzazg kleszczy i zastosowań technicznych
- lusterko do naklejenia sobie choćby plastra na czole na obtarciu a nie obok :) - u mnie tę rolę pełni survivalowe lusterko sygnalizacyjne
- dwie folie ratunkowe srebrno/złote - jedna na zimną noc a druga na potrzebę medyczną.

Leki:
Właściwie leki nie wchodzą w skład apteczki ratunkowej, ale warto mieć:
- węgiel lub stoperan na "sranie po za zasięgiem wzroku"
- Polopirynę
- witaminę C lub Rutinoskorbin
- popularny środek przeciwbólowy np. Ibuprofen
- środek przeciwbólowy ogólnego działania czyli Pyralgina najlepiej w ampułkach - można stosować jako zastrzyk i doustnie - trudna do zdobycia, choć łatwiejsza od morfiny i paru innych specyfików, które naprawdę działają przeciwbólowo na cały organizm
- leki, które wiemy, że są nam potrzebne ze względu na nasze typowe ułomności - ja wożę np. Mydocalm (korzonki), Mefacit (zęby).

Co jeszcze wożę choć nie namawiam:
- chusta trójkątna
- opatrunek osobisty typu wojskowego - w apteczce mam taki w papierze- w kieszeni ciucha w którym łażę "gdzie bądź" opatrunek tzw. starego typu opakowany w folię -  jak zabieram pas podręczny to wisi na nim opatrunek tzw. nowego typu opakowany w folię w włożony do specjalnej kieszonki
- rękawiczki jednorazowe
- "igła z nitką" czyli zestaw chirurgiczny do szycia, bo często łatwiej znaleźć właściwego lekarza niż lekarza z "igłą i nitką" - dwa razy w życiu usłyszałem, że trzeba pacjenta szyć tylko nie ma czym :(

Nie pisałem prawie nic o ilościach bo to zależy od tego co pisałem na wstępie, czyli gdzie jedziemy i ewentualnie w ile osób. Z czego można rezygnować? Z tego co "mniej boli", czyli z Panthenolu a nie opatrunku żelowego., jak mam blisko do apteki i jestem "twardziel" to np. lodu w spreju też nie muszę targać ze sobą itd.

Ile to zabiera miejsca? Ja zmieściłem się z pełnym wyposażeniem w wojskowej apteczce o wymiarach 24x20x12cm i wadze ?! Nie ważyłem. Jak doszedłem do takiego zestawu? Łażąc i jeżdżąc po kraju i Europie i doświadczając na sobie i kolegach różnych nieplanowanych przypadłości, a robię to już 40 lat. I najważniejsze: apteczka jest po to by najlepiej się zestarzała, ale jak już jest potrzebna to po to by:
- uratować życie
- zmniejszyć cierpienie
- zapewnić "komfort"
i to właśnie w tej kolejności :).

Komarozole, kremy z filtrem itp. oczywiście tak ale w kosmetyczce.
--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-06 22:22:06
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:
- plaster tzw. przylepiec 25mm oddychający np. Polopor fimy 3M
Nie 3M tylko polski Vocoplast. Scotch nie miał wyjścia - Vicoplast musiał wykupić, to była kwestia wizerunkowa - jak by to było żeby ktoś na świecie lepsze przylepce od Skoczowskich robił?

Te flizelinowe przylepce kleiłem sobie bezpośrednio na rany cięte, bez żadnych podkładów - i to działa!

--
Darek

Data: 2014-05-07 00:10:10
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5369446e$0$2242$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:
- plaster tzw. przylepiec 25mm oddychający np. Polopor fimy 3M
Nie 3M tylko polski Vocoplast. Scotch nie miał wyjścia - Vicoplast musiał wykupić, to była kwestia wizerunkowa - jak by to było żeby ktoś na świecie lepsze przylepce od Skoczowskich robił?

Te flizelinowe przylepce kleiłem sobie bezpośrednio na rany cięte, bez żadnych podkładów - i to działa!

-- Darek

Darku, podawałem tylko przykłady. Polskie "przylepce" też są bardzo dobre tylko też trzeba wiedzieć co wybrać z oferty. Ja zwyczajnie otworzyłem apteczkę i napisałem co tam mam :). Prosiłem w aptece o przylepiec wąski oddychający i dostałem akurat 3M. Następny może będzie odpowiednik krajowy. To nie jest akurat ważne. Ważne, żeby był jak to nazwałeś fizelinowy, czyli "oddychjący", i może tzw. hipoalergiczny. Z braku laku i taśmy izolacyjnej też w życiu używałem jako plastra.

--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-07 20:50:54
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał
w wiadomości grup
dyskusyjnych:5369446e$0$2242$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:
- plaster tzw. przylepiec 25mm oddychający np. Polopor fimy 3M
Nie 3M tylko polski Vocoplast. Scotch nie miał wyjścia - Vicoplast
musiał wykupić, to była kwestia wizerunkowa - jak by to było żeby ktoś
na świecie lepsze przylepce od Skoczowskich robił?

Te flizelinowe przylepce kleiłem sobie bezpośrednio na rany cięte, bez
żadnych podkładów - i to działa!

--
Darek

Darku, podawałem tylko przykłady. Polskie "przylepce" też są bardzo
dobre tylko też trzeba wiedzieć co wybrać z oferty. Ja zwyczajnie
otworzyłem apteczkę i napisałem co tam mam :). Prosiłem w aptece o
przylepiec wąski oddychający i dostałem akurat 3M. Następny może będzie
odpowiednik krajowy. To nie jest akurat ważne. Ważne, żeby był jak to
nazwałeś fizelinowy, czyli "oddychjący", i może tzw. hipoalergiczny. Z
braku laku i taśmy izolacyjnej też w życiu używałem jako plastra.

Oddychające przylepce 3M to właśnie Vicoplast produkowany w Polsce - wynalazek iście genialny, włóknina z klejem akrylowym. Jak pisałem - żywcem, bez żadnych podkładów na rany cięte lekko zasuszone kleiłem.

--
Darek

Data: 2014-05-06 22:24:37
Autor: Eres
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
W dniu 06.05.2014 21:18, Jarosław Augustyniak vel Kot Bury pisze:
ciach było dużo i dobrze

I najważniejsze: apteczka jest po to by najlepiej
się zestarzała, ale jak już jest potrzebna to po to by:
- uratować życie
- zmniejszyć cierpienie
- zapewnić "komfort"
i to właśnie w tej kolejności :).

Komarozole, kremy z filtrem itp. oczywiście tak ale w kosmetyczce.

Ja bym dorzucił talk lub sudokrem na otarcia

--
SiTeK - Maszyna składana, ujeżdżana.
*-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- *
Życie jest jak jazda na rowerze.
Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód
///Albert Einstein///

Data: 2014-05-06 22:27:55
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:

Przypominam - to miała być wyprawa po środkowej i zachodniej europie a nie we wschodnie Karpaty z przedłużeniem na Ural... Wszystko co napisałeś ma sens - ale nie przy początkowych założeniach takiej wyprawy. Po Polsce nigdzie stripów (a i szyny Kramera) nie wożę - jak dorobiłem się na Mazurach krwiaka od palców stopy po połowę uda to sięgnąłem po komórkę i po pogotowie zadzwoniłem - sam tego leczyć nie zamierzam. W zupełnej dziczy pewnie stripy mogły by się przydać, nie przeczę.

--
Darek

Data: 2014-05-06 23:25:44
Autor: Marek Wodzinski
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
On 05/06/2014 10:27 PM, "Dariusz K. Ładziak" wrote:
sięgnąłem po komórkę i po pogotowie zadzwoniłem

No właśnie.
Zapasowa bateria (lub baterie) do komórki i najlepiej mobilna ładowarka (powerbank) to obecnie również podstawa. Z doświadczenia wiem, że podłączenie się na 2h gdzieś, żeby podładować telefon jest mocno problematyczne (głównie czasowo - przymusowy postój). Zwłaszcza jak zakłada się nocowanie gdzie popadnie.


Pozdrawiam

Marek
--
"If you want something done...do yourself!"
Jean-Baptiste Emmanuel Zorg

Data: 2014-05-06 23:58:24
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:536945cb$0$2232$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:

Przypominam - to miała być wyprawa po środkowej i zachodniej europie a nie we wschodnie Karpaty z przedłużeniem na Ural... Wszystko co napisałeś ma sens - ale nie przy początkowych założeniach takiej wyprawy. Po Polsce nigdzie stripów (a i szyny Kramera) nie wożę - jak dorobiłem się na Mazurach krwiaka od palców stopy po połowę uda to sięgnąłem po komórkę i po pogotowie zadzwoniłem - sam tego leczyć nie zamierzam. W zupełnej dziczy pewnie stripy mogły by się przydać, nie przeczę.

-- Darek

Darku, szyny kramera nie wożę bo są patyki i inne podręczne sztywne przedmioty (jak bym miał wozić to są lepsze patenty). Nie wożę też stazy bo mam pasek u spodni :). Stripy  w polskiej rzeczywistości to podstawa.. Sprawdzone na sobie w mieście stołecznym. Na osrtrym dyżurze czeka się 4 godziny na EKG!!! Na szwy bez znieczulenia też nie mało. 3x8zł i jestem niezależny od łaski NFZ. Na palcu prawej ręki założyłem sobie stripy  na ranę do kości. W ocenie, post faktum, fachowców twierdzili, ze "chirurg" był dobry :), zdziwko mieli jak powiedziałem im, że to była "samoobsługa". Nóż się omsknie, gałąź Ci łydkę rozcharata...  To nie jest przerost formy nad treścią tylko wykorzystanie dostępnych współcześnie technik medycznych.
--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-07 01:08:15
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:536945cb$0$2232$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:

Przypominam - to miała być wyprawa po środkowej i zachodniej europie a nie we wschodnie Karpaty z przedłużeniem na Ural...

Tak z własnych doświadczeń. Ściana wschodnia, Puszcza Augustowska jazda wzdłuż granicy. Naście do dwudziestu kilometrów placówki medyczne w Płasce lub Gibach. Szpitale w odlegóści ponad 30km w Augustowie lub Suwałkach. Okulistyka urazowa? W Białymstoku!!! Ok, 112 wezwę gdzie? Przy słupku działek leśnych o numerach...? Muszę się do jakieś wioski lub siedliska dotelepać.

Tatry i Podhale, Dzwonisz pod 112 i dyspozytor z Krakowa wysyła sanitarkę.... gdzie? Ty nie do końca wiesz, gdzie jesteś a on nie zna terenu i nie wie o co pytać. Szybciej się sam opatrzysz niż ta sanitarka dojedzie. Chyba, że masz szczęście i w rejonie działania TOPR jesteś.

Środkowa Norwegia. Dziś lekarz urzęduje 30 km na południe, jutro na północ a pojutrze na wschód. Bo jest jeden na całą "komunę" i trzeba wiedzieć gdzie danego dnia przyjmuje. Te 30km to parę ostrych podjazdów i zjazdów. Szpital i pogotowie to 100-300km i niemałe koszty. Norwegia to przecież nie Ural i nie Kamczatka, gdzie musisz wezwać "wiertuchę" czyli śmigłowiec.

Realnie musisz przyjąć, że masz sobie dać radę przebyć naście do 30km w kraju europejskim, o ile nie poruszasz się drogami tylko polami i lasem. Sprawdzone przez wielu doświadczonych kolegów i również osobiście. Samemu najtrudniej, we dwóch łatwiej ale dopiero we trzech nie musisz martwić się o cały "majdan", bo jeden zostanie na "gratach". W sytuacji "awaryjnej" nie jesteśmy wyszkoleni jak "Rambo" czy inne "Komando Foki", nie jesteśmy też "chłopcami z <Gromu>".  Oczywiście mając GPS podasz współrzędne. Przyjedzie nawet karetka, ale czy zostawisz rower i majdan by Ci założyli dwa szwy staplerem na pogotowiu? Stapler to taki zszywacz do ciała :).  Ja wolę "doczołgać" się te nawet 30km i nie ryzykować utraty mienia jak nie muszę.
--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-07 20:55:35
Autor: Dariusz K. Ładziak
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał
w wiadomości grup
dyskusyjnych:536945cb$0$2232$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:

Przypominam - to miała być wyprawa po środkowej i zachodniej europie a
nie we wschodnie Karpaty z przedłużeniem na Ural...

Tak z własnych doświadczeń. Ściana wschodnia, Puszcza Augustowska jazda
wzdłuż granicy. Naście do dwudziestu kilometrów placówki medyczne w
Płasce lub Gibach. Szpitale w odlegóści ponad 30km w Augustowie lub
Suwałkach. Okulistyka urazowa? W Białymstoku!!! Ok, 112 wezwę gdzie?
Przy słupku działek leśnych o numerach...? Muszę się do jakieś wioski
lub siedliska dotelepać.

Tatry i Podhale, Dzwonisz pod 112 i dyspozytor z Krakowa wysyła
sanitarkę.... gdzie? Ty nie do końca wiesz, gdzie jesteś a on nie zna
terenu i nie wie o co pytać. Szybciej się sam opatrzysz niż ta sanitarka
dojedzie. Chyba, że masz szczęście i w rejonie działania TOPR jesteś.

Nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Do wzmiankowanego krwiaka karetka przyjechała w/g opisu - "północny kraniec jeziora Tyrkło". potem zadzwonił kierowca i się dopytał gdzie dokładnie mnie znajdzie - w efekcie podjechali pod sam namiot. A ze teraz trudno o telefon bez GPS to wystarczy swoja pozycję podać - wszystkie karetki Systemu Ratownictwa Medycznego są w GPS wyposażone.

--
Darek

Data: 2014-05-09 07:56:47
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:536a81a8$0$2354$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:


Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <dariusz.ladziak@neostrada.pl> napisał
w wiadomości grup
dyskusyjnych:536945cb$0$2232$65785112@news.neostrada.pl...
Użytkownik Jarosław Augustyniak vel Kot Bury napisał:

Przypominam - to miała być wyprawa po środkowej i zachodniej europie a
nie we wschodnie Karpaty z przedłużeniem na Ural...

Tak z własnych doświadczeń. Ściana wschodnia, Puszcza Augustowska jazda
wzdłuż granicy. Naście do dwudziestu kilometrów placówki medyczne w
Płasce lub Gibach. Szpitale w odlegóści ponad 30km w Augustowie lub
Suwałkach. Okulistyka urazowa? W Białymstoku!!! Ok, 112 wezwę gdzie?
Przy słupku działek leśnych o numerach...? Muszę się do jakieś wioski
lub siedliska dotelepać.

Tatry i Podhale, Dzwonisz pod 112 i dyspozytor z Krakowa wysyła
sanitarkę.... gdzie? Ty nie do końca wiesz, gdzie jesteś a on nie zna
terenu i nie wie o co pytać. Szybciej się sam opatrzysz niż ta sanitarka
dojedzie. Chyba, że masz szczęście i w rejonie działania TOPR jesteś.

Nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Do wzmiankowanego krwiaka karetka przyjechała w/g opisu - "północny kraniec jeziora Tyrkło". potem zadzwonił kierowca i się dopytał gdzie dokładnie mnie znajdzie - w efekcie podjechali pod sam namiot. A ze teraz trudno o telefon bez GPS to wystarczy swoja pozycję podać - wszystkie karetki Systemu Ratownictwa Medycznego są w GPS wyposażone.

-- Darek

Darku, piszę o występowaniu "czarnych dziur"  na terenie kraju. Taką jest teren na wschód od szosy Augustów-Sejny. Piszę też o "reformie" w Małopolsce, na podstawie reportażu w TV, gdzie Pogotowie z Zakopanego skarży się, że nie może dojechać do pacjenta ze względu na brak znajomości terenu u dysponentów w centrali w Krakowie. Nie wiem też jak wykorzysta dane z GPS dyspozytor, szczególnie że jest więcej niż jeden system podawania współrzędnych. Biorąc pod uwagę jak wyglądała akcja ratownicza na S8 nadal uważam, że lepiej "wozić niż się prosić". Podam też pozytywny przykład. Do kolegi nad Siemianówkę (Zalew na południe od Białegostoku) R-ka dotarła w 15min. Choć mimo natychmiastowej reanimacji prowadzonej przez kolegów i następnie zespół ratowniczy skończyło się smutnie to koledzy i pogotowie zrobili wszystko co możliwe. Tak też niestety w życiu bywa. Bywa też tak, że dopiero trzeci punkt opieki medycznej mający lekarza z umiejętnością szycia ma zestaw do szycia ran. Zapewne podejrzana jest moja zapobiegliwość ale miałem do czynienia z tzw. "śmiesznymi" przyczynami wypadków, że chyba nic mnie specjalnie nie zdziwi. Ktoś usiadł na gwoździu, ktoś inny dźgnął się rogiem tubki z pastą do zębów w oko... Mnie samemu udało się dojść przyczyny co było powodem, ze mało sobie palca diaksem nie obciąłem dopiero po prawie roku. Byłem też parę razy na tzw. ostrym dyżurze w szpitalu i widziałem ile czasu opływa od, zakładam, szybkiego przywiezienia pacjenta do szpitala karetką do momentu kiedy zaczynają go diagnozować lub udzielać pomocy - do czterech godzin!!! Trzeba naprawdę być w bardzo ciężkim stanie by reakcja na SOR była natychmiastowa. Wracając do naszego tematu, to jeżeli mam dotrzeć do SOR i czekać tam kilka godzin na opatrzenie głębokiej rany, którą mogę tak samo dobrze i skutecznie  zaopatrzyć (dezynfekcja + stripy + gaza + np. Codofix) w parę minut na miejscu lub np. założyć opatrunek żelowy na ciężkie poparzenie, czy wypłukać z oka obce ciało... to tak robię i następnie spokojnie odwiedzam lekarza "po drodze" lub ewentualnie spokojnie czekam na karetkę.  Oszczędzam sobie i czasu, i bólu i nie dezorganizuję sobie nadmiernie wyjazdu. Oczywiście są sytuacje, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest wezwanie karetki, czasem nawet po udzieleniu sobie pierwszej pomocy. Można nie mieć "bandaży" i podrzeć T-shirta na pasy, można paskiem od spodni zastąpić stazę (opaskę uciskową), można... O ile potrzeba użycia stazy jest nikła, to już potrzeba użycia "bandaża" jest już spora i warto go mieć :).

 Ponieważ chcę zakończyć tę wymianą poglądów, napiszę na koniec, że nie uważam iż mam "patent na jedynie słuszny" skład apteczki, chciałem tylko pokazać do jakiego jej składu doprowadziły mnie moje doświadczenia i umożliwić Kolegom podjęcie  świadomej decyzji co z tego uważają za potrzebne. To że do Ciebie, do krwiaka przyjechała sprawnie karetka w głuszę nie oznacza, że do kogo innego przyjedzie tak samo sprawnie przyjedzie np. do złamania otwartego. Uważam też, że Twoje podejście do tematu jest cenne, bo ukazuje "drugi" pogląd na sprawę apteczki i ratownictwa w trudnych sytuacjach na wyprawie. Koledzy mają teraz możliwość wyboru swojego podejścia do tematu zarówno na bazie zaufania do Ratownictwa Medycznego jak i podstawie mojego "survilalu". Mają argumenty z uzasadnieniem za jednym i drugim poglądem.
.. -- Pozdrawiam serdecznie
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Data: 2014-05-06 22:35:17
Autor: Marek Wodzinski
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]
On 05/06/2014 09:18 PM, Jarosław Augustyniak vel Kot Bury wrote:
Pozwolę sobie trochę rozszerzyć problem apteczki :).
- lusterko do naklejenia sobie choćby plastra na czole na obtarciu a nie
obok :) - u mnie tę rolę pełni survivalowe lusterko sygnalizacyjne

Dobrym pomysłem jest mieć 2w1 - na długich trasach lusterko wsteczne się przydaje.

Dodałbym jeszcze środek na/przeciw obtarciom, z zastosowaniem również wewnątrzoponowym:-) Czyli talk pod postacią zasypki dla dzieci.


Pozdrawiam

Marek
--
"If you want something done...do yourself!"
Jean-Baptiste Emmanuel Zorg

Data: 2014-05-07 00:03:16
Autor: Jarosław Augustyniak vel Kot Bury
Na wyprawę - co zabrać - apteczka [długie]


Użytkownik "Marek Wodzinski" <majek@ODSPAMIACZ.mamy.to> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:lkbh27$n1f$1@pyro.tvk.wroc.pl...
On 05/06/2014 09:18 PM, Jarosław Augustyniak vel Kot Bury wrote:
Pozwolę sobie trochę rozszerzyć problem apteczki :).
- lusterko do naklejenia sobie choćby plastra na czole na obtarciu a nie
obok :) - u mnie tę rolę pełni survivalowe lusterko sygnalizacyjne

Dobrym pomysłem jest mieć 2w1 - na długich trasach lusterko wsteczne się przydaje.


To jest właśnie prawidłowy tok myślenia :). Jak mam lusterko w rowerze to nie muszę mieć drugiego. Nożyczki jedne... itd. Po co nożyczki? Bo mając rozwaloną rękę pozostaje druga i zęby i może być cokolwiek ciężko nożem przeciąć.
--
Pozdrawiam
Jarosław Augustyniak vel Kot Bury

Na wyprawę - co zabrać

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona