|
Data: 2014-05-29 02:52:33 |
Autor: stevep |
Nad trumną Jaruzelskiego |
W dniu .05.2014 o 11:18 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Na okoliczność śmierci tej postaci wracają fale demagogii i moralnego szantażu wygenerowane przez środowiska Gazety Wyborczej i zubeczonego kleru. A gdyby tak po wojnie zabroniono wyrażać się źle o Hitlerze lub Mussolinim z uwagi na to, że 'nie mówi się źle o zmarłym'? Takie moralizatorstwo zabrzmiałoby jak cyniczny żart - faszystowskie dyktatury trwały zbyt krótko, aby ludziom wyprać mózgi i zaszczepić tego rodzaju moralność zastępczą.
Ktoś mógłby tutaj się oburzyć, że porównuję dwóch znanych faszystów do osoby Jaruzelskiego. W istocie kazdy jest na swój sposób inny - Mussolini i Hitler kochali swoje narody, na własny patologiczny sposób pragnęli ich szczęścia i dostatku. Jaruzelski nie pragnął nic oprócz własnego przetrwania w kleszczach totalitarnej sekty. Posiadając 'trefne' ziemiańskie pochodzenie musiał wykazywać się ponadprzęcietną gorliwością, być lepszym od tych, którzy mogli liczyć na większą wyrozumiałość w razie własnych zaniedbań.
Są ludzie, którzy odchodząc nie pozostawiaja po sobie śladu, prócz wspomnień najbliższych. Wtedy mówimy o osobach prywatnych, którym po śmierci należy się spokój i szacunek bez wzgledu na to, jakimi ludźmi byli. Generał Jaruzelski był osobą publiczną i jako taka nie może uniknąć publicznych osądów. Natomiast jego prywatne życie i odczucia nie muszą interesować wszystkich.
jb
Tia, dzisiaj przez tą wredną wyborczą deszcz pada.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/
|
|
|
Data: 2014-05-30 05:58:07 |
Autor: Jacek Biały |
Nad trumną Jaruzelskiego |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości
news:op.xgljdvzb50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
W dniu .05.2014 o 11:18 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Na okoliczność śmierci tej postaci wracają fale demagogii i moralnego
szantażu wygenerowane przez środowiska Gazety Wyborczej i zubeczonego kleru.
A gdyby tak po wojnie zabroniono wyrażać się źle o Hitlerze lub Mussolinim z
uwagi na to, że 'nie mówi się źle o zmarłym'? Takie moralizatorstwo
zabrzmiałoby jak cyniczny żart - faszystowskie dyktatury trwały zbyt krótko,
aby ludziom wyprać mózgi i zaszczepić tego rodzaju moralność zastępczą.
Ktoś mógłby tutaj się oburzyć, że porównuję dwóch znanych faszystów do osoby
Jaruzelskiego. W istocie kazdy jest na swój sposób inny - Mussolini i Hitler
kochali swoje narody, na własny patologiczny sposób pragnęli ich szczęścia i
dostatku. Jaruzelski nie pragnął nic oprócz własnego przetrwania w kleszczach
totalitarnej sekty. Posiadając 'trefne' ziemiańskie pochodzenie musiał
wykazywać się ponadprzęcietną gorliwością, być lepszym od tych, którzy mogli
liczyć na większą wyrozumiałość w razie własnych zaniedbań.
Są ludzie, którzy odchodząc nie pozostawiaja po sobie śladu, prócz wspomnień
najbliższych. Wtedy mówimy o osobach prywatnych, którym po śmierci należy się
spokój i szacunek bez wzgledu na to, jakimi ludźmi byli. Generał Jaruzelski
był osobą publiczną i jako taka nie może uniknąć publicznych osądów.
Natomiast jego prywatne życie i odczucia nie muszą interesować wszystkich.
jb
Tia, dzisiaj przez tą wredną wyborczą deszcz pada.
Deszcz czasem się przydaje, co nie jest zasługą ani winą Wyborczej.
Co do samej Wyborczej, to problem jest szerszy, i dotyka tzw. pokolenia JPII, które Wyborczą wykreowało. Moim skromnym zdaniem wybór polskiego papieża spowodował, że większości Polaków ze szczęścia mózgi wyparowały. Następował stopniowy zanik krytycznego myślenia, które zaczął zastępować hurraoptymizm i zasłanianie się autorytetami w każdej sprawie - zjawisko to wspomagała
napęczniała od dumy i poczucia ważności część polskiego kleru. Wszelkie kwestie i niejasności zwracały ludzkie spojrzenia w kierunku Watykanu, jak w stronę wyroczni, która zna odpowiedź na każde pytanie. Wiele pytań na temat przyszłości okupowanego kraju napotykały na beztroski uśmiech, któremu towarzyszyły stwierdzenia mniej wiecej takie: Przecież mamy naszego Papieża, on taki
wykształcony, w świecie obyty, na pewno o nas myśli...
Tego rodzaju społeczne klimaty są bardzo zaraźliwe, więc wcale nie muszą ograniczać się do wielbicieli JP i polskiego kościoła. Kościół ten tracił autorytet z roku na rok, tymczasem stare nawyki pozostawały u szerokiej masy odmóżdżonych ludzi. Wystarczyło umiejętnie wykreować się na autorytet, żeby taka masa znalazła sobie nowego 'Papieża'.
j
|
|
|
Data: 2014-05-30 10:21:07 |
Autor: Fritz |
Nad trumną Jaruzelskiego |
"Jacek Biały" <jacekbialy.0[WYTNIJ]@o2.pl> schrieb im Newsbeitrag news:lm90ii$t8g$10node1.news.atman.pl...
Co do samej Wyborczej, to problem jest szerszy, i dotyka tzw. pokolenia JPII, które Wyborczą wykreowało. Moim skromnym zdaniem wybór polskiego papieża spowodował, że większości Polaków ze szczęścia mózgi wyparowały. Następował stopniowy zanik krytycznego myślenia, które zaczął zastępować hurraoptymizm i zasłanianie się autorytetami w każdej sprawie - zjawisko to wspomagała
napęczniała od dumy i poczucia ważności część polskiego kleru.
Kościół zawsze służył władzy, nigdy narodowi. PO to CIA wykreowała JPII...
|
|
|
Data: 2014-05-31 04:04:53 |
Autor: stevep |
Nad trumną Jaruzelskiego |
W dniu .05.2014 o 05:58 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości
news:op.xgljdvzb50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
W dniu .05.2014 o 11:18 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Na okoliczność śmierci tej postaci wracają fale demagogii i moralnego
szantażu wygenerowane przez środowiska Gazety Wyborczej i zubeczonego kleru.
A gdyby tak po wojnie zabroniono wyrażać się źle o Hitlerze lub Mussolinim z
uwagi na to, że 'nie mówi się źle o zmarłym'? Takie moralizatorstwo
zabrzmiałoby jak cyniczny żart - faszystowskie dyktatury trwały zbyt krótko,
aby ludziom wyprać mózgi i zaszczepić tego rodzaju moralność zastępczą.
Ktoś mógłby tutaj się oburzyć, że porównuję dwóch znanych faszystów do osoby
Jaruzelskiego. W istocie kazdy jest na swój sposób inny - Mussolini i Hitler
kochali swoje narody, na własny patologiczny sposób pragnęli ich szczęścia i
dostatku. Jaruzelski nie pragnął nic oprócz własnego przetrwania w kleszczach
totalitarnej sekty. Posiadając 'trefne' ziemiańskie pochodzenie musiał
wykazywać się ponadprzęcietną gorliwością, być lepszym od tych, którzy mogli
liczyć na większą wyrozumiałość w razie własnych zaniedbań.
Są ludzie, którzy odchodząc nie pozostawiaja po sobie śladu, prócz wspomnień
najbliższych. Wtedy mówimy o osobach prywatnych, którym po śmierci należy się
spokój i szacunek bez wzgledu na to, jakimi ludźmi byli. Generał Jaruzelski
był osobą publiczną i jako taka nie może uniknąć publicznych osądów.
Natomiast jego prywatne życie i odczucia nie muszą interesować wszystkich.
jb
Tia, dzisiaj przez tą wredną wyborczą deszcz pada.
Deszcz czasem się przydaje, co nie jest zasługą ani winą Wyborczej.
Co do samej Wyborczej, to problem jest szerszy, i dotyka tzw. pokolenia JPII, które Wyborczą wykreowało. Moim skromnym zdaniem wybór polskiego papieża spowodował, że większości Polaków ze szczęścia mózgi wyparowały. Następował stopniowy zanik krytycznego myślenia, które zaczął zastępować hurraoptymizm i zasłanianie się autorytetami w każdej sprawie - zjawisko to wspomagała
napęczniała od dumy i poczucia ważności część polskiego kleru. Wszelkie kwestie i niejasności zwracały ludzkie spojrzenia w kierunku Watykanu, jak w stronę wyroczni, która zna odpowiedź na każde pytanie. Wiele pytań na temat przyszłości okupowanego kraju napotykały na beztroski uśmiech, któremu towarzyszyły stwierdzenia mniej wiecej takie: Przecież mamy naszego Papieża, on taki
wykształcony, w świecie obyty, na pewno o nas myśli...
Tego rodzaju społeczne klimaty są bardzo zaraźliwe, więc wcale nie muszą ograniczać się do wielbicieli JP i polskiego kościoła. Kościół ten tracił autorytet z roku na rok, tymczasem stare nawyki pozostawały u szerokiej masy odmóżdżonych ludzi. Wystarczyło umiejętnie wykreować się na autorytet, żeby taka masa znalazła sobie nowego 'Papieża'.
j
Niech prezio odprawi egzorcyzmy, a deszczu nie będzie.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/
|
|
Data: 2014-06-02 18:31:24 |
Autor: Jacek Biały |
Nad trumną Jaruzelskiego |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości
news:op.xgpb2fcl50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
W dniu .05.2014 o 05:58 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości
news:op.xgljdvzb50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
W dniu .05.2014 o 11:18 "Jacek Biały <"jacekbialy.0[WYTNIJ]"@o2.pl> pisze:
Na okoliczność śmierci tej postaci wracają fale demagogii i moralnego
szantażu wygenerowane przez środowiska Gazety Wyborczej i zubeczonego
kleru.
A gdyby tak po wojnie zabroniono wyrażać się źle o Hitlerze lub Mussolinim
z
uwagi na to, że 'nie mówi się źle o zmarłym'? Takie moralizatorstwo
zabrzmiałoby jak cyniczny żart - faszystowskie dyktatury trwały zbyt
krótko,
aby ludziom wyprać mózgi i zaszczepić tego rodzaju moralność zastępczą.
Ktoś mógłby tutaj się oburzyć, że porównuję dwóch znanych faszystów do
osoby
Jaruzelskiego. W istocie kazdy jest na swój sposób inny - Mussolini i
Hitler
kochali swoje narody, na własny patologiczny sposób pragnęli ich szczęścia
i
dostatku. Jaruzelski nie pragnął nic oprócz własnego przetrwania w
kleszczach
totalitarnej sekty. Posiadając 'trefne' ziemiańskie pochodzenie musiał
wykazywać się ponadprzęcietną gorliwością, być lepszym od tych, którzy
mogli
liczyć na większą wyrozumiałość w razie własnych zaniedbań.
Są ludzie, którzy odchodząc nie pozostawiaja po sobie śladu, prócz
wspomnień
najbliższych. Wtedy mówimy o osobach prywatnych, którym po śmierci należy
się
spokój i szacunek bez wzgledu na to, jakimi ludźmi byli. Generał Jaruzelski
był osobą publiczną i jako taka nie może uniknąć publicznych osądów.
Natomiast jego prywatne życie i odczucia nie muszą interesować wszystkich.
jb
Tia, dzisiaj przez tą wredną wyborczą deszcz pada.
Deszcz czasem się przydaje, co nie jest zasługą ani winą Wyborczej.
Co do samej Wyborczej, to problem jest szerszy, i dotyka tzw. pokolenia JPII,
które Wyborczą wykreowało. Moim skromnym zdaniem wybór polskiego papieża
spowodował, że większości Polaków ze szczęścia mózgi wyparowały. Następował
stopniowy zanik krytycznego myślenia, które zaczął zastępować hurraoptymizm i
zasłanianie się autorytetami w każdej sprawie - zjawisko to wspomagała
napęczniała od dumy i poczucia ważności część polskiego kleru. Wszelkie
kwestie i niejasności zwracały ludzkie spojrzenia w kierunku Watykanu, jak w
stronę wyroczni, która zna odpowiedź na każde pytanie. Wiele pytań na temat
przyszłości okupowanego kraju napotykały na beztroski uśmiech, któremu
towarzyszyły stwierdzenia mniej wiecej takie: Przecież mamy naszego Papieża,
on taki
wykształcony, w świecie obyty, na pewno o nas myśli...
Tego rodzaju społeczne klimaty są bardzo zaraźliwe, więc wcale nie muszą
ograniczać się do wielbicieli JP i polskiego kościoła. Kościół ten tracił
autorytet z roku na rok, tymczasem stare nawyki pozostawały u szerokiej masy
odmóżdżonych ludzi. Wystarczyło umiejętnie wykreować się na autorytet, żeby
taka masa znalazła sobie nowego 'Papieża'.
j
Niech prezio odprawi egzorcyzmy, a deszczu nie będzie.
Owczarnia Ojca Dyrektora pozostała przy starej wierze, ale Ojciec Redaktor?
On mógłby zostać Pasterzem Wszystkich Komuchów, gdyby... Gdyby komuchy nie mieli go w dupie. On myślał, że za swoje zasługi dostanie od nich przynajmniej telewizję, oni zostawili go przy makulaturze.
jb
|
|