Data: 2018-06-23 03:52:07 | |
Autor: stevep | |
"Najgorsza kara boska, z Krzyżanowskich Krzy Ĺźanowska". | |
# Mój mąż też jest Krzyżanowski, nie musiałam zmieniać nazwiska. Kiedy się pobraliśmy, jeszcze na studiach, nasi przyjaciele się śmieli, że "najgorsza kara boska, z Krzyżanowskich Krzyżanowska". Przypadek, bo to żadna rodzina. Moja pochodzi z Wilna, a on jest z lwowskiej lekarskiej rodziny, z pięknymi zresztą tradycjami. Śmiałam się zawsze z mego teścia, który był położnikiem, że pół Gdyni przyszło na świat przy jego udziale.
Jurek miał oczywiście rację, sama to czułam. Ja w Unii mam wielu przyjaciół, samych dobrych rzeczy od nich doznałam, i gdy z Unią zaczęło się dziać nie najlepiej, nie wolno było oświadczyć im: "Zabieram swoje zabawki, dziękuję za propozycję i do widzenia". Choć mam dość. Czego dość? Och, polskiej kłótliwości, bez przerwy przecież ktoś się z kimś gryzie. # Ze strony: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,162269,694328.html?disableRedirects=true -- stevep |
|