Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Najlepsza polityka to brak polityki

Najlepsza polityka to brak polityki

Data: 2020-02-18 21:09:08
Autor: u2
Najlepsza polityka to brak polityki
W dniu 18.02.2020 o 20:47, u2 pisze:

Czytaj także: Balcerowicz: To, co dobre, stało się w 1990, kolejny rok był trudniejszy




Były pretensje do pana, że państwowych firm pan nie restrukturyzował.

Ale ja przecież jako minister tworzyłem Agencję Restrukturyzacji Przemysłu (potem Agencja Rozwoju Przemysłu - red.). Potem ARP otrzymała ustawowe kompetencje i pieniądze, żeby mogła dokonywać restrukturyzacji przedsiębiorstw, długów w bankach i przejmować na własność te w kłopotach. To fałszywa legenda, że wtedy obowiązywał czysty liberalizm. Było i tak dużo działań interwencyjnych, które siłą rzeczy nie mogły dotyczyć wszystkich przedsiębiorstw. Tak samo zresztą jak prywatyzacja - jest taka teoria, że gospodarkę sprywatyzowano szybko i na chybcika. To też nieprawda. Ustawa o prywatyzacji była bardzo długo i starannie przygotowywana. To nie było dobre z punktu widzenia naglącej potrzeby restrukturyzacji, ale myślę, że jest jedną z przyczyn uniknięcia oligarchizacji, która stała się cechą dość powszechną w naszym regionie. W tym na Węgrzech, do których modelu podobno dążymy - pozostaje mieć nadzieję że nie w tym aspekcie. A także nie w zakresie tempa wzrostu, które okazało się istotnie gorsze - na początku przemian Węgry miały PKB na głowę mierzony siłą nabywczą (PPP) o około 20 proc. wyższy niż Polska, ale powiększyły go tylko do 159 proc. stanu z roku 1989, a Polska - do 259 proc. I istotnie wyprzedziła Węgry.

Prywatyzacji pracowniczej w ogóle nie było w pierwszym rzucie ustaw planu Balcerowicza z grudnia 1989. Wiosną 1990 r. związkowcy z Solidarności bardzo się o nią upominali.

Byłem zwolennikiem zapisania w ustawie takiej możliwości, ale - jak powiedziałem - przygotowania nie były wcale tak szybkie, jak dziś się przedstawia. Przez giełdę sprywatyzowano początkowo kilka przedsiębiorstw, natomiast ja odchodząc z ministerstwa na przełomie lat 1990-1991 miałem przygotowane około 30 decyzji o prywatyzacji pracowniczej przedsiębiorstwa (tylko trzy zdążyłem podpisać). Jednak w późniejszym okresie było ponad 1000 takich prywatyzacji, których istotą było nadanie prawa własności i stopniowe wykupywanie przedsiębiorstwa przez pracowników. To się na ogół sprawdziło. Choć oczywiście, wielu przypadkach taka prywatyzacja pracownicza przekształcała się w dyrektorską.

Czesi i Słowacy ,,kuponowkę" zrobili według polskiej recepty.

I bardzo szybko doszło tam do wykupu akcji przez wąską grupę ludzi. Wprowadzony potem u nas program Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, choć kontestowany przez Solidarność, był dużo lepszy od ,,kuponowki" i lepiej przemyślany. NFI z powierzonymi im przedsiębiorstwami zrobiły coś pożytecznego.

Jak się wam wtedy w rządzie pracowało, były jakieś spięcia?

Były dyskusje i przede wszystkim bardzo intensywna praca. Przez pierwsze tygodnie ani jednej wolnej soboty czy niedzieli.

Kiedy się pan zorientował, że plan zadziałał?

Urynkowione ceny przestały rosnąć w lutym-marcu 1990 r.

A jak szybko dostosowały się przedsiębiorstwa?

W pierwszym okresie były bardzo dziwaczne sytuacje: zużywanie zapasów, gwałtowne ruchy cen, które powodowały, że rentowności przedsiębiorstw zmieniały się nagle i w sposób nieobliczalny. Ale wszystko to prowadziło do urealnienia relacji gospodarczych: były prawdziwe ceny, prawdziwa praca, prawdziwe towary...

Coś pana wówczas zdziwiło, albo przeraziło?

Na pewno duży skok bezrobocia, bo np. Bank Światowy przewidywał 3 proc. w pierwszym roku.

Wskaźnik bezrobocia podbijała też bardzo hojna ustawa powalająca rejestrować się po zasiłek zaraz po studiach, bez poszukiwania pracy.

Były działania, które okazały się zbyt szczodre. Gospodarka zmieniała się stopniowo. Braki towarów zniknęły w styczniu 1990 r. - to stało się bardzo szybko, w ciągu tygodnia, ale wzrost produkcji wyrażonej w PKB pojawił się dopiero w 1992 r., a i tak najwcześniej spośród dawnych krajów socjalistycznych. Spadek zużycia energii, choć dla energetyki i górnictwa recesyjny, był w sumie zjawiskiem pozytywnym.

Jest pan z czegoś szczególnie dumny? Albo żałuje, że z czymś nie zdążył?

Żałuję tego, że mieliśmy za mało czasu. Rząd Mazowieckiego trwał 16 miesięcy, a przecież po drodze były jeszcze wybory prezydenckie. Gdyby czasu było więcej, ze trzy lata, niektóre procesy udałoby się doprowadzić do końca. Z perspektywy czasu było widać, jak niektóre decyzje były ważne, i ważne było to, że je podjęto szybko. Biorąc pod uwagę, co działo się w innych krajami, widać że stopniowanie zmian do niczego dobrego nie doprowadziłoby. Rozciągnięcie w czasie raczej pogarsza sytuację niż poprawia. A jeśli pyta pan czy cos zrobiłbym inaczej, to szybciej otworzyłbym rynek paliw i uwolnił ceny. Wtedy zniknęłyby kolejki przed stacjami. CPN i jego kadra kierownicza byli kompletnie niedostosowani do nowej rzeczywistości. Podobnie było z Pewexem (siecią sklepów sprzedających w PRL za walutę towary z zagranicy - red.). Nic z niego nie zostało, choć miał jedyną w kraju sieć luksusowych sklepów i duże szanse. Jego dyrektor walczył o obniżkę akcyzy na wódkę i zachowanie prawa do przyjmowania wyłącznie dolarów, a nie złotych. W PRL Pewex miał obniżoną akcyzę, bo naród przynosił dewizy, a państwo ich potrzebowało. Ale w nowym systemie (po wprowadzeniu wymienialności złotego - red.) taka sytuacja byłaby bezsensowna.

A z czego pan jest dumny?

Przeprowadziliśmy zmianę, która się okazała najefektywniejsza z krajów socjalistycznych. Czechosłowacja i Węgry miały wyższy poziom rozwoju niż Polska, mniejszą inflację i mniejsze zadłużenie. Czechosłowacja miała więcej nowoczesnego przemysłu, bo Związek Radziecki właśnie tam i w NRD lokował oczekiwania technologiczne, a Polska miała być krajem surowcowym. Tymczasem to Polska jako pierwsza odbiła w górę, pierwsza przekroczyła poziom startowy i pierwsza podwoiła PKB - właśnie z tego trzeba być dumnym.

(C) Licencja na publikację
(C) ? Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita

Najlepsza polityka to brak polityki

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona