Agnieszka Kublik: Sąd uznał, że Sejm Roberta Kwiatkowskiego za raport Zbigniewa Ziobry przepraszać nie musi. To dobrze?

Prof. Tomasz Nałęcz, szef sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina: Bardzo dobrze. Warszawski sąd okręgowy podjął jedynie słuszną decyzję: przypomniał o jednym z fundamentów polskiej konstytucji, o zasadzie trójpodziału władz. I orzekł: nic sądowi do suwerennych działań parlamentu.

Ten proces był precedensowy m.in. właśnie dlatego, że Kwiatkowski chciał złamać trójpodział władzy i podporządkować działania Sejmu orzeczeniom sądów.

Od początku dziwiłem się tupetowi prezesa Kwiatkowskiego i jego prawników. Bo ich pozew jest prawnym nieporozumieniem, bierze z się z ignorancji prawniczej lub właśnie tupetu. Bo gdyby przyjąć ich punkt widzenia, że komisja śledcza może tylko powtarzać ustalenia za prokuraturą czy sądem, toby znaczyło, że komisja śledcza jest bez sensu.

Podobne zastrzeżenia wobec komisji śledczej miał prezydent Aleksander Kwaśniewski, kierując ustawę o komisji do Trybunału Konstytucyjnego. Podnosił, że prace komisji dublują prace wymiaru sprawiedliwości. Ale Trybunał uznał, że nie ma mowy o dublowaniu, bo komisja działa w ramach kontrolnych uprawnień Sejmu. I powiedział - wręcz proroczo - że zdarzają się rzeczy karygodne, ale niemożliwe do udowodnienia przed sądem. I właśnie od tego jest komisja śledcza, żeby takie zjawiska pokazywać i publicznie napiętnować. I to się stało z aferą Rywina.

Kwiatkowski, składając ten pozew, argumentował, że "komisja śledcza nie jest od wyrokowania o winie". Przyznaję mu rację, ale to wina Ziobry, że Kwiatkowski ma rację. Bo Ziobro skonstruował swój raport jak prokuratorski akt oskarżenia, szpikując go paragrafami z kodeksu karnego. Sama retoryka tego tekstu była taka, że Kwiatkowski mógł się poczuć jak oskarżony.

- Ma pani rację. Nigdy nie ukrywałem krytycznego stosunku do części sformułowań tego raportu. Komisja śledcza nie jest prokuratorem i nie musi formułować aktu oskarżenia. Ziobro jako opozycyjny polityk postanowił tak dopiec lewej stronie, że w zemście przesadził. Los i Pan Bóg ukarali za to Ziobrę. Bo jako prokurator generalny zademonstrował się jako wielki impotent prawny. Kierowana przez niego prokuratura nie potrafiła żadnego z jego wniosków zamienić w akt oskarżenia.


http://wyborcza.pl/1,75478,7268283,Nalecz__Ziobro_to_impotent_prawny.html


Przemek

--

"Sprawa Barbary Blidy. Prokuratura wyjaśniająca samobójstwo posłanki SLD przygotowała zarzuty dla generała Witolda M., byłego szefa ABW za rządów PiS. To on rozkazał filmować zatrzymywanych. Przez wiele lat bliski wspólpracownik Lecha Kaczyńskiego. W ciągu dwóch lat awansował z porucznika na generała".