Data: 2015-01-26 19:14:14 | |
Autor: abc | |
Narodziny "bergoglianizmu" | |
Franciszek, jako pierwszy papież w historii Kościoła, jest powszechnie
wychwalany przez "władców świata tych ciemności, duchy nieprawości w przestworzach" (Ef 6,12) (...) w wyniku konklawe z roku 2013 liberalny latynoski jezuita zastąpił Benedykta XVI po jego tajemniczej, w kuriozalny sposób uzasadnianej i absolutnie bezprecedensowej "renuncjacji" z "aktywnej posługi" jako następca św. Piotra. Pomimo faktu, iż jego "autentycznie duszpasterska postawa" jest obecnie powszechnie wychwalana, były abp Jorge Bergoglio w znaczący sposób przyczynił się w latach 1998-2013 do upadku wiary katolickiej diecezji Buenos Aires, w której liczba kapłanów diecezjalnych, zakonnych oraz członków zgromadzeń zakonnych systematycznie topniała. Mogliśmy się dowiedzieć o przewodniczeniu przez niego "Mszy z Pinokiem", "Mszy z tangiem", o zapalaniu przez niego świec menory w synagogach (na zdjęciach z tego obrzędu widać, iż ma on na głowie jarmułkę), o udostępnianiu jego katedry w imię dialogu międzyreligijnego protestantom, muzułmanom, żydom, a nawet grupom partyzantów oraz o świętowaniu w tej katedrze 10-lecia popieranej przez ONZ a utworzonej przez George'a Sorosa oraz Billa Gatesa United Religions Initiative, która - podobnie jak sam Franciszek - odrzuca "prozelityzm". Dowiedzieliśmy się również o jego udziale w zgromadzeniu pentakostalnym w Luna Park, gdzie razem z kaznodzieją Domu Papieskiego Raniero Cantalamessa przyjął on "błogosławieństwo" od duchownych protestanckich, uznając przez to de facto ważność "święceń" kaznodziejów telewizyjnych. Nie może więc dziwić, że abp Bergoglio pozostawił po sobie nie tylko puste seminaria i zdezorientowanych wiernych, ale i pamięć o iście diabolicznych inicjatywach, m.in. ceremonii "pobłogosławienia" przez pewnego kapłana w kościele parafialnym "małżeństwa" pary transseksualno-homoseksualnej oraz publicznym chrzcie dziecka urodzonego przez kobietę twierdzącą, że obecnie jest mężczyzną oraz mężczyzny, który utrzymuje że jest kobietą. Jednak ten sam prałat, wywodzący się ze sprotestantyzowanego Kościoła Ameryki Łacińskiej, tracącego miliony dusz na rzecz sekt, których duchownych nazywa "braćmi" i "nie ma zamiaru ich nawracać", objaśnia nam obecnie - już jako papież Franciszek - że postawa jego stanowi w istocie konsekwencję śmiałej i nowej wizji Kościoła, którą on, w odróżnieniu od swych poprzedników, ma zamiar urzeczywistnić. Realizując to zamierzenie, minionych osiemnaście miesięcy poświęcił na deprecjonowanie każdego niemal aspektu Tradycji Kościoła. Nieustannie wyrażał swą pogardę dla nieomylnych definicji doktrynalnych (dyskredytowanych przez niego jako "sztywne formułki, których uczy się na pamięć lub które ujmowane są w słowa wyrażające absolutnie niezmienną treść"); jego tradycyjnych reguł dyscyplinarnych ustanowionych dla ochrony doktryny (wyszydzanych przez niego jako "małostkowe normy postępowania", "drobnostki", "małostkowe regułki"); jego spójnej teologii ("wykrochmaleni chrześcijanie, zbyt grzeczni, którzy rozmawiają o teologii spokojnie przy herbatce"); jego starożytnej liturgii rzymskiej (określanej przez niego jako "rodzaj mody", od której pewni ludzie "są uzależnieni"); dla życia kontemplacyjnego członków zgromadzeń zakonnych (wyśmiewał zakonnice klauzurowe jako "zbyt uduchowione", o "uśmiechu stewardesy"); a nawet jego homiletyki (lekceważąco wyrażając się o "wybitnych kaznodziejach", których kazania są "jedynie przejawem próżności", jako że "nie sieją oni nadziei, współczucia i poczucia bliskości" tak, jak to czyni on sam). Choć twierdzenie takie może być uznane za zuchwalstwo, Franciszek sprawia wrażenie, jak gdyby chciał poprzez swe antypatyczne odczytywanie Ewangelii zdeprecjonować samo Objawienie. Więcej http://www.konserwatyzm.pl/artykul/12748/ferrara-narodziny-bergoglianizmu -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|