Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nasze polskie "Dziady"

Nasze polskie "Dziady"

Data: 2009-11-25 01:35:07
Autor: muto2100
Nasze polskie "Dziady"

Jak wiemy, III część "Dziadów" naszego wieszcza narodowego Adama
Mickiewicza powstała po nieudanym Powstaniu Listopadowym, w 1832 r.,
po upadku namiastki Królestwa Polskiego (Kongresowego) mającego
najbardziej liberalną wówczas konstytucję w Europie. "Dziady"
odzwierciedlały przeżycie klęski polskiej, ale budziły też wiarę w moc
Narodu i w jego przyszłe wyzwolenie z pomocą Opatrzności. Mickiewicz
zamierzał uzupełnić tę część "Dziadów" przez wizję przyszłości Polski
i jakieś fragmenty napisał, ale zaginęły. Co by dziś dopisać?

Problem suwerenności
Zachodzi poważna obawa, że po sfinalizowaniu ratyfikacji traktatu
lizbońskiego od 1 grudnia 2009 r. będziemy już mieli zupełny Związek
Socjalistycznych Republik Europejskich na czele z narodem niemieckim i
francuskim. A tak wielu grabarzy poprzedniej, chrześcijańskiej
Wspólnoty Europejskiej zapewniało, że nie stracimy suwerenności, bo
nie będzie jednego państwa, lecz unia suwerennych państw; że Unia nie
zabije naszej polskiej duszy, bo zastrzegliśmy sobie niezależność od
Karty Praw Podstawowych; że nie będą nam narzucane siłą lub podstępem
ani ateizm, ani demoralizacja, bo to jest Unia liberalna; że nie
musimy się niczego bać, bo przystąpiliśmy do wspólnoty krajów o
kulturze wysokiej, rycerskiej i nowoczesnej; że wydobędziemy się z
zacofania gospodarczego, bo dadzą nam za darmo miliardy euro, na równi
z byłą NRD; że nie będzie roszczeń Niemców o Ziemie Odzyskane, bo
rządy niemieckie to obiecały; że nie tylko nie będziemy poddani
konstytucji europejskiej, lecz nawet wzrośnie znaczenie naszej
Konstytucji; że nie zostaniemy przygnieceni przez Zachód, lecz nasza
wolność wewnętrzna wzrośnie, bo uwolnimy się od "polskiego piekła" i
walk między różnymi ugrupowaniami; że wreszcie nasze wejście do
ścisłej Unii umocni nas w NATO. Takich rzeczy mówiono nam jeszcze
więcej.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że będzie całkiem odwrotnie, a ci,
którzy nam tak mówili, albo nie znają traktatu i mechanizmów UE, albo
w jakimś celu po prostu nas oszukują. Toteż trzeba jeszcze raz
uczciwym ludziom powiedzieć, że będzie jedno państwo z jednym
prezydentem i ministrem spraw zagranicznych i bezpieczeństwa, pod
egidą Niemiec i Francji; że gorzej będzie się wiodło mniejszym
państwom, zwłaszcza środkowo- i wschodnioeuropejskim oraz wyznającym
publicznie katolicyzm; że zastrzeżenie sobie niezależności wobec Karty
Praw Podstawowych jest nieskuteczne w żadnej dziedzinie, gdyż np.
roszczenia niemieckie do ziem odzyskanych sięgają już setek pozwów i
niektóre z nich są orzekane na korzyść Niemców; że w dziedzinie
ideologicznej jesteśmy zalewani przez nurty degeneracyjne ideowo,
moralnie, kulturowo, religijnie i duchowo i nie mamy środków, żeby się
im przeciwstawić; że faktycznie mamy już u nas kondominium Niemiec i
Rosji; że do UE w 2008 r. wpłaciliśmy już 12 mld euro i wielkość tego
wkładu ciągle rośnie; że konstytucja europejska, choć jeszcze prawnie
nie obowiązuje, ma praktycznie wyższość nad naszą Konstytucją i nad
wszystkimi naszymi kodeksami prawnymi, łącznie z prawem kanonicznym
itd., itd.
Ponadto nawet niższe prawo europejskie, które będzie dalej stanowione
przez instytucje Unii, będzie również nad naszym prawem i to w
najbardziej idiotycznych szczegółach, jak: wytwarzanie różnych wyrobów
i środków żywności; stopień ruchu powietrza w stajniach i oborach;
sposób żywienia inwentarza; technika wspinania się na drzewa; zakaz
podawania potraw odgrzewanych i o nieuzgodnionych recepturach;
spożywanie owoców tylko o wyznaczonych przez UE wielkościach,
kształtach i w ustalonych ilościach; ścisłe przepisy mycia naczyń
kuchennych, szycia ubrań, produkcji zabawek i innych rzeczy;
określanie wielkości i wysokości domków działkowych, instrukcje, jak
głęboko ma chłop polski orać, co uprawiać, jak nawozić; nakaz sadzenia
krzaczków truskawkowych już na jesieni do 15 listopada, i to w
określonych ilościach na ar i hektar; przepisy dotyczące nowych
skrzynek pocztowych i formatów listów, likwidacja termometrów
rtęciowych oraz wymiana tradycyjnych żarówek na świetlówki, co
zapowiada jednocześnie usunięcie dotychczasowych lodówek, pralek,
suszarek, czajników, zmywarek, laptopów - wszelkich urządzeń
elektrycznych, a w niedalekiej przyszłości także zakaz używania
obecnego paliwa przez samoloty, statki, samochody itd., bo to wszystko
jest zbyt energochłonne i emituje 40 procent CO2; dysponowanie grami
hazardowymi i losowymi; instrukcje dotyczące funkcjonowania firm i
przedsiębiorstw, a także spraw finansowych... Nie mówię już o
atmosferze niszczenia rodzin, narzucaniu programów szkolnych małym
dzieciom na temat seksu, homoseksualizmu, "małżeństw" homoseksualnych,
a nieco starszym - na temat aborcji, eutanazji, wolnej miłości,
pogardy dla rodziców... Są tysiące i dziesiątki tysięcy takich
wariackich nakazów z UE. Przecież to jest syndrom choroby umysłowej i
niszczenie wszelkiej wolności, w imię wolności.
Osobną dziedziną terroru jest ekologia. Mówiąc w ogromnym skrócie: nie
buduje się dróg, objazdów, autostrad, bo chroni się ropuchę, jakąś
roślinkę lub owada, choć giną setki lub tysiące ludzi. Oczywiście,
Zachód nie jest bynajmniej tak rygorystyczny względem siebie.
A spodziewane nasze wpływy na politykę Unii? Już "mamy": fiasko
polityki wschodniej, utratę poparcia ze strony Ameryki; NATO nie
protestuje przeciwko manewrom rosyjskim pod hasłem: "Atak na Polskę";
Polak nie może zostać ani sekretarzem NATO, ani przewodniczącym Rady
Europejskiej, ani bardzo ważnym komisarzem; Jerzy Buzek został
przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, ale tylko na dwa lata, nie
za darmo, a stanowisko to jest czysto honorowe, no i pomogło mu to, że
jest protestantem i Ślązakiem. Niemcy i inne państwa godzą się na to,
żeby Rosja nie przeprowadzała rur przez Polskę, tylko ma być Nord
Stream i South Stream, choć na Bałtyku będą zablokowane gazowce z
Kataru do portów w Szczecinie i w Świnoujściu. Podobno państwa
zachodnie rozwijają swój wywiad w Polsce, czy aby "znowu" nie knuje
ona jakiegoś przewrotu. Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu domaga
się już pełnej jurysdykcji nad prawem polskim w dziedzinie
sądownictwa, więziennictwa, procesów karnych i cywilnych.
I na całym tym tle na Zachodzie i u nas rozpanoszyły się ciemnota i
zarazem pycha różnych urzędników, niekompetencja, niszczenie ludzi,
blokowanie wielu dziedzin gospodarczych, drobnego handlu itp. Głównym
kryterium jest posłuszeństwo i estetyka na placach, ulicach. Rychło
Polska nie będzie miała "dziadów". Bo poumierają, tak zresztą, jak i
inna, liczna biedota.
Dobrze syntetyzuje to wszystko dr Stanisław Kozanecki: "Wyraźna
większość rodaków jest chwilowo przeświadczona, że pomaga Polsce,
wchodząc w tryby brukselskich liberalnych struktur, nie zdając sobie
sprawy, że jest dominowana nie wiadomo przez kogo, że jest kierowana
nie wiadomo dokąd, i że jest w rękach osób czy grup
nieodpowiedzialnych przed nikim".

Rozumność "inaczej"
Mówili nam, że pełne wejście do UE nie będzie oznaczało konieczności
tej samej ideologii: ateistycznej, głęboko niemoralnej,
antywartościowej i antykatolickiej. Tymczasem ideologia ta już do nas
coraz bardziej przenika, nie tylko z ośrodków zachodnich, ale z
kształtujących się i u nas analogicznych ośrodków.
Nie sposób opisać wszystkich obszarów tej inwazji różnych absurdów.
Oto w Katowicach sąd zabronił katolikom mówić, że jeśli ktoś dąży do
aborcji, to popełnia grzech. Europejski Trybunał Praw Człowieka w
Strasburgu nakazał zdjąć krzyż we włoskiej szkole na żądanie jednej
osoby. Nasi ateiści chcą już ten obłędny wyrok rozciągnąć na Polskę.
Słusznie piszą ks. prof. Józef Krukowski i prof. Grzegorz Kucharczyk,
że sam Trybunał złamał swoje prawa. Na jakiej zasadzie on funkcjonuje?
Na ideologii? Inspirowany liberalizmem premier Hiszpanii wypowiedział
w imieniu całego rządu otwartą walkę katolickiej etyce małżeńskiej i
rodzinnej, i to na przekór całemu swojemu narodowi. To się nazywa
demokracja liberalna.
Olbrzymia większość liberałów, za granicą i u nas, nie rozumie, że
liberalizm przewrócił pojęcie demokracji: demokracja jest działaniem
nie na rzecz większości, lecz na rzecz mniejszości, nawet na rzecz
jednostki. Co więcej, kiedy nasz prezydent jest przeciwny takiej
parodii demokracji, to niektórzy członkowie PO i SLD określają go
dosyć domyślnie, że jest "chory umysłowo". I nikt prezydenta ani
słusznej zasady demokracji nie broni. Taki duch wkracza też coraz
częściej do decyzji instytucji prawnych. Na przykład nasz Trybunał
Konstytucyjny uznał tanią sprzedaż mieszkania spółdzielczego biednemu
już lokatorowi za niezgodną z Konstytucją, bo "poprzedni kupujący
zapłacili drożej". Nie bierze się pod uwagę tego, że ubogi nie może
zapłacić dużej sumy i pójdzie na bruk, a wzbogacą się tylko zarządy
spółdzielni.
Upojenie ideologią liberalistyczną bywa niekiedy samobójcze. Oto media
całą mocą popierające liberalizm zachodni i PO są przez liberałów
dosłownie niszczone. Nie mają już ani wolności słowa, ani pieniędzy.
Liberalizm zresztą niszczy całą Polskę - od gospodarki po kulturę, ale
mimo to lud w większości wciąż popiera PO - jeśli sondaże nie są
fabrykowane. Albo dziennikarze: bardzo krytykowali PiS za
podsłuchiwanie wielkich korupcjonistów, a teraz PO podsłuchuje
nielegalnie samych dziennikarzy i ci milczą, bo "wolność". W projekcie
nowej ustawy medialnej, która przepadła, był zapis, że media publiczne
winny propagować ideologię europejską, czyli liberalistyczną, i to
miała być wolność dziennikarska, zupełnie jak zapis konstytucyjny za
Gierka, że Polska ma służyć Związkowi Sowieckiemu. A media na umór
popierają Platformę. Może ktoś im tak każe?
Nieopisane samochwalstwo panuje wśród współczesnych polityków, którzy
uważają, że to oni kierują całą historią. Słusznie tedy nasz były
prezydent Lech Wałęsa skwitował w 20. rocznicę obalenia muru
berlińskiego, 9 listopada 2009 r., że obalenie muru nie było dziełem
samych polityków: Michaiła Gorbaczowa, Helmuta Kohla, Hansa Dietricha
Genschera i innych, lecz w 50 proc. Jana Pawła II, w 30 proc.
"Solidarności", a tylko w 20 proc. innych ludzi. Wypowiedź ta bardzo
się nie spodobała naszym politykom.
Odsłania się coraz bardziej podobieństwo między Związkiem
Socjalistycznych Republik Sowieckich a Związkiem Ateistycznych
Republik Europejskich: silna i brutalna ideologia ateistyczna,
kryzysowa gospodarka, upadek moralności społecznej, zapaść
demograficzna, ruina powagi prawa i tradycji, pojawienie się szarańczy
różnych oszustów gospodarczych oraz wysyp sekt, astrologów,
numerologów, wróżbitów, zabobonów itp. I tak jak kiedyś marksizm, tak
dziś liberalizm rozlewa się na cały świat i jest podatnym podłożem dla
antychrześcijaństwa.
Boża Armia Pokoju bez żadnych przeszkód morduje w Sudanie tysiące
chrześcijan, podobnie dzieje się na Bliskim Wschodzie, w Indiach, w
sumie w 60 krajach. Rocznie ginie na świecie ok. 170 tys. chrześcijan,
a 200 mln cierpi z powodu ciężkich prześladowań (ks. Waldemar Cisło,
TVP 1, 4.11.2009). W Europie prześladowani są szczególnie katolicy,
przede wszystkim chce się ich usuwać ze wszystkich dziedzin życia
publicznego.
Atmosferę antykatolicką chciał bardzo oczyścić Jan Paweł II przez
pozytywny wykład nauki katolickiej i dialog ze wszystkimi religiami,
narodami, państwami, kulturami i orientacjami politycznymi, lecz
wyniki okazały się dziś słabe. Co gorsza, wielu katolików, także
duchownych, zaraża się, jak w czasie epidemii, błędnym liberalizmem..
Pamiętamy, że niedawno jezuicki Uniwersytet Georgetown w Waszyngtonie
nadał Barackowi Obamie doktorat honoris causa, choć prezydent USA
obrońców życia uznał za terrorystów i na uniwersytecie zażądał
zakrycia krzyża oraz monogramu IHS (monogram Chrystusa). Nierozumni
katolicy chcą wzmacniać katolicyzm przez synkretyzm ze skrajnym
liberalizmem.
Społeczne nauczanie Papieży od "Rerum novarum" z 1891 r. Leona XIII,
wspaniałe, mądre, głębokie i humanistyczne, pozostaje - powiedzmy to
sobie otwarcie - głosem wołającego na puszczy. O społecznych poglądach
Jana Pawła II szybko się zapomina, nawet u nas. O najnowszej encyklice
Benedykta XVI "Caritas in veritate" uczącej, że bez religii,
szczególnie bez chrześcijaństwa i jego etyki, nie ma integralnego
rozwoju ludzkiego w żadnej dziedzinie: socjalnej, kulturowej,
ekonomicznej, naukowej, technicznej, politycznej - już prawie się nie
mówi wcale i nawet wielu duchownych powiada, że przecież Kościół nie
ma nic do życia publicznego. A Papież pisze też, że rynek całkowicie
wolny rozbija społeczeństwo. Niszczy solidarność i wzajemne zaufanie,
powoduje okrutną walkę i stan dżungli, trzeba zatem i w gospodarce
miłości, prawdy, sprawiedliwości rozdzielczej i społecznej, i w ogóle
niepodważalnej moralności ("Caritas in veritate", nr 35-37; 45-46).
Benedykt XVI przestrzega też przed nadmierną ochroną własności
intelektualnej i kulturalnej, uważając, że zubaża to bardzo ogólną
kulturę i przynosi olbrzymie korzyści materialne tylko nielicznym
(tamże, nr 22).
Co tedy w Polsce czynić? Przypomina się, kiedy w stanie wojennym
Niemcy przybywający z "wielką pomocą" Polakom opowiadali taką oto
charakterystyczną dla nas anegdotę: Pan Bóg postanowił przyjrzeć się
sytuacji na świecie. Spojrzał na Amerykę: jest bardzo bogata, ma broń
nuklearną, rządzi światem, a jednak jeszcze czegoś się boi. Spojrzał
na Związek Sowiecki: ma ogromne tereny własne i podbite, niezliczoną
ilość rakiet, ogromną armię i wziętą na świecie ideologię, a jednak
jeszcze czegoś się boi. Spojrzał wreszcie Pan Bóg na Polskę: ta
niczego nie ma i niczego się nie boi. "Znowu - powiedział Pan Bóg z
irytacją - liczą tylko na mnie, na cud" (może jest tu coś z proroctwa
o Donaldzie Tusku?).
Toteż słusznie Benedykt XVI zwołuje na pierwszą połowę roku 2010
szczyt przywódców, którzy przyznają się do chrześcijaństwa, żeby
pobudzić wszystkich chrześcijan do aktywności we wszystkich
dziedzinach życia publicznego i obmyślić sposoby i środki obrony ich
przed krwawymi prześladowaniami. Oczywiście, będzie to bardzo trudne,
bo wśród decydentów z UE jest tylko paru praktykujących i katolicyzm
nie jest w polityce w ogóle zauważany. Na przykład 1 września 2009 r.
na Westerplatte padały wielkie słowa o cierpieniach i prześladowaniach
ludzkich, ale nikt nie wspomniał, że po Żydach najwięcej wymordowano
katolików, zarówno świeckich, jak i - procentowo - duchownych.
Politycy tak łatwo widzą samych siebie jako "nadludzi", a przynajmniej
jako właścicieli Polski.

Bez kabaretów
Polityka w dzisiejszej UE ma dwa główne nurty: nurt głębszy, gdzie
toczą się nieustanne walki, dokonuje się gnębienia innych, grabieży i
oszustw, oraz nurt powierzchowny, gdzie rozgrywany jest istny kabaret
"miłych panów". Jednak w rezultacie oba nurty bardzo niszczą życie
społeczne, zwłaszcza duchowe.
Niestety, również i Polska powoli traci swoją duszę, choć teren
jeszcze się trochę nie daje. Tymczasem bez chrześcijaństwa będzie
chaos, bełkot ideowy, upadek moralny, bezsens życiowy. Nie sposób
wytłumaczyć racjonalnie jakiejś chrystusofobii w UE. Nawet i u nas nie
pozwala się katolikom świeckim rozwijać w jakimś zakresie kultu
Chrystusa jako Króla, także Króla Polski, na podobieństwo Maryi jako
Królowej Polski. Przecież Chrystus jest określany w Piśmie Świętym
jako "Król królów", "Pan panów" (Ap 19, 16), czyli jest On Królem
wszystkich narodów i każdego z osobna. To jest poziom religijny, nie
polityczny. Niektórzy boją się, żeby czcicielom Chrystusa Króla nie
pomyliła się władza polityczna z kościelną, ale czy w głębi nie jest
tak, że przeciwnicy kultu chcą, by władza polityczna była boska, ale
bez Chrystusa.
Nasuwa się też pytanie, czy aż tylu naszych polityków nie miało
odpowiedniego wychowania w domu rodzinnym i w szkole, bo w życiu
publicznym zachowują się często skandalicznie. To ma być nowa wolność?
Jest polityka dobra: wielkie idee, rozumne i trzeźwe przewodzenie
narodowi, wielcy ludzie, wybitne umysły, ofiarna służba człowiekowi i
narodowi - bezinteresowna. Ale Zły zasiał i kąkol, jak mówi Ewangelia
(Mt 13, 19): zakłamanie, otwarta i podstępna walka o znaczenie i
władzę, żądza pieniędzy i rozgłosu, pustka ideowa, samouwielbienie,
błazenada, egoizm indywidualny lub grupowy. Na przykład w sprawie
korupcji hazardowej do komisji sejmowej zostali powołani koledzy
podejrzanych, komisja ma badać sprawę od króla Popiela, przewodniczący
zakłada z góry, że winowajcą jest ten, kto wykrył aferę, no i że w
ogóle winne jest Prawo i Sprawiedliwość. Przecież to istny kabaret.
Podobnie często kabaretowe są programy dyskusyjne: przeważnie ci sami
dyskutanci wypowiadają się na wszystkie tematy; otwarta nienawiść,
nieobiektywność, stronniczość, wyraźne i ciągłe oszukiwanie
wszystkich, pieniactwo, brak orientacji w poruszanej problematyce,
często bełkot i nielogiczność. Jakby ktoś brał taki program poważnie,
to może dostać zawału. Przypomina mi to logikę pewnego studenta. Ma
dyżur na portierni i z nudów dzwoni: "Czy to pan profesor?". "Nie" -
pada odpowiedź. "To czegoś się, bałwanie, nie uczył?". I kłap
słuchawką.
W liberalizmie złych zjawisk nie rugują ludzie, choćby najwięksi
fachowcy i bardzo prawi. Ale człowieka zastępuje samo prawo. Żeby
niepożądane zjawisko usunąć, uchwala się nowe prawo. Kiedy okazuje się
zawodne, bo np. ma jakieś jeszcze luki, to powstają następne przepisy..
I tak prawo na prawie jedzie i prawem pogania. Wyklucza się czynnik
moralności i odpowiedzialności.
Liberalizm bardzo niszczy życie całego społeczeństwa, zwłaszcza
młodzieży. Każdy ma "swoją" prawdę i etykę; egocentryzm, każdy
inwestuje tylko w siebie; obiektywne prawa społeczne to naiwność;
religia i moralność chrześcijańska są już przestarzałe; polityka,
gospodarka, kultura to formy walki z innymi; walczy się tylko o prawa
dla siebie, a odmawia się ich innym; nie ma więzi społecznych, a tylko
przelotne relacje; rodzice, wychowawcy, księża są "toksyczni"; nie
istnieją żadne głębsze przyjaźnie, najwyżej przejściowe dla różnych
korzyści; małżeństwo i rodzina to obyczajowe i religijne obciążenie
wolności; bardzo wysoko liczy się wolny seks, bez zobowiązań i bez
wyższej miłości (por. o. Maciej Zięba, "Gazeta Wyborcza" 9.10.2009)..
We wszystkim tylko wolność. Pewien wybitny polityk liberalny po
zapowiedzi zakazu hazardu przez premiera krzyczał, że trzeba bronić
wolności: kto chce grać, niech gra, nawet dziecko, dosyć już
wychowywania drugiego człowieka. Dziwne, że nawet wielcy profesorowie
są podatni na takie obłędne ideologie. Trudno to zrozumieć. Jak
niedawno wierzyli w marksizm jak w religię, tak teraz wierzą w
ideologię liberalizmu odrzucającego wszystkie wyższe wartości i
zasady.
Już nie kabaret, a tragedia rozgrywa się w służbie zdrowia. Jak to
możliwe, że w listopadzie i w grudniu do szpitali nie będą przyjmowane
nawet dzieci? Pani minister woła z całą determinacją, że każde dziecko
będzie przyjęte, ale zadłużonemu szpitalowi pieniędzy nie dają i wini
się za to dyrektorów, no i - sakramentalnie już - PiS i prezydenta.
Nawet w tych sprawach najważniejsza jest propaganda wyborcza w
kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich. To jest dopiero
poziom rządzenia Polską!

Data: 2009-11-25 11:17:52
Autor: Polok_Prawdziwy
Nasze polskie "Dziady"
......

A WATYKON niepozwolisem ZŁOMANEGO DUTKA łodebrać...!!!


--


Nasze polskie "Dziady"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona