Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.foto   »   Nauka a... kolor

Nauka a... kolor

Data: 2010-01-22 18:35:48
Autor: Krzysiek Łuczak
Nauka a... kolor
Witam szanownych grupowiczów!

Tak sobie przeglądam stare (bo trzydziestoletnie) podręczniki fotografii. Zabieram się właśnie do zakupu "poważnego" aparatu, ale zanim to nastąpi (czytaj: zanim się na coś zdecyduję), chłonę teorię. Swoją drogą, mam nadzieję, że ta nie zdeaktualizowała się zbytnio ;)

W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to uniwersalna rada dla młodego fotografa?

Strasznie ciągnie mnie do fotografii tradycyjnej (magia jakaś...), zwłaszcza tej "czarno-białej".

Z pozdrowieniem,
Krzysiek

Data: 2010-01-22 20:21:31
Autor: Gamariel
Nauka a... kolor
Witaj....
Osobiscie uwazam, ze podchodzisz do tematu jak astronauta do pierwszej wyprawy w kosmos... fotografowanie to nie NASA i starty w przestrzen lecz pasja i czerpanie z tego przyjemnosci. Uwazam to za podstawe, ktora to podstawa ukazuje sie w postaci"idziesz i pstrykasz cos co Ci wpadnie w oko" oraz "uchwycasz to cos tak jak uwazasz w danej sytuacji za najlepsze podejscie" - pelen spontan. Gdy ide w teren to nie zastanawiam sie nad tym w jakis szczegolny sposob, owszem, zastanawiam sie nad doborem nastaw i ogolnym ukladem kompozycji w momencie wyboru celu, ale ja osobiscie nigdy sie do przygody z fotografia w taki sposob nie przygotowywalem. Ot, chcialem miec aparat, to padl mi w reke Zenit, potem kolejny model i robilem zdjecia, jedne gosze, drugie lepsze i tak wypracowalem swoj warsztat.

Moja mala sugestia... nie podchodz do tego jak naukowiec przed odkryciem nowej teorii, a jak dziecko chlonace nowe wrazenia :)

Taki sobie wywod z wolnej stopy :)

Pozdrawiam
'Dawid

Data: 2010-01-27 19:19:49
Autor: Marek Dyjor
Nauka a... kolor
Gamariel wrote:
Witaj....
Osobiscie uwazam, ze podchodzisz do tematu jak astronauta do pierwszej
wyprawy w kosmos... fotografowanie to nie NASA i starty w przestrzen
lecz pasja i czerpanie z tego przyjemnosci. Uwazam to za podstawe,
ktora to podstawa ukazuje sie w postaci"idziesz i pstrykasz cos co Ci
wpadnie w oko" oraz "uchwycasz to cos tak jak uwazasz w danej
sytuacji za najlepsze podejscie" - pelen spontan. Gdy ide w teren to
nie zastanawiam sie nad tym w jakis szczegolny sposob, owszem,
zastanawiam sie nad doborem nastaw i ogolnym ukladem kompozycji w
momencie wyboru celu, ale ja osobiscie nigdy sie do przygody z
fotografia w taki sposob nie przygotowywalem. Ot, chcialem miec
aparat, to padl mi w reke Zenit, potem kolejny model i robilem
zdjecia, jedne gosze, drugie lepsze i tak wypracowalem swoj warsztat.
Moja mala sugestia... nie podchodz do tego jak naukowiec przed
odkryciem nowej teorii, a jak dziecko chlonace nowe wrazenia :)

Taki sobie wywod z wolnej stopy :)

no pewnei jak chcesz być tylko zwykłych pstrykaczem...

prawdopodobnei bezie tworzył tysiace gniotów które tylko ty będziesz chciał oglądać :)



jednak jeśli mamy jakąś ambicję to warto coś wiedzieć.

Data: 2010-02-03 23:56:11
Autor: Dąbrowski
Nauka a... kolor

Użytkownik "Marek Dyjor" <mdyjor@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:hjq04d$ups$1news.onet.pl...

no pewnei jak chcesz być tylko zwykłych pstrykaczem...

prawdopodobnei bezie tworzył tysiace gniotów które tylko ty będziesz chciał oglądać :)

jednak jeśli mamy jakąś ambicję to warto coś wiedzieć.
Choćbyś całą wiedzę posiadł a talentu byś nie miał to zawsze będziesz jedynie zwykłym rzemieślnikiem (co wcale nie jest złe). Smutne jest tylko, że wielu bardzo dobrych rzemieślników koniecznie chce uchodzić za artystów.


zwykły pstrykacz

Data: 2010-02-04 03:59:44
Autor: nb
Nauka a... kolor
at Wed 03 of Feb 2010 23:56, Dąbrowski wrote:


Użytkownik "Marek Dyjor" <mdyjor@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:hjq04d$ups$1news.onet.pl...

no pewnei jak chcesz być tylko zwykłych pstrykaczem...

prawdopodobnei bezie tworzył tysiace gniotów które tylko ty będziesz
chciał oglądać :)

jednak jeśli mamy jakąś ambicję to warto coś wiedzieć.
Choćbyś całą wiedzę posiadł a talentu byś nie miał to zawsze będziesz
jedynie zwykłym rzemieślnikiem (co wcale nie jest złe). Smutne jest
tylko, że wielu bardzo dobrych rzemieślników koniecznie chce uchodzić
za artystĂłw.

A jaka jest różnica między rzemieślnikiem a artystą?
Z różnych opinii wynika, że rzemieślnik powinien umieć
malować/grać/fotografować itp. a artysta nie musi,
bo ma talent albo charyzmę.


--
nb

Data: 2010-01-22 22:01:21
Autor: Jakub Roguski
Nauka a... kolor
Krzysiek Łuczak pisze:
[...]
W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to uniwersalna rada dla młodego fotografa?
[...]

Moim zdaniem to nadal dobra rada. Kolor to kolejny wymiar oddziaływania wizualnego, a więc kolejny stopień trudności.

Inna sprawa, że kiedyś zaczynałem od czarnobieli, bo na to było mnie stać. Później wszedłem w kolor, a następnie wróciłem do czarnobieli, bo lubię.

A na koniec okazało się, że zrobienie dobrego zdjęcia czarno-białego wcale nie jest łatwiejsze niż kolorowego.


--
Pozdrawiam
Jakub Roguski

http://www.roguski.eu

Data: 2010-01-23 06:09:20
Autor: Marcin Debowski
Nauka a... kolor
On 2010-01-22, Krzysiek Łuczak <krzysztof.luczak@poczta.onet.pl> wrote:
W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to uniwersalna rada dla młodego fotografa?

Chyba nie, ale jeśli Ci z takim podejsciem byłoby czy będzie dobrze, to jest to być może własciwe podejście. Jeden z najczęstszych jeśli nie najczęstszy błąd popełniany przy robieniu zdjęć to zrobienie zdjęcia bo się nam coś podoba, bez uświadomienia co to właściwie jest. Problem w tym, że mogą to być rzeczy zwyczajnie nie do uchwycenia na fotografii jak np. dynamika czy przestrzenność sceny, albo po prostu podoba się nam sam obiekt (kwiatek, szczeniaczek, dziecko). Z fotografią cz-b jest tu kłopot z oczywistych powodów bo jak łatwo zgadnąć nie każda scena w kolorze wyjdzie dobrze jako cz-b a wręcz wyjdzie dobrze ułamek takich scen. No więc jest to poniekąd zabawa po tej samj lini z tym że w fot. cz-b od razu wiesz co jest potencjalnym problemem i musisz się zastanowić czy dana scena będzie się prezentowala dobrze czy też nie jako cz-b. Oczywiście nadal inne rzeczy mogą namieszać. To jest po prostu element tego samego pakietu, który powinno się opanować. --
Marcin

Data: 2010-01-23 13:59:26
Autor: marek augustynski
Nauka a... kolor
Witam szanownych grupowiczów!

Tak sobie przeglądam stare (bo trzydziestoletnie) podręczniki fotografii. Zabieram się właśnie do zakupu "poważnego" aparatu, ale zanim to nastąpi (czytaj: zanim się na coś zdecyduję), chłonę teorię. Swoją drogą, mam nadzieję, że ta nie zdeaktualizowała się zbytnio ;)

W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to uniwersalna rada dla młodego fotografa?

To dobra rada. Fizycznie, podczas fotografownia, zatrzymujesz kształt i światłocień. Kształt posiada kolor, który zeleżny jest od jego własnego koloru i od koloru światła. Dochodzi jeszcze kolor wynikły z przetworzenia, czy to będzie film czy cyfra.
W fotografii czarno-białej paleta koloru jest maksyalnie uproszczona więc po prostu łatwiej ją opanować. Możesz jakby zostawić problem koloru i skupić na kształcie i rozkładzie światła. Kolor jest trudnym zagadnieniem i nie ma co tu wciskać, że jest inaczej. Umiejętność operowania nim może pewnie przyjść łatwiej lub ciężej w zależności od uzdolnienia jednak każdy kolorysta, bez wyjątku, bada ten problem.

marek

--


Data: 2010-01-24 11:11:29
Autor: Łukasz Bąk
Nauka a... kolor
marek augustynski pisze:

Kolor jest trudnym zagadnieniem i nie ma co tu wciskać, że jest inaczej. Umiejętność operowania nim może pewnie przyjść łatwiej lub ciężej w zależności od uzdolnienia jednak każdy kolorysta, bez wyjątku, bada ten problem.

Ale zaraz, zaraz. Czy w dobie fotografii cyfrowej nie zaciera się ten
podział? Żadnego zdjęcia jakie "zrobiłem czarno-białe" do aparatu
trafił jako kolorowy jpg lub raw. Nie robiłem odrazu cz-b ze względu na
szum czy zjawiska optyczne które "kolorują" zdjęcie. Zawsze więc
to było "kolorowe" zdjęcie i machnięcie w shopie czy innym programie
zamieniało na fotkę bw.

Fakt tylko taki, że robiąc ujęcie już myślałem o tym, że final
będzie bw i nie interesowała mnie kompozycja kolorowa. Wyrobienie
w sobie takie postrzegania w ramach warsztatu dla początkujących
może jakąś lekcją być ale w ramach zajęć dodatkowych. ;)

--
Łukasz Bąk

Data: 2010-01-24 14:02:09
Autor: Gamariel
Nauka a... kolor
Temat dotyczy raczej fotografii tradycyjnej - klisza - wiec wszelkie dywagacje zapisu obrazu przez matryce mija sie chyba z celem.

Data: 2010-01-24 16:09:48
Autor: Łukasz Bąk
Nauka a... kolor
Gamariel pisze:
Temat dotyczy raczej fotografii tradycyjnej - klisza - wiec wszelkie dywagacje zapisu obrazu przez matryce mija sie chyba z celem

Ach przepraszam. Przecież trzeba konserwatywnie. ;)

EOT

--
Łukasz Bąk

Data: 2010-01-24 16:17:30
Autor: John Smith
Nauka a... kolor
Łukasz Bąk napisał(a):
Gamariel pisze:
Temat dotyczy raczej fotografii tradycyjnej - klisza - wiec wszelkie
dywagacje zapisu obrazu przez matryce mija sie chyba z celem

Ach przepraszam. Przecież trzeba konserwatywnie. ;)

Właśnie, tutaj udajemy, że jeszcze cyfry nie mamy. ;-)

--
Mirek

Data: 2010-01-24 17:30:39
Autor: Gamariel
Nauka a... kolor

Ach przepraszam. Przecież trzeba konserwatywnie. ;)

Właśnie, tutaj udajemy, że jeszcze cyfry nie mamy. ;-)

Tak sie sklada, ze ja nie musze udawac, poniewaz moim nosnikiem jest tylko klisza.

Pozdrawiam wszystkich tradycjonalistow jak i tych co udaja takowych :)

Data: 2010-01-24 19:30:30
Autor: bofh@nano.pl
Nauka a... kolor
Gamariel pisze:

Ach przepraszam. Przecież trzeba konserwatywnie. ;)

Właśnie, tutaj udajemy, że jeszcze cyfry nie mamy. ;-)

Tak sie sklada, ze ja nie musze udawac, poniewaz moim nosnikiem jest tylko klisza.

Pozdrawiam wszystkich tradycjonalistow jak i tych co udaja takowych :)

Ludzie mający psy dzielą się na dwie grupy, tych którzy śpią z psami i na tych, którzy się do tego nie przyznają.

wer

Data: 2010-01-24 19:37:34
Autor: Gamariel
Nauka a... kolor

Ludzie mający psy dzielą się na dwie grupy, tych którzy śpią z psami i
na tych, którzy się do tego nie przyznają.

wer

Ze niby wypisuje tylko, ze fotografuje kliszowcami? Nie mam powodu by zmyslac, bo i po co (a jak ktos nie wierzy, ze w dzisiejszych czasach ktos kto sie interesuje fotografika nadal siedzi w kliszowcach - to nie moj problem :)... ot historia krotka i konkretna... nie mam kasy na lustro cyfrowe, ktore odpowiadaloby moim lustereczkom kliszowym + szklom... choc to jeszcze nie jest problem, bo celowalbym w Pentaxa albo Soniaka by podpinac swoje denka bez zbednych i kosmicznych adapterow i modlac sie o wlasciwy pomiar swiatla czy potwierdzenie ostrosci :)

A jesli ow zlota mysl nie tyczyla sie mojej konkretnej wypowiedzi, tylko kolegow wyzej.... to zbyteczny moj slowotok hahaha

Data: 2010-01-26 14:03:18
Autor: Marian Paździoch
Nauka a... kolor
Użytkownik "Gamariel" <gamariel@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:hji41d$u3q$1news.onet.pl...
kto sie interesuje fotografika nadal siedzi w kliszowcach - to nie moj

Czym się interesuje?

Nie wiem czemu służą te dyskusje o wyższości fotografii analogowej nad cyfrową i na odwrót. Cel fotografii tkwi w obrazie i przekazie jaki ten obraz buduje, a nie technice wykonania. Może różnica w rynku sztuki w porównaniu do malarstwa (chociaż na świecie już coraz mniejsza) wynika z tego, że malarze nie dyskutują jakimi pędzlami malują ;).

Pzdr.
Maniek

Data: 2010-01-27 23:06:12
Autor: Gamariel
Nauka a... kolor

Użytkownik "Marian Paździoch" <niema@niema.pl> napisał w wiadomości news:hjmp6m$rq9$1news.dialog.net.pl...
Użytkownik "Gamariel" <gamariel@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:hji41d$u3q$1news.onet.pl...
kto sie interesuje fotografika nadal siedzi w kliszowcach - to nie moj

Czym się interesuje?

Nie wiem czemu służą te dyskusje o wyższości fotografii analogowej nad cyfrową i na odwrót. Cel fotografii tkwi w obrazie i przekazie jaki ten obraz buduje, a nie technice wykonania. Może różnica w rynku sztuki w porównaniu do malarstwa (chociaż na świecie już coraz mniejsza) wynika z tego, że malarze nie dyskutują jakimi pędzlami malują ;).

Pzdr.
Maniek


tylko bez podnoszenia na wokande pseudo problemu po wyrwaniu pol zdania z kontekstu... przeczytaj uwaznie, a zlapiesz wlasciwa mysl, gdzie nie ma zadnej mowy o zadnych wyzszosciach........

Data: 2010-01-24 16:42:58
Autor: marek augustynski
Nauka a... kolor

> Kolor jest trudnym zagadnieniem i nie ma co tu wciskać, że jest inaczej. > Umiejętność operowania nim może pewnie przyjść łatwiej lub ciężej w
zależności
> od uzdolnienia jednak każdy kolorysta, bez wyjątku, bada ten problem.

Ale zaraz, zaraz. Czy w dobie fotografii cyfrowej nie zaciera się ten
podział? Żadnego zdjęcia jakie "zrobiłem czarno-białe" do aparatu
trafił jako kolorowy jpg lub raw. Nie robiłem odrazu cz-b ze względu na
szum czy zjawiska optyczne które "kolorują" zdjęcie. Zawsze więc
to było "kolorowe" zdjęcie i machnięcie w shopie czy innym programie
zamieniało na fotkę bw.

Odnoszę się do problemu czarno-białe i kolor. I jakkolwiek bym do tego nie podchodził na chłopski rozum wydaje mi się, że dwa kolory są prostrze do opanowania niż większa ich ilość. Oczywiście nie oznacza to że trzeba się przywiązywać do takiego podejścia, tzn myślenia na zasadzie przechodzenia etapów edukacji... najpierw cz-b potem kolor. Jak kto woli. Tutaj np. niektórzy piszą, że niektóre zdjęcie lepiej wyglądają w kolorze, a inne w skali szarości. Problem pojawia się kiedy na serio zaczynasz zastanawiać się nad kolorem. I wierz mi, to widać czy fotograf się nad tym zastanawia czy nie. Czy drąży temat czy robi na czuja. Tzn przynajmniej ja to widzę;) Poza tym obraz czarno biały jest ze swojej natury bardziej graficzny, a co za tym idzie pozwala na kierunkowanie swojego patrzenia i odbioru przez widza. Obraz kolorowy jest skolei badziej rzeczywisty co czyni go również, z reguly, bardziej błachym. Widząc go myślisz no tak, tak wygląda ten kawałek świata i co dalej, co z tego? W czerni i bieli już na wstępie masz odrealnienie czyli sfotografowane miejsce, rzecz, itd. są pokazane inaczej... a to pozwala myśleć, że ktoś patrzy inaczej i w sposób szczególny. Teraz zrób kolor żeby było widać, że patrzysz właśnie tak...

Osobiście wolę kolor ponieważ uważam, że odrealnienie przy cz-b jest pozorne i głupie w gruncie rzeczy. Wolę świat po prostu, w jego naturalnych barwach. Wiem dzięki temu, autor mówi do mnie normalnie a nie epatuje mnie jakąś tam sztuką.

Ktoś tu napisał, że w dzisiejszych czasach zostaliśmy uwolnieni od rozgraniczeń typu kolor czy nie kolor. I dobrze, że tak się stało. Można się teraz zastanowić jaki ma to wpływ.
Ale jak na razie, patrząc np na kino (filmy fabularne) widzę kolorystyczny badziew w porównaniu do tego co było kiedyś. Uwonienie myślenia o którym mówimy spowodowało brak myślenia, paradoksalnie oparte o rozkwit technicznych możliwości.

marek

--


Data: 2010-01-24 20:05:43
Autor: Dariusz Zygmunt
Nauka a... kolor
W niedziela, 24 stycznia 2010 16:42, marek augustynski wyraził następujacą opinię:
 
Ktoś tu napisał, że w dzisiejszych czasach zostaliśmy uwolnieni od
rozgraniczeń typu kolor czy nie kolor. I dobrze, że tak się stało. Można
się teraz zastanowić jaki ma to wpływ.
Ale jak na razie, patrząc np na kino (filmy fabularne) widzę kolorystyczny
badziew w porównaniu do tego co było kiedyś. Uwonienie myślenia o którym
mówimy spowodowało brak myślenia, paradoksalnie oparte o rozkwit
technicznych możliwości.
 A to mi przywodzi na myśl dwa filmy, jeden, zrobiony współcześnie "film noire" {niestety nie pamiętam tytułu, ale jakby ktoś był ciekaw to mogę z grubsza fabułę opisać} i ostatnio pokazywany w TV "Rudobrody" Kurosawy.  Pierwszy z filmów nakręcony został współczesną techniką kolorową i mechanicznie przerobiony na BW - przerażające zestawienia odcieni {np. twarz aktora o odcieniu ciemniejszym niż garnitur a między nimi trójkąt porażająco białej koszuli}, zero plastyki, zero pracy światłem, zero kadru. Dla kontrastu film Kurosawy - i co z tego, że ruchoma kamera trzęsie się prawie jak w Blair Witch Project  ;-)  ale każde niemal ujęcie jest wypracowanym obrazem który może zaistnieć samodzielnie jako zdjęcie, bez potrzeby uzasadniania go fabułą filmu.  Oczywiście wiem że to nie tak, że kiedyś kręcono same arcydzieła a współcześnie nie da się zrobić dobrego {a choćby poprawnego} filmu BW. Można, tyle że wymaga to wiedzy która współcześnie jest {delikatnie mówiąc} mniej rozpowszechniona niż kiedyś.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Data: 2010-01-24 22:01:16
Autor: marek augustynski
Nauka a... kolor
> Ktoś tu napisał, że w dzisiejszych czasach zostaliśmy uwolnieni od
> rozgraniczeń typu kolor czy nie kolor. I dobrze, że tak się stało. Można
> się teraz zastanowić jaki ma to wpływ.
> Ale jak na razie, patrząc np na kino (filmy fabularne) widzę kolorystyczny
> badziew w porównaniu do tego co było kiedyś. Uwonienie myślenia o którym
> mówimy spowodowało brak myślenia, paradoksalnie oparte o rozkwit
> technicznych możliwości.
 A to mi przywodzi na myśl dwa filmy, jeden, zrobiony współcześnie "film noire" {niestety nie pamiętam tytułu, ale jakby ktoś był ciekaw to mogę z grubsza fabułę opisać} i ostatnio pokazywany w TV "Rudobrody" Kurosawy.  Pierwszy z filmów nakręcony został współczesną techniką kolorową i mechanicznie przerobiony na BW - przerażające zestawienia odcieni {np. twarz aktora o odcieniu ciemniejszym niż garnitur a między nimi trójkąt porażająco białej koszuli}, zero plastyki, zero pracy światłem, zero kadru.

Nie znam ale domyślam się o co chodzi. I coś czuję, pominąwszy przekaz tego filmu, że, jak mówisz, brak wiedzy jest tu zasadniczym problemem.
Dla kontrastu film Kurosawy - i co z tego, że ruchoma kamera trzęsie się prawie jak w Blair Witch Project  ;-)  ale każde niemal ujęcie jest wypracowanym obrazem który może zaistnieć samodzielnie jako zdjęcie, bez potrzeby uzasadniania go fabułą filmu.

"Rudobrody" to jeden z najlepszych filmów w historii kina. Pod każdym względem. No ale Kurosawa był geniuszem, a tego nie da się porównać z niczym;)


Oczywiście wiem że to nie tak, że kiedyś kręcono same arcydzieła a współcześnie nie da się zrobić dobrego {a choćby poprawnego} filmu BW. Można, tyle że wymaga to wiedzy która współcześnie jest {delikatnie mówiąc} mniej rozpowszechniona niż kiedyś.

No, a patrząc powiedzmy nie na kulturę masową, może nawet nie ma potrzeby robienia filmów b-w. To co zrobł Kurosawa w "Rudobrodym" jest esencją. Technicznie można na pewno ugryżć temat ale robić coś dla samej estetyki?... Kurosawa zachaczył o dno ludzkiej natury i to w sposób prosty, również prosty tecznicznie. Cokolwiek do tego porównasz wyda się badziewiem.
Ale kto dzisiaj ogląda takie filmy?.. tak między nami;) Sądzę, że dzisiejsze kino dla ludzi w wieku 20 lat jest kilkakrotnie mądrzejsze i prawdziwsze niż to o którym mówimy.

marek

--


Data: 2010-01-23 23:01:56
Autor: Dariusz Zygmunt
Nauka a... kolor
W piątek, 22 stycznia 2010 18:35, Krzysiek Łuczak wyraził następujacą opinię:
 
W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem
się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w
kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób
łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to
do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to
uniwersalna rada dla młodego fotografa?
 Nie sądzę, IMHO autorzy tamtych podręczników radzili tak ze względu na to, że proces BW jest w pełni kontrolowany przez fotografa {jeśli sam wywołuje film i robi odbitki} albo ze względów sentymentalnych lub wręcz finansowych  ;-)  Nauka fotografia to nie nauka malarstwa gdzie najpierw robi się szkice jednobarwne i rysunki aby zapanować nad kompozycją oraz "wyrobić sobie rękę i oko" a potem dopiero przechodzi do barwy jako następnego stopnia trudności. W chwili robienia zdjęcia fotograf widzi kolory więc komponuje obraz opierając się na barwach, może jeszcze na światłocieniach ale przełożenia kolorów na szarości niedoświadczony fotograf na pewno nie będzie potrafił zrobić. Skutek jest taki, że to co na matówce czy w wizjerze tworzy całkiem udaną kompozycję _barwną_ na BW może być całkowicie nieczytelnym miszmaszem szarości ale i odwrotnie, scena o fatalnej kolorystyce na BW może utworzyć harmonijny obraz. Należy więc poznać siłę i ograniczenie każdej z technik i wykorzystywać je tam gdzie się najlepiej sprawdzą, natomiast nie widzę potrzeby narzucania sobie jakiejkolwiek kolejności.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Data: 2010-01-24 02:30:43
Autor: bofh@nano.pl
Nauka a... kolor
Krzysiek Łuczak pisze:
Witam szanownych grupowiczów!

Tak sobie przeglądam stare (bo trzydziestoletnie) podręczniki fotografii. Zabieram się właśnie do zakupu "poważnego" aparatu, ale zanim to nastąpi (czytaj: zanim się na coś zdecyduję), chłonę teorię. Swoją drogą, mam nadzieję, że ta nie zdeaktualizowała się zbytnio ;)

W książce Zbigniewa Pękosławskiego (i chyba nie tylko w niej) spotkałem się z sugestią, żeby początkujący fotograf uczył się sztuki nie "w kolorze", a "w czerni i bieli". Autor argumentuje, że w ten sposób łatwiej nauczyć się kompozycji, "fotograficznego widzenia". Przemawia to do mnie, ale chcę się jeszcze Was poradzić - co o tym myślicie? Czy to uniwersalna rada dla młodego fotografa?

Strasznie ciągnie mnie do fotografii tradycyjnej (magia jakaś...), zwłaszcza tej "czarno-białej".

Niektóre tematy są fajne cz-b, inne w kolorze. Kiedyś zaczynano od cz-b ze względów finansowych, dostępności materiałów kolorowych. Dziś znacznie droższe są materiały cz-b. Fotografia kolorowa i cz-b uzupełniają się. Nie warto koncentrować się na jednej, z każdej można czerpać satysfakcję. Cz-b niesie w sobie jakąś nostalgię, nutkę romantyczności, ale część tematów nie nadaje się na cz-b. To co się wyda w kolorze ładne, przełożone na czerń i biel stanie się nijakie. W kolorze masz kontrasty kolorów i kontrasty światła i cienia. Są sceny kontrastowe w kolorze, ale jednocześnie te kolory są na tyle zbliżone jasnością, że w cz-b wyjdą jako jedna szara plama. Trzeba próbować jednego i drugiego.

wer

Data: 2010-02-05 14:03:53
Autor: Fereby
Nauka a... kolor
"wer" napisał: [cut]

Niektóre tematy są fajne cz-b, inne w kolorze. Kiedyś zaczynano od cz-b ze względów finansowych, dostępności materiałów kolorowych.

W PRL tak było. W krajach zachodnich fotografia barwna stała się tańsza niż czarnobiała
Dziś znacznie droższe są materiały cz-b.

Bywają tańsze, bądź porównywalne - co zależy czy mowa o materiałach amatorskich, czy profesjonalnych. Oczywista nie licząć przecen. Zależy to też od producenta i zaawansowania technologicznego błony. Np. Fuji Reala 100 kosztuje 20-25 PLN, a Fuji Across 100 18-22 PLN. Z kolei Fuji Superia 400 kosztuje 12-16 PLN, a Fuji Neopan 400 17-21 PLN.
Fotografia kolorowa i cz-b uzupełniają się. Nie warto koncentrować się na jednej, z każdej można czerpać satysfakcję. Cz-b niesie w sobie jakąś nostalgię, nutkę romantyczności, ale część tematów nie nadaje się na cz-b. To co się wyda w kolorze ładne, przełożone na czerń i biel stanie się nijakie. W kolorze masz kontrasty kolorów i kontrasty światła i cienia. Są sceny kontrastowe w kolorze, ale jednocześnie te kolory są na tyle zbliżone jasnością, że w cz-b wyjdą jako jedna szara plama.

Poplątałeś kilka spraw: * To że różne barwy zbliżone "jasnością" wychodzą na panchromatycznej błonie czarno-białej "jako jedna szara plama" ma się nijak do rzeczywistości! Świetnie widać to na przykładzie barw achromatycznych - tak samo oświetlone kartki biała, szara i czarna dadzą kompletnie inny efekt na negatywie. Chodzi więc nie o "jasność", a "współczynnik odbicia". Jednak nawet barwy chromatyczne o tym samym współczynniku odbicia mogą dawać kompletnie inny efekt na negatywie, a barwy o różnych współczynnikach mogą dawać efekt zbliżony, co jest spowodowane nieproporcjonalną reakcją halogenków srebra na zmianę długości fali. Najbardziej chyba ogranym przykładem są zieleń i czerwień, które wychodzą na błonie ortopanchromatycznej omalże identycznie, mimo różnych współczynników odbicia. * Podajesz jako problem, coś co zostało rozwiązane jeszcze w czasach błon nieuczulonych ze sto lat temu - do zmiany zaczernienia strątu na błonie negatywowej wystarczy użyć po prostu odpowiedniego filtra barwnego, bądź filtra polaryzacyjnego (jeśli chce się zróżnicować światło bezpośrednie i odbite), w wersji szarej, barwnej, bądź dwubarwnej. Co więcej, uzyskany efekt można poddać dalszej obróbce pod powiększalnikiem i w kuwecie, np. doświetlając mocno kryte niebo, nadać mu barwę nawet ciemniejszą, niż zielonej trawie poniżej horyzontu. Reasumując, fotografia barwna i czarnobiała praktycznie się pod tym względem nie różnią - w obu można zastosować zarówno kontrast oświetlenia, jak barwy. Fotografia czarnobiała na materiałach srebrowych ma zresztą w obu tych dziedzinach pewną przewagę - krzywa charakterystyczna jest znacznie dłuższa, co pozwala na uzyskanie szczegółów w światłach i cieniach, nawet przy bardzo dużych kontrastach oświetlenia. Filtry stosuje się także łatwiej.
Trzeba próbować jednego i drugiego.

Owszem warto, ale trzeba rozumieć na czym polegają rzeczywiste różnice między nimi. Fotografia barwna ma zupełnie inną przewagę nad czarnobiałą, kolory niosą z sobą określone znaczenia i emocje. Fotografia barwna przekazuje je bezpośrednio, czarnobiała musi posiłkować się takimi środkami jak zmiana barwy strątu, czy podłoża. Z kolei przewagą czarnobiałej fotografi jest większe zwrócenie uwagi na kształty przedmiotów i światłocień. To zresztą jak z kolorowym obrazkiem i czarnobiałym szkicem, te same sceny z mang wyglądają kompletnie inaczej wykonane piórkiem i rastrem, a barwnym aerografem! Fereby --


Data: 2010-01-27 08:39:27
Autor: M. Wasiak
Nauka a... kolor
On Fri, 22 Jan 2010 18:35:48 +0100, Krzysiek Łuczak wrote:

Strasznie ciągnie mnie do fotografii tradycyjnej (magia jakaś...), zwłaszcza tej "czarno-białej".

Skoro wiesz czego chcesz, to czemu kombinować?

--
Michał Wasiak

Nauka a... kolor

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona