Data: 2014-07-15 05:23:29 | |
Autor: stevep | |
Nie mój cyrk i małpy też nie moje, ale "D zień klepania w pupę" to jest to. | |
# Z jakiegoś powodu polscy politycy – fakt, nie tylko polscy i nie tylko politycy – wciąż zachowują się, jakby byli panami na folwarku. Mój folwark, pola moje, trzoda moja i kobiety moje, to robię, co mi się żywnie podoba i mówię, co ślina na język przyniesie, mając chyba nadzieję, że w końcu którąś pannę skuszę do baraszkowania na sianie.
Panny, które są posłankami, ministrami, dziennikarkami, specjalistami wysokiej klasy... Przecież panny tylko na to czekają. Czekają na klepnięcie w pośladki (subtelna adoracja, względnie podkreślenie wagi wypowiedzi), toporny komplement bądź jego negatyw i z zapartym tchem oczekują werdyktu, czy godne są bzyknięcia, czy też nie. Przykłady? Proszę bardzo. W 2009 roku znany z nienagannej kindersztuby i ogromnego szacunku do kobiety Janusz Korwin Mikke, który z pewnością wprowadzi nowe standardy do Parlamentu Europejskiego, klepnął w pośladki Katarzynę Piekarską, co posłanka SLD odważyła się wyznać dopiero po latach, a ośmieliło ją spoliczkowanie przez JKM Michała Boniego. W grupie siła. Katarzyna Piekarska Wszystko działo się, o ile dobrze pamiętam, w trakcie "Reality Shopka Show", czyli spektaklu teatralnego z udziałem polityków. Stałam w kuluarach i rozmawiałam z kimś, a Janusz Korwin-Mikke podszedł i klepnął mnie w pośladek. Czytaj więcej źródło: "Gazeta Wyborcza" "Krul" chciał w ten sposób ukarać niedobrą posłankę, która ośmieliła się powiedzieć w mediach, komentując w ten sposób skandaliczną wypowiedź Korwin Mikkego o niepełnosprawnym dziecku, że nie należy mu podawać ręki. Dziś opowiada, że nie zareagowała na klapsa, bo była "zdezorientowana i oburzona". Dodaje także, że nie czuje się "poszkodowana " ani "szczególnie dotknięta" tym, co zdarzyło się pięć lata temu. – To, co spotkało mnie, jest nieistotne, ale spoliczkowanie Michała Boniego to przejaw chamstwa i brutalności. A w życiu publicznym nie może być na to miejsca – mówi Piekarska. Naprawdę? Spoliczkowanie Boniego jest karygodne, ale klepanie pośladków posłanki jest w porządku? Nie ma co się nad tym rozwodzić? Skoro tak, to nie ma co się oburzać na słowa posła Twojego Ruchu Marka Domarackiego, który był uprzejmy powiedzieć, że "wolałby bzyknąć kozę niż posłankę Pawłowicz". Senator Kazimierz Kutz pospieszył wówczas z wyjaśnieniem, że to metafora taka. Żarcik. W porządku też było, kiedy Andrzej Lepper rubasznie stwierdził, że "prostytutki nie można zgwałcić", Leszek Miller pisał o minister sportu Joannie Musze, że jest "piękna jak Stadion Narodowy", a Aleksandrę Jakubowską komplementował mówiąc, że ma "mężne serce w kształtnej piersi". Kilka lat temu media oburzyły się, kiedy były premier Włoch Silvio Berlusconi podszedł od tyłu do policjantki i symulował z nią seks. Media trochę się oburzały, a trochę chichotały zakłopotane, że ten Silvio to taki macho, siedemdziesiątka na karku, a wciąż jurny. Żadne konsekwencje go oczywiście nie spotkały, poza pewnym niesmakiem, który pozostał i filmem, który wciąż można znaleźć w internecie. Dziś jest nonsensowne "święto" – dzień klepania w pupę. Dobra okazja, żeby puknąć się w głowę – tu apel do panów, którzy najwidoczniej sfery prywatnej od publicznej nie odróżniają. Chcą klepać żony? Proszę bardzo. Jeśli żonom to klapsy sprawiają przyjemność – wspaniale. Chcą klepać się nawzajem, jako element męskiego pozdrowienia, nieodzownego w szorstkiej męskiej przyjaźni? Świetnie. Klepią się piłkarze, niech się klepią i politycy. Tylko niech przestaną komplementować na siłę kobiety działające w sferze publicznej, bo to nie na miejscu. Jakoś nie słychać, żeby marszałek Ewa Kopacz chwaliła partyjnych kolegów, że mają silne dłonie, ładnie zbudowane torsy czy umiejętnie zakryli łysinę. Ciekawe, czy wtedy też rechotaliby z zachwytu. # Ze strony: http://tnij.org/bd0dnxe -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|