Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza

Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza

Data: 2010-01-25 22:14:31
Autor: Grzegorz Z.
Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza
Wiara uwiera bezbożników w taki sam sposób, w jaki brak zrozumienia dla
spraw duchowości nie w smak jest animatorom prawdy objawionej. Toczony z
wielkim zapałem, niestrudzenie żywotny konflikt dotyczący, w opinii każdej
ze stron, jedynej poprawnej interpretacji rzeczywistości, ma miejsce nader
często i równie często rezultaty jego są tak marne, że jakościowo dadzą
porównać się jedynie z wyjściową wolą osiągnięcia konsensusu. Bierze się to
chyba raczej z potrzeby dominacji, niż z instynktu porozumienia;
argumentacja jest zwykle emocjonalna, ledwo zahaczająca o możliwości
percepcyjne obu stron. Szczególnie dotkliwy dla sprawy jest jednak, ponad
wszystko, deficyt zrozumienia dla nie tyle samych poglądów, ale powodów
osobistych, bądź mechanizmów społecznych, prowadzących do powstania tychże.

Emocjonalne potrzeby wyznaniowe wierzÄ…cych biorÄ… siÄ™ prawdopodobnie z
niewyszukanych oczekiwań względem konstrukcji otaczającego świata, co nie
powinno budzić w nikim nadmiernego zdziwienia. Jakościowo ekwiwalentny
punkt wyjścia postawy intelektualnej jest właściwy bez wyjątku szczególnie
ludziom młodym, u których proces refleksji nad życiem nie objął jeszcze
paradoksów, stawiających znak zapytania nad zdogmatyzowanym porządkiem.
Młodość owa jest dla niektórych czytelników atrybutem aktualnym, a dla
innych ma wartość jedynie historyczną. Niemniej jednak znana jest wszystkim
z autopsji, stÄ…d zrozumienie dla jej charakteru jest rzeczÄ… niewymagajÄ…cÄ…
specjalnego wysiłku i, jak się wydaje, nie powinno rodzić większych
wątpliwości. Dyskusje na temat teistycznego odbierania rzeczywistości
ujawniajÄ…, co jak sÄ…dzÄ™ nikogo nie zaskoczy, fundament i element sprawczy
religijnej wiary, mianowicie sens. Punktem wyjścia zdaje się być
przekonanie o stosowalności idei 'sensu' w każdym kontekście. W prostej
linii wiąże się to z aksjomatycznym stosunkiem do modelu
przyczynowo-skutkowego, w którym sens staje się niejako naturalnym jego
produktem, a wiara realizuje przekonanie co do istnienia pierwotnej
przyczyny. Te wartości stanowią kamień węgielny systemów, w których pojawia
się sprawczy bóg, konieczny do powiązania tych dwóch kluczowych koncepcji.
Zanim poddam w wątpliwość ogólną sensowność wszechrzeczy, chciałbym jednak
w pierwszej kolejności pochylić się nad samym zjawiskiem wiary. Jest to
pojęcie na tyle płynne, rzadko przez kogokolwiek we właściwy sposób
rozumiane, a, co ciekawe, często spotykane w przesadnie rozwiniętej formie.
Formie, której pompatyczność motywuje i byłoby błędem nie podjąć próby
życzliwej refleksji nad czynnikami indukującymi wspomnianą aktywność
intelektualnÄ….

Na gruncie analizy istoty wiary, stosując mimo wszystko daleko posunięte
uproszczenia co do modelu rozumowania, warto rozważyć prawdziwość hipotezy,
jakoby geneza zjawiska miała dwa źródła. Z pierwszego z nich wyrasta wiara
wspomagająca ograniczone możliwości percepcyjne umysłu. Jest to ten rodzaj
bodźca, bez którego człowiek utknąłby w sceptycznym bezruchu, powodowanym
niedoborem dostatecznie silnych podstaw, motywujÄ…cych do uzasadnionego
działania. Ta wiara substytuuje wątpliwości hipotezami i umożliwia podjęcie
jakiejkolwiek czynności. Nie wyklucza przy tym ewentualnej weryfikacji,
bądź też całkowitego odrzucenia wcześniejszych założeń, jeśli doświadczenie
ich nie potwierdzi. Ta wewnętrzna skłonność 'wierzenia' jest raczej kwestią
mechanizmów podświadomości i nie wiąże się z jakąkolwiek próbą świadomego
upersonifikowania, jak to ma miejsce w przypadku rozważanym dalej.

Istnieje również, jak wspomniano, drugi rodzaj wiary; ta z kolei każe
rozpoznawać samą siebie w randze cnoty, wyjściowe hipotezy krystalizuje do
postaci dogmatów, a w stosunku do danych redukujących potrzebę istnienia
tejże na rzecz uzasadnionej niepewności, wykazuje całkowitą ignorancję. Owa
skrajna odmiana zjawiska jest ponurą chorobą umysłu, uśmierca bowiem jego
analityczne możliwości, tak przebudowując hierarchię wartości, by na jej
szczycie umieścić samą siebie. Ten stan rzeczy, alternatywny do wnikliwej
refleksji, potrafi uzasadnić dowolne twierdzenie poprzez odwołanie do wiary
w prawdziwość tegoż, a próby wykazania sprzeczności wywołują różnie
formowaną agresję. Odczytywane są bowiem jako atak na najwyższą z cnót.
Dlatego, jeśli założyć upadek zdolności analitycznych, zupełnie przestaje
dziwić trwanie ludzi w błędnych, lub co najmniej wątpliwych przekonaniach,
nawet w obliczu argumentów świadczących przeciwko tymże.

Nie jest niczym szczególnym stać się podmiotem, daj boże oby tylko, słownej
napaści; napaści inspirowanej podświadomym roszczeniem co do monopolu na
prawdę. Napaści, jak się wydaje, uzasadnianej ciągłością tradycji, oraz, co
niezwykle istotne, potrzebą utrzymania tejże ciągłości. „Ciągłość za
wszelką cenę", jak rzec by można, nie jest jedynie wynaturzonym pomysłem
autora. Współczesne teorie behawiorystyczne identyfikują ją z głęboko
podświadomą dążnością umysłu do zachowania konsekwencji; to, grająca
pierwsze skrzypce na drugim planie jaźni, skłonność ignorowania informacji
godzących w określony, dominujący pogląd; to fałszowanie wspomnień celem
uzasadnienia bieżącej postawy i poglądów; pozbawiony skrupułów mechanizm
budowania pewności siebie, sabotujący wszelki obiektywizm. Oto tajemnica
rozgrzeszenia, która tłumaczy motywację sporów o nieważne jak wydatnym
nasileniu. Przestają dziwić stosowanie przemocy, mniejsza o formę, oraz
wszelkie inne patologie ujmujÄ…ce siÄ™ w idei obrony idei. Zagadnienie nie
dotyczy, co wydaje się być szczególnie przykre, jedynie płaszczyzny
definiującej wyznaniowość. Pamięć, wiedza i dokumentacja dziejów pozwalają
dostrzec istnienie swoistej impotencji interpersonalnej również w
kontekście środowisk naukowych, politycznych i, tu należy z pokorą pochylić
się nad zaskakującą marnością człowieczeństwa, w zasadzie wszędzie tam,
gdzie ludzkość zdefiniowała swoją intelektualną aktywność. Czy tak
niebywały zasięg naturalnej, zdawać by się mogło, tendencji, która, gdy się
zastanowić, obejmuje również i Ciebie drogi czytelniku, nie szczędząc nawet
autora tej pracy, łącznie z prezentowanymi tu poglądami… czy taki, wręcz
uginający kolana, wymiar zjawiska nie winien skłaniać nas jednak ku
oddaniu, jeśli nie całej, to przynajmniej części sprawiedliwości związkom
wyznaniowym oraz zrzeszonemu w nich proletariatowi? Niezależnie od tego, co
myślą, oraz jak bardzo pragną byś myślał tak samo, ucisk, jeśli takowego
doznałeś, jest tak samo ludzki i ludzkie ma uzasadnienie, jak miłość czy
gest porozumienia, których ufam, że również doświadczyłeś.

Kluczem do lepszego 'dzisiaj' jest przybliżenie się do zrozumienia
mechanizmów jaźni. Wiedza ta, ujęta w dziedzictwie i osiągnięciach
psychologii, jest w opinii autora tym, co tworzy zdrowy dystans dzielÄ…cy od
kompromitującego radykalizmu. Być może, w imię czego warto nakadzić każdemu
z bogów miłą mu wonią, dnia pewnego stanie się ona kamieniem węgielnym
zrozumienia i, co chyba bezsprzecznie najcenniejsze, porozumienia. Znany
psycholog Richard Bandler zwrócił uwagę, że aparat percepcji, pomijając już
jak w szczegółach zdefiniowany jest jego model, nie służy niczemu innemu
poza dostarczaniem subiektywnego zestawu wrażeń. ...i niezależnie od tego,
jak bardzo staramy się być obiektywni, jak wiele wysiłku i dobrej woli
wkłada się w sposób postrzegania rzeczywistości, efekt tego trudu jest
osobisty, przez co subiektywny. Niejednokrotnie, pomijajÄ…c kontekst, mowa
jest o „prawdzie", której charakter uważany jest za ostateczny i absolutny
na tyle, że warto dla niej szargać godność drugiego człowieka, bądź też
indukuje ona po prostu negatywny stosunek do kogoś. Ktokolwiek połknie
haczyk i zasymiluje ten wzorzec postrzegania, samodzielnie zredukuje swoje
szanse na przeprowadzenie analitycznej próby uwiarygodnienia hipotezy,
wedle której nie ma czegoś takiego jak prawda absolutna. To, co ludzie
rozumieją jako taką, to jedynie superpozycja subiektywnych doznań
partycypujących w tworzeniu idei; marna średnia, nie ważne jak liczona,
pozytywnych halucynacji, lęków oraz oczekiwań. Kiedy w neurolingwistycznym
bełkocie propagandy umysł traci umiejętność postrzegania spraw z
perspektywy trzeciej osoby, wystarczy rozglądnąć się, bo być może gdzieś
wściekły tłum zbiera już drewno na stosy, gilotyny błyszczą w słońcu, a
przy zerowym przyroście naturalnym, wzrost gęstości zaludnienia za Uralem
skłania do pogłębionej refleksji.

To, co jest piękne w naukach ścisłych , to fakt wyeliminowania, bądź też
uświadomienia sobie, że nie jest właściwym mówienie o jakimkolwiek
fizycznym modelu w kategoriach prawdziwości. Odkąd jest on produktem
subiektywnej percepcji badaczy, nie jest on ani prawdziwy, ani nieprawdziwy
- jest użyteczny. Użyteczny albo stosowalny w takim zakresie, w jakim
definiuje go świadomość i oczekiwania twórców. Kiedy wiedza środowiska
naukowego w toku postępu zwiększa się, zmienia się również model,
przedefiniowuje się zakres stosowalności, i wciąż pozostaje on użyteczny.
Mechanika Newtona była najprawdziwsza i ostateczna, aż do czasów Einsteina.
Model Bohra był swego czasu najlepszym przybliżeniem rzeczywistości, aż
świadomość środowiska pozwoliła go przedefiniować. Zmiany zachodzą, bo
zmienia się sposób patrzenia i zamykanie się w ostateczności jakiś
twierdzeń nie jest szczególnie rozsądne. Ludzkie systemy wartości to
również bardzo złożone modele, potężne bazy danych zawierające
niewyobrażalne ilości wzorów reakcji na złożone zestawy bodźców, a wszystko
to zamknięte w objętości Twojej mózgoczaszki. Jeśli wykluczasz możliwość
przebudowywania wzorców z Twojego aparatu percepcji, przyjmując jakiś
niereformowalny system wartości, naładowany dogmatami o takim charakterze,
że analityczna część Twojej świadomości próbując je uwiarygodnić wpada w
rezonans, upośledzasz się w sposób budzący litość. Spektrum możliwości
związanych z postępem intelektualnym staje się dla Ciebie nieosiągalne.
Dodatkowo wpisujesz się w negatywny charakter społecznego dowodu
słuszności, ograniczając szanse potencjalnie świeżych umysłów na
dźwignięcie krzyża cywilizacji. A jest co dźwigać i wymaga to umysłu
panoramicznego.

Świadomość człowieka pracuje w oparciu o detekcję i rozpoznawanie bodźców,
które razem tworzą zbiór o określonej dynamice. Dzięki temu jesteś w stanie
kontynuować czytanie, ponieważ Twój umysł potrafi oddzielić kontrastowe
elementy obrazu; rozpoznaje litery, słowa, zdania, utrwalone myśli autora,
a następnie poddaje relatywizacji względem Twojego systemu wartości i
posiadanych przekonań, dając Ci subiektywny, emocjonalny produkt końcowy,
rozstrzygający o zasadności prezentowanych tu poglądów. Niestety
umiejętność dostrzegania różnic, tak istotna przy rozpoznawaniu pisma,
zdaje się w jakiś sposób ekstrapolować na interpersonalną płaszczyznę
percepcji, dzięki czemu obcy sobie ludzie w pierwszej kolejności
dostrzegają to, co ich dzieli i często postrzeganie na tym się kończy. To
pozornie patowa sytuacja, niemniej panaceum na taki stan rzeczy jest w
zasięgu każdego z nas. Wszak jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało,
wszelkie wartości są relatywne, a jednak część z nich ma podobną wartość
dla ogółu. I właśnie one stanowią jedyne, istotne uzasadnienie potu
spływającego z czoła. Należy zwracać na nie szczególną uwagę. Wszystkie
inne sprawy nie warte sÄ… czasu, jaki nam jeszcze pozostaÅ‚.  (...)

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5818/q,8230ale.NIE.MUSISZ.WIERZYC.facetowi.przebranemu.za.ksiedza

--
"Przyjemnie jest robić zakupy w niedzielę i słyszeć wściekłe
szarpanie za dzwony zdenerwowanych plebanów"

Data: 2010-01-26 20:46:35
Autor: .he®sk.
Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza
On Mon, 25 Jan 2010 22:14:31 +0100, "Grzegorz Z."
<blogfiles@gazeta.pl> wrote:

Wiara uwiera bezbo¿ników w taki sam sposób, w jaki brak zrozumienia dla
spraw duchowo¶ci nie w smak jest animatorom prawdy objawionej.

 [litosciwie wyciete]

 alez zes znalazl kompanow ! same komuchy!


--

 HeSk

"Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj±
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2010-01-26 21:14:38
Autor: Artur Borubar
Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza
U¿ytkownik ".heRsk." <joker?bigbrednie@interia.pl> napisa³

 alez zes znalazl kompanow ! same komuchy!


Niedawno chwali³es komuchów, przestali ci siê podobac?

Przemek

--
 Z dokumentu wynika, ¿e w CBA nie by³o jasnych
kryteriów, wed³ug których przyznawano nagrody i premie. Premiowymi
rekordzistami byli dwaj zastêpcy Mariusza Kamiñskiego, w ci±gu trzech lat
jeden z nich dosta³ 63 100 z³ premii, a drugi 64 100 z³.

Nie musisz wierzyæ facetowi przebranemu za ksiêdza

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona