Data: 2012-03-09 22:03:05 | |
Autor: abc | |
Nie walczyć o mrzonki | |
Realia są dla nas miażdżące. Niemcy to 20 proc. PKB Unii, Francja
prawie 16 proc., Wielka Brytania - ok. 14 proc., Włochy prawie 13 proc. Oto niekwestionowani liderzy Europy. Po nich idą średniacy: mocne poturbowane kryzysem Hiszpania i Holandia, dopiero w trzeciej kolejności karły - Polska, Belgia i Szwecja (wszystkie po mniej niż 3 proc. PKB UE), a następnie plankton, którego waga ekonomiczna oraz polityczna oscyluje wokół zera. Kiedy traktaty europejskie oraz zasada wspólnotowości miały znaczenie, samoograniczenie wielkich i koalicje małych równoważyły przewagę tych pierwszych. Teraz, gdy decyzje podejmuje najpierw duet niemiecko-francuski, a dopiero potem dyplomaci głowią się, jak wpasować je w unijne ramy, nic ich nie hamuje. Co zatem wypada czynić karłom w obliczu gigantów? Zejść na ziemię. Nie walczyć o kształt Europy, swobody u wschodnich sąsiadów oraz inne mrzonki, ale gryźć i kopać po kostkach w boju o elementarne interesy, by nas nie zmiażdżyli. Nie dać sobie narzucić większych ograniczeń w emisji CO2, wspólnego europejskiego sytemu patentowego, wyrwać, ile się da z polityki spójności w nowym budżecie UE, zwalczać projektowany wspólny podatek korporacyjny. Karły miały wprawdzie w kulturze europejskiej opinie wrednych, ale tylko ci, którzy potrafili bezczelnie walczyć o swoje - zwyciężają. Pokornych nikt nawet nie pamięta. Więcej http://blog.rp.pl/talaga/2012/03/09/polska-skarlala-niech-walczy-jak-karzel/ -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|